
Łazarz
Użytkownik-
Postów
262 -
Dołączył
Treść opublikowana przez Łazarz
-
Witam, jestem Tomek, mam 24 lata, na tym forum goszczę od stycznia. Udzielam się głownie w dziale depresji. Co o sobie. Taki zwyczajny raczej jestem. Zapraszam zgnębionych losem na mój temat pt. moja historia,dla szukających ukojenia w śmierci(prawie 3000 wyświetleń! )
-
Przed chwilą napisałem 2 kolejne. Umieszczę jutro, najpierw muszą przejść próbę nocy. P.S. Ja też nie mam odwagi, ale tu pozostajesz anonimowy, warto je skonfrontować z ludzką opinią. Unieśmiertelnić w internecie. Niech coś pozostanie po nas.
-
Wrzucaj na forum, uświetniłbyś temat.
-
Lubię Śmierć. Przez pewien czas była moją najlepszą przyjaciółką. Jako jedyna dawała mi szansę na ukojenie w Jej ramionach. Choć skostniałych i zimnych. Mnie zawsze otaczały zrozumieniem i ciepłem.
-
Cieszę się, że Ci się podobało. Jeśli znajdzie się więcej takich osób to chętnie napiszę nowe. Pozdrawiam
-
3. ,,Do J.C.'' Nie mogę zapomnieć o tobie- ciągle siedzisz w mojej głowie- bolisz mnie- podpalasz- zniewalasz- nieświadomie- nikt nigdy się nie dowie- serce me nie powie- co ci mogę dać- nic- k.urwa mać- co ci mogę dać- deszczu śniegu szadź- wodę mogę lać- palisz mnie- łzy wyzwalasz- okrutne tury tortury- znowu znowu znowu- choruję chorobę najgorszą z nadchorób- zakażony jestem cały- ilekroć moje gały- spoglądały- w stronę światła- -emitujesz- wiesz? - Promienie skupiasz- przepalasz- obwody scalone- osadzone- w istocie szarej- mej- śmiej się śmiej- nienawidzę istoty mej szarej- szarpie mnie- drapie- w końcu udusi mnie i złapie- wtedy będzie koniec- padł już pionek- padł już goniec- został tylko mat na króla- partia przegrana- poddana- aż włosy zsiwieją- aż zmarszczy się skóra- będzie trwać ta tortura- kochana ...
-
Witam, nazywam się Tomek, mam 24 lata, przeszedłem ciężką depresję, która trwała 10 miesięcy. Przez ten okres nie wstawałem z łóżka i nie wychodziłem z pokoju. A oto moja twórczość na, której wygląd mogła mieć wpływ moja choroba. Zapraszam. (nie traktujcie tego co przeczytacie zbyt dosłownie, to tylko ,,lepiej'' pseudo-wiersze). 1. ,,Zanim usnę'' ciekaw jestem jak to jest, palnąć sobie w łeb, nie zarabiać już na chleb, leżeć w grobie, gdy patolog w czaszce skrobie, kulę ze łba wyskrobie, narządy pójdą do dawców, szpitalnych chlebodawców, truchło wypatroszone, towarzystwo na scypę zaproszone, wódką okraszone gorzką gorzkie żale, krawat zawiązany niedbale, buty trumienne, przeszczepione części zamienne, niech będzie chwała i cześć jezusowi, temu skurwysynowi, przeklętego, z Lucyferem piję strzemiennego, idę straszyć, jako upiór, mroczny stwór, umarł trup, niech żyje trup, tupot stóp, już jestem u twych wrót, znam skrót, zamek,wytrych drut na twej szyi zaciśnięty, kwicz świnio, prosiaku zarżnięty, niech twa krew nakarmi mej duszy odmęty, jebany duchu święty, aby ta nauka była dla nas pożytkiem wiecznym, przez skurwysyna pana waszego amen powiem na twej mogile, rozciętej arterii żyle, broczącej bluzgającej i brudzącej, wypiję wszystko i zliżę językiem, posilę się posiłkiem, mięsem, biorę i jem z niego sam, pod postacią krwi i ciała, chwała, niech będzie chwała, by twa agonia wiecznie trwała, wnętrzności trawiła, kręgosłup łamała, żebra wyrywała, głowę miażdżyła, serce spaliła, i niech ostatnia twoja chwila, mrokiem cię spowiła, zdychaj boże, w serce twe trzy noże, wbiję i je przebiję, wyrucham dziewicę maryję, spalę królestwo niebieskie, będzie czarne i puste, martwe, w twarz krwią baranka chlusnę, a siódmego dnia odpocznę- i usnę. -- 27 lut 2012, 02:19 -- 2. ,,Bon apetit'' rozerwałem twą czaszkę na pół, położyłem ją na stół, być albo nie być, choć powabna twoja kibić, kości twe będę kruszyć, kijem bić, będę to wspominał, będę o tym śnić, o twarzy twej zmiażdżonej, o nodze w maszynkę wkręconej, krwi na dywan kapiącej, brzytwie trzewia tnącej, świadomości w oczach gasnącej, uwiecznić to muszę, by pamiętać do śmierci, jak kolano wiertarka kręci, wstrzykiwane krople rtęci, 36i6, a potem coraz mniej, do kostnicy, padlinkę zachowamy na później, ugotujemy na kości rosół, będzie pieprz i sól, smacznego, pozdrowienia od złego
-
moja historia, dla szukających ukojenia w śmierci.
