Skocz do zawartości
Nerwica.com

zetVi

Użytkownik
  • Postów

    188
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zetVi

  1. zetVi

    Strach przed schizofrenią

    Lesbijki są różne :-) Fakt, tych chłopczyc jest stosunkowo więcej, ale są też takie bardzo, bardzo kobiece... :-) Tatuszki nie są co prawda lesbijkami, ale "pokazały" np. na scenie, jak to naprawdę wygląda...:-) rany, jaki tu temat się rozwinął... :-) :-) :-)
  2. zetVi

    Strach przed schizofrenią

    Ja nie wiem skąd się wzięła opinia, że lesbijka to "męska" kobieta ścięta na jeżyka w bojówkach :-) To głupia plotka i zwyczajna nieprawda. Wracając do Tatu - widać w tym, jak mniej więcej "wygląda" taki związek.. jest kobieta mająca nieco "męską rolę" (krótko ścięta chłopczyca) i zwyczajna dziewczyna, dziewczyna jak wszystkie (ta ruda). Może jesteś lesbijką tego "drugiego rodzaju".. czyli taką bardziej kobiecą :-) Jeśli wyraźnie "lepiej" czujesz się z dziewczyną i przewagę bierze pociąg seksualny DO dziewczyn.. to kto wie... tak zazwyczaj zaczyna się odkywanie siebie.. od niepewności i porównywania z kim było lepiej... Nie warto się oszukiwać. Nigdy tego nie rób. Nigdy nie wmawiaj sobie, że jest inaczej niż istotnie jest. . . a jak jest - będziesz wiedziała jak się w kimś na fest zakochasz :-)
  3. zetVi

    Strach przed schizofrenią

    Gringo.. homo też kochają :-) Życie homo nie polega wyłącznie na seksie! To są czasem bardzo romantyczne związki.. wielkie miłości... wiem, możesz nie wierzyć - ale poczytaj świadectwa par homoseksualnych... Kiedyś taki rosyjski zespół dwóch (upozorowanych) lesbijek był - Tatu - teksty piosenek mówią same za siebie... nieszczęśliwa miłość, zagrożona miłość, znienawidzona, niezrozumiana, zakazana etc. Dużo romantycznych uniesień i jeszcze więcej wzruszeń - w tych tekstach chodziło o miłość lesbijską, ale z ręką na sercu mogę powiedzieć, że to się tyczy także gejów. To ludzie niezwykle wrażliwi.. Wiadomo, że są i tacy - którzy żyją seksem i tylko dla seksu.. tacy są i hetero i homo i trans... Miłość - nie ważne jaka, nie ważne czy homo czy hetero - jest wszędzie ta sama. Homoseksualizm - można też sobie wmówić, to prawda. Można nie mieć takich skłonności, ale ze strachu przed nimi - można je sobie jako "pozorne" wywołać. Jeśli o BPD chodzi - tu człowiek jest niesamowicie "zmienny". Dzisiaj jest homo, jutro hetero. Dzisiaj kocha, jutro nienawidzi. Dzisiaj jest "za" legalizacją zwiazków homo, jutro będzie "przeciw".. to takie nieustanne wahadełko.. w końcu człowiek gubi się w tym wszystkim i sam już nie wie "kim" jest.. :-) Tutaj poszłabym za teorią, że kiedy się nie wie "kim" się jest, kiedy nie można powiedzieć, czy jest się homo czy hetero - to powinno się mówić, że jest się... bi :-)
  4. zetVi

    Strach przed schizofrenią

    Otóż NIE. Orientacji zmienić nie można. Można jedynie siebie oszukiwać - na siłę szukać "normalności" w utrzymywaniu sztucznych związków, na udawaniu... niektórzy w rozpaczy wiążą się w małżeństwie do końca życia tak udając... przed sobą i innymi. To są dramaty! Dramaty rodzin, związków homo + hetero.. zastanów się, czy warto poświęcać samą siebie (do takiego udawania) tylko dlatego, że oczekiwania innych są takie a nie inne? Nie jesteś kukiełką, masz prawo robić, co chcesz i masz prawo być szczęśliwa. Ja rozumiem, że rodziny osób homo często są zbulwersowane a nawet i odsuwają się od swoich bliskich homoseksualnych.. ale czy ze względu na strach, że tak się zdarzyć może - masz cierpieć w samotności albo udawanym związku z mężczyzną? Czy dlatego, że otoczenie ma takie poglądy - Ty też masz mieć podobne i działać zgodnie z nimi? Też miej coś z tego życia! OWszem, zyjemy dla innych - ale dla siebie przede wszystkim. Masz prawo do szczęścia i masz prawo do życia zgodnego z własną orientacją seksualną. To jest wyłącznie Twoja sprawa. Nie powinnaś obwiniać siebie za takie skłonności - a bo rodzina nienawidzi homików. Tobie również wpajano podobne wzorce i stad taki konflikt. ale pomyśl.. Ty masz prawo do własnych poglądów, uczuć, i tak dalej. I korzystaj z niego. Nie chcę aby to brzmiało jak jakieś nastawianie Ciebie przeciw rodzince.. :-) po prostu chcę Ci powiedzieć, że nie możesz pozwolić komuś sobą manipulować ani obwiniać się za całe zło. Po za tymi wszystkimi "prawami" masz jeszcze prawo do prywatności. Rodzina musi to uszanować. Poraz kolejny mówię: masz prawo do szczęścia. W jakiejkolwiek formie by ono nie nastąpiło. Jeśli masz je odnaleźć w związku homo - to ok. :-)
  5. jantarek, ludzie nieco zakręceni, nieco odmienni, czasem trochę ześwirowani - są zazwyczaj pozytywni :-) Gdyby wszyscy byli "normalni" - byłoby tak strasznie nudno, że strach pomyśleć... :-) ... i muszą też być tacy, którzy widzą te "odmienności" - wszystko jest jak najbardziej w porządku.. :-) a nietolerancyjny po części jest każdy - jedni w kwestiach religijnych, inni rasowych, jeszcze inni nie lubią góralskiej muzyki... :-) to dobrze, że ludzie są różni ;->
  6. zetVi

