Skocz do zawartości
Nerwica.com

zujzuj

Użytkownik
  • Postów

    1 822
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zujzuj

  1. Nie mam wątpliwości że Kukliński zabiłby dziecko i nawet by mu powieka nie drgnęła...chodziło mi jednak o fakt, że on jak powiedział takich zleceń nie przyjmował...Mi samo to że ktoś czuje jakoś inaczej nie przeszkadza...tylko mam wrażenie że jakieś to takie pokręcone i niektórzy jakby czuli że jest to bardziej ok, niż postawa powszechna...no nie jest to chyba hipokryzja, to nie jest cecha motłochu...To mnie bardziej nawet nie wiem jak to opisać...po prostu uruchamia...jakoś sie lekko zapalam i musze przyznać że tego nie czaje...Jakby to tytułowe większe oburzenie w przypadku dzieci, to coś złego, głupiego, dziwnego itd...
  2. Nie umiem robić takich cytatów Rotten soul. Jakie czyny?! O czym jest wątek? O oburzeniu ludzi i ich emocjach, postawach różnym stosunku do śmierci dzieci i dorosłych...Piszę że ten różny stosunek był od zawsze...i był czyms tak oczywistym jak to że mamy ręce(tylko nie pisz że nie którzy nie mają, albo nie którzy lubią sobie obciąć)....Ty jednak piszesz o hipokryzji. To jest absurdalne...Czucie inaczej w tych 2 przypadkach nie jest hipokryzją...ale nazywanie tego w taki sposób jest absurdem...To jest słówko które wykorzystujesz, które pod płaszczykiem racjonalności pozawala ci przebić sie z pozornie spójnym przekazem i jeszcze dołożyć ideologię, w myśl której jesteś ...na pewno nie motłochem i nie hipokrytom...Myślę że psychoanalityk, by to zinterpretował jako sposób na skanalizowanie i bezpieczne wyrażenie nienawiści i pogardy do społeczeństwa...a nie żadne własne zdanie. Ty to "własne zdanie" wykorzystujesz żeby przebić sie na zewnątrz z wąłsnymi emocjami, których tak otwarcie okazywac nie wypada...można by iśc jeszcze dalej Może ty widząc to, że media tym grają...nie znosisz tego. Nie znosisz tego, że ludzie sie tym interesują, dają manipulować, są głupkami, motłochem...i nie chcąc być tym motłochem. Chcąc być kimś ze swoim zdaniem, starasz sie to zakląć i w jakiś sposób zaprzeczyć czemuś oczywistemu i normalnemu... O mordercach. Chodziło mi o sceny filmowe...Zupełny rzeżnik niszczy, morduje wszystko..Wszyscy rozwaleni i nagle na horyzoncie małe dziecko które nawet nie ucieka...Nie wiedząc czemu koles je zostawia przy życiu...Standardowa scena, którą kazdy jakoś rozumie...No tak..."jednak zostało w nim troche człowieczeństwa"..."jeśli coś miało go ruszyć to właśnie bezbronne dziecko". Takie rzeczy ludzie sobie myślą, a nie..."o krw. jaki hipokryta" chodziło mi o to, że to jest absolutnie normalne i ok...a nie żadną hipokryzją No tak. Czyli kanibalizm to coś normalnego i w zasadzie nei wiadomo czemu nie praktykujemy...prawda że to dziwne. Jest w nas jakiś atawistyczny demon głupoty, który zaszczepia nam takie dziwne postawy...Świnke zeżra i sie oblizną, ale sąsiada to już nie...hipokryzja
  3. spoko...chodzi mi tylko o to, że nie wiem czemu to miałby być powód do dumy...czemu w to mieszać jakąś ideologie... jakieś teksty o motłochu, hipokrytach, ...Jakby uważanie że to jedno i to samo, że nie ma różnicy i że czuję to samo kiedy ginie 40 latek i kiedy 5 latek było czymś lepszym. Sprawiało że jest sie kimś ..no na pewno nie motłochem, nie hipokrytom ...Jestem dość wrażliwy na takie dziwne jazdy...nie potrafię tego zlokalizować ani nazwać ale to jest jakiś kwas ... Niektórzy mają taką potrzebę i nie zdają sobie z tego sprawy. Tak na prawdę czuję te atawistyczne postawy, te emocjonalne normy i graja na nich... Wczoraj na przykład czytałem jak koleś wyjaśniał że Sacha Grey to ktoś na poziomie aktorów teatralnych...oczywiście cały post uzasadniający jednostronny wręcz wychwalający zwykłą aktorkę porno...i nazywanie jest w jakiś wzniosły sposób i nie zrozumienie większości dziwnych ludzi...oczywiście koleś czuł atmosferę i to że ludzie będą wkurzeni, że jakaś patologiczna aktorka porno zaczyna robić karierę w Hollywood a jej jedynym argumentem jest kontrowersyjność...Tutaj wyczuwam tą samą postawę, jakaś dziwną potrzebę...
