
ewelka91
Użytkownik-
Postów
297 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez ewelka91
-
Znam to, sama się bałam, nawet tego pamiętnego dnia 21 grudnia 2012 chodziłam cała w nerwach, a jak nastał 22 i kolejne dni, to odetchnęłam. Ciężko się odzwyczaić, odciąć od tak, sama po obejrzeniu jakiegoś strasznego filmu nie śpię 2 tygodnie. Nie wiem, co ci poradzić, u mnie to się pojawia i znika
-
Nienawiść do miesiączki - czy to się leczy?
ewelka91 odpowiedział(a) na ewelka91 temat w Nerwica natręctw
jednak zaciskamy zeby i dajemy rade.U autorki tematu problem jest o wiele wiekszy. Nie jest w stanie zaakceptowac obrzydzenia i wplywa to na jej zycie. Nie jest to normalna reakcja i gdzies ma swoje zrodlo. Dokładnie tak czuję. Inne kobiety jakoś wytrzymują, u mnie to jest obrzydzenie, niechęć wychodzenia z domu, uczucie bycia "brudną" i inne, jak pisałam w 1 poście -- 05 lip 2013, 12:47 -- lovely - byłabym szczęśliwa NIE MAJĄC okresu NIGDY. To dałoby mi radość, ale jest to niewykonalne -
Nienawiść do miesiączki - czy to się leczy?
ewelka91 odpowiedział(a) na ewelka91 temat w Nerwica natręctw
lovely - czytałaś mnie dokładnie? Ja nie marudzę. Ja podczas okresu mam w głowie milion emocji - oczywiście negatywnych. I wybacz, zgodzę się z facetem (TAO), że tego nie rozumiesz. To jest ten sam rodzaj, kiedy ty np. uwielbiasz kotki i NIE MOŻESZ ZROZUMIEĆ, że twoja np. kuzynka się ich boi. Jest to dla Ciebie niewyobrażalne. I dla mnie jest niewyobrażalne, że ktoś każe mi się przyzwyczaić do czegoś, co od lat jest mordęgą i uważam to za karę... Poczytam o tym EFT. Dzięki -
Nienawiść do miesiączki - czy to się leczy?
ewelka91 odpowiedział(a) na ewelka91 temat w Nerwica natręctw
I to jest najgorsze, że od tego nie ucieknę, a chciałabym, nie znoszę tego. Męczy mnie to, i to inaczej odczuwam niż większość kobiet, z którymi rozmawiałam. Jedne nie znoszą bólu, inne nie lubią krwi. Ja nie znoszę całokształtu - zabezpieczeń, krwi, tego, że to JEST. Koszmarne. -
Nienawiść do miesiączki - czy to się leczy?
ewelka91 odpowiedział(a) na ewelka91 temat w Nerwica natręctw
Nikt mnie nie przygotował do pierwszej miesiączki - jedynie zajęcia w szkole. Dostałam okres w szkole i cały dzień chodziłam z zakrwawionymi majtkami. Do domu wróciłam i dopiero zobaczyłam, że "krwawię", przestraszyłam się, powiedziałam mamie, ona dała mi podpaskę i powiedziała "tak już będzie co miesiąc", zawstydziła się i poszła robić swoje. Dokładnie to pamiętam. Nie potrafię do tego przyzwyczaić, jest to dla mnie za ciężkie! Psychicznie i fizycznie. Nie potrafię tego zaakceptować. Nienawidzę tego. Ktoś wyżej pisał, że może to jest forma autoagresji, może i prawda, tylko na co? Na kobiecość? -
Nienawiść do miesiączki - czy to się leczy?
ewelka91 odpowiedział(a) na ewelka91 temat w Nerwica natręctw
TAO - jak ma mężczyznę piszesz bardzo profesjonalnie o tych sprawach. Ja jednak nie ufam facetom, bo nikt z nich tego nie przeżyje, nie poczuje i nie zrozumie. Nie jest to dla was wyobrażalne. Ale do rzeczy. Być może nie akceptuję w pełni kobiecości. Wiele aspektów mi przeszkadza. Lubię być dziewczyną, zapuszczać włosy, dbać o cerę, kupować buty, ale nie lubię tego, co związane z fizjologią - miesiączki, ciąży (przeraża mnie!!!!!), PMS (jeśli wiesz, a pewnie wiesz co to - bardzo męczące), zależności humoru od hormonów, tycie z powodu okresu, zatrzymanie wody w ciele. Te pytanie w/w zadałam sobie, MAM TO OD ZAWSZE - nienawidzę tego i NIGDY się do tego nie przyzwyczaję... W domu z okresu robi się temat tabu - jak zabrudzę piżamę ( a zdarza się!!!), to rodzice "zasłaniają" braci, żeby aby nie widzieli, bracia się brzydzą krwią w wc (muszę pisać dosłownie - wycieram "tyłek" to jest i krew miesięczna) - to się brzydzą, może od tego się to zaczęło, nie wiem... -
Nienawiść do miesiączki - czy to się leczy?
