-
Postów
12 850 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Korba
-
Monika1974, Moniko, rozumiem, co masz na myśli. Bardzo mądra z Ciebie dziewczyna. Do każdego tematu podchodzisz tak wnikliwie. Tak, musimy próbować. Tylko ja nie wiem jak i przede wszystkim muszę opanować strach.
-
koniec off-topa, panowie.
-
macie jeszcze jakieś pytania do admina?
-
lakuda, nie, nie to miałam na myśli - to taka dygresja...., nie przejmuj się mój siostrzeniec jest Piotr, ale zawracam się do niego "Piotrek", więc to mi się aż tak bardzo nie kojarzy
-
paradoksy, Basiu, na pewno zrobi wszystko, żeby przyjechać.
-
temat nie będzie zamknięty, bo Ty masz taką ochotę. EOD
-
oboje skończcie wymianę zdań - dalsze przepychanki na priv, bo będzie ost.
-
specjal, skończ off-topować. i przestań się ekscytować cudzą orientacją seksualną.
-
ogarnijcie się, bo przyjdzie Amon i Was wszystkich pozamiata kuffa, w każdym wątku musicie oszołomować. koniec off-topa i wracać do tematu.
-
ja chcę zapomnieć o niejakim Piotrze raz na zawsze. na dźwięk tego imienia, z góry przepraszam wszystkich innych Piotrów, mi się podnosi.
-
milano3, widzi, widzi. i obserwuje. jeśli się nie ogarnie zostanie nagrodzony. [Dodane po edycji:] milano3, spokojnie, ok?
-
Monika, to nie były takie po prostu emocje. To były emocje o niezwykłym nasileniu i obsesyjności. Mój przyjaciel kiedyś powiedział mi, że on nie wie, jak G. to wytrzymuje. U mnie złość to było rozbijanie szklanek o ściane. Kłótnia przez telefon kończyła się rozwaleniem telefonu. Towarzyszył mi ciągły strach, że go stracę. On był mi wierny i niezmiernie dobry. A ja go paskudnie traktowałam, oskarżałam o absurdalne rzeczy. Straszyłam, że odejdę. Mówiłam, że to nie ma sensu. Byłam nie do opanowania. Wrzeszczałam, wyłam, obrażałam go. A on nigdy nawet głosu nie podniósł. Gdy wpadałam w szał, uciekałam mu, po to by mnie szukał. Gdzieś po ciemnych zakątkach. Po to by się zamartwiał. Potrafiłam zrobić mu scene przy ludziach. Naprawdę to było bardzo intensywne. Oczywiście nie byłam taka cały czas, w końcu za coś mnie kochał przez te lata. Ale na koniec tych złych momentów było znacznie więcej.
-
Monika1974, Monika, ja też kocham kupować buty i torebki. Choć moje dolegliwości związane ze strachem przed chodxeniem po sklepach znacznie tę możliwość ograniczyły. Ale też zawsze miałam wtedy uczucie radości i wyrzutów sumienia
-
Zenonek, masz problemy z rozumieniem tekstu?
-
coś mi się wydaje, że Amon miał rację. nie potraficie kulturalnie rozmawiać. nie potraficie rzeczowo dyskutować, tylko musicie jeździć po sobie, obrażać się wzajemnie. kręci Was to? żenada. [Dodane po edycji:] zaznaczam: jak tak będzie się dalej toczyć dyskusja, poczęstuję Was ostami.
-
to nie jest temat o zaburzeniach, więc spróbujcie odizolować kwestię bordera od orientacji seksualnej.
-
a gdzie ja napisałam, że to żart? to jest pozytywny temat, jak chcesz pojęczeć czy się pożalić to są od tego inne wątki.
-
dremor, to nie jest miejsce na takie teksty.
-
Moniko, Asiu, w moim pierwszym najważniejszym związku byłam bardzo emocjonalna. Moje emocje miały siłę huraganu. Niczego nie potrafiłam ukryć. To zniszczyło ten związek. Miałam wtedy chyba takiego hiperbordera. Rozstanie bolało tak bardzo, że po pierwsze obiecałam sobie już nigdy w życiu się nie zakochać. Po drugie obiecałam sobie nie okazywać już emocji. Tłumić je. Nie mówić o nich. Nie mówić o uczuciach. Nikogo nigdy nie potrzebować. Nie pokazywać, że coś mnie zraniło, zezłościło. Zbudowałam wokół siebie mur ochronny. A to, że mnie mama wytrenowała to jest inna sprawa. Zostawiała mnie z wieloma rzeczami samą. Z problemami. Ze wszystkim. Wpajała mi słowami, ale bardziej zachowaniem, że muszę sobie sama radzić. Poza tym wielokrotnie mówiła mi, że kariera jest ważniejsza od miłości.....
-
gadanie do rana przez telefon :'>
-
Amon... wzruszyłeś mnie, wiesz? Aż mi się łezka w oku zakręciła. To Ty trzymaj za mnie, a ja będę trzymać za Ciebie. Dziękuję Ci.
-
Michaś, też się chcesz utopić w miłym szerokim męskim torsie? A co możemy zrobić?
-
Monika1974, Monia. Ja prawie całe życie chciałam radzić sobie sama. Tak mnie mama wychowała i tak sobie postanowiłam, kiedy zniszczyłam jedyny poważny i obiecujący związek w moim życiu. Zawsze musiałam być tą niezniszczalną,l twardą i nieczułą. Tak pokazywałam i aż sama w to wierzyłam. Teraz już nie ma siły. Chcę się przytulić i powiedzieć komuś "zajmij się mną, pomóż mi" i nie bać się tego. I móc spokojnie zasnąć, powiedziawszy to. Mając poczucie bezpieczeństwa.
-
Wujek_Dobra_Rada, o rany.... masz w skutkach ubocznych zejście śmiertelne?
-
czytam, słucham innych. nie daje to nadziei. nie śpię, próbuję prawie wszystkiego, by ukoić ból, ale nic nie pomaga. czy pozostaje tylko krok ostateczny?