Skocz do zawartości
Nerwica.com

n-monika

Użytkownik
  • Postów

    79
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez n-monika

  1. silesiaster naszczescie jeszcze nie slyszalam zadnych plotek na swoj temat.ale ostatnio ktos w pracy za moimi plecami powiedzial ze bardzo dobrze radze sobie w pracy i pewnie dlatego bo chce sie komus podlizac.a to nie prawda.no i sie zaczelo.jak ta idiotka mogla tak powiedziec.....i kilka dni z glowy, bo nie przestawalam o tym myslec.pozatym ja tez nienawidze jak ktos sie gapi odrazu uwazam ze cos zlego o mnie mowi albo mysli i znowu jazda przez caly dzien.czasami juz nie mam sily
  2. Nie wiem czy "zdrowi" ludzie maja tego typu objawy....szczerze mowiac to ja juz zapomnialam jak to jest byc"zdrowym".mysle Silesiaster ze w pewnym stopniu to jest natrectwo.tak na moje oko(choc skrzywione nn)uwazam ze "zdrowy" nie wpadł by na taki pomysł.oj Nitka chyba za dobrze Cie rozumiem.przez pewien czas jak odwiedzalam forum to wydawalo mi sie ze nikt raczej nie ma takich objawow jak ja.nie zrozum mnie zle ale czytajac to pomaga.pomaga swiadomosc ze ma sie kontakt z Kims kto tez tak ma.a Macie moze jeszcze tak ze jak uslyszycie jakas np plotke na swoj temat to zamartwiacie sie tym przez dlugi czas, rozprawiajac dlaczego,jak mogli itp???????pozdrawiam
  3. niestety nic madrego Ci nie napisze.ja staram sie poprostu jakos przetrwac natlok mysli.nie dziwie sie ze anafranil Ci nie pomaga.ja dostalam go jako pierwszy lek tez w klasie maturalnej.nie chodzilam do szkoly caly czas splam.omal ten lek nie wprowadzil mnie do grobu.nie polecam go nikomu.moze Zglos sie do Swojego lekarza i powiedz mu o tym,ze nic sie nie zmienia.
  4. masz racje alusia ze wazne ze ma sie tak bliskie osoby jak maz, chłopak.przez dlugi czas radzilam sobie sama teraz dostaje od meza takie wsparcie ze szok trzeba przetrwac!!!!!!!!!!!nawet jesli czasami ktos czuje sie samotny to kiedys nadejdzie taki dzien kiedy pojawi sie ktos kto bedzie rozumiec.....pozdrawiam cieplo
  5. Witajcie...to głupio zabrzmi ale u kazdego"zdrowego" człowieka jesli pojawiaja sie takie mysli to naprawde warto sie zatrzymac i zastanowic sie czy to aby napewno to.ale w nn takie mysli wcale nie oznaczaja ze trzeba sie zatrzymywac i zastanawiac.raczej ze wszystkich sil trzeba brnac do przodu.Chciałabym dodac Wam otuchy ze to mija. choc dzis Uznacie ze to nie mozliwe, to kiedys z pewnoscia Obudzicie sie rano i zdacie sobie sprawe ze kochacie pelna piersia.powodzenia i trzymam kciuki.miłosc zwyciezy.pozdrawiam
  6. n-monika

    Zazdrość

    niestety nic madrego Ci nie napisze.ale jesli Spotkałas sie kiedys z tym ze maz Cie zdradzil, to mysle ze Twoj brak zaufania jest uzasadniony.zaufanie to taka"rzecz" ze jak sie ja straci to ciezko juz ja odbudowac.a co do gadania ludzi to powiem Ci ze ludzie sa wiele w stanie powiedziec(a nawet zmyslic) zeby tylko zobaczyc ze ktos jest nieszczesliwy.pozdrawiam
