Skocz do zawartości
Nerwica.com

Matt FX

Użytkownik
  • Postów

    434
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Matt FX

  1. Shadowmere Na terapię uczęszczam (psychoanalityczną) która ma na celu znalezienie żródeł moich lęków (już do tego doszliśmy z lekarzem co jest przyczyną). Problemem jest to że pochodzę z rodziny dysfunkcyjnej (rodzice całe życie w separacji a mieszkali pod jednym dachem, kłótnie nonstop a nie dawno rozwód) i to spowodowało że jako dziecko nie miałem wzorców i zaowocowało silną nerwicą obecnie. Na pytanie dlatego teraz mnie ta nerwica złapała lekarz terapeuta powiedział że wcześniej nie mogła ponieważ ja teraz sam wchodzę na swoją ścieżkę życia i ustatkowania się (mam 25 lat - leczę się od 9 lutego, inne leki Seroxat i Citabax nie skutkowały). Boję się zwiększyć dawkę leku bo wiem jak ta 75tka potrafiła mnie wystrzelić i pobudzić . Teraz te "złe" myśli u mnie wzięły się z wyrzutów sumienia bo moja dziewczyna wyjechała za granice a ja się obwiniam że to przeze mnie i że ją zaniedbywałem i mam lęk przed tym że z tego napięcia sobie coś zrobię (KOSZMAR). Chciałbym iść do szpitala ale lekarka powiedziała że to niemożliwe żebym sobie coś zrobił Ja się bardzo boję o swoje życie!
  2. Witam! U mnie już 32 drugi dzień brania Effectinu i poprawy dalej nie ma, biorę go na nerwice lękową. Natrętne myśli samobójcze są nadal (absurdalne takie) non-stop także nie wiem czy czekać dalej na aż ten lek zacznie działać czy go rzucić w pizdu i zacząć się truć innym świństwem
  3. _incognito_ Były sytuacje kiedy sukcesywnie je olewałem ale czasem się im poddawałem, były tak silne (właśnie to z tym wariowaniem, utratą kontroli, że sobie coś zrobię). Ta nerwica to straszna rzecz, mam nadzieję że te myśli mnie odpuszczą w końcu, zaczynam je olewać powoli, masz rację - niech są, niech sobie płyną to tylko myśli, w końcu mnie opuszczą (muszą!) i będę mógł znów cieszyć się życiem. Czytałem że nie są niebezpieczne, wręcz przeciwnie my osoby z nerwicą jesteśmy odporni na zachorowania na takie groźne choroby jak psychozy itp. ponieważ się ICH BOIMY. [Dodane po edycji:] Tak łatwo to powiedzieć żeby je ignorować i że nic nie zrobimy sobie ale jak przychodzi lęk i wyrzuty sumienia jak w moim przypadku boję się że coś odpierdolę żeby się tak nie czuć NON STOP LĘK - lęk przed wyrzutami, lęk przed lękiem, lęk przed myślami! Ja p*****lę można zwariować!