Łazarz odpowiedział(a) na Łazarz temat w Depresja i CHAD
Przepraszam Cudaczko Pochrzaniły mi się nicki. Podoba mi się sposób w jaki piszesz. Twoje wypowiedzi są na wysokim poziomie i obrazowe, cieszę się, że w tym temacie mamy kolejną ciekawą postać, która urozmaica naszą dyskusję. Tak trzymać! Ciekaw jestem doświadczeń i spostrzeżeń jakich doznałaś w wyniku choroby, może jest coś jeszcze z czym chciałabyś się z nami podzielić? -
moja historia, dla szukających ukojenia w śmierci.
Łazarz odpowiedział(a) na Łazarz temat w Depresja i CHAD
Kurestwo najwyższych lotów. . -święte słowa -- 26 lut 2012, 23:53 -- Hehehe, witamy w klubie -
moja historia, dla szukających ukojenia w śmierci.
Łazarz odpowiedział(a) na Łazarz temat w Depresja i CHAD
Myślałem nad tym. Można to w ten sposób interpretować, że za pomocą boga poszedłem do szpitala i mnie tam wyleczyli. Nie wiem jakby ta interwencja mogła wyglądać, może np. że mi samo by przeszło. Albo ktoś przyszedłby mi z pomocą , a nie ja poszedłem po pomoc. Ale zagłębianie się w rzeczy czy to ludzie mi pomogli czy ludzie będący narzędziami bożymi jest raczej ciężkie do rozwikłania. Jeśli on istnieje to sam fakt, że mnie tak doświadczył wystarczy mi by zerwać z nim kontakty. -
moja historia, dla szukających ukojenia w śmierci.
Łazarz odpowiedział(a) na Łazarz temat w Depresja i CHAD
Knife Rzeczywiście, złapałaś mnie z tym katolickim pryzmatem patrzenia na bóstwo. Chyba nie muszę się tłumaczyć z czego to wynika, wiadomo, ta część Europy, rzymskokatolicki krąg kulturowy. Faktycznie, zbyt ściśle to ująłem, ale oprócz chrześcijańskich odłamów jest też sporo wyznań, które opierają się na podobnych założeniach np. islam, judaizm. Nawet w hinduizmie nie wolno np. zabijać świętej krowy, gdziekolwiek byś nie spojrzała zawsze są jakieś zakazy, mówiąc oczywiście o religiach. Indywidualny sposób pojmowania absolutu to zupełnie inna płaszczyzna. Nawet pytałem o wiarę ordynatorkę mojego szpitala, utytułowaną lekarkę; powiedziała coś zbliżonego do tego co Ty pisałaś, tak jak Ty uważa, że jest jakaś wyższa siła, niezwiązana z konkretną wiarą, odniosłem wrażenie jakby te wszystkie wyznania odnoszą się do tego samego wyższego bytu. Oczywiście nie mówię tu o scjentologach :) Oni wierzą, że jest jakiś imperator kosmosu, który podbija planety i podbije i zniszczy również Ziemię, np. Tom Cruise święcie o tym przekonany kazał wybudować sobie ogromny, podziemny schron za 20-30 miliony dolarów, a jak! (W sumie może mu się on przydać bo wiadomo w tym roku koniec świata ) Powiem Ci coś jeszcze. Gdy gniłem w łóżku przez te 10 miesięcy, nie było tygodnia żebym nie błagał boga o ulgę w cierpieniu, o powrót do zdrowia, błagałem, płakałem. Spałem z krucyfiksem, zdejmowałem obrazy i się do nich modliłem. Nie myślałem o katolickim wyobrażeniu boga, tak jak Ty pojmowałem go również jako wyższą siłę, która pomaga. ,,autorytarny sędzia, którego zasadom sie podporządkujesz lub nie. W zależności od wyboru czeka nas nagroda lub kara, opieka lub odrzucenie, niebo lub piekło, zbawienie lub potępienie... Bóg-Ojciec, potężny i surowy, umieszczony jest w kościele na ołtarzu, dostęp do niego uzyskuje się za