
Vian
Użytkownik-
Postów
2 280 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Vian
-
Czy zaburzenia osobowości da się wyleczyć?
Vian odpowiedział(a) na śliwka_ temat w Zaburzenia osobowości
No może. Ale nadal mam świadomość dzięki umiejętności nazywania i określania. To mnie odróżnia od dżdżownicy czy jakiejś ryby. Koleś strasznie zagmatwał, że wszyscy jesteśmy częścią większego bytu i musimy przestać się określać jako "ja", żeby do tego dojść. Napisałabym, że to nic oryginalnego, ale jeszcze się wkurzysz, że nazywam. ;-) Ogólnie nie dla mnie myślenie, bo ja jestem jednak przywiązana do swojego "ja". Chcę być indywidualnym bytem, dobrze mi z tym. Nawet jeśli jestem tylko chmurką. ;-) -
Czy zaburzenia osobowości da się wyleczyć?
Vian odpowiedział(a) na śliwka_ temat w Zaburzenia osobowości
:* Problem w tym, że to nasza umiejętność nazywania tworzy z nas ludzi. (Oglądam filmik) -
Czy zaburzenia osobowości da się wyleczyć?
Vian odpowiedział(a) na śliwka_ temat w Zaburzenia osobowości
Ej wrzućcie jeszcze raz filmik, bo Twój, moyraa, link nie działa... -
Czy zaburzenia osobowości da się wyleczyć?
Vian odpowiedział(a) na śliwka_ temat w Zaburzenia osobowości
No pewnie, bo może okazać się pedofilem jak Samson choćby. Też pomagał dzieciom. Nie znam Nietzschego, ale to co piszesz bardzo przypomina Platona. Ale na filozofii nie znam się tak samo jak na wierze. ;-) -
Czy zaburzenia osobowości da się wyleczyć?
Vian odpowiedział(a) na śliwka_ temat w Zaburzenia osobowości
Z mojego punktu widzenia JESZCZE nie potrafimy tego wyleczyć co nie znaczy że za 10, 50, 100 lat nie będziemy potrafili. Kiedyś trąd tez był nieuleczalny, a choroby psychiczne "leczono" paląc na stosie, więc niech żywi nie tracą nadziei. Ale uzdrowienia przez wiarę w Jezusa - sorry, ja jestem niewierząca. ;-) -
Czy zaburzenia osobowości da się wyleczyć?
Vian odpowiedział(a) na śliwka_ temat w Zaburzenia osobowości
No ale nikt nie mówi, że zawsze będziesz skrzywiona... Dlaczego masz być... Chyba o tym jest rozmowa, że terapia skrzywienia prostuje, tylko nie tak szybko jak operacja prostuje nos. -- 13 lis 2012, 17:41 -- Jezus to raczej nie mówił, że każdy pójdzie do nieba, tylko że wierzący pójdą. A poza tym gołym okiem widać, że ludzie nie są tacy sami. Są bardziej i mniej inteligentni, bardziej i mniej nerwowi, bardziej i mniej empatyczni itd. Więc nadal nei rozumiem. -
Czy zaburzenia osobowości da się wyleczyć?
Vian odpowiedział(a) na śliwka_ temat w Zaburzenia osobowości
Jak to tacy sami... Dalej nei rozumiem, ludzie nie są tacy sami... -
Czy zaburzenia osobowości da się wyleczyć?
Vian odpowiedział(a) na śliwka_ temat w Zaburzenia osobowości
Strzyga, to nie tak... Jeśli już chcesz porównać zaburzenie osobowości do krzywego nosa... Mało kto rodzi się zaburzony, to zwykle jest wynikiem działania środowiska - rodziny, toksycznych ludzi, którzy człowieka otaczają, przebytych traum. To tak jak rodzi się człowiek i ma prosty nos, a potem ktoś go wali kijem w twarz i ma krzywy. A do tego nie może prawidłowo oddychać (pojawia się zaburzenie). Więc idzie na operację (terapię) sobie ten nos wyprostować, usunąć usterkę spowodowaną kijem (działaniem środowiska) i przywrócić go do stanu poprzedniego, żeby móc oddychać normalnie (lepiej żyć, bez zaburzenia). -- 13 lis 2012, 17:31 -- Jakbyś miała innych rodziców, to pewnie miałabyś inne geny, inaczej byś wyglądała, wychowywałabyś się w inny sposób, w innym środowisku, to w sumie spowodowałoby, że miałabyś inny charakter i tak - byłabyś innym człowiekiem. -
Nie ogarniam sytuacji. A ta prostytutka to jakaś Twoja koleżanka? Pierwsze słyszę, żeby prostytutka brała od klienta kasę na aborcję, no ale dobra, widać i takie się zdarzają. To czego Ty chcesz? Żeby je donosiła, urodziła? Masz jak się tym dzieckiem zająć? Kto się nim będzie opiekować? Masz warunki? Jesteś dostatecznie dojrzały do roli ojca? Pominę milczeniem kwestię uprawiania seksu z prostytutką bez zabezpieczenia.
