Skocz do zawartości
Nerwica.com

bieszczadniczka

Użytkownik
  • Postów

    138
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez bieszczadniczka

  1. A moją pasją są Bieszczady. Mam do nich dość daleko, ale jestem tam przynajmniej raz w roku, czasami zdarza się, że dwa lub trzy. Uwielbiam te mniej uczęszczane szlaki, na których przez kilka godzin jestem sama lub tylko z towarzyszem podróży. Lubię pochowane na końcu świata cerkiewki. Lubię spontaniczne spotkania przy ognisku z gitarą. Czekam na lato, żebym znów mogła tam pojechać.
  2. Ja tulę wszystkich baaardzo mocno :)
  3. TAO, to ciekawe :) teraz inaczej spojrzę na swoje tego typu sny. re33, a gdzie i z kim będziesz spędzać święta? Poprzednie święta spędzałaś z tym facetem?
  4. Heh, chociaż coś Dystans między łóżkiem a komputerem - 1,5m. Dla miłych słów i rozumiejących moje problemy ludzi warto przepełznąć ten maraton. A żeby nie było tak miło - w nocy miałam masakrycznie dziwne sny.. A po przebudzeniu nie wiedziałam, czy to sen, czy jawa..
  5. tylko w moim pokoju, pod warunkiem, że nikt do niego nie wchodzi
  6. ania90, możliwe. Od tego wszystko się u mnie zaczęło 5 lat temu. Nerwy związane z maturą, dostaniem się na studia, w domu masakra. Non stop byłam zestresowana, a potem zmęczona psychicznie kładłam się spać i.... nie mogłam zasnąć do 3-4. Teraz, po tych 5 latach mam dokładnie to samo, tylko problemy inne. Do tego jakiś czas temu doszła depresja i tym sposobem potrafię siedzieć do 5 mimo wielkiego zmęczenia. W dzień jestem jak zombie. Psychiatra zapisała leki, ale się ich boję. Mirzaten ma słabe opinie, a Nasen uzależnia... I mam takie "chciałabym, ale się boję"..
  7. re33, no i jak się czujesz? Widzisz, facet nie może Tobą manipulować na jawie, to w sny włazi. Musisz być silna i to przetrwać. Przed zaśnięciem myśl o samych przyjemnych rzeczach. Może łatwiej Ci będzie zasnąć, a mózg nastawisz na pozytywne sny.
  8. W tej chwili wolałabym, żeby samopoczucie mi się poprawiło. Szósty dzień z Alventą kończy się u mnie brakiem kontroli nad myślami, wyolbrzymianiem problemów i ogólną niechęcią do życia. W dodatku mama próbowała mnie pocieszyć - "weź się w garść, wyjdź do ludzi, zrób coś ze sobą". Dało to skutek zupełnie odwrotny. Wpędziła mnie tym w wyrzuty sumienia, że nie mogę się podnieść z łóżka i nic nie robię. Ale dziękuję, Panna_Modliszka, za kciuki :) przydadzą się. Oby jutro było lepiej.
  9. Panna_Modliszka, po kolejnej nieprzespanej nocy stwierdziłam, że może rzeczywiście spróbuję, ale nie teraz. Może w przerwie świątecznej. Bo jak mnie zmuli, to z czystym sumieniem będę mogła zostać w łóżku.
  10. Dobre i to :) Liczę, że i u mnie tak będzie, żeby na Święta było w miarę normalnie. Dziś rano źrenice miałam normalne, teraz wyglądają na powiększone, ale to już nie są wielkie kule, jak przez ostatnie dni. Samopoczucie lepsze, choć dziś czuję się jakaś taka obojętna na wszystko. Z drugiej strony denerwuje mnie bardzo to łaskotanie w brzuchu. Już nie wiem, co mam z tym robić. Robiłam sobie masaże, próbowałam się wyciszać, nawet biłam się po brzuchu, a to łaskotanie nadal jest. Jakbym zaraz miała iść na najważniejszy egzamin w życiu. I czasami takie fale dużo mocniejszego łaskotania - idzie od mózgu, przez brzuch, do podbrzusza i trwa to max 1-2 sekundy. [Dodane po edycji:] Mija szósty dzień Alventy.. Łaskotanie w brzuchu jakby przeszło. Ale za to na głowę mi się rzuciło. Nie kontroluję własnych myśli. Wszystkie moje problemy są 5x większe, nie chce mi się żyć. Ogólnie z psychiką bardzo słabo :/ Płakać się chce, ale z drugiej strony nawet na to nie ma sił. Niech mi to przejdzie szybko..
