Aj...bardzo dobrze ubrales w slowa to z czym borykam sie cale zycie. Wlasciwie nie wiem co Ci odpisac ,bo i za pusto mam w glowie. Leki nigdy nie rozwiazaly tego problemu w moim przypadku. Od dziecka wiem ze czuje , odbieram wszystko inaczej niz reszta. Nie umiem spontaniczne przezywac radosci jak inni, nie czuje tego czegos. I w sumie to bylo przyczyna mojej izolacjii. Po prawdzie nie czuje tez wiekszej potrzeby socjalizowania sie. Moj mozg stale cos przezywa, stale cos analizuje dlatego nie czuje radosci tu i teraz, satysfakcjii z czegos zrobionego a i nawet smutek nie jest taki jak byc powinien. Z tym czytaniem to dobre, prawie usmialem sie bo widzisz rowniez mam podobnie. Szukam jakiegos zagadnienia...otwieram kilka odnosnikow czytam i chociaz dowiedzialem sie tego czego powinieniem to i tak czytam dalej. W gimnazjum i jeszcze w ogole w szkole to mialem "pierdolca" na tym punckie bo uczac sie do jakies klasowki potrafilem po 10 razy w kolko walkowac pomimo ze spokojnie po 2 razach przeczytanych wszystko bym zapamietal. Wtedy chyba wlasnie przez takie cos chcialem zapelnic pustke w sobie..bez takiej nalogowej nauki nie wiem co bym wtedy robil..pewnie lezal i gapil sie w sufit.
Brakuje tej głebi..czy te metody o ktorych napisales moglby pomoc to nie wiem. Bo tak naprawde nie wiadomo z czego to wynika. Radzilbym jednak poczytac o zaburzeniach osobowosci..schizotypowa,schizoidalna...Moze tu jest pies pogrzebany? Wiele by sie zgadzalo..a i rozni sie to od dystymii..
A jak zyjesz na codzien..Pracujesz?(jak tak w jakim charakterze?) , masz czeste relacje z ludzmi? no i 3 maj sie..I draz dalej temat bo opisujac to z czym masz problemy i podajac rozne mozliwe sposoby rozwiazania ich pomagasz tez takim osobom jak Ja.
ps.
zapomnialem wspomniec o tym "skupianiu". Ja bym to nazwal zawieszeniem sie. Wlasnie to jest chyba takie analizowanie siebie..