Skocz do zawartości
Nerwica.com

Eus

Użytkownik
  • Postów

    41
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Eus

  1. BrakPomysluNaNick01, rozważ zmianę psychiatry. Jeśli uważa escitalopram w monoterapii za Twoją ostatnią szansę i nie ma lepszych pomysłów, to serio, zmień na kogoś bardziej kreatywnego. Opcji terapii kombinowanej jest mnóstwo - na SSRI świat się nie kończy.
  2. BrakPomysluNaNick01, ja miałam 3 lata temu podczas bardzo długiego i lekoopornego epizodu depresyjnego. Trochę pomogło, ale nie do końca i nie na długo. Widziałam na oddziale kilka przypadków osób którym to naprawdę bardzo pomogło, widziałam też takich którym nie pomogło wcale. Ze skutków ubocznych oczywiście problemy z pamięcią, które w większości minęły w ciągu kilku tygodni, choć mam wrażenie że i tak moja pamięć nie jest tak dobra jak była kiedyś (ale może to wina leków albo choroby – ch*j wie). Generalnie w Polsce ECT wykonuje się tylko podczas hospitalizacji, nie ma opcji żeby odbywało się to ambulatoryjnie. Trwa to różnie, w zależności od ilości zabiegów – najczęściej jest ich 8 (czasem więcej) w kilkudniowych odstępach. Obstawiam też, że w przypadku osób niepełnoletnich stosowanie ECT to rzadkość, albo że nie stosuje się ich w Polsce wcale. Poza tym naprawdę, o ile nie wyczerpałeś jeszcze wszystkich dostępnych opcji farmakologicznych, to nie polecam, właśnie ze względu na możliwe problemy z funkcjami poznawczymi.
  3. Eus

    odzdział dzienny

    Na pewno na Lenartowicza. Nie znam nikogo kto tam był, więc zbyt wiele o tym nie wiem. Ale ktoś dość dokładnie opisał tamtejszą terapię tu: http://psychoterapialenartowicza.blogspot.com/ Na pewno też jest na Kopernika. Paru moich psychiatrycznych znajomych tam było – opinie są bardzo podzielone. Jak wygląda tam kwalifikacja – nie wiem, mogę ewentualnie wypytać. Podejrzewam, że w tych dwóch miejscach kolejki są dość długie, bo oba podlegają pod Szpital Uniwersytecki, więc mają jakiś tam prestiż. Leczysz się w ogóle psychiatrycznie? Bo w kwestii tych dwóch miejsc to najlepiej byłoby zapisać się do ambulatorium na Kopernika do dowolnego psychiatry, to dostaniesz na pewno lepsze info. Inne mniej popularne oddziały też z pewnością istnieją, musiałbyś popytać w poradniach zdrowia psychicznego, albo porządnie pomęczyć wujka google.
  4. Eus