  4. ladywind... To że ty piszesz o zastanawianiu się to spoko...tylko że nie jesteś w stanie zaprzeczyć, że normalne i powszechne jest, że ma sie inny stosunek do opisywanych spraw...i żadne racjonalizacje nie mają nic do rzeczy. To co wy uprawiacie to jest absurd...czym innym jest po prostu czuć inaczej, czym innym jest mało czuć...wy sie wykazujecie czyms innym roten soul..ale ty chcesz zaczarować rzeczywistość? Przecież od zawsze i prawieków na wojnach, "zabijanie kobiet i dzieci" to bestialstwo. Zabijanie mężczyzny to "co innego" ...a teraz ty sie wkurzasz, że takie same mechanizmy, emocje lezą u podłoża tego że łatwiej mediom wykorzystać śmierć dziecka niż dorosłego... Ty jestes własnie wręcz oburzony , co dla mnie jest po prostu nie do ogarnięcia. Jak można sie z tego powodu wkurzać? Czy możesz mi to wyjaśnić? Mówiąc o filmach chodziło mi o przeróżne sceny...że nawet wielki zabójca, jak ma zabić dziecko to sie wacha...masz nawet rozmowy z kolesiem co zabił ponad 100 osób(dokument HBO o R.Kuklińskim), który mówił że dziecka by nie zabił...i nikogo to nie dziwi...Ty sie teraz będziesz na to wkurzał?...no najwyrażniej tak, bo własnie troche w takim tonie piszecie... Jakaś faza....nawet nie chce mi sie w to brnąć...ludzie mają dziwne potrzeby: bycia przekornym, kontrowersyjnym, oryginalnym itd...to jest święte oburzenie "pieprzona hipokryzja"...no tak "na tropie" pieprzonych hipokrytów Dla czego nie żremy psów? Dla czego nie żremy ludzi? Przeciez to nie logiczne. Przecież człowiek składa sie z mięsa które sie marnuje...czy to jest rozsądne waszym zdaniem podejście? Tego tez nie rozumiecie?
  5. ale zobacz co ty piszesz. Ty używasz jakichś dziwnych określeń "mam ubolewać?" "powinno"...tak jakby to był problem do przemyślenia i potem trzeba podjąć decyzje...i wyjaśniasz, że to niedorzeczne...co tu dorzeczność ma do rzeczy? Tak jest i nie jest to kwestia decyzji...nie bierzesz zeszytu i nie robisz tabelki "za" i "przeciw" a potem nie robisz podsumowania i nie ogłaszasz wyniku...ja nie mówię jak powinno być, tylko jak jest. Czy ci sie to podoba czy nie, ludzie mają zupełnie inny stosunek do małych zwierzątek(bo taka jest natura) i zupełnie inny do dużych...Mam rodzine na wsi i kuzynów i zawsze tak było i jest to w nas w środku...Q wy robicie z tego kazus do rozwiązania i jeszcze mam wrażenie jakby niektórzy byli nawet z tego dość zadowoleni...nie wiem do końca jak to określić Te teksty o indianach:). Mrożek umarł i jechał przez Kraków karetą..ale niewiem czy indianie wyciagną z tego wnioski że wolimy pisarzy od dzieci bo dzieci karetą na cmentarz nie jadą. To zupełnie inna historia i zupełnie inny poziom. Jakiś starzec ma wiedzę itd..i w ten spos. mozna to ocenić, ale stos emocjonalny i ból emocjonalny to troche coś