Skocz do zawartości
Nerwica.com

Schwarzi

Użytkownik
  • Postów

    414
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Schwarzi

  1. wykończony Nie no,nie sądzę,żebym miała nerwicę czy adhd. Bez przesady xD
  2. New-Tenuis Weszłam. Płci żeńskiej jestem XD No to na pewno,dużo się zmieniło. Trochę na lepsze ale niestety-mój zryty beret sprawia,że wszystko co dobre mi się przytrafia muszę zepsuć. Dlatego idę się leczyć.
  3. New-Tenuis Całkiem to możliwe. Aczkowiel jeżeli jest tak jak mówisz,to ten nadmiar bodźców w okresie dojrzewania musiał strasznie mnie odczulić,bo teraz wręcz przeciwnie-potrzebuję ich więcej.
  4. O kurde.. wszystko co tu piszecie zgadza się co do mnie o.o Z tym,że ja przestałam zamulać w tym sensie,że zachowywać się tak jak w gimnazjum. Teraz moje zamulenie to po prostu zwykłe niewyspanie. Dosłownie wszystko mnie usypia. Silne i słabe bodźce działają tak samo i ciągle ziewam,zwłaszcza na zakupach,które kiedyś kochałam o.o Gabriela1 Nie,nie,źle mnie zrozumiałaś. Ludzie aspołeczni nie muszą zamulać. Chodziło mi raczej o to,że skutkiem zamulania często jest aspołeczność, a jak wiadomo,nawet ci "normalnie reagujący" mogą być samotnikami. Chodzi mi mniej więcej o zachowanie typu : widzisz stojącego chłopaka,mówisz coś do niego,on nie reaguje,patrzy się gdzie indziej,nigdy nic nie wie i zachowuje się tak,że ma się ochotę podejść i pomachać mu dłonią przed oczami i krzyknąć "tu ziemia". diatas Też mi się tak właśnie wydaje. Ten lęk nie musi być nawet świadomy,bo mi w tamtym okresie wydawało się,że niczego się nie boję,a z upływem czasu potrafię spojrzeć na to inaczej i widzę,że strasznie martwiłam się wieloma sprawami (to dość oczywiste,biorąc pod uwagę fakt,że byłam prześladowana). Nicky I tutaj też przyznaję rację. Miałam (i mam nadal) zły tryb życia. socorro To samo co powyżej :) lukk79 Jezuu.. jak ja kiedyś kawy nie lubiłam XD Ale z dnia na dzień się przekonałam. Niestety,nadal piję tylko z saszetek XD
  5. Właśnie. Zastanawia mnie to,co dokładniej kryje się po nazwą "zamulanie". Chodzi mi o osoby,które inni określają jako zamulone. Sama miałam kiedyś ten problem (ale już na szczęście w dużej części się go pozbyłam) i zawsze zastanawiało mnie z czego to wynika i jaka jest fachowa nazwa na takie zachowanie. Wiem,że nie tylko mnie to dotyczy,bo dużo osób zamula. Skąd bierze się to,że człowiek ma jakby opóźniony zapłon,nie czai jak się coś do niego mówi (jakby nie dosłyszał),nie wie co się wokół niego dzieje i praktycznie nawet silne bodźce go "nie ruszają" ? To taki jakby stan półsnu. Człowiek niby żyje i funkcjonuje ale tak naprawdę potrafi gapić się na ciebie i wygląda jakby nie docierało do niego,co mówisz. Ludze zamuleni zazwyczaj są samotni ( z moich obserwacji) i mają duże problemy z adaptacją,często są wyśmiewani i izolowani od innych. Zauważyłam,że w gimnazjum wszystkie moje koleżanki,które zamulały były niepopularne i raczej trzymały się z boku. To samo zauażam wśród wielu osób,które zetknęły się z przemocą rówieśniczą i jak się okazuje-to był jeden z powodów,przez które takie osoby nie potrafiły odnaleźć się w środowisku szkolnym. Z moich obserwacji wynika,że z zamulania da się wyjść ale nie do końca wiem,co umożliwia wydostanie się z tego stanu. W moim przypadku była to po prosotu nagła zmiana charakteru. Znam osoby,które tak jak ja się zmieniły i zamuł im pzeszedł ale znam też i takie,które dalej nie wiedzą co się wokół nich dzieje. Ktoś zetknął się z tym problemem ? Wie ktoś z czego bierze się zamulanie ? Może to skutek przewlekłego stresu,odcinania się od emocji, ciągłego napięcia,życia we własnym świecie i uciekanie od rzeczywistości w fantazje ? Macie jakieś pomysły ? Może sami na to cierpicie ? Z chęcią podyskutuję z kimś o tym...
  6. Jak dla mnie to te "inne określone zaburzenia osobowości" to prostu zbiór cech,które występują w tych "określonych" zaburzeniach. Zresztą.. Zaburzenia osobosości diagnozuje się zazwyczaj jak osoba jest pełnoletnia. Dziwne,że mi osobowość niedojrzałą wykryli w wieku 13 lat,a znajomemu narcystyczne zaburzenie osobowości w wieku 15 lat. Poza tym,zarówno nieodjrzałość jak i narcyzm to chyba główne składniki większości zaburzeń osobowości (zwłaszcza tych typu B).
  7. Tu nie ma żadnych plusów. Mam stwierdzoną niedojrzałość i nie dość,że nie potrafię dogadać się z rówieśnikami (wszyscy moi znajomi są dużo młodsi) to na dodatek jestem skrajnie niesamodzielna i myślami wybiegam w krainę fantazji -____-
  8. kamysto W sumie jakby nie patrzeć to masz rację. Boję się tylko tego,że lekarze będą chcieli zrobić ze mnie tzw. ciepłą kluchę,czyli człowieka,który jest grzeczny do bólu,wszędzie i wszystkim ustępuje. Mam nadzieję,ze się mylę..