    Problemy ze szkołą

    Warto też pamiętać, że jak jest bardzo źle, to istnieje opcja nauczania indywidualnego. Ja z niego korzystałam przez 6 lat i myślę, że tylko dzięki temu skończyłam szkołę z dobrymi wynikami. Nauczyciele byli pozytywnie nastawienie i pod kątem edukacyjnym naprawdę dobrze wspominam ten czas. Teraz jestem na studiach i miewam dużo problemów przez nieobecności.
  5. Na tyle długo śledzę ten wątek, że brałam pod uwagę taką reakcję. Wiem jak wygląda życie z ChAD, bo sama go mam. W 2014r. spędziłam w szpitalach łącznie 5 miesięcy, przeszłam m.in. serię EW. Nie piszę tego w ramach jakiejś licytacji, tylko tak dla uwiarygodnienia tego, że nie jestem „dystymiczną panienką”. Mimo to mam pracę, studiuję (no dobra, straciłam jeden rok, ale pcham się do przodu) i nie zamierzam iść na rentę i się poddawać. Jest ciężko, nieraz cholernie ciężko i np. ostatni tydzień spędziłam na spaniu i ewentualnie czołganiu się na trasie łóżko-łazienka-komputer. Standardowo odrobię zaległości jak się lepiej poczuję. Ona ma 19lat (dobrze pamiętam?) i ma jakieś perspektywy. Jeszcze. Jak teraz zamknie się w domu i nie będzie próbować zdobywać jakichś kompetencji, to nawet jak za kilka lat obudzi się w cudownej remisji (czego jej życzę) to będzie spalona. Utwierdzanie jej w przekonaniu, że jest beznadziejnym przypadkiem i nie ma szans na normalne życie nie jest fair – jest zbyt młoda żeby dało się to stwierdzić. Można pracować zdalnie, być freelancerem – co komu odpowiada. Nie każda praca wymaga pełnej regularności i są takie profesje, które można nagiąć do sinusoidy. Albo chociaż próbować nagiąć do sinusoidy. W standardowej pracy ze ściśle ustalonymi godzinami ja też nie byłabym raczej w stanie utrzymać się dłużej niż miesiąc, bo zawsze przychodzi taki czas że nie mogę zwlec się z łóżka. Trudno, z tym się pogodziłam, więc szukam innych rozwiązań. I cóż, Intel, może mój z lekka hurra-optymistyczny ton jest nieco idiotyczny, ale twierdzenie że ChAD wszystko przekreśla i robienie z tego tautologii również takie jest. Dla mnie jest nawet obraźliwe.
  6. hasselti, tak sobie czytam tą dyskusję o rencie, pracy, matce i się zastawiam: jak wyobrażasz sobie swoją przyszłość? Boisz się, że jak zaczniesz pracować, to zabiorą Ci rentę. No i z pewnością w pewnym momencie Ci zabiorą/nie przedłużą, ale czy nie lepiej jednak pracować, zarabiać bardziej sensowne pieniądze niż te śmieszne 750 zł, budować jakiekolwiek CV? I przede wszystkim się usamodzielnić, tym bardziej że z tego co piszesz to sytuacja w Twoim domu jest dość nieprzyjemna i na pewno nie wpływa na Ciebie prozdrowotnie, a niestety samodzielne przeżycie, z opłatami za mieszkanie i wszelkimi rachunkami, za kwotę Twojej renty byłoby, hm, mało komfortowe. Jesteś dorosła, więc wypadałoby zacząć myśleć o samodzielnej przyszłości i nie liczyć tylko na rodziców, choćby dlatego że, no cóż, nie będą żyć wiecznie. Ja bardzo dobrze wiem, że choroba potrafi poważnie sabotować życie zawodowe, ale z drugiej strony praca i obowiązki pomagają czasem utrzymać jakiś poziom stabilizacji. I satysfakcji, co też pomaga. Próbuj - bycie wieczną rencistką bez pracy wbrew pozorom nie jest fajne.
  7. Eus

    [Kraków]

    Mnie trochę ciężko ostatnio coś zaplanować z wyprzedzeniem większym niż kilka godzin, ale wstępnie może być że jestem za piątkiem. Tej kawiarni nie znam, ale już sama nazwa mi się podoba.
  8. Eus

    [Kraków]

