Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mezus

Użytkownik
  • Postów

    217
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Mezus

  1. Mezus

    Nerwica a ciśnienie

    Hmmm... rozsądnie dawkowana kawa nie musi powodować makabrycznych wzrostów ciśnienia. Ja, od czterech miesięcy piję... jedną, poranną do śniadania i dla smaku. A wcześniej do południa piłem 3, a przez cały dzień 6-7 kubków. Standardowy słoik rozpuszczalnej ( 250 g ?) starczał mi na niecały tydzień. Podobnie od kilku miesięcy prawie nie jem słodyczy- kiedyś do meczu czy filmu w TV zjadałem sobie np tabliczkę czekolady- jadłem ja kanapkę, odwijając ze sreberka... Teraz- wystarczy, jeśli dla smaku i radości zjem jednego Pawełka czy trzy cukierki na tydzień :-) Jeszcze palenie- tu niestety skucha na całej linii. Nawet jeśli się ograniczam, jedna paczka nie starcza mi na dzień. A gdy mam np zakręty zawodowe, to i dwie potrafią być mało.
  2. Mezus

    Nerwica a ciśnienie

    Zależność zapewne wprost z fizyki-mechaniki-hydraulki wynika. Ale jako osoba z wadą ( czyli humanista ) nie podejmę się tłumaczenia. No, chyba że na prostej zasadzie- im wyższe ciśnienie masz, tym mniej obrotów pompy potrzebujesz. I odwrotnie. Czy ćwiczę? Kiedyś, dawno temu... A dodatkowo standardowy przerost prawej komory.
  3. Mezus

    Nerwica a ciśnienie

    Moja żona, gdy widzi, jak nerwowo po ciśnieniomierz sięgam, robi mi ... awanturę I wtedy nie tylko przyznaję jej rację, ale pod wpływem ściany dźwięku mierzenie nie ma sensu- będzie na 100 % moooocno zawyżone. Wiesiu- mnie parę razy zatkało, ot tak- nogi jak z waty, ledwo mogłem oddech złapać. Gdy to się ostatnio zdarzyło, byłem z synem na zakupach- szybkie myśli typu podejść do ochrony, jak Młody wróci do domu ( 8 latek ), co z samochodem... Zacisnąłem zęby, przy samochodzie standardowy Lucky Strike i wróciłem do chałupy. Owszem, dzień później już do bani, ale bardziej od zastanawiania się co to było i dlaczego, niż z powodu samego zdarzenia. -- 22 sty 2012, 18:42 -- PS A teraz, mimo że mnie Młody zgotował parę minut temu i myślałem, że mnie jasna tętnicza zaleje mam... 133/80/55
  4. Mezus

    Nerwica a ciśnienie

    Nie klnij- złość piękności szkodzi... Dwa- o tym właśnie piszę. Cholera wie, skąd-dlaczego-po co się to badziewie do człowieka przykleiło. Wiadomo tyle, że jest i ciężko się z tym żyje. Ale jak wyplenić? Tego nie wie nikt. Ja doszedłem, co mnie męczy- zostało to w jakiś sposób potwierdzone przez psychologa. Tyle, że o część "rzeczy" na bieżąco nie myślę, a od część nie da się oderwać... Czyli generalnie dupa zbita. No, ale tak się nie da. Czyli wracamy do punktu wyjścia. Dodatkowo nerwy + "higieniczny" tryb życia rozwaliły mi żołądek. Są z tego dwa plusy- jeden, że w przeciągu dwóch miesięcy schudłem ok 20 kg, drugi- że wiem, że bóle w mostku to akurat przełyk i gaz, a nie pompka :-) Choć do tego doszedłem na szczęście samodzielnie, a nie była to informacja przekazana przez pogotowie z R na boku :-)
  5. Mezus

    Nerwica a ciśnienie

    Berecik ważna rzecz... Najlepiej z w miarę posegregowanym i uporządkowanymi danymi :-) Sam się czasami zastanawiam, od czego "akcje" i incydenty zależą. Coś musi je powodować. Nie sądzę, aby były to incydenty wymuszone np myśleniem o danej rzeczy czy sprowokowane sytuacją- zdarza mi się, że "ataku" dostaję ot tak. Siedzę przed kompem i nagle wiooooo.... I wtedy w sekundę ciśnienie rośnie. Ale jednocześnie zauważyłem, że w sytuacji ostrego nerwa-stresu-w...u na maksa, nerwobóle w okolicach pompki mam jak w banku... Ale one albo same znikają po paru chwilach lub standardowe Allev daje im radę- z ciśnieniem nie jest tak słodko.
  6. Mezus

