Skocz do zawartości
Nerwica.com

biedronka

Użytkownik
  • Postów

    499
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez biedronka

  1. Przecież Kisiu wyraźnie pisze, że uważa, że to nie choroba tylko prawda, więc wszystko sie zgadza.
  2. Generalnie schizofrenia to dosyć złożona sprawa, ale dość charakterystyczne są dla niej omamy słuchowe, tzn. chory słyszy głosy, a mniejszym lub większym natężeniu. Przeczytałam, że halucynacje wzrokowe są stosunkowo rzadkie w tej chorobie. Czy któreś z was ma takie objawy? Jeśli nie to głowa do góry Dobrze mówić, ale sama się boję, ze oszaleję
  3. A myślałam, że tylko ja tak mam To uczucie smutku, tęsknoty, aż cos ściska i ryczec się chce jest mi doskonale znane.
  4. Żałuję tylko, że ta wiedza nie wystarcza, żeby pozbyć się tego koszmaru raz na zawsze
  5. Karolek tak się składa, że żyję z tą nerwicą juz od 11 lat i wiem już jak to dziala, kiedy się wkręcam a kiedy nie i znam mechanizm działania dd w moim przypadku. Generalnie jest tak, ze jak nie mam się czy martwić to szukam czegos na siłę niestety. A w takie zbiegi okoliczności nie bardzo wierzę, bo zbiegiem okoliczności musiałby również być moment gdy o dd przestałam myśleć, bo zaczęło martwić mnie coś innego i dd zniknęło. Coś za dużo tych zbiegów okolicznosci w moim przypadku. p.s. no i widzisz, po twoim poscie zaczęłam sobie wkręcać paranoję
  6. Ewa masz rację sami to wywołujemy, nieświadomie oczywiście, nie dbając o siebie, chodziło mi raczej o to, że później w pewnym sensie trwamy w tym stanie poprzez myślenie o nim cały czas. To takie błędne koło, dopada cię dd, jest to taki koszmar, że nie możesz o nim nie mysleć, a im więcej myslisz tym gorzej się czujesz i koło się zamyka.
  7. Chciałam tylko pokazać, ze dd siedzi tylko w naszych głowach, bierze się z naszego myslenia.
  8. Chciałam edytować swój post, ale nie mogę, nie wiem dlaczego, więc dopiszę. Juz po jego napisaniu doszłam do wniosku, że jednak dd nie pojawiła się u mnie teraz w wyniku kłopotów i stresu, ale w momencie kiedy moje problemy się rozwiązały. Nagle nastąpił moment, w którym okazało się, że, o rany, nie mam się czym martwić! Ze budzę się rano bez tego charakterystycznego ucisku w zołądku i zastanawiam się co jest grane, cos jest nie tak. Powinnam być szczęśliwa, a jednak nie jestem. To tak jakbym uzależniła sie od uczucia lęku, od tej adrenaliny, która towarzyszyła mi codziennie od dłużego czasu. Zauwazyłam, że zaczęłam szukać czegoś co mogłoby to "kuszące" uczucie przywołać i doskonale pamietam moment kiedy pomyślałam o dd, przypomniałam sobie ten koszmar sprzed roku i czuje, ze to wraca, ale wiem już, że sama mam na to wpływ i wiem, że tym razem na pewno sama ten stan wywołalam. Świadomość tego póki co bardzo mi pomaga.
  9. Karolek ale zauważ, że o tym MYSLISZ, chociaż z reguły dzieje się to jakby poza twoją swiadomością. Wydaje ci się, że to się po prostu dzieje, ale to nieprawda, cały ten stan spowodowany jest tym, że o tym po prostu myslimy, analizujemy, zastanawiamy się. To rozumiem jako nakręcanie się. Zauważyłeś moze, że gdy jesteś naprawde bardzo czymś zajęty to czujesz się normalnie albo prawie normalnie? Na swoim przykładzie moge z cala stanowczością stwierdzić, że dd znika gdy mam jakiś realny problem, gdy mój umysł pochłania bz reszty coś innego, gdy po prostu nie mam czasu na to nieszczęsne analizowanie każdej cząsteczki otaczającego mnie świata. Z dd zmagałam się 9 miesięcy i zniknęła zupełnie nie wiem kiedy gdy w moim zyciu pojawiły się problemy, które po prostu zajęły jej miejsce w mojej głowie. Był to mój drugi epizod, pierwszy też zniknął niezauważalnie chociaż trwał o wiele dłużej, ale myslę, że to dlatego iż wtedy jeszcze nie wiedzialam z czym mam do czynienia. Teraz, po roku spokoju, czuję, że znów mnie dopada, efekt kłopotów w życiu osobistym, stresu, a poniekąd i nudy, ale na razie walczę i staram sie nie poddawać. Oby się udało. Pozdrawiam.
