Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lilana

Użytkownik
  • Postów

    46
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Lilana

  1. Może po prostu zapomniałeś o tym, że trzeba powiedzieć kuplowi - hej wpadnij do mnie, to pogadamy sobie. Jak będziemy siedzieć i czekać, że ktoś do nas przyjdzie, bo się domyśli, że w głowie go zaprosiliśmy, to można się nie doczekać.
  2. Jak dla mnie bez sensu. W taki sposób można skwitować każdą wypowiedź i dojść donikąd :/
  3. Może nie można oczekiwać, że sami przyjdą, może trzeba zaprosić... Relacje się pielęgnuje obustronnie, bo inaczej więdną.
  4. Bronić się można jedynie asertywnością i dystansem do tego typu wypowiedzi. Ale ciężko zachować na trzy cztery dystans do tego, co mówią ludzie, którzy nas wychowywali. Jeśli jest jakaś możliwość szczerego porozmawiania z nimi, to spróbuj, jeśli nie, to musisz jakoś zmienić filozofię wobec tego. Innej opcji nie widzę, nie zmusisz kogoś odgórnie by zmienił nawyki- możesz tylko porozmawiać (co może być ciężkie w przypadku ludzi starszej daty) albo poczytać o technikach asertywności (na chomikach jest masa książek) i jakoś zmienić podejście do tych uwag. Jakoś wywindować na pierwsze miejsce własne zdanie o sobie. Praktyka trudniejsza niż teoria, ale może się udać. :)
  5. Monika1974, daj spokój dziewczyna ma 14 lat i nie ma co mówić o nieodpowiedzialności, tylko raczej tłumaczeniu czemu coś z tym trzeba zrobić.
  6. No to chyba już sobie odpowiedziałaś.
  7. 8 dni chyba da się przeżyć bez faceta? ;] I jak tak bardzo będziesz cierpieć, że Cię za granicę biorą, to zostań w domu. ;] Chcesz chyba zrobić dwie rzeczy na raz, a to jest umiarkowanie możliwe. ;]
  8. To pytanie w tytule to troche takie sugerujące, że słaba psychicznie osoba to nieudacznik, a myślę, że tego typu wartościowanie nie ma sensu. Są ludzie, którzy np. dają radę ciągnąć całe życie w patologii, bo żyją filozofią cierpiętnictwa i szlachetnego umartwiania się. Dają radę, ale stoi za tym mało mądra filozofia. A są np. ludzie, którzy nie podzielają tej filozofii, i co tzn. że jeśli mają inne podejście, to są słabi? Oczywiście to przypadek dwóch skrajności, ale chodzi mi to to, że każdy inaczej swoje koleje losu przeżywa. Kwestia sposobu reagowania.
  9. Myślę, że ta osoba jest tak opisana, że siłą rzeczy jedyne co można zrobić, to poddać ją krytyce Ale to nie jest opis sytuacji, tylko odczuć dot. osoby. ale jeśli tak ją postrzegasz, że wysługuje się Tobą, to coś jest nie tak.
  10. Oby tylko ktoś się nie pomylił i nie przerobił tej metody na codzienne pielęgnowanie urazy do konkretnych osób, bo to też zabija od środka. Przydałby się lepszy opis jak to wygląda w praktyce. Widziałam na angielskich stronach ale tam jest tyle nieprzejrzystego tekstu jednym ciągiem, że wyłowić z tego coś sensownego, to cud.
  11. Musisz sobie zadać trochę pytań, na które nikt za Ciebie nie odpowie choćby miał 100 złotych porad do zaoferowania. -może się boisz zaangażować? -może ktoś nie popiera tego związku z Twojego otoczenia i czujesz się jakbyś robiła coś niewłaściwego -może boisz się samotności i dlatego z kimś jesteś? -może jest jakaś dyskomfortowa rzecz w tym związku? -może jesteś jedną z tych osób, które nie lubią nieustającego obściskiwania się i ćwierkania czułych słówek i robi Ci się od nadmiaru niedobrze?? -może spędzacie ze sobą za dużo czasu Twoim zdaniem? -może masz jakiś problem z samooceną i nie lubiąc siebie nie jesteś w stanie ogarnąć sytuacji gdy ktoś okazuje Ci miłość? To wszystko co mi przychodzi do głowy. Jako, że się nie znamy to częśc może z góry odpadać, ale warto może się zastanowić. Niestety na pytanie czy go kochasz czy nie, choćbym chciała, odpowiedzi nie mam jak udzielić.
  12. człowiek nerwica, przesadzasz zależy jaka. OnaZagubiona, myślę, że musisz potestować. Nie każdy musi skakać na spadochronie, kleić modele samolotów, albo nurkować. Pasja to choćby czytanie książek, po prostu robienie tego co lubisz. Możesz mieć problem z identyfikacją tego co lubisz, ale jeśli będziesz siebie samą często pytać na co masz ochotę, co sprawia Ci przyjemność, to w końcu po prostu będziesz to robić. Większość ludzi raczej nie ma pasji, która jest strasznie skupiona na jednym scisłym temacie. Filmy,książki, jeżdżenie na rowerze, granie w gry, spacerowanie- to wszystko czynności, które są miłe. Nie musisz mieć klasera ze znaczkami i jeździć na zloty miłośników tegoż hobby. Po pierwsze zwolnij się z obowiązku posiadania ścisłego hobby,a zainteresowania jakimiś aktywnościami czy czynnościami albo masz albo możesz intuicyjnie odkryć. A jakie to będą rzeczy, to już nikt z nas Ci nie powie. Można tylko zapytać co lubisz robić i polecić Ci coś.
  13. No właśnie, też mi przyszła do głowy taka odpowiedź. Jeśli ktoś ma i tak poplątane życie i nie bardzo mu się wiedzie i i tak nie robi nic w czym przeszkadzałby bardzo aktywny udział w forum i w dodatku daje mu to jakieś poczucie ulgi, to co w tym złego? Co innego jak ktoś np ma fajne życie, ale w kółko gra w gry komputerowe i rujnuje sobie tym relacje ze znajomymi, rodziną, przestaje rozwijać zainteresowania. Ale jeśli ma do wyboru siedzenie i gapienie się w ścianę vs. grę w gry, to co jest lepsze? Podobny przypadek jest z forum. Tym, innym, czy całym internetem czyli tzw. pochłaniaczem czasu.
  14. Proponuję próbować różnych lekarzy do skutku, a nóż ktoś znajdzie jakieś rozwiązanie. Są różni specjaliści, trzeba próbować wszystkiego, póki jest czas. Trzymaj się cieplutko..
  15. ksenka0608, jeśli naprawdę jesteś pewna, że zupełnie nie masz ochoty być z tym człowiekiem, to uważam, że dla dzieci będzie lepiej jeśli odejdziesz. Sztuczne podtrzymywanie związku tylko po to, żeby odgrywać teatrzyk przed dziećmi, to nie jest dobrzy pomysł. Po pierwsze kiedyś dorosną i wtedy i tak odkryją o co chodziło, a po drugie jeśli ludzie ze sobą nie chcą być, albo chociaż jedna osoba nie chce, to atmosfera zaczyna się robić napięta, zaczynają się awantury, itd. Dla mnie posiadanie tylko jednego rodzica i świętego spokoju to dużo więcej niż posiadanie obydwu w rodzinnym piekiełku... Jeśli możesz sobie pozwolić materialnie na odejście i jeśli naprawdę przemyślałaś sprawę, to myślę, że dobro dzieci paradoksalnie oznacza rozstanie. Oczywiście to tylko moje zdanie.
×