  9. Wiem,pytanie durne ale dotyczy mnie. Kurdę, postanowiłam,że zaraz po wyjeździe na studia rozpocznę jakąś terarpię czy coś,bo ze mną coraz gorzej jest. Prawdę mówiąc to jest to już postanowione,od dłuższego czasu o tym myślę i mam zamiar się "zmienić". Problem w tym,że nie do końca jestem przekonana. Tzn. do psychologa pójdę na pewno ale nie wiem czy na bank chcę coś w sobie zmieniać. I tu jest problem. Z jednej strony chcę,a z drugiej się czegoś.. obawiam ? Od dziecka chodzę po różnych specjalistach i albo nikt nie wie co mi jest,albo nie dają rady z leczeniem mnie. Żadne argumenty do mnie nie trafiają,wiem swoje i tyle. Jestem typem osoby,której się nie przemówi. I tu jest pies pogrzebany. Zastanawiam się czy mogę coś zrobić,żeby ostatecznie zdecydować się na leczenie i pozbyć się wszelkich wątpliwości,bo szczerze mówiąc, dla dobra mnie i mojego otoczenia lepiej będzie jak coś z tym zrobię. Czuję taki niepokój,dziwnie się czuję,jakbym miała zaraz oszaleć. Nadmiernie się kontroluję,unikam niektórych osób,bo z agresją u mnie coraz gorzej. I właśnie to dziwne uczucie, że "coś jest nie tak" mnie dobija i skłania do leczenia. Natomiast inna część mnie stara się okiełznać te myśli z racji tego,że im gorsza się staje tym większy respect do mnie czują (nie jestem już wyzywana,stałam się pewniejsza siebie itp.) i boję się,że po takiej terapi zaś stanę się wrakiem człowieka,który nie potrafi nikomu niczego odmówić,jest uległy i każdy nim pomiata. Kurde,nie wiem co robić o.o
  10. Vian Ale to akurat jest zdrowe. Właśnie ponoć najlepsze wyjście to przerzucenie swoich popędów na dziedziny dozwolone społecznie np. malarstwo,poezję,seks z obustronnymi korzyściami itp. Ja czasem z tego też korzystam. Chociaż sama nie jestem sadystką to jednak moje wybuchy są dość niebezpieczne dla otoczenia. Chcę się jak najszybciej na jakieś sztuki walki zapisać,to będzie korzystniejsze niż bójki,zwłaszcza w tym wieku o.o Tzn. ogólnie nie mam problemów z kompromisami tylko,że czasami one nic nie dają. No np. jak jesteś ofiarą mobbingu to rozmowa z oprawcami tylko bardziej ich pobudzi do ataków. Wiem,bo to przerabiałam. To nie tak ogólnie,że domagam się swoich praw siłą. Siły używam jak ktoś przekracza granice,a poza tym nie mam problemów z dogadywaniem się.
  11. TAO Aha. Vian W sumie racja.. xd No to ma pewno dzięki empatii. Bo większość ludzi tak ma,nie potrzebują,że tak to nazwę "własnych doświadczeń" na ekranie,żeby się wzruszyć. Z mojej strony troche egoistycznie to wygląda ale za cholerę nie potrafię wyobrazić sobie sytuacji,która nigdy nie dotyczyła mnie osobiście. Akurat ja np. ni wierzę w bezinteresowną pomoc. Tzn. nawet to właśnie,podbudowanie ego to jest już jakiś zysk. Nawet jak ktoś naprawdę ni czuje żadnej satysfakcji z pomocy komuś,ani nie ma z tego inych zysków to może pomagać dla tzw. świętego spokoju. Heh,dziwne. Pierwszy raz się z kimś takim spotykam o.o Tzn. jak ktoś jest sadystą tylko w łóżku to nie wiem,bo być może niektózy moi znajomi też mają takie zapędy ale nie spotkałam nigdy osoby,która poniżałaby z satysfakcją ludzi i jednocześnie była lojalna XD Mało wiem najwidoczniej xd Nie nie,to trochę inaczej wygląda. Tzn. ja jestem typem samotnika i "wolnego ducha". Nie lubię jak rządzi ktoś mną. Owszem,czasami np. w szkole,czy później w pracy będę musiała się pogodzić z obecnością szefa ale to nie o takie rządzenie mi chodzi. Jeśli ktoś mną rządzi i w praktyce wygląda to tylko tak,że mam określone obowiązki wobec tej osoby i sama mam z tego korzyści,a na dodatek ta osoba traktuje mnie jak człowieka to spoko,przstaję na taki układ. Nienawidzę natomiast jak np. moi rówieśnicy się rządzą i ja nie mam nic z tego oprócz faktu bycia poniżaną (bo najczęściej w tej sposób zdobywają "władzę") albo oglądania jak inni są poniżani. Wtedy budzi się we mnie wewnętrzny wojownik. A moje zachowanie zazwyczaj ma w sobie cel osiągnięcia spokoju,czyli np. robię się agresywna wobec taiego człowieka i odchodzę. Nie lubię rządzić,nie sprawia mi to radości,ster przejmuję zazwyczaj w małych grupach albo nieświadomie. Miałam np. taką sytuację w liceum,że jeden chłopak tak jakby dominował w klasie. Tzn. był wyszczekany, zagaadywał do każdego nauczyciela,każdy go znał,nikt mu się nie sprzeciwiał. Ten chłopak miał też taki głupi zwyczaj obrażania innych w grupie. No i padło na mnie. Wkurzyłam się i chciałam to zakończyć ,dorwałam go po szkole i wdałam się w bójkę (nie było świadków). Ogólnie przestał mnie zaczepiać,czyli osiągnęłam swój cel. Jednak po pewnym czasie zauważyłam,ze ten chłopak trochę się wycofał ze swojej roli.. Tzn. przestał być wyszczekany,zrobił się grzeczniutki,do mnie był bardzo miły, a w klasie bez niego było cicho i nudno. Ktoś musiał po części przejąć jego obowiązki i padło na mnie. Oczywiście nie odwzorowywałam jego zachowania,miałam swoje,nie poniżałam np. nikogo w klasie,ani poza nią bo to nie w moim stylu. To taki szkolny przykład oczywiście,nie mówię,że ten chłopak rządził klasą ale miał na pewno jakąś pozycję,którą po walce ze mną stracił. A mi się jakoś nigdy nie oberwało,bo ja nie mam czegoś takiego,że się panoszę. U mnie nie wygląda to tak,że ktoś się rządzi,ja z nim walczę i potem ja się rządzę. Nie,ja odchodzę zazwyczaj i tyle. Dbam o siebie.
