Skocz do zawartości
Nerwica.com

zujzuj

Użytkownik
  • Postów

    1 822
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zujzuj

  1. zujzuj

    Gender

    I tak każdego czeka śmierć, przynajmniej ta myśl mnie pociesza no własnie...to nie lepiej sie cieszyć zyciem..zamiast czekać na śmierć? Tak czy sidak umrzesz, więc warto chyba sensownie wykorzystać czas który masz
  2. zujzuj

    Gender

    niczego mu nie zabraniam...tylko tak staram sie sobie wyobrazić wpływ takiego światopoglądu na życie człowieka...no nie jest on raczej pozytywny
  3. zujzuj

    Gender

    Masz bardzo, bardzo negatywne podejście...nigdy nie bedziesz zdrowy jeśli będziesz widział w koło tylko...no sam nie wiem co konkretnie, ale na pewno nie widzisz nic wartego uwagi i nie widzisz nic wartościowego..to dośc dołujące i przygnębiające
  4. zujzuj

    Gender

    Skąd wiesz jaki to człowiek mówił i skąd wiesz w jakiej intencji i skąd wiesz, że mylę się jak on? Proszę o dowody. "Bóg nie gra w kości" powiedział Einstein i mówił o odkryciach i hipotezach związanych z fizyką kwantową(dokładnie o czym nie wiem)...nie miał jednak na myśli Boga w sensie osoby grającej, nie grającej w kości...tylko wszechświat i jego reguły...fizykę i jej prawa. Mylił się, ponieważ fizyka kwantowa działa według praw, których on istnienie odrzucał...ty chyba miałeś do czynienia z samym cytatem/stwierdzeniem bez świadomości jego kontekstu. Nie jest to tekst teologiczny/kościelny wyjaśniający naturę Boga... A odnośnie bicia...to nikita kiedyś był zmuszany do jedzenia przez babcie do tego stopnia że sie raz porzygał...dostał za to wpierdol i uważa że to wszystko było jak najbardziej ok...i że dzieci trzeba bić bo sa złe...
  5. zujzuj

    Gender

    Człowiek mówiący o Bogu nie grającym w kości miał na myśli coś zupełnie innego niż ty...i sie mylił. Mówił o fizyce kwantowej i w świetle dzisiejszych naukowych odkryć można powiedzieć że nie miał racji...także to bardzo słaby przykład
  6. zujzuj

    Gender

    Ja popieram feminizm:)...no przynajmniej równouprawnienie. Problem mam jednak czasem z samymi feministkami, na pewno mam problem z ideologami wszelkiej maści...nie jest to dla mnie takie jasne, proste...jest takie powiedzenie "Głupiec chcący zrobić dobrze, narobi więcej szkód niż głupiec chcący zrobić zle"...A co do zabawek, to właśnie klocki i gry ratują sytuację...no ale to jest neutralne płciowo
  7. no tylko, że chyba to nie tylko sama opisana sprawa jest problemem...nie każda kobieta da sie tak oszukać...Nie jest tak, że pozwoliłabyś mu w zasadzie na wszystko? Niektóre dziewczyny tak mają, że zrobią wszystko...nie przejawiając szacunku do siebie, asertywności ...mając nadzieje na usidlenie faceta, związek itd... A możesz opisac ten związek? Czy to nie jest związek kilku dniowy?
  8. zujzuj

    Gender

    co do tych zabawek to rzeczywiście cośtu nie gra...Kupowałem teraz chrześniaczce prezent i to jest jakieś dno...Same różowe Barbi, możesz jeszcze oczywiście kupić porsze różowe(dla barbi), domek różowy(dla barbi). Są do tego zestawy do makijażu "hot chick"...są torebki z pieskami(małe yorki)...To jest jakieś zupełne dno. Tyle feminizmu, PL sie rozwija, świadomość sie zmienia a zabawki dla dziewczynek są chyba coraz gorsze...Nie widziałem żeby były jakieś zabawki dla chłopaków typu :dresiarz w bmw, koksiarz...a dla dziewczynek same takie ogłupiające i skrajnie płytkie
  9. zujzuj