  4. _incognito_ Jestem z Gdańska. Ten Effectin biorę już od dzisiaj 5 tydzień. Lekarz powiedziała żebym zwiększył dawkę do dwóch kapsułek ale się boję że mnie wystrzeli dodać te natręctwa to może być nieciekawie Nawet nie wiem czy u mnie jest taki oddział jak oddział zaburzeń afektywnych i depresji czy są tylko ogólne psychiatryczne bo wiadomo że nie chce siedzieć z ludźmi co sprawią że poczuje się gorzej. Doraźnie mam afobam ale nie chcę go brać bo on na te myśli zbyt nie pomaga (niby uspokaja ale ileż można truć się bezno!). U mnie te natręctwa dotyczą takich rzeczy np. że w jakiś sposób zraniłem dziewczynę że musiała wyjechać za granicę bo nie potrafiłem o nią zadbać, w przeszłości ją okłamywałem i obwiniam się o to i boję się np że z tego powodu i z żalu zwariuję albo stracę kontrolę nad sobą i sobie coś zrobię w sensie że wyskoczę przez okno albo wbije sobie nóż w rękę przy krojeniu bułki. Takie natręctwa myślowe, chociaż moja lekarz mówiła że TO NIEMOŻLIWE ŻEBYM SOBIE COŚ ZROBIŁ bo mam świadomość tego gdzie jestem itd ale do mnie póki co nie trafia jakoś bo nie potrafię się skupić na niczym, nawet na obejrzeniu jakiegoś filmu, ciężko mi się odprężyć A propo effectinu moja lekarka mówiła że on może się uaktywniać nawet do 6 tygodni... Także ciężko stwierdzić czy on zacznie działać czy nie, a może już działa tylko mam taką nerwicę że on nie pomaga (i znów jazdy)
  5. Pocieszna oraz Eldruto! Dzięki za słowa otuchy. Mam 25 lat (26 rocznikowo) i nerwica gruchnęła mnie w tym roku (zbierało się widocznie całe życie). Wiem że z nerwicą jest tak że atakuje chwytając się różnych rzeczy. Teraz są to wyrzuty sumienia w stosunku do dziewczyny (od dwóch dni), chociaż rozmawiałem z nią wczoraj przez telefon (jest z granicą; oczywiście płakałem) i mówiła że nie ma do mnie żadnego żalu za nic. Ale nerwica nie chce mi pozwolić abym myślał inaczej i stąd myślenie (strach) że z wyrzutów sumienia zwariuje, coś mi odwali i sobie coś zrobię Co do tego effectinu biorę go już równy miesiąc, słyszałem że te leki się uaktywniają nawet do 3 miesięcy także sam nie wiem czy on działa czy nie (chyba jeszcze nie). Mnie te myśli tak korbią nieraz że chce iść do szpitala psychiatrycznego bo czuje się jak mongoł od tych lęków (niezdolny żeby z kimś pogadać na zewnątrz itd) a bywały już lepsze stany... Ale miesiąc myślenia że się zwariuje i lęków przed tym że wyskoczy się przez okno albo potnie się człowiek nożem przy krojeniu bułki robi swoje z głowy. Z pewnością to rozumiecie i wiecie wszyscy o czym mówię/piszę
  6. Magdalenabmw Dziękuję za słowa otuchy, naprawdę uważam że wszelkie fora na te tematy to super sprawa ponieważ można się poradzić ludzi którzy zmagają się z podobnymi problemami. Co do moich przypadłości: to fakt, jestem strasznie niecierpliwy i nie potrafię sobie dać czasu w tych kwestiach, nawet kiedy czuję się dobrze (a bywały takie dni, czy chwile) myślę że to złuda i że zaraz zacznie coś się ze mną dziać (lęk przed lękiem, lęk przed myśleniem o pewnych sprawach) zamiast myśleć że ten stan w którym obecnie się znajduje to pieprzona złuda (lęki na to nie pozwalają) i że naprawdę mogę i chcę się czuć dobrze. Ale właśnie taka jest nerwica, ostatnie tygodnie przeżywam istny koszmar z pewnością jak większość osób tu piszących które cierpią z powodu tej przypadłości. Przynajmniej wiem że nie jestem sam.
  7. Linka, magdalenabmw Dziękuje Wam bardzo za odpowiedzi! Chodzi o to że jestem na skraju wyczerpania tym wszystkim, ciężko mi się za cokolwiek zabrać, skupić się np na obejrzeniu jakiegoś filmu czy coś nie myśląc o tym w jakim stanie się znajduje i jak bardzo jestem ograniczony przez to. Najchętniej bym leżał tylko i spał, albo gapił się w ścianę. Codzienne czynności sprawiają mi trudności, np dziś jak ugotowanie sobie obiadu czy zmycie naczyń. Owszem ostatnie dni nie były takie złe, ale tylko dlatego że miałem w te dni terapię i miałem jakiś cel (tu na terapię, tu do sklepu itd). Po wczorajszej wizycie zacząłem mieć wyrzuty sumienia odnośnie pewnych spraw a co do wyrzutów pojawiły się mało komfortowe myśli odnośnie mojej egzystencji (bezużyteczność) stąd te myśli o szpitalu... A chcę być zdrów i szczęśliwy tylko nie wiem już co mam robić (taka wegetacja jakby), ze studiów mam zwolnienie i mam zajęcia dokładnie za miesiąc, mam nadzieję że do tego czasu mi się poprawi bo ja już powoli nie widzę wyjścia z sytuacji i to mnie martwi...
