Skocz do zawartości
Nerwica.com

Gods Top 10

Użytkownik
  • Postów

    3 342
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Gods Top 10

  1. Wg mnie tego typu sformułowania sugerują, jakoby człowiek nie miał wpływu na bieg swojego życia, jakoby był "laleczką" sterowaną przez "siły wyższe" (czy to Bóg, czy hormony, czy jeszcze coś... nieznanego).Nikt z nas nie jest w stanie udowodnić, czy tak jest rzeczywiście. Natomiast możemy żyć wierząc w to, że mamy wpływ (ograniczony, ale jednak) na własne życie. Taka wiara (nawet jeśli oparta na kłamstwie), dla wielu jest łatwiejsza do zaakceptowania, niż "poddanie się łasce sił wyższych". Czy oba te cytaty nie brzmią jak usprawiedliwienie dla osób dopuszczających się zdrady ?
  2. Nie wykluczam własnych pomyłek, na szczęście mogę się mylić. Jeśli istotnie kłamie również z innych powodów, wtedy jako wytłumaczenie jego zachowania przychodziłoby mi do głowy, jego uciekanie przed odpowiedzialnością za swoje słowa i czyny. A to mogłoby się wiązać z jego niskim poczuciem wartości, które stara się "ratować" poprzez stwarzanie wrażenia, jakoby tylko sukcesy były jego udziałem, a porażki już nie. W tym wypadku, gdyby zdał sobie sprawę z tego, jak bardzo jego kłamanie niszczy jego relacje z innymi, wtedy przydałaby się rozmowa z psychologiem, by ustalić przyczyny takiego postępowania.
  3. Jeśli z ex-em utrzymujesz/utrzymywałaś luźniejszy kontakt, jesteś świadoma tego, jak bardzo oboje się zmieniliście od tamtego czasu ? A w tym wypadku mogłoby się okazać, że tęsknisz za "wspomnieniem", za kimś, kto na dobrą sprawę "już nie istnieje", nie jest taki, jakim go zapamiętałaś. Czyli jednak Twój mąż ma zalety, których nie doceniasz, a z kolei zalety ex-a przeceniasz ? Dlaczego w tym wypadku nie podrywasz męża, by on dostarczył Ci silnych wrażeń, zamiast szukać tych wrażeń gdzieś indziej ? Nie lepiej dać mu do zrozumienia, że "jeszcze się do czegoś przydaje" ? "Mąż to też człowiek" !
  4. Jak ma się ten fragment: ...do tego...
  5. Bardziej kochasz ex-a, czy miłe wspomnienia, silne emocje ze związku z nim ? Może właśnie bardziej kochasz te silne wrażenia, emocje, których nie dostarcza Ci obecny związek z człowiekiem, którego określiłaś jako "dojrzałego, opiekuńczego" ? "Połowicznym rozwiązaniem" mogłoby być poszukiwanie w swoim małżeństwie tego, czego pragniesz/pragnęłaś od ex-a. Natomiast "całkowite rozwiązanie" wiąże się z wyleczeniem nerwicy. Bo to najprawdopodobniej ona popycha Cię do tego, by gonić za miłymi emocjami, by nigdy nie przerywać tej pogoni, która w założeniu ma ukoić, "naprawić" to co przykre z przeszłości. I może w tym leży problem: w przeszłości miały miejsce przykre wydarzenia (dziś skutkujące nerwicą), więc podświadomie w przeszłości poszukujesz na nie "miłego/przyjemnego" lekarstwa, a akurat najbliższa "miła przeszłość" wiąże się z ex-em ? Chyba Twoja psychika trafnie wskazuje źródło problemów - przeszłość. Jedynie metoda "leczenia" (w postaci przywoływania emocji najświeższych spośród minionych) nie wydaje się być skuteczna... Jeśli tak byłoby w istocie, terapia mogłaby Ci pomóc rozliczyć się z "ciągnącą się" za Tobą przeszłością.
  6. Witaj na forum BlackBagira Nie wiem, czy to trafny wniosek, ale ta sytuacja z bransoletką nasunęła mi przypuszczenie, że może uszczęśliwiasz swojego chłopaka na sposoby, które on niekoniecznie zna i docenia ? Nikt nie wątpi w Twoje jak najlepsze intencje, ale czy jesteś pewna czy Twój chłopak gustuje w bransoletkach ? Może po prostu jest niechętny noszeniu przez siebie męskiej biżuterii ? Może kłamie, bo nie chce sprawić Ci przykrości ? I być może dlatego mówi np. że nie lubi potrawy, którą specjalnie dla niego przygotowałaś, a zamiast tego kłamie, że nie jest głodny ? Najlepiej byłoby, gdybyście szczerze porozmawiali o swoich wzajemnych oczekiwaniach i o tym, co można zmienić, by spełniać je jeszcze lepiej.
  7. Witaj na forum Najprawdopodobniej zrzucasz własne niepowodzenia na innych, bo obawiasz się przyznania do porażki. To może sugerować Twoje niskie poczucie wartości. Ponadto nie wiem, czy celowo bierzesz na siebie trudne, wymagające zadania (np. wybór trudnych studiów), by udowadniać cokolwiek sobie lub innym ? Napisałeś, ze żyjesz na co dzień z mamą i siostrą. Czy ojciec był (i jest) w jakimś sensie nieobecny (albo np. nieprzystępny ze względu na to, że jest bardzo wymagający... a może sam jest agresywny) w Twoim, Waszym życiu ? Jeśli tak, to stąd może wynikają Twoje problemy z negatywnymi emocjami, które narastają w Tobie aż do poziomu agresji ? Dobrze, że sam dostrzegasz ten problem. Najlepiej byłoby, gdybyś skorzystał z pomocy psychologa, byś wspólnie z nim wypracował inne sposoby radzenia sobie z emocjami.