    Strach przed schizofrenią

    A daj spokój, więcej luzu :-) No to, co, że mają chłopaków... :-) Nie możesz też dopuszczać do konfliktów z samą sobą, tylko dlatego, że możesz być lesbijką.. :-) Jeśli tak istotnie jest, to poczytaj fora osób homoseksualnych - jakie dramaty psychiczne przechodzili, czując się tak, jakby wszystkich wokół zawiedli, jakby zranili własnych rodziców, przyjaciół etc. To naturalne - bo od zawsze wpajano Ci, że homoseksualizm jest zły (już nie wnikam, czy jest czy nie jest) i teraz toczysz psychiczne boje z sobą.. to co wiesz (że jest zły) nie pasuje do tego, co czujesz... Homoseksualni muszą uczyć się akceptować samych siebie a dopiero później, oswajać z tym rodzinę i innych bliskich. To ciężka praca nad sobą... nikt od razu (po odkryciu własnej oientacji seksualnej) nie stanie przed lustrem i nie powie dumnie "jestem gejem/lesbijką" a już na pewno mało kto potrafi to z marszu powiedzieć innym. Takie dławienie w sobie - kończy się nerwicą, depresją a nawet i gorzymi rzeczami. Z resztą.. to, że nie masz faceta, nie znaczy, że jesteś homoseksualna :-) i, że musisz się tym zamartwiać aż do obłędu... Nie zazdrość innym - najlepiej niczego. Zazdrość też "niszczy umysł"... prowadzi do różnych, psychicznych "spięć"... jest destruktywna. . .
  7. zetVi

    Strach przed schizofrenią

    xxsamotnaxx, no i po, co Ci taka ostra samokrytyka? Po, co ci obwinianie siebie? Takie myślenie jest b. destruktywne, jedynie pogłębiasz nim depresję i (jeśli masz) nerwicę. Chociaż takie ukierunkowanie myślenia wynika z głębokich psychicznych mechanizmów, które mają coś "wyprzeć" - to tak naprawdę szkodzą - i to bardzo. Zapewniam Cię, że nie jesteś ani najgorsza, ani najgłupsza a już na pewno nie jesteś sprawcą całego zła na świecie :-) Pomyśl raczej, z czego wynikają takie myśli i co chciałabyś w sobie poprawić.. gdyby dano Ci szansę zmiany kilku Twoich cech charakteru - które zmieniłabyś w pierwszej kolejności.. gdyby dano Ci szansę robienia czego tylko zechcesz, - co byś robiła i tak dalej. Przeanalizuj. A później zrób drugą analizę.. jak możesz popracować nad tymi cechami , co można zmienić i jak... tylko na pierwszy plan wysuń: "przestać się obwiniać"... podejrzewam, że to dość trudna sprawa, nic tak człowieka nie niszczy jak znerwicowany umysł.. ale warto popróbować zmienić niektóre poglądy (na siebie).. :-) Być może obwiniasz się przez wewnętrzne konflikty, np. Twoje sumienie "ja" kłóci się z orientacją (nie wiem czy dobrze zrozumiałam) seksualną? Może się jej nawet obawiasz... nie ma czego...co ma być to będzie, byle tylko nie kłócić się z samą sobą :-) Pozdrawiam..
  8. Medyczne... medycznej nazwy to ja nie znam, ale w psychologii są pewne mechanizmy obronne – np. Mechanizm "projekcji" i identyfikacji projekcyjnej (redukcja własnych lęków, przez rzutowanie ich na innych a nawet na przedmioty czy jakieś sytuacje) i mechanizm "przemieszczenia" (swoje problemy, złe emocje etc. "widzi się" u innych a u siebie nie)... i faktycznie ma to ścisły związek z brakiem wglądu w chorobę (schizofrenia: "wszyscy są chorzy, tylko nie ja" itp.). Tyle tylko, że zwyczajna, ludzka względna "nietolerancja" (np. Bulwersuje mnie, że ktoś ma zielony kostium i różowe wstążki) jest normalna... :-) Przecież tak naprawdę każdy ma jakieś odchyłki, a to, że niektórzy je widzą (tak jak np. Ty jantarek) nie muszą być od razu klinicznie chorzy :-) To może być kwestia charakteru... może jesteś cholerykiem... :-) Jeśli jednak ktoś, a zwłaszcza lekarz psychiatra stwierdza u Ciebie jakieś zaburzenia – a Ty się ich wypierasz... wtedy może być to brakiem krytycyzmu i jednocześnie objawem jakiejś choroby. Ale z tego, co tak sobie czytam z Twoich postów, nic takiego nie wynika, więc nie ma się, co martwić takimi skłonnościami (do krytyki innych :-) ). :-)
  9. hmmm... upośledzenia dzieli się jakoś na stopnie (nie pamiętam jak to było) w każdym razie już ten najniższy stopień jest widoczny w "mowie", a mowie pisanej – zwłaszcza. :-) A Ty piszesz przeciętnie - poprawnie.. :-) Nie możesz nazywać siebie oligofrenikiem tylko dlatego, że zawodowo nie domagasz. Masz przecież 19 lat – to dopiero początki Twojej zawodowej kariery... dzisiaj są takie czasy, że pracodawca będzie sobie najlepszych szukał – i może sobie pozowlić na częste zmiany kadr... nic więc dziwnego, że młodzi nie mogą utrzymać stałej posady. Nie Ty jeden! Rozejrzyj się.. ilu młodych i starszych też, w kółko zmienia posady, musi się wciąż dokształcać, zmieniać kwalifikacje.. takie czasy! A lenistwo – swoją drogą. :-) I swoją drogą: ciapowatość. Czasem człowiek ma taką cechę, że czego nie dotknie – wszystko schrzani. To jedna z cech charakteru – a nie objaw upośledzenia umysłowego. :-) Oczywiście ja nie mam odpowiedniej wiedzy i nie powiem Ci, że w 100% mam rację. Po prostu uważam, że jak na człowieka upośledzonego – zbyt logicznie i poprawnie piszesz. (poprawnie - pod kilkoma względami, włączając ortografię) nie powinieneś podejrzewać u siebie czegoś podobnego. :-) PS. opiniować – czy mieścisz się w normie z IQ czy nie – ma prawo jedynie pedagog/psycholog (i psychiatra) i jeśli "diagnoza" ma być pewniejsza, to powinien być to specjalista z Poradni Psychologiczno – Pedagogicznej. Tam znają się na tym najlepiej. :-)
  10. zetVi