    Ja bym w sumie też mogła dołączyć. To co, jakiś termin?
  9. Cześć, niezależnie od tego czy masz tą depresję czy nie, wmawianie sobie chorób, o którym piszesz, też wydaje się niepokojące i samo w sobie mogłoby być dobrą motywacją skonsultowania się z psychiatrą. Taka konsultacja na pewno Ci nie zaszkodzi, a może pomóc – czy to stosownym leczeniem, czy też po prostu uspokajającą informacją, że wszystko z Tobą dobrze.
  10. Myślę, że to bardzo trudno stwierdzić, na ile to jest kwestia jakichś zaburzeń (dystymia etc.), a na ile cech osobowości i lenistwa. Ja mam bardzo podobny problem i zawsze podziwiam swoją kreatywność w wymyślaniu wymówek, żeby czegoś nie zrobić. Niestety, gdy przychodzi chwila, gdy trzeba się zmierzyć z konsekwencjami tego nieróbstwa, to te usprawiedliwienia nie wydają się już takie genialne. I mimo że mam też wyraźne problemy afektywne, z których się od paru lat leczę, to raczej z bólem muszę stwierdzić, że to nie jest tylko kwestia choroby, a raczej też skrzywionego charakteru. Bo owszem, miewam nawet ciężkie epizody depresyjne, podczas których nie jestem w stanie wstać z łóżka, a umysł pracuje na mocno spowolnionych obrotach, ale w czasie, gdy jest w miarę dobrze, albo nawet bardzo dobrze, to też uciekam od obowiązków – po prostu wymówki ewoluują z „nie mam siły, zrobię to jutro” w „zrobię to jutro, dzisiaj należy mi się trochę wolnego”, albo nawet „no przecież nie będę się zajmować takimi pierdołami, jest tyle ważniejszych rzeczy do zrobienia!”. I przede wszystkim to u mnie właśnie dotyczy obowiązków edukacyjnych, przez co lada moment pewnie wylecę ze studiów. Rozwiązaniem jest chyba praca nad sobą, może wizyta u jakiegoś psychologa, bo zdecydowanie ciężko się z takiego trybu życia wyrwać i jakoś iść do przodu. I mimo że jestem zwykle fanką farmakoterapii, to tutaj ona raczej nie pomoże (przynajmniej mi nie pomaga w tej kwestii). No, w każdym razie chyba warto próbować coś z tym zrobić – do takiego wniosku doszłam niedawno, gdy ktoś mi słusznie uświadomił, że żyjąc tak dalej, w wieku 30lat nadal mentalnie będę tylko „inteligentną nastolatką”, bez wiedzy i przygotowania do takich konieczności jak np. praca. Więc zamierzam się za siebie zabrać, ale no może... od jutra.
  11. Eus

    Myśli samobójcze

    Ja jedno czego się obawiam, to że wyląduję kiedyś w szpitalu w ramach nieplanowego przyjęcia i trafię do jakiejś psychoumieralni, jakimi jest większość psychiatrycznych szpitali nieklinicznych. Miałam już taką wątpliwą przyjemność ładnych parę lat temu, jeszcze za dzieciaka. Dlatego teraz coraz poważniej rozważam dobrowolne udanie się do jakiejś kliniki. I tak praktycznie wegetuję, więc czy robię to w domu czy w szpitalu, to już mi wszystko jedno, a może udałoby się tam jakoś sensownie zmodyfikować leczenie. Bo w alternatywie, to po głowie chodzą mi tylko sznury, mosty i inne śmiercionośne zabawki. Zbyt długo już to wszystko trwa.
  12. Eus

    Myśli samobójcze

    evil never dies, ja zwykle w przypadku myśli samobójczych wobec psychiatrów stosowałam zasadę ograniczonego zaufania i wolałam o nich nie wspominać, bo wszelkie tendencje suicydalne wywołują zwykle żywą reakcję lekarzy, a ja miałam poczucie, że mimo pojawiania się takich myśli i tak nie jestem w stanie się zabić i mam to pod kontrolą. Ale jeśli takiej pewności się nie ma, to jednak lepiej to zgłosić lekarzowi niż zrobić coś nieprzemyślanego. Ja w tej chwili jestem na takim etapie, że trochę przestaję sobie ufać, więc na najbliższej wizycie raczej sobie z dr o tym porozmawiam. Swoją drogą mi też bardzo myśli samobójcze się nasiliły po wenli. Ale sama nie wiem na ile to efekt działania leku, a na ile właśnie niedziałania, bo u mnie aktualnie wszelkie objawy depresji się pogłębiają i jakoś psychodropsy sobie mają za nic.
  13. Eus

