Skocz do zawartości
Nerwica.com

Siding Spring

Użytkownik
  • Postów

    3 414
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Siding Spring

  1. Kiedyś myslalem ze najgorsze co moze spotkac czlowieka to wlasnie cierpienie w chorobie jaka jest chad. Wyobrazcie sobie co musi czuc czlowiek ktory jest na to chory plus zdrowienie z zatrucia jadem kielbasianym. Jestem juz 1.5 roku od zatrucia i nadal ledwo ciagne. Pierwsze pol roku to kwestia przezycia byla. Pol roku w łózku z pulsem 110-130 i z takim bólem, ze zdrowy czlowiek nie jest w stanie wyobrazic sobie ogromu tego cierpienia. Po roku zaczelem chodzic a z pewnoscia probowalem. Na tym etapie nie moglem nic a nic robic , nie moglem przypomniec sobie imion rodzicow, adrenalina wylewala mi sie uszami. Czy to mania , czy hipomania a nawet ciezka depresja w chadzie nie ma porownania do tego obledu ,derelaziacjii jaka czlowiek doswiadcza w botulizmie. Teraz 18 miechow po zatruciu jest lepiej znacznie lepiej. Aczkolwiek atrofia miesni , potworna nadwrazliwosci na rozne stymulacje dzwiekowe, swietlne , nie wspominajac o nie przerwanej migrenie jaka mam od poczatku.( wyobrazcie sobie ze 24/24 macie zmieniajaca rzeczywisctosc migrene-no paranoja.). Mysle ze to co przezylem to max co czlowiek moze zniesc. Jezeli tak wyglada pieklo ( o ile w ogole istnieje) to powaznie zaczne zastanawiac sie nad powrotem do Kosciola. W pewnym badz razie lekarze mowi ze w przeciagu 2 lat powinieniem wyzdrowiec. Pamietam jak jeden z lekarzy mowil ze nie ma pojecia jak ja to wszystko przezylem. Nie wiem dlaczego tak sie stalo. Czym na to zasluzylem i dlaczego akurat mnie musialo to spotkac. Moze jestem za dobrym czlowiekiem?. Jedno jest pewne. Jezeli takie przezycie nie zmieni mnie w sposob pozytywny to juz niestety nic nie bedzie w stanie. Pozdrawiam wszystkim i musicie wiedziec ze zawsze moze byc gorzej.
  2. gdyby nie to ze mam inne problemy zdrowotne to zaobserowalem ze z kazdym dniem moj nastroj sie poprawial, a wiec proces odstawienny paroksetyny ciagle trwa. Przed braniem jakichkolwiek lekow nie powiedzialbym ze mialem depresje..po prostu bylem taki ciapowaty;). Bylem nerwowy a przy tym cichy i zamkniety w stosunku do nowo poznanych ludzi. Inaczej miala sie sprawajakl juz kogos poznalem. Wtedy bylem dusza towarzystwa. Brakowalo bardzo tej pewnosci siebie i obycia towarzyskiego. Na paroksetynie moglbym nago przebiec most poniatowskiego w warszawie i nie do konca mialbym poczucie ze cos jesty ze mna nie tak:P. Ale z drugiej strony nic kompletnie nie cieszylo. Wszystko wykonywalem na chlodno i mechanicznie jednoczesnie przeslizgujac sie przez sprawy ktore wczesniej sprawialy mi klopot. Teraz przed wszystkim waham sie i potrzebuje wiecej pomyslec alejak juz uda sie to chociaz jest jakas satysfakcja. Prawie rok czasu minal od odlozenia a ciagle mieszaja mi sie te dwie skrajne osobowosci i czesto chcialoby sie wrocic do paroksetyny. Życie jest inne obecnie i z pewnoscia nie osiagne tego co moglbym osiagnac przy pomocy lekow ,ale o wiele ciekawiej jest...
  3. Witam wszystkich. Z ta paroksetyna i jej odstawieniem jest cos naprawde demonicznego,ze tak powiem.:). Nawet jak ktos bral ja 3-4 miesiece to problemy z odstawieniem moga trwac lata. Ona naprawde zaciera prawdziwy obraz swiata, zapachy, uczucia,emocje ,cele , to wszystko ulega znieksztalceniu. Na pewno nie u wszysktich , ale u tych bardziej wrazliwych na piekno swiata jest to o wiele bardziej widoczne. Jest masa historii , w ktorych to ludzie pisza , ze po 2 miesiacach jej zazywania i odstawieniu nie potrafia wrocic do produktywnego zycia. Szczegolnie duzo takich histroii mozna znalesc na stronie paxilprogress.com. Jezeli komus pomaga ten lek moze i jest sens brania go , ale trzeba tez liczyc sie ze swiadomoscia , ze moze to byc inwestycja na cale zycie. Ja tez czulem sie na nim pewny siebie,niesamowicie niezalezny i zaradny i w opinii innych szczesliwy. Sęk w tym , że nawet przez minute nie czulem szczescia.Bylem conajwyzej szcztucznie zakrecony , odlaczony emocjonalnie i zamkniety we wlasnym , pelnym niespelnionych marzen swiecie. hehe. Moja osobowosc i stare spontaniczne reakcje zaczely wracac po okolo 9-12 miechow od odlozenia. Zycie zaczelo znow byc takie jak dawniej , ale zloscliwosc losu spowodowala ,ze zostalem zatruty jadem kielbasianym i obecie 16 miesiecy po zatruciu zycie ciagle jest pieklem. Utrata masy miesniowej, podowjne widzenie , koszmarne koszmarne zmeczenie , puls od rana do wieczora 100-110 i co najgorsze dla nas nerwicowcow ciagly ciagly lęk i ataki paniki. Nie wspominajac o ciezkiej derelealizacjii. Doceniajcie zycie takie jakie macie i korzystajcie z niegpo jak najwiecej. i co najwazniejsze probujcie najpierw z terapia a potem leki. Ja poczynilem olbrzymie postepy z wlasna tozsamoscia i wiem , ze za 2-3 lata kiedy bedzie mi dane wyzdrowiec z zatrucia , zycie bedzie znacznie ciekawsze;) pozdrawia zdesperowany1 czy tez zdesper..
×