innego No ja muszę powiedzieć, że wasze wypowiedzi mnie dziwią.Anne.Anakie rozumiem...jakoś sensownie to wszystko opisuje...ale już ladywid pisze o niedorzeczności...Jest cos takiego, że np: niemowlaki które są wszystkie prawie jednakowe, który ma kontakt tylko z matką można traktować bardziej nieosobowo...ale jak dziecko nabiera osobowości, kontaktuje sie, usmiecha, bawi itd...to po protu to robi i po prostu mamy do niego inny stosunek niż do dorosłego
  6. Dla mnie natomiast jest to zupełnie normalne i oczywiste...To tak jakby sie zastanawiać...czemu woda płynie z kranu na dół...a jak ma płynąć? Co do tego wszystkiego ma "zastanawianie" się? Tak jest i jest to oczywiste... Można to tłumaczyć i analizować. Jeśli ktoś łamie normy społeczne to spotyka go ostracyzm społeczny. Zaburza porządek, poczucie bezpieczeństwa itd...coś nas wewnątrz po prostu boli... Jeśli ktoś atakuje i bestialsko zabija osobę bezbronną to wykazuje sie zupełnie prawdopodobnie innymi: cechami charakteru, motywami, poziomem emocjonalnym itd...to sie rozumie bardziej nieświadomie i emocjonalnie...ale jest to chyba normalne. Tak samo jak gwałt na dziecku jest czyms drastyczniejszym i takiego człowieka widzimy jako dużo dużo większego zwyrodnialca niż gwałciciela kobiety po 30-tce... Postarajcie sie sobie wyobrazić człowieka gwałcącego dzieci, a takiego co zgwałcił dziecko...To są zupełnie inne osoby. Tak samo z morderstwem... Przecież nawet na filmach jak ktoś kogos zabija to do dzieci ma zupełnie inny stosunek...na wojnach to samo. Zabijanie dzieci to bestialstwo i nikt nie myśli"ale czemu? przecież możemy zabijac dzieci tak samo jak dorosłych"...Jeszcze zastanawianie sie rozumiem, ale jeśli dla kogoś to nie jest różnica to jest coś nie halo. Czegoś nie czuje, co myślałem że jest naturalne...choć wszystko można sobie zracjonalizować i przeintelektualizować...To jest tak pierwotne że aż dziwi mnie to co wy piszecie Teraz była głośna sprawa tej nauczycielki co zakatowała dzieciaka swego konkubenta, za to że nie wiedział gdzie sie sznurowadło kupuje...Taki przekaz gazetowy wszystko spłaszcza...ale jak zaczynasz czytać i tam sie pojawia opis, że dzieciak chcąc odpowiedzieć odpowiada że wezmie pieniążki ze skarbonki w której zbierał na papużkę...to aż za gardło łapie. Jeśli ktoś zabije kogoś kto miał 30 lat i planował posłać dziecko do przedszkola, albo zbierał cokolwiek, albo lubił gotować to jest jednak coś innego...pewnie że tu i tu jest 1 i 1...ale to nie matma...co z wami? Nawet wezmy pod uwagę małe zwierzątka. Małe lewki, tygryski chcą sie bawić i są fajniutkie...duże lewki sprawiają że sie zesrasz w gacie.Czy teraz będziecie sie zastanawiać czemu tak jest i że to bez sensu? Jak myśliwy zabije grożnego lwa, a jak zbutuje małe lwiątko to to samo?
