Kalebx3, poczucie bycia potrzebnym komuś (o ile sprawia komuś radość i przyjemność) nie jest niczym złym. Ja obecnie nie mam najgorszego życia ale czuję, że czegoś mi brakuje, tej najbliższej osoby. Czy to jest naprawdę złe czy świadczy o braku własnej miłości? Moim zdaniem niekoniecznie bo tęsknota czy poczucie bliskości nie jest niczym nienormalnym. Po prostu czuję, że żyję tylko dla siebie a to nie do końca jest takie dobre, bo choć spełniam swoje egoistyczne zachcianki to jednak brak mi poczucia czy możliwości dzielenia się z kimś smutkami czy radościami dnia codziennego. W pracy wszyscy kogoś mają, kumple też w większości. A ja jestem sam i nie czuję się z tym tak dobrze. Potrzebuję odpowiedniej osoby do pełni szczęścia. Ale nie czuję żeby to była ujma, mam już swoje lata, a wielu w moim wieku jest już pożenionych...