  8. Może w przeszłości sam doświadczał agresji ? Agresja może również być jedynym znanym mu sposobem na rozładowanie negatywnych emocji, które się w nim kotłują. Najprawdopodobniej "kiedyś było inaczej", bo wcześniej emocje nie nawarstwiały się w nim aż do takiego stopnia, albo też bardziej się pilnował (tłumił w sobie) przy Tobie. W każdym razie skoro agresja się pojawiła, a on nie chce pomocy specjalistów, to nie wróży przyszłości tak dla Waszego związku, jak i dla Was indywidualnie.
  9. yans, oczywiście, że to o czym napisałeś ma sens... z punktu widzenia zasad i społeczeństwa, ale raczej nie z punktu widzenia osób, które podejmują próby zdrad, czy "rozbijania" cudzych związków. Myślę, że niezłym zobrazowaniem mechanizmu zdrady czy poszukiwania partnera/partnerki w cudzym związku, jest uczucie głodu. Gdy przez długi czas nic się nie jadło, to przy pierwszej okazji człowiek rzuca się łapczywie na jedzenie, a przy tym nie zastanawia się czy wtedy "wypada" mlaskać, czy można "jeść palcami", czy po długiej abstynencji żywieniowej, przejedzenie nie spowoduje problemów zdrowotnych albo czy to co się je nie pochodzi czasem z cudzego sadu, ogrodu czy poletka. Inaczej mówiąc, powoływanie się na zasady społeczne, reagowanie oburzeniem gdy chodzi o zdrady lub rozbijanie związków nie wydaje się być fair, skoro najczęściej nie było (i nie ma) reakcji, gdy "tuż za ścianą" wychowywane są dzieci na "pustyniach uczuciowych". A przecież nie od dziś wiadomo, że "warunki emocjonalne" w jakich człowiek się wychowuje, mają ogromny wpływ na jego późniejsze życie, na to jakie będzie budował relacje z innymi, czy będzie potrafił to robić samodzielnie, czy też będzie "podkradał" "podpatrzonych" cudzych partnerów/cudze partnerki.
  10. Może dlatego, że w domu rodzinnym ciągle żyłaś w niepewności, np. o to o której godzinie wróci ojciec, czy znów będzie pijany, czy po tym będzie awantura ? ...albo jeszcze setki innych przyczyn, z powodu których żyłaś w ciągłym napięciu ?I możliwe, że właśnie to poczucie zagrożenia, niepewność tak bardzo weszły Ci w krew, że nawet dziś funkcjonujesz wg tego schematu, doszukując się zagrożeń, źródeł niepewności we własnym małżeństwie. Bez względu na to, czy to jest powód tej niepewności, warto byś skorzystała z terapii dla DDA ! Powodzenia !
  11. Witaj, Jeśli oboje obawiacie się podjęcia tematu własnych uczuć, to może gdzieś w głębi duszy przeczuwacie, że ta relacja mogłaby okazać się krótkotrwała ? Przynajmniej tę tezę potwierdzałoby to, że nie planujecie wspólnego życia, nie dążycie do tego, by jawnie (po jego rozwodzie z żoną) być razem. Najwyraźniej Wam obojgu brak było czyjegoś zainteresowania, zrozumienia... oraz "powiewu świeżości" w codziennym życiu. I tak to wygląda, że oboje wzajemnie realizujecie to, czego Wam brakuje. Racjonalne byłyby dwa wyjścia: albo ujawnić związek (w tym wypadku facet rozwodzi się), albo rozstać się. Natomiast irracjonalne trwanie w tym, co ma miejsce obecnie, prędzej czy później może skończyć się źle.
  12. zalękniona82, witaj na forum Z tego fragmentu wynika, jak bardzo w pierwszym odruchu bierzesz do siebie cudze opinie.Jednak z drugiej strony, po zastanowieniu podjęłaś decyzję o podjęciu próby ratowania małżeństwa z mężem. I może w tym tkwi częściowe źródło Twoich problemów ? Z niepewności, czy postępujesz słusznie. A w poszukiwaniu odpowiedzi na to pytanie, bardzo przejmujesz się tym, co mówią inni... mimo tego, że w końcu i tak Ty odnajdujesz trafne odpowiedzi. Ten lęk wynika z niepewności, jak "powinno" wyglądać Wasze małżeństwo ?Brak umiejętności okazywania uczuć najprawdopodobniej wynika z domu rodzinnego, gdzie być moze nie było zbyt wielu okazji, by się tego nauczyć ? W każdym razie "umiejętność czucia" najprawdopodobniej będziesz mogła "odzyskać" na terapii dla DDA. Bo najprawdopodobniej przez dzieciństwo "nie umiesz czuć". Powodzenia
  13. Gods Top 10