  8. Witam! Mam pytanie odnośnie szpitala psychiatrycznego ponieważ nie daję sobie rady już z moją nerwicą i chciałbym odwiedzić tą placówkę w celu uzyskania pomocy Ja już szczerze nie daję sobie rady, non-stop natrętne myślenie na różne rzeczy (wyrzuty sumienia że zaniedbywałem dziewczynę, z drugiej strony lęk przed tym że wyskoczę przez okno albo sobie coś zrobię) przeszkadza mi w czymkolwiek. Cały czas życie w napięciu. Kładę się: LĘK, budzę się: LĘK. Biorę leki (effectine er 75) już miesiąc, wcześniej brałem inne ale nie pomagały. Na nerwice leczę się od 9 lutego. Chodzę również na psychoterapię od miesiąca. Drodzy Forumowicze czy któryś z was leczył się na nerwice w szpitalu? Czy waszym zdaniem leczenie nerwicy w szpitalu to dobry pomysł? Może odczekać jeszcze trochę. Oczywiście po wyjściu ze szpitala kontynuowałbym leczenie poprzez psychoterapię. Z chęcią wysłucham waszych opinii na ten temat. Z góry dziękuję za wszystkie odpowiedzi
  9. Terapia spoko, wywlekaliśmy kolejne rzeczy które mnie trapią (wyrzuty sumienia odnośnie mojego postępowania w życiu itd). [Dodane po edycji:] Przez 2-3 dni było dobrze a teraz znów właśnie jak to piszę pierdolnął mnie taki lęk że nie wiem co mam zrobić. Dlaczego to idzie tak falami? Ja już nie mogę, boję się że psychika mi nie wytrzyma w końcu i nie wiem co zrobię. Ja pier.... Ten rok jest najgorszym rokiem w moim życiu! Musze mieć siłę na walkę z tym ale skąd ją brać DLACZEGO?! Dlaczego musimy się tak koszmarnie czuć!
  10. _incognito_! Cital brrrrr - też to brałem (Citabax) przez 5 dni i kurwa przez te 5 dni nie wiedziałem co się ze mną dzieje Odstawiłem bo nie mogłem znieść myśli samobójczych oraz jazdy, że zwariuje, które ten lek nasilał mi tak bardzo plus skutki uboczne. Naprawdę nie potrafię tego opisać. Jestem ciekaw czy w niektórych przypadkach w ogóle leki mają jakieś znaczenie (np w naszych). Podobno u niektórych osób W OGÓLĘ nie działają - tylko psychoterapia i czas jej poświęcony na dojście i zrozumienie swoich problemów i przemyśleniu ich. Ja najpierw wpierdzielałem Seroxat (miesiąc, po nim nasiliła się depresja), później Citabax (po tym lekarz stwierdził że nie toleruje SSRI), teraz Effectin który pobudza i sprawia tylko że chudnę w oczach, jem wtedy kiedy mnie wykręca z głodu i śpię po 4-5-6 godzin dziennie - zależy. Ach te "leki"...
  11. hej incognito Nie lęków nie mam innych (jeżdzę autobusami, chodzę do sklepów itd.), oprócz tych co napisałem powyżej dodać to że np. co ludzie sobie o mnie myślą :) [Dodane po edycji:] Aha odnośnie effectinu biorę go. Widzę poprawę od ostatnich dni ale chyba to bardziej zasługa psychoterapii niż leków. Przez nie nie mogę spać tylko pomimo że ziewam. Katuje się filmami do rana. [Dodane po edycji:] A Wy - celineczka3 i _incognito_ - bierzecie jakieś leki czy leczycie się tylko psychoterapią?