  10. Trwa dokładnie tak długo jak długo się nakręcasz, może trwać nawet kilka lat.
  11. Ja nie tyle nie wierzę, że może być lepiej co mam wrażenie, że po prostu boję się, że będzie lepiej. To tak jakbym wcale nie chciała być zdrowa, jakby stan lęku był dla mnie normalnym stanem, a komfort psychiczny czymś nienormalnym. Często łapię się na tym, że sama zaczynam produkować mysli wywołujące lęk. Zeppelin masz rację, to bardzo kuszące uczucie, tylko jak sprawić, żeby przestało być takie kuszące?
  12. Marcin a mógłbyś podać namiar na tego faceta? Może być na pw. Dzięki serdeczne.
  13. Witajcie, ostatnio z przerażeniem odkryłam, że chyba jestem uzależniona od własnego lęku. Z nerwicą zmagam się już dobre kilka lat, od dawna nie mam objawów somatycznych, ale jakiś czas temu męczyłam się z derealizacją/depersonalizacją, a potem z hipochondrią. Zauwazyłam, że kiedy zaczęłam wkręcać sobie choroby (głównie raka) d/d minęło nawet nie wiem kiedy, ale ja ciągle czułam lęk, lęk przed chorobami. Byłam przekonana, że kiedy uporam się z hipochondrią nareszcie będę wolna i szczęśliwa. I nagle teraz, kiedy mi się to udało stało się coś dziwnego, zamiast szczęścia poczułam pustkę i zauważyłam, że znów zaczyna wracać d/d, a tak bardzo nie chcę znów przeżywać tego koszmaru. Gdy lęk na chwilę mija w mojej głowie pojawiają się mysli celowo go wywołujące. Gdy budzę się rano ze świadomością, że nie mam się czego bać, bez tego charakterystycznego ściskania w żołądku czuję się jakoś dziwnie i zaraz zaczyna się gonitwa myśli. Cholera jak sobie z tym poradzić? Czym zastąpić lęk, czym wypełnić tę cholerną pustkę? Nie mogę przecież bać się przez całe życie, straciłam już wystarczająco dużo czasu. Czy ktos z Was ma podobne doświadczenia?
  14. Nerwicówka nie wiem gdzie dokładnie cię kłuje, ale jesli pod łopatką to ewidentny nerwoból. Czy ten ból nasila się podczas kaszlu czy głębokiego oddechu? Miałam tak jakiś czas temu, kłuło mnie dobre parę miesięcy, oczywiscie spanikowana pobiegłam do lekarza, przerażona, że mam raka płuc, ale lekarka uświadomiła mnie, że płuca nie bolą i że to zwyczajny nerwoból. Faktycznie po jakimś czasie przeszło (gdy przestałam się tym przejmować).
  15. Kitty to jest mój problem od kilku miesięcy, bóle w klatce piersiowej albo klatki piersiowej, problemy z oddychaniem, sama już nie wiem co jeszcze, oczywiscie wydaje mi się, że mam raka płuc albo chore serce
  16. Wiem,że podczas porodu nie dałabym rady-wpadłabym w panikę,nie potrafiłabym wspólpracowac z położną,czy lekarzem...znam siebie. Nie wiesz. Uwierz mi, dopóki nie znajdziesz się w tej sytuacji nie wiesz jak zareagujesz. A zapewniam Cię, że wtedy nie myslisz o niczym innym jak tylko o tym, żeby dziecko wreszcie sie urodziło, nie ma czasu i miejsca na panikę. Wiem, wydaje się wam, że wasz strach jest najsilniejszy, ale uwierzcie mi, macie do czynienia z osobą, która reagowała dokładnie tak samo.
  17. Dziewczyny nawet nie wiecie jak bardzo Was rozumiem. Jak to piszecie to jakbym czytała o sobie sprzed kilku lat, ale proszę zastanówcie się, bo potem może być za późno. Oczywiście wiele się zmienia gdy pojawia się dziecko, ale to naprawdę nie jest takie straszne jak Wam się wydaje, jak teraz patrzę na moją córkę to bardzo żałuję, że jednak nie zdecydowałam się wcześniej, ale jestem niesamowicie szczęśliwa, że ją mam, nie wyobrażam sobie już życia bez mojego słoneczka, wydaje mi się, że życie bez dziecka jest puste i bez sensu. Jesli chciałybyście pogadać to zapraszam na gg 3056994. Buziaki dla Was wszystkich.
