Skocz do zawartości
Nerwica.com

anka_plock

Użytkownik
  • Postów

    20
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez anka_plock

  1. Podobnie jak wielu innych użytkowników, którzy się tu wypowiadali - przez baaardzo długi czas uważałam, że rozwód rodziców nie wywarł na mnie wiekszego wpływu. Mam kochaną mamę i wiem że starała się najlepiej jak mogła i naprawde odwaliła kawał dorej roboty. Z ojcem relacje mogę porównać do relacji z sąsiadami z ostatniego piętra - baaardzo odległe, zero więzi... Mimo ze pogadam z nim czasem przez tel, to po prostu robie to po to, zeby nie bylo mu przykro i chyba "bo to ojciec". Ojciec, ktory nic o mnie nie wie... W zasadzie nie pamiętam nawet momentu kiedy oni się rozwiedli, bo w zasadzie nigdy go nie bylo, wiecznie byl skłócony z mamą i z tego co pamiętam, to zawsze był na życiowym / rodzicielskim gigancie ;] wszystko spadło na mamę i super sobie poradziła, mam najlepszą mamę na świecie... Tylko jest jeden myk. Strasznie kuleję w związkach, i po któryms z kolei rozwalony uświadomiłam sobie, że chyba próbuję uzyskac od moich partnerów to, czego nie dał mi mój ojciec: uwielbienie, poświęcenie, bezwględną miłość, poczucie że jestem jego skarbem. A kiedy tego nie dostaję, staje się jak małe dziecko - tupię nogami (nie dosłownie heh), strzelam fochy, trzaskam drzwiami, generalnie pokazuję facetowi "teraz jestem wściekła,a ty ta wściekłośc odczujesz", a wtedy jade po całości, i wiem ze to pewnie wielu moze wydawac sie chore, ale mam frajde, że dokopuję. I miłośc wtedy schodzi na drugi plan. Po czym przychodzi moment refleksji, oczywiście jak moja złośc za dużo nie daje, i staję się jeszcze mniejszym dzieckiem, skrzywdzonym, płaczącym, nieutulonym, osamotnionym. Wyję wtedy z bezsilności wobec tego mechanizmu, łapię się że znowu chcę bezwzględnej miłości, której pewnie nigdy już nie dostanę. I tak w kółko... mimo iż jestem świadoma tego, to nie mam pojęcia co z tym zrobić. Walczę z facetami kiedy nie dostaję bezwzględnej miłości. Mój najdłuższy związek trwał 2 lata, a każdym następny coraz krócej... Mam 27 lat i dziś ryczałam cały wieczór, no bo właśnie - wiem, że mam problem, tylko, że nie mam pojęcia jak go skorygować. Czuję czasem że mam zbyt wysokie wymagania i że nikt nie będzie ich spełniał... Dziś jest smutno Czasami brakuje mi dosłownie jakiegoś Big Brothera - osoby obiektywnej, która powie mi "ok, Anka, tego i tego masz prawo wymagać, ale tu i tu żadasz za dużo, odpuść, bo będziesz cierpieć przez samą siebie" lub "W tej i w tej sytuacji on miał rację, to ty źle postapiłaś". Po prostu jestem głupia i malutka, tu wychodzi chyba "brak wzorca"... Czy da się coś z tym robić? czy to juz jest zbyt głęboko zakorzenione...? Powoli tracę nadzieję, że znajdzie się ktoś kto ze mną wytrzyma
  2. a nie wie ktoś czy na luxetę może się organizm po jakimś czasie uodpornić i zwyczjnie na nią nie reagować?
  3. anka_plock

    ja też...

    i któżby pomyślał że po 2 latach tu wrócę.. po drodze były setki napadów paniki, ale nadal jestem wśród żywych. Polecam wszystkim książkę pt. "Pokonać lęki i fobie. Jak radzić sobie z niepokojem i napadami paniki?" - Judith Bemis i Amr Barrada. To moja osobista biblia. Bardzo by mi zależało, by inni podzielili się ze mną swoimi opiniami na jej temat. Jeszcze z nikim nie miałam okazji pogadać na temat tej książki, a ciekawa jestem, czy innym też pomaga.
  4. anka_plock

    nerwica mija!

