No to i ja się wyżalę,napisze co mi leży na wątrobie.
Otóż...Mój związek składa się z :ja-moja córka z małżeństwa, i obecny partner.
4 lata za Nami trzema,było fajnie,czasem troche gorzej. Sytuacja dziś: chłopak mi powiedział,że nie będzie się użerał z moim dzieckiem
kiedy ja będe na terapii całodobowej.
Wyciągnęłam wnioski z tego jego sensownego zdania-że nie toleruje mojego dziecka i nie mogę na NIM
polegać. Muszę zatem na półtora miesiąca przed końcem roku szkolnego zmienić dziecku szkołę.Namieszać jej w głowie,zestresować ją
nowym miejscem,nowymi ludźmi w szkole,nowymi kolegami wszystko dlatego,że mój facet stwierdził,że moje dziecko jest niewychowane
i niema ochoty na pobycie z Nią przez półtora miesiąca.
Mój stan na teraz...Chce mi się wyć ,jestem cała lodowata (stopy i dłonie) z nerwów.W głowie krążą mi jego słowa wypowiedziane wczoraj.
Czuję się jakbym żyła z kimś kto przez cały czas udawał super partnera życiowego,a nagle wyłoniła się prawda.
Boli mnie to strasznie. Nie wiem jak się to dalej potoczy...