Skocz do zawartości
Nerwica.com

zujzuj

Użytkownik
  • Postów

    1 822
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zujzuj

  1. Zgadza się. To o czym tutaj napisałeś jest przedmiotem dociekań naukowców. Okazuje sie, że świat jest doskonale zestrojony. Jest niewiarygodnie wiele czynników, które niewiarygodnie do siebie pasują i muszą pasować żeby życie istniało. Jeśli miałaby to być rola przypadku, slepej ewolucji to prawdopodobieństwa na cos takiego nie dałoby sie nawet zapisac. Jak juz pisałem gdzies wczesniej. Są dwie hipotezy. Albo jest nieskończenie wiele wszechświatów z których każdy rozwinął inną równowagę, albo jest jakiś stwórca, kreator. To są hipotezy naukowe
  2. Dobra. Dajmy juz spokój kangurom, bo i tak sie tego nie rozstrzygnie. Co do samej teorii ewolucji Darwina to ma sie ona ostatnio bardzo słabo. Oczywiście nie sam fakt że owa ewolucja istnieje. Założenia Darwinowskiej teorii ewolucji coraz częściej sa podważane i mówi sie o potrzebie opracowania nowego spojrzenia
  3. Dobra. Dajmy juz spokój kangurom, bo i tak sie tego nie rozstrzygnie. Co do samej teorii ewolucji Darwina to ma sie ona ostatnio bardzo słabo. Oczywiście nie sam fakt że owa ewolucja istnieje. Założenia Darwinowskiej teorii ewolucji coraz częściej sa podważane i mówi sie o potrzebie opracowania nowego spojrzenia
  4. zujzuj

    "Politykowanie"

    Najlepsze było jak w jakims zachodnim kraju sądzono piratów z Somalii. Kolesie po jakims czasie w areszcie marzyli tylko o tym, żeby zostać skazanym. Ku konsternacji wszystkich innych ci kolesie uwazali, że trafili do raju. Jedzenie, siłka, spokój pewnie ksiązki, może jakieś lekkie zajecie i cholera wie co jeszcze. W każdym bądz razie nie chcieli wychodzić
  5. zujzuj

    "Politykowanie"

