Monika bardzo dobrze wyraziła, co czuję...., widać ja to źle napisałam, bo nikt nie zrozumiał, po co poruszam ten temat.
Zrozumcie, że to po mnie nie spłynęło i gdy okazało się, że to, co zostało tu napisane, jest kłamstwem, uznałam, że ludziom, którzy pisali w tym wątku, należy się wyjaśnienie.
Miałam też potrzebę się wyżalić i nie jest to żadne pranie brudów, bo piszę to do Was wszystkich.
Możecie to uważać za popierdolone, ale w mojej głowie zakiełkowało już przekonanie, że przez fakt uratowania Hani życia połączyła mnie z nią niewidzialna, mocna więź. Że muszę się nią opiekować, bo to moja młodsza siostra. Śmieszy Was to? Uważacie to za naiwne, głupie? Trudno. Tak właśnie myślałam.
Gdy dowiedziałam się prawdy, musiałam wyznać, że nikomu nie uratowałam życia. Nie chcę, by w wątku nazwanym moim nickiem były rzeczy nieprawdziwe i nie zasłużone.
I nie opieprzajcie mnie za to, że to wszystko piszę, dość mam już przykrości.