pomocą wybrańców, a mianowicie księży'' Gdy chorowałem wcale tak nie myślałem. I co? Ta niby cudowna siła wypięła się na mnie, olała, sprowadziła tortury, doprowadziła na skraj samobójstwa, tak samo jak lukrecja- bóg to sadysta Nie pomógł mi, nie ulżył w cierpieniu. Psychiatria mi pomogła, medycyna, ludzki dorobek intelektualny, tylko w niego wierzę, tylko na niego można liczyć, boga nie ma, a jak jest to niech s.pierdala, jak bóg kubie tak kuba bogu. I mam nadzieję, że spotkam się z nim po śmierci bo jak go zobaczę to spuszczę mu wp.ierdol. Ciekawe gdyby Ciebie tak potraktował jak mnie czy miałabyś te same poglądy co teraz. -
moja historia, dla szukających ukojenia w śmierci.
Łazarz odpowiedział(a) na Łazarz temat w Depresja i CHAD
Czasem gdy dzięki mojej kochanej kwetiapinie dostaję zaburzeń rytmu serca wraz z podwyższonym tętnem i ciśnieniem do mego umysłu wdziera się panika. Gdy tak leżę na łóżku średnio przez ok. godzinę bo jak się podniosę to jeszcze bardziej wali mi to serce, zaczynam myśleć- a może się przekręcę? Jest to strach. Nauczyłem się nad nim panować, ale nigdy w 100%. Sam się na tym złapałem, ,,jak trwoga to do boga''. Szuka się wtedy jakiegoś schronienia, kogoś kto pomógłby nam w chorobie, kogoś kto uratowałby nam życie. Normalnie jeszcze rok temu klepałbym już 10 zdrowaśkę, teraz natomiast zrozumiałem ten mechanizm. Człowiek potrzebuje wyższej instancji w którą mógłby wnosić swoje troski, kogoś w kogo można wierzyć, że ma władzę nad naszym losem, i jeśli obiecamy mu posłuszeństwo to będzie nas bronił ode złego. Gdy tak leżałem i zastanawiałem się czy pomimo moich przekonań nie zacząć się modlić dotarło do mnie, że gdy nie skorzysta się z pomocy terapeutycznej modlitwy to pojawia się pewna pustka, coś co jest podobne do dorosłego życia, gdy odpowiadamy sami za siebie i nie ma pod ręką mamusi, która by nam pomogła. Odrzucenie dla byłego wierzącego tej ochronnej otoczki jakim jest bóg wymaga trochę odwagi, by nawet w chwili najcięższej próby pozostać wiernym swoim przekonaniom i nie zrejterować prosząc stwórcę o litość. Modlimy się bo kochamy życie? Bo mamy tyle do stracenia tracąc je? Ryzykujemy odrzucając bóstwo tym, że ono się jakoś za to nad nami zemści? Albo nie powiedzie się nam jakby mogło się powieść? Przyznam Ci się do czegoś Cudaku, ja też wyczuwam jakąś nadrzędną siłę, nie umiem tego w racjonalny sposób wytłumaczyć. Nie wiem na ile jest to wytwór mojego umysłu, a na ile wpajanej mi od małego przyzwyczajenia do religii. Lepiej mi się jednak żyje ze świadomością, że nie cenzuruje moich poczynań jakiś sędzia, który będzie mnie rozliczał z mojego życia, z tego jaki byłem, czy postępowałem według jego zasad, co jest wbrew jego zasadom to złe, a to co zgodne to dobre. Przypomina mi to trochę technikę manipulacji typu kija i marchewki. Czy odrzucając boga, w przypadku gdyby istniał to czy skazuję się tym samym na potępienie? Czy gdybym siedział cicho i modlił się to czy to by coś zmieniło? Przecież bóg niby jest wszechwiedzący i wiedziałby, że moja postawa wynika z konformizmu i koniunkturalizmu, czy nie lepiej postawić twardo na swoim i grać w otwarte karty? Chyba lepsze