  18. Misiunia doskonale Cię rozumiem, ze mną było dokładnie tak samo, ciągle odkładałam decyzję o dziecku na później, panicznie bałam się porodu, opowieści moich koleżanek powodowały, że prawie wpadałam w panikę, byłam przekonana, że nie przeżyję ciąży i porodu. Często śniły mi się koszmary, że jestem w ciąży. Tragedia. Coś co dla innych było wielkim marzeniem mi jawiło sie jako koszmar. Ale byłam coraz starsza i nie mogłam odwlekać tego w nieskończoność, kiedy skończyłam 31 lat powiedziałam sobie "raz kozie śmierć, spróbuję", tym bardziej, że mój mąż zawsze pragnął dziecka. Udało mi się zajść w ciążę od razu, ale był to dla mnie ogromny szok, przeryczałam kupę czasu, cieszyłam się, a jednocześnie byłam przerażona. Ale wiesz co? Kiedy minął pierwszy szok ciąża okazała się dla mnie najpiękniejszym okresem w życiu, słuchaj to naprawdę piękne czuć jak pod Twoim sercem rośnie nowe życie Pewnie, że poród do przyjemności nie należał i u mnie skończył się cesarką, ale naprawdę nie było tak strasznie jak to sobie wyobrażałam. Teraz moja córeczka ma już 3 latka i bardzo chciałabym mieć drugie dziecko, ale jako, że jestem potworną hipochondryczką i panicznie boję się raka, znów odwlekam tę decyzję, bo boję się, że umrę i osierocę dwójkę malych dzieci P.S. Też mieszkam w UK.
  19. Nitka i tu się mylisz, bo ja też to robiłam Kolba, Zuzia normalnie jakbym o sobie czytała, mam po prostu identycznie.
  20. Ja niestety też ma różne jazdy związane z oczami, męty w jednym oku (ale to nie od nerwicy), ogólnie gorzej widzę, czasem jakby za mgłą, często pieką mnie oczy, poza tym kilka razy zdarzyło mi się, że obcięło mi pole widzenia. Na to wszystko pomagają trochę okulary (mam niewielką krótkowzroczność i astygmatyzm), ale zauwazyłam, że to działa raczej na zasadzie autosugestii.
  21. Kanisza tutaj masz cały wątek na ten temat: http://www.forum.nerwica.com/viewtopic.php?t=245
  22. Kajusia wiem, że mogę iść do gp i on skierowałby mnie do psychiatry, ale jest jeden problem, mój angielski wystarcza mi w kontaktach na co dzień, ale chyba nie poradziłabym sobie z rozmową o mojej nerwicy, poza tym nie potrafiłabym się wywnętrzać przed angielskim lekarzem, no nie wiem, inna mentalność i w ogóle. W czerwcu lecę do Polski na wakacje to może wtedy wybiorę się do psychiatry, chociaż szczerze powiedziawszy wolałabym psychologa, bo leków też się boję zażywać . A co do krwi przy wydmuchiwaniu nosa to nic strasznego, ja też tak miałam jak katar poszedł mi na zatoki, ale jakie ja wtedy miałam wkręty...
  23. Kajusia też mieszkam w Anglii, w dodatku w małym miasteczku, gdzie ja tutaj znajdę specjalistę Ja mam tak, że jak mam jakiś wkręt i przebadam dany organ to zaczyna się jazda na punkcie czegoś czego jeszcze nie zbadałam i tak w kółko I oczywiscie, żeby nie było tak miło to mam wszystkie objawy danej choroby Ale przecież to znacie. I tak sobie myslę jak jest naprawdę źle, że nie potrzebuję psychologa tylko np. onkologa, a jak jest lepiej to psycholog mi niepotrzebny I do córki też odnoszę się tak jak Zuzia, jakby mi już niewiele życia zostało . To jakiś obłęd
  24. Witajcie! Tak czytam Wasze posty i płakać mi się chce, bo jakbym widziała siebie . To jest koszmar Zuzia mam dokładnie to samo, boję się, że będę leczyć nerwicę, a okaże się, że to nie nerwica tylko rak (na to mam największy wkręt) i ja to zlekceważę.
  25. Kitty to nerwica, mam dokładnie to samo co ty, z tą różnicą, że kiedyś wmawiałam sobie choroby i cały czas biegałam po lekarzach i robiłam setki badań, a teraz myslę, że jestem śmiertelnie chora, ale panicznie boję się badań, bo boję się, że umieram i nie chcę o tym wiedzieć(. Z tego co się orientuję, o ile nic się nie zmieniło, to do psychologa trzeba mieć skierowanie, a do psychiatry nie.
×