
maggieflakes
Użytkownik-
Postów
165 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez maggieflakes
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 6 z 7
-
Wasze pytania |depresja|, czyli '' CO ZROBIć?''
maggieflakes odpowiedział(a) na anita27 temat w Depresja i CHAD
oj ja tez jestem chodzącą płaczką płaczę jak mi smutno, jak jestem zdenerwowana, jak się boję, nawet z radości, najgorzej jest jak nie potrafię zapanować nad łzami w miejscach publicznych, w szkole często mi się to zdarzało i rówieśnicy mieli kolejny powód żeby się ze mnie wyśmiewać -
Wasze pytania |depresja|, czyli '' CO ZROBIć?''
maggieflakes odpowiedział(a) na anita27 temat w Depresja i CHAD
no właśnie...podziel się z nami co cię męczy -
nienawidzę owadów, są obrzydliwe....wrrr....najgorsze są pająki...są takie straszne...dobrze, ze nie ma u nas tych takich dużych, bo chyba umarłabym ze strachu...z owadów to fajna jest tylko biedronka, jak ją widze to mną nie trzepie...a reszta...wrrr
-
Wasze pytania |depresja|, czyli '' CO ZROBIć?''
maggieflakes odpowiedział(a) na anita27 temat w Depresja i CHAD
nie jesteś beznadziejna trochę to rozumiem, tez jestem jedynaczką, a mój ojciec nigdy nie miał do mnie dobrego słowa, nie rozmawiamy ze sobą, mimo, że mieszkamy w jednym domu...bądź dzielna...trzymaj się ciepło -
Moniko, trochę się przełamałam, ale nie do końca...w moim przypadku wygląda to tak, że robię jeden krok do przodu, a dwa się cofam...pobyt w szpitalu pomógł mi na tyle, że nie chce targnąć sie na swe życie, choć mój lęk się pogłębia...a do zdrowia to mi chyba jeszcze daleko
-
ja nie chciałabym znowu trafić do szpitala, nie żeby tam było jakoś strasznie źle, ale czułam się tam jakoś klaustrofobicznie. najgorzej było jak trzeba było mówić przed wszystkimi o swoim samopoczuciu, a że tam było dużo ludzi to mnie to przerażało, no i dyżury czy inne formy aktywności "towarzyskiej"
-
tak to już chyba niestety jest, że depresja i nerwica pozbawiają nas prawidłowego odczuwania uczuć, zwłaszcza tych pozytywnych jak miłość, radość...jak nie bierzemy lekarstw to jest gorzej, natomiast jak bierzemy to często pojawia się pustka, próżnia, apatia...i co tu człowieku masz zrobić...sama nie wiem, chociaż lepsza jest chyba próżnia niż rozpacz, ból....ja najbardziej chciałabym nie czuć ogromnego strachu, żeby wyjść ku normalniejszemu życiu
-
praca magisterska ja już ją piszę ponad rok i nie mogę napisać studia skończone, ale pracy jak nie ma tak nie ma, mam pustkę w głowie, brak motywacji, każde zdanie przychodzi mi z wielkim trudem do napisania, a jak już coś napiszę to i tak jest dla mnie bezsensu, czuję się taka głupia i beznadziejna :(chyba nigdy jej nie skończę
-
samotnik2 z tego co napisałeś w pierwszym poście o tym strachu przed obcowaniem z ludźmi, w miejscach publicznych, przed grupkami tzw.cwaniaczków wywnioskuję, że cierpisz na fobię społeczną, nie napiszę ci niestety jak sobie z nią poradzić, bo sama jeszcze tego nie potrafię i wiem jak to jest przełamywac lęk wywnętrzniania sie przed obcymi osobami tzn. psychiatrą i psychologiem, ale innego wyjścia nie ma, bo bez leczenia będzie jeszcze gorzej. Ja tez żałuję straconych lat, bo od 10 lat przez swój strach stoję w miejscu i czym jestem starsza mój żal za przeszłością się wzmaga, że swojej młodości nie wykorzystałam w lepszy sposób i nie moge się pogodzić z upływającym czasem. Wiem, ze to do niczego nie prowadzi i czuję się przez to jeszcze gorzej i prawdą jest, że trzeba się z sobą pogodzić, choć to bardzo trudne...ja się staram, czego i tobie życzę. Nie skupiaj sie na przeszłości tylko na przyszłości, zadbaj o swoje zdrowie psychiczne i samoocenę, chociaż spróbuj to zawsze coś
-
a nic nowego...byłam w ośrodku, na razie jest dużo chętnych, więc mam czekać...ostatnio jeszcze bardziej nic mi się nie chce niż zazwyczaj...wszystko mnie zniechęca
-
bóle głowy mogą być także spowodowane problemami z ciśnieniem, które może być raz wysokie raz niskie, więc warto to też sobie sprawdzić
-
