Skocz do zawartości
Nerwica.com

slitzikin

Użytkownik
  • Postów

    266
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez slitzikin

  1. Tak, oczywiście miałem na myśli zauroczenie. Wiesz o co chodzi i się czepiasz.. :).
  2. hehe, powiem Ci krótko: (ale nie piszę konkretnie o tamtym babkach, bo ich nie znam, ale o babkach, które ja znam, które są w związkach z moimi kumplami): Gówno prawda :). (aha, i odnosi się to też do ekspertów w dziedzinie podrywu). Ok, ja też się ostatnio mocno zawiodłem na jednej dziewczynie. Jedyna negatywna, być może, nauka jaką z tego wyciągnąłem to to, że następnym razem będę się wolniej angażował, jeśli znów się tak zakocham. Widzisz, bardzo się zakochałem, ale cóż, ona po pewnym czasie się odkochała i co mi zostało? Przestać wierzyć, że znajdę kogoś kto będzie mnie kochał, bo raz dostałem kosza? Trzeba zaakceptować tą porażkę i iść dalej. A takich pacjentów jak Twoi eksperci od podrywu to normalni chłopcy jak widzą obok swojej dziewczyny niszczą jak bomba atomowa. Albo przykrym tekstem, żeby sobie poszedł, albo zamiatając nim chodnik. Wiesz dlaczego? Bo w każdym związku trafiają się cięższe momenty i Ci kolesie to wykorzystują, oczywiście to samo robią niektóre dziewczyny. Nie bronię tu też tych, którzy są w związku i zdradzą itd. Ja np. mimo okazji i chęci niektórych dziewczyn nigdy nie zdradzilem, ani nawet mi to do głowy nie przychodziło. Po prostu mam taką mentalność, dasz wiarę? I mało tego, jest nas więcej. Nie jest tak bracie jak myślisz. Nie każda dziewczyna jest taka jak dziewczyny twoich kumpli. W ogóle one takie pewnie nie są, tylko tobie się roi po różnych porażkach i kilku podrywach jakiś dyskotekowych pustaków, że jesteś niezły gość z chujowym życiem prywatnym i żal Ci tych głupców żyjących w nieświadomości, bo jesteś potężny i skinięciem małego paluszka byś im to wszystko rozpieprzył... Co do reszty Twoich podpunktów, uderzająco innych od tonu tego debilizmu o związkach (choć jest w nim nieco prawdy, ale tak to napisałeś...) mam podobne przemyślenia. I nie obrażaj się :). Ja jestem tak naprawdę miły :).
  3. mm_marysia - nie wiem czy po takim wielkim rozczarowaniu jest się mądrzejszym, ale wiem jak się czujesz. To może potrwać, nie oczekuj, że za tydzień czy dwa zapomnisz, w ogóle nie myśl o tym w ten sposób. Nie zamykaj się też na wspomnienia, na myślenie o nim, a pewnie poświęcasz na to masę czasu i tak. Jak to blokujesz to one się nasilają. Daj tym myślom ulecieć. Teraz myślisz, że nie możesz się związać z nikim nowym, to też minie. Potrzebujesz teraz czasu, jak każdy z nas kto przeżyje tak poważny zawód miłosny. Ja zerwałem 3 miesiące temu a ciągle o tym myślę, choć coraz słabiej.
  4. Idź z tym koniecznie do lekarza na kompleksowe badania! Poważnie. Nie zwlekaj z tym.
  5. Jeśli chodzi o aspiracje zawodowe, na razie masz na sobie najważniejszy zawód świata - zaopiekować się rodziną. A powiem Ci, że posiadanie rodziny to coś o czym wiele osób marzy, a Tobie się to udało. Może musisz tam pozmieniać kilka rzeczy, ale masz dużo osiągnięć na koncie z których nie zdajesz sobie nawet sprawy. Wychowanie dzieci to nie jest łatwa sprawa, ale poradzisz sobie. Ziołowe leki są dobre, polecam. Nie idź na razie do lekarza, spróbuj poradzić sobie sama. Nie krzycz tyle na synka, spróbuj z nim rozmawiać.
