-
Postów
1 802 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez ( Dean )^2
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
( Dean )^2 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Co mnie naprawdę dobija to to że w moim mieście żyję facet którego codziennością jest to o czym ja tylko mogę marzyć. -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
( Dean )^2 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Ostatnio boję się że nigdy nie będę szczęśliwy.Mam jakiś spadek.Musze z kimś o tym pogadać,chyba potrzeba mi terapii porządnej albo przyjaciela sam nie wiem.Nie mogę mówić o tym otoczeniu bo sprawiam że odsuwają się ode mnie,ale z drugiej strony nie mogę sam tego dzwigac.. boję się że całe moje zycie będzie tak wyglądac.. -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
( Dean )^2 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Ech.Tak chyba będzie wyglądał ten rok...Będę się nonstop uczył żeby nie myśleć że nie mam dokąd iśc i do kogo się odezwać.. -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
( Dean )^2 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Cieszę się że ktoś to rozumie.Muszę przyznać że jestem trochę niewdzięczny.Pewnie nie doceniam tego że leczenie naprwde pomaga.Jestem kilkanaście razy zdrowszy niż pół czy rok temu.Mogę funkcjonować,uczyć się, Wracam do życia. I to właśnie boli,bo przez te dwa lata które chorowałem i wegetowałęm a nie żyłem...na te dwa lata świat się nie zatrzymał,moi rówieśnicy z klasy z LO i Ci którzy byli ze mną na budownictwie dwa lata temu.Patrze na nich i chce mi się płakać,nawet płakałem dziś bardzo,co dawno mi się nie zdażyło.Patrze na nich i widzę jak wiele straciłem,jak fajne mogłem mieć życia,było na wyciągnięcie ręki. Teraz wracam,jestem kompletnie osamotniony,składam do kupy te kawałki życia które się jeszcze nie rozleciały całkowicie.Staram się wszystko naprawić.Ale nie mogę przestać o tym myśleć.....DLACZEGO ja?Dlaczego zawsze mnie spotykają takie rzeczy.Czemu to ja musze mieć rozwalone zycie i patrzyć na nich jacy są szczęsliwi wiedząc że ja nie jesetem i może długo nie będę.Może wcale nie będe. KOńcze tego głupiego posta bo chce mi sie ryczeć.. -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
( Dean )^2 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Kolejny raz błądząć po politechnice spotkałem kumpli ze starej grupy.Szczęśliwi,zadowoleni.Trudno im się dziwić,mają życia o jakich ja mogę tylko marzyć. Oczywiście jak idiota wśród tłumu zawsze szukam Sylwii.Chyba wyobrażam sobie że spotkam ją,powie cześć,pogadamy a później poznam ją bliżej i się potoczy jak marzyłem..... Ale się nie potoczy. -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
( Dean )^2 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Ale to jest dziwne naprawdę. Wiem że powinienem się cieszyć.Znowu jestem na budowlance,strasznie chce mi sie uczyć,mam kumpla i kuzyna w jednej klasie.Wszystko ok. Ale nie do końca.Na uczelni jestem pełem energii.Ale gdy wracam do domu dopada mnie jakiś żal i smutek.Gdybym dostał te leki dwa lata temu,nigdy nie doszłoby do tego,nigdy nie byłbym w tym stanie.Pewnie nie musiałbym pisać na tym forum.Byłbym szczęśliwy dziś. Ale nie jestem.Wracam do domu i widzę że poza nauką nie mam żadnego życia,znajomych dziewczyny.Moja nowa grupa na studiach to jednak nie to samo co tamta. Smutno mi bo nikt z moich znajomych nie musiał tyle sie zmagać z życiem co ja.Wszystkim układa się po prostu normalnie.U mnie zawsze pod górę. -
Nie wylecieć z budownictwa Przypakować Przestać być tak cholernie samotnym
-
Przebrała się miarka glosuje na Jarka.
