Skocz do zawartości
Nerwica.com

los_historicos

Użytkownik
  • Postów

    160
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez los_historicos

  1. los_historicos

    Samotność

    Generalnie mówiąc znam parę osób z internetów. Najpierw pisało się na jednym forum a później zjazd przy okazji pewnej imprezy. Wspominam ich dobrze. Wiele zależy od tego, na kogo się trafi. Ja już parę razy miałem takie sytuacje, że albo kontakt się nie kleił albo ktoś chciał na siłę się zaprzyjaźnić i spławiałem taką osobę.
  2. los_historicos

    Samotność

    Być może spotkam się z jedną z osób z sieci IRL za rok jak trafimy na studia do tego samego miasta. Niemniej jednak te kilka miesięcy pisania w sieci mocno podniosło mi samoocenę. Zdałem sobie sprawę z tego, że jednak ze mną nie jest źle, że mogę w miarę swobodnie prowadzić rozmowę, żartować i być z kimś tylko preferuję chorobliwie samotnictwo. Ogólnie mówiąc wtedy kiedy pisałem moje kontakty z ludźmi z reala się polepszyły, pewne lęki czy stany depresyjne złagodziły się. Tylko... boję się rozczarowania w wypadku spotkania IRL choć wiem że ta dziewczyna miała bardzo podobny charakter do mnie i nawet się w niej zauroczyłem.
  3. los_historicos

    Samotność

    CórkaNocy, daj się poznać innym nawet w sieci od dobrej strony to będą o tobie pamiętać. Ja podam taki przykład od siebie. Siedzę i siedziałem w różnych miejscach w internecie. Z kilku już zdążyłem zniknąć. Z jednego po cichu bo się tam nie udzielałem. Na dwóch forach byłem jedną z bardziej aktywnych i kreatywnych postaci. Gdy zniknąłem a znikam po cichu to po jakimś czasie dostawałem PW z pytaniami co się stało. Odpowiadałem nań z parumiesięcznym opóźnieniem że to koniec mojej bytności tam i grzecznie dziękowałem. To działa w drugą stronę. Czasem potrafię mocno zainteresować się drugą osobą i przeglądam co pisze. Jak pisze ciekawie czy z sensem to wzrasta moje zainteresowanie ją. Gdy znika zdarza mi się podglądać kiedy była ostatnia aktywność lub czy jest ta osoba dostępna na GG czy na fejsie. Wtedy wiem że nic się nie stało i czasem się odzywam.
  4. Tylko że to może przynieść skutek odwrotny od zamierzonego czyli pewne grupy znalazłyby swojego wroga Może lepiej się z tym nie afiszować.
  5. los_historicos

    Samotność

    Autodestrukcja, wygrywasz cytat dnia!
  6. los_historicos

    Samotność

    NieznanySprawca, no ba, dziewczyny w mini to zacny widok.... Oh wait...
  7. los_historicos

    Samotność

    A miałem iść spać i teraz nie pójdę bo przegapię najciekawsze momenty. Zresztą i tak nie śpię bo liczę deltę
  8. los_historicos

    Samotność

    Autodestrukcja, mam podać imię, nazwisko tej osoby, adres i parę innych rzeczy? Ma nazwisko na R. i tyle powiem.
  9. los_historicos

    Samotność

    Vett, znam osobę o nazwisku od ryby, może być? Tylko on ma dziewczynę...
  10. los_historicos

