Gdy Nodame napisała o przypalaniu potraw, przypomniała mi się taka anegdota:
Pewien pastor wprost ubóstwiał swoją żonę, nawet mimo tego, że notorycznie przypalała potrawy. Niestety, po latach ukochana żona zmarła, a pastor pogrążył się w rozpaczy.
Troskliwe parafianki znalazły pastorowi kandydatkę na kolejną żonę, doskonałą gospodynię. Nowa żona mimo, że gotowała wyśmienicie, to jednak nie potrafiła ugotować takiej potrawy, która by zasmakowała mężowi.
Aż pewnego dnia... przypaliła obiad, na to pastor wykrzyknął zachwycony "nareszcie utrafiłaś w mój smak !".
anakonda, tonie w objęciach swojego ukochanego.