  12. Dokładnie od 19 marca. Najpierw spotkaliśmy się 2 razy w tygodniu. Później już po 3 razy na tydzień.
  13. Byłem dziś u terapeuty, opowiedziałem mu dziś o rzeczach które mnie trapią (o kłamstwach z przeszłości itd). To wszystko skąd to się bierze to jest lęk przed odrzuceniem, boję się bycia odrzuconym przez dziewczynę, rodzinę, znajomych itd. Boję się być odrzuconym nawet przez swojego terapeutę (też wspólnie do tego doszliśmy), stąd myśli podświadome o śmierci i pójściu do szpitala psychiatrycznego jako formy obrony przed odrzuceniem a to wszystko przez dzieciństwo. Widocznie preferuję zasadę: wszystko albo nic, i boję się że ludzie nie akceptują mnie z moimi wadami. Co za zjebstwo... Teraz będę musiał pracować nad tym co trapiło mnie w zasadzie całe życie (niska samoocena, naprawienie błędów przeszłości itd).
  14. Jak zwykle wkręcam sobie psychoze, schizofrenię itd (jak każdy nerwicowiec). A te myśli biorą się stąd że jestem niedowartościowany i mam niską samoocenę i lęk że sobie nie poradzę w życiu (problem wyniesiony niestety z domu, nawarstwiało się latami i mnie gruchnęło nagle). Jutro terapia w każdym razie i mam nadzieję że niedługo będzie dobrze :)
  15. Dzięki za odpowiedź. To prawda przez tą przypadłość skupiłem się strasznie na swojej osobie i moich dolegliwościach. Kłopot w tym że za co się nie zabiorę od razu mam te głupie myśli które dezorganizują moje jakiekolwiek próby zabrania się za cokolwiek. Muszę wypracować z terapeutą jakąś metodę która pozwoli mi na swobodne działanie. Może pójdę do pracy, w zasadzie kiedy jestem na zewnątrz nie odczuwam JUŻ lęków tylko te myśli nie pozwalają mi się skupić.
  16. Witam! Mam problem odnośnie tego że boję się utraty kontroli nad sobą(że sobie coś zrobię itd). Na nerwice lękową leczę się od 9 lutego. Poprzednie leki nie skutkowały - wręcz przeciwnie pogorszyły mój stan (myślenie o śmierci, że jestem schizofrenikiem). Pojawiła się także depresja i wyrzuty sumienia. Biorę teraz lek zwany Effectinem (24 dzień) ale nie widzę poprawy, czasem jakby objawy się bardziej zaostrzały. Od ponad 3 tygodni miewam myśli na temat śmierci np. lęk przed tym że stracę kontrolę że coś sobie zrobię, że wskoczę do rzeki itd. Potrafię je mieć nonstop przez 24h przez co moje życie staję się już męczące i szukam pomocy gdzie się da. Nie wiem już co robić, mój terapeuta mówi że nie jestem w stanie nic sobie zrobić i nie jestem dla siebie zagrożeniem ale te myśli nie dają mi żyć już. To samo mówiła moja psychiatra że "nie zrobi pan tego, to nie możliwe" a do mnie to jakoś nie dociera, póki co i poważnie myślę nad pójściem do szpitala psychiatrycznego bo zaczynam się bać o swoje życie. Chce w końcu być szczęśliwy i wyplenić z siebie to jakoś! Boję się naprawdę bo mam wyrzuty sumienia odnośnie pewnych spraw dotyczących mojego życia. Niedawno wyjechała moja dziewczyna za granice a ja się obwiniam że to moja wina, bo nie potrafiłem o nią zadbać i w połączeniu z tymi myślami nie jest to za fajne Co mam robić? Drodzy forumowicze naprawdę się boję!!
  17. Magdalenabmw chyba masz rację że zadzwonię do lekarki i się zapytam jak to zrobić, będę pewniejszy wtedy. Dziś się czuje spoko, ale jazdy i tak mam (natręctwa myślowe o śmierci, że widzę śmierć na każdym kroku itd) ale jest lepiej niż wczoraj. Teraz czekam żeby ten Effectin zadziałał w końcu...