jednym słowem niedobra nerwica, bardzo niedobra mnie też często coś boli, ale wiem, że to z nerwów
-
A co z aktywnością na zajęciach?Dla mnie to było najbardziej stresujące na studiach obok egzaminów ustnych, zaliczeniach indywidualnych u wykładowcy no i kontaktów z innymi studentami...aaa i z panią "bardzo sympatyczną" w dziekanacie..ale trzeba pokonać strach..jak?..akurat tego to jeszcze nie wiem
-
vasques:"I co byłaś u psychologa lub psychiatry??" Byłam. Do psychiatry chodzę już prawie od roku, a do tego samego psychologa od dwóch lat z przerwami. Wczoraj się dowiedziałam, że muszę zmienić psychologa, bo pani do której chodziłam nie będzie już przyjmować w tej poradni. I znowu ten strach, przyzwyczajanie się do nowej osoby, pokonywanie blokad w mówieniu...często wydaje mi się, że to co mówię na sesjach jest bezsensu i jeszcze bardziej się blokuję...takie zamknięte koło
-
Marzenia piękna rzecz, a jak jeszcze uda się je zrealizować to pełnia szczęścia jak dla mnie Więc ja marzę o pozbyciu się tych wszystkich lęków, tego ogromnego strachu przed wszystkim o znalezieniu takiej pracy, która dałaby mi zadowolenie i w której dobrze bym się czuła o kilku dobrych znajomych o małym przytulnym domku o kochającej się rodzinie (mąż i dwójka dzieci) o podróżach po świecie po prostu żebym umiała radzić sobie w końcu w życiu, usamodzielniła się, była silniejsza i radośniejsza tego bym chciała
-
Basiu z twoich postów płynie takie poczucie klęski i poddania się, że aż się rozpłakałam ze współczucia...mam wiele wspólnego z Tobą: brak pracy, kasy, żadnych znajomych, koleżanek. Ale się lecze...podjęłam ten krok nie dla siebie, ale dla swojego chłopaka, bo moja osoba była mi obojętna. On był dla mnie czynnikiem, dzięki któremu zdecydowałam się poszukać pomocy...Wiem, że Tobie jest naprawdę trudno się zmobilizować, bo nie masz nikogo koło siebie żeby Cię wsparł, ale proszę Cię spróbuj jeszcze poszukać pomocy. Ja próbowałam wiele razy, byłam u wielu psychologów i psychiatrów, aż w końcu znalazłam takich, którzy jakoś mi podeszli, choć na pierwszych wizytach było ciężko..z nerwów ciągle się zacinałam, trudno mi było się wypowiedzieć...Teraz chodzę już tam prawie rok i jest lepiej, więc niestety trzeba próbować i nie poddawać choć to najtrudniejsze. Proszę spróbuj jakby co zawsze możemy pogadać, gdybyś miała taka potrzebę. pozdrawiam
-
Wzruszyła mnie Twoja historia, ale to nie prawda, że nic ci się nie udaje...usamodzielniłeś się, masz pracę, uczysz się...nie miałeś łatwego startu, a jednak osiągnąłeś już tak wiele...a Twoi rówieśnicy do których się tak ciągle porównujesz...oni mieli łatwiej, nie doświadczyli takiej parszywości życia jak Ty...niestety życie nie jest sprawiedliwe i często doświadcza tych, którzy na to nie zasługują...Ktoś kiedyś powiedział, że ludzie wyjątkowi są nieszczęśliwi...coś w tym jest, choć wiem, że nie jest to zbyt pocieszające...A porównywanie się do innych jest naprawdę dołujące, bo sama tak robię i zawsze wychodzi na to, że na ich tle jestem totalnym nieudacznikiem...I ktoś w jednym z postów dobrze napisał, żeby olać innych i zająć się sobą...Poszukaj fachowej pomocy, aby dojść do ładu sam ze sobą, a potem skup się na innych rzeczach jak poszukanie odpowiedniej dziewczyny. Życzę dużo wytrwałości i nie poddawaj się pozdrawiam
-
wcale nie jest absurdalne...rozumiem co czujesz...mnie rodzice też do niczego nie przygotowali, nie zbudowali we mnie poczucia własnej wartości, od dziecka pamiętam ciągłe kłótnie i brak miłości...jestem niesamodzielna...jak małe dziecko, które nic nie umie...i też boję się..tak strasznie się boję..i nie wstydź się tego co piszesz..właśnie po to jest to forum, żeby dzielić się swoimi problemami, lękami, zmaganiami z chorobą...wprawdzie jestem tu od wczoraj, więc ze mnie nowicjusz
-
ja tylko wspomniałam o tym swojemu psychologowi, no i chłopakowi, ale żeby wdawać się w szczegóły to nie...blokada nie chce popuścić
-
Sama nie wiem...ja też przeżyłam podobne zdarzenie, tylko, że byłam znacznie starsza, bo miałam 19 lat i do dziś strasznie się wstydzę o tym rozmawiać...