    Wiosenne samopoczucie

    Na mnie tym razem wiosna coś wyjątkowo nie działa. Zwykle gdy tylko robiło się cieplej i przychodziła większa liczba słonecznych dni, bardzo szybko udawało mi się wygrzebać z doła i przyjemnie poszybować umiarkowanie w górę, a w tym roku wciąż wegetuję i to w dodatku ze stałą tendencją spadkową.
  14. Wiesz, może nie traktuj wizyty u psychiatry/terapeuty jako jakąś wielką, życiową decyzję. Spróbuj podejść do tego na luzie – jak masz iść z grypą do internisty, to też się tak wahasz? A tak bardziej poważnie, to ja też bardzo długo (kilka lat...) się zastanawiałam, odkładałam zapisanie się do specjalisty i to był raczej błąd. Skoro czujesz jakiś dyskomfort psychiczny, to skonsultowanie tego z lekarzem/terapeutą zdecydowanie jest dobrym pomysłem, a jeśli myślisz o tym od dłuższego czasu, to raczej jakiś tam realny problem u Ciebie istnieje i sam z siebie nagle nie zniknie. To dobrze, że nie masz myśli samobójczych, ale reszta rzeczy o których piszesz już taka dobra nie jest i przecież negatywnie wpływa na jakość Twojego życia, więc chyba warto spróbować to zmienić. A z fachową pomocą na pewno będzie łatwiej. Tego nie musisz się obawiać. Pracodawcy nie mają dostępu do dokumentacji medycznej.
  15. Eus

    Dziwny stan ?

    Dlaczego nie lubisz się śmiać? Dlaczego uważasz, że śmiech jest głupi? PS. Dlaczego stawiasz kropki po znakach zapytania? Wybacz, to mnie intryguje od dłuższego czasu.
  16. Wymieniłeś sporo objawów typowych dla depresji. No ale abstrahując od diagnozy, czy czujesz się z tym wszystkim dobrze? Nie obniża to komfortu Twojego życia? Nie męczy? To są chyba najważniejsze kwestie. Bo generalnie leki przy wymienionych przez Ciebie objawach powinny pomóc, więc może warto spróbować.
  17. Chyba przede wszystkim zastanowić się, czy to na pewno remisja, a nie wciąż depresja czy subdepresja, bo odczuwanie przyjemności jest jednak dość istotnym aspektem stanu psychicznego. Można też przyjrzeć się lekom (bo zakładam, że jakieś bierzesz) i zastanowić się czy mogą powodować spłycenie odczuwania pozytywnych emocji. Albo... iść za ulubioną radą mojego lekarza, czyli spróbować się z tym pogodzić, ale to niezaprzeczalnie słaba opcja.
  18. W depresji? Nie. Ani z małych, ani z dużych rzeczy. Tylko sen wydaje się w jakiś sposób przyjemny, no i może jeszcze wizja wyskoczenia z balkonu, ale to się chyba nie liczy.
  19. arkadiusz59, to nie jest dziwne, że trudno Ci znaleźć wspólne tematy z rówieśnikami - masz inną sytuację, musisz być odpowiedzialny, samodzielny co na pewno generuje inną codzienność, problemy, radości niż u większości ludzi w tym wieku. A jak się odnajdujesz wśród starszych? np. wśród ludzi z pracy? Może tam łatwiej byłoby Ci znaleźć znajomych. Mam dość podobną sytuację - pracuję z ludźmi sporo starszymi ode mnie, w większości mającymi już rodziny, dzieci i tego typu sprawy i zdecydowanie bardziej komfortowo czuję się z nimi niż z rówieśnikami ze studiów. Niestety jesteś w takim wieku, że do beztroski już raczej nie wrócisz, a obowiązków będzie przybywać a nie ubywać i niestety chyba trzeba się z tym pogodzić. Plus jest taki, że z czasem rówieśnicy też będą się usamodzielniać, więc towarzysko powinno być łatwiej. Może spróbuj raz na jakiś czas wyrwać się z rutyny, zrobić coś co lubisz a na co nie masz czasu na codzień, znaleźć coś co sprawia przyjemność i pozwala naładować akumulatory. Masz jakieś hobby? W temacie 'nieczucia' nic nie napiszę, bo mam ten sam problem i jeszcze nic nie udało mi się z tym zrobić.
  20. Eus

    przybity, itd.