    Najlepsze było jak w jakims zachodnim kraju sądzono piratów z Somalii. Kolesie po jakims czasie w areszcie marzyli tylko o tym, żeby zostać skazanym. Ku konsternacji wszystkich innych ci kolesie uwazali, że trafili do raju. Jedzenie, siłka, spokój pewnie ksiązki, może jakieś lekkie zajecie i cholera wie co jeszcze. W każdym bądz razie nie chcieli wychodzić
  6. Ja nie uważam, że świat został zaprojektowany w taki sposób jak to potocznie sie rozumie. Jednak nie to mnie interesuje. Wróćmy do tego kangura i schematu w mózgu(choc nie ulega watpliwości, że jakowyś "schemat" musi miec). Jeśli przyjmiemy to hipotetyczne wyjasnienie które podałeś, to trzeba zdać sobie sprawę z tego jak to jest skrajnie niewiarygodne. Przyjmijmy że rzeczywiście kangury kiedyś miały pecha i przezywały tylko te co nie zjadały robaka. Jakim cudem ten kangur miałby wykształcić sobie ów schemat? Przecież to jest kwestia zupełnie nieistotna i dla niego w 100% niezauważalna zależność. On ma tysiące o milion ważniejszych spraw na głowie. Możemy jednak założyć, że jeśli tak było to kangurów które jakims niewiarygodnym przypadkiem nie zjadały robaka musiało być niewiarygodnie mniej niz tych co zjadały. Czyli musiał nastapić kangurowy armagedon głupszych czy pechowych kangurów, żeby tak nieistotna rzecz zawarzyła i miała szansę sie utrwalić. Ale żeby owe kangury mogły przetrwac musiało być co najmniej kilku takowych dziwacznych osobników we własnym sasiedztwie. Dodatkowo ów schemat musiał sie utrwalić z pokolenia na pokolenie. Nie można sie tego przecierz nauczyć, czyli musiałby to być najzwyklejszy przypadkowy traf a do tego od razu wdrukowany i dziedziczony przez potomków. Przecierz jeśli założyć, że ów kangur miałby mieć od tego momentu to wdrukowane to trzeba założyć, że musi on być 100% kopią swego rodzica. Jeśli ma przetrwać tak nieistotny detal zachowania, to chyba te istotniejsze też. Lub mamy następny niewiarygodny traf, że akurat to przetrwało, ale czemu ma coś takiego przetrwać w tak krótkim czasie? Załóżmy jednak, że te trafy sie zdarzyły. Jakim cudem ten kangur nadal nie je tych robaków? Przecierz jeśli mówimy o ewolucji to on powinien je jeść, ale ich nie je. Coś musi na niego wpływać i to wpływać ciągle. Już pomijam fakt, że taki armagedon w zasadzie nie może sie przytrafić, bo mówimy o jakimś dziwacznym nieistotnym zachowaniu.Mowa jeest od drobnoustrojach, a nie o robieniu kupy w na środku łąki jak jest ładna pogoda. Jeśli uznamy ewolucje za slepą, to musimy chyba zalozyć że owe kangury powinny w końcu zacząć zjadać te robaki.