-
bo mam już 29 lat a emocjonalnie zatrzymałam się na poziomie nastolatki
-
ech...to wcale nie jest imponujące
-
Kn24 napisała: "ktos kto tego nie ma po prostu nie jest w stanie zrozumiec co my przezywamy" dokładnie...to już trzeci rodzaj leków jaki biorę, bo po wcześniejszych nie było żadnej różnicy..i chyba pomagają, bo czuje się ogólnie trochę spokojniejsza
-
Brak przyjaciół, średnio-słabe kontakty z ludźmi
maggieflakes odpowiedział(a) na jat1001 temat w Depresja i CHAD
według mnie brak przyjaciół i słabe kontakty z ludźmi wynikają głównie z nieśmiałości, a jak jeszcze byliśmy negatywnie odbierani przez innych, mimo, że nic złego im nie zrobiliśmy to jeszcze bardziej potęguje to uraz i lęk -
Dzisiaj naprawdę trawi mnie silny niepokój...w głowie mi huczy...nie mogę sobie znaleźć miejsca, na niczym się skupić, a muszę zrobić ważną rzecz, bo jak tego nie zrobię to jeszcze gorzej się poczuję...może jak wyrzucę z siebie swoją historię to poczuję jakąś ulgę...no to zaczynam. Od dziecka byłam bardzo nieśmiała, miałam problemy z kontaktami z rówieśnikami, w szkole. Nigdy nie miałam koleżanek...czułam wszechogarniającą samotność i chroniczny smutek. Każdy dzień w szkole to był koszmar, czułam coraz większy lęk przed ludźmi...Potem były studia i wcale nie było lepiej... zrezygnowałam, poszłam do innej szkoły, którą skończyłam. Po tej szkole znowu poszłam na studia, ale tym razem zaocznie...Tam też nie potrafiłam nawiązać jakiś kontaktów z ludźmi, rzadko z kimś rozmawiałam...po prostu bałam się...paniczny lęk przed odrzuceniem, ośmieszeniem i nie wiem czym jeszcze powodował, że coraz bardziej się izolowałam od innych...czując się jeszcze gorzej. W międzyczasie jak już zdarzało mi się, że gdzieś mnie zatrudnili...nie potrafiłam tam wytrzymać dłużej niż kilka dni...tak strasznie się bałam ludzi, jak ktoś coś do mnie mówił to z nerwów nic do mnie nie docierało...ludzie traktowali mnie jak przygłupa...Obecnie nigdzie nie pracuję już od dłuższego czasu, rzadko wychodzę z domu, jak mam gdzieś iść i o coś zapytać, zadzwonić gdzieś to jestem cała chora, nawet telefonów nie odbieram i jak ktoś dzwoni do drzwi gdy jestem sama w domu to nie otwieram, bo się boję...Biorę leki, chodzę do psychiatry i psychologa, przynajmniej lęk przed mówieniem z nimi jakoś mi powoli mija...W przyszły czwartek czeka mnie wizyta w Urzędzie Pracy i już się tym strasznie denerwuję...przed mówieniem z obcymi ludźmi. Boję się tych wszystkich sytuacji społecznych jakie niesie ze sobą życie...Na szczęście mam wspaniałego chłopaka, dzięki któremu jeszcze jakoś ciągnę to życie, gdyby nie on nie poszłabym się leczyć, bo pogrążałam się w coraz większej apatii...To naprawdę cud, że udało mi się znaleźć swoją drugą połówkę przy tych wszystkich moich problemach ze sobą Oprócz niego nie mam nikogo, jednak on nie zawsze wszystko rozumie i ja mu się nie dziwię...ale wtedy czuję się całkowicie wyizolowana i taka samotna...totalny odludek
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 6 z 7