    dziecko nieslubne

    wiola173, obowiązek alimentacyjny jest nadrzędny - sądu niewiele obchodzi, czy osoba mająca taki obowiązek nałożony, jest w stanie się z niego wywiązać. Sądy rodzinne często domniemują, że przedkładane zaświadczenia o dochodach są fałszywe - celowo zaniżone. Kogo nie płaci alimentów, ma do czynienia z komornikiem, a w niektórych wypadkach, gdy komornik nie ma czego zająć, trafia do więzienia... na koszt podatnika, na którego również spada finansowanie alimentów. Także chyba "inaczej" postrzegamy "jak to wygląda".
  14. Gods Top 10

    dziecko nieslubne

    Wg mnie błędem byłoby czekanie na to, aż dziecko dorośnie, skoro matka już teraz buntuje dziecko przeciw Tobie. Gdyby poczekać, aż dziecko dorośnie, najprawdopodobniej samo nie zechce takich widzeń, bo tak bardzo będzie miało "wbite do głowy" jakobyś był "złym człowiekiem". Postawienie takiego ultimatum, łatwo mogłoby się skończyć egzekucją komorniczą. Wg silnie sfeminizowanych sądów rodzinnych, ojcowie po rozwodach mają być jedynie "bankomatami". Zbyt powoli to się zmienia... Tym niemniej, jeśli rozmowa z matką nie przynosi skutku, to jedyną drogą na zmianę, może jednak być walka przed sądem. Praktyka pokazuje, że w przypadku rozpraw o prawa do opieki, obecność na sali sądowej przedstawiciela organizacji walczących o prawa ojców, pomaga w "wywalczeniu sprawiedliwości" w tej kwestii. Dlatego warto zadbać o obecność takiej osoby na sali sądowej.
  15. void, jeśli sam siebie postrzegasz jako wycofanego, a ta kobieta istotnie dąży do kontaktu, to może chodzi z jej strony o prowokacyjne zwracanie na siebie uwagi... formę "zalotów", które odbierasz właśnie w taki sposób ? Bardziej trafne wnioski byłyby możliwe po opisaniu przez Ciebie form tej agresji i niechęci.
  16. Wg mnie, "słomiany zapał" Twojego narzeczonego może wskazywać na "głębsze" przyczyny. Prawdopodobnie chodzi o strach przed porażkami, przed którymi ucieka w granie. A to często ma swoje źródło w dzieciństwie, dorastaniu, w rodzinie. Granie jest w tym wypadku stosunkowo "bezpiecznym", pozbawionym ryzyka sposobem na sukcesy, których najprawdopodobniej brakuje mu (albo ich nie dostrzega) w życiu codziennym. A wszystko przez nie podejmowanie starań, z obawy o poniesienie porażki. Nawet, gdyby udało Ci się "zawrócić" go z tej drogi ku nałogowemu graniu, tendencja do wpadania w nałogi pozostanie. By to zmienić, przydałaby się psychoterapia, która pomoże mu (ale nie "załatwi" tego za niego !) zmienić własne postrzeganie siebie, swoich zdolności, umiejętności. A ogólniej: można się spierać, czy obecnie obserwujemy zwiększenie ilości nałogowców, czy też "przetasowanie" ich. W pokoleniu naszych rodziców, dziadków najczęstszym spośród nałogów było nadużywanie alkoholu. Przynajmniej częściowo było to jednak skrywane w 4 ścianach domów z powodu wstydu. A obecnie komputer, granie, internet, zakupoholizm, seksoholizm nie są jeszcze postrzegane tak bardzo negatywnie - jako nałogi. Dlatego i mniejszy wstyd, mniej skrywania się z tym. Tym bardziej, że uzależnieni czują swego rodzaju "masowe wsparcie" w tym, że "wiele osób też tak postępuje". Poza tym w obecnie, gdy na wyznacznik wartości człowieka niejednokrotnie kreuje się posiadanie, zasobność, "jakoś nie wypada inaczej".
  17. Gods Top 10

