Skocz do zawartości
Nerwica.com

CIALO liceum DUSZA muzeum

Użytkownik
  • Postów

    376
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez CIALO liceum DUSZA muzeum

  1. ja tez niemoglam pracowac, jak mnie dopadla nerwica, ale mialam meza, ktory zapewnil mi finanse, chociaz bylo naprawde krucho, utrzymac dwoje dzieci, pooplacac rachunki i do tego moje leczenie z jednej pensji, to naprawde niezwykle, ale widze,ze niektorzy z was mieli gorzej. prawde mowiac niewyobrazam sobie sytuacji, ze moi najblizsi wyzucaja mnie z domu, niewyobrazam sobie, zebym niemiala co jesc ani gdzie mieszkac. bylam na zwolnieniu pol roku, potem komisyjnie przedluzyli mi zwolnienie na rok, ale coz, kasa za zwolnienie niewielka, wiec dla kasy i dla siebie samej rowniez na poczatku maja postanoilam sie przemoc i pojsc do pracy. poczatki byly tragiczne tymbardziej, ze musialam wybrac opcje pracy na noc i do tego w nie swoim zawodzie, wypisalam dziecko z przedszkola, wiec musialam isc na taka zmiane, bo niebylo co z dzieckiem zrobic. powiem ze naprawde sie nameczylam, czasem spalam po 2 godz na dobe, ale powiedzialam sobie, ze wytrwam, a ile razy napadl mnie atak w tej cholernej robocie, no coz, polasilam sie na zarobki i niezaluje, wyszlam do ludzi i powiem, ze to lepsze niz siedzenie w domu i wsluchiwanie sie w kazde stukniecie serca. a tak na marginesie, co niektorzy z was maja taka tragiczna sytuacje materialna, to zastanawia mnie z kad bierzecie na neta, bo ja place 70 zl miesiecznie pozdrawiam lidzia
  2. mnie dzisiaj przeszla przez glowe mysl, ze nerwica to ani znk ani kara, tylko jakis tam dar. pomyslalam sobie, ze przez ten ponad rok, odkad jest ze mna moja"jemiola" (tak sobie nazwalam nerwice ), zrobilam dla siebie i innych bardzo duzo i napewno niezrobilabym tyle, gdyby mnie to niedopadlo. oczywiscie teataki, ktore mnie dobijaja niesa niczym milym, ale doszukuje sie pozytywow i to jest pocieszajace......
  3. Mam taki pomysl, niedlugo wybory..... moze stworzymy wlasna partie jakos ja nazwiemy i zastartujemy jako kandydaci..... tyle w koncu nas tu jest, no co? jestesmy ludzmi wrazliwymi, pomagamy se wzajemnie i w ogole znamy sie na wielu rzeczach o czym "zdrowi" ludzie niemaja pojecIA.... co wy na to?
  4. xxxx a jestes jakims agentem czy cos, ze moze byc to mzliwe??
  5. rob hmmmm, nawaliles sie mowisz to wszystko tlumaczy....jestes inteligentny to zrozumiesz.... silesiaster, tez niepije, za to pale, pale bo sprawia mi to przyjemnosc, i dlatego tak trudno mi to cholerstwo rzucic. trudno mi podiac te decyzje o rzuceniu, bo to jak dla mnie pierwszy krok , wlasnie ta decyzja i postanowienie, ktorego mi brakuje
  6. ewa, bole kregoslupa i miesni, twierdzisz ze niesa typowem objaem nerwicy, aja wlasnie mialam takie bole miesni kregolupa, ktore niepozalaly mi sie czasem ruszyc, po czym jak zaczelam brac leki na nerwice ustapily. moim zdaniem straszenie dziewczyny bolerioza to niezbyt dobry pomysl. no ale coz niech sobie porobi dziewczyna badania na wszelki wypadek............