  12. TAO Pisałam już przecież chyba z milion razy,że aktualnie NIE MOGĘ zająć się sobą. Uwierz mi,to nie jest debilne tłumaczenie,bo na tę terapię poszłabym z wielką chęcią chociażby tylko po to,żeby zająć sobie jakoś czas (oczwywiście nie mówię,że to jest główny powód),bo w tym domu to zaraz korzenie zapuszczę. A zboczeniec nie może być cennym wyjątkiem ? Wgl. co ma tamten post do tego ? Tam napisałam,że to ja na takich trafiam,a nie,że wszyscy faceci są tacy,czy też,że większość jest taka. Swoją drogą,nie napisałam nigdzie nic o tym,że osoby posiadające wyżej wymienione cechy to ludzie cenni,wartościowi itp. Wręcz przeciwnie. Napisałam,że tacy są wykluczani, że te cechy to albo wady (wredność,podłość) albo zalety,które społeczeństwo obraca w wady. I mnie wkurza to,że ludzie nieświadomi tego,że życie to nie bajka,a wszystko co inne na pewnym etapie (mówię tutaj cały czas o młodzieży jak coś) jest po prosotu tępione. NIE MA możliwości,żeby ktoś,kto jest naprawdę szczery bo bólu, śmiało wyraża własne zdanie, albo jest wredny do wszystkich i cyniczny odnalazł się w rzeczywistości szkolnej. Albo inaczej. Odnaleźć się może ale niech taka osoba nie liczy na to,że będzie miała grono wesołych przyjaciół,uwielbienie w klasie oraz,że będzie budziła wszechobecny szacun i postrach. Inna sprawa,że sory ale jakoś ani ja,ani moi znajomi z innych szkół nie trafiają NIGDY na tak wielki krąg indywidualnych osobowości,które nie boją się wyrażać siebie,robią co chcą,walą opinię innych. Gdzie oni wszyscy się niby podziali ? A no tak,zapomniałam.. ich wgl. nigdy nie było. Tyle osób się ogłasza,co druga wali tekstami typu "mam swój świat i swoje kredki",które kończą się tylko na fantazjach,bo bolesna rzeczywistość sprowadza większość tych ludzi na ziemię i nadal stają się szarą masą. Po prosotu boli mnie kreowanie się na kogoś,kim się nie jest i tyle. A jeszcze lepsze jest to,że duża część tych "oryginałów i śmiałków" pewnie nie raz obrzucała błotem osoby faktycznie wyróżniające się,albo nie udzieliła im nawet pomocy. A nawet jeśli to co ? Nie mogę swoich przemyśleń wyrażać ? To ja mam kochać ludzi i ich szanować bezkrytycznie ? Akurat tak się składa,że nie ja jedna mam wrodzoną (lub nabytą) niechęć do gatunku ludzkiego,lubię go krytykować i tyle. Mnie też krytykowano ,nie raz i żyję. Im się też krzywda nie stanie jak raz usłyszą słowa krytyki. Sorry ale tutaj się trochę zdenerwowałam. Nie znoszę jak ktoś wymaga czegoś ode mnie,a sam nic nie daje w zamian. Co społeczeństwo mi dało ? Powiedzieć ci co ? A,to,że mam problemy psychiczne,masę kompleksów,nie potrafię nawiązać z nikim więzi i nie mam absolutnie ŻADNEGO znajomego. Ah,takie te ludzie teraz wrażliwe,skrytykować się nawet nie da. I czy są godni pogardy ? Nie są. Tzn. dla mnie są,dla innych nie i tyle. Może głupio to zabrzmi ale nie byłeś nigdy w mojej skórze. Na pieńku ze społeczeństwem mam od dziecka i to niesłusznie, przez co jestem przewrażliwiona na pewnych punktach i wkurza mnie niektóre zachowanie. Widzisz.. tak się składa,że każdy inaczej sobie radzi z problemami. Jedni uciekają w alkohol, inni w samookaleczanie, jeszcze inni w seks,a ja tam wolę szanować siebie i wylewać swoje frustracje na obiekcie,który był bezpośrednią przyczyną moich krzywd. Ja tu jestem już trochę długo.. Może rok,czy 2 lata ale po prosotu rzadko się udzielałam. Nie,nie dlatego,że czuję się bezpieczniej. Heh,zabawne ale pisząc mniej hardcorowe posty jakoś miałam inne zajęcia poza tym. Pewnie przejdzie mi niedługo to krytykowanie wszystkiego co się rusza,przejdzie mi jak przestanę się frustrować i znajdę sobie jakiekolwiek zajęcie. Aha,swoją drogą to w burzeniu swojego dobrego wizerunku stałam się w pewnym sensie mistrzem. -- 09 lip 2013, 03:39 -- Sorrow Możesz mieć też rację w sumie,nie wykluczam tego :)
  13. carlosbueno Masz rację. W necie każdy jest kim chce ale rzadko znajduje to pokrycie w rzeczywistości. Łapa No,bo się frustruję,nie będę tego ukrywać. Zresztą,ja stale jestem sfrustrowana,bez przerwy. Candy14 No właśnie o to mi chodziło,że chamstwo jest wtedy kiedy samemu się z czymś takim wyjeżdża. Sorrow Charakteru ? To taka osoba potrafi mieć swój charakter poza tym,który narzuciło jej społeczeństwo ? Sorry,ale jak dla mnie osoba,która gnoi innych,bo reszta tak robi,po czym nagle dziwnym cudem po zmianie otoczenia zaczyna ubierać się i zachowywać jak była ofiara tylko dlatego,że w nowej szkole większosć osób to ekstrawaganccy ludzie to coś tu jest nie halo. To nie zmiana charakteru tylko otoczenia. Vian Mi chodzi o ludzi,którzy twierdzą,że zdanie każdego ich j*bie,a potem po stracie psiapsiółki wrzucają smutne opisy na gadu. Ja szczera też nie jestem. Tzn. też jestem do pewnego stopnia np. obrażając kogoś ale już niekoniecznie potrafię np. przyznać się do błędu czy mówić prawdę za wszelką cenę. Ale to wynika raczej z moich słabych zdolności interpersonalnych,braku empatii,wyczucia i ciągłego wkurzania wkurzania się (czyt. z porywczości) przy czym czuję się niesamowicie bezkarna,bo tak-po tym wszystkim co przeszłam,co zrobili mi ludzie uważam,że na pewne rzeczy mogę sobie pozwolić (nawet jeśli są one strasznie potępiane przez społeczeństwo) i mam już dosyć zgrywania wiecznej ofiary losu,która