Skocz do zawartości
Nerwica.com

zujzuj

Użytkownik
  • Postów

    1 822
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zujzuj

  1. Ja studiowałem ekonomie i przedmioty statystyka i ekonometria to były najtrudniejsze przedmioty. Rozkłady normalne, odchylenia itd... dotyczyły kwestii mierzalnych. Tutaj chodzi o terapie i ocene subiektywną. Ja nie potrzebuje badań żeby zdawać sobie sprawę z trudności metodologicznych. I wiem że ta dziedzina nie jest taka prosta, więc nie mam zamiaru i ochoty na dyskusje o wpływie błedów metodologicznych... bo bymśmy musieli diedzieć po 1h nad naszymi postami i zacząć studiowanie coraz to nowych obszarów wiedzy. Jasne jest, że grupa placebo to coś co dobrze jeśli jest uwzględniane. Jednak tak na chłopski rozum. Jest lek na raka. Osoby poddane terapi zdrowieją/stan sie poprawia w 70% ...jednak nie wiadomo czy to działanie leku, czy placebo, a może coś jeszcze. Chyba jasne jest, że te wyniki mówią walcie do nas drzwiami i oknami. Jest wielka szansa że rak zostanie uleczony. To samo dotyczy terapii. To że nie ma tam placebo nie dyskwalifikuje badań. Pewnie masz racje. Pewnie, że producentom leków zależy na biznesie i interesie... Jednak nie można obok argumentów tam obecnych przejść obojętnie. Wyobrażasz sobie, że bierzesz do badania np: 10 osób z cięzką depresją i dbasz żeby były oszukiwane na temat swojego leczenia przez np: 2 lata? Wyobrażasz sobie kogokolwiek biorącego taką odpowiedzialność za tych ludzi? Zdajesz sobie sprawę, że ów grupa placebo to nic innego jak trzymanie ludzi w chorobie i odmawianie im leczenia które może im pomóc. Tu chodzi o zycie ludzi. Może w III rzeszy cos takiego przejdzie, ale wątpie żeby dziś ktokolwiek na takie badania sie zgodził i żeby ktokolwiek miał zamiar je nadzorować. To co mówi Eysenck i Witkowski jest bardzo, bardzo ważne. Jest jednocześnie argumentem z którym sobie nie poradzisz. Są to osoby bardzo krytyczne wobec środowiska i jednoczesnie mówią że w badaniach jest jasno potwierdzone że terapia behawioralno-poznawcza działa. Kogo wybiorę ja i kogo wibiora inne osoby z forum jako wiarygodne żródło? Oni są naukowcami i w tym siedzą i widzieli pewnie setki badań więcej niż ty i ich wnioski są w 100% wiarygodne. Jak to może nie mieć znaczenia? Jest bardzo bardzo wiele mitów na temat terapii i jest wiele kwestii które można poruszyć. Jednak takie coś co wymysliła sobie jakas pani http://www.wprost.pl/ar/187627/Tortury-na-kozetce/?I=1413 to coś innego niz np: terapia poznawczo-behawioralna. A ty tutaj wszystko wrzucasz do jednego wora
  2. to chyba coś mnie ominęło...nie kojarzę żadnego postu jasaw, ani chamskiego laika
  3. No bez jaj. Nie róbmy z kolesia trola...nie wiem co was tak aż bardzo ubodło
  4. Prosiłem cię o wyjaśnienie w jakim stopniu błędy metodologiczne dyskredytują dane badanie. Czy jeśli nie ma grupy placebo to wyniki sa zupełnie do dupy? Czy może nie do końca.Przecież te badania mówią, że ludzie którzy terapii zostali poddani byli leczeni. Tego nawet ty nie podważasz. Terapia=poprawa stanu brak terapii= brak poprawy http://www.forumginekologiczne.pl/txt/a,819,0,Problem%20placebo%20w%20badaniach%20klinicznych%20lek%C3%B3w%20przeciwdepresyjnych Tutaj jest link na temat ef. placebo. Jak sie okazuję stosowanie podwójnie ślepej próby jest po prostu uznawane za nieetyczne, a także za niekonieczne, a nawet za mogące negatywnie wpływać na wynik badań. Oczywiście nie jestem w stanie tego zweryfikować, tak jak ty. Nie jesteśmy kompetentni w tej kwestii i z tego powodu twoje opinie/analizy nie są dla mnie zbyt wartościowe. Ja nie dyskredytowałem badań, bo ich nie mam. Nie dyskredytowałem tych 5 zdaniowych podsumowań. Dyskredytowałem wartość analiz przeprowadzonej na takiej znikomej ilości danych. Jeśli przeprowadzę badania i mam wszystko na 50 stronach i jest tam cały opis itd... to analiza takich danych jest zupełnie czyms innym, niż analiza podsumowania i streszczenia, gdzie danych nie masz wcale. Jeszcze raz pytam o Witkowskiego, Eysencka . Czemu nawet oni piszą, że badania potwierdzają skuteczności terapii behawioralno-poznawczej? Jakie mieli badania? Bo moim zdaniem jeśli tak mówią, to mówią tak na bazie twardych dowodów. Musieli widzieć wiele badań to potwierdzających i nie mieli co do ich rzetelności, wiarygodności żadnej wątpliwości. Tak jak teraz nie ma wątpliwości co do wartości ich opinii, bo w końcu byli bardzo krytyczni do innych form terapii. Teraz jeszcze kwestia książek i skuteczności ich czytania. Podaj mi swoje dane mówiące o owej skuteczności, a jeśli ich nie ma to czemu uznajesz owoą formę za lepszą...choć jest to zupełnie nie logiczne. Idąc tym tokiem rozumowania absolwenci psychologii są najzdrowszymi jednostkami. Przeczytali pełno książek, pracowali w szpitalach, przechodzili własne terapie, słuchali wielu wykładów. Więc czemu pomoc takich osób miałby byc nieskuteczna? Dochodzi wiele innych czynników, które tym bardziej powinny uwiarygadniać działanie terapii. Ty jednak uważasz inaczej.