    Nerwica a ciśnienie

    Wiesiu- standard tarczycy, czyli TsH ( podobnie jak cała morfologia ) oczywiście w idealnej normie... Dodatkowo, odkąd się z moją p. psycholog nie widziałem, przeszkadza mi jeszcze jedna rzecz- niekoniecznie mam do kogo pysk z moimi schizami otworzyć. Żona, po porodzie i codziennych matczynych obowiązkach nie ma sił i ochoty moich narzekań słuchać, mając wystarczająco "własnych" czy domowych problemów... Szczęście w nieszczęściu, że dostałem namiar na podobnież bardzo konkretną internistkę, która ma dodatkowo papiery na neurologa i psychologa. Daleko ode mnie przyjmuje i ma duuuuży ruch, ale się do niej wybieram w przyszłym tygodniu. Może ona zapanuje nad moim ciałem-rozumem i dyrektywami kardiologa i gastrologa?
  7. Mezus

    Nerwica a ciśnienie

    Tyle, że niestety ciśnienie to nie wszystko... Mam uczucie ( niczym poza subiektywnym zdaniem ) nie potwierdzone, że a to jakiś kołatanie, a to jakieś bóle, a to jakieś raptowne przyspieszenie tętna.
  8. Mezus

    Nerwica a ciśnienie

    Wiesiu- dobrze czy bardzo dobrze czuję się ( niezależnie od ciśnienia ) przy tętnie na poziomie 55-60. I jak mnie berecik nie zaatakuje, to miewam takie całymi dniami... Wy nie dyskutujcie- Wy się do roboty bierzcie. Moja żona standardowo powtarza, że na większość chodób-schorzeń-niedomagań pomaga w 101 % dobry seks ________________________________ "Puls jest słabszy od normalnego podczas przyjmowania leków obniżających nadciśnienie, krążeniowych i antymigrenowych." Czyli mając 70-85 i biorąc leki obniżające ciśnienie, nadal wychodzi, że coś nie tak...
  9. Mezus

    Nerwica a ciśnienie

    Hmmmm.... Widzisz Wiesiu- gdybym i ja, i Ty borykał się "tylko" z nadciśnieniem, to spokojna Twoja rozczochrana... Problem, w tym że ciśnienie jest konsekwencją berecika a nie odwrotnie ( mimo, że u mnie leczone przez kardiologa ). Zaczyna się ot tak, a kończy lekką schizą i lękiem co dalej. Fakt, że 140/90 jest na granicy wysokie prawidłowe-nadciśnienie I stopnia, nie zmienia faktu, że jest wywołane ch...olera wie czym. Odnośnie tętna- też żyłem w przekonaniu, że wiki podaje prawdę, czyli 75-80 może być. Ale w rozmowach z kardiologami wyszło, że nie tylko im niższe tym lepsze, co dla mojego wieku/płci optymalne to 55-65 Co gorsza, bardziej przeszkadza mi wysokie tętno ( np 80-90 przy pisaniu na klawiaturze ) niż ciśnienie 145/90... A najlepiej się czuję, jak się znieczulę czysto fizyczną pracą, która w dodatku pozwala nie myśleć, a przynosi fajne efekty- choćby grzebanie w ogrodzie... Nie masz czasu na kombinacje w bereciku, robisz sobie powoli, słoneczko świeci, Lucky Strike leżą na ławce...
  10. Mezus