-
Kto to jest "diva"..? Tzn dokładnie jaki?
-
Niechęć do kobiety wraz z rozwojem związku
Vian odpowiedział(a) na justicef temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Otwórz oczy z łaski swojej, on nie ma problemu ze zróżnicowaniem w seksie, tylko z tym, że najpierw każdą partnerkę idealizuje, a jak się okazuje, że nie jest idealna, to jest wielki problem. Fizycznie, psychicznie, jakkolwiek. justicef, problem zdiagnozowany, ale skutecznej terapii na forum nie dostaniesz. Jeśli mając świadomość, ze je idealizujesz, nie umiesz się przed tym powstrzymać, idź do psychologa, który dokopie się do przyczyn i je usunie. -
I ja, agnostyczka, biseksualistka wiążąca się w luźne związki bez wyłączności, seksualnie otwarte twierdzę, że Twoja "terapia" to bzdura oparta na manipulacji, która bardziej może zaszkodzić niż komukolwiek pomóc. Więc przestań z łaski swojej płakać o tym, jak to katolicy Cię nie rozumieją.
-
Moja matka jest wierząca niepraktykująca, a mój ojciec był ateistą. Ja sama jestem agnostyczką, racjonalistką, biseksualistką, poligamistką i sadystką. I wiesz co? Jakoś mnie nikt nie wyśmiewa ani nie szykanuje! Może dlatego, że nie próbuję innym wpoić, że jedynie słuszną drogą jest moja droga i nie używam do tego tanich psychomanipulacji jak Twój duszoszczypatielny tekst o Abbie.
-
A czujesz się rozbawiony? Śmieszy Cię ten żart? Pytam, bo np. moja była śmiała się zupełnie bezgłośnie (minimalnie było słychać tylko takie cichutkie jakby westchnienia od wypuszczanego powietrza). Uśmiechała się buzią, brzuch jej drżał i w ogóle wszystko w normie, tyle, że bez dźwięku. ;-) Ona miała problem z przegrodą nosową, nie wiem, czy to miało zwiazek z bezgłośnym śmiechem, bo nigdy nie był to dla nikogo problem, ale jeśli u Ciebie problemem jest jedynie brak dźwięku to może to nie tyle problem psychologiczny, co coś z oddychaniem?
-
Przepraszam, ale na jakiej amerykańskiej uczelni wykłada się seks-terapię? Czy posiadasz dyplom psychologa i uprawnienia do terapii? Nie. Dlatego określasz się trenerem a nie terapeutą. Każdy może być trenerem wszystkiego i mieć najbardziej zwariowane pomysły - w rodzaju okładania ludzi mokrym kapciem. W Stanach... Heh, też trochę znam Stany i tam każde wariactwo znajdzie swojego amatora. Natomiast fakt jest niezmieniony. Żeby się wyleczyć trzeba nie uznawać monogamii, a jeśli się nie uznaje monogamii - de facto nie ma się problemu, bo nie jest się zazdrosnym o seks. Czyli jeśli coś nie działa zawsze idealnie, nie ma racji bytu? To komputery nie mają racji bytu, bo mnie się ostatnio jeden popsuł. I samochody. I praca. I rodzenie dzieci. To bardzo infantylne podejście (przy założeniu, że w to wierzysz) lub to manipulacja (przy założeniu, że nie wierzysz, a piszesz tylko pod publiczkę). Tam, gdzie tak świetnie sprawdza się Twoja terapia..? Szokujące! Jak to możliwe, skoro tam tak świetnie działa. To kto się rozwodzi..? Skoro byłeś w Stanach to wiesz, że de facto są o wiele bardziej konserwatywnym krajem niż Polska. Po prostu Amerykanie to naród konsumpcjonistów i konformistów, którzy błyskawicznie i bez głębszych refleksji ulegają różnym trendom i modom, nawet mocno zwariowanym. Nota bene ciekawa jestem, ile z osób, które Cię obśmiały dziś nie czują się mocno związane z tradycją i kościołem, ja np. jestem niewierząca.