    Gender

    Gender, gender, gender...Powinno sie zacząć od ludzi. Są ludzie którzy uważają że nasze społeczeństwo jest złe, że nasza kultura jest zła u fundamentów.... Ci właśnie ludzie starają sie wykorzystać gender, do przeforsowania swoich poglądów i zainicjowania zmian. Uważają że cała nauka o gender daje im ku temu jakąś ideologiczną wiarygodną podstawę...Gender w takiej spotykanej formie jest kolejnym stadium feminizmu...szczególną jego formą....ale generalnie ideolodzy gender nie chcą mówić i dyskutować o kulturowym aspekcie płci. Oni chcą zmieniać kulturę...Kiedy mówią że "istnieje kulturowy, nie biologiczny aspekt płci" to w domyśle jest :nasza obecna kultura jest zła u fundamentów i trzeba to zmienić...Oni po prostu uważają, że kulturowy nacisk na robienie drwali z chłopców jest zły...Ideologicznie. Oni tego nie dowodzą...oni to po prostu uznają, ponieważ po prostu feministki zle sie czują ze swoją kobiecością...ta zmiana daje im szanse zmienić to "zło" które przypadło im w udziale. Uważają że kultura je krzywdzi, wmawiając im inność...kobiecość im bardziej będzie sie róznić od męskości tym bardziej będzie złą kobiecością dla feministek... Uznajmy że na marsie jest 100 marsjan. 40 jest silnych, 40 mądrych, 20 jakichś tam...Wiadomo że zajęcie silnego będzie wymagało wykorzystanie siły, zajęcie mądrego mądrości itd...Oni mogą być na poziomie jaskiniowców, ale ich kultura tak sie rozwinie.Kultura nie będzie ich pytać czego bys chciał. Kultura traktuje gatunek, społeczeństwo jako całość. My mamy setki tysięcy lat ewolucji za sobą...Tak sie składa, że mężczyzni fizycznie różnią sie od kobiet..ta różnica zdeterminowała kwestię ról. Oczywiście kobietom przypadły te które dają,najmniej satysfakcji, nie wymagają kompetencji...i oczywiście kobiety są "pokrzywdzone"...Obecna kultura nie daje im możliwości rozwinięcia sie na maksa :)..bo mówi że lepszym drwalem będzie facet...no i oczywiście będzie, tylko ze to juz nas nie obchodzi... To jest przejaw społecznej pełzającej schizofrenii...oddzielenia sie od naszej kultury, która jest zła i którą bedziemy zmieniać, pacyfikować, oswajać...To jest po prostu tworzenie nowego społeczeństwa, nowych ludzi...Tak jak kultura tworzyła i wpływała na całość pozytywnie...tak teraz nas to już nie obchodzi, bo teraz musimy tworzyć kulturę która pozwoli na rozwój egoistyczny...żadnych granic...wszystko podporządkowane ego i osobistemu "rozwojowi"
  10. Kalebx...Pisałem własnie to co zawiera ten cytat. Pisałem, że Bóg jest w ciele i że tak samo jest we wszystkim innym co znajduje sie we wszechświecie i że jest niejako siłą sprawczą i jakby "przywołującą" do życia/istnienia...ale znaki widzialne kościół to inna sprawa. Pewnie że jest to ważne, no ale chyba nie najważniejsze. Obecnie jednak nie tylko te kwestie kościołowe są na 1 miejscu, ale wręcz nie ma miejsca na nic innego. Imre. Sa ludzie którzy sie modlą do Boga, żeby naukowcom nie udało sie odkryć tego, czy dowieść/uzasadnić owego. Są tacy którzy wszystko co napisane w Biblii traktują dosłownie i wszelkie argumentacje, badania które to dogmatyczne spojrzenie podważają starają sie deprecjonować...No tylko że druga strona też nie jest taka w porządku. Sa ludzie którzy po prostu doktrynalnie maja redukcjonistyczne podejście do rzeczywistości...oni z założenia odrzucają wszelką duchowość, bo przecież w gruncie rzeczy te wszelkie doświadczenia mają charakter ulotny, osobisty...i nie da sie tego powtarzać w warunkach laboratoryjnych czy obserwować. To są dla mnie dwie strony tego samego medalu. Obie strony są nieracjonalne, chociaż ta druga z nich by sie na cos takiego oburzyła...i może słusznie. Dla mnie jednak takie podejście jest racjonalistyczne, ale nie jest racjonalne.