    Strach przed schizofrenią

    Joanno..To trochę tak jakbyś człowiekowi choremu na SM powiedziała: "jesteś masochistą, czemu tak leżysz?, weź się w garść i zacznij chodzić".. Rzecz jasna nerwica nie jest chorobą neurologiczną - ale "niemoc" jest podobna.. tu, w tym temacie niemoc dotyczy silnych lęków, "strachu przed chorobą psychiczną" - niemoc -, bo chociaż wszyscy tu świetnie wiedzą, że lęki są irracjonalne - to i tak wciąż osobom zalęknionym brakuje umiejętności pozbycia się fobii.. i z całą pewnością posty "weź się w garść, wymyślasz z nudów" etc. nie są ani stosowne ani pomocne. Mnóstwo ludzi (nie-nerwicowych) uważa, że rady w stylu "weź się garść" cudownie uzdrowią np. forumowiczów z lęków nerwicowych. Intencje są dobre.. ale brak świadomości czym właściwie jest nerwica...
  11. GhastStreet.. pozwól, że zapytam: ile masz lat? Czy to wprowadzenie do choroby? Eh... Taką diagnozę może postawić jedynie lekarz psychiatra.. z mojego punktu widzenia (nie jestem psychiatrą) wygląda to na nerwicę, być może w połączeniu z depresją? Wskazywał by na to fakt, że stosujesz wobec siebie "kary" (autoagresja), co ma związek z niskim poczuciem własnej wartości i ogólnie: z zaburzonym nastrojem. Wspominasz też o wybuchach śmiechu... - to dodatkowy argument, że w grę wchodzą zaburzenia nastroju, jakieś wahania, raz górka, raz dołek.. A pytam o wiek, bo w wieku dorastania to całkowita norma :-) Mnie osobiście zaniepokoiło, że masz odczucia w stylu "ludzie o mnie gadają" i tu teraz pytanie.. czy jest to zwyczajne uczucie, że się "gapią" czy "uśmiechają" porozumiewawczo (to występuje w fobii społecznej i ogólnie: nerwicach), czy dosłownie "słyszysz" te rozmowy..? Jeśli "to pierwsze" - to można już zacząć podejrzewać początki nerwicy :-) Lęk - to podstawa nerwicy. Nie ma nerwicy bez lęku.. tak samo jak nie ma długiego, chronicznego, silnego lęku - bez nerwicy. Ty akurat boisz się, natrętnie, śmierci rodziców.. inni boją się śmierci własnej, chorób, zarazków.. nerwica polega na lęku, nerwica JEST lękiem - i to trzeba leczyć. Tylko nie rób tego na własną rękę, Deprim nie przyniesie skutków, to placebo. Warto poczekać do lutego - albo i nawet zapłacić, pójść prywatnie..
  12. zetVi

    Strach przed schizofrenią

    Majster ja całe szczęście z psychiatrią mam niewiele wspólnego :-) Kiedyś myślalam.. a czemu by tak nie wybrać akurat takiej specjalizacji.. a dzisiaj Bogu dziękuję, że jednak nie wybrałam takich kierunków.. absolutnie się do tego nie nadaję.. dwa lata temu przeszłam totalne załamanie nerwowe - na widok olbrzymiego nowotworu u 4 letniej pacjentki - i niestety bez pomocy lekarza psychiatry by się nie obeszło :-) Za to miałam tego "pecha" uczyć się zawodu - przy Szpitalu Wojewódzkim dla Nerwowo Chorych.. co prawda były to zwyczajne badania obrazowe, przy których asystowałam.. ale ileż ja się tam rzeczy naoglądałam! Z powodzeniem mogłabym napisać grubą książkę o różnych, ciekawych przypadkach klinicznych.. tak się złożyło, że pacjenci zgłaszający się na RM czy Tomograf - to hipochondrycy.. człek w końcu nauczył się odruchowo rozróżniać te dwie "choroby" :-) Dzisiaj wiem dobrze, że osoba która zgłasza "guza mózgu" i z całą pewnością przekonuje, że niewątpliwie "go" ma, pomimo tego, że "mózg czysty"- to musi być hipochondryk. I jeszcze nigdy nie pomyliliśmy się z diagnozą :-) No a tutaj ludzie, zgłaszający ten strach przed schizofrenią - czynią podobnie.. mówią o czymś, czego ewidentnie "nie widać". :-) Ale widzę, że są też osoby, które mają świadomość czym są choroby i mnóstwo pożytecznej wiedzy... oddycham z ulgą.. :-) Majster, nawet nie masz pojęcia jak to dobrze, że jesteś tu na forum i przekazujesz tym zalęknionym ludziom wiedzę.. może nie każdy - ale na pewno znajdą się osoby, które dzięki tej wiedzy zasną wreszcie spokojnie i obudzą się bez "strachu przed schizofrenią" :-)
  13. zetVi