  5. Najwięksi krytycy terapii potwierdzają jej wartość i skuteczność i mówią o tym, że ma to odzwierciedlenie w badaniach. Nawet Eysenck pisał o skuteczności terapii poznawczo-behawioralnej... Nawet Witkowski tak piętnujący owo środowisko i ten biznes mówi o twardych dowodach na skuteczności terapii poznawczo-behawioralnej...no sry ale gdzie ty tutaj jesteś ze swoimi autorskimi analizami? Jeśli jesteś taki rzetelny to chyba zdajesz sobie sprawę, że dokonałeś analizy tekstów po 5 zdań. Jaką wartość w takim razie ma twoja analiza jeśli nie masz owych badań a masz tylko ich lużne podsumowanie z dziesiątej ręki? Co my tutaj robimy? Ja mam teraz sie grzebać w tekstach angielskich i robic z siebie naukowaca? http://www.psychoterapiaptp.pl/uploads/PT_1_2011/Pietruszewska49_Psychoterapia%201_11.pdf http://www.psychiatriapolska.pl/uploads/images/PiPLato2010/PiPt6nr2s25_32WSimon_meta-analiza_III.pdf Tu są teksty z których wynika że jest to skomplikowane. Ty jeśli chcesz dyskutować to nie dyskutuj z nami bo jesteśmy zupełnie zieloni. Dyskutuj z naukowcami, z Witkowskim itd... Napisz do niego i powiedz żeby poprawił to w swojej książce ... No jeśli ktoś taki potwierdza skutecznośc jakiejkolwiek dziedziny terapii to jest ona dla mnie wiarygodna na 100%. On sie zna, on jest krytyczny i ja mu wierze. Teraz mam sie nurzac w tekstach angielskich i to oceniać, jeśli nie mam takiej wiedzy? No błagam. Napisz mi jak dyskwalifikujące dla poszczególnych badań są poszczególne błędy metodologiczne. Są badania które mówią, że ludzie którzy poszli na terapie w 70% ich stan sie poprawił. Sa tacy którzy nie poszli i ich stan sie nie poprawił...czyli wniosek z tego taki że na terapie nie warto chodzić? Bo to mogło być placebo? ... Jeśli pomoże mi walnięcie głową w stół to to zrobie. My rozmawiamy w takiej sytuacji i stoimy przed taką decyzją... Ludzie poddani terapi czują sie dużo lepiej niz nie poddani terapii. Teraz decyduj czy na terapie idziesz...no bo przecież tam jednak mogą byc jakies błędy. Podaj mi badania nad skutecznością czytania książek jeśli chodzi o samopomoc. Tylko takie z grupą placebo, że ty czytasz ksiązkę psychologiczną a oni np: harrego pottera... Powiedz mi też jeśli takich badań nie ma, to czemu uważasz, że to działa? Nie ma takich badań a książki nie są tanie. Może ktoś cie w jajo robi? Czemu np: czytanie książek , czyli sucha wiedza ma byc skuteczne...a kontakt z kims kto ta wiedze dużo większą i z kimś kto przeczytał duzo więcej, lepszych książek i kto chetnie poda mi ową wiedzę, żebym nie musiał szukac po omacku ma byc nieskuteczne? To jest jakas sprzeczność. Dodatkowo taki człowiek może mnie po prostu lubić, rozumieć, nie oceniać itd... Jak to rozumieć? .