to jest od życia w zakłamaniu, podporządkowaniu czy okłamywaniu samego siebie, bo tak jest wygodniej. Knife Szanuję Twoje poglądy. I pomimo, że sam mam pokrewne odczucia co ty to odrzucam je bo jest to sprzeczne z racjonalnym rozumowaniem, nie można nazywać tezą hipotezy. Jest jeszcze coś co mnie śmieszy w samym sobie. Przysłuchiwałem się kiedyś oryginalnemu nagraniu odgłosów z egzorcyzmu Emily Rose. To było coś strasznego, wywoływało irracjonalny strach, wyczuwało się jakąś mroczną siłę, czułem wtedy, że robię coś czego będę potem żałował, że słuchając tego ta zła siła i mnie dopadnie. Moje rozumowanie wyda się idiotyczne ale.. Niespełna 2 miesiące później byłem już w ciężkiej depresji. Śmieszne prawda? Jak ta moja exbogobojność nadal we mnie siedzi? Istne rozdwojenie jaźni Jeszcze śmieszniejsze jest to, że ja od kilku lat przeczuwałem, że coś złego mnie spotka, ale trzeźwo myśląc- to tylko moje irracjonalne domysły. P.S. Cieszę się, że doceniasz moje wysiłki Knife Pozdrawiam -
cześć knife Znaczy się nie mam podobnych problemów, nasze sytuacje życiowe bardzo się różnią. Wyczuwam w Tobie jednak pewną frustrację,niepokój i dręczącą Cię zgryzotę. Negatywne uczucia zdominowały Twą codzienność. Według Ciebie podłożem Twoich problemów jest otoczenie i życie jakie prowadzisz. Czy naprawdę tak jest? Gdyby ktoś za dotknięciem magicznej różdżki rozwiązał Twoje problemy to czy byłabyś wtedy szczęśliwa? Potrafisz jeszcze odczuwać radość? Może właśnie w tym tkwi przyczyna, niezależnie jak dobrze by nie było Ty zawsze byłabyś czymś strapiona. Nie dostrzegasz pozytywnych aspektów Twego życia, za to koncentrujesz się na negatywnej jego stronie. Bo taki masz charakter? Też to tłumaczyłem charakterem, myślałem, że za pomocą auto-perswazji, motywacji, jestem w stanie pokonać pojawiające się przeszkody, ale ileż można? Skoro zdecydowałaś się podzielić z nami Swoją historią to zapewne liczyłaś się z tym, że spotkasz się z różnymi opiniami na jej temat. Moja jest taka: -depresja/ choroba afektywna dwubiegunowa/ w najlepszym wypadku apatia -wymaga leczenia i konsultacji z drogim, doświadczonym, uznanym psychiatrą - kuracja silniejszymi od wenlafaksyny antydepresantami ( w większych dawkach) np. anafranil bądź seronil(prozak) -stabilizator nastroju, np. lamitrin 100-0-100? -urlop zdrowotny, wczasy w miejscu o dużym nasłonecznieniu -zakaz alkoholu -psychoterapię bym sobie darował bo to niepotrzebne bicie piany Reasumując. Jeśli się nie mylę to jesteś w niezaawansowanym stadium depresji, która jest uleczalna. Za zły obraz postrzeganego przez Ciebie świata odpowiada zaburzenie biochemicznej równowagi Twojego mózgu, na myśli mam przede wszystkim niewystarczająco wysokie stężenie serotoniny i dopaminy bez których nie będziesz mogła czuć się szczęśliwą. Tak o tym wszystkim myślę. Chciałbym się mylić. Wolałbym jednak żeby to nie był kolejny wpis typu ,,mam dzisiaj zły humor, tak bardzo potrzebuję z siebie wyrzucić negatywne emocje i chcę jakiejś psiapsiółki, która będzie mnie pocieszać i mówić, że wszystko będzie dobrze''. To na wszelki wypadek też dorzucę- nie martw się, wszystko będzie dobrze. Pozdrawiam i życzę zdrowia.