  7. I znowu to IQ i jeszcze badania ... Badania dotyczą w dużej mierze środowisk katolickich, chrześcijańskich...jeśli nie praktycznie, to na pewno formalnie. Jeśli żyjemy w jakimś społeczeństwie w którym 90% to katolicy, muzułmanie, ateiści, agnostycy...to w zasadzie "wyrwanie" sie z tej powszechności musi być oparte na pewnej formie: niezależnego myślenia, kreatywności itd... także większych możliwościach poznawczych, intelektualnych...Więc ateiści w społeczeństwie religijnym mogą mieć wyższe IQ...ale tak samo mogłoby być jeśli chodzi o teistów w społeczeństwie ateistycznym... Są ludzie którzy lecą jak barany i nie ma znaczenia czy to ateizm, katolicyzm, protestantyzm ... W tej strukturze, która w100% zasila większość, iq będzie niskie...a "wyrywać" będą potrafiły sie jednostki względnie mądrzejsze To samo dotyczy młodzieży...Jeśli badamy środowiska w których młodzież jest indoktrynowana, to normą jest że im dzieciak inteligentniejszy, tym łatwiej i tym spójniej, logicznie i rozsądnie potrafi się zbuntować...Myślę że w środowisku w którym dzieciaki były by z fundamentu ateistami, zbuntować potrafiły by sie dzieciaki najinteligentniejsze...choć nie wiem czy wybierały by akurat teizm...W zasadzie zmiana światopoglądu jest skorelowana z myśleniem, a ono z inteligencją W tych badaniach nie ma mowy o dowodach na to że ateiści są inteligentniejsi od teistów...jest mowa o korelacji. Myślę że sprawa jest dużo bardziej skomplikowana, żeby można ją było załatwić korelacją...w końcu każda katastrofa samolotu, jest w 100% skorelowana z masą puszczonych bąków...co oczywiste o niczym to nie świadczy...Tak samo w tych badaniach oprócz wykazania korelacji, trzeba by chyba wykazać sie czymś jeszcze Choć ja jednak uważam że ateiści mogą być inteligentniejsi...bo jednak wykazują sie pewnym stylem myślenia, stosunku do rzeczywistości i to może mieć wpływ na testy IQ...tylko że trzeba powiedzieć że to IQ może być przeróżne
  8. w tym artykule miałem wrażenie że wiara jest tożsama z religijnością...no ale generalnie to pewnie tak jest i chyba jest to dość logiczne...chciałbym jeszcze zobaczyć wyniki IQ wierzących i zupełnie nie religijnych w takim powszechnym znaczeniu
  9. Może byś go nie lubiła, ale to nie o to chodzi... jego wartość jest moim zdaniem 100 razy wieksza niż krzyżaków, czy innych książek i do tego nie jest długa lekturą... W skrócie... Tam bohater w pewnym momencie uwalnia "cień"...Cień pochodzi nie z naszego świata i bedzie ścigał bohatera, aż go dopadnie i przejmie nad nim kontrolę...dodam że u Junga cień, to "cienista strona naszej psychiki" i to właśnie ta część odpowiada za wszelkiego rodzaju zaburzenia/choroby. w książce jest oddany charakter energetyczny tej cześci nas samych, która jest paradoksalna...nie ważne Bohater postanawia uciec na koniec świata, żeby ów cień nie miał żadnej szansy na kontakt z kimkolwiek( metafora ucieczki od świata,z powodu kompleksów, wstydu, poczucia niższości urazówitd...)taka emigracja wewnętrzna.... na sam koniec bohater pokonuje ów cień, nazywając go swoim imieniem...co jest metaforą poznania siebie, akceptacji. Robi to wraz ze swoim toważyszem/przyjacielem co jest metaforą konieczności otworzenia sie emocjonalnego itd...itp... Tu nie chodzi o lubienie tego. Omawiając taką krótką, książkę fantasy gdzie pojawia sie smok(też symbolika) możesz przemycić ogromną ilośc informacji...możesz sie podeprzeć opisami psychologicznymi, innymi podobnymi historiami, legendami, zdrowym rozsądkiem... i pokazać, że w książkach można znależć inspiracje, opisy naszych problemów z którymi sobie nie radzimy itd...A mamy krzyżaków, że Jagienka to, że krzyżak tamto i co z tego?.... http://www.youtube.com/watch?v=cxnC4XYD6Jk
  10. sorow...ale ja nie do końca to czaje...Zrezygnowałeś ze studiów bo są elitarne...i poszedłeś na informatykę do policealnej, po czym nie masz nawet papierka?... Nie wiem na jakim ty uniwerku studiowałeś...ale bądzmy poważni. Studia nie polegają na nauce ... jeśli jesteś w stanie sie przekulać to w czym problem? Możesz spotykać ludzi, chodzić na piwo itd... itp... To tez jest chyba po prostu fajne. Byc na studiach... To gadka o zmarnowaniu to jest plecenie 3 po 3...no błagam cię. Jeśli tak na to patrzeć, to ja byłem zmarnowany w przedszkolu, podstawówce, liceum i na studiach..nigdy sie nie uczyłem i dla tego od czasów liceum byłem zawsze najgorszy, albo jeden z najgorszych...ale jednak jakąś tą inteligencje mam i jełsi sie nią wykazywałem to nie ma bata żeby nie przejść...i tak samo jest potem w życiu. O jakim ty zmarnowaniu mówisz?