  7. Ja nie uważam, że świat został zaprojektowany w taki sposób jak to potocznie sie rozumie. Jednak nie to mnie interesuje. Wróćmy do tego kangura i schematu w mózgu(choc nie ulega watpliwości, że jakowyś "schemat" musi miec). Jeśli przyjmiemy to hipotetyczne wyjasnienie które podałeś, to trzeba zdać sobie sprawę z tego jak to jest skrajnie niewiarygodne. Przyjmijmy że rzeczywiście kangury kiedyś miały pecha i przezywały tylko te co nie zjadały robaka. Jakim cudem ten kangur miałby wykształcić sobie ów schemat? Przecież to jest kwestia zupełnie nieistotna i dla niego w 100% niezauważalna zależność. On ma tysiące o milion ważniejszych spraw na głowie. Możemy jednak założyć, że jeśli tak było to kangurów które jakims niewiarygodnym przypadkiem nie zjadały robaka musiało być niewiarygodnie mniej niz tych co zjadały. Czyli musiał nastapić kangurowy armagedon głupszych czy pechowych kangurów, żeby tak nieistotna rzecz zawarzyła i miała szansę sie utrwalić. Ale żeby owe kangury mogły przetrwac musiało być co najmniej kilku takowych dziwacznych osobników we własnym sasiedztwie. Dodatkowo ów schemat musiał sie utrwalić z pokolenia na pokolenie. Nie można sie tego przecierz nauczyć, czyli musiałby to być najzwyklejszy przypadkowy traf a do tego od razu wdrukowany i dziedziczony przez potomków. Przecierz jeśli założyć, że ów kangur miałby mieć od tego momentu to wdrukowane to trzeba założyć, że musi on być 100% kopią swego rodzica. Jeśli ma przetrwać tak nieistotny detal zachowania, to chyba te istotniejsze też. Lub mamy następny niewiarygodny traf, że akurat to przetrwało, ale czemu ma coś takiego przetrwać w tak krótkim czasie? Załóżmy jednak, że te trafy sie zdarzyły. Jakim cudem ten kangur nadal nie je tych robaków? Przecierz jeśli mówimy o ewolucji to on powinien je jeść, ale ich nie je. Coś musi na niego wpływać i to wpływać ciągle. Już pomijam fakt, że taki armagedon w zasadzie nie może sie przytrafić, bo mówimy o jakimś dziwacznym nieistotnym zachowaniu.Mowa jeest od drobnoustrojach, a nie o robieniu kupy w na środku łąki jak jest ładna pogoda. Jeśli uznamy ewolucje za slepą, to musimy chyba zalozyć że owe kangury powinny w końcu zacząć zjadać te robaki.
  8. To jest zupełne teoretyzowanie. Równie dobrze można podać podobnie dużo przykładów mówiących że religie jest bardzo ok. Też czytałem ta i inne książki Dowkinsa i w zasadzie trudno sie z czymś niezgodzić. Choć niektóre tłumaczenia są absolutnie tendencyjne i dośc naciagane. Mnie jednak zawsze fascynowały pewne fakty z życia zwierząt. Czemu np: ptaki wiedzą gdzie lecieć. Jak to sie dzieje, że łososie płyną cholera wie gdzie, zawsze docierają na miejsce. Wiadomo. Da sie to zamknąć w "funkcji mózgu". Powstają jednak pytania, jak to działa i jak to powstało. Jakoś to musiało powstać i kiedyś w tych mózgach musiało tego nie być. Kangur wyjada sobie z futra jakieś robale, które tam sobie żyją. Niby normalna sprawa. Jednak odkryto, że jednego rodzaju robali nie wyjada. Zostawia je i one sobie tam zyją. Okazało sie, że owe robale które on może dostrzec zjadaja jakieś drobnoustroje, nie widzialne gołym okiem. Jak ten jeb....y kangur na to wpadł? Czy to też zamkniemy w funkcji mózgu? Raczej nie. Wręcz przeciwnie. Przecierz on je widzi, on je zostawia i to jest jego w jego gestii intelektualnej. Czy ktos mu to powiedział? A mówimy tutaj o zwierzetach
  9. zujzuj

