Cóż, byłam w stajni, ruszyłam na lonży koniura.
Lęki troche były rano, ustąpiły.
Wróciłam głodna, i... wściekła. Cóż, mam nadzieję, że może jestem przed okresem, i stąd we mnie ta złość i agresja, ta wybuchowość.
Wszystko mnie drażni, chętnie bym komuś przyłożyła.
I boję się, ze pozwoliłam sobie coś zaplanować, tak troszeczkę, i się rozczaruję. Zawsze tak jest.