  6. Ale czemu piszesz że dałem? :) Nie rozumiem cie. Zle mnie zrozumiałeś i ja ci to teraz wyjasniam, więc chyba proste że powinieneś to przyjąć do wiadomości...postaram sie jasniej Pojawiasz sie i piszesz, że wszystkie badania mają błędy metodologiczne...i sugerujesz że nie ma badań które dowodzą skuteczności terapii, w których uwzględnia sie efekt placebo. Ja sie z tobą nie zgadzam i podaje między innymi ten link. Nigdzie nie pisałem, że wszystkie dowodzą jej skuteczności. Czemu moję uczciwe podejście do tematu, ma byc dawaniem plamy? Ja sie tematem interesuje i czytałem wiele krytycznych ksiązek, czy podejść mówiących że terapia jest w zasadzie bez wartości...sam wiele razy pisałem krytycznie o terapii, czy może bardziej o terapeutach itd... itp... co nie stoi w sprzeczności z niezgadzaniem sie z tobą. Rozumiesz? Ty po prostu piszesz nie prawdę i ja o tym pisałem. Nie rób z siebie nie wiadomo kogo. Ja tu nie jestem twoim oponentem i nie mam zamiaru cie do czegokolwiek przekonywać, czy sie z tobą spierać. Chodzi mi raczej o ogół dyskusji w której pojawiają sie twoje błedne informacje, które podajesz jako wiarygodne. Zapewniam cię, że nie zalezy mi na jakiejś obszernej dyskusji z tobą, czy zwyciężaniu intelektualnym...i nie patrze jakoś ambicjonalnie . Ja nie daje plamy, ty nie dajesz plamy....WTF? ogarnij sie
  7. Ja nie dałem żadnej plamy, bo my nie jesteśmy w studiu TV i nie jesteśmy politykami(no przynajmniej ja sie tam nie czuje). Jednak to co uznajesz za danie plamy więcej mówi o tobie i twoim podejściu do tej dyskusji niż o mnie. Nie jestem lobbystą który za zadanie ma w cyniczny sposób za wszelką cenę przekonać do jakiejś wersji. To ty miałeś teze założoną z góry. Po pierwsze to przeczytałem ta stronę kilka razy. Kojarzę też owe przytoczone przez ciebie badania. Jest tam mowa o chronicznej depresji i tylko o niej...na tej stronie jest tez wiele innych badań i wiele takich które skuteczności terapii dowodzą. Ja nie uważam i nie uważałem, że wszystkie badania dowodziły skuteczności terapii. Ja uwazałem że ty sie mylisz pisząc że wszystkie dowodzą jej nieskuteczności, czy mają błędy metodologiczne. Dałem ci ten link, który jasno podważa twoje twierdzenia ...ale ty powołujesz sie na jeden akapit ignorując resztę. Jeśli sam nie potrafisz wyciągnąć wniosków to przygotuj sobie długopis. Ja ci teraz wyjaśnie a ty to zanotuj i zapamiętaj. Jest wiele badań, także takich gdzie występuje grupa placebo które dowodzą skuteczności terapii... To jak ty widzisz moją plamę dowodzi, że ty nie masz zamiaru dyskutować o terapii. Ciebie interesuje tylko udowadnianie, że one nie działa. Ty nie chcesz sobie wyrobić opinii, czy jej zasięgnąć u innych i po prostu sie czegoś dowiedzieć...ciebie interesuje tylko twoja linia, której masz zamiar bronić. Ty nigdy nie wlepiłbyś żródeł które by podważały twoją wersje.
  8. Sytuacja generalnie jest prosta. Wszystkie badania mają błąd metodologiczny, no chyba że nie wykazują skuteczności terapii, to wtedy takowego nie mają... Nie uskuteczniaj już laiku tych kłamstw, że większość badań nie posiada grupy placebo, bo jest odwrotnie. Piszesz z pkt kogoś kto zna wszystkie badania, a przecież ich nie znasz....sam cały czas powołując sie na "badania"...badania mówią że leki to, badania mówią że trauma tamto... "Jedyny wyjatek robi Eysenck dla terapii behawioralnej, bedac przekonanym co do jej skutecznosci. Powolujac sie na badania twierdzi, ze jest dwa razy skuteczniejsza od innych metod" http://www.psychoterapia.net.pl/badania.php tutaj jest mowa o kilkudziesięciu badaniach do 90r przeprowadzonych tylko w Polsce... a ty piszesz jakbyś miał wiedzę o wszystkich i ich błędach metodologicznych. Dodatkowo przeczytałem o twoim sposobie na poprawę. Czyli o książkach. To jest zupełnie błędne podejście. W zasadzie to oceniając tylko siebie, mogę spokojnie powiedzieć, że podejście defensywne i lękowe. Uznajesz że intelektualnie uzdrowisz siebie emocjonalnego. Uzdrowisz sie do minimum okrajając kontakt emocjonalny. Napisz może jakie to książki czytasz w owym celu?