    Psycholog nie jest lekarzem, leków przepisać nie może. Zdiagnozować, to trochę duże słowo. Jakąś tam hipotezę przedstawić może, dokonać ogólnej oceny stanu psychicznego i w razie potrzeby zalecić kontakt z psychiatrą. Nie istnieją żadne cudowne dropsy, które pozwolą Ci pozbyć się wszystkich słabości. Generalnie psychotropy zwykle mają jakieś skutki uboczne, nieraz uciążliwe, więc trzeba ocenić czy bilans ewentualych zysków i strat wypada korzystnie. Ale to już raczej rola psychiatry. Dość chaotycznie opisałeś swoją sytuację, więc ciężko stwierdzić. Ba, ciężko nawet stwierdzić czy powinieneś iść gdziekolwiek. Niezależnie czy wybierzesz psychiatrę czy psychologa na pewno otrzymasz jakąś pomoc i sugestie odnośnie dalszego postępowania.
  21. Eus

    Życiowy przegryw

    Rebi, czy dobrze rozumiem, że uważasz się za "życiowego przegrywa" tylko dlatego, że nie masz znajomych? Wartościujesz swoje życie ilością imprez i wypitych piw z kumplami? Serio? Dlaczego nie wychodzisz z domu, skoro w dzień czujesz się świetnie? Może spróbuj bardziej zainwestować w swój własny rozwój - ogarnij sytuację ze szkołą, pracą, wymyśl jakiś plan na przyszłość. Postaraj poukładać te sprawy, które nie dotyczą innych ludzi i na które masz wpływ. Więcej działaj zamiast myśleć. O ile jesteś w stanie... bo przy objawach depresyjnych to bywa cholernie trudne, ale wtedy to już by należało odwiedzić specjalistę. Ludzie zwykle bardziej lubią ludzi, którzy mają jakieś życie, jakieś hobby, jakieś plany. I przede wszystkim ludzie raz są, raz ich nie ma - życie towarzyskie to nie jest solidny fundament do budowania samooceny. Ani dobry cel życiowy.
  22. Eus

    Pytanie

    A co gdyby?, ja zaczynałam leczenie psychiatryczne jak jeszcze byłam niepełnoletnia, na żadnej wizycie nie byłam z rodzicami i temat ich zgody się nigdy nie pojawił. Z tym, że to było prywatnie. Na NFZ raczej to nie przejdzie, bo przepisy są jakie są. Jeśli jeszcze jesteś uczniem, to możesz się udać do poradni psychologiczno-pedagogicznej pod którą podlega Twoja szkoła, powinieneś tam otrzymać chociaż pomoc psychologa.
  23. To ja powiem z kolei, że mnie właśnie Solian lekko ogłupiał i zwiększenie ogólnej aktywności (brałam małe, aktywizujące dawki) nie przekładało się niestety na aktywność intelektualną, co wyraźnie zauważyłam dopiero w momencie jego odstawienia, po rocznym zażywaniu. Generalnie to niestety kwestia indywidualna w dużej mierze, więc trzeba po prostu próbować, aż może w końcu trafi się na odpowiedni dla siebie lek.
  24. To ja powiem z kolei, że mnie właśnie Solian lekko ogłupiał i zwiększenie ogólnej aktywności (brałam małe, aktywizujące dawki) nie przekładało się niestety na aktywność intelektualną, co wyraźnie zauważyłam dopiero w momencie jego odstawienia, po rocznym zażywaniu. Generalnie to niestety kwestia indywidualna w dużej mierze, więc trzeba po prostu próbować, aż może w końcu trafi się na odpowiedni dla siebie lek.
  25. To ja powiem z kolei, że mnie właśnie Solian lekko ogłupiał i zwiększenie ogólnej aktywności (brałam małe, aktywizujące dawki) nie przekładało się niestety na aktywność intelektualną, co wyraźnie zauważyłam dopiero w momencie jego odstawienia, po rocznym zażywaniu. Generalnie to niestety kwestia indywidualna w dużej mierze, więc trzeba po prostu próbować, aż może w końcu trafi się na odpowiedni dla siebie lek.
×