-
No cóż jak sam mówisz masz fajne życie,masz prace jesteś młody zdrowy,niezależny.Na twoim miejscu tysiące ludzi skakałoby ze szczęścia.Miliony ludzi żyją tak jak ty i nie czują się źle.Coś jest z tobą,z twoim podejściem i postrzeganiem.Mówisz samotność....być może.Ale napewno nie jest ona jedyną przyczyną tego jak się czujesz. Moim zdaniem bardzo możliwe że masz depresje.Próba samobójcza,brak chęci do zycia,rezygnowanie z marzeń,myślenie o śmierci,obsesyjne koncentrowanie się na tym czego w życiu brakuje.To rys osobowość człowieka z depresją.Jeśli dodatkowo izolujesz się od ludzi to bardzo możliwe że masz cechy schizoidalne tak jak powiedział lekarz.Tylko lekarz może stwierdzić czy masz depresje czy nie i powinieneś się do niego udać. Nawet nie chce cytować tych bzdur to tym jak leki otumaniają.Leki otumaniają jeśli MAJĄ OTUMANIĆ,w szpitalach podaję się je po to zeby pacjent grzecznie siedział i nie zrobił sobie i innym krzywdy.No a jeśli ktos miał próbę samobójczą to podaję mu sie takie ilości że to po prostu musi ogłuszyć.Ja sam biorę leki już 1,5 roku i jest tylko lepiej nigdy nie byłem otumaniony czy coś w tym stylu,chyba że przez pierwszy tydzień brania nowego leku bo wiadomo że wtedy organizm się przyzwyczaja. Nie chce po tobie jechać bo bardzo dobrze rozumiem co czujesz mam niemal tak samo tylko jestem dwa lata młodszy.Ale jeśli nie chce Ci się leczyć,jesteś zbyt leniwy na to żeby się ogarnąć to się po prostu przyznaj że Ci sie nie chce a nie wmawiaj ludzą że leki otumaniają i dlatego sie nie leczysz.To gówno prawda. Być może masz problem z samotnością,ale to w jaki sposób to wyolbrzymiasz świadczy o tym że zatraciłeś realny ogląd,wyolbrzymiasz problem a raczej depresja go wyolbrzymia.Myślę że jak dostaniesz dobry lek to ogarniesz lęk i smutek i będziesz zdolny do tego żeby szukać miłości i żeby w ogóle być dla kogoś partnerem bo jak jesteś pogrążony w depresji to możesz mieć problem w byciu z kimś tak myśle. Idz się podlecz i żyj normalnie albo wmawiaj sobie że miłość cie zbawi.Nie zbawi.
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
( Dean )^2 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Ech.Nie wiem,nikt tego nie rozumie,ja w sumie też. Dziś mój pierwszy dzień na budownictwie.Wróciłem,cholernie się cieszę.Czasem tylko mi smutno gdy gdzieś na korytarzu mijam ludzi ze starej grupy. Cieżko mi to przyznać ale mam po cichu nadzieję że kiedyś minę się z Sylwią,że ona zwróci na mnie uwagę......ech głupia pała ze mnie. To smutne bo nie jest już tak jak dwa lata temu.Jednak co by nie mówić tamta grupa byla wyjątkowa,Ci ludzie z którymi chodziłem na finanse i Ci z którymi chodze teraz.To nie to samo. To mnie jakoś dziko smuci że już nie będzie tak jak wtedy.Już nigdy nie będę chodził do tamtej grupy,z Sylwią i tymi ludzi.No i już nie cofne czasu.Dwa lata z życia stracone. Na uczelni jestem taki wesoły.Ale wracam do domu,siadam przed kompem i czuję taką nostalgie.Sam nie wiem. -
Badanie psychologiczne
( Dean )^2 odpowiedział(a) na ( Dean )^2 temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
Dziękuje za odpowiedź.Ale wciąż jedno mnie trapi,co rozumie się w takim teście pod pojęciem psychopatii?Czy to zaburzenie antyspołeczne,czym charakteryzowałaby się osoba z wysokim wynikiem psychopatii w tym teście?Jakie powinna przejawiać zachowania?Szczerze mówiąc jestem raczej przewrażliwiony a nie niewrażliwy,nie rozumiem jak mogę mieć wysoki wynik w skali psychopatii? -
Mam pytanie może ktoś tutaj się orientuje w psychologii.Byłe n badaniu u psychologa.Badanie polegało na przerysowywaniu.Miał przerysować jakieś figury geometryczne,zbiór punktów które tworzyły choinke albo równoległe linie.Na podstawie tego przerysowywania psycholog stwierdziła u mnie wysokie wyniki w skali: -depresji -psychonaterii -psychopatii Zastanawiam sie jak to jest mozliwe żeby określić czyjś charakter po łączeniu kropek?Wie może ktoś coś na ten temat?