  9. Jest błąd w wątku "rodzaje fobii". W miejscu lęk przed lękiem-fobofobia... jest link do opisu lęku antycypacyjnego, czyli właśnie leku przed lękiem, ale nie ma on z lekiem fobicznym nic wspolnego. :) Link jest do czegoś innego, a nie fobofobii. to tak chciałem zaznaczyć -- 14 sty 2013, 14:21 -- chce tylko dodać,że tam jest na prawdę błąd, który wprowadza ludzi w błąd:)...nie ma odzewu, ale wydaje mi sie że lepiej to zmienić i nie wprowadzać ludzi w błąd. 1. Lęk nie jest równoważny fobii. Nie każdy lęk jest fobiczny. Lęk przed lękiem nazywany także lekiem antycypacyjnym nie toważyszy tylko lękom fobicznym. Lek fobiczny ze swej natury jest irracjonalny. Człowiek boi się myszy i ów lęk jest bardzo silny(fobia). Jesli taki człowiek wie, że boi sie tych myszy i wie, że jego reakcja jest bardzo nieprzyjemna i nie ma nad nia kontroli....to jeśli ktoś mu powie, że musi gdzieś iść i że tam bedą myszy to jego lęk przed wystąpieniem owego lęku jest racjonalny a nie fobiczny. To jest lęk przed lękiem, ale nie żadna fobofobia. Taki lęk jest absolutnie "zdrowy" z zrozumiały. Jeśli komuś sie powie, że ma skoczyć z 6 metrów i będzie sie bał, to nie ma skokofobii. 2. Fobofobia to lęk przed wystapieniem lęku fobicznego(czyli też lek przed lękiem). To są zupełnie dwie różne rzeczy. Link do opisu 1. jest mylnie podpięty do 2. Jeszcze raz napiszę. Lek przed lękiem towarzyszy w kazdej fobii, mniej lub bardziej, ale także w innych zaburzeniach. Nie jest on jednak fobofobią.
  10. Pociesz sie że zawsze może być gorzej. Ja mam zupełny armagedon i wręcz kamienieje. Jakby mnie ktoś do klatki z lwem wrzucił. Najpierw kupa, potem śmierć. Jeśli już jednak masz tą dziewczynę to myślę że ona to odczyta jako coś pozytywnego, bo jeśli jestes gotów o tym mówić to chyba znaczy że głównie ci po prostu na niej zależy.
  11. Klarunia. Jesli sobie wymyśle że jestem 2 metrowym murzynem to nie znaczy że oni nie istnieją. Nie miałem na myśli tego, że "ciemna noc duszy" nie istnieje. Ja wręcz uważam, że to dotyczy mnie i że ja coś takiego przyżywałem:)...choć nie istnieją dla mnie święci i cuda. To wszystko o czym piszecie, ja świetnie rozumiem. Tylko, że to sa fantazje które cie absorbują, ale jednocześnie one nie zagrażają. Nie możesz sie w nich pogubić. Podam może pewien przykład. Jest użytkownik o nicku Intel. Od razu go przepraszam, że pozwalam sobie na takie coś. Dla mnie to jest osoba żyjąca w dużej mierze żyje swoją fantazją. Nie chodzi o to, że on nie jest psychopatą, bo nie wiem...ale chodzi o to, że on nie "jest" w świecie, tylko żyje właśnie w fantazji gdzie jest psychopatą. Pare lat temu był wątek, gdzie on zdiagnozował sobie sam psychopatie...napisałem mu, że takie diagnozy sa do niczego i że bardzo wiele innych chorób, stanów może dać podobny obraz..np: obnizony afekt, zobojętnienie emocjonalne itd... On sie zgodził i napisał, że może rzeczywiście. Generalnie zwątpił w ową psychopatie. Jednak niedawno pojawiły sie inne wątki, gdzie on pisze o sobie jak o psychopacie. Jednak teraz zachowuje sie juz zupełnie inaczej. Jak podważysz ową psychopatie, to on sie robi agresywny... pisze, że właśnie drażnisz wściekłego psa...że zaraz wybuchnie...