ewelka91 odpowiedział(a) na ewelka91 temat w Nerwica natręctw
psyche - ale ja wiem. I nie potrafię w te dni normalnie funkcjonować, więc inni to widzą (tzn. rodzina, bo staram się z domu nie wychodzić) linka - dziękuję za odpowiedź. Tylko nie chcę być wyśmiana przez p.psycholog -
Nienawiść do miesiączki - czy to się leczy?
ewelka91 odpowiedział(a) na ewelka91 temat w Nerwica natręctw
linka - myślisz, że to zmniejszy moją nienawiść do okresu? Tak czy siak będę go mieć, ale co 3 miesiące -
Nienawiść do miesiączki - czy to się leczy?
ewelka91 odpowiedział(a) na ewelka91 temat w Nerwica natręctw
Śluz mi nie przeszkadza, bo jak wiadomo, jest bezbarwny, więc nawet zabrudzona w tym okresie bielizna nie jest widoczna, tak jak krew miesięczna. Pisałam wyżej, nie chcę i nigdy nie myślałam być mężczyzną, kocham swój biust, ale nie znoszę "dołu" czyli macicy, bo z niej wychodzi co miesiąc ten nieszczęsny okres....Ja na prawdę psychicznie nie daję rady, nie znoszę tego (jeśli chodzi o rodzinę - u mnie mama traktuje okres normalnie, ja wręcz nie mogę przemóc się, że coś ze mnie płynie, coś, co brudzi, coś, co widać, co uniemożliwia uprawianie sportu, pływanie, coś, co z upał jest śmierdzące [pot + krew = najgorsza mieszanka]) -
Nienawiść do miesiączki - czy to się leczy?
ewelka91 odpowiedział(a) na ewelka91 temat w Nerwica natręctw
psyche - tu nie o zabezpieczenie chodzi, bo mogę stosować tampony (kilka razy miałam), ale niechęć do ciała, do siebie, nie zmieniła się. WIEM, że coś ze mnie wypływa, i nie jest to nic fajnego. Czuję się źle, mam dyskomfort psychiczny i fizyczny, tak jak pisałam... Fakt, że będę mieć to co miesiąc do menopauzy jeszcze gorzej na mnie wpływa. Ja na prawdę nie czuję potrzeby wyjścia z domu, leżę lub siedzę (tak jak teraz), bo inaczej (chodząc) czuję się źle. Unikam wtedy wszystkich, nie potrafię nic ugotować (bo czuję się -jak pisałam - jak niepełnosprawna), nie sprzątam, leżę. -
Nienawiść do miesiączki - czy to się leczy?
ewelka91 odpowiedział(a) na ewelka91 temat w Nerwica natręctw
Już jestem. Czerwona-malina - rozumiem. Mnie krew nie brzydzi, sam fakt miesiączki, wydzieliny z pochwy, podpasek, tego, że uważam, że śmierdzi ode mnie i że każdy wie, że mam okres Candy14 - chyba wiem, do czego zmierzasz Tak, wszystko mi pasuje w kobiecości, oprócz okresu, który uważam za karę, za zło konieczne. Przeszkadza mi on. Kiedy kończę okres, znów potrafię żyć, cieszyć się (w miarę), a myśl o kolejnym okresie doprowadza mnie do szału -
Przeszukałam cały internet, wszystkie fora, i nie znalazłam osoby podobnej do mnie, z takim problemem. Wiem, że miesiączka nie należy do przyjemnych sytuacji w życiu kobiety, ale jakoś sobie z nimi radzicie. U mnie problem jest całkiem inny i nie jestem pewna, czy w dobrym dziale zamieściłam wątek. Nienawidzę miesiączki, z całego mojego życia, uważam, że to jest największe zło i największa kara jaka mnie spotkała. Sam fakt, że coś ze mnie wylatuje, wypływa, doprowadza mnie do szału. Mam ochotę wyrwać tą macicę, albo przynajmniej "wycisnąć" całą krew w jeden dzień. Czuję się jak niepełnosprawna - od pasa w dół - tzn. nie chcę wychodzić z domu, wyjście na studia/do sklepu odbieram jako zło konieczne. Najchętniej te 4-5 dni przesiedziała/przeleżałabym w domu, nie ruszając się. Noszę podpaski i chyba to również doprowadza mnie psychicznie do szału - ciągle się martwię, że coś zabrudzę. W dodatku czuję się brudna (fizycznie i PSYCHICZNIE), mam wrażenie, że wszyscy WIEDZĄ, że mam okres. Nie wychodzę w te dni do ludzi (jeszcze nie pracuję, ale nie wiem, co będzie jak pracę zacznę). Nie potrzebuję komentarzy, że "to jest normalna rzecz u kobiet, nie rozumiem Cię". U mnie to ma podłoże psychicznie, jest tak CO MIESIĄC. Czekam na odpowiedzi - czy powinnam to leczyć? Jeśli tak - jak powiedzieć to p. psycholog? Mam wrażenie, że mnie wyśmieje i powie "każda kobieta tak ma, musisz się przyzwyczaić". A ja nie mogę, źle mi z tym, mam ochotę krzyczeć, jak bardzo tego nienawidzę, jestem brudna, i moje samopoczucie jest poniżej zera. Chwilowo muszę wyjść, ale odpiszę w najbliższym czasie.