  11. Kalebx3...odpowiedzią na to co ty piszesz, jest to co pisze marek1977...Dzisiaj niestety dyskusja dotyczy istnienia Boga w sensie fizycznym...sensu księgi rodzaju w sensie dosłownym itd...itp...Nawet tutaj jest pełno dyskusji o wielkim wybuchu, a fizyce kwantowej generalnie o nauce...Tak jakby wybór był zero-jedynkowy.Albo muszę odrzucić naukę, albo istnieje dla mnie tylko ona. Chodzi o to, że duchowość zawsze była pewną odpowiedzią i stosunkiem do rzeczywistości...czy to pogaństwo wszelkiej maści, czy wszelkie inne religie. Nie chodziło o wymyślanie Boga,tylko o kontakt z nim . Ludzie nie siadali i nie mówili"dobra nasz Bóg będzie taki i taki,bo my lubimy masturbację i on będzie ją wychwalał...". To czego sie boisz to wynik zupełnego oderwania od rzeczywistości duchowej...jeśłi dla ciebie problemem jest że ktoś sobie wymyśli Boga i takie coś ma być rzeczywistą konkurencją dla twoim zdaniem prawdziwej wiary...to dla mnie ta niby prawdziwa wiara już jest po prostu martwa.... Hierarchia kościelna ma na pewno kompetencje teologiczne, ale nie ma wręcz żadnych duchowych.... Jedyny opis na temat Boga jaki znajduje sie w Biblii to "Bóg jest duchem"....„Bóg jest duchem; potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie”. Jest mowa o duchu, a nie o ciele, nogach, rękach itd... Jest mowa o duchu nieskończenie doskonałym. http://www.apostol.pl/janpawelii/katechezy/bog-ojciec/b%C3%B3g-duch-niesko%C5%84czenie-doskona%C5%82y tutaj jest katecheza JPII....nie wiem jak to sie dzieje, że nadal dyskusja toczy sie wokół istnienia ciała Boga w sensie fizycznym http://clendennen.blogspot.com/2013/03/bog-jest-duchem-i-tylko-duch-moze.html Tu jest ciekawy tekst http://www.teologia.pl/m_k/zag02b.htm tutaj wywiad z księdzem pod pkt 4 jasno mówi że Bóg to istota niematerialna
  12. No właśnie..wielu ludzi w zasadzie jeśli ma sie określić, to raczej odrzucają religie, są antyklerykalni...ale już w kwestii Boga są dość otwarci...choć co do wizji standardowej raczej sceptyczni... Obecny rozwój ateizmu nie jet raczej krańcem podróży i punktem w którym ludzie świetnie sie czują i mają poczucie że dotarli do jakiejś prawdy...jest to raczej odrzucenie wizji jeszcze kilkadziesiąt lat temu powszechnej...Kościół hierarchiczny zupełnie sobie z tym nie radzi i nie poradzi sobie.
  13. przecież pisałeś o papieżu...i o tym że liże dupę muzułmanom bo jakiejś lasce umył nogi...ale zgadzam sie ża taka rozmowa nie ma sensu...bo w zasadzie rozmawiamy o religii a temat miał byc o Bogu. 2 różne kwestie
  14. Kalebx...co ty pieprzysz? Co to znaczy że w kwestii muzułman papież nie ma monopolu prawdy? To podaj mi spis tematów w których papież ma monopol na prawdę i spis w których nie ma...Wymyślasz już takie bzdury, że głowa mała...Ty teraz decydujesz na jaki temat ma monopol papież? Juz pomijam tą buracką erystykę i gierkę słów o jakichś "dogmatach szczególnej miłości islamu"...To jest dno. Nawet nie ma sie jak odnieść. "Szczególna miłość do muzułmanów" ..skąd wymyśliłeś taki bzdet? Marek 007 jeszcze sie pojawił i czuje że niedługo objawi swe zdanie..