musi być grzeczna i mieć niską samoocenę. Każdy się czegoś boi,to norma. Strach to instynkt samozachowawczy. To akurat był ogólnik. Po prosotu dla mnie wrażliwość to trochę coś więcej niż wrażliwość na własnym punkcie,bo zdaje mi się,że większość osób nadużywa tego słowa w tym właśnie znaczeniu. Pamiętam,miałam w liceum koleżankę,która dobrze się uczyła,miała jedną z lepszych średnich w klasie i zawsze jak musieliśmy opowiadać o sobie (np. na przedsiębiorczości) to ta dziewczyna jako główną swoją cechcę podawała "wrażliwość". Szczerze ? Jedyne w czym przejawiała się jej rzekoma wrażliwość to notoryczne robienie scen na matmie jak dostała złą ocenę,albo raz,jak kolega z klasy ją skrytykował to prawie mu oczy wydrapała. Już nie wspomnę o tym,że powracała do tego tematu przez następne pół roku. A jak powiedziałam jej,że sąsiadka samobójstwo popełniła to się tylko głupio śmiała,a o pożyczenie zeszytu w celu odpisania lekcji to trzeba było ją błagać na kolanach. Rzeczywiście,"wrażliwa". Chyba przewrażliwiona i to na swoim punkcie. Tak jak rozmawiałam z Candy na temat chamstwa i szczerości,tak powiem ci,czym jest dla mnie podłość. Podłość to nie agresja wynikająca z emocji (ktoś cię wkurzy,a ty reagujesz),podłość to nie obrona przed cudzym atakiem. Podłość dla mnie to okrucieństwo bezpodstawne. Podłość jest wtedy,gdy lejesz po mordzie niewinna osobę z uśmiechem na ustach,albo długotrwale się nad kimś znęcasz. Podłością można też nazwać oszukiwanie,okradanie innych ludzi jeśli pojawia się to często i nie ma większego celu (np. nie nazwałabym osobą podłą człowieka,który kradnie z głodu,a tego,który śpi na pieniądzach i mimo to okrada innych),podłość to wykorzystywanie innych,itp. Robienie tego wszystkiego bez racjonalnych motywów i zysków. Np. osoba,która zabija kogoś w afekcie nie będzie według mnie podła,nawet jeśli będzie okaleczała ciało po śmierci z gniewu,natomiast człowiek,który znęca się nad kimś dla pieniędzy i z wyraźnią satysfakcją jest już dla mnie podłym człowiekiem. Masz rację,potrafią ale różnica polega na tym,że taka osoba zazwyczaj w wyjątkowej sytuacji przejawia dane cechy i to jest zrozumiałe. Ja rozumiem,że ktoś komu zabito rodzine, podpalono dom może nie czuć litości i być okrutny dla oprawców nawet jeżeli ogólnie jest wrażliwy. Ale co innego cechy sytuacyjne,a co innego osobowość. Są pewne skrajności. Nie można być jednocześnie egoistą i altruistą, to się wyklucza. Z tą arogancją to fatycznie przesadziłam,przyznaję ale z okrucieństwem już nie. Osoba,która rzekomo jest wrażliwa i okrutna i są to jej stałe cechy osobowości,w którymś momencie udaje. Albo udaje wrażliwca,albo bezdusznego chama. Tu akurat racja,nie wszystko wzrusza. Mnie np. może wzruszyć jedynie coś,co znam i co kiedyś mnie dotyczyło. Np. nie ruszają mni wcale filmy o nieszczęśliwej miłości typu "Titanic" czy coś takiego,nie wzruszają mnie biedne dzeci w Afryce,a na przykład słabo hamowałam emocje na filmie "Nasza klasa",bo akurat podobną sytuację przeżyłam i doskonale rozumiałam bohaterów. Ja też mam. Ale u mnie to wynika raczej z tego,że bardziej wkurzają mnie takie zaczepne kozaki cwane w grupie. Wgl. irytują mnie ludzie,którzy się rządzą,dominują,są wredni,panoszą się i innych traktują z góry. Mam naturalny odruch walki z taką osobą i "przejęcia przywództwa" albo chociażby pokazania takiej osobie,że jak chce to niech sobie rządzi ale nie mną. Nie wiem co to za dziwny instynkt ale na pewno miałabym przez niego spore kłopoty,gdybym była mężczyzną. Wiesz.. jest różnica co do tego kogo bronisz. Bo faktycznie,jeśli są to pokłócone przyjaciółeczki to nie ma sensu,bo one tak naprawdę zaraz się pogodzą,a ty jesteś dla nich tylko takim wspomagaczem. Miałam taką koleżankę w gimnazjum,też ją broniłam i też kupa z tego wyszła. Ale są też inni,którzy nie mają nikogo,żadnych znajomych i są odrzuceni przez społeczeństwo. Taka osoba zawsze będzie wdzięczna za pomoc,nawet jeśli tego nie okaże (bo np. wstydzi sie tego,że ktoś musi jej pomagać). Nie masz pojęcia ile bym dała,żeby ktoś w gimnazjum wyciągnął do mnie pomocną dłoń... Też. Widzę,widzę ;>> Coraz częściej udzielasz się pod moimi tematami -- 09 lip 2013, 01:05 -- carlosbueno Masz rację. W necie każdy jest kim chce ale rzadko znajduje to pokrycie w rzeczywistości. Łapa No,bo się frustruję,nie będę tego ukrywać. Zresztą,ja stale jestem sfrustrowana,bez przerwy. Candy14 No właśnie o to mi chodziło,że chamstwo jest wtedy kiedy samemu się z czymś takim wyjeżdża. Sorrow Charakteru ? To taka osoba potrafi mieć swój charakter poza tym,który narzuciło jej społeczeństwo ? Sorry,ale jak dla mnie osoba,która gnoi innych,bo reszta tak robi,po czym nagle dziwnym cudem po zmianie otoczenia zaczyna ubierać się i zachowywać jak była ofiara tylko dlatego,że w nowej szkole większosć osób to ekstrawaganccy ludzie to coś tu jest nie halo. To nie zmiana charakteru tylko otoczenia. Vian Mi chodzi o ludzi,którzy twierdzą,że zdanie każdego ich j*bie,a potem po stracie psiapsiółki wrzucają smutne opisy na gadu. Ja szczera też nie jestem. Tzn. też jestem do pewnego stopnia np. obrażając kogoś ale już niekoniecznie potrafię np. przyznać się do błędu czy mówić prawdę za wszelką cenę. Ale to wynika raczej z moich słabych