
Ritka7x
Użytkownik-
Postów
528 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Ritka7x
-
powiedzcie mi bo od leków zatrzymuje mi się woda w organiźmie i czy jak będe przestrzegać zasad pewnych,dobrej diety itd...to pomimo zażywania leków to woda się już nie będzie tak zatrzymywać?...jak sądzicie?
-
to bardzo dobry zamiar..
-
nom dobrej nocy,miłych snów wszystkim
-
aha czyli że jesteś na lekach?....jeśli tak to obyś jak najszybciej skończył z %...
-
łukasz 1....a jak wyzdrowiałeś?..dzięki terapii?...czy leki zażywasz?...
-
ja się od maryśki z dala trzymam i jest mi z tym dobrze
-
kopiemy zimnioki ...co kochamy?
-
nie dziękuję
-
ja znów tak samo jak Ty odnoszę się do siebie samej...tzn...ja już dawno zmieniłam nawyki myślenia,które doprowadziły mnie do nerwicy...można więc powiedzieć,że dzięki nerwicy pozbyłam się dziwnych przekonań o sobie samej i całym świecie,nerwica sprawiła,że sama musiałam zacząć siebie rozumieć i już wiem skąd się wzięło u mnie takie myślenie wcześniejsze i doszłam do tego sama nawet bez terapii...ale te przeżycia które mnie spotkały w wyniku dziwnego postrzegania siebie samej i świata...dalej są we mnie,stłumiłam bardzo wiele emocji,wtedy wstydziłam się płakać sama przed sobą(to była między innymi postać dziwnego postrzegania samej siebie) i przez to te emocje strasznie w sobie stłumiłam i nie miały one żadnego ujścia,bo nawet nie płakałam..więc potem znalazły sobie ujście w moich objawach nerwicowych, niestety mój system nerwowy się przeciążył...nie mógł dzwigać tyle złości,żalu do innych nie rozładowując się nawet poprzez płacz...no więc rozładował się, ale w inny sposób...obecnie czuję,że gdy opowiem o tych wydarzeniach przykrych,które mnie dotknęły dokładnie przeanalizuję je z terapeutą to wtedy ta nerwica już nie wróci,bo wiele w swoim myśleniu już zmieniłam,tylko czuję się nie oswojona z tymi przeżyciami które były złe...a żebym nie czuła wstydu związanego z nimi to właśnie muszę się otworzyć przez terapetutą wszystko opowiedzieć,a te emocje nie będą ze mnie wychodzić w postaci tych objawów nerwicowych tylko wyjdą ze mnie dzięki rozmowie..więc myślę,dlaczego miałoby to powrócić skoro moje stłumione emocje wyjdą ze mnie dzięki konwersacji z terapeutą...a moje myślenie i tak jest zmienione...chociaż dzięki terapii mogło by być jeszcze stabilniejsze...więc nie sądzę,że jakby mi terapia pomogła to żeby mi to wróciło..
-
ja się jednak z tym nie zgodzę....to zależy od człowieka,jego osobowości i innych czynników...niektórym to pewnie wraca,ale są i tacy co już nie mają nawrotów...,Marcja to w sumie zrozumiałe,że wyraziłaś takie zdanie ponieważ to się odnosi do Ciebie samej i tak działa mechanizm obronny,że za słuszne uważamy to czego my doświadczyliśmy sami i to że na nas samych sprawdziły się pewne racje terapeutów,jednak większość terapeutów ma podobne ale nieco odmienne zdania...ja uważam,że to co napisałaś to jest prawda,ale na pewno nie jest tak u każdego człowieka...
-
nom takie aniołeczki ze wszystkich wtedy były
-
ja właśnie skończyłam jeść lody
-
dzień mojej pierwszej komunii...piękne czasy
-
wiem wiem...i leki też sprawiają,że człowiek nie ma takiej motywacji do terapii,bo siłą rzeczy wydaje mu się,że nic mu już nie jest..tak ja do terapii strasznie poważnie chcę podejść,bo czuję,że to jedyna droga do mojego prawdziwego wyleczenia się ..i nie dziękuję
-
też tak sądzę...chociaż to nie było takie proste ją podjąć,wiele razy rozmyślałam nad wzięciem leków,ale sobie myślę tak,że co mi szkodzi pierwsze tej terapii spróbować,jeśli to pół roku terapii nic nie pomoże to wtedy pomyślę nad lekami,ale myślę,że raczej powinno pomóc,bo ja mam ogromną potrzebę powiedzenia odpowiedniej osobie tego co przeżyłam,jak zostałam wychowana itd...bo właśnie przez takie czynniki zachorowałam na nerwicę...i oby mi to pomogło;) -- 08 maja 2011, 13:02 -- jeszcze od leków odciągnęło mnie to, że z czasem wiele objawów ustąpiło mi samoistnie nawet bez żadnej terapii i leków..i sądzę,że pod wpływem terapii te moje objawy szybciej będą znikać..