    Co do leków mam swoją opinię... Nie będę wciskać komuś że trzeba brac leki i że psychiatra wie co robi... Ja 3 lata próbowałam dac sobie radę BEZ żadnych wspomagaczy i... pod koniec tego okresu zaczynało być ze mna już naprawdę źle... ledwo dawałam radę, nie wiem co by było ze mną gdybym nie zgodziła się na farmakologiczne leczenie ... Ja nie namawiam nikogo do brania leków, jeśli umiecie radzić sobie z waszymi stanami bez nich - to naprawde SUPER i gratuluję... Ale z doświadczenia wiem, że nie ma co byc mądrzejszym od spacjalisty, poza tym żaden lekarz nie będzie nam umyślnie robił krzywdy wypisując nam leki... Obecnie czuje sie rewelacyjnie... Muszę to napisać - MNIE LEKI POMOGŁY! Zaczęłam robić wszystko to czego sie bałam przez ostatnie 3-4 lata. Wyjechałam daleko od domu, zaczęłam pracę, podjęłam naukę, obracam sie codziennie wśród ludzi i nigdy nie czułam się lepiej. Oczywiście obawiam sie momentu kiedy będę musiała je odstawić, ale w głowie zasiałam sobie myśl, że wszystko, co zrobiłam do tej pory - to nie zrobiły tego za mnie piguły tylko JA SAMA, własnymi rękami, własną wolą walki o normalne życie... Pozdrawiam
  5. anka_plock

    [Płock]

    P ł o c k !!! Jak ktoś chce pogadać na tematy to zapraszam... anka_plock@vp.pl gg: 6753399 Dodawałam ten wątek wczoraj i nie wiem czemu, ale nie było go na forum :) Pozdrawiam!
  6. anka_plock

    ja też...

    Już drugi tydzień idzie jak jestem sama i żyję kuźwa!!! Najpierw były łzy, potem fala napadów lęku (nie obyło się bez prochów), a teraz jest zupłnie inaczej... Bo doszło do mnie, że skoro ktoś ze mną zrywa przez to, że mam problemy ze znalezieniem pracy, przy czym mówi, że mnie kocha (pff - jasne), to po prostu taki typ nie załuguje na mnie i chyba nigdy nie zasługiwal!! W głębi duszy wiem, że na prawdę fajna ze mnie dziewczyna, trochę ekscentryczna, ale na prawdę fajna, ładna, inteligentna... I teraz wiem, że tkwiłam w tym związku, bo bałam się, że poza nim sobie nie dam rady, że nie będe umiala nawet wyjśc sama z domu wiedząć, żE JESTEM SAMA... Mijają 2 tygodnie a ja z każdym dniem coraz bardziej się upewniam, że dam sobie radę, co więcej, zaczyna mi sie coraz bardziej podobać, to że jestem sama Nabrałam chęci na kontakty z nieznajmomi, na zawieranie nowych znajomości, na spotykanie się z ludźmi... Do tej pory nie mialam takiej potrzeby, unikałam kontaktów z innymi, bo się bałam po prostu, że będę czuła stres, że zachowam się jakoś nienaturalnie. Owszem, czasem mnie dopadają myśli o nim, co sobie myśli teraz, czy w ogóle on zdaje sobie sprawę, że tą decyzją przekreślil NAS na zawsze... Ale wiem już co tak naprawdę mnie trzymalo przy nim, wiem jakim jest człowiekiem i wiem też, że w przyszłości nie bylabym z nimszczęśliwa Będę okrutna ale... STAć MNIE NA KOGOś LEPSZEGO... Wiecie co... Zyczę każdemu nerwicowcowi, zwlaszcza tym, których objawy nerwicowe hamuja przed realizowaniem się w życiu, by w ich życiu też nadszedł taki moment, kiedy, chcęć dzialania będzie w końcu większa niż lęk! Kiedy przestaniecie mówić sobie: "nie mogę tam iść, bo będę czuła duży stres, bo będę musiala rozmawiać..." Zamiast tego powiecie sobie: " Idąc tam zapewne nie będę się czula najlepiej, ale wiem, że szybko się przekonam, iż jestem w stanie porwadzić miłą, naturalną rozmowę z innym człowiekiem, nawet jeśli nie znam go dobrze" Super uczucie! Takie rozwijanie skrzydeł, łapanie wiatru w żagiel nawet bym powiedziala... Trening czyni mistrza!! Oj, czasami jednak dobrze jest dostać po łbie... POzdraiwam wszyskich schizoli, bez urazy dla nikogo oczywiście... Bo sama się zaliczam do schizoli :) Wszystko ma swój czas w życiu, Jest czas na dolinę, ale jest też czas na dobre - a nic w życiu nie dzieje się bez przyczyny... Kocham was ludzie!
  7. No u mnie też podobno nie było ciekawie... Z tego co mama mi opowiadała to jej poród był urazowy z użyciem jakiegoś Vacuum... Bylam bardzo niedotleniona i fioletowa bo się dusiłam... Czy musze mówić, że jednym z moich objawów przy napadzie paniki, jest ucisk na gardło i uczucie że się duszę...? :) Ale tak na serio to nie wiem czy powinnam traktować poważnie powiązanie między jednym i drugim...
  8. a skąd ta pewność? jakieś doświadczenia? :)
  9. anka_plock