  15. Papież liże dupę muzułmanom myjąc nogi muzułmance i żydom...Piszesz o papieżu. Papież nie wie cona dzwonach wyryto za czasów Sobieskiego...ty wiesz. Napisz list do papieża, niech sie ogarnie...bo on nie wie czym jest chrześcijaństwo. Najwyrazniej nikt w jego otoczeniu tez nie ogarnia..ty na szczęście ogarniasz. Jesteś światłym teologiem...przypominam że piszesz o papieżu...w tym kontekście o sobie jako soli świętego kościoła. ..Mi się wydaje że po obu stronach jest pełno idiotów i głupców...Rozumiem że ty uważasz, że muzułmanów należy nienawidzić i najlepiej eliminować i wymaga tego od ciebie chrześcijańska tradycja...tak?
  16. No i jak twoim zdaniem te fragmenty maj sie do twojego wczeniejszego postu?
  17. Jak ty wyskakujesz, że umył nogi muzułmance, że Jezusa zamordowali żydzi...to to jest dla mnie OMG. Moim zdaniem to nikt nie powinien nikomu myć nóg, bo to jest po prostu poj...e...ale rozumiem że jest w tym jakas głęboka symbolika i jest to pewna tradycja. Ale tobie sie nie podoba ...a gówno wiesz. Nie wtrącam sie w wątek islamoteroryzm, ale interesuję sie Iranem i ten własnie Iran jak pojedziesz tam na wakacje to spotkasz ludzi którzy beda cie nocować, karmić...a jak będziesz sie z nimi żegnał to będą płakac...bo są zwykłymi prostymi ludzmi i te wszystkie polityczne zawieruchy maja w dupie...Jak do Iranu pojedziesz i pokażesz dolara to ludzie ze strachu sie zesrają, taką mają już zmieloną psychę tymi szatanami, osią zła itd... żydzi zabili Jezusa...no żesz krw...Poczytaj biblię i powiedz co tam jest o Zydach a co o Polakach? Jak taki z ciebie formalista, to wymyśl sobie swojego Jezusa i nim rozporządzaj, bo z tego co sie orientuję on był zydem mówił do żydów, myslał o zydach i nimi był otoczony...kto miał go zabić marsjanie?
  18. hektorka...są ludzie którzy mogą pięknie mówić o świecie i miłości, a sa tacy przy których będziesz się po prostu dobrze czuć...Ja kiedyś trafiłem na pewne forum osób "przebudzonych"...Był tam pewien koleś co nazywał sie Uzuli i który przedstawiał sie jako reinkarnacja jakiegoś kosmity z planety jakiejś tam...Nie był to regularny wariat. Używał bardzo dziwnego, niestandardowego języka i mówił bardzo ciekawe, ładne rzeczy...Przeróżne rzeczy. Od opisu świata, sił, mocy, do opisów tańca pochwał delfinów, motylków itd...:). Chodzi jednak o to, że jakby zapomnieć o treści. Jakby zupełnie wyłączyć to co on mówi i czy sie z nim zgadzamy, czy nie...i postarać sie ocenić to wszystko w formie bezosobowej relacji między obiektami...To wtedy wyłania sie pewien ciekawy obraz. Mianowicie on wciągał niejako ludzi w swój świat...on nie tylko o nim opowiadał, ale wciągał umysły niektórych ludzi...On pisał o złych istotach. Istotach jaszczurach, różnych poziomach zła itd...a ludzie coraz bardziej zafascynowani tym wszystkim pytali go o rózne rzeczy...Pytali go o rzeczy, które wiedział tylko on i tylko on mógł im dac odpowiedz. Tworzy sie relacja w której jesteś w jego świecie i niejako krok po kroku stajesz sie coraz mniej autonomiczny....Potem ludzie pytali co mają robić, spotykali sie z nim itd...Był wątek o instruktorce medytacji, która popełniła samobójstwo. Kobieta była znana i była autorytetem i to samobójstwo miało sie nijak do treści o jakich opowiadała, szczęściu, spełnieniu itd...itp...Ten koleś pisał, że samobójstwo to nic złego...