  7. wlasnie przylazlam z roboty, z nocki i sie zastanawiam czy sie polozyc na godzine, bo tak czy siak za godzine moj lobuziak synek zrobi mi pobudke. i to moj dylemat jak na terazniejsza chwile pozdrawiam serdecznie
  8. anetarze, nic sie niemartw to "tylko" nerwica, moge ci powiedziec, ze z czasem sie do niej przyzwyczaisz a nawet moze za cos podziekujesz tak jak powyzej witam ciebie, trafilas na sekte nerwicowcow, pewnie kazdy ci tu pomoze jak umie, i wesprze, tak jak mi, a co do objawow, to jak dla mnie typowa, ksiazkowa nerwica. podobno na nia sie nieumiera idz szybko do psychiatry po leki, inaczej bedziesz sie w tym poglebiac pozdrawiam cie i trzymaj sie cieplo lidzia
  9. BlueOrange, masz racje, ja np chociaz mam nerwice, to niemoge jakos schudnac, zreszta nawet i niechce, wieszaki sa niemodne podobno juz to juz uwazam za przesade, roznego rodzaju przyczyn mozna by sie doszukiwac w nerwicy, ale czy masa ciala moze miec cos do tego?? moim zdaniem nie, chyba ze dostaje sie od tego obsesje typu bulimia albo anoreksja, ale niesadze, ze jesli ktos ma niedowage to za to dostaje nerwicy. pozdrawiam serdecznie
  10. nervika i o to w tym wszystkim biega!!! gdy zaczelam chodzic do psychiatry panstwowo, niebylam swiadoma tego jak powinna wygladac taka wizyta, bo trafilam do takiego lekarza po raz pierwszy. wizyta trwala 30 min, pani zapisywala to co mowie, potem wypisala leki, stwierdzila, ze to nerwica i umowila sie na nastepna wizyte i kazala isc na psychoterapie. ja usluzie robilam co kazala. na psychoterapii sluchalam uwaznie co mi mowi pani doktor, a dodam, ze nic nowego niewnosila z tego co juz wiedzialam.... nastepne wiwzyty u psychiatry trwaly przewaznie po 10, gora 15 min, przewaznie, pytala czy leki podzialaly, a gdy mowilam o atakach twierdzila ochoczo, ze od razu nieprzejdzie.... potem poszlam prywatnie i oczy wytrzeszcylam, wizyta ponad godzine, lekarz zainteresowany moim przypadkiem, jakbym byla jedyna na swiecie z tym schorzeniem( za te kase musial tak sie zachowac), wytlumaczyl mi co nieco i nieomieszkal dodac, ze zebym z tego wyszla na dobre to musze przychodzic przynajmniej 2 razy na miesiac, (wizyta 100 zl) moja lekarke rodzinna prosilam pol roku zanim mi dala skierowanie do kardiologa, gadalam jej bez przerwy o moim styranym sercu, ktore ciagle boli, wolno bije potyka sie, przerywa, ale dla niej moje serce zdrowe jak u byka niezaslugiwalo na wizyte u specjalisty skutecznie obleganego przewaznie przez "moherowe berety" doczekalam sie dostalam skierowanie i popedzilam do pana od serca, ktory na moja opowiesc nawet mnie zbadal uwaznie sluchal i jakby zainteresowal sie moim przypadkiem, do czasu gdy nieprzesledzil skierowania, i to co napisala tam moja doktor "zdiagnozowana nerwica' wtedy zupelnie zmienil strategie i w uprzejmego lekarza zamienil sie w znudzonego czlowieka, ktory zalecil ........branie magnezu i znalezienie sobie zajecia od switu do nocy i niewsluchiwanie sie w moje serce, bo ono wie doskonale jak ma pracowac, a jak ja o nim mysle, to zaczyna szwankowac, bo moja podswiadomosc wlasnie tego chce!! takze