    Nerwica a ciśnienie

    Wiesiu- już z trzy razy odpisywałem, ale dłuuugi post mi Amba zjadła... Z Tobą nie piszę, generalnie nie lubię Cię * A serio- ostatnio, przy jakimś "ataku" na poziomie 155/95 wrzuciłem ( nie pomny Twych ostrzeżeń ) Captoprli. Jak zwykle 25 i jak zwykle pod język- masz rację, zadziałał po c.a. 45 minutach, z wynikiem na poziomie 125/85. Tyle, że jak zwykle w takich okazjach, tętno ok 80 a to mnie najbardziej dobija. Ale jak ma być dobrze, jak mnie zawodowo ludzka głupota z nóg zbija ( f.kurierska trzy razy w ciągu trzech dni niszczy zawartość przesyłki- za każdym razem nowy egzemplarz, a gdy zamawiam kolejny czwarty- dostawca przysyła ... nie to co trzeba ale za dwa razy większe pieniądze ), w domu szaleństwo z obłędem ( życie z oseskiem się kłania, przy potwornym buncie starszej latorośli ). Inna sprawa, że dziś coś w powietrzu wisi- rano rewelacja, w ciągu dnia jakiś mocny zjazd, czyli znów z poziomu 125/80 wjechałem ( sam nie wiem jak i dlaczego ) na 155/90... Jednak pomny Twych nauk, może się obędzie bez tabletki? * żart i ironia... oczywiście
  11. Mezus

    Nerwica a ciśnienie

    Może właśnie na tym polega nasz problem? Chory ze "standardowym" nadciśnieniem je leki i wie, jaki będzie efekt. My, jemy ( lub i nie ), ale wynik zależy nie od pompki a berecika :-) Można zażyć i nie widzieć poprawy, bo berecik kręci w drugą stronę-można zażyć i przedobrzyć, bo berecik też ma akurat dobry dzień...
  12. Mezus

    Nerwica a ciśnienie

    Wiesiu, odkąd pamiętam to zawsze "pod język". Ale raczej nie doczekałem się efektu w przeciągu -nastu/-dziesięciu minut. Z drugiej strony jest dobrze a może i jeszcze lepiej. Wczoraj wieczorem miałem powyżej 150 a dziś koło południa... 115 I bądź tu mądry, i pisz wiersze???
  13. Mezus

    Nerwica a ciśnienie

    "Żart" polega na tym, że Captopril działa po 2-3 godzinach od spożycia. A, że mnie zazwyczaj ciśnienie rośnie wieczorem, to jak zadziała lek i spadnie, to ja już i tak... śpię Inna sprawa, że nie mam po nim rewelacyjnych osiągnięć- 25 mg pozwalało zbić np z 160/95 na 125/85... Czyli i dużo, i mało. A teraz to się wszystko pomieszało- dość nerwowy moment w domu, więc nawet nie mogę połazić i ponarzekać- moja żona momentalnie przechodzi do ataku i mnie w ziemię wbija. Dodatkowo mnie dwóch "cielesnych" lekarzy leczy- zrobię chyba unik i polezę do jednego ale kumatego internisty, który nad wszystkim może spróbuje zapanować.
  14. Mezus

    Nerwica a ciśnienie

    Wiesiu- mam świadomość, że Captopril to coś więcej niż miętówki Tyle, że poza Nitrendypiną jest to chyba jedyny standardowy lek. A ja średnio znoszę nie tyle podwyższone/wysokie ciśnienie, co dodatkowo świadomość, że poszło do góry... Więc sobie 25 mg czy 50 biorę.
  15. Mezus

    Nerwica a ciśnienie

    Tyle, że po kilku spotkaniach wiem tyle samo co przed nimi. To raz. Dwa- wymuszone moimi pytaniami tłumaczenie "co i jak" winno być owocem takich spotkań, bardziej mi trąciło szybkim streszczeniem Freuda niż wniosło coś dla mnie. Trzy- kwestia ile takich spotkań jest "standardem"? Wiem- każdy jest inny, każdy ma inne problemy, trudno to uśrednić, ale nie m.in. odwlekanie w czasie powoduje moją chłodną ocenę takiej terapii. A na pytania, co jest problemem potrafiłem sobie odpowiedzieć, niemal od początku moich z "berecikiem" problemów. Teraz szukam pomysłu, jak te "tematy" oswoić-przestać się nimi przejmować.
  16. Mezus