że to niejako głupota istot niższego rzędu, nieświadomych tworzy stosunek do samobójstwa...że przecież jest reinkarnacja, inny świat i w zasadzie samobójstwo to rozwój...chęć wejścia na wyższy poziom...Chodzi o to, że to są bzdury. Tak po prostu i po ludzku...ale ludzie niestabilni, rozchwiani których na tym forum były tabuny mogą spojrzeć na to w inny sposób...on jednak miał to w dupie....i to jest to. On bardzo wiele dostawał od tych ludzi, niektórzy sie pewnie w jakiś sposób uzależniali, czekali na jego posty itd...coraz bardziej wchodzili w jego świat, a on coraz większy miał wpływ na ich świat...Tak sie tworzy ta zależność. Osho fajnie mówił...bardzo wiele ciekawych rzeczy...na pewno był człowiekiem wiedzącym więcej niż inni, na pewno był inteligentniejszy, bystrzejszy bardziej błyskotliwy, wiedział i świecie więcej...no ale z jego strony nie spotykało ludzi zbyt wiele dobrego. Tak po prostu. On myślał tylko o sobie...a te mądrości, wiedzę wykorzystywał. Takie jest moje zdanie...Lepiej być głupcem na swoich nogach, niż bezwolnie podążać za nawet największym mędrcem...Człowiek mądry nie będzie tylko mówił, będzie głębiej patrzył na ludzi i relacje...Będzie szanował ludzką autonomię i nie pozwoli stworzyć relacji jaka charakteryzuje przeróżne kulty...To sie powinno oceniać, a nie treść słów. Jak mężczyzna mówi, że kocha, a chce tylko zabrać kase to jest oszustem. Ten kto kocha nie będzie cie oszukiwał...choć może mówić dokładnie to samo, kto wie czy nawet nie ładniej. http://uzuli.undine.pinger.pl/ Tu jest blog tego kolesia, który z tego forum o którym mówiłem zniknął. Ktoś go oskarzył o oszustwo ...jakieś czysto ziemskie sprawy wynikły i koleś zmienił otoczenie...poszedł gdzie indziej być kosmicznym autorytetem -- 17 gru 2013, 13:29 -- To przez takich jak ty kościół pada...i na skale to miał być budowany, a nie miał zostać skałą
  19. No niestety...tak to wygląda. Te dywagacje na temat rodzeństwa, żon, dzieci itd...to są dywagacje. Tego nikt nie udowodni.
  20. Nikt nie wierzy, że sąsiadka jest czarownica i zawarła pakt z diabłem..nikt nie wierzy, że jak będziesz wystarczająco długo kopał to dokopiesz sie do piekła...bo ziemia jest okrągła...itd...itp..No ja osobiście uważam że nie ma cudów, nie ma świętych...Jest jedna i druga rzeczywistość. To chyba nie miał być hawkins tylko Dawkins... no jego książki to nawet nie są opozycją czy jakąkolwiek polemiką z poważną teologią. Niektórzy dylematy którymi on sie zajmuję rozstrzygnęli jak byli jeszcze nastolatkami...no ale są pop-piosenkarze, pop-kucharze...musi być i pop-ateista
  21. Czy Osho był psychopatą to nie wiem...szybciej bym tą jego prawą rekę Shile podejrzewał...ale fakt jest taki, że Osho dużo mówił, bardzo dużo mówił.Mówił dobrze...Te wszystkie książki co są teraz na miliony sprzedawane to nie sa książki, tylko zapisy wykładów które są tłumaczone i drukowane...nawet nie wiadomo kto na tym zarabia. Faktem też jest, że Osho żył diametralnie inaczej niż jego wyznawcy...To że chciał mieć 365 rolls royców, jeden na każdy dzień to już jest jakieś materialne wynaturzenie...to już jest skrajność. niestety tacy ludzie mają niezwykłą podskórną intuicyjną umiejętność mówienia tego co ludzie