-
Odkopie mój stary temat bo może się komuś przydadzą te informacje. No jednak jest możliwe. Złożyłem wniosek o przyznanie niepełnosprawność.Nigdy nie byłem w szpitalu,jestem samodzielny i takie tam.Stosunkowo krótko też się lecze,nie wiem czy jest półtora roku.Mimo to udało mi się otrzymać stopień lekki niepełnosprawności.To może się przydać tym którzy studiują i tym którzy nie mogą znaleźć pracy,bo z grupą dużo łatwiej jest,także warto się postarać. Dodatkowo dla studentów,złożyłem też wniosek o zapomogę losową na leczenie depresji i otrzymałem także w tym kierunku też warto próbowac,szczególnie jeśli komuś nie przyznano grupy. Więc podumowując wszyscy którzy studiują a mają problemy psychiczne powinni spróbowac postarać się o niepełnosprawnośc i/lub o zapomogę losową.Warto dodać że z niepełnosprawnością możecie dostosowac sobie studia do waszych zaburzeń,także ogólnie polecam wszystkim.
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
( Dean )^2 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Nie wiem co się ze mną dzieje wszystko ułożyło mi się idealnie tak jak chciałem a ja czuję się bardzo smutny dziś. -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
( Dean )^2 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Ech no szkoda słów po prostu.Nie doszedł do mnie żaden email z powiadomieniem o egzaminie z ruskiego i nie poszedłem na oba terminy.No kurwa no. -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
( Dean )^2 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Ech jeśli moja mama straci pracę to bedzie przerąbane.... -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
( Dean )^2 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Sie znowu martwie moimi zakolami.... -
Wmówić sobie miłość
( Dean )^2 odpowiedział(a) na ( Dean )^2 temat w Problemy w związkach i w rodzinie
No wiem że to co piszesz ,no to sama prawda.Sam tego nie rozumiem,to tak jakby było poza mną.Po prostu jestem jakoś nieproporcjonalnie wrażliwy na utratę.NIe umiem się z nią godzić.Do tego mam w sobie coś co sprawia że im rzecz jest bardziej niedostępna,odległa,trudna do zdobycia tym bardziej wydaje mi się cudowna i niezbędna do szczęścia.Każda zna zwrot trawa po drugiej stronie jest zawsze bardziej zielona,u mnie jest to samo,tyle że o wiele mocniej.Nie chce żyć bez rzeczy których nie mogę miec,po prostu emocjonalnie jestem przekonany że jak coś utraciłem to już nigdy nie będzie tak jak mogłoby być,nigdy nie będę szczęsliwy. To jest wryte w moją psychikę tak mocno,że działa jak automat,całkiem poza moją kontrolą.Nawet nie tylę że nie mogę co wewnętrznie nie chce iść dalej po stracie czegoś,chce wracać do tego,tak jakbym przez to wracanie,rozpamietywanie mógł coś zmienić,albo chociaż być odrobinę bliżej tego co straciłem.Może po prostu głupio wierzę że szczęści może spotkać człowieka tylko raz w zyciu i jak już coś utraciłęm to nigdy nie będę już szczęśliwy. Nie wiem czy warto próbowac już z tą Sylwią,choć jak piszesz życie jest pełne niespodzianek;]to naszczęśie to wmówione uczucie usycha jak odetnie się mu dostęp tlenu,ja odciąłem i już praktycznie jestem w stanie sie zdystansować do tego.Może podejmę małą próbę kontaktu tak z ciekawości ale na nic się nie nastawiam. Trochę boję się tego że ten mój substytut miłości sprawia że naprawde nie umiem się zakochać.Ostatnio tak o tym myślałem,bo w sumie nigdy nie zakochałem się w taki normalny sposób.Nawet nie wiem jak to wygląda.Zdaję mi się,co muszę przyznać nie bez bólu,że ciąglę marzę,czekam podśwaidomie na idelną miłośc,idealnych przyjaciół,idealnych ludzi może nawet idealne