  6. Chyba całym źródłem sukcesu w tym wszystkim jest stracić nadzieję na związek przy zachowaniu kontaktu, nawet takiego bliższego. Jak poczuję, że mi to nie wychodzi to sobie odpuszczę. Ona też ma dużo zajęć na głowie w ciągu dnia więc i tak nasz kontakt jest taki raczej ograniczony. Ale zapamiętam Twoją radę. Dzięki. Na razie jestem na dobrej drodze chyba.
  7. jaaa jeśli jesteś z nim szczera to to jest bardzo fair i wobec Ciebie i wobec niego. Seks jest ważny itd. ale tym bardziej jeśli jeszcze nie miałaś pierwszego razu nie śpiesz się z tym. Tu nie tyle chodzi o tą magiczną chwilę itd. ale to naprawdę jest ważny moment w ogóle. Generalnie będziesz to później wspominać całe życie, więc warto żebyś była z tego zadowolona. Jak ten koleżka Ci nie odpowiada... (ale naprawdę dobrze to przemyśl, bo może nie odpowiada Ci jego zachowanie tylko w niektórych sfer, np. to obłapianie, może się zakochał i robi z siebie wariata, może warto jeszcze szczerzej z nim pogadać) ...rozstań się z nim i poszukaj takiego, z którym będziesz chciała być. A wtedy seks itd. przyjdzie sam :). Z zaskoku może . A może umówicie się na wieczór i oboje będziecie wiedzieli co się święci . Ja miałem z zaskoku i wspominam do dzisiaj bardzo miło .
  8. pyzia1 - spoko, damy sobie radę. Ona o tym wie, przeprosiła mnie, choć w sumie nie miała za co. Bo problem w tym, że od czasu do czasu mocno tęskni za mną, tzn, tak mówiła i tak się zachowuje, więc coś w tym jest (wiem, wiem, zawsze się tak mówi jak się z kimś rozstaje :) ja też tak mówiłem kiedyś, ale wydaje mi się że naprawdę mówiła szczerze). Ja za nią też tęsknię. Nie chciała dać szansy jednak, jej wybór, muszę to zaakceptować. No lekko nie jest, ale nie chcę się od niej odsuwać. Po pierwsze bo bardzo ją cenię, po drugie, bo może ja bym ją zranił z kolei. Ale na pewno nie będę już się tak narzucał ze swoimi uczuciami, nie będę tego robił wcale, a to może nam wyjść tylko na dobre. O ile to wytrzymam :). Dzięki za zainteresowanie, a chciałem pousuwać te posty, bo mi było głupio, że to roztrząsam publicznie. Co ma być to będzie.
  9. smutna48, wajchowski, posłuchajcie mnie. Kilka lat mam nerwicę, chyba od dłuższego czasu depresję, od ponad roku pewnie. Poznałem cudowną dziewczynę, która wypełniła moje życie, mówiła, że chce założyć rodzinę i bardzo się oboje zaangażowaliśmy. W tym samym czasie musiałem się wyprowadzić, bo moja babcia czuje się bardzo źle i mama musi się nią opiekować. W ten sposób zamieszkałem sam. Miesiąc później rozstaliśmy się z dziewczyną. Zostałem sam, z wielką pustką, z depresją, z nerwicą. To było trzy miesiące temu. Myślałem wtedy o śmierci, o samobójstwie. Wydaje mi się jednak, że nie warto, naprawdę. To jest nieodwracalne. A przecież życie ma tyle do zaoferowania. Chodzi mi o to, że popełniając samobójstwo odbieramy sobie szansę na inne rzeczy, nigdy nie poczujemy już smaku truskawek ze śmietaną, nie zaśmiejemy się z kimś płynąc jeziorem, zjeżdżając na butach z górki, nie poczujemy dreszczyku czytając książkę, oglądając film, nie zachwycimy się widokiem nieba w nocy, itd, zależy co kogo porusza. Wiem, że są chwile, kiedy te rzeczy nie mają znaczenia,s am to przeżyłem. Ale popełniając samobójstwo nigdy nie przekonamy się, że może nadejść taka chwila, kiedy zwrócimy oczy do słońca z uśmiechem na twarzy. A śmierć i tak z czasem nadejdzie. Nie ułatwiajmy tej kurwie pracy :). Nie poddawajcie sie, walczcie o swoje życie!