-
moja historia, dla szukających ukojenia w śmierci.
Łazarz odpowiedział(a) na Łazarz temat w Depresja i CHAD
Trochę się tu zrobił mały off topic :) Drążyć ten temat dalej mógłby chyba tylko jakiś prawnik, sędzia czy prokurator. Jest jakiś? Hmm, za bardzo nie jestem kompetentny by się w sprawach związanych z sądownictwem wypowiadać. Co prawda w czerwcu zeszłego roku obciążałem zeznaniami józka ale na tym się moja przygoda z wymiarem sprawiedliwości skończyła. Z tego co pamiętam poruszany był tu wcześniej temat wiary, stosunek do niej można jednak uznać za sprawę osobistą. Ujawniła się nam również lukrecja28 ze swoimi egzystencjalnymi problemami- na szczęście chyba jest już w szpitalu (szybkiego powrotu do zdrowia!). Chciałbym wyłuskać rdzeń tego tematu, taką myśl przewodnią, główny przekaz. W życiu spotykają nas różne sytuacje. Idziemy z przyjaciółmi na piwo, spotykamy się na randce w kinie z wymarzoną dziewczyną, dowiadujemy się, że dostaliśmy podwyżkę. Życie potrafi być piękne, odkrywanie nowego miasta, poznawanie nowych ludzi, branie udział w ciekawych wydarzeniach, osiąganie marzeń. Nadchodzi jednak taki czas gdy telefony milkną, jesteśmy głodni, a brakuje pieniędzy, jesteśmy skazani na towarzystwo osób, których nie lubimy, musimy wykonywać obowiązki, które nas bardzo frustrują, w życie zaczyna się wgryzać gorycz. Gdy brak wytchnienia, brak odreagowania, kiedy coraz bardziej stajemy się przygnieceni ciężarem codzienności ,będąc coraz bardziej samotnymi i nie mając się kogo poradzić- zaczynamy czuć się źle. Dostajemy głębokiej depresji. Myśli samobójczych. Nie wstajemy, nie wychodzimy z domu, zasłony zaciągnięte bo światło powoduje wstręt, lepiej by było ciemno, jak w nocy, jak w grobie. Wszystko zaplanowane. Sznurek, tabletki, skok, żyletka czy coś innego. Czemu? Bo nie ma nadziei, nikt nie może pomóc, leki nic nie dają, kolejny lekarz rozkłada ręce. O nie, nie pójdę do wariatkowa, jeszcze coś złego mi tam zrobią. Moja rada jest oczywista, może się powtarzam ale cóż, postaram się pełnić funkcję edukacyjną walcząc ze stereotypami. Dobry szpital to najlepszy ratunek. Gdy ambulatoryjnie leczenie nie pomaga to do niego powinniśmy pójść. Wiem, że wszystkim jednak nie da się pomóc, życie potrafi tak nas przyprzeć do muru, że nie ma jak wyjść z opresji. Co wtedy? Nie wiem. Wiem tylko, że trzeba mieć czyste sumienie wiedząc, że zrobiliśmy wszystko co się dało w walce z przeciwnościami losu, nie odpuszczając dopóki nie ma się pewności, że wykorzystaliśmy wszystkie możliwe wyjścia. To nie jest takie proste, wymaga cierpliwości i wysiłku, a tu z drugiej strony kusi by rozwiązać to szybką prostą metodą. Trzeba oprzeć się pokusie i nawet z krwawiącym sercem, ze łzami w oczach i zaciśniętymi zębami- czołgać się przez ścieżkę z trawiącym nasze wnętrzności bólem. Taka jest moja rada. Dla wszystkich szukających ukojenia w śmierci. -
Moja walka z depresją(setaloft 75mg+lerivon 10mg)
Łazarz odpowiedział(a) na Betiks temat w Depresja i CHAD