kochani, zapomnijcie o rentach z tytulu nerwicy, bierzmy sie do roboty, zeby zarobic na leki i lekarzy, ci co niemoga dojechac tramwajami autobusami i samochodami, bo dostaja atakow, niech chodza pieszo(ruch to samo zdrowie). ataki w pracy i zawaly na bok!! pracujmy i nierujnujmy sluzby zdrowia zusow krusow, bo z czego biedacy beda sobie stawiac super budynki, biurowce z klimą w standarcie, z czego dyrektorzy beda krasc do wlasnych kieszeni fortuny..... miejcie serce , bo zobaczcie ilu nas jest, jakby chcieli dac nam renty, to kraj by zbankrutowal, niemowiac o sluzbie zdrowia, ktora zapewne niemialaby za co nawet strzykawek zakupic. odetkajmy kolejki do lekarzy ludziom starszym, ktorzy niejednokrotnie dla zasady oblegaja przychodnie, ktore staja sie siedliskiem plotkarek (widzialam na wlasne oczy). mamy przeciez to codowne forum i pomagajmy sobie i wspierajmy sie wzajemnie, to nam musi wystarczyc..... taka jest rzeczywistosc niestety, jaka powinna byc, kazdy z nas wie, ale coz trzeba jakos zyc, a juz napewno przesta liczyc na to ze panstwo nas w jakis sposob wesprze, nas czyli nygusow i nierobow pozdrawiam serdecznie lidzia
  11. nervika wielkie dzieki wkurza mnie bardzo ta cala "sluzba zdrowia", gdy ide robic jakies badania, to juz na sama wspomnienie, ze cierpie na nerwice widac olewke na twarzy lekarza. raz jeden ktory mi robil eho serca stwierdzil, ze ludzie ktorzy maja "prawdziwe" dolegliwosci czekaja w kolejkach a my hipochondrycy zapychamy im mozliwosc badania, ktore mogloby uratowac ich zycie... paranoja normalnie!! spytalam wtedy, ze gdybym poszlado niego prywatnie tez by tak mowil, bo niewspomnial ilu takich ludzi chodzi i placi za wizyty i ile z nas hip[ochondrykow maja kasy, a pozatym place skladki, wiec mam prawo do tego aby sie leczyc badac, a nawet pobierac zasilek, czy nawet rente, jesli choroba jest tak nasilona, ze nienadaje ludziom wyjsc z domu do glupiego sklepu, a co mowa do pracy..... niektorzy maja takie nastawienie, ze ludzie na wozkach inwalickich niepoddaja sie i szukaja zajecia, a my zdrowi jak "byki", chcemy renty i nic nierobic, czyli to nic innego jak choroba lenia. powaznie mowie, nasz kraj na kazdym kroku daje dowody, ze jest glupim krajem, i niech sie wszyscy zastanowia jak funkcjonuje, zreszta niewypowiadam sie wiecej bop dostane kolejnego ataku pozdrawiam lidzia
  12. bylam na zwolnieniu pol roku, potem stanelam przed komisja, ktora mi przedluzyla prawo do zwolnienia na rok. zasilek konczy mi sie w pazdzierniku. niewiem jak to sie tyczy z ZUSEM, bo ja jestem na KRUSIE i tam sa troche inne zasady. natomiast wypowiedzi typu na co ci renta, idz do pracy, to chyba niepochodzi od osob ktorzy maja nerwice, bo ja niebylam w stanie isc do pracy i wysiedziec tam chodzby godziny. pozatym nieomijajmy ceny leczenia. wizyty u psychiatrow i psychologow nienaleza do taniutkich, pozatym leki tez trzeba brac, a przewaznie tez niekosztuja grosze. ja akurat trafilam na fajna doktorowa na komisji, ktora rozumiala to schorzenie, ale slyszalam, ao lekarzach, ktorzy na komisjach traktuja nas jako naciagaczy, kiedys jednej osobie lekarz powiedzial, ze gdyby nie my, to sluzba zdrowia niemiala by takich problemow finansowych, bo przewaznie nerwica objawia sie hipohondrią..... nic tylko dla dobra naszego wspanialego kraju isc i sie powiesic, a osobiscie zycze calemu ministerstwu zdrowia i w ogole calej naszej MAFII zwanej rzadem zeby ichdotkla nerwica, moze by wtedy zrozumieli co to znaczy pozdrawiam
