-
Postów
8 939 -
Dołączył
Treść opublikowana przez Abbey
-
forum. gry planszowe czy komputerowe?
-
Paniczny lęk przed... sprawdzaniem, inwigilacją? Co zrobić?
Abbey odpowiedział(a) na Abbey temat w Pozostałe zaburzenia
L.E., włoski Tak na ogół to ja chciałam technikum mechaniczne, ale przecież mi nie wypada No i to rok do tyłu, więcej edukacji, takie tam... *Wiola*, szczerze? Też nad tym myślałam -
L.E., białka, tłuszcze, BIOLOGIA!
-
slow motion, jestem upierdliwa, są kwestie, w których zrobię WSZYSTKO, by coś osiągnąć. Ale czasem można te całe chęci zniszczyć jednym zdaniem. (i tak właśnie zrobiła moja 'przyjaciółka'. Wie, jak znoszę porażki. Wie, że nienawidzę być druga. Już wolę niższe pozycje, byle nie druga. Zraniła mnie nazywając 'numerem dwa'. I to się ciągnie do teraz.) Póki co próbuję trochę dostosować marzenia do rzeczywistości i dlatego jestem w dołku. Bo wszędzie trzeba umieć rysunek. No cholera jasna A jak jeszcze mam świadomość, że usługuję osobie, która może osiągnąć więcej ode mnie, to mnie krew zalewa Ok, ale autograf jako najbrzydsza kochanka kogoś sławnego?
-
tahela, coś się stało?
-
L.E., dooobre! My się zawsze bawiliśmy prezerwatywami (truskawkowe, koleżanka cały czas podbierała bratu ) na podwórku; czego to się nie robiło, czym się tego nie wypełniało! Ach to wczesne dzieciństwo... Ale nikt z nas nie brał do domu, ewentualnie rzucał przed gankiem, by potem słyszeć narzekania rodziców, jak i babci, że ludzie nie mają ani trochę kultury
-
Paniczny lęk przed... sprawdzaniem, inwigilacją? Co zrobić?
Abbey odpowiedział(a) na Abbey temat w Pozostałe zaburzenia
L.E., nie. Chciałam pojechać 50 km od rodzinnego miasta, lecz ojciec uznał, że ogólniak to ogólniak (a co z tego, że są inne języki! I jest ten, który jest mi cholernie potrzebny!) i nie ma potrzeby wyjeżdżać -
slow motion, mam trochę wypaczone poglądy na temat edukacji i kariery - ojciec wciąż powtarza, że przez moje narodziny on nie mógł kontynuować wyznaczonej ścieżki naukowej. A że matma jakoś mi wychodzi, fizyka też, dlaczego nie próbować? Pasja=praca=lepsza wydajność=rzadka obecność u rodziny, nic, tylko próbować! (tylko ten angielski/niemiecki... i psychika...) No i jeszcze jest kwestia starych 'przyjaciół'. Szczególnie jednej osoby, która uznała, że do niczego się nie nadaję, jestem gorsza, niczego nie osiągnę. Ufałam tej osobie, była dla mnie prawie całym światem, okręciła mnie wokół palca, pozbyła się innych moich przyjaciół, by na koniec porzucić 'bo znalazła lepszą przyjaciółkę'. (i uważam, że to ona mnie dobiła - od naszego zerwania kontaktów było tylko gorzej) Chcę kiedyś pomachać jej do kamery, żeby mnie poznała i pomyślała 'cholera, jednak się myliłam'. No ale to tylko marzenia, pewno skończę na zmywaku. Miałam, ale już się tego jakoś wyzbyłam. Ojciec narzeka, że się urodziłam. Jeśli bym się zabiła, byłoby tak jak chciał (wreszcie nie wydawałby na mnie pieniędzy, tylko zrobił doktorat!), więc wolę robić mu na złość i żyć. Wiem, że jak to zrobię, nie będzie odwrotu. A tyle pytań mnie dręczy! To one trzymają mnie przy życiu. -- 16 lut 2012, 18:49 -- L.E., no oczywiście, w grę wchodzą tylko wyjątkowe partie
-
L.E., paniczny-l-k-przed-sprawdzaniem-inwigilacj-co-zrobi-t34464.html Skoro mówię, że nic nie ukrywam, to przecież ukrywam, tylko się nie przyznaję.