    "Politykowanie"

    Relatywista. Powinieneś dla jasności dodać sobie jeszcze jedno slówko do wizytówki. Konserwatywny liberał korwinista :). Ja nie jestem za socjalem, ale być za Korwinem i popierać Korwinizm to juz patologia. Rozumiem racje ekonomiczne, ale wprowadzanie króla spowodowałoby katastrofę. Juz pomijam fakt, że Korwin otwarcie i transparentnie mówi o przejmowaniu władzy przez zamach, pucz ...w każdym badz razie z własnym odziałem wpadnie gdzie trzeba, zetnie kogo trzeba i ustanowi monarchię. Co do bardziej merytorycznych kwestii. To socjalizm ma mocną stronę takiej ekonomii, choć nie przejawiająca sie w czysto ekonomiczny sposób. Chodzi o kwestia zapewnienia bytu na godnym poziomie, jako prewencja w kwestii łamania prawa. Jeśłi ktoś ma to minimum zapewnione, nie bedzie kradł itd... To można zaobserwować patrząc na komunę UE i z drugiej strony USA. Mi osobiście dużo bardziej przeszkadza socjalizm obyczajowo-moralny, niż ten ekonomiczny. Mam rodzinę w Norwegii. Zyje im sie tak bardzo dobrze, ale są pewne kwestie które trochę trwożą. Dzieci sa odbierane przez urzędników od emocjo, bo sa smutne czy jakieś inne farmazony. Kupisz w Norwegii 10kg cukru to możesz sie spodziewać wizyty policji i dociekań czemu az tyle kupiłeś. Planowane jest zlikwidowanie gótówki(ograniczenie do minimum). Pieniądze mają być elektroniczne, pod nadzorem państwa. To jak dla mnie jest jak budowanie zoo dla ludzi. Ekstra fajne, ale jednak zoo. Jeszcze co do podatków dzisiaj. Gdzieś zostało wyliczone, że średniowieczny chłop robił na innych pare tygodni w roku, reszta była jego. Chłop pańszczyzniany robił na kościół, pana, państwo coś koło 40 dni w roku. Dzisiejszy obywatel pracuje na państwo przez 6 miesięcy, a sześć robi na siebie.
  10. Zgadzam się, że mózg to zagadka, ale uznawanie, że to coś więcej niż reakcje fizyczne i chemiczne jest nielogiczne. A czemu nie logiczne? Jak spojrze na stół z góry nielogicznym jest założyć, że ma nogi? Logicznym jest założyć, że jego blat lata? Tutaj jest jakas informacja, ale co z logiką ma wspólnego załozenie że to koniec i wszystko zostało wyjasnione i nie ma nic więcej? Zgoda że coś widac, że są jakieś naukowe informacje. Jednak zakładanie że jakakolwiek informacja wyczerpuje istote danego zagadnienia to chyba jakaś krótkowzroczność. Człowiek nie jest pochodną działania mózgu. Swiadomość nie jest funkcja mózgu w takim sensie jakby centrum rzeczywistości był mózg i jego reakcje. Jakby "celem"natury było fizyczne, chemiczne funkcjonowanie mózgu samo w sobie. To nie ma wartości. Wiadomo, że jest on kluczowy w doświadczaniu czegokolwiek, ale jest tylko "narzedziem". Jedzenie to funkcja mózgu, bo bez niego nie moglibyśmy jeść? Patrząc na sprawe w ten sposób wszystko, absolutnie wszystko można okroić do funkcji mózgu. Ból to funkcja mózgu. Jednak jak dziecko kopnie w kamień, to nikt nie myśli o funkcji mózgu. Jeśli jednak chodzi o ludzkie zachowania, życie, psychike to wszystko jest sprowadzane do funkcji mózgu. Tak jakby te procesy chemiczne były jedyną wartością a reszta to tylko dodatek i wybryk ewolucji. Gdyby było tak jak mówisz, to nie istniałaby żadna duchowość i żadna psychologia. "Poezja to tylko działanie pewnych części mózgu". Tylko czy te części sobie działają i z nich wychodzi poezja? To jest pewnego rodzaju sprzężenie zwrotne i nie ma osób na ziemi które potrafią znależć środek ciezkości. To jest nie wyjaśnione. A jeśli coś jest niewyjaśnione, to nielogicznym jest brać dotychczasową wiedzę jako wyjaśnienie.