    Samotność

    Lepiej nie nazywajmy naszej dyskusji psychoterapią. Psychoterapią zajmują się fachowcy i to w zdecydowanie innych warunkach, niż na forum internetowym. A właśnie w profesjonalnej psychoterapii należałoby szukać rozwiązań. Możliwe, że najskuteczniejsze okazałoby się dotarcie do tej dziesięciolatki zamkniętej w Tobie i wytłumaczenie jej, że to nie "ona" spowodowała alkoholizm ojca, ani nie przyczyniła się do upadku tej sielanki ? Przychodzi mi jeszcze do głowy taka możliwość, w której nie tyle chodzi o wyznaczanie granic, testowanie innych, co o maskowanie w ten sposób Twoich własnych obaw, czy sprostasz czyimś oczekiwaniom ? Trudno Ci przychodzi powiedzenie, że nie jesteś w stanie spełnić czyichś oczekiwań ? Może postrzegasz przyznanie się do własnych ograniczeń, własnych słabości jako osobistą porażkę ? Pomogłoby Ci uświadomienie sobie, że masz prawo (albo wręcz "obowiązek" ) do własnych słabości, obaw, które Cię ograniczają ? Tym bardziej, że w ślad za słabościami zawsze idą silne strony, zalety. Podobnie Twoi znajomi są ograniczani przez własne braki w relacjach międzyludzkich, również mają prawo tak do błądzenia... jak i do "trafiania" do celu. Choć niewątpliwie najlepiej byłoby starać się przełamywać własne ograniczenia, słabości, doskonalenie siebie i to zarówno z "ich" strony, jak i z Twojej... ale do tego nikt nikogo nie zmusi. Na chwile obecną, tylko tyle przyszło mi do głowy. Niezależnie od tego, czy otrzymasz w tym temacie trafne rady, warto się rozejrzeć za specjalistyczną pomocą.
  18. Gods Top 10

    Samotność

    Czy ja kiedykolwiek mówiłem, że aspiruję do bycia jak House ? To tylko avatar, a nie ja.
  19. Gods Top 10

    Samotność

    Mój błąd. Spróbuję więc dalej: Jak bardzo "nadto" ? Może na tyle rodzice świata poza Tobą nie widzieli, że Cię wręcz "ubezwłasnowolnili", uczynili mniej samodzielną ?A może traktowali Cię jak "kumpelę", zamiast jak córkę ? Może Twoja "szczerość do bólu" wynika właśnie z tego ? Czy przy jej pomocy testujesz ludzi, na co możesz sobie pozwolić w relacjach z nimi albo wręcz nakreślasz granice ze swojej strony ? A może chodzi o testowanie siebie, na co Cię stać w budowaniu relacji, nabywanie w nich doświadczeń ? Do tego pewnie w jakimś stopniu dochodzą doświadczenia otoczenia związane z tego typu chorobami. U jednych mogły to być nie najlepsze doświadczenia, np. choroby w rodzinie i związane z nimi obawy. A u innych mogło chodzić o kreowanie iluzji, jakoby te choroby były bardzo odległe od nich, a pojawienie się tej choroby "tuż przy nich" (u koleżanki/przyjaciółki) mogło ich niejako szokować burząc tę iluzję ? A jeszcze inne osoby po prostu z niewiedzy jak się zachować, mogły Cię odtrącić lub wymagać od Ciebie więcej, niż byłaś w stanie dać... jak Agata ? A jeśli nie chcesz, bym drążył, daj znać.
  20. Gods Top 10