Zamiast zmieniać leki zmień lekarkę, gdyby była dobra to byś nie była w stanie jakim jesteś. Nie powinno dojść do sytuacji w której myślisz, że dzięki Twoim podpowiedziom lekarka przepisze Ci właściwy lek, to znak by od niej schrzaniać. Odpuść sobie wszystkich poniżej 50tki. Minimum z 15-20 lat doświadczenia w zawodzie, najlepiej w warunkach szpitalnych a nie tylko ambulatoryjnych. Najlepiej by był to pracownik szpitala pełniący tam ważniejszą funkcję. Musisz wiedzieć, że jest dużo niedoświadczonych lekarzy, którzy dopiero się uczą i popełniają sporo błędów zanim coś przyswoją. Myślę, że wyraziłem się jasno, nie martw się, kobiety częściej chorują na depresję ale to faceci 5 razy częściej żegnają się z życiem. (W razie braku poprawy zapisz się do szpitala na oddział całodobowy) Pozdrawiam -
moja historia, dla szukających ukojenia w śmierci.
Łazarz odpowiedział(a) na Łazarz temat w Depresja i CHAD
Właśnie,chrzanić wszystko, w końcu za 7 miesięcy koniec świata. Cyba wezmę największy kredyt jaki zdołam i przepuszczę wszystko w Las Vegas, a co. -
moja historia, dla szukających ukojenia w śmierci.
Łazarz odpowiedział(a) na Łazarz temat w Depresja i CHAD
Gdyby się okazało, że po smierci jest jakiś byt, załamałbym się już zupełnie. :) Ja popełniłbym samobójstwo -
moja historia, dla szukających ukojenia w śmierci.
Łazarz odpowiedział(a) na Łazarz temat w Depresja i CHAD
A ty pamiętasz pierwszy tydzień życia? Straszna pycha przez ciebie przemawia. kaczanov Widać jak bardzo kościół zindoktrynował Ci mózg. Wtłoczono Ci do niego, że pycha jest niewskazana, że trzeba cenić wartość jaką jest pokora. Pokora jest postawą ludzi, którzy nie mają powodów do dumy, to naturalne we wspólnocie, która opiera się na prostych ludziach. -
moja historia, dla szukających ukojenia w śmierci.
Łazarz odpowiedział(a) na Łazarz temat w Depresja i CHAD
Lukrecjo Odezwij się czasem. xxx Co do moich poglądów na tematy religijne to już się wcześniej deklarowałem co o tym sądzę. Wychodzę z założenia, że ludzie po prostu swoją pobożnością chcą ratować swoje tyłki by uzyskać zbawienie i uniknąć mąk piekielnych. Mi się to kojarzy z tym- jak byłem dzieckiem to mówiono mi, że jak będę grzeczny to mikołaj przyniesie mi prezent, a jak nie to dostanę rózgą(po dupie?) Uważam też, że jeśli ktoś chce być człowiekiem moralnym, to nie potrzebuje do tego motywacji w postaci pośmiertnej nagrody. Może jeszcze wszystkiego nie wiem, czy ktoś wie gdzie jest Niebo? Latałem samolotem i nie widziałem, żadnego wypasionego królestwa niebieskiego, może nie w te chmury wleciałem? Kopałem też rowy, dosyć głębokie, przykładałem ucho i wpatrywałem się w ziemię i o dziwio nie mogłem dojrzeć Lucyfera, chyba powinienem kopać głębiej. Kartkowałem książkę od anatomii, szukałem w spisie treści hasła ,,dusza'' - nie było! Strasznie mnie to zdziwiło bo przecież tyle osób mówi, że ona się gdzieś w ciele znajduje, to w którym miejscu dokładnie ona jest? Ja chyba wiem gdzie ja mam duszę- w dupie. I jezuska, niepokalaną ciasną dziewiczkę maryjkę, zębową wróżkę i jednorożce. kaczanow ,,A jeżeli reinkarnacja jest faktem, nagromadziłeś dużo złej karmy i odrodzisz się jako pies, gąsienica lub orangutan? Nie boisz się? Albo jako syn murzyńskiego pedofila w Czadzie, który będzie cię gwałcił swoją półmetrową pytą :) Wszystko jest możliwe..'' Wygląda na to, że chyba masz jakieś przykre wspomnienia związane z tym tematem, pomyliłeś się, forum dla ofiar gwałtu znajduje się gdzie indziej, potrzebna Ci psychoterapia i kolonoskopia. Pozdrawiam -
Tranxene? Cloraxen? Relanium, hydroxyzyna. potrafią zdziałać cuda
-
moja historia, dla szukających ukojenia w śmierci.