    Strach przed schizofrenią

    Winner, no coś Ty... to nie jest tak, że każda apatia świadczyć ma o jakiejś chorobie! Nawet ludzie całkowicie zdrowi (w sensie: z prawidłowym afektem, bez diagnoz depresji czy zaburzeń nastroju) miewają czasem obniżony poziom nastroju.. zwłaszcza w okresie jesienno – zimowym. Apatia – dotyczyć może każdego! A jeśli dodatkowo w grę wchodzi diagnoza nerwicy czy depresji.. co w tym dziwnego? Każde takie zaburzenie mniej lub bardziej wiąże się ze smutkiem, "pustką".. zapytaj osób, które od lat zmagają sie ze zwyczajną nerwicą.. zapewne powiedzą Ci, że oni również odczuwają często "pustkę", że nie porafią cieszyć się życiem tak jak dawniej. Nerwica bardzo zmienia człowieka – czasem tak bardzo, że również "atakuje" emocjonalność. Albo znieczula – albowprost przeciwnie. Mówisz o przytłumionym śmiechu, o znieczulicy... to wszystko mieści się w granicach zwykłej depresji. Wiesz kiedy mówi się o apatii takiej, jaka występuje w schizofrenii? Mówi się o niej wtedy i tylko wtedy, kiedy występują pewne objawy autystyczne.. a uwierz, autyzm - a zwyczajnie obniżenie nastroju (i afektu) – to potężna różnica. Objawy autyzmu w schizofrenii – to takie objawy negatywne, które od razu rzucają się w oczy. Chory "odcina się" od tego świata a zwłaszcza od ludzi. Nie widzi nawet potrzeby komunikowania się z innymi. Jest obojętny na wszystkie wydarzenia – bo interesuje się wyłącznie swoim, wewnętrznym "światkiem". Do tego dołączają różne kwestie jak np. paratymia: W rozmowie bywa "dziwaczny", np. Opowiada o smutnym wydarzeniu – i chociaż odczuwa smutek – śmieje się z tego. I na odwrót. Opowiada o wesołym wydarzeniu – a ciekną mu łzy... jego mimika jest inna i przeciwna uczuciom i emocjom. Uczucia – są inne niż myśli i emocje. Wszystko jest poplątane... występuje wyraźna sprzeczność sądów i tak dalej. Także zwyczajne obniżenie afektu, zwykłe wahania nastroju – to znowu dodatki do nerwicy. Jeśli ktoś napisze Ci: 'masz schizofrenię" – to zwyczajnie myli pojęcia. Ludziom się wydaje, że każdy kto ma problemy z emocjonalnością czy uczuciowością czy wyższymi funkcjami psychicznymi.. to od razu jest i musi być schizofrenik. Jak gdyby innych chorób nie było :-) Są inne.. jeśli wcześniej występowały lęki (a mówisz, że były) i jeśli diagnoza lek. psychiatry brzmi: nerwica.. to nie pozostaje nic innego jak po raz kolejny taki stan rzeczy zaakceptować. :-)
  14. zetVi

    Strach przed schizofrenią

    Dokładnie... Same dźwięki, które "przypominają" głosy (np. buczenie lodówki) - to jeszcze nie "te" głosy.. :-) Owszem, wachlarz omamów słuchowych jest szeroki - zwykłe, omamy proste - to np. szelesty, świszczenie, pisk, dźwięki jednostajne, melodyjne etc. A takie omamy - dotyczą wszystkich, wynikają bowiem z naturalnego "szumu immunologicznego" i innych czynników, które faktycznie i autentycznie zagłuszają "ciszę". Każdy ma szumy - i każdy może mieć piski czy trzaski, każdy ma swój własny "dźwięk osobisty", każdy słyszy inaczej -i biorąc to wszystko pod uwagę - .. na dobrą sprawę, każdy osobiście w pewnym stopniu doświadcza "omamów słuchowych". "Te" omamy - które nazywamy "głosami" - należą do pseudohalucynacji - dźwięki wydobywają się "z głowy" i chociaż w niej pozostają - to chory "słyszy" je jak gdyby dobiegały z otoczenia. Jest to projekcja własnych myśli, nagłośnienie myśli - które w jakiś dziwny sposób wchodzą w jakby "rezonans" z otoczeniem. Mówimy wtedy o zjawisku echa myśli i te pe. Choremu wydaje się, że to, co słyszy - jest w 100% realne. Nie słyszy szumów i innych "bajerów" w stylu "wydaje mi się, że to brzmi jak słowa.."... tylko na serio słyszy słowa, całe zdania i nawet dialogi! Czasem w 3-ej osobie, czasem zwracają się do chorego, grożą, śmieją się.. Jeśli tu na forum znajdzie się ktoś, kto doświadczył ciszy absolutnej - i nigdy niczego nie słyszy i zawsze potrafi się idealnie wyciszyć - niech napisze.. daję sobie obciąć rękę, dwie a nawet i nogi - że takich ludzi nie ma. Bo ciszy - nie ma. :-)
  15. zetVi