  11. ja nie wiem czy to są tylko chore ambicje, czy bardziej po prostu nie rozumienie świata i rzeczywistości...ludziom bardzo wiele sie wydaje. Rodzicom może sie wydawać, że ten i tamten sa gdzie są ze względu na papier, więc gonią do nauki. Rodzicom sie może wydawać, że w jakimś sensie są rozliczani i oceniani ze swojego rodzicielstwa właśnie na podstawie tego jak dziecko jest oceniane w szkole itd...itp... Ja muszę powiedzieć że raczej żadko nazywał bym wysokie wymagania jako ambicje...Ambicja to coś dobrego, naturalnego...a to co dostrzegam to często coś bardzo negatywnego. Kontrola, kompleksy itd... Jeśli każe ci mieć 5-ki to masz je mieć i jeśli je masz to nasza relacja jest właściwa, bo ja rządzę a ty jesteś rządzony...to jest złożone
  12. Co do książek to moim zdaniem odejść od kanonu w jakimś stopniu trzeba... np: książka fantasy "Czarnoksiężnik z archipelagu". Niby jest to głupie fantasy, ale jak sie temu przyjrzeć i przeczytać, to jest to na prawdę mądra ciekawa, poruszająca bardzo głęboko coraz naturalniejszy dla nastolatków kryzys tego wieku...To jest historia archetypowa gdzie pojawia się walka z cieniem, wewnętrzna alienacja od ludzi, chęci samobójcze itd...wszystko jest przedstawione w formie bardzo takiej lekkiej jak na temat...Jest także taki obrazowy sposób na poradzenie sobie z nimi...To samo pewnie w jakiś ogólny sposób można poruszyć na przykładzie depresyjnych wierszy kolesia co sie zabił w wieku 24 lat, co dostał setki nagród literackich, którego przekaz jest dla przeciętnego człowieka niezrozumiały...Tylko że teraz są tylko książki dla dorosłych poruszające problemy dorosłych, których dorośli rozwiązac nie umieją...można to trochę zmienić A jeśli chodzi o podział, to ktoś inny chciał ten podział robić na początku podstawówki, ktoś inny o tym pisał...jednak kiedy on nie miałby być przeprowadzony, to moim zdaniem nie ma sensu(w zasadzie to już jest przeprowadzany w czasie zakończenia gimnazjum). Przynajmniej w takiej dotyczącej każdego formie...Są np: licea akademickie które współpracują z uczelniami wyższymi, do których idą najlepsi....A takie sztuczne dzielenie, to moim zdaniem stygmatyzuje z jednej strony, a z drugiej ograbia z szans na normalność... Czasem myślę, że nie ma nic gorszego niz znależć się w klasie uczniów "zdolnych" z czego 95% jest zdolna bo rodzice są skrajnie wymagający...Niedawno była afera jak jakiś syn jakiejś pisarki po marihuanie popełnił samobójstwo... Okazało sie że lubił ambitna muzykę, tworzył bardzo ciekawe teorie filozoficzne, zaczął pisać powieść itd... no to jest po prostu chore. Polskie dzieci sa najsmutniejszymi w Unii...myśle że takie podziały to krótkowzroczność. Rozwój w formie dobrych ocen, osiągnięć, porównywania sie do innych, kosztem rozwoju emocjonalnego i normalności...Wyobraz sobie jak zesrane będzie iles tam mln rodziców, którzy wiedzą że ich dzieci własnie zostaną zaszyfladkowane..raczej od tego sie odchodzi
