Lady Em.

little_A, pewnie że nie mają. Jest tak: 99,9999% nauczycieli sądzi że ich przedmiot jest najważniejszy, trzeba uzyskać z niego profesora a co najmniej habilitację. tjaa.

lubudubu, ha, ja też mam teraz ubogą sferę emocjonalną. Właśnie sobie wychodzę z depresji

Elo Robaczki

pakuję się do kartonów bo remont mnie czeka

sens, vifi, nie lubię tych wizyt własnie z powodu koszmarnego samopoczucia po nich. Ponadto wizyta bardzo mnie męczy, gorzej niż jak bym biegała po schodach godzinę. Masakra ponadto strasznie dobija mnie fakt ze z takimi podstawowymi rzeczami jakie omawiamy na sesjach sobie nie radzę. Czuje się jak czubek

lubudubu, paroksetyne biorę, ale w tabletkach chociaż czy pomaga... chyba za mała dawka (biorę Paxtin).

carmen1988, to mamy taki sam wzrost

little_A, heh, mi teraz, w liceum mam takiego wrednego babsztyla... nawet na indywidualnych jest dla mnie niemila

Bellatrix, Leze i jest mi wszystko zupełnie obojetne. Nie chce mi się już płakać.

Bellatrix, mnie wczoraj zemdliło u psychiatry...

ryż

dominika92, ech ale żeby aż tak?

dominika92, ale i to i to można robić w łóżku

Laima, bardzo chętnie ja nie wiem, to mnie tak zniechęca... Po każdej wizycie czuję się jak jakiś debil.

S jak..., to tutaj widzę pozytywne nastawienie, i tak trzymać A ja mam kolejny dzień deprechy... Leżę w łóżku i gapię się w sufit, teraz w monitor. Nie ogarniam już tego wszystkiego... Robię dla psychiatry wykres nastroju. Ciekawe co z tego wyniknie.

Stark, ale kurde, po terapii czuję się niesamowicie wykończona, wyprana z wszelkich emocji. Nie wiem sama czy chcę ją kontynuować. Niby od maja czy czerwca miałam iść na terapię grupową, ale czy mam na nią siłę...

Damageed, no no, hehe czy to nie jest tak, że faceci baaardzo często mają? Czy tylko ulegam stereotypowi?

Abbey, z historii, z matmy... Już dziś moja mama odwołała kartkówkę z angielskiego, bo jestem w takim dole że nie umiem się na niczym skupić. Tragedia

Mushroom, oj tam, o gustach się nie dyskutuje

Ma ktoś z Was tak jak ja że nie lubi wizyt u psychoterapeuty?

że nie potrafię się do niczego zmotywować. i że siostra nie chce mi jutro towarzyszyć u psychologa.

próbuję się zmotywować do nauki, ale marnie mi to idzie.

heh, efektem wczorajszego stresu jest brak połowy skóry na kciuku...

ech. Ja nie chcę terapii, ona mnie wykańcza

slow motion, Ja też już na wagę nie zwracam uwagi. Co będzie to będzie I tak mocno schudłam. Za mocno, za szybko. Teraz będę stopniować. carmen1988, no jaki wstyd, przestań