  18. Witam! Chcę odstawić Afobam, ponieważ brałem go doraźnie do leków (ok 8 tygodni). Zapisał mi go mój lekarz psychiatra do pierwszego leku (do Seroxatu brałem go 4 tygodnie, różnie -czasem dwie 0,5 dziennie, czasem trzy razy 0,25, czasem dwa 0,25). Później miałem zmianę leku na inny ponieważ Seroxat się nie sprawdzał. Miałem tydzień przerwy od afobamu ponieważ brałem przez 5 dni Citabax i Spamilan co okazało się totalną pomyłką (nasilone lęki, myśli selfdestroy itd i masa skutków ubocznych) i ten psychiatra zaproponował lek zwany Effectin ER 75 i znów zapisał mi doraźnie afobam (jedną, dwie dziennie) Brałem dwie 0,5 ponieważ miałem strasznie nasilone lęki przez trzy tygodnie podczas okresu brania Effectinu. Teraz te lęki i tak nie przeszły (czasem lepiej, czasem gorzej) a ja odkryłem że ten afobam i tak mnie nie uspokaja ani nic mi nie pomaga (mam natrętne myśli) i przez ostatnie dwa dni brałem jedną tabletkę a dziś już żadnej. Jem już sam Effectin i czekam na efekty (jedną kaspułkę dziennie). Chciałbym się was zapytać o jakiś schemat odstawienny. Czy po takim czasie mogę go odstawić z dnia na dzień i nie będę czuł skutków ubocznych? Teraz mam innego psychiatrę bo tamten się nie sprawdził, za dużo zmieniał i sam się przyznał że spierdolił z tymi SSRI które mnie tylko "rozhuśtały"
  19. Dziękuję Natalie za odpowiedź! Dziś na psychoterapii odkryłem z terapeutą przyczynę swojej depresji i nerwicy. Mianowicie jestem z rodziny gdzie rodzice żyli w separacji ale mieszkali pod jednym dachem. Odkąd pamiętam w chacie były kłótnie i inne ekscesy które wpłynęły znacznie na moją psychikę za dzieciaka i zrobiło mnie sceptykiem i mało przygotowało do prawdziwego życia. Rozpłakałem się na tej sesji bo boli mnie to i wydaje mi się że wyjścia nie ma z sytuacji (obecnie stąd te myśli o śmierci) i że nigdy nie wyjdę z tej depresji Możliwe że miałem depresję już kilka lat ponieważ pojawiały mi się dołki dosyć często. Jest bardzo ciężko ale Pan terapeuta powiedział że wyciągnie mnie z tego tylko że ja już nie mogę się doczekać kolejnej wizyty bo mam takie korby że myślę o szpitalu psychiatrycznym. Żyję z dnia na dzień dosłownie!
  20. Witam Wszystkich w tej części forum! Moim problemem są natrętne myśli że mogę sobie coś zrobić. Od dwóch miesięcy (dokładnie od 9 lutego) leczę się na nerwice-lękową z elementami depresyjnymi. Od 20 dni biorę lek zwany Effectinem ER 75 ale póki co nie przynosi on zamierzonych skutków, przeciwnie mam wrażenie że je pogłębia. Wcześniej były leki z innej grupy ale słabo je tolerowałem (SSRI - Seroxat oraz Citabax). Zmieniłem teraz lekarza psychiatrę i Pani dr powiedziała że to tylko objaw nerwicy i takie wkręty że nic sobie nie jestem w stanie zrobić itd (opowiedziałem jej swoją jazdę że miałem obraz jak wkładam sobie widelec w oko). Kazała jeszcze zostać mi przy efektinie a nawet Natrętne, dyskomfortowe myśli dręczą mnie non-stop, nieważne czy jestem wśród ludzi czy w domu. Chodzę także na terapię 3 razy w tygodniu od niecałego miesiąca (pan terapeuta powiedział mi dziś że jakby mi się poprawiało). Nie mam problemu z rozmawianiem o swoich problemach, jednak znajomych zacząłem unikać ponieważ mam wrażenie że przylepili mi nalepkę "wariat". Kolega który wyszedł z nerwicy i z którym mieliśmy identyczne objawy itd. powiedział że on też miał takie myśli w końcowym etapie nerwicy jak mu wszystko odpuszczało już. Mi natomiast jest bardzo ciężko i pytam was Drodzy Forumowicze jaki lek jest dobry na takie natrętne myśli w razie jakbym znów miał zmianę na inny. Pozdrawiam!