  13. Jak można oddzielić ucznia zdolnego od niezdolnego, skoro uczeń oceniony według szkolnych/pedagogicznych norm jako zdolny, nie jest wcale zdolny...Co oznacza być zdolnym na początku podstawówki? Podkreślać 3 szlaczkami temat w zeszycie, ładnie pisac cyferki, słuchać sie pani, siedzieć z rączkami na ławce...Ja bedąc największym kołkiem w klasie licealnej, dostałem się na kierunek na który laski z mojej klasy ze świadectwem z paskiem nie zdały egzaminów. To samo inny mój kumpel co kibel zaliczył... Jak przychodzili do nas ludzie z przeróżnych firm szukając ludzi na staże, do pracy i tłumaczyli kogo chcą, to jednym z warunków było żeby nie były to osoby z najlepszymi ocenami. Może nie był to warunek twardy,ale tłumaczyli to szerzej i koncentrowali sie na czymś zupełnie innym...Na moim wydziale było pełno osób co wkuwali ostro, co mieli dobre oceny, ale jak mieli iśc na rozmowę o pracę to wiekszymi kompetencjami wykazaliby się ludzie z ulicy, co mają jakotakie umiejętności miękkie Co do konfliktu human-matma...to jest to jednak troche inaczej. Różnice są rzeczywiste... matematyka po prostu dotyka zupełnie innych przestrzeni życiowych, trzeba wykazać się innymi umiejętnościami...Nie znam badań, ale np: wszyscy moi kumple co grali w kosza jak byli w coś dobrzy to raczej matma. Jak ktoś liczył, lubił liczyć zadania to było to ok...Jak jeden przeczytała w Pustyni i w Puszczy w 3 dni to prawie wpierdol dostał. Nie wiem za bardzo na czym to polega ale są badania mówiące, że typ ścisłowca używa jednej półkuli mózgu bardziej, a humanisty drugiej. To ma związek z typem myślenia, to tez musi mieć wpływ na osobowość. Szymon Majewski opowiadał , że będąc na humanie zawsze chciał byc jak ci z mat-fizu. Że byli dobrymi sportowcami i coś tam jeszcze...i coś w tym jest. W moim mat-fizie byli reprezentanci szkoły w piłkę, kosza na równi z profilem sportowym, z humana nie było nikogo...Kierunki ścisłe są też bardziej męskie. Czy profile mat-fiz w liceach, czy kier. inżynieryjskie już na studiach... istnieją obszerniejsze prace na ten temat, ale nie jestem w stanie teraz żadnych przytoczyć http://www.wiecjestem.us.edu.pl/humanisci-vs-scislowcy-co-na-biologia taki link tylko znalazłem...Ja osobiście nie wiedzieć z jakiego powodu, zawsze polski uważałem jako pole bitwy...Broniłem się przed poprawną pisownią jak prze utrata niepodległości... Nie wiem czemu, ale zupełnie mnie nie interesował w żaden sposób. Interpunkcje, ortografie to dla mnie głupoty od zawsze...czytacz nie znosiłem.To było dla mnie jak musztra, łamanie kołem, czysta forma na zasadzie tak bo tak...nigdy nie potrafiłem zaczaić czemu służą dwa "żet" skoro sa odpowiednikiem tej samej rzeczywistości/zgłoski...w Matmie takie bzdury nie miały miejsca. Nie ma 2 trójek...i jednej nie zapisujesz przy odejmowaniu, drugiej przy dodawaniu...Tego nigdy nie potrafiłem zaakceptować i ogarnąć. Kojarzyło mi sie to z władzą...taka władza dorosłych, którzy przy uzyciu takich sztucznych tworów, moga ci coś kazać "tak bo tak" i ty miałeś sie tylko bezmyślnie do tego dostosować -- 17 wrz 2013, 13:22 -- Jeden z profesorów odpowiedział na to pytanie. Uniwersytety nie mają szkolić pracowników. Uniwersytety mają tworzyć obywateli...tylko że nikt nam tego wcześniej nie mówił(przynajmniej ja na to tak nie patrzyłem)
  14. Tylko że ta teoria wieloświatów jest odpowiedzią własnie na to o czym piszę...Naukowcy uwazają ze niemozliwe jest żeby nasz wszechświat był dziełem przypadku...Jest to wręcz groteskowo niewiarygodne. Więc uznali że jest nieskończenie wiele wszechświatów, które są inne...Tylko że inni mają inne teorie. Jedna z nich mówi że nasz świat został zaplanowany...czy przez Boga, czy kosmitów czy cokolwiek innego..zgadzam sie że to zupełne sci-fi..w zasadzie to juz nawet coś więcej...bo jakis inny koles mówił że możemy byc jak farma mrówek w pokoju dzieciaka...