zycie i daltego nie korzystam z tego co mam.Dlatego nie zakochuję sie w relnych dziewczynach,nie mam wielu realnych przyjaciol,nawet siebie realnego nie lubie za bardzo.Po prostu jestem na bakier z rzeczewistością.Nie chce w niej zyć,wyczekuje na dzien w którym wszystko nagle będzie piekne.Ech czemu takie idiotyczne zachowania zawsze zdarzają sie mnie. Może to wynika z mojej samooceny.Chyba po prostu boję się być z kimś prawdziwym,bo sie wstydze tego jaki jestem.Generalnie gdybym był z kimś to musiałbym pokazać mu,a raczej jej nędze mojego zycia.Gdy nie jestem z nikim blisko to przynajmniej mogę udawac,stwarzac pozory normalnosci,w związku nie dałbym rady,musiałbym pokazać że jestem odlutkiem z chad zamkniętym w swoim małym świecie.Boję się że ten obraz odrzuciłby każdego.Może dlatego łatwiej mi zyć z fantazjami.Ech. Kurde poszedłbym do psychologa,ale nie mam na niego miejsca w zyciu.Z resztą nie za bardzo im ufam.Leki mi już pomogły,jak dziś czytam mojego pierwszego posta to czuję jakby pisał to ktoś inny. Ale wiem że ten schemat pozostał.Już prawie sie powtórzył z inną dziewczyną,no dużo bardziej realną i dostępną chyba wewnętrznie chce to utrzymywać,taką namiastkę uczuć skoro nie mam odwagi na realne. Może gdybym miał jakąś okazję poznać nowych ludzi,mieć jakąś paczkę kumpli jak kiedyś,poznac jakieś nowe dziewczyny to poczułbym że mogę zacząc wszystko od nowa.Ale nie umiem po prostu wyjść do ludzi,nie mam punktu zaczepienia.Kolejny problem do listy. Ech może ktoś wie jak się wychodzi ze stanu bycia odlutkiem,stawiam piwo za kazda dobrą radę. -
Dużo racji jest w tym poście.To zabawne ale zdaje mi się że miłość to kwestia prawdopodobieństwa.Jak nie obracałem się za bardzo wśród dziewczyn,zdawało mi się że jestem beznadziejny i dlatego nikt mnie nie chce.Gdy poszedłem na ekonomiczną gdzie było więcej dziewczyn spotkałem się ze sporym zainteresowaniem płci przeciwnej,chociaż nic się nie zmieniłem od czasów gdy miałem sie za beznadziejnego,szkoda właściwie że tego nie wykorzystałem,za bardzo byłem zajęty chorowaniem na chad. Po prostu trzeba bywać wśród ludzi i dać sobie szansę spotkać kogoś z kim jak pisze kornelia "zaiskrzy",nawet jeśli nie uważamy się za atrakcyjnych możemy się komuś spodobać. No i to prawda z tym że trzeba starać się być przyjaznym i towarzyskim.Wiem po sobie ze w depresji to jest bardzo trudne.Człowiek staję się egocentrykiem i myśli tylko o sobie i swojej chorobie,dlatego często nie zauważa nawet że komuś się podoba,to tez wiem po sobie. Zupełnie inna kwestia to to jak wyjść do ludzi.Mi się to nie udaje,po prostu nie mam znajomych i nie wiem jak ich mieć.Nie za bardzo mam gdzie wyjść,nie mam gdzie poza uczelnią poznać dziewczynę,jestem teraz takim odludkiem.Chciałbym coś z tym zrobić ale nie za bardzo umiem...
-
Wmówić sobie miłość
( Dean )^2 odpowiedział(a) na ( Dean )^2 temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Nie nie o to chodzi. Na pewno ja byłem wyalienowany tam i jej miłe usposobienie to jak mnie traktowała było jak balsam na ranę. I po prostu wydawało mi sie że ona szukała sobie tam kogos,a że była dla mnie taka fajna to pomyślałem że może my..... Tyle że pomyślałem o wiele za późno i już ma kogoś.Nie wiem może było by z tego coś prawdziwego,a możę było jej mnie żall i dlatego była miła. Tak czy siak wiem że to ułuda nie jest warta tych żali które przeżywam.Zdaję sobie z tego sprawę.Na poziomie rozumu.Ale na poziomie emocji jestem jak zdarta płyta,zaciąłem się na tamtym miejscu i ciągle tam wracam.Nie wiem czemu akurat tam,na drugim kierunku nie zależało mi tak.NIe traktowałem go jak szansy na szczęście.Nie zależało mi na dwóch dziewczynach które tam były chociaż bardzo mnie podrywały.Nie mam pojęcia dlaczego się tak zaciąłem.Nie wiem czy ktokolwek będzie w stanie mi pomóc. Nie rozumiem tej obsesji,nie potrafie jej kontrolować,czuję się jak świr po prostu. Ale dziś miałęm doła,bo oglądałem swoje powiekszające sie zakola.I od razu sobie pomślałem że jeśli Sylwia zobaczy mnie kiedys na korytarzu to na pewno nie będzie jej żal że wybrałą innego a nie mnie,że nie dała mi szansu.Poczułem się beznadziejny. -