    ja też...

    Joł joł dziś już jest lepiej, przeżyłam! ale ja jestem glupia, tyle razy to miałam, nigdy nic mi się nie stało... A za każdym razem boję się jeszcze gorzej... :) [ Dodano: Sob Gru 09, 2006 1:36 pm ] wczoraj osoba na której mi zależy zerwała ze mną... w życiu bym nie pomyślała że stanie się to przez TO... Wszyscy zapewne wiecie, że osobom z nerwicą lękową jest ciężko znależć pracę, cięzko nawet pójśc na rozmowę wstępną... Ja pomimo tego chodziłam (może niezbyt często, ale jednak...). Wiadomo, że wybieralam sobie "ciche" stanowiska, nie wymagające większego kontaktu z obcymi ludźmi, a że nie dostawałam tej pracy, to już sami wiecie jak to jest z pracą u nas w Polsce. Mój chłopak wczoraj stwierdził, że przebieram z pracą, że on nie może planować ze mną porzyszlości bo ja nie mam pracy... On by mnie wysłał nawet na jakąś kasę do polo-marketu! - tyle, że on kompletnie nie zaje sobie sprawy jakie to było by dla mnie cięzkie... Dodam jeszcze, że on nieźle zarabia, więc wśród jego kolegów pojawiły się już głosy, że jestem z nim dla pieniędzy. Zerwał ze mną... Przez SMS. Po 2 latach zerwał ze mną przez SMS... POwiedział, że musi dac mi kopa żebym się obudziła... Rozum podpowiada mi, że koleś nie był mnie wart, że po prostu nie zasługuje na mnie, z drugiej moje poczucie wartości... Wiem, że strasznie to odchoruję... Nie spodziewaam się czegoś takiego po nim, NIE TEGO... Rozczarowanie, żal, krzywda, zlość, ból, poczucie pomyłki - takie uczucia sie przewiją co chwila przeze mnie. Do tego napady lęku, czasem nawet paniki... Trzymajcie za mnie kciuki... Boże, a tak dobrze było między nami do tego czasu... ( [/url] [ Dodano: Sob Gru 09, 2006 1:45 pm ] wczoraj osoba na której mi zależy zerwała ze mną... w życiu bym nie pomyślała że stanie się to przez TO... Wszyscy zapewne wiecie, że osobom z nerwicą lękową jest ciężko znależć pracę, cięzko nawet pójśc na rozmowę wstępną... Ja pomimo tego chodziłam (może niezbyt często, ale jednak...). Wiadomo, że wybieralam sobie "ciche" stanowiska, nie wymagające większego kontaktu z obcymi ludźmi, a że nie dostawałam tej pracy, to już sami wiecie jak to jest z pracą u nas w Polsce. Mój chłopak wczoraj stwierdził, że przebieram z pracą, że on nie może planować ze mną porzyszlości bo ja nie mam pracy... On by mnie wysłał nawet na jakąś kasę do polo-marketu! - tyle, że on kompletnie nie zaje sobie sprawy jakie to było by dla mnie cięzkie... Dodam jeszcze, że on nieźle zarabia, więc wśród jego kolegów pojawiły się już głosy, że jestem z nim dla pieniędzy. Zerwał ze mną... Przez SMS. Po 2 latach zerwał ze mną przez SMS... POwiedział, że musi dac mi kopa żebym się obudziła... Rozum podpowiada mi, że koleś nie był mnie wart, że po prostu nie zasługuje na mnie, z drugiej moje poczucie wartości... Wiem, że strasznie to odchoruję... Nie spodziewaam się czegoś takiego po nim, NIE TEGO... Rozczarowanie, żal, krzywda, zlość, ból, poczucie pomyłki - takie uczucia sie przewiją co chwila przeze mnie. Do tego napady lęku, czasem nawet paniki... Trzymajcie za mnie kciuki... Boże, a tak dobrze było między nami do tego czasu... Sad [ Dodano: Sob Gru 09, 2006 1:48 pm ] kurde 2 razy to samo dałam... zakręcona jestem
  10. wiem o co chodzi... mam tak samo, chciaż mnie życie nie zmusza jeszcze do podejmowania takich kroków to już w tej chwili mam w sobie lęk, co będzie, kiedy to się w końcu będzie musialo stać - wyprowadzka z domu, samodzielne życie, dziecko, odpowiedzialnośc już nie tylko za samą siebie ale tez za tą małą istotkę, dbanie o mężą, obowiązki domowe, do tego praca, załatwianie spraw, stawianie czoła życiu pomimo tego że będzie bolało... Bo moim zdaniem będzie bolało, ale nikt nie powiedział że nie jest to do przeżycia... Ja na twoim miejscu, podejmując taką decyzję o odcięciu się od domu rodzinnego i wyplynięciu na głębokie wody samodzielności, zapisałabym sie do psychologa... Tak żeby móc się wygadac z obaw, opowiedzieć o swoich lękach... Dasz radę, będzie dobrze... Wszystko zależy od tego jak spojrzysz na tę zmianę jaka zajdzie w twoim życiu :) niekoniecznie musi być czarno Goroąco pozdrawiam i 3mam kciuki :)
  11. anka_plock