zdolności interpersonalnych,braku empatii,wyczucia i ciągłego wkurzania wkurzania się (czyt. z porywczości) przy czym czuję się niesamowicie bezkarna,bo tak-po tym wszystkim co przeszłam,co zrobili mi ludzie uważam,że na pewne rzeczy mogę sobie pozwolić (nawet jeśli są one strasznie potępiane przez społeczeństwo) i mam już dosyć zgrywania wiecznej ofiary losu,która musi być grzeczna i mieć niską samoocenę. Każdy się czegoś boi,to norma. Strach to instynkt samozachowawczy. To akurat był ogólnik. Po prosotu dla mnie wrażliwość to trochę coś więcej niż wrażliwość na własnym punkcie,bo zdaje mi się,że większość osób nadużywa tego słowa w tym właśnie znaczeniu. Pamiętam,miałam w liceum koleżankę,która dobrze się uczyła,miała jedną z lepszych średnich w klasie i zawsze jak musieliśmy opowiadać o sobie (np. na przedsiębiorczości) to ta dziewczyna jako główną swoją cechcę podawała "wrażliwość". Szczerze ? Jedyne w czym przejawiała się jej rzekoma wrażliwość to notoryczne robienie scen na matmie jak dostała złą ocenę,albo raz,jak kolega z klasy ją skrytykował to prawie mu oczy wydrapała. Już nie wspomnę o tym,że powracała do tego tematu przez następne pół roku. A jak powiedziałam jej,że sąsiadka samobójstwo popełniła to się tylko głupio śmiała,a o pożyczenie zeszytu w celu odpisania lekcji to trzeba było ją błagać na kolanach. Rzeczywiście,"wrażliwa". Chyba przewrażliwiona i to na swoim punkcie. Tak jak rozmawiałam z Candy na temat chamstwa i szczerości,tak powiem ci,czym jest dla mnie podłość. Podłość to nie agresja wynikająca z emocji (ktoś cię wkurzy,a ty reagujesz),podłość to nie obrona przed cudzym atakiem. Podłość dla mnie to okrucieństwo bezpodstawne. Podłość jest wtedy,gdy lejesz po mordzie niewinna osobę z uśmiechem na ustach,albo długotrwale się nad kimś znęcasz. Podłością można też nazwać oszukiwanie,okradanie innych ludzi jeśli pojawia się to często i nie ma większego celu (np. nie nazwałabym osobą podłą człowieka,który kradnie z głodu,a tego,który śpi na pieniądzach i mimo to okrada innych),podłość to wykorzystywanie innych,itp. Robienie tego wszystkiego bez racjonalnych motywów i zysków. Np. osoba,która zabija kogoś w afekcie nie będzie według mnie podła,nawet jeśli będzie okaleczała ciało po śmierci z gniewu,natomiast człowiek,który znęca się nad kimś dla pieniędzy i z wyraźnią satysfakcją jest już dla mnie podłym człowiekiem. Masz rację,potrafią ale różnica polega na tym,że taka osoba zazwyczaj w wyjątkowej sytuacji przejawia dane cechy i to jest zrozumiałe. Ja rozumiem,że ktoś komu zabito rodzine, podpalono dom może nie czuć litości i być okrutny dla oprawców nawet jeżeli ogólnie jest wrażliwy. Ale co innego cechy sytuacyjne,a co innego osobowość. Są pewne skrajności. Nie można być jednocześnie egoistą i altruistą, to się wyklucza. Z tą arogancją to fatycznie przesadziłam,przyznaję ale z okrucieństwem już nie. Osoba,która rzekomo jest wrażliwa i okrutna i są to jej stałe cechy osobowości,w którymś momencie udaje. Albo udaje wrażliwca,albo bezdusznego chama. Tu akurat racja,nie wszystko wzrusza. Mnie np. może wzruszyć jedynie coś,co znam i co kiedyś mnie dotyczyło. Np. nie ruszają mni wcale filmy o nieszczęśliwej miłości typu "Titanic" czy coś takiego,nie wzruszają mnie biedne dzeci w Afryce,a na przykład słabo hamowałam emocje na filmie "Nasza klasa",bo akurat podobną sytuację przeżyłam i doskonale rozumiałam bohaterów. Ja też mam. Ale u mnie to wynika raczej z tego,że bardziej wkurzają mnie takie zaczepne kozaki cwane w grupie. Wgl. irytują mnie ludzie,którzy się rządzą,dominują,są wredni,panoszą się i innych traktują z góry. Mam naturalny odruch walki z taką osobą i "przejęcia przywództwa" albo chociażby pokazania takiej osobie,że jak chce to niech sobie rządzi ale nie mną. Nie wiem co to za dziwny instynkt ale na pewno miałabym przez niego spore kłopoty,gdybym była mężczyzną. Wiesz.. jest różnica co do tego kogo bronisz. Bo faktycznie,jeśli są to pokłócone przyjaciółeczki to nie ma sensu,bo one tak naprawdę zaraz się pogodzą,a ty jesteś dla nich tylko takim wspomagaczem. Miałam taką koleżankę w gimnazjum,też ją broniłam i też kupa z tego wyszła. Ale są też inni,którzy nie mają nikogo,żadnych znajomych i są odrzuceni przez społeczeństwo. Taka osoba zawsze będzie wdzięczna za pomoc,nawet jeśli tego nie okaże (bo np. wstydzi sie tego,że ktoś musi jej pomagać). Nie masz pojęcia ile bym dała,żeby ktoś w gimnazjum wyciągnął do mnie pomocną dłoń... Też. Widzę,widzę ;>> Coraz częściej udzielasz się pod moimi tematami
  14. carlosbueno Oni nie wiedzą jak wyglądam w większości,bo nie widzieli nigdy fotek. kolekcjoner snów Odważna teza XD Candy14 Nie dodaję nigdzie swoich fotek. Chyba,że na portalach społecznościowych ale tam to ze względu na znajomych. Rejestruję się na forach związanych zazwyczaj z moimi zainteresowaniami np. hisotrycznych,związanych z rysowaniem,czytaniem itp. A na tej stronie nie dostałam na szczęście żadnych seksualnych porpozycji XD Sorrow Drugą wojną światową ale bardzo wąsko,tzn. głównie wszystkim co związane z nazizmem i Trzecią Rzeszą. Kestrel Jest jest i mam nadzieję,że na nie trafię :) psyche. Mam zeza : (( Ale staram się to ukrywać :>> Ja wiem,dlatego nie wszystkie mi przeszkadzają. Drażnią mnie natomiast te,które skierowane są bezpośrednio do mnie i po których widać,że rozmówca jest napalony -_______-