    Nerwica a ciśnienie

    Tak czy inaczej, o kant du..y to potłuc. Przez kilka dni święty spokój, aż niepokojący. Nawet się łudziłem, że skoro jeden temat ( który mnie od paru tygodni mocno męczył ) znalazł pozytywne zakończenie, to i uzasadnienie ma ciśnienie w okolicach 120/75.... Do dzisiejszego popołudnia... Fakt, w pewnym momencie w chałupie była dość gęsta atmosfera, ale nie tylko nie raz nie dwa się zdarzało, ale i bez jakiegoś ekstremum. -- 14 sty 2012, 18:22 -- Grhhh.... wylogowało mnie i parę minut pisania znikło. Ale w pewnym momencie mnie dopadło. Może nie szaleńczo wysokie, ale średnio fajne- 150/95 i tętno na poziomie 90. Akurat to tętno mnie zazwyczaj dosłownie i w przenośni rozwala. Standardowa terapia, czyli Captopril + papierosek dla ukojenia nerwów. Tyle, że co dalej? Psychoterapia może być za jakiś czas ( jak znów finanse pozwolą ), ale i tak niekoniecznie wierzę w jej zbawczą moc- w zasadzie wiem, co i dlaczego jest problemem i co mi kiełbie we łbie robi. Tyle, że na to terapia nie pomoże. Więc co dalej?
  17. Self- tylko, że rok spotkań np dwa-trzy razy w miesiącu to np 30 spotkań. Razy każde płatne 100 czy więcej złotych daje potężne pieniądze, na które nie wszystkich stać... A bez sensu wygląda sytuacja, gdy przerywasz leczenie/spotkania po -nastu, bo skończyła się kasa. Wiem, że terapeuci z tego żyją ( taki fach mają ), ale uzasadnianie kosztów wizyty cenami szkoleń wywołało u mnie zajady ze śmiechu. Przy kilkunastu spotkaniach w tygodniu, robią się potężne wpływy. Których ja im ani nie zazdroszczę, ani nie wypominam. Tyle, że szkolenie za kilka tysięcy raz czy dwa razy do roku nie jest argumentem. Już bardziej, że są miesiące tłuste, ale są i chude...
  18. Może być traumą, może być radością... Wszystko zapewne zależy od tego jaki ten "rodzinny dom" był. Jeśli uciekasz do rodziców tyranów, pijackich imprez, bicia i lżenia, wyzwisk, nieprzespanych nocy, lęków itp, to zapewne taka przeprowadzka ( mimo, że z emocjami czy "głową" masz i tak problem ) jest dla Ciebie ratunkiem i błogosławieństwem... A jeśli Twój "dom rodzinny" był pełen pozytywnej energii i uczuć, jeśli kojarzy Ci się z fajnymi chwilami, Rodzicami, rodzeństwem, masz pełno ciepłych wspomnień, to faktycznie może być problem z cięciem pępowiny.
  19. A ja dziś wychodząc z terapii, na pytanie "Kiedy w przyszłym tygodniu?" otwarcie przyznałem, że muszę zawiesić spotkania- nie mam już na tyle kasy, aby co tydzień stokilkadziesiąt złotych płacić... Nie wiem, na co liczyłem- usłyszałem "No to może raz na dwa tygodnie? Nie, niech Pan się odezwie, jak się problemy finansowe wyjaśnią" Zonk
  20. Mezus

    Nerwica a ciśnienie

    Muszę (?) palić- a dokładnie nie wyobrażam sobie sytuacji bez palenia... Ale odnośnie ciśnienia- dziś miałem piękny atak (?). Od rana wściekle nerwowy dzień, kolejna noc niezbyt dobrze przespana ( osesek z kolkami ), szybkie zakupy z pierworodnym... Latami między półkami w sklepie i nagle czuję dziwny ból w okolicach mostka- inny niż przy problemach z wrzodami. Po bólu, dosłownie czułem, jak z jednej strony skacze mi tętno, z drugiej robię się mokrusieńki/spocony, a nogi same się składają. Stop, parę szybkich głębokich wdechów i nadrabiając miną szybko do kasy. Pointa- cały późniejszy dzień już do d...a, a ciśnienie które ostatnio miałem sympatyczne ( c.a. 125/80 ) już pokręcone- 155/95/85 ( co dla spokoju, zwłaszcza tętna Captoprilem staram się zabić ).
  21. @ "Obawiam się, że nie ma czegoś takiego jak wyczerpanie porażek na jedną osobę." Jeden z moich serdecznych znajomych ma permanentnie pod górę- nie skończył studiów przez ciemne interesy, w które się wdał, odsiedział za nie parę lat, mieszkanie stracił ( nie opłacał ), komornicy się między sobą kłócą ( który coś tam mu wyrwie ), żona znalazła sobie innego ( już są po rozwodzie )... I gdy złapie doła powtarza- "Patrząc, co mnie spotyka, musiałem w poprzednim wcieleniu być kimś gorszym od Hitlera, Stalina, Pol-pota w jednym. Dziwne, że książki o kimś takim nie wspominają..."
  22. Mezus