-
ja właśnie pójdę na terapię niedługo do ośrodka..jestę bez leków,nawet jak mam duży lęk to się przełamuję i np.wczoraj czułam się naprawdę źle,cały dzień siedziałam w domu i się zamartwiałam,byłam po odstawieniu Zzomirenu...ale siostra namówiłą mnie,żebyśmy pojechały ze znajomymi na imprezę...ja miałam duże opory chciałam żeby jechali sami,bo czułam sie fatalnie,takie napięcie że szok...ale dziwnym trafem pojechałam z nimi...na poczatku czułam się tam źlee,ale potem nagle o dziwo lęk się zmniejszył i co za tym idzie humor mi się poprawił i byłaa taka świetnaa zabawa że szok;P....no i mam nadzieję,że gdy będę w tym ośrodku ciągle zajęta czy terapią,czy rozmową z innymi,nie będę miała czasu rozmyślać negatywnie co za tym idzie będę mogła przerwać to błędne koło nerwicowe...oby było dobrze..
-
wiesz co Ci powiem,nie słuchaj mamy i sióstr i tak jesteś wartościowa jaka byś nie była każdy człowiek jest..tylko musisz..sama starać się zaakceptować...to jest bardzo ważne..to Twoja mama i siostry są złe,puste,że Ci takie przykrości mówiły...a Ty według mnie powinnaś iść na dobrą terapię,aby to zrozumieć,wiem,że to trudne jak tak zostałas wychowana,ale da się to zmienić...ja też się boję leków tak jak Ty...ja akurat już niedługo wybieram się do ośrodka leczenia nerwic w Komorowie..i mam nadzieję,że mi tak dużo pomogą...
-
właśnie zbieram się na impreze chociaż jeste po odstawieniu Zomirenu,praktycznie od rana czułam się tragicznie,ale teraz już mi coś przeszło troszkę...mam nadzieję,że będzie dobrze na imprezce..bo jak mnie nerwy większe dopadną to będę chciała coś%...ale mam nadzieję że jakoś dam radę bez%..i że będzie nawet ok..
-
aha...no raczej też nie będę ryzykować,też z tego względu że po tym odstawieniu czuję się taka zaspana i napięta bardziej i w złym nastroju,ale siorka mnie wyciąga z kumpelami więc chyba z nimi gdzieś się wybiorę dzisiaj...nie będe się w domu zamartwiać,może mi się humor przy nich poprawi...a wiecie może ile trwa takie typowo złe samopoczucie po odstawieniu Zomirenu?...zanaczam że brałam go 11 dni po 3x25mg...
-
powiedzcie mi a jak sądzicie można coś wypić% po 1 dniu odstawienia Zomirenu...?
-
tak...dzisiaj sobie siedzę z koleżankami na polu przy cukierni,zestresowana po maturze...i nagle jakiś miałam impuls,że się odwróciłam do tyłu i widzę moją dawną miłość,która wyjechała,której dawno nie widziałam,oczywiście to chłopak ...normalnie prosto w oczy z daleka sobie patrzyliśmy i to było takie uczucie piękne...trwało to 6 sekund bo szybko odwróciłam wzrok z przejęcia....i do takich chwil mam sentyment i do tych oczóww ehh -- 06 maja 2011, 20:07 -- lubisz spać sam/a, czy z kimś ,czy z czymś?
-
ten tort...to musi smakować mniamm haha
-
paradoksy czyli paradoks
-
Ty pierwsza użyłaś niemiłych słów w stosunku do mnie i sama wiesz,że się mnie czepiasz...i to jeszcze chamsko...umiem przyjmować krytykę jeśli ona ma jakiś sens... a Ty mnie skrytykowałaś za to,że odstawiłam Zomiren po 11 dniach...i mówisz,że dlatego,że mi dupa spuchła..cooo?....co to w ogóle jest?... czy to jest miłe wyrażenie?...a tak apropo to nie odstawiłam go,że mi buzia spuchła bo mi już i tak przestała puchnąć,tylko dlatego bo on uzaleznia i mnie otumaniał!...rozumiesz!...i mówisz że powiedziałam to czego w ogóle nie powiedziałam!...to jakiś paradoks ...więc naucz się pierwsze krytykować,abym mogła przyjąć Twoją krytykę ok?...
-
ty zaczęłaś pierwsza!...sobie powinnaś wysłać ostrzeżenie to ty przeginasz!...ja ci odpisałam w takim samym stylu jak ty mi!...ty się mnie czepiasz!..i nie wiadomo o co...z kosmosu jakieś teksty bierzesz...!...więc jak miałam zareagować!...to już jest nie do wytrzymania to twoje bezczelne wymądrzanie się