  15. monk.2000 Akurat to było mi ciężko napisać,bo już czułam,że ktoś zacznie uważać mnie za zbyt pewną siebie osobę. Przez to głupio jest mi trochę tłumaczyć dlaczego takie zachowanie mnie wkurza. Ale nie wywyższam się nad te osoby,broń boże. Po prosotu uważam,że to obraza dla ludzi posiadających naprawdę takie cechy (mam tu na myśli o zaletach typu ta szczerość,czy nie przejmowanie się opinią innych,bo podłością i chamstwem nie ma się akurat co chwalić). Wyobraź sobie,że ktoś jest odważny. Jest powiedzmy strażakiem,czy policjantem i nie raz ryzykował życie dla innych. A tu nagle odezwie się taki cwaniaczek,którego jedynym wyczynem jest napisanie do byłej po pijaku i stwierdzi,że też jest "odważny". Chyba widać rożnicę między odwagą pierwszej osoby,a drugiej. Inna sprawa,że to jest po prosotu żenujące. Miałam w gim jednego chłopaka,który był moim prześladowcą,obrażał mnie na każdym kroku,bo ubierałam się inaczej. On wyglądał normalnie,jak reszta. Nie był ani dresem,ani skate,po prosotu-zwykły chłopak w jeansach i koszuli. Najlpesze jest to,że jak poszedł sobie do liceum,gdzie jak już napisałam jest zezwolenie na pewien ubiór to zaczął ubierać się podobnie do mnie (tylko w wersji meskiej) i jeszcze bezczel mial prawo uwazac siebie za osobe,ktora ma wlasny styl,ubiera sie jak chce i nie boi sie krytyki ! No dziekuje bardzo za takie cos.. -- 08 lip 2013, 19:48 -- 0Rh+ Hahhaa xDD -- 08 lip 2013, 19:50 -- Candy14 Masz rację. Ja uważam,że za szczerość można uznać sytuacje typu : gruba dziewczyna pyta sie mnie czy jest gruba. No to mówię jej że tak. Natomiast chamstwo by było wtedy,gdybym sama zaczęła tę dziewczynę wyzywać od grubasów.
  16. Może i wyolbrzymiam. Ale dla osoby,która przez wyżej wymienione cechy miała prze*ebane pół dzieciństwa to może być trochę profanacja. Dodam,że nie posiadam wszystkich tych cech ale wiem,że one raczej skazują człowika na samotność i tak naprawdę niewielu ludzi jest np. szczerych do bólu. Fajnie,łatwo mówić,że gorzka prawda lepsza niż słodkie kłamstwo ale nie ma to do końca pokrycia z rzeczywistością,bo większość ludzi jednak unika krytyki i przykrych emocji,a już na pewno młodzież,która od razu napiętnowałaby osobę szczerą do bólu. To jest debilizm jak dla mnie. To tak jak z tą modą na JP. Nienawidzę policji chociaż mi nic nie zrobili O.o Tak samo tutaj: jestem kozaczkiem i indywidualistą bo mam takie możliwości. Inna sprawa,że wszędzie spotyka się takich samych ludzi,wyglądających tak samo,mówiących tak samo,nie reagujących na cudzą krzywdę. To nie jest moje pesymistyczne myślenie tylko rzeczywistość. Ile osób naprawdę potrafi być sobą ? A powiedzmy,że taki ktoś np. lub dłubać w nosie,to jest jego nawyk,część jego osobowości. Ile osób odważy się w towarzystwie dłubać w nosie,żeby być sobą ? Ich "bycie sobą" pewnie ogranicza się do słuchania rocka,podczas,gdy inni wolą techno. I może faktycznie odbieram to zbyt emocjonalnie ale wkurza mnie niezmiernie,że ludzie w towarzystwie nie chcą odbiegać od tłumu ale sami się postrzegają jako wielkie indywidua. A co do borderline. To ogólnie w sumie racja,tutaj może przesadziłam z tą arogancją ale niektórzy pisali o sobie (z dumą na dodatek !) jak o chodzących potworach bez uczuć podkreślając to wszystko końcowym "jestem wrażliwy/a". -______-
  17. Przemyślenia Schwarzi ciąg dalszy XDD Dzisiaj chcę poruszyć temat szerzącej się hipokryzji wśród społeczeństwa. A mianowicie. Z nudów postanowiłam poprzeglądać internet w celu sprawdzenia cech charakteru piszących tam Polaków. Jak się okazało wśród polskiej młodzieży dominują mniemane cechy,których JA jakoś NIGDY nie widziałam na oczy u nikogo. Wkurza mnie niemiłosiernie,że większość ludzi uważa siebie za osoby : 1.mające w dupie innych i ich zdanie 2.wielce wredni dla każdego ale za to potulni jak myszki bo przyjaciół 3.a w dupie mający zdanie innychna temat ubioru 4.umiejący otwarcie wyrażać swoje zdanie 5.wielce odważni i wrażliwi 6.umiejący być sobą 7. szczery aż do bólu 8. podły Takiego wała ! Jak żyję to spotkałam chyba tylko z 2,3 osoby posiadające wyżej wymienione cechy z czego każda z nich cierpi lub cierpiała na stygmatyzację społeczną i wszelkiej maści zaburzenia psychiczne. A nasi ankietowani z tego,co piszą najwidoczniej są lubiani,mają przyjaciół,a wrogowie się ich "boją". Dobra,ale po kolei. Postaram się przeanalizować podane cechy,bo aż mnie cholera bierze. 1. Taka osoba miałaby przesrane na starcie w szkole. Byłaby najprawdopodobniej samotnikiem,a swoją drogą większość ludzi płacze po stracie bliskiej osoby,trudno im się jest pozbierać. Więc po cholerę zgrywają twardzieli skoro zapewne ta cecha jest typowo zmyślona,egzystuje tylko w ich umyśle,a tak naprawdę NIGDY nie musieli zmagać się ze stratą bliskiej osoby ? Każdy chyba wie jak to boli.. Sorry, nie każdy. Przecież przeciętny gimbus otaczający się wianuszkiem "przyjaciół" tego nie wie i tylko może sobie tak wmawiać w międzyczasie pisząc do kolegów czy wyjdą z nim na piwo i z pokorą przyjmować ich homofobiczne żarty,chociaż sam jest za legalizacją. Tak to w większości przypadków wygląda. 