Skocz do zawartości
Nerwica.com

Marlena95

Użytkownik
  • Postów

    11
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Marlena95

  1. Powiedzcie mi co tj ... Zacznę może od tego że moja mama dużo w życiu przeszła. Nie ma rodziców , teściowie też na każdym kroku szukali tylko powodu na kłótni , mąż czyli mój tata nie jest złym człowiekiem ale to do niego należy ostateczna decyzja itp. Moja mama mieszkała w dzieciństwie w dużym mieście w bloku , z radością wspomina swoją młodość, po ślubie zamieszkali w mniejszym mieście ale tym razem w bardzo dużym domu. Dodam że moja mama była sama z trójką dzieci, rodzina miała w innej miejscowości, daleko miasto itp. Całymi dniami siedziała w domu aż psychicznie podupadła , ma nerwicę , niską samoocenę. Jak się może czuć człowiek gdzie codziennie dzień w dzień jest sam, znikąd żadnej pomocy bo mój tata ma taką pracę że go nie ma tydzień , w niedziele tylko jest w domu. No więc po długich przemyśleniach doszli do wniosku że mimo że mamy dom to jednak są nieszczęśliwi itp. i postanowili ze sprzedadzą i kupią mieszkanie w bloku. Moja mama początkowo się cieszyła, mówiła że ,,spadnie jej ciężar jakim jest dom ". Po jakimś czasie zaczęła martwić się , chciała do domu jak to mówiła itp. a jednocześnie zależało jej na sprzedaży. Teraz nie jest w stanie się wyprowadzić, chodzi , płacze powtarza ,,tj mój don, moje schody, moje podwórko " , a dodam że nie przebywa na nim wcale tylko żeby było. Ona się boi, mam wrażenie że nie czuje sie bezpieczna itp. Najgorsze jest to że kiedy z nią rozmawiam to mówi ,,tak dobrze zrobiliśmy " a za 5 min znowu się użala , płacze. Nie mam już siły , nie wiem co robić, jak postąpić . Ona myślę potrzebowałaby rozmowy , mądrej rady i wskazania odpowiedniej drogi myślenia .
  2. Dokładnie tak jak w temacie jak to uczynić ? Tj. okropne co ktoś o mnie pomyśli, wolę się nie odzywać niż wypaść źle, nawet kiedy gdzieś idę po coś czy coś załatwić dopada nie mnie myśl a po co przecież moje słowa i tak nie są ważne to czy ktokolwiek będzie chciał mnie wysłuchać, doradzić, pomóc? Nie lubię nawiązywać nowych znajomości od pewnego czasu bo wydaje mi się że nie jestem na tyle fajna żeby ktoś mnie jakoś bardzo polubił i chciał ze mną utrzymywać znajomość. Tak samo jest z rodzicami ta myśl ,, przecież oni woleli by inną córką, lepszą zapewne " no i nie mogę sie z tego uwolnić. A dodam że nie jestem typem osoby spokojnej, zawsze miałam swoje zdanie, lubiłam nawiązywać znajomości i przebywać wśród ludzi ;/
  3. Ja choruję na nerwicę lękową i tak jak ty ciągle przełykam ślinę. Na początku nadmiar śliny pojawiał się w momentach o dużym nasileniu stresu. Na dzień dzisiejszy towarzyszy mi bez ustanku.