że mógłby zrobić takiemu komuś coś bardzo nie fajnego... Cały czas przekonuje, że jest bardzo inteligentny(jak psychopaci, tak jakby tylko oni tacy byli), że świetnie sie maskuje(jak psychopaci) itd... Generalnie całe jego posty w takich wątkach(możecie sobie przejrzeć) służą nie wyrażaniu opinii, tylko udowadnianiu sobie swojej psychopatii i co za tym idzie szeregu innych rzeczy. Cały czas ten konstrukt musi być samoudowadniany, samopodtrzymywany. On nawet jak w pracy dostał opinie spokojnego to pisze, że jest to dowód psychopatii, bo sie świetnie maskuje. Zamiszczał zdjęcia w celi gdzie jako inteligentny psychopata manipulował więzniami. Pisze, że jak został aresztowany to go nie rozkuli, bo miał na twarzy swój psychopatyczny uśmieszek... To dowodzi że on cięgle, żyje myślą o swojej psychopatii i świat stał sie miejsce nie spontanicznego życia, tylko miesjcem gdzie szuka sie dowodów na samego siebie . On pisze,że jego psychopatia sprawiła że został przestępcą...ale co jeśli jest inaczej? Jaka jest natura życia w iluzji i fantazji? Nie da sie tego jasno określić. Przykłady : Ludzie wygrywają kolacje z Jordanem, Pittem, może jakims politykiem, gwiazdą pop. Potem zawsze relacjonują to : "jakis taki mniejszy niż myślałem", "normalny facet", "zupełnie inny niż myślałem" niektórzy piszą, że są wręcz rozczarowani. Po prostu świat fantazji jest zupełnie inny, jest rozbuchany. Jednak nie jest konkretny. Tacy ludzie nie spodziewali sie konkretnych cech: dowcipny, czarujący itd... oni sie spodziewali wszystkiego i na maksa, a potem widzą normalnego człowieka. Tak samo jest z :geniuszami, super naukowcami, filozofami, chorymi psychicznie, psychopatami itd... Psychopaty sie automatycznie boisz, jest potworem, jest zdolny do niewiarygodnych rzeczy itd...Tak jak z Bradem Pittem sie nie utożsamisz. Tak z psychopatą, super filozofem juz tak. Wtedy jednak zaczynasz introjektować owo wyobrażenie. Z wyobrażenia o czymś poza tobą, staje sie wyobrażeniem samego ciebie. Zamieniasz swoją prawdziwą osobowość(bo czujesz sie bezwartościowy) na coś ogólnego, co uznajesz że zrobi na ludziach wrażenie i tym żyjesz. Intel żyje i jest oceniony jako ktos spokojny, ale w swojej psychice jest psychopatą bo to oznacza, że sie świetnie maskuje. Tutaj już nie ma jasnej granicy pomiędzy fantazją i nie fantazją. Fantazja zaczyna być dla ciebie rzeczywistością. Ty stajesz sie swoją fantazją i myślisz o sobie tak jak wczesniej myślałeś o fantazji. Psychopata to ktoś skrajnie silny, grożny, przerażający, bezwzględny i tak go widzisz. Potem jak sam siebie za psychopate uznasz to automatycznie te wszystkie fantazje rzutujesz na samego siebie i tym zyjesz. Jednak jednoczeęnie twoje prawdziwe "ja" jest coraz bardziej wyalienowane i w odwrocie. To jest juz fantazja natury psychopatologicznej, klinicznej. Najgorsze w tym, że prawda nie ma tutaj wielkiego znaczenia. intel może mieć cechy jednostaki psychopatologicznej...chodzi jednak o to, że żyje sie nierzeczywistością, swoją psychiką. Wtedy owym wybuchanym wyobrażeniem obdażasz siebie. Ale owe uczucia przypisujesz innym...tworzysz swój własny świat w którym funkcjonujesz.
  12. Ja nie uważam, że świat to badziew i dziadostwo. Uważam wręcz odwrotnie. Uważam, że owe fantazje są czymś negatywnym, one mnie zamykają. Albi sie jest sobą, albo sie myśli o sobie. Nie ma tych stanów jednocześnie. Jesłi ja myśle, to oczywiście jestem w tym wszystkim zajebisty że aż strach, jednak jednoczesnie to sie wiąże z bólem. Emocje są tak hermetycznie zamkniete, a przecież mogę być tylko sobą labo nie być wcale. Wymyślić siebie to być kims innym, nawet jeśli by sie chciało jota w jote odwzorowac samego siebie. .. Tylko że ja ze świata, sie wycofałem ze względu na ból i ze względu na poczucie niższości, beznadziei i teraz jak mnie ciągnie do świata, to staram sie upiec żyć jakąś ułudą, bo tak bezpieczniej. Chce byc fajny i ekstra a czuje, że bedąc sobą moge być tylko beznadziejny. Jednocześnie uwazam że nie zasługuje na takie coś, chce normalnie żyć i odczuwać...no tylko że wtedy mogę byc po prostu sobą, a nie ekstra i tak w koło macieju... usrany kołowrotek...Jakbym mógł wejśc do swojej glowy to bym to po prostu bezpardonowo rozjebał w pył. Po prostu mnie ten mój dzuszny skisły wewn świat juz zaczyna podkur...