  15. Nie znam żadnego. Tak samo jak nie znam żadnego z wysokim...poza tym napisałem że jest przereklamowana, a nie że nie istnieje lub nie ma znaczenia. Karierę naukową można miec udaną mając w zasadzie troszkę ponad przeciętną...Jeśli ktos chce zostac wynalazcą to jasne że trzeba sie czymś wyróżnić...tylko że nikt nie mówi o innych kwestiach, nie wiem czy nie wazniejszych. IQ można zmierzyć i z tego powodu jest takie ważne, ale musi być w pewnym sensie sprzężone z innymi czynnikami... Znam kolesia z bardzo wysokim IQ, który jest świetny z matmy...a głosował na Leppera i był przekonany że jakiś tam koleś umie latać i że już wynaleziono teleport. Generalnie niektórzy nazywali go orzeszek i chodziło o domniemaną wielkość mózgu...Jeśli ktoś został wynalazcą to przede wszystkim dzięki pasji, geniuszowi...a IQ oczywiście jest pomocne co do mózgu. Wysiłek fizyczny + dieta
  16. Jeśli chcesz używać rozumu w zły sposób to może być ciężko go ruszyć. Przeciw sobie cięzko go używać...no chyba że sie jest horym Co do inteligencji to jest ona znacznie przeceniana...choć na pewno o czyms tam świadczy
  17. no rzeczywiście nie czytałem...zescrolowałem ostatnią strone tylko
  18. Nie rozumiem...w jakim kontekście wy piszecie że powstanie życia było kwestią czasu? Chodzi o Boga, czy kontekst jest płytszy? Bo można dyskutować że jeśli dziś teleportowalibyśmy życie z ziemi, to prawdopodobnie byłoby kwestią czasu żeby sie znowu pojawiło. Tylko w jakim celu prowadzić takie dywagacje? Przecież żeby to życie mogło powstać, to ziemia musi być zdeterminowana prawami fizyki jakie nas otaczają a na co szansa była skrajnie niewielka...jeśłi to jest dyskusja czysto biologiczna, o tym czy Bóg postawił na ziemi człowieka, lub czy mógł ów człowiek powstać w wyniku jakichś tam procesów ..to ok. Tylko że jeśli jest mowa o Bogu to chyba jest to troche głębsze...i nie wiem czy to jest zły pkt widzenia...No chyba że tutaj chodzi o obronę dosłowności przekazu księgi rodzaju...co jest chyba troche głupie...bo jest pełno teologów którzy wcale tego nie robią, jednocześnie jej nie odrzucając...Przecież Bóg mógł(choćby hipotetycznie) działać przez prawa natury...
  19. Ale wy nie macie racji. Nie powinno sie w tym przypadku rozpatrywać czasu, ani patrzeć tylko pod kątem chemii...To co sie dzieje w chemii jest możliwe z innych powodów...chodzi o ogólne podstawowe prawa fizyki, które sprawiają że świat wygląda jak wygląda. Jednak wszechświat mógł sie ustabilizować w zupełnie inny sposób i wtedy reakcje chemiczne mogłyby nie mieć żadnych szans żeby zaistnieć w takiej formie jaka znamy... Wszechświat teraz nagle nie zmieni swojej natury i nie zacznie być przestrzenią w której życie jest niemożliwe...To już sie stało i prawdopodobieństwo tego jest groteskowo, skrajnie małe. Jest tak samo małe jeśli wszechświat miałby istnieć 100 lat i jeśli miałby istnieć 1i nieskończenie wiele zer...a więc twierdzenia że pojawienie się życia było kwestią czasu są bez sensu. Bo tutaj rozpatruje sie sytuację w której ono ma możliwość powstania. Ale żeby ta możliwość była doszło do cudu który to tylko umożliwił