  13. pustka w sobie i nieznajdowanie sensu mojego istnienia, to jedna z najgorszych rzeczy z ktorymi sie wzmagam. staram sie o tym nierozmyslac, bo jak tak zaczne sie w to zglebiac, to czuje ze zwariuje, boje sie smierci, boje sie zostawic dzieci, meza. po co mam dzis isc do pracy, skoro moze mi cegla na glowe spasc i niedozyje jutra.... cos takiego dreczy mnie bardzo czesto. gdy widze starsze osoby, chodzby na ulicy, to dziwie sie, ze oni jeszcze zyja, bo ja niedopuszczam mysli, ze czlowiek moze dozyc chodzby do piecdziesiatki. paradoks, bo moi rodzice maja po 60 lat i nawet niedopuszczam mysli, ze mogli by umrzec, a ja sama niewierze w dlugie lata zycia. psycholog tlumaczy i karze nauczyc sie z tym zyc i odrzucac takie mysli, ale niestety, to niejest proste. a jesli chodzi o wiare w zycie po smierci, to niewierze w to, tez mysle, ze smierc to ostateczny koniec, bedzie tak jak wtedy gdy sie jeszcze nienarodzilismy. tak sadze, ale jak jest naprawde tego niewie nikt. pozdrawiam
  14. tez mialam takie mysli, bo niezawsze bylam grzeczna dziewczynka, ale dzis mysle, ze to chyba niejest tak jak myslisz janie nowaku, po prostu wydoroslales i zrozumiales, ze twoje postepowanie bylo zle. czemu nerwica niekarze swoja obecnoscia zbrodniarzym mordeercow i innyego dziadostwa? zaczelam ten temat, bo chce za wszelka cene doszukac sie pozytywow nerwicy. z tego co piszecie moge wywnioskowac, ze i takie sie znajduja w tej dolegliwosci. sama traktuje to terz, jako przystanek w moim zyciu i zadaje sobie pytanie co by bylo gdyby jej niebylo? pewnie szla bym napzod nieogladajac sie za siebie , nierozmyslajac czy robie zle czy dobze, terAZ jest inaczej i to sa moje pozytywy. ataki, ktore przechodzilam na poczadku to byl dramat, miezy innymi dlatego, ze niebylam swiadoma co mi jest, niebylam nawet swiadomo czym jest nerwica i ze ja ja mam. a tak w ogole to niepodoba mi sie nazwa tej dolegliwosci, wiem, ze to dolegliwosc zwiazana z naszym umyslem, czyli ukladem nerwowym, ale ja raczej nazwalabym ja "przyzwoitka", bo to dzieki niej sie zmienilam i tak jak ty janie nowaku, mam ochote pomagac ludziom, i robic cos na innych, na co kiedys napewno bym sie niezdobyla..... pozdrawiam was serdecznie lidzia sory za bledy, ale taka juz moja natura
  15. 2 maj 2006, w pracy, pojechalam do szpitala z "zawaleM" gdybym mogla napisac ze wczoraj wieczorem to byl moj ostatni raz, bylabym najszczesliwsza osoba na swiecie