    Samotność

    Nie wiem jaki wpływ na mój charakter i zachowanie miało wczesne dzieciństwo. Pierwszy duży kontakt z rówieśnikami na masową skalę miałem w wieku 6 lat. Wcześniej stykałem się z nimi raz na jakiś czas (głównie jak byli goście) a tak to kręciłem się wśród dorosłych. W moim zadupiu nie było rówieśników, najbliższa taka osoba była parę kilometrów dalej tak to wśród sąsiadów były albo dzieci starsze ode mnie albo dziewczynki. Ze wspomnień osób starszych i własnych wyłania się taki obraz że preferowałem samotnictwo mniej więcej od momentu pójścia do zerówki. Wcześniej to też mogło się pojawiać ale albo tego ja nie pamiętam bądź nikt nie pamięta albo występowała preferencja samotnictwa lecz nie na tak dużą skalę. W każdym razie zerówka była tym pierwszym miejscem gdzie zetknąłem się z grupą więcej niż 4-5 dzieci. Mam takie przebłyski że gdy inni bawili się wspólnie zabawkami ja coś dziobałem sam albo przeglądałem gazety (nauczyłem się czytać i pisać w wieku 4 lat). Później to już 8 lat gnojenia w szkole, samotność, poczucie wyobcowania i strach. Były nawet myśli samobójcze w wieku 8-9 lat (sic!). Dobra, kończę smęcić :)
  11. Rashid, generalnie mówiąc jest tak, że czuję się lepiej niż 2 lata temu kiedy popadłem w depresję. Od tego czasu moje nastawienie się poprawiło a i się przy okazji oswoiłem z ludźmi i częściowo zasocjalizowałem. Tylko mam taką tendencję że jesienią (październik-listopad) rokrocznie mi odbija. Stany depresyjne, nerwice, lęki. Tak mam praktycznie co roku. Na razie czuję się lepiej niż 12 miesięcy temu ale wolę się przygotować na ten wypadek gdyby mi odbiło.
  12. No i proszę państwa zrobiłem to co potrafię najlepiej - stchórzyłem przed przychodnią Nie potrafię mówić o swoich stanach i uczuciach albo myślę że w sumie nie jest źle i jakoś to strzymam. Zresztą PZP gdy przybylem było już zamknięte a dla mnie to by był pierwszy raz u psychiatry.
  13. Słuchajcie. Mam iść ze swoimi stanami zmiany nastrojów do PZP? Mam jeszcze 15 minut na dcyzję bo jadąc autobusm mam PZP po drodze a ciągle to odwlekam.
  14. los_historicos

    Samotność

    Ja to mam tak, że po pewnym czasie ludzie mi się nudzą ale jakiś kontakt udaje mi się nawiązać. -- 04 paź 2013, 09:07 -- Vett, jakieś zainteresowania masz. Mogą być dziwne bo w końcu ktoś musi podglądać czy na "moją" trasę puszczą pociąg Pesa czy jakiś turbokible Temat zawsze jakiś by się znalazł. Nawet jak chcesz się wyżalić to napisz do kogoś, to pomoże.
  15. los_historicos

    Samotność

    Moja metoda: wyślij na priv numer GG a potem jakoś to będzie. W ten sposób zawiązałem już jedną silniejszą znajomość. Co prawda kontakty się mocno rozluźniły to wspominam ten okres miło. A ja? Dziś trochę pobyłem wśród ludzi, myślę że mój limit dzienny kontaktów społecznych się jeszcze nie wyczerpał ale jak zwykle nolajfię bo nie mam ochoty iść do ludków i jakoś mi to nie przeszkadza.
  16. Słucham krótkiej audycji w radio o zaburzeniach lękowych wśród dzieci. Oczywiście system edukacyjny u nas jeszcze szwankuje w kwestii współpracy z psychocosiami. http://www.radiopik.pl/2,6077,zaburzenia-lekowe-u-dzieci-i-mlodziezy-konferenc
  17. los_historicos

    Samotność

    Ten okres który kończę czyli LO będę wspominał i z radością i żenadą. Żenadą przez pierwsze 1,5 roku na swoje stany i z radością że poznałem nowych ludzi którzy okazali się być normalni w przeciwieństwie do jełopów z jakimi miałem styczność dotychczas.
  18. ISFJ Introvert(89%) Sensing(1%) Feeling(12%) Judging(1%) You have strong preference of Introversion over Extraversion (89%) You have marginal or no preference of Sensing over Intuition (1%) You have slight preference of Feeling over Thinking (12%) You have marginal or no preference of Judging over Perceiving (1%) zamiennie z INFP i INTP
  19. Nie przepadam za Majewskim ale ten film mnie rozwalił. Już wiem kim jestem
  20. los_historicos

    Samotność

    Kiya, z tego co wiem osoby np. po liceum plastycznym mają stopień/tytuł/dyplom z tym związany i to się w pewnym sensie liczy jak dyplom dajmy na to technika budowlanego, tylko jest inne środowisko.
  21. los_historicos