  4. Powiedzcie mi co tj Od pewnego momentu stałam się bardzo dziwna. Jestem osobą wesołą, bezpośrednią ale tego pewnego dnia nie posiadam takich cech. Np. nie lubię patrzeć się komuś w oczy i nie dlatego że jestem nieśmiała tylko mam wrażenie że to co ja mówię nikogo nie interesuje. Nie lubię spotykać się z ludźmi szczególnie obcymi bo mam wrażenie że się źle zaprezentuje , ośmieszę itp. Chłopaka nie mam bo wydaje mi się że nie jestem na tyle ładna żeby go mieć chociaż wszyscy mi mówią że jestem. Nie lubię siebie. Czasami ktoś się mnie o coś zapytam odpowiem to co muszę ale chciałabym powiedzieć więcej , opowiedzieć no ale coś mnie blokuje. Jak koleżanka chciała mnie zaprosić do domu poszłam po długich namowach ale kiedy zadała mi to pytanie to pomyślałam sobie ,, nie, nie pójdę nie polubią mnie, ośmieszę się itp. " , są lepsze koleżanki
  5. Od 2 lat śni mi się koniec świata. Nie ukrywam się że od pewnego momentu się go boję i niedawno tak naprawdę poradziłam sobie z tym problemem, jednak gdy mam gorszy dzień ten lęk powraca. Najgorzej jest wieczorem . Pominę już fakt że każdy przejeżdżający samochód, czy lecący samolot to dla mnie zwiastun końca świata. Najgorsze są jednak sny, co prawda nie budzę się ale jednak ten strach jest. Sen najczęściej jest o takiej treści : spoglądam w okno, coś tam na niebie się dzieje, nagle krzyczę NIe, jeszcze nie teraz i po chwili ktoś do mnie przychodzi i stara się mnie uspokoić i jednak okazuje się że to nieprawda. Powiedzcie jak przestać się bać??
  6. Bardzo wiele razy i muszę przyznać że to mi się udaje. To nie jest tak że ciągle tkwię w takim stanie. Jeszcze wczoraj byłam wesoła, uśmiechnięta, rozmawiałam z ludźmi a dzisiaj smutna i sama nie wiem dlaczego. Męczy mnie taka huśtawka , np. zła opinia, czy nawet nie takie spojrzenia jakiegokolwiek człowieka powoduje że nagle mam zepsuty cały dzień. A z kolei coś pozytywnego wpływa na mnie bardzo optymistycznie i jestem sobą. A przypomniało mi się jak już wszystko było dobrze, wesoła, uśmiechnięta i nagle byłam coś załatwić już nie pamiętam co i w mojej głowie nie dawały mi spokoju takie myśli,, nie dasz rady, nie uda Ci się, jesteś beznadziejna " i wróciłam do tego stanu w którym się męczę
  7. Dopóki nie miałam nerwicy to wszystko było łatwiejsze. Na początku powiem że mam 18 lat i już od września będę w klasie maturalnej. Przez tę cholerną chorobę straciłam prawie rok mojej nauki. Mam bardzo niską samoocenę i tj pewne. Bardziej martwiłam się o to żeby dobrze wyglądać niż mieć dobre oceny. Bo właśnie wygląd dawał mi pewność siebie. Nie ćwiczyłam na wf , bo czułam się źle w sportowych ubraniach itp. Chodzę do liceum i zależy mi na nauce. Teraz na dzień dzisiejszy nie mam ocen dobrych bynajmniej takich które by mnie zadowalały. Najgorsze jest to ciągłe poczucie beznadziejności, mam wrażenie ze to co mówię jest śmieszne, nic nie warte dlatego nie lubię nawet chodzić do sklepu bo mam wrażenie że rozmawiając z ekspedientką ona mnie wyśmieje itp. Dla Was to będzie fobia społeczna jednak gdy jest lepiej załatwię wszystko , jestem uśmiechnięta mam ochotę gdzieś wyjść. A są momenty że izoluje się. A i jeszcze jedno większość ludzi w moim wieku idzie do pracy ja myślałam na drugi rok jak będę składała papiery na jakąś uczelnię. Ale mimo to czuje sie taka niezaradna, a znam siebie, swój charakter gdyby nie to byłabym uśmiechniętą osobą, kochająca ludzi i przebywanie z nimi a to powoduje ze koliduje moje normalne zgodne z naturą zycie. Mam dość . Mam nieciekawe oceny, nie chodzę do pracy, do tego brakuje mi dobrej koleżanki , zaufanej
