Skocz do zawartości
Nerwica.com

zetVi

Użytkownik
  • Postów

    188
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zetVi

  1. zetVi

    Strach przed schizofrenią

    Natrętne "piosenki" w głowie, nazywane w języku potocznym psychiatrów "swędzeniem mózgu" - ma każdy! Mnie również zdarza się coś takiego... w głowie zaplącze się jakaś muzyka - i to często taka, za którą nie przepadam! I mi "gra".. dosłownie: "gra". Słyszę tą muzykę tak, jakbym słuchała jej z radia.. to NORMALNE. :-) A natrętne myśli - zwłaszcza te o schizofrenii - to podstawa hipochondrii. :-) Kiedyś rozmawiałam z kolegą o pewnym zjawisku, (tak sobie dyskutowaliśmy o "dziwnych" właściwościach mózgu), które nazywamy "mową wewnętrzną". Myśmy wtedy pisali referat - (o ośrodku Wernickiego, nic ciekawego :-) ) i pamiętam rozbudowaną kwestię z tym związaną. Chodziło o mechanizm powstawania dźwięków w mózgu -oczywiście bez zaistniałych bodźców. Kogo żeśmy nie pytali, to każdy potwierdzał, że tak, owszem. Mózg produkuje dźwięki - i to dotyczy każdego. Czasem są one tak natrętne, że nie dają spokoju. Jeśli słyszysz tą muzykę "W MYŚLACH" - to jest to normalne. problem by był, gdybyś ją słyszała przez uszy... :-)
  2. zetVi

    Strach przed schizofrenią

    No widzisz Paulinko, typowy przykład hipochondryka :-) Przypadki są w języku polskim, to nie jest przypadek, że wcześniej "miałaś" HCV, że o CHAD nie wspomnę :-) Przypomnij sobie, jak bardzo wierzyłaś w możliwość, że masz CHAD.. pamiętasz to uczucie? Czy nie było przypadkiem podobne, do tego teraz? Albo przypomnij sobie którąś z chorób fizycznych, najlepiej nowotwór - pamiętasz ten strach? To szukanie i porównywanie objawów? Przypomnij sobie te wszystkie choroby - i popatrz... minęły! Kiedy "przerabiałaś" CHAD, to podejrzewam, że przeżywałaś to bardzo podobnie i też nie przemawiały do Ciebie rozsądne argumenty. Teraz przyszedł czas na schizofrenię... sytuacja podobna, uczucia podobne, lęki podobne. Porównaj te strachy na lachy, czy te obawy nie są zadziwiająco do siebie podobne? I podobnie jak dzisiaj śmiejesz się z CHAD - to chociaż jeszcze w to nie wierzysz - za jakiś czas będziesz śmiać się ze swojej schizofrenii. :-) Wiedziałam, czułam, że masz nerwicę lękową (hipochondrię), widać to w niemalże każdym poście! Założę się, że gdybyś w tej chwili "przerabiała" guza mózgu - to gdyby Ci lekarz neuoog powiedział, że "pani nie ma guza, pani ma schizofrenię" - skakała byś z radości, powaga. :-) dzisiaj - gdyby Ci lekarz powiedział, że "nie masz schizofrenii ale masz HCV" - też skakałabyś z radości. No na tym polega to szukanie objawów. Hipochondryk szuka ich nie tyle po to by "wiedzieć jakie są". On ich szuka, żeby się podświadomie uspokoić. Żeby znaleźć coś, cokolwiek, co wykluczy daną, podejrzaną chorobę. Niestety to działa na odwrót. Racjonalne myślenie sie jakby "wyłącza" i byle objaw, zaczyna jakoś dziwnie "pasować". Np. spłycony afekt.. - to nic innego jak "niedopadowanie" emocji do sytuacji. Podaję przykład: jesteś na pogrzebie kogoś Ci bardzo bliskiego. Powinnaś płakać - bo przecież sytuacja jest przykra, nawet bardzo. Tymczasem przy zaburzonym afekcie - zaczęłabyś się... śmiać. Albo inny przykład: załóżmy, że rozmawiasz z kimś o sprawie, do której masz negatywny stosunek. Twoje emocje ukazują, że czegoś nie lubisz i tak dalej. Ale za to mowa - mówi coś innego! To są "sprzeczności", sprzeczne sądy... albo jeszcze inaczej: mówisz o jakimś zjawisku oceniając je jako negatywne a po chwili rozmowy - jako pozytywne. Jedno wyklucza drugie. Przykład z życia wzięty : "pomarańcze są ohydne, smak mają paskudny, niedobrze mi się robi na ich widok, bardzo lubię pomarańcze, często je zjadam". I tak dalej. Z resztą.. kiedyś doszłyśmy z moją koleżanka psychiatrą do wniosku, że KAŻDY miewa ambiwalentne sądy i myśli.. każdemu zdarza się coś lubić i nie lubić jednocześnie. Podobnie bywa w ocenie sytuacji czy zdarzeń czy ludzi.. wtedy powiada się, że wszystko ma dwie strony medalu. :-) PS. Głupie myśli (np. wyobrażenia) - też ma każdy. A nawet jeśli wyobraźnia jest nieco szerzej rozbudowana, to jeszcze nie symptom schizofrenii. :-) To bardzo pozytywna cecha - jeśli się wie, jak z niej dobrze korzystać... mała26.. bo widzisz, trzeba zaakceptować fakt, że cisza nie istnieje.. :-) Naturalne szmery, dźwięki - na pozór pochodzące z nikąd.. ciszy nie ma. Wiedzą o tym najlepiej neurotycy i Ci, którzy zaczynają się weń wsłuchiwać. Zwyczajny człowiek nie analizuje każdego szmeru, jaki się przyplącze do "ucha".. ani nie wytwarza w umyśle pozornych omamów. :-) hipochondryk - robi i jedno - i drugie. I ja się nie dziwię, że wtedy naprawdę coś "słyszy" :-) Każdy, każdy z nas - gdyby usiłował poszukać ciszy, wkręcając sobie omamy - prędzej czy później, odkryłby, że "coś" słyszy. Tym "czymś" jest ... natura. :-) No i ze wzrokiem jest identycznie. Każdemu się zdarza zobaczyć "twarz" w chmurze, czy na firanie, czy gdzie tam jeszcze... to naturalne paraidolie, iluzje... tylko, że nie każdy tego "szuka". Kto szuka - ten znajdzie. :-) Więc warto "nie szukać". ;-> [Dodane po edycji:] Ojej, z tym spłyconym afektem to muszę jeszcze sprostować, bo to co napisałam wyżej podchodzi pod "zaburzenia afektu" :-) : spłycony - oznacza też brak jakichkolwiek emocji - nie wzruszasz się, nic nie czujesz, ani radości,a ani smutku, ani nic. Totalna znieczulica. :-) Osoba z "płytkim afektem" - po prostu nie reaguje emocjonalnie tak jak osoba zdrowa na pewne sytuacje.
  3. zetVi