  10. bethi - dzięki. Niestety spóźniłaś się. Zmusiłem ją do rozmowy. bethi ja już trzy miesiące zachowuje się jak oszołom, wymyślam sfingowane pomysły by się z nią spotkać i roi mi się, że uda mi się ją odzyskać w ciągu jednej nocy. Do tego ona przekazuje takie sygnały, to było zbyt trudne i niejednoznaczne. A teraz już jest jednoznaczne. Powiedziała, że są chwile kiedy bardzo mocno chce być ze mną, a są takie w których chce być sama. Uważa, że tych drugich jest więcej i że odsuwałaby się wtedy i krzywdziła mnie, przez co nasz związek ma małe szanse. Oczywiście jestem na nią zły jak pies, że decyduje za mnie, ale i ja mam pewne wątpliwości. Chociaż nie wygonię jej łatwo z mojego serca, tymbardziej że związek z nią był dla mnie lekarstwem i na nerwicę i na depresję, wiem teraz na czym stoję. Muszę w końcu zaakceptować ten fakt i nauczyć się żyć bez niej i fizycznie i psychicznie. Będzie potwornie ciężko. A skurwysyńsko mocno chciałbym dostać od niej tą jedną jebaną szansę. Ech... No trudno. Przepraszam za przekleństwa. Naprawdę trudno mi w to uwierzyć, trudno zrozumieć, że można chcieć się do kogoś przytulać, chcieć rozmawiać z nim, widywać go, całować, a jednocześnie nie chcieć nawet spróbować, nie chcieć dać nam szansy. Teraz każde z nas będzie ostrożne w słowach i gestach i czas zatrze resztki uczucia, które się w nas tlą i być może coś co mogło przerodzić się w coś pięknego, przeminie i zniknie. Czy nie mam racji?
  11. Ania czasami tak jest, że radość z życia nam ucieka i nie możemy jej znaleźć. Bardzo ważne jest i na pewno godne naśladowania jest to, że mimo, iż czujesz się źle nie załamujesz się do końca, popadając w jakiś marazm, a znalazłaś pracę i będziesz próbowała żyć, zarabiać. Co do kuzynki, wiesz, to tak jest. Jak nieszczęśliwie się zakochasz to nie lubisz patrzeć na całujących się, szczęśliwych ludzi, dlatego pewnie drażni Cię jej śmiech. Ona ma coś czego Ty nie masz... Tylko, że chwilowo, naprawdę. Ta depresja też przeminie. Takie ejst życie, nic tego nie zmieni, raz jest nam dobrze, a raz fatalnie. Staraj się robić coś by tyle nie myśleć, poczytaj, oglądaj tv, idź na spacer z chłopakiem, do kina. Bardzo Ci zazdroszczę tego, że masz kogoś, bardzo bym również chciał. Wierzę jednak, że jeszcze ją zdobędę. Uwierz w to, że naprawdę będzie lepiej. Zaczniesz zarabiać, znajdziesz sobie fajne mieszkanie, będzie dobrze.
  12. Nie jest. Jest ucieczką, ale nie wybawieniem. A życie... nawet jak przeraża, warto je przeżywać, zobaczymy co będzie :). I tak umrzemy, po co to przyspieszać?
  13. Mimo to szukaj pracy ewawe, zmobilizuje Cię do wstawania i udowodnisz sobie, że jednak potrafisz, może nawet pomoże Ci w opanowywaniu lęków, mi pomogło.
  14. Nie przenoś. Wydaje mi się, że ważne żeby był oddzielny.
  15. Ania jakby co ja mam pokój do wynajęcia :). Mam 24 lata, nie wiem więc czy jestem w wieku do rozmowy, ale lubię rozmawiać :) Jest jeden problem, dużo pracuję, wychodzę o 7 z domu, wracam o 18 i wtedy czasem też wychodzę :). Ale jest Samson, mój kot. On by się ucieszył z kogoś kto jest choć troszkę więcej w domu. 300 zł wszystkich opłat, ew. zrzucimy się po 3 dychy jeszcze na net. :) Zapraszam. Obawiam się tylko, ze również bywam czasem (po kilka dni) smutny i miewam ataki nerwicy lękowej, ale od jakiegoś czasu jest lepiej. Wymarzony współlokator :). Boję się tylko, że jak już zacznę gadać to ciężko mnie wyłączyć . Głowa do góry, będzie dobrze. A pracy nigdy nie ma się wymarzonej. Ale szukaj dalej, w końcu znajdziesz coś, co przynajmniej nie będzie Cie męczyć.