  11. Ja też nie wierze, że postać z zaświatów/nieba pojawia sie i daje jakies wskazówki czy tego typu historie. Jednak pomimo tego, że nie wierze w to tak samo jak ty, to jak czytam o funkcjach mózgu i ani kroku dalej to cos mi tu nie pasuje. Mózg lubi sobie powyswietlać, funkcja mózgu. Wy to piszecie jakby to był koniec i sprawa została wyjasniona. Tak nie jest. Także przedstawianie czegos jako psychozy nie jest takie proste. Jest hardware i jest software. Wiadomo że jak sie spieprzy hardware to software nie pojedzie. Ale przecierz jak mi sie spieprzy windows to nie biegne kupić nowego procesora. Wiedza na temat teorii względności jest powszechna. Wiedzą o niej zwykli ludzie, naukowcy zgłebiają ja dużo bardziej i rozumieja ja dużo szerzej niz inni. Jednak nawet ci co maja rozległą wiedzę mówią(a może własnie dla tego że takowa posiadają), że prawdopodobnie tylko Einstein rozumiał ją tak na prawdę. Tutaj jest podobnie. Są informacje, ale to nie oznacza że sprawa jest jasna, że została wyjasniona. Koncerny farmaceutyczne na 100% chciałyby żeby wszystko zostało sprowadzone tylko do funkcji mózgu. Tak wszystko przedstawiają, bo reszta ich nie interesuje. Prawda jest jednak taka, że pod kontem naukowej wiedzy to nasz mózg jest dla nas zupełną zagadką. Wiemy bardzo, bardzo mało na jego temat
  12. niektórzy nie mają pieniędzy i chodzą na NFZ... więc nie wiem nad czym ta rozkmina, skoro można leczyć się za darmo (tzn. płacąc składki ZUS, które i tak każdy z nas płaci). Tia - mamy taki wybór NFZ ze szalej dusza, piekla nie ma -- 02 cze 2012, 20:17 -- To ja jeszcze opowiem o mojej przygodzie z terapeutą behawioralno-poznawczym. Płatną raz w tygodniu. Poszedlem do mlodego pana spychologa, Na peirwszej wizycie powiedzial iz CBT trwa 12-20 sesji i polega na nauce paru technik... Okazało się ze musialem chodzic do niego przez 1,5 roku!!! Z technik to mnie nauczyl tylko analize znieksztalcen poznawczych - tyle to ja i w ksiazkach moglem wyczytac. Zreszta mam ksiazki w ktorych CBT jest o wiele lepiej opisane tak ze moglbym jeszce tego terapeute czegos nauczyc. Zerowal na moim poczuciu zagubienia. Wszedlem z nim w relacje jako zalezne self od kojącego obiektu. A on na tym zerował. Szkoda pisac - tylko kasa poszla. Moze by yak jakas sprawe sadowa otworzyc przeciw niemu. Natomiast psychoterapia NFZ grupowa - kompletna porażka. Pani psycholog zupełnie nie ogarniała procesu. Po 3 miechach zerwałem... Czasem mam wrzanie ze ci psycholodzy sa jacys niedoszkoleni, skoro ja sam mam większą wiedzę, a może nie tyle wiedzę co siłę wyobraźni i zrozumienia. Może tez te kursy psychoterapii robią z nich takich baranów W kazdym badz razie moge jeszcze pojsc na terapie NFZ psychodynamiczną. Ani grosza nie dam wiecej na tych szarlatanów.!!! Co to jest relacja zaleznego self do kojacego obiektu? A mnie zastanawia temat od drugiej strony. Jestesmy nerwicowi, depresyjni, dziwni itd...Nie da sie ukryć, że odznaczamy sie z grubsza wieloma trudnymi cechami. Tak sie zastanawiam jak wygląda ta sprawa od drugiej strony. Wiadomo, że specjalista wie na co sie pisał i powinien byc profesjonalny. Jednak nie da sie ukryć, że relacja specjalista klient to relacja ludzi. Jestem ciekaw drugiej strony. Dziwne że nie pojawiła sie jeszcze nigdy żadna ksiązka ze zwierzeniami psychoterapeuty
  13. Dla mnie to klasyczna kwestia dla jakiegoś szkolnego psychologa czy pedagoga. Samo patrzenie może nie, ale juz ten tekst jakis dziwny
  14. Nie zauważyłem tego posta. Sry nie miałem zamiaru cie denerwować. To miał być taki żart, bo w zasadzie nie wiele napisałeś i niewiele można było odpisać. Ten "szatanizm"to tez miał być żart. Najwyrażniej słaby ,głupi i nieśmieszny... Co do twojego pytania. Wydaje mi sie że jeśli juz jest mowa o nienawiści do Boga, to ja osobiście widze 2 możliwości. Nienawiść bo uwaza sie że Bóg jest zły, że robi nam krzywdę. Druga możliwość to nienawiść do Boga, niejako losu. Nienawiść za smierć bliskiej osoby, czy inne tragedie. Jesli jest to coś podobnego do pierwszej opcji, to oczywiście mozna szukać jakiegos okreslenia. Jesli jest to cos podobnego do drugiej to chyba nie i jeste teistą w takim punkcie życia w jakim jestes -- 04 lip 2012, 23:50 -- Raczej nie. Pozatym mistycyzm jest szerokim pojeciem. Jest bierny,aktywny, ekstrawertyczny, introwertyczny i wiele wiele innych podziałów i podejść. Wiliam Blake np: był uważany za kolesia na wpół obłąkanego. Rysował niektóre zapamiętane wizje. Tutaj np: coś czego "normalny" czlowiek nawet by nie wymyślił. "Duch pchły" to obraz Blake i ową nazwę nalezy traktowac dosłownie. On uwazał że widział ducha pchły i po prostu go namalował. To na bank jest coś z pogranicza psychozy http://malygosc.pl/doc/962290.DUCH-PCHLY