  21. Coksinelka dzięki za ciepłe słowa. Czego najbardziej się boje to tego że stracę kontrole i sobie coś zrobię dlatego myślę o szpitalu (zapobiegawczo) Nieraz mam takie jazdy jakbym miał już ją stracić (wczoraj było tak dwa razy). Może mam dobrany zły zestaw leków? Biorę ten Efectin 75 ER i doraźnie afobam (już 8 tydzień sie tym truje) a wiadomo że afobam nie służy w przewlekłych stanach depresyjnych, to już sam nie wiem co i jak. Dziś idę do innej psychiatry zobaczymy co Ona powie, może świeże oko coś zmieni w leczeniu itd, bo naprawdę jest masakrycznie. Kurna już 19 dzień na tym efectinie a ja pozytywne stany mógłbym wymienić na palcach jednej ręki. [Dodane po edycji:] Hehe byłem dziś u nowej Pani Psychiatry i mówiła że do szpitala się nie nadaje (z gadki i w ogóle) a to co się ze mną dzieje to nerwica i np. jak jej mówiłem o tym wkręcie że wsadziłbym sobie widelec w oko to mówiła że to niemożliwe żebym to zrobił, bo to tylko moje jazdy. ŻE SOBIE NIC NIE ZROBIĘ bo to tylko nerwica. Aha no i że muszę dać szansę nowemu lekowi żeby się wchłonął (nieraz to trwa miesiąc a nawet dłużej jak piszecie). Także muszę być wytrwały i tyle
  22. Cześć. Strasznie jest, z każdym dniem jakby coraz gorzej, coraz bardziej rozważam możliwość pójścia do szpitala i wszystko na to wskazuje (natrętne myśli samobójcze) że tam trafię chociaż wiem że tam mogą mi pomóc. Jutro idę do innego psychiatry który pogada ze mną, może zmieni coś w lekach, wypisze skierowanie na oddział, zobaczymy... Boję się po prostu bardzo i nie wiem skąd te myśli u mnie. Czuje jakby ten Efectin w ogóle nie działał a tylko pogarszał sprawę (dawka 75 - może za mało, nie wiem). Boli mnie to bardzo ponieważ nie miałem takich jazd na początku leczenia, kurde boję się że wariuje i że nigdy już nie będę normalnie funkcjonował A mam dziewczynę którą kocham i która nie chce żebym szedł to szpitala tylko to przetrzymał sam, spróbował to zwalczyć. Ona wyjechała i też jest jej ciężko przeze mnie. [Dodane po edycji:] Powtarzam sobie "jeszcze tylko kilka dni, wytrzymaj" itd ale już sam w to nie wierze. Nie mogę być sam w domu, ktoś mnie musi pilnować (ojciec lub matka) bo się boję. To życie jak w koszmarze jakimś. Boże czy ja kiedykolwiek z tego wyjdę??!!!
  23. Witam! Moim zdaniem może to być jakiś nerwicowy objaw. Polecam wizytę u jakiegoś psychiatry/psychologa który powinien Cię trafnie zdiagnozować i przepisać ewentualne leki (o ile jest taka potrzeba ).
