Lekarka też powiedziała, że objawy mogą się utrzymywać ok. 2 tygodnie. Ale i tak się boję. Człowiek naczyta się w internecie, a potem sobie wyobraża różne rzeczy.
W razie czego będę pisać tu, liczę na Wasze wsparcie, bo ja jestem w tym temacie zupełnie zielona. Zabieram się za czytanie całego wątku.
[Dodane po edycji:]
Wczoraj wieczorem stwierdziłam, że po tym leku mam źrenice wielkie jak talerze.. Dziś od rana bez zmian. Jeśli chodzi o osoby bliskie, to oni wiedzą, że biorę Alventę i są przygotowani na takie objawy. Ale obcy lub znajomi dziwnie patrzą, niektórzy pytają albo się śmieją. Nie chciałabym, żeby pomyśleli, że biorę narkotyki, a z drugiej strony nie chcę też mówić, że biorę antydepresant. Macie jakieś sprawdzone teksty lub sposoby na to?
[Dodane po edycji:]
Alventy część kolejna.. To już trzeci dzień.
Wczoraj przez dobre pół godziny miałam okropne zawroty głowy, ściskanie w brzuchu i szybkie bicie serca. Najgorsze jest to, że zaczęło mi się to w tramwaju i bardzo się bałam potem mi przeszło (jak przyszedł po mnie narzeczony) i nastał taki błogi spokój + spowolnione ruchy i nieco bełkotliwa mowa.
W nocy przez jakieś pół godziny nie mogłam zasnąć, bo jak czułam, że już sen przychodzi, to nagle czułam znów takie ściskanie w brzuchu i serce szybciej mi biło, jakbym się przestraszyła. Potem przechodziło.. A potem znów to samo. I tak kilka razy.
Dzisiaj jest już nieźle, trochę mi się ręce trzęsą i czuję takie jakby motylki w brzuchu - jak przed jakimś ważnym wydarzeniem.