    Strach przed schizofrenią

    "Prawdopodobienstwo schizofrenii jest odwrotnie proporcjonalne do jej swiadomosci" - Jest dokładnie tak jak Majster napisał.. i bardzo mi się to zdanie spodobało, myślę, że większość osób z tego forum, powinno sobie to zdanie nad łóżkiem powiesić, jako "I-szą zasadę mechanizmów schizofrenii" :-) przy świadomości problemu, np. depresji, lęków czy innych "efektów specjalnych" nerwicy lękowej - nie istnieje najmniejszy powód do podejrzewania schizofrenii. Nerwica lękowa wyklucza schizofrenię, chociażby dlatego, że przy nerwicy - krytycyzm jest na "swoim", prawidłowym poziomie (i to odróżnia jedno od drugiego). Miewasz odczucie, że coś jest nie tak, szukasz pomocy np. tu na forum etc. W schizofrenii i podobnych jej zaburzeniach - krytycyzm jest b. niski, jeżeli w ogóle występuje. :-)
  16. zetVi

    Strach przed schizofrenią

    Majster, no ja podejrzewam, że ona, ta babka, ogląda się, bo niedowierza, że to są jednak głosy heh :-) Owszem, zapewnia wszystkich, że "wie" o ich pochodzeniu, ale czy na serio w to wierzy - tego nikt nie może wiedzieć. Bo w sumie... gdyby miała pełną świadomość, potrafiłaby rozróżnić każdą "głośną myśl" od realnych bodźców słuchowych. :-) Czasem schizofrenik dla "świętego spokoju" mówi, że 'wierzy" w swoją schizofrenię. Bo przecież wie, że to jest najważniejsze w leczeniu - dojście do "wglądu". Ba! Ja spotkałam się z przypadkiem faceta, który ciągle mówił, że bardzo boi się schizofrenii. Coś jak tutaj ludzie, z taką różnicą, że faktycznie miał jej objawy. Non stop podkreślał, że boi się schizofrenii. Wiecie po, co to robił? Gdzieś widocznie wyczytał, że osoba zdrowa nie ma świadomości choroby. Najwidoczniej znalazł informację, że nerwicowcy i hipochondrycy często boją się tej choroby. I UDAWAŁ! Udawał, że BOI się schizofrenii! Wcale sie jej NIE BAŁ i wcale w nią nie wierzył. Mówił tak bo... od 25 lat miał diagnozę F20.. :-/ Czyli na odwrót.. chciał wszystkim udowodnić, że skoro ma "świadomość choroby" to znaczy, że jest zdrowy. A pewnie sobie myślał "wariata ze mnie robią.." :-) Także ludzie są różni.. :-) Ale schizofrenia zawsze jest taka sama...
  17. zetVi

    Strach przed schizofrenią

    Popatrzcie... ten temat, ma aż 125 stron... i wciąż dołączają tu nowi, którzy dali się wpędzić w "strach przed schizofrenią"... nowi poszukiwacze objawów, poszukiwacze "upewniaczy", że jednak jest ok, nowi zalęknieni, nerwicowcy.. :-) O czym to świadczy? Ano świadczy to o tym, że WSZYSCY nerwicowcy, hipochondrycy, WSZYSCY prędzej czy później zaczną analizować schizofrenię. A to z kolei świadczy, że problem (strach przed schizofrenią) jest nagminny. Ktoś tu kiedyś bardzo mądrze i fajnie napisał, że gdyby tak przyjąć, że te wszystkie "objawy" są prawdziwe - to okazałoby się, że właściciele tych wszystkich postów to schizofrenicy. Że tak naprawdę, prawie każdy ma schizofrenię. Kochani, to jest RZADKA choroba. A ja jeszcze wrócę do kwestii, którą sobie nazwałam, myślą natrętną; "jestem wyjątkiem". Otóż.. zauważcie pewną prawidłowość. Wielu z forumowiczów - WIE, że nie posiada wszystkich objawów schizofrenii. Taka osoba myśli sobie: "hm. no dobra. Nie mam omamów, nie mam urojeń. Ale mam czasem depersonalizację - przecież nie muszę mieć wszystkich - by spełniać kryteria osoby chorej na schizofrenię". Ja to nazywam "wybieraniem sobie" objawów, z całej garści innych. Selekcja. Hipochondryk siedzi, analizuje.. które ma - a których nie ma. Jeśli stwierdza, że któryś nie ma - to albo myśli, że wkrórce bedzie je miał - albo uważa, że jest wyjątkiem. A ja mówię: albo się MA objawy schizofrenii.. albo się NIE MA objawów schizofrenii. Nie trzeba mieć wszystkich - to PRAWDA. Ale to nie znaczy, że każdy kto miewa stany lękowe, depresyjne.. może sobie je zakwalifikować do objawów schizofrenii, zapominając, że są takie "charakterystyczne" jak urojenia czy omamy. Czy chociażby wałkowany obniżony krytycyzm. To raz. A dwa, często osoba zalękniona, pod wpływem "strachu przed schizofrenią", na wieść, że w wypadku choroby - powinna mieć niski krytycyzm, reaguje myślą "jestem WYJĄTKIEM! I ja akurat WIEM, że mam schizofrenię! o!". :-) Już nie będę dalej tego wałkowac, bo wiemy o co chodzi :-) Osoba chora nie wie o swoim problemie, nie dostrzega i tak dalej. Nawet lekarz psychiatra, czy neurolog - lekarze, którzy świetnie znają się na tym problemie - w obliczu swojej własnej choroby (lekarze też ludzie - też chorują :-)) tak samo mają obniżony krytycyzm!!! Pomyślcie.. psychiatra zna mechanizmy tej choroby. WIE jak powstają głosy.. omamy, urojenia etc. Wie też - jak leczyć, jakie terapie stosować. zna się na tym - i na tym polega jego praca. Codziennie leczy chorujących ludzi, codziennie styka się ze schizofrenikami i ich "niedowiarstwem". I wyobraźcie sobie, że nawet taki psychiatra - kiedy jego "dosięgnie" TA choroba... nie będzie o tym WIEDZIAŁ. To, co dopiero zwyczajni pacjenci? Owszem, bardzo inteligentni ludzie, po dłuższym leczeniu, po paru pobytach w szpitalu - potrafią dostrzegać swoją chorobę. Czasem, bardzo wrażliwy pacjent "przeczuwa", że coś jest nie tak.. ale nie zechce uwierzyć, że jest aż tak BARDZO "nie tak", że można mówić o schizofrenii. Nie ma wyjątków. Po prostu.. nie ma wyjątków. :-)
  18. ... cisza nie istnieje – chociaż osobom nerwowym, zdarza się o tym zapomnieć. Igdy nie jest cicho – zawsze coś zabrzęczy, szumi... i nawet jeśli odetnie się od bodźców zewnętrznych – to i w głowie, w umyśle, wciąż buzują jakieś dźwięki. Szumy fizjologiczne – zwyczajne, "uszne", które miewa każdy, naturalny "dźwięk" – bliżej nieokreślony... czasem trzaski, czasem piski. Ani świat zewnętrzny, ani wewnętrzny – nie jest absolutnie cichy. I teraz – jeśli się tak skupić na każdym dźwięku, z dużą wyobraźnią – to istotnie można "znaleźć" dźwięki, których można się przestraszyć i zakwalifikować je do omamów. Np. dźwiękowe paraidolie. Wystarczy, że jakiś sprzęt elektroniczny dość głośno "pracuje" (tu wymieniłaś kaloryfer), wydając przy tym charakterystyczny, niejednostajny dźwięk – ludzki mózg, pod wpływem autosugestii, może odebrać taki sygnał jako "głos". Dodajmy do tego zjawisko wyobraźni dźwiękowej. Każdy potrafi przywołać w umyśle jakiś dźwięk – czy głos. Wystarczy mocno wyobrazić sobie "głos" i jakby "podłożyć" pod naturalne szmery – i już powstaje zjawisko "głosów" pochodzących z zewnątrz. U schizofreników natomiast następuje projekcja myśli, bez jakichkolwiek bodźców. Istotna jest też wyraźna różnica w poziomach krytycyzmu. Zdrowy człowiek ma bowiem świadomość, że sam "produkuje" dane dźwięki – schizofrenik natomiast nie ma nad nimi kontroli i jest przekonany, że są prawdziwe. Drugie primo, zdrowy człowiek ma pewną kontrolę nad "urojonymi dźwiękami". Potrafi przestać je słyszeć, np. Przy odwróceniu uwagi, lub zajęciu się czymś, co wymaga koncentracji. Schizofrenik nie posiada takiej kontroli. Słyszy rzeczy – i myśli, których nie może ani modyfikować, ani się ich pozbywać. Jedyny sposób, by móc pokonać ten lęk – to zwyczajne odwracanie uwagi i ograniczenie "ciszy". Można włączyć radio, telewizję, muzykę z komputera. Byleby nie dopuścić do tej względnej "ciszy". Do łatwych zadań to nienależy, bo jak wiadomo – pod wpływem lęku, aż chce się "nasłuchiwać". Pytanie tylko brzmi, po co. Po, co nasłuchiwać – skoro wiadomo, że faktycznie można "coś" usłyszeć i wcale nie musi być to chorobą? :-)
  19. zetVi