  16. Mam do Was prośbę o radę. Jakieś dwa miesiące temu rozstałem się z dziewczyną, którą bardzo kocham... nadal. Nie rozstaliśmy się źli na siebie, ona uznała, że nie odnajduje się w naszym związku, no ja byłem na nią o jedną rzecz wściekły, ale szybko mi przeszło. Przez czas od rozstania utrzymujemy kontakt, widujemy się od czasu do czasu. Raz w czasie długiej rozmowy powiedziała, że tęskni za mną i że myśli o tym czasem, żeby się zejść, ale boi się, że jak tym razem się nie uda to nasze stosunki się zupełnie popsują - co mnie wytrąciło z równowagi. Później powiedziała do mnie kochany przez telefon np. Ostatnio w piątek miałem wyjazd służbowy i wracałem dopiero o 23. Mimo to (mieszkam sam) przyjechała do mnie z plackami, potem słuchaliśmy muzyki i leżeliśmy na łóżku i w pewnym momencie się do mnie przytuliła, całowaliśmy się. Niestety cały weekend była w pracy, a pracuje po 12 godzin, nie spotkaliśmy się. W poniedziałek jednak nie zasugerowała spotkania, w ogóle zachowuje się jakby tego piątku nie było. Problem polega na tym, że ja codziennie o niej myślę. Naprawdę ją kocham i chciałbym z nią być, więc wymyślam różne preteksty, żeby się z nią zobaczyć i pogadać, a nuż coś, wiecie. Mam z jednej strony już tego dość, z drugiej chciałbym z nią być. Jak widzicie ja nie wiem czy ona mnie kocha, lubi, chce być ale się boi, czy też nie chce w ogóle, ale chuj wie co... Gdyby nie okazywała żadnych głębszych uczuć wobec mnie już pewnie by mi trochę minęło, ale do cholery tak nie jest. W ogóle co ja robię, roztrząsam swoje prywatne sprawy publicznie, nigdy nie robiłem takich rzeczy jak robię teraz, aż sam mam siebie dosyć. Czy: - kontynuować to dalej, przyjaźniąc się z nią (będę dalej w codziennym dole i opętaniu :), na dodatek z nadzieją, że coś z tego będzie jeszcze) - spytać ją wprost jakie żywi do mnie uczucia (ona bardzo nie lubi o tym mówić, poza tym zmuszanie jej do tej definitywnej odpowiedzi może przekreślić szansę na związek, bo postawiona pod murem powie: nie, jednak nie, ale przynajmniej jasno będę wiedział na czym stoję) - odsunąć się od niej i starać się unikać kontaktu (tylko taki, jaki jest konieczny - z czasem się uspokoję i zapomnę, ale chyba ją tym trochę zranię) Nie wiem kurwa naprawdę co mam robić. Nic z tego nie rozumiem. Kobiety są nienormalne :). Mamy się spotkać dziś wieczorem, ale jeszcze ma dać znać czy ma czas, ma w sumie sporo obowiązków (piszę to obiektywnie, nie usprawiedliwiam jej :) )
  17. .Tomek wierzę. Wiesz czemu? Bo piszę to na bazie swoich doświadczeń, które zbierałem całe życie. A miałem trochę przygód, jak zresztą każdy z nas. Mi bardzo pomogło to forum i myślę, że nawet jak już jest dobrze trzeba tu zostać i pomagać innym. Jestem z Ciebie dumny Milena :). Zrobiłaś bardzo mądrze.
  18. Milenko, nie poddawaj się. Cholera, na pewno będzie dobrze. Niektórzy ludzie mają jeszcze straszniejsze choroby i walczą i się nie poddają. Dzieciaki chore na raka np. Powalcz, dla siebie i dla chłopaka. Rozmawiałaś z nim? Porozmawiaj. Ci lekarze, to kiedyś się skończy, ale na pewno nie w taki sposób jaki sugerujesz w temacie. Może wszystkich marzeń nie da się zrealizować, ale na pewno warto o nie walczyć. Żeby osiągnąć coś małego w to wielkie też trzeba wierzyć. Ja w Ciebie bardzo wierzę. Napisz coś bardziej szczegółowo o sobie, o swojej chorobie, porozmawiaj jeszcze.