    Nerwica a ciśnienie

    Czyli jedne z plusów ujemnych. W sumie to zazdroszczę- strasznie głupi nałóg, ale na razie nie mam pojęcia jak się z nim rozstać. Zwłaszcza ( jedno z tłumaczeń ), że gdy pojedzie mi ciśnienie czy mam potwornego nerwa, to idę zapalić. O paradoksie, zamiast jak przystało na nikotynę-smołę-itp podnieść ciśnienie/tętno, wygrywa aspekt uspokajacza i coś tam idzie w dół, a ja mogę się chwilowo odkojarzyć...
  23. Mezus

    Nerwica a ciśnienie

    Leki, również te na nadciśnienie to temat rzeka :-) Ilu zażywających, tyle koncepcji. Logiczne jest ( i przerabiałem to własnej skórze ), że organizm musi się przyzwyczaić do tabletek- wypadałoby dać mu szansę stosując je wg wskazań lekarza. Mój ojciec ma jeden lek, który doskonale reguluje ciśnienie ( nazwa nie jest istotna ). Co jakiś czas robi podejście do stosowania- przez dobre -naście dni łeb boli Go niemiłosiernie, ale efekty są. Tyle, że w pewnym momencie podejmuje decyzję "dość" i odstawia- do kolejnej próby. Podobnie z lekiem na cukrzycę- tego nie toleruje ( dosłownie i w przenośni ), gdyż objawem dodatkowym są permanentne .... wiatry A z mojej bajki. Wypadałoby rzucić palenie- ani to zdrowe, ani fajne, ani tanie. Palę c.a. dwie paczki dziennie. Mając słabą wolę kupiłem sobie pewien polecany przez zaufanego farmaceutę specyfik. Przeczytałem instrukcję i wyszło, że jednym z oczekiwanych minusów są skoki ciśnienia. Pytam kardiologa, co mam zrobić, bojąc się jakiś szczytów, a On na to "To Ty się [piiii] [piiii] boisz leku, że ci może ciśnienie podniesie, ale [piiii] [piiii] nie boisz się papierosów, które robią to na 100 %, że o innym syfie nie wspomnę?"
  24. Mezus

    Nerwica a ciśnienie

    Wiesiu wtorek, 21:22, "dowcip" w tym, że Holter wyszedł dość przyzwoicie... Bez sensacji w postaci idealnego ciśnienia/tętna ale też bez incydentów. Podobnie jak we wszystkich innych badaniach ( na EKG standardowy i traktowany jako norma- częściowa blokada prawej końcówki p. H. ). Stąd nikt nie wie, czy mi się wydaje, że problemy z bólem-kołataniem-itp są obiektywnie, czy jest to wymysł mojego... zrytego umysłu :-) I nie ma, w zasadzie, możliwości stwierdzenia... Inna sprawa, że muszę coś wymyśleć, aby nie myśleć o "problemach" lub problemach ( dziś, np, po wczorajszym uczuciu kołatania, gdzieś z tyłu głowy wyczekuję, czy się znów akcja pojawi ).
  25. Mezus

    Nerwica a ciśnienie

    Nadciśnienie i natręctwo mierzenia bez ładu i składu to jedno... Gorzej, czy bardziej skomplikowane, jeśli problemy z sercem obejmują coś więcej. Dla przykładu miewam uczucie ( a może nie tylko uczucie ) kołatania serca. Ni z gruszki, ni z pietruszki przychodzi takie g...o na parę sekund i odchodzi. Z jednej strony nie ma szans na złapanie tego w trakcie badania. Z drugiej strony fajne medycznie to nie jest. Z trzeciej, standardowo, przypisuje się kołatanie/palpitacje, jako jeden z objawów/elementów lęku. Bądź tu mądry i pisz wiersze- mój kardiolog się poddaje. Jedyne szanse na stwierdzenie lub obalenie to EKG w trakcie incydentu. Ale nie ma szans na takowe, gdy nie wiesz kiedy trafi i trwa kilka-kilkanaście sekund. A, oczywiście, główka pracuje i niezdrowo kombinuje. PS To taka akcja jak "serce boli" - z tego co się dowiedziałem, serce samo w sobie nie może boleć, choć bóle mogą dotyczyć tamtego kawałka/okolic.
×