Łazarz odpowiedział(a) na Łazarz temat w Depresja i CHAD
Co chcesz usłyszeć? Prosiłem Cię byś poszła do szpitala, najpierw pisałaś, że pójdziesz, a potem zmieniłaś zdanie. Zależy mi byś wyzdrowiała, gdybym był Twoim znajomym to skierowałbym Cię na przymusowe leczenie bo nie jesteś w stanie sama sobie pomóc. Jeden facet skończył w piachu bo jego żona tego nie zrobiła. Doskonale wiem co to znaczy pragnąć śmierci jako wybawienia, usiłowałem się za pomocą sznura zadzierzgnąć i odciąć sobie dopływ krwi do mózgu. Jesteś poważnie chora dlatego chcesz umrzeć. Gdybyś wyzdrowiała to gwarantuje Ci żebyś tego nie chciała zrobić. Co miałem napisać? Napisałem ,,powodzenia'' bo uznałem, że gdy nie chcesz się leczyć można Ci tylko życzyć pomyślnego (szczęśliwego) obrotu spraw. Do końca będę obstawał byś skorzystała z pomocy fachowców. Nigdy nie przyznam Ci racji bo dzięki doświadczeniu życiowemu wiem, że trzeba walczyć o życie do końca. Nie zajebywuj się, musisz rozpierdolić tę chorobę, rozpierdolić na cztery wiatry, nie poddawać się kurwa, nie zasypiać na zawsze, i tak kiedyś wszyscy pomrzemy, życie to przerwa w niebycie, nie wiesz jak bardzo ono może być przewrotne, ni chuja nie wolno Ci z niego rezygnować. Rozumiesz? Bo warto żyć, wiem, że ono teraz bardzo boli, ale ten ból ustąpi pod warunkiem, że pójdziesz do szpitala, dasz się nafaszerować lekami jak ostatnia ćpunka ale lepiej być ćpunem niż dać robakom toczyć swoje mięso. Skończyło się życie Zaczynamy gnić Przestajemy śnić Trwając w niebycie Żyletka, koniec, sznyt Krew, ostatni trip Wanna, woda ciepła Idziemy do piekła? Kiedyś tak myślałem, nie idź tą drogą. Nie poddawaj się k.urwa, proszę Cię. -
moja historia, dla szukających ukojenia w śmierci.
Łazarz odpowiedział(a) na Łazarz temat w Depresja i CHAD
Powodzenia -
moja historia, dla szukających ukojenia w śmierci.
Łazarz odpowiedział(a) na Łazarz temat w Depresja i CHAD
Biorę duże dawki leków, rano ok. 10 i w nocy o ok. 22, rano nie odczuwam żadnej senności, odchodzą złe myśli, wraca równowaga i przyjemny stan w którym nic nie jest w stanie Cię złamać,koncentrujesz się tylko na tym co teraz robisz i nie zamartwiasz się w ogóle przyszłością. Inna sprawa jeśli chodzi o leki brane o 22, po ok. godzinie od ich zażycia zazwyczaj zasypiam kamiennym snem, usypiają mnie, czy to takie złe? Przynajmniej się dobrze wysypiam, jakoś specjalnie nie obniża to jakości mojego życia, przyjmowanie tych leków jest niewspółmiernie bardziej korzystne niż trwanie bez nich w chorobie. Lukrecjo, czy tylko dlatego, że byłaś po lekach senna za dobrą uważasz decyzję o odstawieniu ich? Lepiej jest być chorą niż sennym? Zastanów się.