  13. No właśnie Bortieboth...ja mam to samo. W tym świecie jednak jesteś w stanie uznać, że uciekasz w świat fantasy i że on jest nierzeczywisty itd... Jak ja sobie wymyśle, że jestem w NBA i nie wiadomo jakie jeszcze cyrki z tym związane to też wiem, że to zwykła bujda. Jest jednak coś więcej. Opisze może konkretnie o co chodzi. Jak zaczęły sie moje problemy to stało sie coś jeszcze. Oprócz problemów(nazywam to górnych, czyli powierzchniowych, czyli czysto klinicznych w postaci psychopatologicznych objawów) doszło do dość gwałtownej rewolucji światopoglądowej. Doszło do zmiany na jakimś nie określonym głębszym poziomie. Dotarło do mnie, że wiem gdzie jest Bóg. Uznałem że wiem co jest napisane w biblii, albo bardziej że jestem w stanie ją zrozumieć. Stało sie dla mnie 100% jasne i proste, że jest zupełnie inna rzeczywistość. Jest rzeczywistość standardowa którą ogarniamy zmysłami i intelektem. Jest tez jakby druga rzeczywistość, która jest czarna i możemy jej doświadczyć tylko naszym wnętrzem. Bóg z postaci umieszczonej gdzieś daleko ale w tej standardowej rzeczywistości, stał sie bytem doświadczanym wewnętrznie, ale będącym w całym otaczającym świecie. Biblia z książki gdzie sa opisane fakty z przed 2 tyś lat, stała sie książką opisującą wnętrze człowieka itd... itp to teraz nie ma znaczenia Przez 5 lat nawet nie pomyślałem że coś mi jest. Nie znałem nawet słowa nerwica, coś tam słyszałem o depresji. Potem zacząłem uważać, że mam nerwicę czy fobie społeczną(ze względu na lęki społeczne). Jednak te diagnozy nigdy mi nie pasowały ... i zacząłem szukać dalej i sie zaczęło. Zaczęły do mnie docierać informacje, że wielu filozofów to były czubki, albo osoby jakos tam zaburzone(np: na wykładach filozofii na studiach). Zacząłem sie tym interesować i zacząłem też czytac jakieś książki i informacje na temat poglądów uczonych, filozofów czy jakiś uczonych. Za kazdym razem czułem lęk. Czułem lęk przed tym, że przeczytam coś co jest tożsame z moim światopoglądem. Bałem sie, że to co uważałem o świecie potwierdzi sie gdzie indziej. Tak było i ja automatycznie zaczynałem odlatywać. Odlatywałem, że jestem huj wie kim. Ze jestem jakims jebniętym filozofem , oświecony itd... Coram bardziej pogrążałem sie w tych próżnych pustych wykwitach... Oczywiście mojego światopoglądu nie zawdzięczam ksiązką, intelektowi, czy informacją tylko oświeceniu:)... Nie ma siły. Uznaje to za prawdę. Uznaje że rzeczywiście tak było i nie wymyślam(najwyżej dawać kaftan). Jednocześnie jednak cały czas pogrążam sie w tych słówkach, mistycyzm oświecenie itd... i czuje jakiś straszny wstyd. Czuje jakieś samoupokożenie. Jednak z drugies strony czuje tą próżną potrzbę uważania sie za kogoś takiego. Czuje potrzebę życia tą ułudą, tymi słowkami robiącymi wrazenie....Ja nigdy nie byłem religijny. Jak bym miał teraz wyleżc i mówić o Bogu.albo znajomym powiedzieć że jestem oświecony(a za takiego oczywiście sie uważam) to bym sie zrzygał. Puścił bym pawia ze wstydu na samego siebie. Tu jest problem. Jestem rozdarty między te dwa bieguny.
  14. Ale właśnie z tego powodu napisałem o dwóch formach. Tej która mi zupełnie wisi i tej drugiej...ta druga czuje że jakby mnie zamyka i strasznie mnie irytuje. Nie potrafie tego ogarnąć i sobie z tym poradzić.