chcą usłyszeć...Czy to rydzyki, ten Jones czy inni...oni wszyscy mówią do nieszczęśliwych, słabych, krzywdzonych, wypalonych, samotnych ludzi którzy słyszą to co chcą, słyszą ładne rzeczy... Rzeczywistość jest jednak często troche inna...Choć trzeba tez przyznać że ten dokument nie jest bezstronny:)...Ja czytając książki Osho nie miałem wielkiego problemy z treścią...jednak czytałem też inne i on sie tam pojawiał. Pojawiały sie też informacje na temat jego medytacji i szkód jakie wyrządzała...potem obejrzałem ten dokument i byłem w szoku. -- 16 gru 2013, 18:56 -- http://www.apostol.pl/janpawelii/katechezy/bog-ojciec/b%C3%B3g-duch-niesko%C5%84czenie-doskona%C5%82y A tutaj Jan Paweł II
  22. No ja do końca jakoś tak tego nie widzę...ten ateizm to jednak jest dość wiarygodny:). No bo jednak nauka sie na tyle rozwinęła, że te wszystkie rzeczy w które sie wierzyło już dzisiaj wyglądają inaczej...no nie wymaga wielkiego wysiłku uważanie, że Boga nie ma wniebie nad naszymi głowami, diabła we wnętrzu ziemi...problemy mają ci co wierzyli dosłownie w zapisy w księdze rodzaju...sam kościół nie ma juz takiej władzy nad duszami ludzi, bać sie nie trzeba....poziom teologiczny księży jest zerowy itd...itp...Ateizm to odrzucenie obrazu który nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością i w sensie duchowym niczego ludziom nie daje i nie odpowiada na żadne duchowe potrzeby...Choć trzeba przyznać że ludzie którzy uważają sie za racjonalistów, często mają duże problemy z racjonalnym myśleniem. Co do Osha to ja kilka jego książek przeczytałem...ale coś mi u tego kolesi nie gra...a tutaj jest dokument o nim jak jeszcze nie nazywał sie Osho...tylko Bhangwan. Niestety jak widać na dokumencie szału nie było, więc szyld zmienił...Oczywiście sam Osho nie miał bezpośrednio z tym wiele wspólnego, bo wydawał kasę gzie indziej...no ale obraz nie najlepszy
  23. Emocje jakimi jesteśmy obdarzani mają charakter interpersonalny,osobowy. Tak funkcjonujemy...więc po prostu łatwiej chyba tak to jest przedstawić,nadać charakter...może z tą srogością to przestrzeliłem...ciężko to jasno określić. No ja nigdy medytacji nie praktykowałem, modlić też sie nie modle, ale w temacie tak pobieżnie jestem i myślę że ta medytacja to jest forma docierania do wnętrza...więc podobieństwa są.... Tylko że u mnie to miało raczej charakter punktowy i ekspluzywny czy implozywny ...nie wiem jak to określić. Wszystko jakby sie odwróciło...Bóg był niezmiernie daleko, a potem okazało sie że w zasadzie to jest we mnie...Biblia była o ludziach sprzed tyś lat...a okazało sie że jest o wnętrzu człowieka...Tak mi sie to przestroiło z zewnętrza na wnętrze...Jakby dziura sie w głowie zrobiła i otworzyła mnie na zupełnie nową rzeczywistość
  24. Nie wiem...tzn to nie tak, że ja utożsamiłem to uczucie z osobowym Bogiem...jeśli już to jest wręcz odwrotnie. Ja osobowego Boga raczej wykluczam...Ja użyłem określenia "ojcowska miłość" i ja nie wiem czemu to określenie wydaje sie być najlepsze...zacznijmy od początku Będę personifikował. Będę kreślił, tworzył osobę która "jest" na końcu tego uczucia, ale tylko dla lepszego zrozumienia. Tak chyba będzie mi najłatwiej...To tak jakby być idiotą, kretynem, świnią, głupkiem, łajzą i sie zupełnie tego wstydzić, gardzić tym, nienawidzić tego itd... i mieć kontakt z kimś kto to wszystko