    Strach przed schizofrenią

    Paulinko, dobra, zrobimy tak jak 1507 mówi (hehe :-) ), wszyscy przytakniemy, że masz schizofrenię :-) Masz omamy, słyszysz głosy i widzisz różne postacie - ale o tym nie wiesz. Ba, masz też naprawdę poważne urojenia, czasem myślisz, że jesteś Mesjaszem, czasem, że diabłem. Najczęściej rozmawiasz z aniołami, ale zdarza się, że i z demonami. Masz potworny natłok "głośnych" myśli, które "wychodzą" Ci z głowy w postaci "echa" i miewasz wrażenie, że wszyscy je słyszą. Ba! Sama potrafisz wysysać innym myśli z głowy. Mało tego. Czasem wydaje Ci się, że wokół Ciebie promieniuje "coś" a w głowie masz antenę (żeby UFO mogło się z Tobą skontaktować). Mnóstwo ludzi dookoła jest w spisku przeciw Tobie - i boisz się wypić herbatę - bo a nóż jest w niej trucizna? Często wydaje Ci się, że znikasz albo się deformujesz, albo, że masz pod skórą całe roje robaków. Oczywiście jesteś przekonana, że one tam są. Kilka razy wydawało Ci się, że właśnie się "palisz" od środka i za chwilę Cię nie będzie, bo za chwilę wtargną "oni" i Cię porwą. A teraz POMYŚL... CZY COKOLWIEK Z TEGO, CO NAPISAŁAM, N-A-P-R-A-W-D-Ę pasuje DO CIEBIE???? Pomyśl... !!! No nie pasuje, bo nie ma JAK pasować! Jak można strach przed schizofrenią, nazywać omamem? Paulinko - strach przed schizofrenią, to w sumie gwarancja jej NIE "posiadania" :-) NIE MASZ SCHIZOFRENII. N-I-E M-A-S-Z SCHIZOFRENII, nie masz i koniec. I tak przy okazji: schizofrenii nie można "dostać". W tym sensie, że nie tworzy się ona na zasadzie "nie było i ot tak sobie się pojawiło". Do schizofrenii potrzeba PREDYSPOZYCJI (m.in zwraca się uwage na to, czy w rodzinie istniały przypadki osób chorych) i kilku innych czynników, bardzo złożonych z resztą. Z jednej strony, mówi się, że każdy może zachorować. Że nikt nie jest bezpieczny. Że trafić może każdego. A z drugiej zaś strony - to nie zupełnie tak. Naukowcy już dawno zaczęli przyglądać się schizofrenii pod kątem bardziej... "fizycznym" i odnaleźli nieprawidłowości w mózgu, które zaistniały w wieku dojrzewania i młodości. Widocznie u schizofreników "musiały" te nieprawidłowości wyniknąć, z podłoża genetycznego - na przykład. Albo pod wpływem jakiś substancji (narkotyków). Bez odpowiednich "predyspozycji" nie ma schizofrenii. A już na pewno nie można jej sobie wywołać, ani sprowokować nie lecząc depresji czy nerwicy. To jest całkowicie INNA choroba - i warto się od niej już odczepić.. naprawdę SZKODA nerwów, zwłaszcza, że całe zszargane.. :-)
  20. zetVi