-
Popieram, popieram, całkowicie popieram! Może bym zrozumiała wieeeele rzeczy. I niektórzy z mojej klasy wreszcie mieliby czym myśleć!
-
slow motion, moje wypowiedzi są przesiąknięte matmą, zboczonymi skojarzeniami (i Vettelem, ale tu się powstrzymuję!), jak i dziwnym poczuciem humoru. Gdy czytam smsy sprzed jakiegoś czasu, jest mi mnie żal. I zawsze sobie obiecuję, że będę poważniejsza, dojrzalsza, ale nici z tego. Czy ja wiem, czy fajna... Ale dziękuję! Zawsze wykluczałam opcję mnie jako matka z krwi i kości. Wiesz - kariera, jazda po świecie, brak własnego domu. No chyba, że dziecko z wpadki z kierowcą. Na szczęście teraz myślę już trochę inaczej - jeśli tylko ktoś podejmie się tak ciężkiej pracy, jaką jest żywot ze mną, mogę stworzyć prawdziwą rodzinę, mieć 3 koty, pięć chomików, kochającego męża i synka. I pokażę rodzicom jak się wychowuje dziecko, o! Ryczę, nie śpię, nadal to robię. Niedługo chyba przyjdzie na kolejny poziom - robienie wzorków! Ale tak całkowicie poważnie, martwi mnie to, bo wiem, że wpadłam w niezłe bagno, z którego ciężko będzie wyjść. Tym bardziej, że otoczenie powoli zauważa rany i zaczyna się gadka, kłamstwa na szybkiego. Pogrążam się tym
-
kornelia_lilia, wiem, że to nie to samo, ale jeśli będziesz miała jakąś ochotę się wyżalić -> PW
-
Hm... Wyścig zamiast meczu rock czy metal?
-
tak. Masz coś, co oglądasz i czujesz, jakbyś był(a) w innym świecie?
-
slow motion, nie pamiętam, kiedy ktoś mnie tulił, nawet wirtualnie W sumie to już rok i 11 miesięcy! Najwidoczniej tak miało być. Może moje doświadczenia kiedyś się komuś przydadzą... A może będę inaczej traktować dzieci, może będę pomagać młodzieży? Może to ma sens...? tylko nici z kariery światowego megaultrasuperzajebistego inżyniera/mechanika
-
O, to ja chyba jestem inna w tych sprawach. Nie chcę dużych piersi, o nie! Jak będzie trzeba, można powiększyć, nie chcę póki co męczyć kifoziastych pleców
-
slow motion, no wiem, wiem, ale się boję... Też jestem na nich zła. No ale co można poradzić...
-
Wątpię, że się da - jeśli przypomnę, będzie szał, że tylko pieniądze trzeba wydawać. Boję się to zrobić.
-
Bolą. Siedzę po nocach rycząc i myśląc, co robię źle. Jedynie krytykę wyglądu zniosę, bo sama nie mogę na siebie patrzeć i rzygam sobą, swoim widokiem. Najgorsze, że boję się, jak będzie ta krytyka rzutować na przyszłość. Teraz jestem wrażliwa na krytykę, co będzie potem? Co będzie jak zacznę pracować?
-
nieakceptowanie przez otoczenie - innowierca
-
slow motion, potrzebny jeszcze paluch do zestawu! Żeby celebrować zwycięstwo! Już nawet nie chodzi mi o to, żeby nie gadali - zawsze krytykują i krytykować będą. Niech mówią jaka to ja brzydka, głupia, bez perspektyw na życie. Ale, cholera, nigdy, przenigdy narkotyków na oczy nie widziałam. Co dopiero brać. Ogółem jestem wolna od używek, w tej kwestii jestem prawie święta -- 16 lut 2012, 16:58 -- A żeby zauważyli 'że coś się dzieje', musiałabym sobie coś poważnego zrobić. Chociaż... Ciekawe, czy praca nie byłaby ważniejsza