Skocz do zawartości
Nerwica.com

Olimp Bathory

Użytkownik
  • Postów

    163
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Olimp Bathory

  1. Nie mam powodow by Ci nie wierzyć. Jednak jestem w podobnej sytuacji, wychodzi na jedno. Dziś znowu cały dzień myślałem nad tym żeby się zabić. Ona poszła do kina z "kolegą" dzisiaj a jutro ma urodziny... już naprawde nie wiem co mam ze sobą zrobić. Cały dzień praktycznie się nie ruszam z łóżka, na stoliku lezy cholerna paczka żyletek a ja płaczę. To wszystko mnie przerasta, jestem za słaby i nic tego nie zmieni bo taka prawda. Człowiek czuje się taki strasznie pusty i nicniewarty kiedy traci wsyzstko. Nic nie bawi, nic nie cieszy. Wszystko wywołuje we mnie agresję i płacz. Tak źle jak dziś, jeszcze nie było.
  2. Oczywiście, ze teraz by było lepiej. Ale to się nigdy nie stanie. Nie umiem podejsc do dziewczyny. Chyba to Ona by musiałby mnie podrywać (nie byłoby to trudne zapewne) ale to się nigdy nie stanie, bo żadna do mnei nie podejdzie. Błędne koło.
  3. Przepraszam, że dopiero teraz odpisuję, przez święta się okropnie czuję i nie mam sił pisać. Byłem na informatyce, pewnie temu myślę zerojedynkowo. Żartuję oczywiście. Stany pośrednie mają to do siebie, że nie dają pełni szcześcia. Sa osoby którym jest dobrze samym, ale ja do takich osób nienależę.To jest po prostu, niepełne życie. Albo się ma, albo nie. Stan "prawie" nie daje nic. Dlaczego nie? Osobno się coś tanowi, ale tylko będąc z kimś jest się jakby kompletnym. Przynajmniej ja tak mam. Opcja bycia dla samego siebie to dla mnie byłby egoizm. Wolę coś komuś dac niż zatrzymac dla siebie wszystko. Tak, ale ta podpora i tarcza to było wszystko co miałem i dlaczego wiodłem moją egzystencję. Podpora rodziny jest, moim zdaniem, najważniejsza. Samemu dla siebie... niewarto. Hyh, oczywiście, że nie. Cytat umieściłem tylko dlatego, że go naprawde lubię. Nie mam co zniszczyć bo i tak już wszystko zniszczone. Nie, to działa, ponieważ będąc z Nią nie miałem takich myśli, czułem się o wiele lepiej. To było 1.5 roku podczas których byłem lepszym człowiekiem bo szczęśliwym. Potym, co przeżyłem, nie potrafię myslec o sobie pozytywnie. Poprostu nie mam już niczego co pozwalało mi myśleć o sobie w miarę dobrze. Dookoła widze ludzi ładniejszych i szczesliwszych. To straszliwie boli. Dodatkowo wiedza, że straciłem coś najwazniejszego na świecie (i to z mojej winy bo nie byłem dość dobry) tylko pogarsza moją samoocenę. Chciałbym, zdjęcia kłamią. Zawsze wszystko budowałem od nowa, i nigdy mi nic nie wychodziło. Nigdy nic nie trwa długo, wszystko się sypie. Próbowałem. Widziałem z 50 szcześliwych par na spacerze... Zazdrość o szczeście innych... ehh.
  4. Róża i kacha18PK Dziękuję. Naprawdę. Ale bardzo liczy się pierwsze wrażenie. A co taka dziewczyna widzi? Brzydkiego gościa który się kuli jak ją widzi. A schudnąc itd próbowałem już długo. Przez jakieś 10 lat straciłem może z 5 cm w pasie ;/ chociażbym nie wiem co robił. Nawet głodzenie się nic nie daje. Trudno siebie polubić. Po prostu nie wiem jak. Zero zalet. Widzisz, mam takie podejście, że jak się zakocham to całkowicie ijestem w stanie zrobić dla osoby wszystko o ile tylko da mi szansę. Całkowite oddanie. Zawsze uważałem, że tylko z kimś mogę być "kompletny" a moje życie dobre. Nic innego mnie nie interesuje, wierzę, ze posiadanie kogoś daje szczeście. Bycie samemu jest straszne. A ja chciałbym komuś dac opiekę i samemu być opieką otoczony. Widzisz, Ona jest wyjątkowa. Miała taki gust a nie inny. Niepowtarzalny. Czasem myśle, że wzieła mnie bo byłem łatwym celem. Chciałem się do niej przeprowadzić miliony razy. Miałem przenieśc się do niej na nowy rok akademicki. Zabraniała mi przenosić się wczesniej, żebym skończył rok, ale wątpie teraz, ze skończę. W trakcie trwania związku nie myslałem o tym, że mnie rzuci. Nie brałem tego pod uwage. Pozwolę sobie zacytowac tekst z mojego ukochanego filmu: Self-improvement is masturbation. Self-destruction is the answer. Prawdopodobnie postawiłbym jeszcze parę kolejek. Tak przy okazji - kto się osmielił zmienić tytuł tematu?
