ja jestem w takim samym szoku
i mówił do mnie "Kasiulek" i w ogóle...
pytałam, co mu się stało, bo jest jakiś inny, aż myślałam, że sobie coś wypił, ale zapewniał, że nic mu się nie stało.
nie omieszkał mimo wszystko mnie ochrzanić, że się cackam z sobą i moimi chorobami i że wkurza go, że osoba z taki silnym charakterem się poddaje. ach ja go uwielbiam