  20. Ludzie...o co wy sie kłócicie? Czy wiara w Boga jest koniecznie tożsama z wiarą w dogmaty, w teorie stworzenia świata w sensie dosłownym, wiarą że biblia jest książką historyczną itd...? Co ma jedno z drugim wspólnego? Nie rozumiem też jak wy jesteście w stanie dyskutować w zasadzie w pewnej opozycji świat stworzony przez Boga vs świat niestworzony przez Boga...przecież jeśli po jednej stronie jest jakiś fundamentalny kreacjonista, a po drugiej ewolucjonista/ateista to w zasadzie wy nie macie żadnej płaszczyzny do jakiejkolwiek dyskusji...argumenty obu stron muszą sie w 100 mijać...Jak wielki wybuch może byc jakimkolwiek przeciwieństwem fundamentalnej wiary w księge rodzaju? Jak ewolucja czy jakiekolwiek inne teorie biologiczne, antropologiczne mogą być przeciwieństwem historii biblijnej o stworzeniu świata... no przeciez to jest absurd. Do te argumenty mają potwierdzić wasz światopogląd, a nie że wasz światopogląd wypływa z przedstawianych procesów intelektualnych....Czy nie lepiej pogadać jaką kto ma wizje Boga, skąd ona sie bierze, jak człowiek siebie w tym wszystkim widzi, co tomu daje ...i ew. druga strona niech mówi o sobie...Biblia została zmiażdżona jako przekaz historyczny. Naukę za to inni traktują jako 100% potwierdzone dane...na prawdę was podziwiam, że wam sie chce
  21. No tak. Obama to agent kgb, mosadu i hezbollahu...Nie wiem jak tam Egipt, Algeria...ale co do Iranu to sie troche orientuje. Po pierwsze to oni nie są arabami. Po drugie to to co jest tam dzisiaj jest wynikiem działań wielce demokratycznego kraju czyli USA...Kiedyś rządził tam szach...tylko że rządzenie polegało na tym, że on żył jak żył, kosztem wszystkich innych. Nie będę opisywał wręcz karykaturalnych decyzji ekonomicznych i społecznych...Jak dzieciak odpala kompa żeby sobie w jakiegoś tycona pograć, to ma więcej rozumu i rozsądku...Wielce bezczelnym Irańczykom znudziło sie ogrzewanie domów suszonym wielbłądzim gównem, kiedy kraj śpi na gazie...90% zysku z tego gazu mieli USA i GB, a 10% naród Irański czyli szach i jego rodzina.... USA 2 razy zabijali Iranskich przywódców którzy byli umiarkowani i rozsądni.....czyli miedzy innymi postulowali inną polityke surowcową...Naród sie po prostu zradykalizował. W takim porządku jaki był nie było możliwe uzdrowienie sytuacji nie będąc radykałem...Ta cała rewolucja obyczajowa w Iranie to wina nikogo innego jak USA. Te wszystkie oszołomy które tam są,to produkt USA...Tam po prostu rządzi Rydzykx100 normalnym narodem...Sam Iran jest krajem o niebo bezpieczniejszym niż np: Polska i inne kraje EU. Ludzie są dużo bardziej życzliwi. Irańczycy są narodem od zawsze wielbiącym poezje...możesz poczytać relacje podróżników. Jest 100% rozdzwięk między narodem i władzą...
  22. No nie wiem. Nie zauważyłem żeby muzułmanie mieli dobrą prasę. Powiedział bym nawet że oni są tak słabi, że ciężko cokolwiek pozytywnego na ich temat znależć. Nie mają żadnej siły przebicia...W Białymstoku to im nawet mieszkania palą... ale to już trochę offtop
  23. Carlos. Chyba niedługo to bedziesz miał już jakąś islamską paranoje. Za dużo TV
  24. ale jeśli sam nie masz zielonego pojęcia o tym skąd sie to określenia na jakąś rzeczywistość wzięło w umysłach ludzi...jesli sam nie masz żadnych doświadczeń z tym związanych... Jeśli są inni którzy mają inne zdanie od twojego. Są tacy co mają zdanie przeciwne czysto intelektualnie, a więc po prostu jest napisane o duszy w różnych miejscach... Są tacy co jakoś mają/mieli kontakt z tą częścią. Są na pewno różne książki teologiczne, antropologiczne ...No więc. Skąd wiesz że ma nierzeczywisty charakter? I co przez to rozumiesz? W zasadzie to jak ty dusze widzisz...No nawet nie wiem w zasadzie co twoim zdaniem nie istnieje.
×