2. A skąd ci przyjaciele ja się pytam ? Kto podejdzie do takiej osoby i zobaczy jej jakże wrażliwe wnętrze skrywane pod maską wredoty ? Chyba tylko jakiś masochista... Nikt opróćz psychologów nie ma czasu na wgębianie się w ludzką psychikę,pozwalanie na manipulacje sobą, znieważanie siebie tylko dlatego,żeby udowodnić,że dana osoba jest naprawdę wartościowym człowiekiem i jak zostanę jej przyjacielem to na pewno okaże mi trochę serca. No głupota ! Inna sprawa,że ludzie otwarcie wredni często są odtrącani. Po pierwsze nikt nie chce przebywać z taką osobą,a po drugie znane powiedzenie "na każdego cwaniaka znajdzie się większy cwaniak" mówi samo za siebie. Chyba większość ludzi ma odruch obronny przed bardzo wrednymi ludźmi. Ni wiem jak wy ale ja np. nie mam oporu przed wpier*oleniem komuś,kto się za bardzo panoszy i pokazaniem mu,gdzie jego miejsce. Takie coś razi,prowokuje i na pewno nie da się pozysykać pzyjaciół poprzez wredne zachowanie. No,chyba,że grono "psiapsiółek" z takim samym,wrednym charakterem oraz masę wrogów proponujących takiej osobie "ustawki",notorycznie obgadujących albo wypisujących na murach obelgi. 3. HAHAHHAHAHAHA no sorry,ja też miałabym w dupie zdanie innych na temat ubioru,gdybym ubierała takie same bluzki w kwiatki co połowa mojej szkoły. NIGDY nie spotkałam osoby w wieku młodzieńczym,która ubierałaby się inaczej (tak typowo inaczej,jakaś subkultura lub ogólnie wymyślne stroje) i miałaby "szacun". Ludzie są okrutni i często,bardzo często odrzucają innych ze względu na wygląd. 4. No to już wgl. przesada. Dziwne,że jak dotąd nie spotkałam żadnej osoby,która potrafiłaby się odnaleźć w rozmowie polegającej na wymianie własnych poglądów. Inna sprawa,że 98 %"ateistów" chodzi na lekcje religii bo mamusia każe (i tutaj właśnie widać tę "umiejętność wyrażania własnego zdania"). 5. Taaa to dlaczego wszędzie widzę szerzącą się znieczulicę? Niech ktoś mi wytłumaczy,dlaczego NIKT nie reagował w szkole jak mnie albo innych przezywano, jak ktoś na korytarzu wdawał się w bójkę ? Rzeczywiście,nie ma co.. odwaga i wrażliwość pełną parą. 6. Jasne kurwa jasne. NIGDY nie będziesz lubiany w grupie rówieśniczej jeśli będziesz w pełni sobą. Smutne ale prawdziwe. No,chyba,że masz bardzo nudną, konormistyczną osobowość,wtedy może się udać. 7. HAHAHA takie osoby traktowane są jak te z punktu 2. I tak to kłamstwo,bo ludzie kłamią. Kłamią i posiadają maski,zwłaszcza ludzie młodzi,a czemu ? A temu,żeby się DOSTOSOWAC ,innych powodów nie widzę,bo zapewne ich nie ma. 8. Taa.. najlepiej od razu zło,szatan,mrok i wszystko co najgorsze ;d A w relau ocenka z zachowania w szkole wzorowa,grzeczniutka osoba, mająca masę przyjaciół, prawie zero wrogów,kochająca zwierzątka,nigdy nie przejawiająca w stosunku do nikogo ostrej agresji. Kurde,niech mi ktoś wytłumaczy co ludzie chcą przez to osiągnąć ? Dowartościować się ? Kiedy ludzie zrozumieją,że jednorazowe powiedzenie koleżance,że wygląda brzydko w sukience nie równa się ze szczerością do bólu,a psykowanie rodzicóm z podłością ? I skąd wgl. ten zwyczaj podawania wad lub cech pozytywnych,które mimo wszystko dla społeczeństwa i grupy są wadami (nikt nie lubi odmieńców) jako swoje i takie dzięki,którym osiągnęło się sukces społeczny ? Albo ja żyję w jakimś innym świecie,albo jestem ślepa ale miałam okazję w życiu znaleźć się w dwóch,skrajnych miejscach i zaobserować reakcje ludzi. Pierwsze takie miejsce to było gimnazjum,gdzie wskaźnik tolerancji dla wszelkiej inności równał się 0. I tam WSZYSCY ludzie wyglądali normalnie,ubierali się normalni,pili alkohol,palili papierosy tylko dlatego,że reszta paliła,nikt nie miał swojego zdania,bo to wstyd,nikt się nie uczył,bo modne było nieuctwo. Druga skrajność to liceum. W liceum panuje już totalny liberalizm,można ubierać się jak się chce,nosić kolczyki w każdym miesjcu,farbować włosy itp. I o dziwno nikt cię za to nie gnoi. Faktycznie,w moim liceum 90% ludzi to osoby "oryginalne",hipsterzy,metale,punki,goci itp. A ciekawe jacy byli przed pójściem w to cudowne miejsce jak się okazuje,ludzie z mojego gim,którzy poszli do tego samego liceum też nagle dziwnym cudem,ze zwykłych szaraków, przeciętniaków stali się metalami,hipsterami,faceci noszący wcześniej szerokie spdonie nagle przerzucili się na rureczki,vansiki,a dziewczyny w końcu odważyły się ubierać glany. A i poglądy nagle zaczęli jakieś mieć ! Aż dziwne.. No w takich warunkach to ja też mogę być w pełni sobą,co za problem? Wkurza mnie to niezmiernie. Robienie z siebie wielkich kozaczków,cwaniaków przez dużą częśc młodzieży. Ale jeszcze śmieszniejsze jest podawanie skrajnych cech : "jestem okrutna,arogancka,cyniczna,taka oh ah,wredna dla innych,a jednocześnie wrażliwa". Pokażcie mi chociaż jedną osobę okrutną,arogancką,cyniczną, wredną,która byłaby wrażliwa, plakała na filmach romantycznych, dbała o innych, była wyczulona na piękno świata. -________- Najlepsze jest to,że gdziekolwiek się poszuka,kogokolwiek się spyta to duża częśc poda takie właśnie swoje cechy. Szkoda,bo w rzeczywistości to smutni,szarzy ludzie,udający kogoś kim nie są, nie zaznający nigdy problemów,które mogłyby im przynieść te cechy,gdyby faktycznie je posiadali,konformiści,podążający za stadem baranów. Nasz świat.... taki "piękny".