  7. witam Was ciepło.chyba duzo osób chorych na nn ma taki problem.mówiąc ogólnie nasze spoleczenstwo nie mam za duzego pojecia o nn o ile maja jakiekolwiek.pewnie jest tak do czasu az nie zetkna sie z tym osobiscie ,az nie odkryja ze cierpi na to ktos z ich bliskich.co tez nie znaczy ze przyjma to do wiadomosci co uslysza. ja mialam calkiem podobnie.jak to wszystko sie zaczelo to moi rodzice stwierdzili ze zaczynam wariowac.nie przyjmowali do widomosci ze to co sie ze mna dzieje to nie moj wymysl,ze to cos nad czym nie panuje.ktoregos dnia moja mama zgodzila sie pojsc ze mna do lekarza, gdzie uslyszala ze to choroba ale nadal nie zalapala ze nie da sie tak o wyjsc z tego bo mi sie chce.wiecej o tym z nimi nie rozmawialam. teraz o mojej chorobie wie moj maz i kilkoro przyjaciol,reszta rodziny i swiata nie ma pojecia co przechodze.niestety nie wiem co Ci doradzic.ja mam ogriomne wsparcie ze strony meza.ale doskonale cie rozumiem bo kiedys tez bylam z tym zupelnie sama.moze sproboj podzielic sie tym z jakas bardzo bliska osoba z grona przyjaciół.nie poddawaj sie trzymam za Ciebie kciuki.pozdrawiam
  8. Czesc Wszystkim Bardzo ciesze sie Nitka ze Poruszyłass ten temat.napisze banalnie.JA TEZ TAK MAM.czasami nawet do tego stopnia ze nie chce wychodzic z domu czy isc do pracy bo nie zniose tego ze sie gapia.ja zaraz uwazam ze mnie obgaduja!!!racja myslac w racjonalny sposob to w wiekszosci przypadkow patrza bo mamy na sobie cos fajnego lub poprostu tak maja.ale sa dni kiedy najbezpieczniej sie czuje kiedy jestem w domu i nie musze ich wwszystkich ogladac.jak sobie radze .....tłumacze sobie ze ludzie tak czy inaczej zawsze beda gadac, czy zroibimy cos zle czy dobrze i tak gadaja i tak.czesto tez zastanawiam sie pol dnia czy ktos sie na mnie obrazil.
  9. naleza Ci sie gratulacje ,ze udało Ci sie zatakowac chorobe i choc na troiche ja pokonac.GRATUACJE.ale niestety nie umiem Ci odpowiedziec dlaczego ona wrocila.moze Pzezywales za duzo stresów..nie wiem naprawde. jesli chodzi o czystosc i bakterie to ja wiem jak to jest.od 10lat to przerabiam.powodzenia
  10. nie nie rzucam niczym ale nieraz w przypływie tego wszystkiego mam ochote i to wielka.ostatnio chwyciłam za mydelniczke ale w ostatniej chwili sie powstrzmalam bo nie chcialam zrobic dziury w scinie.ale czasami mam wrazenie ze to co mi sie dzieje w glowie sprawi ze zwarjuje.mysle ze to co Ty masz to sposob na wyrzucenie z siebie negatywnych emocji.to wielka sztuka umiec to!!!ale moze troszke mniej drastycznie Abys nie zrujnowal Sobie domu.Pozdrawiam Wszystkich
  11. chyba Kazdy z Nas tu wszystkich dokładnie wie jak to jest walczyc o kazdy tydzien, kazdy dzien,o kazda sekunde spokoju i odpoczynku.Taką w której mozemy byc soba w 100%.To tak w cudzysłowiu,bo przeciez nikt z Nas nie udaje kogos innego tylko choroba ogranicza Nasza wolnosc i sprawia ze w niektórych sytuacjach mamy dziwne zachowania. ja jak pospiesznie i nagle przebiegam na druga strone ulicy bo tutaj wlasnie idzie pies to ludzie patrza na mnie jak na wariatke a ja poprostu walcze w tej chwili o siebie o swój spokój.Alusia to nie dokonca jest tak ,że nie wierze ze moge wyzdrowiec.bo wierze tylko sa takie natrectwa ze na dzien dzisiejszy nie wyobrazam sobie ze komus naprawde uda sie mi je wybic z glowy.pozdrawiam Wszystkich ciepło
  12. Wiecie , czasami ollewam to wszystko.kolejny powód do zamartwiania kolejne natrectwo.ale nie zawsze sie da.jednak czesciej upławaja mi dni na studiowaniu jakiegos przypadku typu :"co by było gdyby"i tym sposobem zamartwiam sie caly dzien a ranio sprawa rozwiazuje sie sama a ja mam swiadomosc przegranego dnia.pozdrawiam ciepło