  15. Ja książek nie czytałem. Analizowanie to lek przed rzeczywistością, lęk przed lekiem. Nie rozumiesz skad sie bierze i masz bardzo defensywny stosunek do rzeczywistości i przybiera to formy intelektualizaci. Chcesz kontrolować siebie i swoje emocje poprzez intelektualna "wiedze" itd...generalnie zgadzam sie ze mozna to sobie w dupe wsadzić. Tylko ze to nie wiele ma wspołnego z einsteinem i zupelnie nic nie ma wspólnego ze stanem o którym pisalem. To jest raczej lek przed światem z którego ów doświadczenie pochodzi. Czyli naszego wnętrza,
  16. To wtedy jesteś szatanistą i musisz zjadac koty Co do czystego rozumu, to oczywiście są to teksty jakie walą ci wszyscy mnisi itd...a rzeczywistość może być zupełnie inna. Przeżycia mistyczne są bardzo podobne do przeżyć psychotycznych. Mówi sie ze to tylko inna strona tego samego. Chodzi jednak o to, ze jest sie wobec nich biernym. Rozum intencjonalny jest bierny, co nie znaczy ze musi być czysty(cokolwiek to znaczy). W schizofrenii mówi się o zaburzonym metaboliżmie informacyjnym. Wymiana informacji z otoczeniem jest zaburzona. Owa wymiana przebiega poprzez zmysły, rozum. Ja jak zaczeły sie moje kłopoty jak juz pisałem, musiałem "powołać"Boga żeby rzeczywistość była całością. Działy sie rzeczy których zrozumieć nie potrafiłem. Miałem podejrzenie schizo i psycholog kliniczny robił mi testy. Chodzi jednak o to, że testy wypadały rewelacyjnie pod kazdym wzgledem. Afekt, szybkość uczenia, Iq meczliwość itd...i ja właśnie tak sie czułem. Tak jakbym wpadł do świata gdzie wszystko co znam nie ma sensu. Widze dwa razy wyrażniej tylko niema co widzieć, słuch mam wytęrzony ale nie ma co slyszec. Rozum analizuje i napierdziela ale nic to nie daje.Tak jakby podejście zmysłowe zupełnie zawodziło, choc nie oznacza to, że same zmysły były zawodne.Wręcz przeciwnie. Tak jakbym wpadł do jakiegoś potężnego świata wewnetrznego, który rządzi sie zupełnie innymi prawami. Jednoczesnie jednak zupełnie nie traciłem kontaktu z rzeczywistością, a wręcz przeciwnie
  17. "Gdy Freud wydał swoją pierwszą pracę o religii „O przyszłości pewnego złudzenia”, otrzymał list od Romain Rollanda – wybitnego pisarza francuskiego, będącego równolatkiem Freuda. Freud niejako odpowiada na ten list: „Jeden spośród tych znamienitych mężów mieni mnie w swych listach przyjacielem. Posłałem mu moje pisemko traktujące o religii jako złudzeniu, on zaś odparł, że tak w ogóle to całkowicie zgodziłby się z mym osądem, żałuje jednak, że nie poświęciłem dość uwagi prawdziwemu źródłu religijności. Jest nim jak sądzi, pewne szczególne uczucie, które zwykło nigdy go nie opuszczać – uczucie, którego istnienie potwierdza fakt, że znają je inni, można zaś zakładać, że występuje ono u milionów. Uczucie to, które mój przyjaciel chciałby określić mianem doznaniem wieczności, polega na poczuciu czegoś bezgranicznego, nieograniczonego, niejako oceanicznego. Uczucie to jest faktem czysto subiektywnym, a nie artykułem wiary; nie wiąże się z nim żadne zapewnienie indywidualnego trwania w wieczności, jest ono jednak źródłem energii religijnej, która – przechwycona przez różne Kościoły i systemy religijne – została skierowana w różne kanały, z pewnością zaś będzie też spożytkowana. Jedynie na podstawie tego oceanicznego uczucia, człowiek może się mienić mianem religijnego, nawet wtedy, jeśli odrzuca wszelką wiarę i każde złudzenie.”"
  18. Cudak. Ja muszą sie przyznać do podobnych przeżyć, choć jednak zupełnie nie związanych z modlitwą czy religią. Ja dość długo chodziłem w pewne miejsce na terapie i byłem na niej przez bardzo długi czas zupełnie zamknięty. Ludzie płaczą, otwieraja sie, ufaja drugiej osobie a ja tego zupełnie nie miałem. Tak jakbym nie potrafił zaufac i nie chciał tego przeżywać(swojej emocjonalności) z innymi. Niby wszystko ok, ale taki byłem i jakoś mi to nie przeszkadzało specjalnie. Nie spodziewam sie niczego dobrego więc tego nie robie i już. Jednak nie da sie ukryć, że te emocje gdzies tam są i ja jakbym znalazł przestrzeń do ich odczuwania i uzewnętrznienia. Jednak jeśli sie