Po prostu miałem na myśli, że może lepiej pogadać - jak to się mówi - "w cztery oczy"...
Mi kiedyś jedna terapeutka powiedziała, że nie należy demonizować aż tak bardzo problemów, tzn nie spychać całej odpowiedzialności na podłoże genetyczne, problemy z dzieciństwa, itp uwarunkowania.
Niby sie z nią zgadzam, ale z drugiej strony z każdym dniem uświadamiam sobie, że te wszystkie uwarunkowania mają na nas wpływ większy niż się nam zdaje.
Terapia to dobre rozwiązanie, jeśli się mimo wszystko kochacie to terapeuta nie powinien mówić o uzależnieniu, przecież on nie wie co jest w waszych sercach..
Jak mówisz -(samo)świadomość -to na pewno podstawa. Otwarty umysł. Gorzej jeśli umysł Twojego chłopaka nie będzie się chciał otworzyć. Wtedy trzeba pracować nad tym, długo pewnie, tak mi sie wydaje.
Dużo rzeczy mogą ludzie zrozumieć, zrozumieć sie wzajemnie - jeśli tylko chcą, jeśli któreś w pewnym momencie nie zacznie stawiać siebie wyżej niż drugiego. To bardzo trudne ale miłość na tym polega.