  13. Nitka doskonale Cię rozumiem.teraz jestem chora i cały czas sie martwie ze mnie zwolnia z pracy mimo ze mam umowe na stale.maz mi tlumaczy ze to nie mozliwe ale ja i tak sie martwie.pod tym wzgledem Nasi mezowie maja tak samo przerabane. Klezus ja tez zanim zachorowalam to tez wszystko bardziej przezywalam i bardziej sie martwilam,zgadzam sie powinnismy unikac stresu .pytanie tylko jak???? moze Macie na to jakies Swoje sposoby.pozdrawiam
  14. Witam Wszystkich ciepło Chciałam zapytac czy macie tez tak,że martwicie sie czyms na zapas w sumie całkiem niepotrzebnie.ja niestety tak mam i bardzo mnie to katuje. prawda jest tez taka ze to winika nie tylko z nn ale tez z charakteru. głupi przykład kupuje nowe spodnie i juz martwie sie ze po praniu sie zniszcza.bzdura bo sie tak szybko nie zniszcza ale te mysli nie dawaja mi spokoju.albo ciagle martwie sie co bedzie za tydzien,miesiac.to wszystko chore.Jesli Macie cos podobnego to piszcie,bedzie nam razniej o tym pogadac pozdrawiam
  15. moja terapeutka twierdzi ,ze nerwica natrectw jest uleczalna ale ja nie mam przekonania.poprostu sa mysli i leki ktore wydaje mi sie ze jak u mnie to nie mam mozliwosci zeby je usunac.ale pozostaj mi trwac w wierze,pozdrawiam wszystkich
  16. NERWICA NATRECTW NIE JEST ZBOCZENIEM!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Ty naprawde myślisz,że ludzie na tym forum piszą to wszystko bo chca byc TREDY?????????moge zrozumiec ze sa ludzie co naprawde na sile szukaja sobie roznych problemow.Ale nie sądze abyś Ty był az tak madry i Bys mógł pisac ludzia co maja zdiagnozowaną nn ,ze akurat Ty wiesz lepiej.
  17. Całkowicie popieram to co napisały Kejsy i asia13.!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
  18. Aleksandra jak Ty to zrobiłas ,że piszesz że Jesteś wolnna od tego wszystkiego tak szybko?????????????????????????
  19. Witam Was ciepło to tak jest z natręctwami ,że jedno zastepuje drugie. np.męczą mnie myśli,że moja płyta z muzyką jest strasznie brudna.i siedze i sie tym katuje.niby błache ale dla mnie przerażające.cały świat kręci sie normalnym torem a dla mnie jakby istniała tylko ta jedna rzecz.ale w momencie kiedy pojawi sie mysl, ze mam spodnie brudne to to jest wazniejsze i tamta sprawa z płyta jest juz bez znaczenia bo katuje sie teraz spodniami. to taki przykład z mojego zycia.pozdrawiam
  20. wprawdzie nie mialam natretnych mysli na temat wiary ale inne rownie dziwne i kretynskie spowiadalam sie normalnie, za kazdym razem znalazlam zrozumienie.teraz juz sie z tych mysli nie spowiadam bo to choroba ja wcale tak nie mysle i nie chce tych mysli.ale juz po swietach wiec mam nadzieje ze Dalas rade.pozdrawiam
  21. witaj, mysle, ze to nie jest Twoje okrucienstwo,ta choroba ma to do siebie ze jak poradzisz sobie z jednymi myslami to pojawiaja sie w zamian inne, czesto silniejsze zeby bylo nam trudniej je pokonac.w glebi siebie Ty doskonale wiesz ze nie chcesz takich rzeczy zrobic ani nawet o tym myslec.ja np; ide ulica i pojawiaja sie mysli ze otarlam spodniami o brudny sup.ja wiem ze szlam bardzo daleko od niego i nie bylo takiej mozliwosci ale te mysli w ciagu paru chwil sa wstanie weprzec mi ze sie otarlam i konczy sie to prysznicem i praniem.tak niestety bywa..... wiec glowa do gory nie Jestes okrutna
  22. DAMY RADE BEZ PROCHÓW!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!od trzech miesiecy chodze na terapie i od samego poczatku nie biore lekow.czasami jes ok czasami super a czasami jak mnie zlapie to nie wiem co sie dzieje.wiem ze zyje jak na bombiie bo nie wiem kiedy zaatakuje.ale atki mijaja i trzeba isc na przod i dalej radosc ze BEZ PROCHOW.pozdrawia