  24. Zaczyna być naprawdę nieźle, czasem te złe myśli (wyraz "śmierć" i "samobójstwo") w mojej głowie o których pisałem powyżej wracają za dnia ale wiem że to skutek działania leku który wypiera ze mnie lęki i cały ten syf. Poza tym usłyszałem od swojego psycho-terapeuty że nie ma siły silniejszej ode mnie która pozwoliła by na to, żebym sobie coś zrobił, bo ja sam nie wiem co jest we mnie nierozpoznane (jego słowa). Chodzi o to że mam 25 lat i nerwica oraz "te myśli" i cała sytuacja wzięły się od tego że trochę mi w życiu nie wychodziło (zaczęło się w szkole, z pracą itd, oglądanie się na innych "a ten lepiej sobie radzi - ja jestem do dupy") i żyłem w rodzinie dysfunkcyjnej (rodzice byli w separacji odkąd pamiętam, ale mieszkali pod jednym dachem, kłótnie non-stop itd i dopiero niedawno się rozwiedli - 3 dni temu). To jest jakby lęk przed wejściem w "pełną" dorosłość ponieważ rodzice nie za bardzo ze mną rozmawiali (błędy wychowawcze). Chociaż usamodzielniałem się i mieszkałem poza domem ponad 2 lata to musiałem wrócić ze względów finansowych i od roku mieszkam znów z rodzicami. Widocznie cały ten bajzel "że jestem do dupy" i obecna sytuacja zwaliła mi się na łeb i objawiła się zaburzeniami lękowo-depresyjnymi. Teraz czekam na pełne działanie leków, które mam nadzieję w końcu mi pomogą (dziś sam byłem "na mieście" bo jechałem na terapię i poszedłem do centrum handlowego itd , wczoraj wieczorem nawet wyszedłem z kumplami się poszwędać ) czyli coś pozytywnego zaczyna się dziać, bo skoro jestem z innymi ludźmi to człowiek się angażuje w inne sprawy i nie ma czasu myśleć o głupotach. Jeszcze jak znajdę robotę to już w ogóle będzie git. Za dwa tygodnie wracam na studia bo do 16 kwietnia mam zwolnienie od psychiatry. Mam nadzieję że do tego czasu te gówniane myśli mnie odpuszczą do reszty i będę mógł się cieszyć w końcu jak kiedyś [Dodane po edycji:] Oczywiście to co napisałem powyżej (ostatni post) to byłem w jakiejś euforii po leku. Od wczoraj wieczora znów zaczęło się wszystko chrzanić. Poszedłem ze znajomymi na ognisko i znów ogarnęły mnie te myśli "śmierć", "samobójstwo" itd. chciałem stamtąd uciekać już. Gówniane natręctwa nie potrafię sobie z nimi poradzić. Dziś znów wstałem z mega lękiem i znów natłok w głowie tego zła! Płaczę, bo nie potrafię inaczej sobie z tym poradzić Poważnie rozważam możliwość pójścia do szpitala psychiatrycznego a z drugiej strony się boję. Nie wiem co mam robić do cholery! [Dodane po edycji:] Oczywiście to co napisałem powyżej (ostatni post) to byłem w jakiejś euforii po leku. Od wczoraj wieczora znów zaczęło się wszystko chrzanić. Poszedłem ze znajomymi na ognisko i znów ogarnęły mnie te myśli "śmierć", "samobójstwo" itd. chciałem stamtąd uciekać już. Gówniane natręctwa nie potrafię sobie z nimi poradzić. Dziś znów wstałem z mega lękiem i znów natłok w głowie tego zła! Płaczę, bo nie potrafię inaczej sobie z tym poradzić Poważnie rozważam możliwość pójścia do szpitala psychiatrycznego a z drugiej strony się boję. Nie wiem co mam robić do cholery! [Dodane po edycji:] Oczywiście to co napisałem powyżej (ostatni post) to byłem w jakiejś euforii po leku. Od wczoraj wieczora znów zaczęło się wszystko chrzanić. Poszedłem ze znajomymi na ognisko i znów ogarnęły mnie te myśli "śmierć", "samobójstwo" itd. chciałem stamtąd uciekać już. Gówniane natręctwa nie potrafię sobie z nimi poradzić. Dziś znów wstałem z mega lękiem i znów natłok w głowie tego zła! Płaczę, bo nie potrafię inaczej sobie z tym poradzić Poważnie rozważam możliwość pójścia do szpitala psychiatrycznego a z drugiej strony się boję. Nie wiem co mam robić do cholery!
×