Wmówić sobie miłość
( Dean )^2 odpowiedział(a) na ( Dean )^2 temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Chyba jestem mega samotny.Mój styl radzenia sobie z depresją jeszcze to wspomaga.Nie umiem miec depresji wsród ludzi,jak tylko w nią wpadam,dosłownie natychmiast chce uciec od ludzi i zamknąć się w pokoju.Niedawno tak było,dostałem doła w pracy na budowie i momentalnie nakłamałem kieronikowi że jestem chory i muszę iść do domu,bo jak mowiłem nie mogę mieć depresji wśród ludzi. Dużo myślałęm wczoraj o tym wszystkim.Na pewno korzeniem tego jest samotność i brak miłości.Potrzebuje kogoś kochać i byc kochanym,a nie było takiego uczucia za duzo w moim życiu.Czasem mnie samemu wydaję się idiotą że czuję to co czuję,Uświadomiłem sobie jednak,że Sylwia jest dlamie jakby symbolem,czuję że jesli jej nie odzykam to tak jakbym stracił miłość na zawsze.Stąd cały ten ból,każdy by przeżywał jeśli stracił by miłość swojego życia.Ale oczywiscie ona nie była miloscia mojego życia,byla tylko glupim zauroczeniem które w swojej głowie wyolbrzymiłem za pomocą wyobrazni.Tak naprawde to nie wiem kim ona jest.Przypisałem jej kilka cech ktore chciałem zeby miała i zakoochałem się w tym idealnym obrazie.NIe wiem kim ona jest i nie wiem czy ma choc polowe cech ktore jej przypisałem. Chyba jestem zbyt uparty.Wymarzyłem sobie że pójde na budownictwo będę sie dobrze uczył i znajde tam fajna dziewczynę.Miałęm szansę na obie rzeczy.Widziałem że ta Sylwia szuka chłopaka.To było widać po prostu.I ona była dobra dla mnie.Ale ja zamiast uczyć się i ją poderwać to sie załamałem i zrezygnowałem ze studiów,aż mnie to smieszy jak bardzo spieprzyłem,jak bardzo rzeczywistośc rozminęła sie z planami.Ale jak mowiłem jestem zbyt uparty,chce zeby rzeczywistośc była taka jak zaplanowałem i nie moge odpuścic.W końcu wróciłem na te studia.Jeden ptk planu zrealizowany.Został drugi-sylwia.I tego ptk nigdy nie zrealizuje bo zanim sie skapnąłem że trzeba ją podrywac ona juz sobie kogos znalazła..I nie mogę tego zmienić,nie zrealizuje swojego planu i to mnie tak złości że aż chce mi się ryczeć bo czuję się bezradny.Chyba dlatego nie mogę jej zapomnieć.Do tego czuję że ona była okazją na miłość,ogolnie była fajna,po prostu czuję że straciłem coś.Czuję że moje zycie powinno wyglądać inaczej.Ale nie wygląda.I czuję się winny. Może w tym roku sie uda,a moze powinieniem porzucic te swoje plany i byc bardziej elastyczny. -
Założyłem drugi bardzo intymny i idiotyczny temat dlatego racze w najbliższym czasie będę ze wstydu wchodził na forum jako gość.Szukałem o niej trochę w internecie i nawet coś znalazłem. link http://artykuly.com.pl/artykuly/19883_zauroczenie-a-miłość-przestań-się-oszukiwać.html To mój problem,idiotyczny ale z biegem czasu coraz bardziej uciążliwy.Od dziecka tak mam.Co jakiś czas wybierałem sobie jakąś kobietę,która zwykle zauroczyła mnie wyglądem albo jakąś cechą charakteru i zaczynałem o niej marzyć.Zwykle nawet nie gadałem z tą osobą,po prostu snułem wizje naszego pięknego wspólnego zycia,idealnej miłości i tak dalej...To