    Zioła

    Ja to się nie znam na ziołolecznictwie... Ale jakoś ufam ziolom, bo to czysta natura a nie żadna tam sztucznie wyprodukowana chemia, dlatego jakoś mam do ziółek przekonanie, często nawet, kiedy mam "niespokojny" dzień pipijam melisę... Ale ja wlaściwie z konkretnym pytankiem i to do kogoś kto się na tym bardziej zna, kto może się uczy w tym kierunku: Pić te same ziola (parzone kilka/kilkanaście godzin temu)????? Bo ja słyszalam, że ziołka powinno się pić ciepłe, bo gdy wystygną to traca swoje wlaściwości lecznicze... Tak mi powiedzial ktoś kto niegdyś studiował medycynę... Powiedzta czy to prawda? :) [ Dodano: Pon Gru 04, 2006 2:21 pm ] ja mam pytanie: czy te ziółka aby czasem nie tracą swoich właściwości po wystygnięciu? Słyszałam że zioła mają swoje lecznicze właściwości ale tylko gdy są ciepłe, bo potem już tylko moga służyć do gaszenia pragnienia...
  12. anka_plock

    ja też...

    Od piątku mam schizowe dni... Czyli panic attacks bez przyczyny :] Ja to tak nazywam... Mam tak co kilka tygodni, ale z każdym razem kiedy to wraca dochodzą mi nowe "symptomy fizyczne" :] teraz na przykład doszło mi drżenie ust, brody... buehehe jestem pełna podziwu dla swojej psychiki, że akurat w tej kwestii zawsze coś coś znajdzie nowego, zawsze dołoży jakiś nowy objaw, nie podejrzewałam siebie o taką TWóRCZOść oczywiście pisze to z ironią... PWZN :)
  13. anka_plock

    ja też...

    A ja też Was wszystkich witam Magda-27 Róża gusia Dołączam tutaj jak kolejny schizol heheh i to ostry Czasem muszę swój problem traktować z uśmiechem... Może to też jest jakas forma powrotu do względnej równowagi...? Na pewno świaomość, że tylu Was tu jest z TYM SAMYM PROBLEMEM co ja mam podnosi jakoś na duchu... Pozdrawiam Wszystkich Zeschizowanych Neurotyków - PWZN
  14. Fajne forum... :) Też może bym się wypowiedziała... Ja osobiście nie mam jakiegoś magicznego sposobu, który zawsze działa, wszystko zalezy od siły ataku... Czasem wystarczy racjonalne wytłumaczenie sobie samej, że nic mi nie zagraża, że nawet jak źle się poczuję, to mogę poprosic kogoś o pomoc (PRZECIEZ LUDZIE SOBIE POMAGAJA NO NIE? :-P )... A jeśli lęk jest tak silny, że takie tłumaczenie na nic, wtedy po prostu przeczekuję ten cholerny atak mając w głowie 3 zasady, które sobie wtedy wbijam do głowy: * Lęk jest nieprzyjemny, ale nie wyrządza krzywdy * Lęk jest nieprzyjemny, ale z czasem maleje * Trenning czyli mistrza Poza tym pomaga mi zagłębianie się w literaturę opisująca ten problem. Polecam książkę, która ostatnio stała sie moją biblią :) Oto tytuł: Judith Bemis, Amr Barrada - "Oswoić lęk" Pozdrowienia dla zeschizowanych neurotyków jeszcze raz!
  15. anka_plock

    ja też...