  16. w maju minal rok jak pojawila sie w moim zyciu, wtedy dala o sobie znac. taka mnie mysl naszla, co zmienil ten czas w moim zyciu? mysle, ze ten rok byl trudny nietylko dlatego, ze zmagalam sie z atakiem prawie codziennie, trudne bylo to, ze musialam sie bardzo duzo zastanawiac nad swoim zyciem, postepowaniem, rozmyslac co robilam nietak, ze nabawilam sie nerwicy. trudne jest poznawanie siebie, wizyty u psychiatry, psychologow. pytam sie ile czasu jeszcze mam tak zyc, czytam posty, ludzie pisza, ze choruja rok, 2 lata, 4 , a nawet dziesiec i wiecej. fajnie czytac posty ludzi, ktorzy twierdza, ze z tego wyszli, osobiscie niewierze w uleczenie, ale byc moze to jest indywidualne. czas leczy rany, mysle sobie ile tego czasu ma jeszcze ulynac, zeby uleczyl moje....ale nieraz trace nadzieje, nerwica zabiera mi zycie, chociaz staram sie z calych sil to juz wiem, ze nigdy niebedzie tak jak kiedys. oczywiscie sa tez i pozytywy, chodzby to forum, na ktorym poznaje wspanialych ludzi, chodzby to, ze w koncu przystanelam na chwile, zeby sie zastanowic nad soba. ciekawi mnie ile wy na to chorujecie i jak z perspektywy czasu zycia z nerwica wyglada wasze zycie, bo ja wiem, ze chociaz mam 30 lat, to ten rok dal mi wiecej dojzalosci niz 10 przed nerwica. napiszcie ile czasu juz tak macie i czy czas loagodzi skutki tego paskudnego pasozyta pozdrawiam serdecznie lidzia
  17. Jaśkowa mozemy sobie rece podac, takze masz do towarzystwa nastepny beznadziejny przypadek
  18. lercm nienerwuj mnie jak to zrobiles
  19. Amy18, niedaj Boze trafic mi na twoja siostre..... nerwica to choroba dla leniwych i nierobow, rozkapryszonych i rozpuszczonych dzieciakow, ktorym sie nudzi.... wkurzylam sie nieco czytajac twoj post. wydaje mi sie, ze jako twoja siostra, a do tego psycholog powinna ci pomoc, a tutaj taka klapa. my musimy wydawac fortuny idac zazwyczaj prywatnie, a y masz specjaliste w rodzinie, nieobraz sie, ale radze ci niekorzystac z jej rad, a w ogole to powinna jak najszybciej zmienic zawod, powiem wiecej, nikomu nigdy niezyczylam osobie bez nerwicy, aby poczula co czuje, co my wszyscy tu czujemy i co nam robi ta choroba, ale teraz......moze chociaz raz powinna dostac ataku, wtedy pewnie zamiast pasionowac sie tylko autyzmem pewnie zajela by sie tez nerwica. no coz Amy, idz do dobrego psychologa, a o radach siostrzyczki najlepiej zapomnij. pozdrawiam ciebie serdecznie(siosrzyczke troche mniej ) i powodzenia lidzia
  20. agapla, czekam na taki rozwoj wypadkow jak u ciebie... widocznie mnie jeszcze za malo wzielo, ze nierzucilam tych wstretnych papierosow. jesli by sie tak stalo, to chociaz tyle dobrego by zrobila nerwica dla mnie pozdrawiam
  21. a ja wczoraj na nocke poszlam do pracy bez majtek....w samych spodniach cos mnie obcieralo i dopiero w ubikacji sie zorientowalam, to byl koszmar, 10 godz w samych dzinsach, cos okropnego nikomu niepolecam juz wolalabym byc w spudniczce, chociaz nawiew bylabym miala odpowiedni
  22. ja niemoge przestac palic chociz bardzo chce. wiem, ze fajkimnie zabijaja, juz teraz mam ciagle chrypke i kaszle jak gruzlik, chociaz pale pol paczki, ale to mi nieprzetlumacza zeby rzucic, naprawde podziwiam wszystkich ktorym sie to udalo, ja niemoge, ciagle mam napady chipohondrii, a moze wiele objawowo by sie skonczylo, gdybym zucila te cholerne pety, ale niemoge, cos mnie gna zeby zapalic, a potem wyzuty sumienia cholera by to wziela
×