    Strach przed schizofrenią

    Winner, strasznie spodobał mi się Twój post :-) Jest dokładnie tak jak mówisz... nerwicowcy wmawiają sobie strasznie głupie rzeczy... i większość ma tą świadomość, czuje, że to jest "głupie", założę się, że 99,9% hipochondryków - podczas "przerabiania", dajmy na to schizofrenii - w ciągu dnia kilka razy dochodzi do wniosku, że to jest głupie i bez sensu. :-) Tylko szkoda, że na krótko i, że objawy nerwicy to tłumią.. i wtedy znowu pojawia się myśl: "a jak naprawdę mam?" :-) I to na serio różni hipochondryka od schizofrenika. Właśnie ten lęk. Ta obawa przed chorobą. No ale dobra, pisałam o tym już trochę jakby dużo, więc nie ma, co wałkować dalej.. :-) Paulinaaa - no n-i-e-m-a-s-z-s-c-h-i-z-o-f-r-e-n-i-i - :-D i nie dlatego, że ja tak mówię, czy inni ludzie na forum, ani dlatego, że nie masz jej objawów. To wszystko też się liczy - ale nie masz jej - bo już dawno by Ci ją STWIERDZONO, w gabinecie, u lekarza psychiatry. Depresja - ok, nerwica - JAK NAJBARDZIEJ, lęki - widać w każdym poście, charakter - bardzo wrażliwy, hipochondria - ewidentnie. :-) Nie jestem lekarzem psychiatrą, ale z ręką na sercu, nie widzę u Ciebie symptomów schizofrenii. Mam na wglądzie jej podstawowe objawy, których u Ciebie brak. Bo pomyśl, tak szczerze: masz omamy? Masz urojenia? Sprzeczne sądy? Spłycony afekt? Zaburzone myślenie? Rozszczepienie? Autyzm? Jeśli uważasz, że tak - to napisz, jak to wygląda.. :-) Dam sobie rękę obciąć, a nawet i drugą (i nogi), że nie masz takich objawów. Nie masz schizofrenii. Psychiatra jej nie znalazł i bardzo słusznie. :-) A tak jeszcze zapytam, czy w przeszłości miałaś lęki związane z chorobami np. neurologicznymi? (np. guz mózgu), albo jakimiś innymi "fizycznymi" problemami (nowotwory, SM, HIV etc.)? Często do naszej kliniki, zgłaszali się neurotycy z dolegliwościami, których za nic nie "widać" w badaniach obrazowych. Zazwyczaj lekarz prowadzący sugeruje takiemu pacjentowi wizytę u psychiatry. Pytam, bo chcę się upewnić, czy jesteś "Rasowym" hipochondrykiem. :-) Jeśli tak - to już nie na 100% ale na 1000000000000000% nie masz schizofrenii. :-) (ps. zauważyłam, że po wyczerpaniu pomysłów, z nowotworami i innymi chorobami fizycznymi, hipochondryk zaczyna z tymi "psychicznymi" i ja osobiście uważam, że taki hipochondryk to już hipochondryk z prawdziwego zdarzenia, taki... hipochondryk skrajny :-) ).
  4. zetVi