    Strach przed schizofrenią

    1507, ja niestety słyszałam tak samo... hipochondria jest bardzo "trudną" chorobą, nawet jeśli zapanuje się nad własnymi lękami - i odpowiednimi lekami zniweczy te obawy.. to nigdy nie wiadomo, czy strach nie wróci. Przecież wszyscy jesteśmy zalewani informacjami o chorobach, teraz o wirusach, wystarczy otworzyć gazetę, włączyć radio, telewizor. Wszędzie chcemy czy nie - mówi się i pisze się o chorobach. Hipochondryk nie ma wyjścia - musi mieć z takimi tematami styczność i wiecznie być narażony. Nawet jeśli przejdzie hipochondrykowi schizofrenia - to z pewnością za jakiś czas pojawi się coś "nowego". I z dużym prawdopodobieństwem, kiedyś wróci do schizofrenii. Hipochondria, taka która "wygasła", zawsze może się "obudzić", np. pod wpływem nawału informacji o jakimś wirusie, albo przy bólu jakiejś części ciała (hipochondryk z byle bólu może "zrobić" raka i inne straszne rzeczy). I w sumie jedyne, co pozostaje hipochondrykom - to zaakceptować, że tak jest i starać się olewać choroby, których może się bać. :-) Tak jak zdrowi ludzie. Zdrowi też boją się raka - ale to nie znaczy, że wszędzie go węszą. Kiedy więc morfologia krwi jest OK, OB jest OK, psychiatrzy nie mają większych zastrzeżeń, lekarze robią dziwne oczy na jakieś skargi a znajomi mają już dość słuchania o niechybnej śmierci... warto nieco "olać" własne zdrowie. Serio. :-) Czasem "olewanie" (czyli nie przejmowanie się za bardzo) to najlepsza metoda na wyleczenie prawdziwych chorób, które istnieją, to co dopiero w przypadku chorób, których nie ma. :-)
  21. zetVi

    Strach przed schizofrenią

    calineczka, no wiadomo, tak naprawdę wmówić sobie schizofrenii sie nie da, heh :-) żeby aż zaistniała naprawdę.. to się nie da. Ale można sobie realne jej objawy sobie wmówić :-) No np. omamy, albo urojenia - można sobie wmówić i to dość porządnie... wystarczy za bardzo wziąć sobie do serca jakąś sytuację albo jakiś dźwięk czy obraz.. a hipochondryk to potrafi :-) Paulinko, nie jesteś żadnym wyjątkiem. Bez obaw, po raz setny powtarzam: ŚWIADOMOŚĆ. Zaburzona świadomość - to istota tej choroby. Nie ma aż takich wyjątków.. :-) Musisz sobie odpuścić tą schizofrenię, przestać myśleć, analizować, szukać, Bóg wie, co jeszcze czytać i porównywać.. na schizofrenię nie zachorujesz. Ale od tych wielkich lęków, strachów i wkręcania - możesz nabawić się jakiejś innej choroby. Warto ryzykować? Bynajmniej. Nikt u Ciebie schizofrenii nie stwierdził i póki, co myślę, że nie stwierdzi. Poza samą Tobą. No pomyśl.. czy lekarz psychiatra i my tu wszyscy na forum się mylimy? Jakie jest prawdopodobieństwo, że jednak chorujesz? Nie chce mi się obliczać rachunku - ale na logikę, pomyśl.. ono jest skrajnie małe. Do tego stopnia małe, że możesz spokojnie spać. Nie jesteś objęta ryzykiem, chorujesz na nerwicę - i za leczenie nerwicy musisz się zabrać. Nerwica jest podobnie trudną chorobą jak schizofrenia, ją trzeba leczyć. Masz ją na pewno. I bój się tej nerwicy a nie czegoś, czego ewidentnie nie ma. :-)
  22. zetVi