chyba z braku miłości.Po prostu od dziecka czułem się niekochany i chciałem sobie w głowie stworzyć takie zastępcze źródło miłości.Chciałem kogoś kochać ibyć kochanym ale niestety realni ludzi sie do tego nie nadawali.Zwykle trwało to do czasu aż uświadamiałem sobie że nigdy nie będziemy razem.Choć nawet nie znałem tej dziewczyny to czułem do niej coś jak miłość,a najgorsze jest to że potem czułem zupełnie realne cierpienie gdy okazywało się że nie mogę być z nią.Wmawiałem sobie coś takiego wiele razy zawsze z tym samym skutkiem i zawsze mi przechodziło.Aż do teraz,bo zwykle marzyłem o kobietach absolutnie nieosiągalnych i dlatego łatwo byłomi zaakceptować to że nie będziemy razem.Problem pojawił się gdy zacząłem marzyć o dziewczynie realnej i w zasięgu ręki. Tak właśnie było z nieszczęsną Sylwią z nieszczęsnego budownictwa.Zacząłem sobie wyobrażać że jesteśmy razem,lubie snuć długie fantazje,na podstawie kilku jej wypowiedzi stworzyłem sobie obraz jej cech charakteru,stworzyłem sobie idealną Sylwie i w mój dziwaczny i chory psychicznie sposób zakochałem się w niej.I to bardzo.Kiedy już do tego doszło nie byłem z nią na studiach,postanowiłem ją odzyskać.Na próżno jest już z kimś.To nie daje mi spokoju,tak bardzo chciałbym z nią być bo wierze że jest taka jak sobie wymarzyłem.I naprawdę cierpię,jak ktoś kto kocha ale został odrzucony.W mojej wyobraźni jesteśmy już razem bardzo długo,a to że jest choć teoretyczna szansa że mógłbym spełnić swoje fantazje nie pozwala mi o niej zapomnieć. Czuję ból jak odrzucony wiellbiciel,wciąż łudzę się że kiedyś będziemy razem choć wiem że sam sobie wmówiłem tą miłość i że to tylko iluzja.Naprawde cierpie na sama mysl ze jest z innym,ze kogos calyje,przytula,a nie mnie.Tak często zastanawiam się jakby to było gdybym nie zrezygnował i gdybysmy byli razem.Naprawde cierpie gdy zdaję sobie sprawę że to nigdy sie nie stanie.Sam sobie wymysliłem tą "miłość" a teraz nie mogę się jej pozbyć,zadaję mi mnóstwo bólu. Wiem jakie to głupie,ale może ktos mi powie co z tym fantem zrobić,albo gdzie to się leczy?
-
Cześć,to temat w moim starym stylu,czyli dlugi i egocentryczny.Miałem już takich nie zakładać ale nie daję sobie rady sam.Postaram się to wszystko napisać w miarę zwięźle. Dwa lata temu rzuciłem budownictwo,o czym pisałem już nie raz.Nie zdążyłem też nawiązać relacji z dziewczyną która tam była,choć chciałem,dziś już mam chłopaka.Ciężko przeżyłem obie sprawy.Poczułem że straciłem życiową szansę na szczęście.Właściwie czuję tak do dziś,ale nie poddałem się.Poszedłem na inny kierunek i tam ledwo ale przetrwałem.Cały rok się leczyłem więc było ze mną baaardzo różnie,było mnóstwo załaman,kilkanaście końców świata i takie tam.Jednak w końcu coś drgnęło.Nawet bardzo dużo,poczułem że zdrowieje.Ostatnie dwa miesiące to był czas powrotu do żywych.Postanowiłem zrealizować swoje marzenie i wrócić na budownictwo,dostałem się,jestem przyjęty.Nowe leki sprawiły że czułem się niesamowicie silny,byłem pełen entuzjazmu.Ale wszystko wróciło. Teraz sedno.NIKT z kim rozmawiałem nie rozumie tego co mówię,może tu ktoś zrozumie.Przez cały ten czas od rzucenia budownictwa wracałem tam w myślach,marzeniach.Bardzo często wyobrażałem sobie że nie rzuciłem tego kierunku,że dobrze mi tam idzie i że poznalem tą Sylwie i coś z tego wyszło.Ciągle tam wracałem,tym chetniej że na finansach się nie odnalazłem. Wracam tam też teraz mimo że znowu idę na budownictwo.To jakaś obsesja,nie wiem jak to nazwać.Na samą myśl o tym że rzuciłem studia,o tym że Sylwia jest z kims innym czuję naprawdę przeszywający emocjonalny ból.Czuję się tak