dostrzegł...i ten ktoś to akceptuje, ale w taki ...sam nie wiem jaki sposób. Taką spokojną obecnością, troche srogą, trochę dyscyplinującą...Tak jakby zupełnie nie oceniając, ale w 100% rozumiejąc. Tak jak stary człowiek może sie pochylać nad głupotą młodego...on to przeżył, zrozumiał, doświadczył itd...sam nie wiem. Tak jakby był 100 mądrzejszy i nie bardzo to wszystko co najgorsze miało dla niego znaczenie. Pomimo tego tak jakby ten ktoś miał do ciebie bardzo pozytywny stosunek...no tak wygląda miłość....Tylko że w tym uczuciu jest jednocześnie jakby srogość...ma po prostu ojcowski, kształtujący charakter. Tak jakby wychowujący, kształtujący sam nie wiem...no uczucie. To określenie najlepiej pasuje...Ojciec sie zajmuje, patrzy na ciebie, nie umiesz tego co on, wszystko wychodzi ci zle...no ale cie nie odrzuca. Wie że sie nauczysz i będzie dobrze...że droga tego wymaga....No i wtedy sie czuje ojcowską miłość. Tylko że u mnie to jest "doskonała" ojcowska miłość...No nie wiem czemu akurat tak...tak czułem i tak to wygląda i to określenie wydaje sie najtrafniejsze. Miłość matki jest inna niż ojca...ojciec cie niejako przygotowuje do świata, a matka obdarza uczuciem Powinno byc odwrotnie i chyba to powinno być doskonałe matczyne uczucie...no ale tak nie jest. To jest uczucie które sie rzutuje na świat. Ta osoba o której mówię obdarza tym uczuciem rzeczywistość i w tym także mnie...Nie wiem. Nie potrafię oddać charakteru tego uczucia
  25. A co do wyznania wiary i modlitw...i martwoty naszej wiary.... W biblii jest napisane "A będziesz sie modlił tak: Ojcze nasz, któryś jest w niebie...itd..." Idziemy do kościoła i mówimy te same słowa. Mówimy je po frazie księdza "W górę serca wznosimy je do pana..." Ten fragment z biblii nie oznacza, że mamy robić to co robimy w kościele, czyli powtarzać te słowa. Ma on głębszy sens... Jest inny fragment "Nie jest nieczyste to co wchodzi przez wasze usta, tylko to co z nich wychodzi. Pochodzi bowiem z waszych serc a serca macie nieczyste"...Nasze serca są nieczyste..a jak je oczyścimy, to zrozumiemy i będziemy sie modlić tak "ojcze nasz itd..." ale nie w sensie formalnym. Te słowa płynęły z serca 2 tyś lat temu. raz...Ten fragment w biblii nie oznacza, że mamy je powtarzać. Wręcz przeciwnie...my mamy dążyć, a na końcu bedzie pkt który obrazuje owa modlitwa. PKT w sensie zrozumienia i poznania Boga, z którego wyniknie nasza modlitwa. Specjalnie sięgnę po książkę. Św Augustyna i napisze ci cytat. "Jakże wielki jesteś, Panie. Jakże godzien, by Cię sławić. Wspaniała twoja moc. Mądrości Twojej nikt nie zmierzy. Pragnie cie sławić człowiek..itd...itp.." On to pisze przed każdym rozdziałem i tego jest pełno. On wie o czym pisze,on wie co mówi. On modli sie tak jak powinien...w sensie formalnym jest to co innego, ale treśc jest taka sama jak modlitwy ojcze nasz...Chodzi o to, żeby te słowa płynęły z naszego serca, serca które poznało Boga...Ja tak nie umiem i 99% kościoła(może nawet 100% tez nie). Odmawiam ją w kościele jak jestem przy okazji różnych uroczystości...jednak jest to własnie martwe. Jest to martwy rytuał...Ponieważ sama kultywowana wiara jest już martwa, pozostały puste formy. Tym bardziej, że przez setki lat te słowa były wymawiane po łacinie, bo księża uważali że ludzie są niegodni ich rozumienia....zupełnie sens został zatracony
×