to działo to działo sie to zupełnie spontanicznie i było zaskakujące. Może to nie chodzi o emocje? Sam juz dokładnie nie wiem... ale zaczynam czuć że świat to jedna całość, że ja jestem w rzeczywistości zanurzony jak w jakiejś ... gęstej przestrzeni, której w mentalnym sensie gęstość można doświadczyć.Jakby otulony, nie skrępowany, ale tak jakby ...kojarzy mi sie to z dzieciakami, z niemowlakami. Można zaobserwować jak dziecko czasem jest gołe i płacze. Czasem rodzice chcą im zapewnić jak najwięcej swobody ruchu a one ryczą. Okazuje sie, że niemowlak potrzebuje pewnego skrepowania, czuje sie wtedy bezpieczny. Przestrzeń go otaczająca jest przewidywalna, a on w niej bezpieczni. To ja jakbym miał swoje odczucie do czegoś porównać, to byłoby to. Nie wiem jak sie czułem jako niemowlak i nie wiem jak one sie czują, ale mam przeświadczenie że to coś podobnego. Towarzyszy temu ryk i w moim przypadku śmiech. Tak jakbym czuł sie zupełnie bezpieczny a emocje ze mnie wypływają spontanicznie. Takie coś może trwać krótko, ale także nawet kilkadziesiąt minut. Tak jakby ból na co dzien był tak silny, że sie do niego przyzwyczajam, a te chwile to jakby emocjonalne "rozpuszczalniki". Towarzyszą temu przeróżne myśli, formy pewności, że sie rozumie rzeczywistość, ale nie w sensie logiczno intelektualnym. Raz np: wjeżdzałem do Bygoszczy. Słońce świeci las i zupełnie nagle zaczynam ryczeć i pojawiają sie te wszystkie przekonania wrażenia. Bydgoszcz to chyba najbrzydsze miasto w Polsce, a ja wjeżdzając tam czuje sie jakbym był oczyszczany. Dodam, że nie modle sie wcale, nie wierze w cuda, nie wierze w świętych. Książy uważam za kolesi co jak sie wespną na palce i podniosą rękę do góry to nawet po piętach nie podrapią tych, za których sie podają i za których sie uważają. Do kościoła nie chodze. W ogóle odrzucam formę moralności jakiej jestesmy uczeni. Czyli moralności gdzie mamy być coraz doskonalsi, coraz różowsi, cudowniejsi, coraz lepsi itd... Uwazam że prawdziwa duchowa moralność to droga i sztuka do stawania się pełniejszym, stwania sie sobą. Na koniec napiszę ciekawą rzecz. Pewna legenda z czasów średniowiecznych mówiła o pochodzeniu narodu niemieckiego. Jest to legenda polska i mówiła, że naród niemiecki został zesłany przez Boga na ziemię przez odbyt Poncjusza Piłata. Ciekawe prawda
  19. To że ktoś wkopał sie na metr w ziemię i znalazł tam muszelkę, nie oznacza że ten kto sie wkopał obok na 2 metry i znalazł kamień nie ma racji bo nie znalazł muszelki. Ludzie widzą świat tak jak potrafią, ale kim by człowiek nie był rzeczywistość jest znacznie szersza niż jego możliwości poznawcze. Choć zgadza się, że ciezko jest uważać że Bóg istnieje jako postać i jednocześnie że nie istnieje. Jak dla mnie jednak pierwsze podejście jest błędne, a drugie jest niepełne choć bliższe rzeczywistości.
  20. A najlepszym przykładem jest współczesna Korea gdzie Kimy rodzą sie na górach i zaraz po urodzeniu sami matkę znosza na plecach przy akompaniamencie komunistycznych aniołów i nie wiadomo czego jeszcze . Co do tego co dean piszesz, to oczywiście w kwestii tego co sam myślisz o Bogu i swoim zyciu...nic mi do tego. Zycze udanego życia. Jednak jeśli chodzi o ocenę ateizmu to uważam ja za bardzo błedną i niesprawiedliwą. Ja ateizmu zupełnie nie potępiam, jest on dla mnie absolutnie równowaznym światopoglądem do teizmu, pogaństwa... Nie jest błędem, jest czymś innym. Ale to pewnie wynika z tego, że nie wierze w kary i nagrody pozyciowe, świetych cuda itd...jednak śmieszy mnie i czasem irytuje ignorancja ateistów. Mają po drugiej stronie kogos kogo uważają za głupków, ciemnogród, ludzi zabobonnych itd...i jakoby z automatu sami są przeciwieństwem. Wypowiadają sie na tematy których nie rozumieją, przy pomocy hipotez których nie rozumieją. Nie wykazuja sie absolutnie żadna etyka intelektualną, żadną higieną, a są tylko powielaczami pewnych redukcjonistycznych wizji które po prostu są tymi które najłatwiej im zrozumiec i zaakceptować. Nie dążą do jaknajlepszego poznania i zrozumienia zagadnienia, tylko do przedstawienia go tak jak im pasuje
  21. zujzuj