-
Wracam kolejny raz, chociaż przeczytajcie, tylko tyle... :(
ewelka91 opublikował(a) temat w Depresja i CHAD
Dobija mnie fakt, że 3 psychiatrów i 2 psychologów (z terapią) olało mnie. Wszyscy mówili, że sama mam się wziąć w garść,ale chcieli zapisywać jakieś cudowne leki... Czuję się jak w jakimś pomieszczeniu bez wyjść -> lekarze okazali się niekompetentni, a mi wmówili, że sobie wymyślam wszystko i powinnam sobie zacząć układać życie i znaleźć pracę. O i praca, szukam pół roku i nie mam odzewu. Czuję się jak w jakimś śnie, cholernym śnie. Skoro psychiatra mi mówił, że sama muszę chcieć się zmienić, a mnie się nie udaje, to po co żyć? Ciągle aby "nie użalaj się nad sobą", a ktoś kto nie wie, w jakich stanach może być człowiek depresyjny, nie potrafi sobie tego wyobrazić!! Nie mam w nikim wsparcia, czuję bezsilność, i nie mam ochoty iść do kolejnego psychiatry. Skoro ja nie umiem sobie poradzić z życiem, to i on nie wypowie magicznego zaklęcia, żeby było lepiej. Jest coraz gorzej ze mną, nie wychodzę z domu. Olałam studia, życie, nawet nie mam ochoty jeść... Nie musicie mi nic radzić, nawet tego nie oczekuję, przynajmniej odpiszcie, że przeczytaliście...tylko tyle...nie chcę być z tym sama, chociaż chcę wiedzieć, że ktoś to przeczytał... -
Od dziecka pamiętam, że starałam się mocno,żeby być najlepsza, ale jak zwykle był ktoś inny, lepszy, mądrzejszy. Nie znoszę ludzi, za to, że im się powodzi, nie znoszę przebywać z rodzicami, rodzeństwem w domu. Nienawidzę ludzi. Nienawidzę, gdy w busie ktoś obok mnie stoi, albo kaszle, albo jest gruby i zajmuje 1 i 1/2 krzesła. Nie znoszę jak ktoś idzie za mną i przede mną na ulicy. Kocham być sama. Nawet ostatnio zaczęłam nienawidzić chłopaka, za to, że jest, że przychodzi do mnie, że siedzi koło mnie. Nienawidzę ludzi. Im się powodzi lepiej. NIENAWIDZĘ LUDZI!!!! Czasem mam ochotę wybić wszystkich, zostać sama. Człowiek jest istotą, która potrzebuje towarzystwa, ale to chyba nie ja. Nigdy nie znajdę pracy, bo tam trzeba się spotykać z LUDŹMI, obcować z ludźmi, a ja ich nie znoszę. Nawet moja religia mi nie pomaga "kochaj bliźniego jak siebie samego". A ja siebie też nienawidzę. Za to, że jestem. Musiałam napisać!!