  15. Czy macie tak, że dośc często gęsto uciekacie w świat fantazji i czy jakies fantazje was irytują? Ja mam pewien kłopot i nie potrafie go ugryżć Są takie "normalne" fantazje w które człowiek czasem ucieka jak cos mu nie wychodzi, jak zżerają go lęki itd... wtedy w owych fantazjach po prostu jest kimś ekstra. Robi ciekawe rzeczy itd... Takie coś nie sprawia mi kłopotu. Wiadomo, że to jest nierealne Są jednak takowe fantazje, które uznaje za realne. Nie są to fantazje, a raczej coś powstałego na bazie rzeczywistości, ale działające tylko w fazie fantazji. Uznajemy sie za kogoś i czujemy jakby swoją wielkość, niezwykłość... wyobrażamy sobie że dzieki temu jesteśmy kimś niezwykłym, robiącym wrażenie na innych. NP: Koleś miał zdiagnozowaną depresje, ale on pisał że przeżywa ciemną noc duszy. Podawał argumenty że nie chciało mu sie modlić(pewnie nic sie nie chciało) itd... Wiadomo, że to zupełnie inny wydzwięk. Oczywiście ta ciemna noc duszy to coś co on sam sobie wymyślił... Ja mam coś podobnego, tylko oczywiście ja uważam że to wszystko co żyje w mojej głowie bazuje jednak na czyms rzeczywistym. Tylko zamiast po prostu żyć i być sobą, ja przenoszę sie w świat fantazji gdzie sie wyżywam i jakby żyje...strasznie mnie to irytuje
  16. Za chwilę wszyscy sie zakopiemy w następnych niedopowiedzeniach, błędach i nie prawdziwych informacjach. Ty sie powołujesz na jedne badania, ale nie masz problemu pisać o wszystkich badaniach. Sa setki badań gdzie grupa placebo występuje i jeśli tego nie wiesz to chyba nie bardzo masz wiedze na temat tych badań. Co do leków to znowu absolutna nieprawda. Leki od 20-30 lat nie są skuteczniejsze? Przecież jakbyś 30 lat temu dostał standardowy lek to bys srał nawet nie wiedząc że to robisz i wyrósł by ci kalafior na nosie. Leki są nie porównywanie lepsze....a ty znowu sie powołujesz na "badania". Święty Mikołaj istnieje mówią najnowsze badania...jaką wartość ma to zdanie? http://www.jstor.org/discover/10.2307/1162732?uid=3738840&uid=2&uid=4&sid=21101637669707 Mógłbyś mi wyjasnić o co tu chodzi. Mój angielski jest słaby i jakos nie łapie sensu w kontekście braku grupy placebo. http://psychoterapia.natemat.pl/8507,psychoterapia-jest-skuteczna-bardzo To jest dla mnie zupełne gówno. Jak "artykuł" zaczyna sie od słów "Gdy zaprosiłam go do naukowej debaty, opartej na współczesnych badaniach i zadałam kilka pytań, spurpurowiały żwawo opuścił salę, wśród ogólnej wesołości uczestników" :) no przecież ten opis jest tak komiczny, że nawet nie chce mi sie czytać reszty. Wyciągnąłeś jakies moje cytaty. Nie dasz rady w ten sposób niczego mi udowodnić. Po prostu to jest zbyt słabe i zbyt naciągane i obaj o tym wiemy. To była terapia psychoanalityczna, terapeuta przyznał sie że był zbyt niekompetentny, zbyt mało inteligentny(czyli może inny dał by rade:)). Ja miałem zupełnie inny obraz przyczyn porażki. Mimo że nie osiągnąłem zamierzonego celu(pełnia szczesliwości, mnóstwo kobiet, pełno kasy, uwielbienie, chwała, zwierze salonów, spokój dalaj lamy, oświecenie itd itp...) to mówiłem że terapia była pomocna i dostrzegam jej pozytywy. W zasadzie to mam wrażenie, że zależy ci na dyskredytacji terapii i argumenty doklejasz do z góry założonej tezy.
  17. a jakie to błędy? troche dziwne, że wiesz że wszystkie badania takowe błędy posiadają...no ale pewnie będziesz w stanie o nich napisać i podać jakieś żródła
  18. Na czym opierasz wniosek, że efekt terapii jest taki sam jak efekt placebo? Na czym opierasz wniosek, że wszystkie badania dowodzące skuteczności terapii sa niewiarygodne?
  19. Zle mnie zrozumiałes laiku. Nigdzie nie napisałem, że kompetencje terapeuty nie mają znaczenia. Raczej napisałem że za kompetencje jestem skory uznawac bardziej : osobowość, zdolność do empatii, dojrzałość terapeuty itd... a nie intelekt, metoda czy jakieś koncepty teoretyczne. Musisz przyznać, że to jest róznica:). Co do kwestii stażu i doświadczenia. To jest szersza kwestia. Sa badania mówiące, że nowi specjaliści w danej dziedzinie mają podobne wyniki co ich koledzy ze stażem(oczywiście nie zawsze). Bierze sie to z motywacji i entuzjazmu. Świerzy specjalista( nie koniecznie terapeuta) ma po prostu więcej zapału. Wezmy specjalistów klinicznych u których byłem. Kolesie emeryci po kilkudziesięciu latach w szpitalu i z dośw jako biegły sądowy. Kończy robotę i przyjmuje tylko w swoim domu, co jest niedopuszczalne jeśli chodzi o terapie, powinna sie odbywać na gruncie neutralnym. Wpisuje sobie jednak w reklamie że prowadzi wszelakie terapie, jednak nie prowadzi żadnych. Kasuje 100 zł i ma wszystko w dupie. Mu juz na niczym nie zależy i on nie żadnej motywacji. Co do obiektywności badań to już pan laik kompletnie odleciał:). Jak można zarzucac nieobiektywność bo badania przeprowadzają specjaliści w danej dziedzinie? To tak jakby wyniki eksperymentów fizycznych mogły być wiarygodne tylko jeśli przeprowadzi je WF-sta. To jest absurd. Tutaj mówimy o badaniach a nie opiniach. Jesli byśmy mówili o subiektywnych opiniach to ok...ale żeby sie na nich nie opierać, przeprowadza sie badania i eksperymenty. One są obiektywne naukowo, albo nie są. Wykazuje sie błedy, albo ich nie ma...tyle.