-
A mnie sie wydawało, że osoba, która przedstawia się jako trener i mówi o TERAPII ma jakieś poważne metody a nie... no cóż - te. Nie wiem, na jakich forach bywasz, ale po pierwsze liczy się jakość a nie ilość po drugie - już Ci pisałam: jeśli KAŻDY wyśmiał Twoją terapię i to nie osoby mające po 15 lat, a poważni ludzie, również ci z wykształceniem psychologicznym, to nie ze wszystkimi dookoła jest coś nie tak, tylko z Twoją metodą. Twierdzisz tym samym, że monogamiczne związki nie mają racji bytu, to... śmieszne. Równie dobrze ja mogłabym mówić, że nie wiem - tylko biało - czarne krowy to są krowy, a w pozostałych kolorach to nie krowy. To nie terapia, to forsowanie swojej ideologii pod płaszczykiem terapii. I wiesz, ja nie jestem monogamistką. Ja nie bywam zazdrosna o seks i byłam związana z kilkoma osobami w tym samym czasie nie zdradzając ich, bo każda z tych osób wiedziała, że nie jest jedyna. A mimo to uważam to co robisz za... no śmieszne. Szarlatanerię wymyśloną bardziej pod kątem tego, czy się sprzeda niż czy pomoże. Pomyśl nad tym. Nie jestem monogamistką. Nie uznaję Twojej "terapii". Proszę, masz poważny post. -- 13 lis 2012, 04:32 -- Tamci terapeuci też nie zmuszali do terapii.
-
Znacie historię terapii depresji? Hipokrates swoich pacjentów podtapiał z zaskoczenia w lodowatej wodzie. Gdzieś tam, chyba w Rosji, "leczono" chłostą, a inny naukowiec wprowadził pacjentom przymusowe leżenie w łóżku. Nie wolno im było wstać nawet na chwilę. W miarę jak ich stan się poprawiał, zezwalano na kolejne czynności. Słyszałam też o metodzie polegającej na pozbawianiu chorego snu. I wiecie co? One podobno wszystkie na kogoś tam zadziałały (tak, ta Hipokratesa też) !
-
To niech wpadnie do mnie na terapię, leczę okładaniem kapciem przy jednoczesnym polewaniu zimną wodą. Mam świetne wyniki w Zimbabwe.
-
A w praktyce to oznacza..? My go za Ciebie nie założyliśmy. -- 13 lis 2012, 03:38 -- Jeśli ktoś jest do tego silnie przekonany, nie istnieje dla niego problem zdrady. Na terapię może chodzić tylko jeśli jest silnie przekonany, wierzy w to. Jeśli w to wierzy, nie ma problemu.
-
Czyli ja mam sama wiedzieć, czy mogę mieć wylew i czy będę potrafiła się pohamować, a Ty za to nie odpowiadasz? To za co właściwie odpowiadasz... Jeśli zakładam temat i jedna albo dwie osoby się z niego nabijają, to te osoby mogą być idiotami a mój temat normalny. Jeśli zakładam temat i nabija się z niego KAŻDA osoba, która go odwiedza, a odwiedza go ze 20 osób jak nie więcej, to warto się zastanowić, czy z moim tematem wszystko w porządku. -- 13 lis 2012, 03:11 -- czyli terapia zacheca do dalszej zdrady? Terapia ma na celu pomóc osobie zdradzanej pogodzić się z faktem, że będzie zdradzana.
-
Uwaga, trenerze, teraz żartuję! *Wiola*, Ty się ciesz, że nie naciskam na ochronę z psem, co by obniuchał wszystkich na obecność nielegalnych substancji. /koniec żartu
-
Wiesz, ja rozumiem potrzebę panowania nad emocjami w kazdej sytuacji, tyle, że ponieważ jestem wybuchowym cholerykiem, bardzo często mi się to zwyczajnie nie udaje. I jakoś mnie nie pociesza fakt, że przetestowano to na 100 czy 1000 osób, którym się udawało. Dlatego, że zadaję poważne pytania w lekki sposób i bardzo nie lubię takiego sposobu pisania - naszpikowanego "mądrymi" słowami - jaki zaprezentowałeś parę postów dalej. Całkiem poważnie się zastanawiam, co jeśli ktoś się wścieknie, albo po prostu dostanie wylewu? Przeprowadzacie jakieś badania fizyczne? Współpracujecie z lekarzem medycyny, który określi, jaki poziom stresu jest bezpieczny? Czy może cały przebieg jest nadzorowany przez służby medyczne?
-
Ja już przewidziałam dwie, jak oni tego nie przewidzieli, to się chyba zacznę domagać procentu od zysków. Ew. ładnej osoby dochodzącej.