  23. Mariusz ja myślę ,że ty poprostu sie bardzo zakochałeś a to że ona nie zwraca na Ciebie uwagi powoduje u Ciebie różne skrajne emocje np.że jesteś śmieciem.Myślę że to nie ma zabardzo nic wspólnego z nerwicą natręctw.Moze popadasz w załamania, doły, depresje ale mysle że to nie nerwica natręctw.Głowa do góry.powodzenia. [ Dodano: Pon Gru 18, 2006 2:40 pm ] tylko widzisz Różo, ja wtedy doskonale wiedziałam ,ze coś mi NAPRAWDE NIE PASUJE , a tamte mysli pojawialy sie choć ja nie chciałam, robiło mi sieke z muzgu i nasiłe próbowało udowodnic , że moj mąz jest beznadziejny do tego stopnia ze nie wiedzialam juz co mysle i co czuje.i choc racjonalnie myslac wiedzialam ze to choroba to nie umiałam dać sobie z tym rady.Szanuje to ze Ty nie chcesz mowic mezowi o tym.ja o chorobie powiedzialam mezowi jeszcze przed slubem.wiedzial ze nie bedzie łatwo bo rozne skrajne mysli moga mi przyjsc do glowy , a dzis jest moim najwiekszym oparciem w tym wszystkim. [ Dodano: Pon Gru 18, 2006 3:08 pm ] PIPPOKIS uwież mi ja wiem doskonale jakie to jest straszne jak pojawiaja sie takie mysli.czasami mysle ze o to w tej chorobie chodzi aby udezyc w to co najbardziej by nas zabolało.w osoby ktore kochamy albo w to co najbardziej nas przeraza.to co zaraz napisze wyda Ci sie kompletna bzdura(bo trzy miesiące temu ja też tak mówiłam) MUSISZ WYLUZOWAC!!!!!DAC SOBIE CZAS NA ODPOCZYNEK!!!! ---bzdura nie... Ale niezmiernie wazna bzdura.Chodzi mi o to ,ze myśli sa i będa towarzysza nam przez całe zycie i tak juz zostanie.nie mamy na nie wpływu.pojawiaja sie w naszych glowach mysli madre , głupie zabawne, beznadziejne i chore w swej tresci.i dopóki nie robia na nas wiekszego wrazenia i spokojnie odchodza doputy jestesmy zdrowi.jestem chora bo nie radze sobie z nimi, bo mnie przerazaja.dlatego tak wazne jest aby wyluzowac aby zdac sobie sprawe ze ONE SIE POJAWIAJA, STRASZA NAS ,PRZERAZAJA MECZA, ALE TAK NAPRAWDE TE NASZE MYSLI NIE MAJA NIC WSPÓLNEGO Z RZECZYWISTOSCIA BO TO TYLKO MYSLI KTORE NIC ZLEGO NIE MOGA NAM ZROBIC!!!!!!!!!!!!!!!!wiem ze brzmi to bzdurnie.choruje kilkanascie lat,bralam rozne leki,bylo lepiej i gorzej.od trzech miesiecy chodze na terapie ,i nie biore zadnych lekow, i nareszcie zaczynam inaczej patrzec na to wszystko.nie chce aby ktokolwiek pomyslal ze sie wymądrzam bo nie o to chodzi poprostu mam nadzieje ze choc jednej osobie to wszystko pomorze.mysle ze masz ogromne szczescie ze masz oparcie w swoim facecie.trzymam kciuki.a i nie przejmuj sie ze to juz trwa tydzien, niech to trwa miesiac wazne ze ty zaczniesz to przyjmowac spokojnie i traktowac ta mysl z takim szacunkiem na jaki zasluguje czyli jako bzdure.teraz uciekam trzymaj sie
  24. witaj był czas kiedy i ja przeżywałam coś podobnego do Ciebie.Patrzałam na męża i znajdowałam w nim różne złe rzeczy i przez dłuzszy czas nie wiedziałam czy ja aby napewno go kocham.ale wiemy jaka jest prawda jest cudowny i kocham go to tylko choroba próbuje zasiac wątpliwości.nie wiem czy Twój chłopak wie co przeżywasz.ja o tych wątpliwościach opowiadałam mojemu mężowi.przykro mu było tego słuchac ale on wiedział ze to TYLKO CHOROBA NIE JA. Mineło mi to
  25. ja czasami do tej pory myślę że z tego nie wyjdę.od ponad miesiąca chodze na terapie.to zaczyna naprawde działać.ale jeszcze długa droga przedemna.ale warto
×