  8. Powiem Wam tak dzisiaj wstałam normalnie , myślałam że znowu dopadną mnie te straszne myśli a tu spędziłam całkiem miły dzień, całkowicie wolna i szczęśliwa. Posłuchajcie : wydaje mi się że trzeba mieć jakiś cel w życiu . Coś musi Nas satysfakcjonować, musimy wiedzieć że jesteśmy potrzebni , zauważać sens naszego życia . Cieszyć się kolejnym dniem a nie ciągle sie umartwiać itp. Wtedy nerwica i te z pozoru straszne myśli przejdą w mgnieniu oka
  9. Bardzo dziękuję Ci ,,rikuhod" za dawkę miłych słów . Już się lepiej czuję. Czasami moje problemy są niczym w porównaniu do osób z patologicznych rodzin ale kiedy takie niedocenianie też wpływa negatywnie. Rozumiem te myśli są moim przeciwieństwem, ale powiedzcie dlaczego się tak dzieje? Przecież to jest nienormalne wg mnie nie chcesz nikogo skrzywdzić ale cos takiego Ci się pojawia. Nie rozumiem tego, tylko że ja boję się że jeżeli ja takie cos będe miała to na końcu nie wytrzymam . To się tak mówi nie przejmuj się nikomu nic złego nie zrobisz a jak zwariuje i to zrobię ? ja już nie wiem co mówie ale czasami mi się wydaje że już zwariowałam
  10. Jeżeli chodzi o ten pierwszy lęk związany ze śmiercią to po prostu przestałam się jej bać , nie myślę o niej , zaczęłam częściej chodzić do kościoła, szczególnie do spowiedzi , zaczęłam się cieszyć życiem. Przede wszystkim nie poświęcam czasu na myślenie o niej. Kiedy czasami powraca mi taka myśl że to może być za chwilę a szczególnie mam w nocy to mówię do siebie tak ,, a niech będzie, nie boję się jestem bardzo zmęczona i chce mi się spać ". I zaczynam myśleć o czymś przyjemnym. Co do drugiego to długo się męczyłam . Szukałam w internecie co zrobić aby zacząć być pewną siebie. I po bardzo długiej walce udało się. Zaczęłam być tak jak chciałam pewna siebie, nie przejmuje się krytyką, złym słowem w tych sytuacjach mówię tak ,, przecież nie wszyscy muszę mnie lubić, jestem jaka jestem, nikt nie jest idealny ". Coś co teraz powiem może wydać się dziwne zaczęłam się uśmiechać to bardzo mi pomogło. Obiecałam sobie że poradzę sobie i poradziłam. Trwało to rok , czasami wątpiłam ale byłam nieugięta. Jeżeli chodzi o moje niedowartościowanie : jeżeli chodzi o rodziców tata mi może raz, dwa razy w życiu powiedział ze mam dobre oceny a zawsze uczyłam się dobrze, mama nigdy nie była zadowolona z moich ocen. Kocham Cie mi nigdy nie powiedział . To jeżeli chodzi o szkołę. Było mi przykro zawsze byłam ambitna , 4 /5 miałam , szczególnie dużo czwórek i zawsze było źle. Nie zapomnę tej sytuacji. Nie chwaląc się zawsze ładnie śpiewałam, wygrywałam konkursy . Moja mama powiedziała że przeciętnie śpiewam. Może to zabrzmi w taki sposób że na każdym kroku oczekiwałam pochwał . NIE . Ale kochałam śpiewać,wszyscy tylko nie rodzice powiedzieli że ładnie to robię . Ja oprócz czasami od mamy Kocham Cię nie słyszę nic innego. Nikt mi nie powie że coś dobrze robie, oprócz