  18. Sorrow Zakupy to tylko przykład. Chodzi o monotematyczność. No wszędzie. Gdziekolwiek się zarejestruję. O ogólne, ja nie mam zboczonych zainteresowań ale niektórzy nawet te normane np. historyczne,o fizyce, sporacie sprowadzą do seksu -_______-
  19. Sorrow Heh, tak też może być. Tylko no kurde.. ta monotematyczność jest męcząca. Czy taki samiec nie potrafi zrozumieć,wyobrazić sobie,że najprawdopodobniej nie on jeden wyskakuje mi z takimi propozycjami ? O.o Wyobraź sobie,że nagle wszystie piszące do Ciebie kobiety sprowadzają rozmowę na temat zakupów. I ciul,że macie inne,podobne zainteresowania,które mogłyby się przydać. Nie,one muszą o zakupach gadać... No zwariować można.. TAO Akurat w tym jestem stanowcza. Jak uczyłam się w innym mieście to chodziłam na terapie. Z tym,że musiałam ją zakończyć,bo terapeuta totalnie mi nie podpasował O.o
  20. mark123 Samemu trza raz tyłek ruszyć Sorrow Kurde.. obiektywnie możesz mieć rację,jednak moja rodzinka już się postarała o to,żebym miała spore trudności z konkretnym nazywaniem tego zjawiska. Nie raz wspomianałam przy nich o przemocy emocjonalnej to siostra wyśmiała mnie twierdząc,że przesadzam. Ale wiesz.. dla niej nawet sąsiad-typowy alkoholik z brakiem szarych komórek i przeszłością przestępczą,który non stop wszczyna awantury w swoim domu i wiecznie chodzi pijany,to jeszcze nie alkoholik.... A co dopiero takie (według niej) "lekkie obrażanie" ! Toż to nie przemoc psychiczna,przecież to ja tutaj przesadzam ! Moja siostra wgl, ma dziwne myślenie i wiąże się ono ze skrajnościami np. dla niej dziecko maltretowane to nie to,które non stop jest bite pasem przez ojca pijaka,tylko takie,które już chodzić nie może bo ma wszystkie kończyny połamane. To jest jej myślenie. Aż kurwi** mnie bierze jak o tym piszę.
  21. carlosbueno Akurat to,jak myśli o mnie społeczeństwo najmniej mnie interesuje : D Dla ludzi wszystko jest nienormalne. Kiedyś jedna babka przyszła do mojej siostry na skargę,że boi się o swoją córkę,bo ubieram się na czarno i mogę ją zamordować O.O Taki stereotyp satanisty. Mushroom Ehh.. chodziło mi o to,że pisze do mnie seksualne propozycje. Znowu źl się wyraziłam o.o No bo co innego,jak zajęty facet napisze "oglądałem dzisiaj porno",a co innego "przyłączysz się do trójkąta?".
  22. Łooo matko ile odpowiedzi o.o TAO :) Monar Każda z tych wersji może być prawidłowa. W sumie.. kto tam wie,co tacy mają na myśli O.o Tomcio Nerwica Heh,ciekawe. Kurde,gdybym ja miała taką zdolność wyczuwania zboków Byłoby cudownie XD psyche. Tak ale najgorsze jest to,że moi nawet nie koniecznie szukali związku,bo połowa z nich miała już partnerki. o.o A co do urazu to racja, ja już tylko czekam podczas jakiejkolwiek rozmowy z facetem na zboczone teksty o.o Dla mnie zboczony to ktoś taki,kto gada o seksie : - mimo iż ma partnerkę - na pierwszej rozmowie To starczy. A fakt,jestem zachowawcza,tu masz rację :) Gdzieś zresztą nawet o tym pisałam.. Niby masz rację,ba na pewno masz rację ! Sama nie uważam,że omijać te tematy i robić z nich tabu. Ale z drugiej strony ile można o tym gadać i to z każdym ? Seks to normalny temat,jak każdy inny owszem i też jak każdy inny może człowieka znudzić. To tak,jakby każdy spotkany przez Ciebie facet nawijał w kółko o samochodach. Nie ważne,gdzie byś go poznała: na siłowni,w parku, na forum o tematyce UFO- i tak by nawijał o tych cholernych samochodach i każdy temat by do nich sprowadzał. Ja nic nie usuwałam o.o Dopiero teraz odczytałam Twój post o.o Ale coś z tym forum czasem się psuje. Ja np. na google chrome nie mogę tutaj wchodzić,a przez operę mi się bardzo długo ładuje o.o Nie chodzę do takich miejsc. Zwykle dotyczy to osób przez internet,z którymi piszę. To jest na zasadzie,że np. wchodzę na stronę związaną z moimi zainteresowaniami,zakładam profil,liczę na poznanie ciekawych ludzi itp. a tu mi jakieś zboki piszą o.o Jeśli chodzi o ludzi z reala to właśnie tu się mylisz o.o Nikt z tych tzw. atrakcyjnych (wiem,to pojęcie względne ale teraz postaram się spojrzeć obiektywnie na to) do mnie nie zagaduje. Zazwyczaj są to faceci z kompleksami (potem okazuje się,że mają kompleksy),z niewielkimi potrzebami, którzy zamiast przeżyć jakoś to życie wolą egzystować niczym 80% szarej masy (praca,rodzinka i nic więcej do szczęścia nie jest im potrzebne),przechodzą szybko do rzeczy,bo już najlepiej przy pierwszym kontakcie chcieliby,żeby poznana dziewczyna była ich żoną. carlosbueno Już teraz nie bardzo, jestem pełnoletnia : DDD Vian JA TEŻ TAK PRZECZYTAŁAM O.O XDDD TAO W tym przypadku to chyba ona ; p Swoją drogą nie rozumiem małolat,które idą do łożka ze starszymi mężczyznami,a potem to zgłaszają na policję jako pedofilię O.o Jaki to ma sens i jakim debilem trzeba być,żeby coś takiego zrobić ? o.o ania_taka Zakamuflowane są ok. Ale nie takie bezpośrednie o.o Znaczy,ja świadomie nie szukam mężczyzn,sami do mnie piszą o.o
×