-
Dzisiaj mam humor wisielczy, do psychologa nie chodzę, ale naszła mnie pewna myśl. Psycholodzy chcą, żeby człowiek się zmienił, wziął się w garść. Psycholodzy nie mają problemów, i nie wiedzą jak inni przeżywają wszystko. Co to znaczy zmienić się? Jak dla mnie- nie być sobą. Właśnie nie mogę się zmienić, bo wtedy będę udawać kogoś innego. A ja nie chcę. Jak zacząć kochać siebie, skoro od poczęcia się nienawidzę? Właśnie mam iść z chłopakiem do jego znajomego na urodziny. Humor mi się nie poprawi, a będę musiała chodzić z głupio przyklejonym uśmiechem i udawać jaka to jestem szczęśliwa Matka powtarza mi, że mam się uśmiechać, przynajmniej stwarzać powody szczęśliwej. A ja nie mam siły. Bo wychodzi jeszcze bardziej sztuczniej niż się oczekuje:/ Sztuczny uśmiech, sztuczna uprzejmość- tak jak stewardesy..... Dlatego uważam, że chodzenie do psychologa nie ma sensu. To nie ma nic wspólnego z nastawieniem. Ja się nie zmienię, bo nie mogę. Bo będę inną osobą, ja tak to odczuwam. Zresztą, nawet moja dobra znajoma, która mnie zna wiele lat- kiedy ona widzi, że się uśmiecham, pyta się czy coś się stało, BO JA TAKA NIE JESTEM NA CO DZIEŃ. I to prawda.
-
Wiesz, właśnie czekam na takie (wybaczcie za wyrażenie) "pierdolnięcie", które zmieniło by moje życie o 180 stopni. Bo ja tylko egzystuję bez żadnego sensu. Co do ludzi- mówisz jak moja pani psycholog, zresztą nieważne. Jak wspomniałam, nie mam znajomych, więc nawet nie mam od kogo oczekiwać współczucia. Nie podoba mi się życie, jestem niezadowolona z tego wszystkiego, a analizowanie życia mnie przeraża, bo mnie to bardziej boli. Przykro mi nawet czytać takie posty, i przez to bardziej nie chcę żyć.
-
Dziękuję za odpowiedzi. Ciężko mi szukać, bo większość psychologów/psychiatrów przyjmuje płatnie, i tak naszukałam się jakiegoś na NFZ i właśnie nie zawiedli. Mnie nie stać. Jak pomyślę, że mam płacić za swoje problemy, to mi się robi niedobrze i wolę napisać post tu na forum, bo za niego nikt mi nie płaci. Ciężko mi żyć, ale muszę
-
Nie wiem, czy chodzi o tą nerwicę (lękową), ale zapytam. Przeczytałam kilka wątków i zaczęłam kojarzyć fakty. Moja mama miała nerwicę, leczoną. Kiedyś mi o tym opowiadała, że na początku strasznie kręciło jej się w głowie i serce jej kołatało. Nie wiedziała, co się dzieje (potem wykryto nerwicę). Ostatnio zauważyłam u siebie to samo. Potrafię oglądać tv i nagle serce mi wali, zaczyna mnie boleć. Do tego kręci mi się prawie codziennie w głowie. Ostatnio mam dużo napięć, nerwów, ale i w całym życiu miałam wiele stresów i nerwów... Boję się, że to początki nerwicy. Zanim wykryli to mojej mamie, to minęły wieki. Mogę coś sobie wmawiać, ale wolę się upewnić...
-
Moją przygodę z psychologiem skończyłam w sierpniu. Moja pani psycholog wysłała mnie do kilku psychiatrów, tamci nic nie stwierdzili i pani psycholog powiedziała, żebym jej nie zajmowała czasu i że nie mam problemów, co za tym idzie, że jestem całkowicie zdrowa. Nigdy nie uwierzę lekarzowi, nie zaufam żadnemu. Jestem ciągle przygnębiona. Nie wiem, komu mam o tym mówić. Mam koleżankę, która mnie słucha, ale nie ma pojęcia o tym, co czuję, jakie mam myśli. Słucha i coś doradza, ale to są głupoty w stylu "weź się w garść", "przejdzie", "dasz radę". Dziś uświadomiłam sobie, że życie mnie męczy. Nigdy nie będę szczęśliwa. Wiem, że jeśli będę najbogatszą Polką, jeśli będę mieć 50 domów, i domek letniskowy na Hawajach, jeśli będę mieć pięknego,mądrego i czułego męża i piękne dzieci- i tak nie będę szczęśliwa. Nic mnie nie cieszy i nie będzie mnie cieszyć. Nawet miłość, nawet pieniądze, nawet zdrowie. Chociaż, wolałabym być zdrowym człowiekiem. Nikt nie wie, co ja czuję. Nienawidzę życia, ludzi i wszystkiego w koło. Wiem, że będę żyć, bo muszę. Ale nic nigdy nie będzie mnie cieszyć. Nikt, za cholerę, nikt nie wie co czuję!!! Czuję nienawiść do świata, a szczególnie do życia!! Do własnego życia!!! Wszyscy mi wmawiają, że powinnam być zaradna, pewna siebie, koleżeńska i przestać wydziwiać! Ale ja nie wydziwiam! Ja nie znoszę swojego życia!!!! Jestem, ale tak naprawdę mnie nie ma!!!!!!!!
