deader, mój poprzedni szef też miał dziwne podejście do oszczędności. Ciężko mi teraz przypomnieć sobie jakiś przykład, ale oszczędzał na rzeczach najtańszych oraz naszych godzinach pracy (co się odbijało na stanie czystości hotelu - a zatem ważnej części wizerunku), a wydawał setki i tysiące złotych na rzeczy niepotrzebne. Teraz na szczęście mu przeszło. I tak pierwsze, co mówi, gdy się do niego odzywamy, to "nie mam pieniędzy", ale zrezygnował już z mówienia nam co chwilę "do domu". xD