    Samotność

    Moja hipoteza "krocząca własną ścieżką" jest trochę inna, od w/w zaprezentowanej: Kroczenie własnymi ścieżkami, często bierze się ze "stawania okoniem" wobec rodziców - tym sposobem pozyskuje się ich uwagę, zainteresowanie (nawet negatywne jest postrzegane jako lepsze, niż żadne). Później może to się stać podstawą budowania relacji międzyludzkich. Problem pojawia się wtedy, gdy owa "wyrazistość" staje się do tego stopnia maską, że pojawia się obawa, czy otoczenie zaakceptuje tę prawdziwą osobę, która ukryła się za maską. I może właśnie z powodu tej obawy zerwałaś kontakt z Agatą i z "nielicznym towarzystwem" z gimnazjum ? Dałaś im możliwość poznania siebie bez maski w tak dużym stopniu, jak tego chciałaś ? Wreszcie, czy oni z tej możliwości próbowali skorzystać ? W przypadku mojej hipotezy, najlepiej chyba byłoby zdać sobie sprawę z tego, że nie zawsze trzeba przywdziewać maskę. Uchylenie jej wcale nie musi wywoływać przerażenia u otoczenia. Natomiast osobną kwestią jest ustanowienie indywidualnych proporcji między potrzebą samotności, a potrzebą towarzystwa.
  21. Witajcie na forum Martusia19 i zmeczona12 Pytanie, które może okazać się kluczowe w Waszych związkach: z powodu czego lub kogo Wasi mężczyźni szukają zapomnienia w graniu ? Niezależnie od tego pytania, jeśli obecnie czujecie się zaniedbywane, to małe są szanse, by w przyszłości to się zmieniło "samo z siebie". Najlepiej, gdybyście porozmawiały z Waszymi partnerami. Wtedy wyjaśnicie sobie, czego każde z Was oczekuje, jak się czujecie w takim związku. Jeśli są jakieś konflikty, warto je rozwiązywać lub pomóc w ich rozwiązywaniu (jeśli dotyczą kogoś jeszcze, a wpływają pośrednio na Wasz związek). @ Martusia19: Zastanawiające jest dla mnie jego tłumaczenie w postaci "realizowania swojej pasji do piłki nożnej" w grze komputerowej. Jeśli jego pasją jest piłka nożna, to bardziej spodziewałbym się bądź trenowania tego sportu, bądź bycia trenerem, bądź bardzo oddanego kibicowania (np. pamiętanie tabel wyników kilkadziesiąt lat wstecz ), ale nie "współkreowania" wirtualnego "świata piłkarskiego" w grze komputerowej. Ale może to błędny "trop" ?
  22. Najprawdopodobniej Twoja NN wynika z sytuacji rodzinnej, z braku wsparcia, agresji. Trudno dociec skąd wynika ich zachowanie. Możliwe, że w ten sposób reagują na coś, czego nie znają, czego się obawiają, czyli Twojej nerwicy (a jeśli o niej nie wiedzą, to tego, co sami dostrzegają w Twoim zachowaniu) ? Albo też gdzieś indziej "nauczyli się" tej agresji jako odpowiedzi na trudności, kłopoty, którym nie potrafią stawić czoła, od których uciekają ? O ile z rodzicami rozmowa może być bardzo trudna, o tyle prędzej może udać się dojść do porozumienia z braćmi (w trakcie indywidualnych rozmów z nimi). Rozważ, czy dotarłoby do nich, że de facto zarówno oni, jak i Ty, "jedziecie na tym samym wózku" - nie macie wsparcia, nie radzicie sobie z emocjami (skoro się wzajemnie wyzywacie). Gdybyście wszyscy troje (?) dostrzegli, jak wiele moglibyście zyskać na zmianie Waszych wzajemnych relacji, bardziej bylibyście do tego skłonni. Dzięki rozmowie ze sobą, chęciom wzajemnego zrozumienia i zaakceptowania, pomaganiu sobie, moglibyście nauczyć się rozwiązywać konflikty, problemy, wspierać się w trudnych momentach. A to zdecydowanie cenniejsze umiejętności, niż uciekanie w agresję... która jest bardzo zaraźliwa. Nie ma się co łudzić, jakoby takie zachowania miały być tylko "chwilowe", podyktowane tylko tymi relacjami - to nie prawda. Gdy agresja "wejdzie Wam w krew", będziecie ją stosować zawsze i wszędzie... bracia wobec partnerek/żon, Ty wobec partnera/męża, wszyscy troje wobec szefów, znajomych z pracy, wobec własnych dzieci... wobec wszystkich, którzy przyczynią się do powstania w Was emocji, z którymi sobie nie radzicie. Myślę, że w głębi duszy żadne z Was tego nie chce !
  23. Teraz się przygotuj na mnóstwo PW z ofertami... :mrgreen:
  24. Gods Top 10