  5. Witaj, Elisabeth. Mam nadzieję, że ludzie tutaj bedą w stanie pomóc.
  6. Yh. Witam. Wiadomo, jestem nowy. Uznałem, że tutaj napiszę coś o moich.. problemach. Jeśli nie macie nic przeciwko. Jeśli macie, to możecie skasować, nie zależy mi... Właśnie, nie zależy mi. Zawsze uczyłem się dobrze lub średnio. Chciałem coś w życiu osiągnąć. Mieć rodzinę... zawsze chciałem założyć rodzinę mieć dzieci... ale to jest po prostu niemożliwe. Jestem gruby i brzydki. I cholernie nieśmiały. Jestem gruby przez cholerne leki na astmę które brałem jak byłem mały (teraz mam 21 lat), zawierały jakiś składnik podobny do sterydów, bez ćwiczeń, w tamtym wieku... po prostu przytyłem straszliwie. Do dziś mam brzuch i grube nogi. Nie mam czystej cery nawet! A rozstępów nawet nie liczę. Jestem gruby i brzydki. Miałem dziewczynę, o ile można to tak nazwać. Poznaliśmy się przez neta, Ona mieszka na drugim końcu kraju. Spotkaliśmy się dwa razy, za każdym razem po tygodniu u jednego z nas (wakacje i ferie). Kocham ją. Bardziej niż cokolwiek innego. Jest po prostu cudowna i wiem, że to właśnię z nią chciałbym założyć rodzinę, zestarzeć się i umrzeć... Ona tez mnie kochała... ponoć. To własnie Ona chciała związku. Zostawiła mnie 1.5 tygodnia temu, po 1.5 roku znajomości. Jako powód podała odległość. Ale moim zdaniem po prostu szukała kogoś lepszego. Teraz jestem sam i to się NIGDY nie zmieni. Nie potrafię nawet porozmawiać z innymi dziewczynami. Ciąglę myślę o tym jaki jestem brzydki, gruby i nic nie warty. I wiem, że każda inna dziewczyna to widzi i, że nie będzie chciała nigdy ze mną być. Mogę już chyba tylko liczyć na ślepe desperatki. Przez to, że mnie zostawiła, straciłęm całkowicie chęć do życia. Pociąłem się i połozyłem do łóżka. A rano się obudziłem. Nic nie jadłem przez tydzień, teraz jem odrobinę. Nie byłem na uczelni, zaczałem palić nawet. Obecnie moje zycie kręci się wokół łóżka i komputera. Wstaję rano, siadam przed komputerem i gram bezmyślnie. Po prostu się wyłączam.Ciąglę płaczę nad swoim losem i tym, ze spełni się to czego jedynego się boje w życiu - że umrę samotnie. Naprawdę mam ochotę się zabić. Biorę jakiś kretyński lek, który tylko powoduje u mnie jeszcze większą niechęć do wszystkiego. Nie chcę nawet wyjśc z domu do psychologa, a w rodzinie nie mam oparcia. Naprawdę nie wiem co ze sobą zrobić. ... Trochę mi lepiej jak to napisałem. Nie musicie nawet tego czytać.
  7. Fluoksetyne biore od tygodnia. To mój pierwszy lek na depresję. Przedtem starałem sie sobie radzić bez niczyjej pomocy, ale szło niezbyt ciekawie. Ale po ostatnich wydarzeniach musiałem zaczac coś brać... Jak narazie to obserwuje u siebie jedynie straszliwe zmęczenie wszystkim. Mam olbrzymia niechęć do robienia czegokolwiek. Zobacze jak będzie później. Czy ktoś wie jakie to efekty wywołuje z alkoholem? Kiedy mam ochotę się zabić to jedynym sposobem by tego nie robić to sie nawalić do nieprzytomności ;/ Mona75. Czytałem, że to zaczyna działać po 1-4 tygodniach. Ale podkreślam - czytałem. Może powinnaś porozmawiac z lekarzem.
  8. Olimp Bathory

    Witam...

    Ja, urodzony pechowiec i pesymista, chciałbym się z Wami wszystkimi przywitać. Zarejestrowałem się bo po prostu potrzebuję miejsca gdzie moge coś napisać o moim stanie i nie być posądzonym o egoizm, krętactwo czy słabość. Jestem tylko nieciekawą osobą ze skopanym życiem. Nie musicie zwracać uwagi. Witam.
×