    do maiev Wiesz co? Może to głupie albo śmieszne, ale chyba się zapytam swojego psychologa czy aby na pewno to dobra diagnoza... Tak dla własnego "spokoju" (o ile kiedykolwiek będę go miała) :) Kiedyś powiedzialam, że mam wrażnie, że w takim ataku zwariuję, że trace zmysły i że zaraz zrobię coś glupiego (powiem coś, zrobię dziwny ruch, albo że ktos zauważy że drżą mi wargi, chociaż nawet nie wiem czy to widać)... Zdesperowana się zapytałam czy na prawdę mogę oszaleć z tego strachu, powiedziała, że NIE... może i jestem głupia, naiwna czy jakaś tam, ale często w momentach paniki stawiam sobie to za pewnik, że NIE MA OPCJI żebym oszalała i... jakoś mija... Mam pytanie do ciebie: napisałeś/aś, że życie też przecieka ci między palcami... Nie wiem czy chodzi nam o to samo... Mnie to cholerstwo zakłóciło studia, dopiero co zaczęłam 2. rok anglistyki i to uderzylo w mnie z taką siłą, że nie byłam w stanie iść na zajęcia, po prostu nie mogłam nawet wyjść z domu... I jak mi się ryply te studia, tak od tej chwili nie ma w moim życiu żanej aktywności... Ani pracy (bo kto przyjąłby do pracy klientkę, która na rozmowie wstępnej trzęsie się jak osika?!), ani szkoły... Czuję się jak w jakimś ciemnym zamkniętym pokoju... To takie niesprawiedliwe że ludzie załapują takie choroby... NIESPRAWIEDLIWE... Ja ciągle słysze od wokół siebie opinie, że mam talent do języków, że te studia to był dla mnie pryszcz... I co z tego... Wiesz, wiecie co się mówi o ludziach cierpiących na fobie? Że to są bardzo inteligentni ludzie, bardzo... tyle że w głupi sposób... W moim odczuciu to prawda :)
  16. anka_plock

    Czy ktos tak ma ???

    CZY KTOŚ TAK MA?! - ba no masz! Pewnie że ma! Na przyklad ja! :) Ale za każdym razem jakoś to przeżywam... To rzeba po prostu chyba najzyczajniej w świcie przeczekać (takie jest moje zdanie)... Pozdrawiam
  17. anka_plock

    ja też...

    Jestem nowa... mam to cholerstwo (newricę lękową) od ponad 2 lat i bywa róznie... kilka tygodni jest super i zaczynam myśleć że spowrotem dołączam do grona ludzi "normalnych", a czasem bywa tak, że boje się wyjśc z domu (choć na ogół nie mam z tym problemu). I wtedy właśnie tego nienawidze najbardziej... Trace poczucie kontroli nad swoim ciałem (!!!!!), myślę, że wariuję... Najbardziej mnie przeraża SIŁA takich napadów lęku... Czasem nawet myślę, że mnie żle zdiagnozowano - wszystko pasuje do opisu podręcznikowego, ale ta siła... To jest tak silne, że czasem obawiam się, że zrobię przez to coś głupiego... Dziś pomyślałam sobie, że jeśli tak ma wyglądać moje życie - jeden wielki kłąb strachu, to ja takiego życia nie chcę... (( Boje się zacząć brać leki przeciwlękowe, bo kiedyś przyjdzie dzień, kiedy je będe musiala odstawić i wiem, że wszystko wróci (już tak mialam)... Myślę, że potrzebuje naprawdę dobrego terapeuty, który znałby się na tym, który postawiłby mnie na nogi, ale nikogo takiego nie ma... W moim mieście ciężko o fachową pomoc pod tym własnie kątem... Życie przecieka mi przez palce... Bo czuję, że sama nie dam rady... Chociaż trochę z siebie tutaj wyrzucę... Może ktoś to przeczyta i napisze mi coś fajnego... :) Pozdrawiam wszystkich zeschizowanych neurotyków! :)
×