    Bije mnie

    Być może agresja brata jest tym spowodowana jego zazdrością o to, że jesteś przez niego postrzegana jako osoba, która świetnie sobie radzi z emocjami (choć najprawdopodobniej potrafisz je skrywać) ? Albo może to być zazdrość o uwagę ze strony mamy, błędny sposób na jej pozyskanie ?Jednak najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem jest agresja spowodowana nagromadzonymi w nim negatywnymi emocjami, które wyładowuje w ten sposób. Jaka by nie była przyczyna, nie pozwalaj na to !!! Tak, jak radziła agusiaww, nie obawiaj się szukać pomocy u szkolnego pedagoga, u nauczycieli, na policji. Taka sytuacja nie ma prawa trwać !
  25. Gods Top 10

    Samotność

    Może wraz z wyjściem z liceum każdy zdobył inne zainteresowania, od tej pory odmienne od kawału zrobionego nauczycielowi biologii, czy też zakuwania z obawy przed wymagającą nauczycielką polskiego...Dla niektórych począwszy od studiów pojawia się potrzeba i/lub np. presja "aktywnego spędzania wolnego czasu", co powoduje, że skoki spadochronowe, nurkowanie, czy wspinaczka albo własna rodzina są w mniemaniu tych ludzi "atrakcyjniejszym zainteresowaniem", niż pozornie "bezproduktywne" przegadanie choćby 2 godzin w jakiejś knajpce (a do tego dochodzi jeszcze czas przebrania się, dojścia/dojazdu). Jednocześnie takie wielogodzinne angażowanie się w swoją pasję może wskazywać na zagubienie, zwątpienie w wartość relacji międzyludzkich innych, niż rodzina czy znajomi z kręgu zainteresowań. Wychodziłoby na to, że człowiek staje się pasjonatem, specjalistą w wąskim zakresie, jednocześnie tracąc z pola widzenia tych, którzy mają inny pomysł na życie, którzy reprezentują sobą "inność". W tym wypadku dochodziłoby do podziału "my tacy - oni zupełnie inni", co sztucznie tworzy dystans... "bo i o czym rozmawiać z kolegą, koleżanką ze szkolnej ławki, skoro oni nie mają np. takiego pojęcia o pilotażu jak ja" ? Inna moja hipoteza ("na poziomie" jednostki) jest następująca: Może silna potrzeba przebywania z ludźmi wynika z obaw przed pozostawaniem sam na sam ze sobą ? Może również ta obawa jest dla części ludzi motorem do tego, by pozakładać rodziny, związki (uciec "w nie") w nadziei na to, że w małżeństwie czy związku nie jest się osamotnionym/osamotnioną. A później być może przychodzi rozczarowanie - jednak żona/mąż/partner/partnerka nie jest w stanie "zbawić mnie od samotności"... "skoro oni tego nie potrafią zrobić, to tym bardziej nie zrobi tego przyjaciel czy przyjaciółka"... "Zbawców" (nie tylko "od samotności") każdy człowiek ma w sobie indywidualnie... tylko czasem trudno "ich" w swoim jakże bogatym wnętrzu odnaleźć.
×