niemieckiego bo go kocham i wszystkim pomagam więc jest to raczej pochwała ale w zamian oczekują wszyscy pomocy. No kiedy zmieniałam szkołę na początku ciężko, zawsze doceniona przez innych teraz nie występuje nie rozwijam sie tak jak dawniej myślę że to mnie dołuje. Powiem tak: Zawsze wszystko źle robiłam wg tych na których opinii najbardziej mi zależało. Bo czym jest opinia zwykłego nauczyciela, nie może się równać z dobrym słowem rodziców . Te myśle dotyczące wyrządzenia krzywdy a może po prostu bardzo ją kocham i boje się jej stracić stąd. To nic będę musiała sobie poradzić, muszę i dam radę
  11. Zaczną od tego że mam 18 lat, nie pochodzę z patologicznej rodziny , aczkolwiek do konserwatywnej na pewno należy. Moja mama jest bardzo czułą i wrażliwą osobą ale tez choruje na nerwicę natomiast tata jest osobą który 24 h na dobę tylko wydaje rozkazy i wszystko mu przeszkadza. Jednak złej rodziny nie mam. Wszystko zaczęło się gdy miałam 14 lat. Pewnego wieczoru zaczęłam swoje rozważania na temat życia. Aż za poważnie brzmi jak na rozmyślenia gimnazjalistki . Jednak tak było . Zaczęłam się zastanawiać : po co my żyjemy, co będzie potem, a na nawet jak by to było jakby Nas w ogóle nie było. Od tego momentu pojawił się lęk dotyczący Końca świata. Nie mogłam spać, budziłam sie w nocy patrząc w okno czy jeszcze go nie ma . Ten lęk trwał do niedawna, dopiero niedawno ustał. A wyobraźcie sobie jak zbliżał się 21 grudnia 2012 aż wolę sobie nie przypominać. Każda ciemniejsza chmurka na niebie zwiastowała u mnie koniec świata. Ale już jest wszystko dobrze, poradziłam sie z tym problemem. Kolejny lęk który się pojawił był spokrewniony z fobią społeczną. Zaczęło się od mojej zmiany szkoły. W ciągu roku zmieniłam szkołę . Na początku jak to bywa w nowej szkole gdzieś zapewne towarzyszył mi lęk, uczucie odosobnienia ale muszę nieskromnie przyznać że bardzo dobrze sobie radziłam . Często usłyszałam śmiech dotyczący mojej osoby kiedy coś źle zrobiłam itp. Od tego momentu straciłam pewność siebie, nie lubiłam wychodzić do ludzi bo bałam sie że mnie wyśmieją itp., czułam sie niepotrzebna . Dodam że już wtedy znalazłam przyjaciółkę a nawet kilka dobrych koleżanek ale ten lęk ograniczał moje kontakty towarzyskie i utrudniał mi niewątpliwe życie. Ale kolejny lęk który pojawił się bardzo niedawno to myśli że chce kogoś zabić. Jestem osobą wierzącą, ciepłą ale niedowartościowaną to na pewno . Najgorsze jest to w mojej głowie pojawiają się myśli że chce kogoś zabić a ja bym nigdy tego nie zrobiła a najgorsze jest to ze te myśli dotyczącą mojej 2,5-letniej siostry którą najmocniej na świecie kocham. Nie wyobrażam sobie że mogłabym jej zrobić krzywdę (( do tego boję się ze kiedyś bedę psychicznie chora itp. ( tj straszne. Boję się że kiedyś w nocy kogoś zabije , nie bedę miała kontroli nad własnym zachowaniem a kiedy się obudzę dojdzie do mnie myśl że komuś wyrządziłam krzywdę ( Boję się i strasznie mnie to męczy . Czy tj jakiś objaw nerwicy czy ja naprawdę jestem psychicznie chora ??? Wiem że powinnam skonsultować się z psychologiem moze nawet i psychiatrą ale powiedzcie czy Wy też takie coś macie i co tj ? Często powtarzam ze mogłabym mieć jakąś chorobę fizyczną ale nigdy bym nie chciała kogoś zabić ((((
×