    Mądre odchudzanie .

    A więc nie jest to jednak ksiązka Weidera, tylko oparta na jego filozofii treningu siłowego. Jednak na każdy kroku jest jego nazwisko jeśli chodzi o ćwiczenia, podejście do serii treningowych itd... Ksiązka to "Kulturystyka dla każdego" L.Demeilles M.Kruszewski 200 stron z obrazkami kupiona w Empiku
  22. zujzuj

    Mądre odchudzanie .

    Jeśli chodzi o szóstkę Weidera to na bank bedzie bezpieczna. Ja mam całą książkę Weidera. Koleś kulturysta starych czasów gdzie nie wpieprzało sie chemii i bardziej liczyło sie zdrowie a nie wygląd. Co do diet odchudzających to sie nie znam, ale wiem że wiekszość z nich jest dla zdrowia szkodliwa. Napisze o diecie oczyszczającej która jest wręcz zalecana co jakiś czas i powinna trwac od 2 do 6 tygodni. Tez sie na niej nie znam:)(doświadczenia znajomych) więc tylko napisze, co wiem. Polega na oczyszczeniu organizmu z substancji szkodliwych. Je sie wtedy z grubsza kiszonki, warzywa, surówki, pije sok z buraków itd... Organizm nie dostaje czegoś tam, więc z założenia żywi sie z samego siebie. Spala jakies kamienie, jakies rzeczy z zył itd... Chodzi jednak o to że dodatkowo oczywiście sie chudnie.3- 6 kg w 2 tyg. Moi znajomi wyjechali do specjalnego ośrodka, ale pewnie można ją sobie samemu zorganizować. Dodatkowo dawka wiedzy na temat diet i także odchudzania(z owego ośrodka i nie tylko). Trzeba to dobrać indywidualnie. Powinno sie przeprowadzić specjalne badania i na ich podstawie określić co jest dobre a co złe. Badania takie można przeprowadzić robiąc test krwi(podobno na allegro można kupić). Mój inny znajomy badał sobie włos. Wysyła sie włos ktoś tam go bada. Potem sie jedzie na miejsce i rozmawia o nawykach zywieniowych itd... jest układana potem "szeroka" dieta. Nie chodzi tutaj tylko o kwestie odchudzania. Okazuje się, że istnieje pewien stan słabszy niz uczulenie. Organizm słabo, lub wcale nie przyswaja pewnych związków, choc spozywanie ich nie daje objawów. Przykładem jest tenisista N. Djokovic. Koleś wspiął sie na szczyt dopiero po zrobieniu takowych badań i zmianie diety. Okazało sie, że jego organizm nie toleruje czegos tam i spożywanie pewnych produktów może osłabiac wydolność jego organizmu. Dodam tez, że w tym ośrodku bardzo zalecane tez były spacery i ruch fizyczny(ale ie intensywny typu bieganie).
  23. zujzuj

    filmik

    http://www.joemonster.org/filmy/45518/Furious_Pete_Od_anoreksji_do_pakera Może ktoś z was kojazy kolesia
  24. Lochfyne więc napisz mi proszę jaki błędny wniosek wyciagnąłem. Napisz mi co konkretnie sie pod tym kryje. Napisz też którego fragmentu nie zrozumiałem i na bazie jakiego mojego posta, czy jakich zdań dochodzisz do takiego wniosku. Napisz mi także czy uwazasz, że wizje religijne i przeżycia o jakich mówi cudak to tylko funkcja mózgu. Napisz tez co rozumiesz przez określenie funkcja mózgu. Przejawy duchowości czyli wszystko co można by tam wrzucić. Buddyzm, jakieś podejścia naturalistyczne, podejście mistyczne nie utożsamiające Boga z postacią ... Kultura itd... W tym wywiadzie który zalinkowałem Dowkins mówi np: że poezja to tylko wynik działania pewnych części mózgu. Ksiądz jednak mówi, że człowiek to cos szerszego... -- 28 cze 2012, 08:29 -- Cudak. A czy rozmawiałes o tym z kimś? Psychiatra psychologiem?
  25. A mnie zawsze zastanawiało kim tak na prawdę jest ateista. Chodzi mi o światopogląd. Czy ateista jest ktoś kto odrzuca istnienie jednostkowego Boga, odrzuca świat jako inteligentny projekt? Czy może odrzuca wszelakie przejawy duchowości? Czy może uważa, że jeśli nie ma dowodów to nie powinno sie wierzyć w Boga, co nie musi byc jednoznaczne z przekonaniem że go nie ma na 100%. Podobny dylemat mam z kwestią racjonalisty. Pamiętam że kiedyś czytałem pewną krytykę "racjonalizmu powszechnego"na stronie racjonalista. Jednak tam tez nie wiele było o tym co sie kryje za tym terminem. Ty wklejam ciekawą dyskusje Dowkinsa z ojcem Coynem. Z tego wywiadu wyłania się bardzo szeroko kwestia teisty. Niestety nie bardzo czaje gdzie sie podziały kolejne części
×