    Samotność

    NieznanySprawca, w sumie masz rację, te osoby nie stały się bogate za sprawą tego że dostały pieniądze z Unii i wyrosły im skrzydła. Były już takie odkąd pamiętam i żyję a żyję króciutko. Wiem tylko tyle z przekazów że 50 lat temu wszyscy byli równi tzn. równie goli a co było potem już nie wnikam. Moja wioska była dawniej zamieszkana przez grupę Niemców (20% mieszkańców wsi, sam mam 300 m do niszczejącego cmentarza) a po wojnie ich ziemie zajęła albo małorolni albo paru przesiedleńców. I wśród nich nie ma żadnego bogacza, co najwyżej średnio zamożni - taka zależność. Gwoli ścisłości moi mieszkali tu jeszcze w XIX w. Definitywnie EOT
  22. los_historicos

    Samotność

    Kiya, przecież jesteśmy my :) Jedna osoba samotna + jeszcze jedna osoba samotna + kolejne... Wiesz co to znaczy?
  23. los_historicos

    Samotność

    NieznanySprawca, ja to mówię niezbyt dosłownie. Nie jestem za komuną, wręcz przeciwnie. Mówiąc "kułak" miałem na myśli kogoś kto ma bogate gospodarstwo, jest jeszcze "bamber" ale w znaczeniu bardzo pejoratywnym. U mnie tak że albo są zapuszczone i biedne gospodarstwa (przykład u mnie: podwórko to dom, ruiny obory, ceglana szopka z dostawionym szajerkiem i silos, wszystko w średnim stanie, większość maszyn rolniczych pamiętających wybuch w Czarnobylu, żywy inwentarz widziałem ostatnio jeszcze w zeszłym tysiącleciu) albo bardzo bogate: kilkadziesiąt ha, w podwórzu wielki silos, parę otynkowanych obór, auto na podjeździe i dom urządzony z rozmachem, w oborze 30 krów, stosunkowo nowe maszyny, rodzina jeżdżąca a to na mecz Euro, a to w góry, czasem za granicę. I to nie dlatego że złapali kaskę z dopłat bo tak było od zawsze. Kiedyś moja rodzina była zamożniejsza, pradziadek jeździł dyskutować do dziedzica ale jego następcy już nie byli tacy dobrzy jak on. Po prostu zjazd w dół na przestrzeni lat. EOT
  24. los_historicos

    Samotność

    Pamiętam że w gimbusie w mojej rodzinnej wiosce klasa do której trafiłem to dzieci lokalnej inteligencji (nauczyciele, lekarze, drobni przedsiębiorcy, mówiąc językiem PRL kułaków) i paru słabszych podobno dokoptowanych po to, by nie było widać różnicy pomiędzy oddziałami. Jak sobie przypomnę tych ludzi to byli oni puści i na dobrą sprawę inteligentni inaczej. Ja sam byłem zresztą pierwszą osobą z mojej wioski która wybrała inną szkołę niż większość, wyjechała do dużego miasta. Tylko że powodem tutaj nie było tylko to, że się dobrze uczę. Gdybym został w tym samym środowisku przez następne 3 lata - nie ręczyłbym za siebie, za to co bym zrobił sobie lub komuś postronnemu. -- 28 wrz 2013, 21:04 -- Powinnaś się cieszyć na zachodzie Europy zwłaszcza w krajach anglosaskich to nie możliwe tam dzieci słabo zarabiających rodziców raczej nie spotkają się w szkole nigdy z dziećmi elit, no ale jeszcze parę lat i u nas będzie to samo. Ostatnio się dowiedziałem że jak wyjdę ze swojego licka to będzie to szkoła prywatna bo nie mają kasy. I się skończy egalitarne rumakowanie. Szkoda tylko dzieci z tych biednych wiosek.
  25. los_historicos

    Samotność

    Walka klas? hihi Ja jestem z rodziny rolniczej - dawniej drobnej szlachty mazowieckiej wg drzewa genealogicznego - i trochę czuję się jak Judym z powieści Żeromskiego. Czuję dysonans jak zdam sobie sprawę z tego w jakim środowisku jestem - jest to bardzo dobra szkoła (nazwy i miasta nie podam) i jest tam sporo dzieci pracowników naukowych, urzędników, przedsiębiorców w wypadku ludzi z miasta. Ludzie z wiosek też są ale w większej części to dzieci rolników z dużymi gospodarstwami albo przedstawicieli lokalnej inteligencji typu nauczyciele, lekarze. Nie zwracam na szczęście często na to uwagi. I oni też nie są egzaltowanymi snobami. Przykładowo kolega z którym łączy mnie największa zażyłość - jego ojciec to dyrektor jednego z największych zespołów szkół w mieście i szef koła kresowiaków.
×