    Strach przed schizofrenią

    1507, jest dokładnie tak jak mówisz.. wystarczy, że gdzieś coś "puknie", sąsiad głośniej ziewnie, coś powie, za oknem ktoś kichnie, coś powie... - a hipochondryk zacznie to sobie negować. Wkręcać, że być może to puknięcie, kichanie, rozmowy za oknem - to co by jakie omamy. :-) . To jest ta wyraźna różnica. Weźmy przykład "rozmów zza okna". Kiedy za oknem faktycznie nikt NIE stoi - schizofrenik będzie wierzył, że stoi i rozmawia. W przypadku hipochondryka, kiedy za oknem ktoś NAPRAWDĘ stoi i rozmawia - hipochondryk będzie myślał, że nikt nie stoi i nikt nie rozmawia, bo to jest omam. :-) Dodatkowo - nerwicowiec ma wyostrzone zmysły, jeśli wiec zechce obawiać się omamów - to je z pewnością "znajdzie". Wystarczy, że wystraszy się własnego, fizjologicznego szumu, lub zniekształci istniejące naprawdę bodźce. I tak rzecz się ma ogólnie z hipochondrią. Ja może podam przykład mężczyzny, który usiłował przekonać siebie i innych, o tym, że w mózgu ma guza - oponiaka. Zgłosił się na ostry dyżur panikując, że dostrzega w sobie "objawy oponowe" - że to zapewne udar. Spytany, skąd takie wnioski wyciągnął - a, bo od paru lat ma "chyba" oponiaka. I widocznie "coś" się stało i doszło do udaru. Bo CZYTAŁ w Internecie o paraliżu naprzemiennym, kombinacji "lewa ręka, prawa noga" - tak się właśnie czuje i ie ma najmniejszych wątpliwości. To udar. I teraz pojawia się dylemat. Człowiek ewidentnie choruje na nerwicę o czym neuolog wie - bo widzi - uwierzcie, każdy neurolog w takiej sytuacji czuje się niezręcznie - bo w przypadku podejrzenia udaru, czu guza - zabiera się pacjenta na RM/TK głowy. Takie badanie jest kosztowne, sprzęt jest wprost "oblegany" przez naprawdę poważne przypadki, a tu się nagle pojawia człowiek, który się tego DOMAGA. Bez wyraźnych podstaw. I, co można zrobić? Delikatne sugestie, że TK nie jest potrzebne - jedyie pogłębiały problem. Przecież taki człowiek jest prawie przekonany, że tak, ona ma GUZA MÓZGU. Rezonans - niewiele tu pomoże. Oczywiście gdyby naprawdę chodziło o "wybadanie" zmian nowotworowych - byłby niezbędny i niezwykl pomocny. Ale tym razem chodziło o przekonania pacjenta - a ten w Internecie wyczytał, że Rezonans niewiele "pokazuje" i jest "do niczego". Oczywiście został odesłany do neurologa - psychiatry. Nieprzekonany i nadal pewny, że ciężko choruje. Okazało się, że od 3 lat miewał silne bóle głowy, czasem z wymiotami, czasem z paraliżem. To go nakręcało. Objawy wzięły się z lęku i takiego "nakręcania" właśnie. Błędne koło - bo kiedy widzi się objawy, jak tu się nie bać. :-) A objawy się widzi, bo są "życzeniowe". Jeśli się czegoś lękamy, obawiamy, mózg wytworzy i obrazy i dźwięki i nawet zaburzenia neurologiczne - jak w opisanym przeze mnie przypadku. mózg może "Wszystko"! Jeśli potrafi stwozyć szereg objawów neurologicznych guza mózgu, to i może wytworzyć choćby i schizofrenię - urojoną chorobę psychiczną. :-)
  23. zetVi

    Strach przed schizofrenią

    1507, absolutnie nie miałam na myśli, że Paulina ma CHAD :-) Powiedziałam to nawiązując do wcześniejszych postów, w sposób humoralny, że prędzej CHAD szłoby się na siłę dopatrzeć aniżeli schizofrenię :-) ja broń Boże nikogo nie diagnozuję, to nie jest mój "fach" :-) A czy słyszeliście może o zjawisku "omamów katatymicznych"? Aktualnie czytam o omamach psychogennych i stwierdzam, że osoba bojąca się schizofrenii (nerwicowa) może mieć z nimi wiele wspólnego... są to omamy "wyobrażone", przez lęk, obawy przed nimi. Zupełnie tak, jakby osoba nerwicowa "wbijała" je sobie do głowy i wreszcie zaczęła je "dostrzegać"... I może mieć to związek ogólnie z hipochondrią. Pojawianie się objawów nawet i fizycznych, których hipochondryk się boi - na przykład... Istnienie takiego zjawiska (w połączeniu z krytycyzmem), to kolejny argument, przeciwko istnieniu schizofrenii. :-)
  24. zetVi

    Strach przed schizofrenią

    Nie masz tak, bo takie coś jest niemożliwe :-) Schizofrenia to nie CHAD - żeby wszystko działało jak "wahadło", to nie tak. Schizofrenia "atakuje" z długimi przerwami, często pacjenci żyją w remisji po 10, 15 lat.. bez większych jej objawów. Nie ma tak, że w poniedziałek masz psychozę a w środę nie masz. :-) Psychoza jak uderzy - to porządnie. Potrzyma trochę - i jeśli nie stosuje się leczenia (czasem szpitalnego) może się rozwijać i rozwijać.. nie słyszałam, żeby bez leczenia sobie sama "przechodziła" :-) A przy leczeniu przechodzi na dłuższe okresy czasu (czasem na zawsze!). Serio, prędzej pomyślałabym, że masz CHAD niż schizofrenię :-) To nie jest schizofrenia - ona sobie nie wybiera poszczególnych dni czy godzin. Ona po prostu JEST tak długo jak długo pacjent nie przyjmuje jej do wiadomości i nie chce korzystać z terapii (i leczenia farmakologicznego).
  25. zetVi

    Strach przed schizofrenią

    No właśnie.. to przeminie - i będzie z tego jeszcze śmiech (jak i z poprzednich chorób) :-) . Wszystko przemija, w schizofrenii przemija psychoza, w hipochondrii - strach przed psychozą. Po prostu wszystko przemija. I dlaczego człowiek ma bać się czegoś o czym za parę miesięcy (no, może nawet lat) nie będzie nawet myślał? Strach ma wielkie oczy... :-) U hipochondryka jest myśl, że ok, poprzednie choroby były tylko "wkrętami" a ta teraźniejsza jest pewniakiem. Hipochondryk jest krytyczny wobec poprzednich "chorób" i czasem się z nich śmieje. Ale nigdy nie śmieje się z choroby, którą w czasie teraźniejszym "analizuje". Zawsze jest pewien, że "t-y-m-r-a-z-e-m to choroba" :-) Warto zaakceptować wreszcie istnienie nerwicy, wielkiej wyobraźni i wyostrzenia zmysłów - zamiast wciąż wałkować psychozy. :-)
×