źle że chce mi się płakać po prostu.Czasem nawet płaczę.Czuję że rzucenie tych studiów to był największy błąd w moim życiu.Czuję że to że straciłem Sylwie i te studia,ale chyba przedwszystkim ją,to sprawia że nigdy już nie będę szczęśliwy.Czuję tak jakbym miał okazję na szczęście i ją zaprzepaściłem,do tego muszę być szczery zazdroszcze tym którzy żyją tym życiem o którym ja marzyłem,szczególnie zazdroszczę temu chłopakowi którego pokochała Sylwia.Nawet gdy to piszę to pęka mi serce. NIe potrafię sie cieszyć tym że znowu idę na budownictwo,tym że mój nastrój sie poprawiał i kilkoma sukcesami które odniosłem. Kompletnie nie rozumiem czemu ale moja psychika wciąż tkwi w tamtej klasie.Nie chce tego ale wciąż to rozpamiętuje,ciągle każda dziewczyna z kręconymi włosami przypomina mi Sylwie,ciągle czuję że jestem nie na miejscu.Tak jakby moja psychika przyjeła że powinienem być tam i nie może zaakceptować że rzuciłem to,że tam z tymi ludzmi nie będę już nigdy.Choć minęły prawie dwa lata boli mnie to tak jakby to było wczoraj.Wpędza mnie to w prawdziwą depresja,a znam znaczenie tego słowa.Wspomnienia o tym odbierają mi siły,sprawiają że mam ochotę iśc do łóżka,zawinąc się w kołdre i po prostu się smucić. Nie potrafię żyć ze świadomością że zmarnowałem zyciową szansę i że nie poznałem tej dziewczyny za wczasu.Czuję że nie znajdę lepszej i że nigdy już nie będę tak szczęśliwy jak mogłem być.Po prostu czuję że to wszystko nie ma sensu bo juz nigdy nie będzie idealnie,jak mogło być. Wiem że to brzmi jak obłęd,bo ma wszelkie znamiona obłędu.Moja psychika utknęła tam tak jak ,nie wiem, jak psychika osoby która miała wypadek utknęła w momęcie wypadku.Powinienem dawno zapomniec.Nie zapomniałem,jest mi cholernie smutno gdy o tym piszę bo otwiera to wszstkie rany jakie mam.Nie umiem sobie z tym poradzić.Po prostu nie wiem jak.Wraca to do mnie regularnie a ja nie wiem jak z tym walczyć,co mam zrobić. Wiem że gdzieś popełniam błąd w moim rozumowaniu.Wiem że idealizuje tamtą grupę,Sylwie i to wszystko.Mnóstwo rzeczy w moim zyciu straciłem i chyba dlatego jestem tak przewrażliwiony na punkcie każdej następnej utraty.Teraz po porstu czuję że bez Sylwii i tamtych studiów nie mogę żyć,to absurd ale moja pschika ciągle w to wierzy i nie pozwala mi zapomnieć i iść dalej. Bardziej od tego że rzuciłem studia żałuje tego że nie poznałem Sylwii zanim ona się zakochała,bo na studia zawsze mogę iść drugi raz a błędu z Sylwią nie naprawie już nigdy i dlatego czuję że nigdy nie będę w pełni szczęśliwy. Nie wiem możę ktoś to przeczyta i rozradzi mi,podda jakąś sensowną myśl,albo chociaż oceni to z zewnątrz i powie co myśli,w czym może tkwić problem bo z bólem przyznaję że mam fiksacje na tym punkcie i po prostu nie umiem.I boję się że tak będę czuł już zawsze.
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
( Dean )^2 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Ech trzeci raz z rzędu na pierwszym roku studiów.Z jednej strony się cieszę bo zdaję mi się że wreszcie jestem tam gdzie trzeba i podołam obowiązkam z drugiej strony boję się że mi się tylko zdaje. -
Wracam na budownictwo,czuję się szczęśliwy jak dziecko.Bałem się,ale teraz wiem że zrobiłem dobrze.Na samą myśl o studiowaniu aż chce mi się skakać.Do tego w tym roku mój kierunek jest zamawiany także może kiedyś dostanę ten 1000 zł stypendium. Poza tym od prawie dwóch tygodni nie miałem żadnego dołka,wręcz przeciwnie czuję się świetnie.Leki chyba działają.Pracuje,ćwiczę na siłownii jest jakoś ok. Zostało mi ostatnie wyzwanie-wyjśc z samotność,izolacji i wszystko bedzie tak jak marzyłem.Oby.