  11. Panna_Modliszka, od końca liceum (czyli 5 lat temu) miałam epizody (tydzień bezsenności, miesiąc spokojnego snu), potem systematyczne było coraz gorzej. Od ok. 2 lat bardzo źle sypiam, budzi mnie najmniejszy szelest albo w ogóle nie mogę zasnąć. Psychiatra przepisała mi mirzaten, mam brać na noc, ale po tym, co przeczytałam tu na temat tego leku, stwierdziłam, że chyba jednak poczekam, aż Alventa zacznie działać i może będę spać normalnie. Mam też receptę na Nasen, ale to już chyba hardcore.. Nie wykupiłam nawet.
  12. Hehe, ładnie jęczycie :) Ja spać znów nie mogę :/
  13. O matko... To mam z tym wszystkim przeżyć Święta i Sylwestra?? :/ Wujek_Dobra_Rada, ale dopiero po 5 tygodniach przeszły Ci objawy fizyczne i psychiczne, czy któreś zeszły wcześniej?
  14. Ja mam 24, ale czasami mam wrażenie, że mam 60. A w domu traktują mnie, jakbym miała 10. Ale już niedługo wyprowadzka, jupi :)
  15. Cieszę się, że idziesz do przodu :) im więcej czasu upłynie, tym będziesz się czuć lepiej. Niestety każdy, nawet najmniejszy kontakt może to wszystko zepsuć, dlatego bądź dzielna i nie daj się złamać. Jak pierwszy raz zobaczyłam mojego byłego na ulicy po decyzji o odcięciu się od niego, to serce waliło mi jak głupie, miałam ochotę rzucić mu się na szyję i błagać, żeby wrócił, jednak zebrałam się w sobie, powiedziałam z promiennym uśmiechem "cześć, spieszę się", po czym schowałam się za rogiem i musiałam się uspokoić, chwilkę popłakać i rzucić parę przekleństw. Grunt, żeby mu nie pokazać, że nadal Ci zależy. Z biegiem czasu przestanie Ci zależeć :)
  16. 5 dni temu byłam u psychiatry, zapisała mi Alventę na depresję. Od kiedy ją biorę, jechałam 2 razy tramwajem. I za każdym razem działo się ze mną coś dziwnego - przyspieszone bicie serca, ucisk w brzuchu, duszności i straszne zawrotu głowy. Wszystko mijało po ok. 5 minut od wyjścia z tramwaju. Przed braniem leku nigdy tak nie miałam. Jak myślicie, czy to skutek uboczny antydepresantu, czy wpędziłam się w kolejną chorobę psychiczną?
  17. Ech, miałam dokładnie to samo. Facet ze mną zerwał, potem łaskawie pozwolił wrócić, potem znów zerwał, a w zasadzie poinformował na gadu, że ma inną dziewczynę. W ciągu następnych kilku tygodni spotkaliśmy się kilka(naście?) razy, doszło do zbliżenia. Ja miałam nadzieję (bo przecież wcześniej już raz się zeszliśmy po rozstaniu). Oczy otworzyła mi mama. Powiedziała, że gdy go spotkam przypadkiem na ulicy, to mam mówić "cześć, spieszę się" i odejść jak najszybciej - gwarantuję Ci, jego mina wtedy - bezcenna! Wieczorami, gdy nie mogłam wyjść ze znajomymi, oddawałam mamie telefon, żeby nie kusiło - to też dobry sposób. Chyba, że możesz sobie pozwolić na zmianę numeru. Wyrzuć też wszystko, co Ci go przypomina. Ja to zrobiłam z wielkim bólem, płakałam cały wieczór. Ale wszystko poszło do kosza. Specjalnie zrobiłam to w środę wieczorem, bo wiedziałam, że w czwartek przyjedzie śmieciarka i to zabierze. Jeśli masz jakieś jego wartościowe rzeczy, to wyślij pocztą. Może, jeśli masz czas, to wyjedź gdzieś. Ja miałam ten komfort, że wszystko działo się w wakacje. Wyjechałam sama w góry na 3 dni. Spotkałam nowych ludzi i to zajęło mi głowę. Po powrocie poszłam do fryzjera, kupiłam nowe perfumy, zaczęłam nosić seksowną bieliznę i pończochy - nawet nie wiesz, jak to podnosi samoocenę. Nikt nie musi wiedzieć o tym, że masz to na sobie. Sam fakt, że Ty o tym wiesz sprawia, że czujesz się kobieca i pewna siebie. A to widać i widzą to mężczyźni. Może jakiś do Ciebie zagada i okaże się tym jedynym? Trzymam za Ciebie kciuki! Będzie dobrze.
×