  20. może tak, może nie..ja ni potrafię tego ocenić. Jednak wydaje mi sie, że są poważne ośrodki czysto naukowe nie mające i9nteresu ani po jednej ani po drugiej stronie. One pewnie przeprowadzają poważne wiarygodne badania. Jeśli dodatkowo sa badania potwierdzające zmianę fizyki mózgu dzieki psychoterapii, to to jest już twarda weryfikowalna kwestia... Choć ja osobiście nie bardzo wierzę w terapie jako czysto intelektualny przepis na zmianę. Dobrym "terapeutą" może być ktoś kto nawet tego słowa nie słyszał. Zwierzeta też potrafią być terapeutami:)
  21. zujzuj

    Uzdrawiający sen

    Sny moga być bardzo ważne i moga miec bardzo dużą siłę terapeutyczną. Przeprowadzono pewien eksperyment. Ochotnikom którzy sie zgłosili nie pozwalano wchodzić w stan REM kiedy powstają marzenia senne. Pozwalano in spać, ale wybudzano za kazdym razem kiedy mózg wchodził w owa faze. Po jakims czasie owe jednostki miały halucynacje na jawie, a kiedy pozwolono im sie swobodnie wyspać faza REM była nie naturalnie długa... Narkolepsja co nie wielu wie jest powiązana z emocjami. Jak chora jednostka zaczyna odczuwać emocje organizm odcina jakby mięśnie i zapada automatycznie w sen. Te dwie sprawy zostały połączone i wywnioskowano, że marzenia senne są ściśle powiązane z naszymi emocjami. Także w sensie bilogicznym za te sprawy odpowiada ta sama część mózgu. Pewna kobieta, która była ofiarą gwałtu miała powtarzający sie kilkanaście lat sen, w którym pojawia sie uczucie bezradności. Śniło jej sie, że jest napadana i że jest zupełnie bezradna. Zaczęła jednak pracować z tym marzeniem i "potrafiła" w pewnym momencie jakby pojawić sie świadomie w swoim śnie i zareagować. Potrafiła owego napastnika np: udezyć i zmienić swój stan emocjonalny. Utrzymywała potem, że właśnie ta zmiana sprawiła, że zmieniła sie jej postawa także na jawie. Przestała sie bac mężczyzn i potem została mężatką. Dla mnie osobiście bardzo ważną funkcję stanowią właśnie między innymi sny. Także pewne wyobrażenia na jawie, przeróżne formy kulturowe czy religijne... chodzi o symbole i ich żywość. Wyobrażenia senne to funkcja świadoma i jakoby przygotowywanie świadomości na zmianę. Zmiana dokonuje sie jak w owej świadomej funkcji umieścimy jakąś emocje, stan. Generalnie jak sprawimy, że ów symbol stanie sie żywy i będzie niósł za soba rzeczywistą indywidualną wartość wewnętrzną. Podczas snu nasze emocje pracują i wiele problemów można tak zrozwiązać. Można zmienić swoją wewn. postawę
  22. Tutaj jest wykład psychiatry, który mówi o skuteczności terapii(między innymi :) bo wykład o czyms innym). Nie chodzi tylko o subiektywna poprawę stanu emocjonalnego/nastroju ale także o dowody biologiczne. Gdzieś tam jest mowa o tym, że dowiedziono iz terapia powoduje odbudowę wszelakich neuronów, czy połączeń neuronalnych i ma pozytywny wpływ na fizykę mózgu. Jest pełno wiarygodnych badań na skuteczność terapii.
  23. Potwierdzam jako niepoprawny plotkarz..ja to nie stety po prostu lubie
  24. No ale czemu miała przynieśc wstyd wszystkim młodym z zdrowym? Czemu nie sobie? To ja mam sie wstydzić, lub czuć winę?
  25. tym zachowaniem przyniosła wstyd wszystkim młodym i zdrowym. Coś ty wymyślił? Największy mit to taki, że to nie prawda że faceci robia wszystko lepiej od dziewczyn
×