  19. Ta, też takie bóle miałem, mam. A co do tego tematu... A kto się nie boi?
  20. Fajny post i bardzo mądra pointa! Dzięki :)
  21. Tak naprawdę każdy z nas walczy każdego dnia. Warto walczyć o swoje szczęście, o Wasze wspólne szczęście. Jeśli Twój chłopak jest z Tobą i dużo przeszliście to na pewno wiesz, że bardzo Cię kocha i chce żebyś była przy nim. To nie jest tak, że on jest dla Ciebie tylko, on jest z Tobą bo również chce byś była z nim. Warto więc walczyć i rozmawiać z nim. Może warto walczyć z nim od nowego startu. Porozmawiać z chłopakiem szczerze, zadeklarować że chcesz walczyć, pójść do nowego lekarza, na terapię grupową może? Nie poddawaj się milenko!!! Kurde, nie wiem, odstaw te jebane leki. Przepraszam za dosadność. Chociaż na jakiś czas może jak się da. Udaj się do psychloga, żeby nie leczyć się tymi chemikaliami (wiem, że one są czasem niezbędne, ale może potrzebna jest nowa droga.), I pisz nam co się dzieje u Ciebie. Jak przestaniesz będziemy się martwić. Pozdrawiam gorąco.
  22. Ja ze 3 lata jeśli chodzi o ataki lęków, silne. Ostatnio osłabły.
  23. dżejem - fajny dzień :). Ja też byłem u rodziców. Spałem jak mops do 13 :) z przerwą na śniadanie. Potem poszedłem do sklepu, zjadłem obiad, no i siedzę sobie od 18. przy komputerze. Miałem pracować, ale piję sobie piwko. Wstanę rano :).
  24. mia25 - najważniejsze jest, żebyś pamiętała, że jak się coś dzieje to i tak nic się nie stanie. To tylko złudzenie. Zresztą, Ty to wiesz, ale uwierz w to. Możesz normalnie żyć bez stresów. A żeby to potwierdzić: Pojechałem na wyjazd służbowy do Włoch od wtorku do soboty. Bałem się, nie powiem, najbardziej mocnego ataku w trakcie jazdy albo w pracy. Uwaga, nic takiego się nie stało. Owszem, były lekkie lęki, ale zawsze myślałem, nic się nie stanie. Ok, jestem potwornie daleko od domu? Ale co z tego? I tak mieszkam sam. A jak coś się stanie, to przecież ktoś mi pomoże. Przede wszystkim nie skupiałem się by o tym myśleć. Udało się. Jestem przekonany, że każdy z nas musi w to wierzyć, że: nieważne co by nam się wydawało, nic się nie stanie! nawet jeśli atak będzie potwornie silny, zawsze znajdzie się ktoś kto poda Ci rękę, ale - patrz punkt pierwszy a wiem co mówię, dwa razy wydawało mi się, że mam zawał, miałem nerwicę natręctw, bałem się opętania, zawału, schizofrenii itd. No wszystkiego o czym tu rozmawiamy i co znamy. Da się nad tym zapanować. Ok, zdarzy się atak lęku. I co z tego? Pozdrawiam Was gorąco.
  25. Dużo osób ma problemy ze wstawaniem lub kładzeniem się spać. Ja akurat lubię wstawać wcześnie. Mam wtedy czas się przygotować, ukraść trochę z dnia zanim pójdę do pracy. Mam natomiast problemy z położeniem się spać. Szkoda cdn... że nie mieszkamy razem :) Obudziłbym Cię :). Piszę to oczywiście żartem, ale mnie to bardzo mobilizowało, że ktoś wstaje ze mną. Napiszę Ci więc, że ja codziennie staram się wstawać o 5.00, jak chcesz to sprawdzać to napisz mi wiadomość prywatną, podam Ci numer mojego telefonu i zobaczysz jak mi puścisz rano sygnał, że Ci odpiszę :). Powodzenia!!
×