-
jak wyglada wizyta u psychologa, psychiatry, psychoterapeuty
ewelka91 odpowiedział(a) na temat w Psychoterapia
W grudniu u.r byłam u psychiatry, który stwierdził, że nie jest ze mną tak źle, ale powiedział, że przyda mi się terapia PSYCHOLOGICZNA. Moja pani psycholog (od lutego do teraz) ostatnio powiedziała, że mnie nie rozumie i nie umie mi pomóc, i wysłała mnie znów do psychiatry, Czuję się beznadziejnie, czuję, że jestem takim dziwnym przypadkiem, którego nie da się wyleczyć. Jak uważacie? Dlaczego znów dostałam skierowanie do psychiatry? -
mnie też nie chce się żyć i muszę wegetować
-
oprocz brania lekow chodza na terapie? Mama chodzi, ojciec nie (przez swoją dumę) -- 08 maja 2012, 20:24 -- Czuję że nie mam czasu, czuję, że jeśli się nic nie zmieni, to ja umrę. Umrę wewnętrznie, z powodu braku sił.
-
Ja mam tak samo, nienawidzę, że taka sytuacja spotkała mnie i wielu wielu młodych ludzi. Kiedyś ludzie nie chorowali tak często na depresję, ba! na pewno nie młodzi ludzie... Mnie się chce tylko spać i do nikogo nie odzywać Jeszcze nie ogarnęłam, co zrobić, by normalnie żyć i boję się, że to nigdy nie nastąpi
-
Jestem to nowa, zakładam wątki, ale czasem to źle je umieszczam Dziś przeżyłam kolejny szok, załamanie głupotą. Spóźniłam się na uczelnię, bo bus mi uciekł i dostałam ochrzan od ćwiczeniowca, że się spóźniam i się patrzę na komórkę. Cały dzień nie mogłam funkcjonować, i do tej pory mnie trzyma. Głupota, a jednak mnie boli i nie mogę się pozbierać. Ciągle się zastanawiam, dlaczego to mnie spotkało, dlaczego mam taka depresyjną osobowość. Nie chcę tego, nie chcę leków, chce normalnie żyć. Dziś byłam z koleżanką w sklepie i pani sprzedawczyni była taka miła, pomocna, nie narzucała się, fajnie mówiła. I zastanawiałam się czy ja bym tak umiała. Nie umiałabym. Nie wiem, skąd ludzie biorą taką siłę. Ja jej nie mam i jej nie odnajdę. Chce mi się płakać, nikt mnie nie rozumie. Nikt mnie nie rozumie, bo nikt tego nie przeżywa, co ja. boję się. Nie mam z kim o tym rozmawiać. Czasem mam wrażenie, że jest we mnie ktoś, kto chce skończyć z życiem. Boję się, że COŚ we mnie popchnie mnie do czegoś niedobrego. Nie wiem co robić, czuję się zagubiona:(
-
jak wyglada wizyta u psychologa, psychiatry, psychoterapeuty
ewelka91 odpowiedział(a) na temat w Psychoterapia
Chodzę na terapię psychologiczną. Dziś zapytałam pani psycholog, o co właściwie chodzi w tej terapii. Powiedziałam też, że wygląda to jak rozmowa dwóch koleżanek. Pani psycholog się wzburzyła dość, powiedziała coś w stylu "to po co pani do mnie przychodzi". Zrobiło mi się przykro. Walnęła mi też kilka innych rzeczy, że jestem nieobecna, niemrawa, i wyglądam tak, jakbym się miała rozpłakać. Chodzę na terapię od lutego, i chcę się dowiedzieć O CO W NIEJ CHODZI? Rozmawiam z panią, mówię jej coś, ona mi podsuwa pytania, ja mam wysnuwać wnioski. Ale nie rozumiem do czego to prowadzi. Nie wiem. Czy ktoś mi wytłumaczy? Bo pani psycholog niezbyt był chętna