    Strach przed schizofrenią

    Kaseina, bardzo dobrze, że mnie uzupełniasz, bo ja w sumie nie jestem żadnym specjalistą w dziedzinie psychiatrii :-) O, np. z tym myśleniem magicznym... myślę podobnie: że dotyczy większości ludzi, tylko nazywam to "natręctwami", bo jak się tak przyjrzeć, to mechanizmy są podobne a skutek identyczny (myślenie w stylu: jak tego nie zrobię to stanie się coś złego, albo: jak zrobię to i to - to stanie się coś dobrego).. :-) Warto się nawzajem uzupełniać, jeśli niektórzy z nas mają pewną wiedzę, to dlaczegoby z niej nie skorzystać i pomóc innym? Piszmy, piszmy o swoich spostrzeżeniach, o wnioskach.. aby jak największa ilość osób - skorzystała i nieco się uspokoiła. :-) [Dodane po edycji:] Paulinko, to są zaburzenia nastroju, ewidentnie.. huśtawki.. kiedyś, zapytałam znajomą, na jakiej zasadzie działa "przeskok" z depresji do manii (akurat wałkowaliśmy CHAD). Zawsze byłam przekonana, że depresja może trwać parę lat i po paru latach pzychodzi czas na manię. tymczasem dowiedziałam się, że nastrój może zmieniać się w ciągnu kilku dni, ba, kilku godzin! Oczywiście nie sugeruję Ci CHAD.. :-) Przecież zaburzenia nastroju to znowu norma w większości nerwic.. :-) Nie wiem jakich argumentów użyć, żeby Cię przekonać, że nie jest najgorzej.. ja osobiście z ręką na sercu, nie wierzę, że jesteś w psychozie :-) Nie rozmawiałabyś tu z nami i nie mówiła o swoich obawach - gdyby tak istotnie było.
  5. zetVi

    Strach przed schizofrenią

    Eh... faktycznie, mój post zniknął.. :-/ Nie mam pojęcia dlaczego.. może to faktycznie awaria.. zaraz otworze Worda i spróbuję napisać to jeszcze raz :-) Może uda mi się napisać podobnie, w każdym razie treść przekażę taką samą.. już zabieram się do roboty.. :-) [Dodane po edycji:] No to mam - jednym tchem napisane. :-) jako, że chwilowo mam mnóstwo czasu z którym nie wiem, co zrobić – napisałam jeszcze raz. To wszystko, co piszę – wynika z obserwacji tych mnóstwa postów tutejszego forum. I nie tylko tego forum i nie tylko osób buszujących w sieci... ale tak ogólnie. Bo wiecie... osoba cierpiąca na nerwicę (w tym wypadku będzie to hipochondryk) – jest nadwrażliwa na bodźce. Zwyczajny, nienerwowy człowiek, nigdy nie wsłuchuje się w ciszę, nie przygląda się otoczeniu i nie analizuje – więc i nie zauważa pewnych zjawisk. Zjawisk, które same w sobie są jak najbardziej naturalne. A moje zestawienie polega na pokazaniu tego – co następuje faktycznie i tego – w jaki sposób odbiera to hipochondryk. Przykładem somatycznym, będzie np. Skurcze brzucha – które przytrafiają się każdemu, a które hipochondryk uzna za objaw np. Nowotworu. Teraz wałkujemy schizofrenię – więc tak sobie pomyślałam, że warto się temu bliżej przyjrzeć. Podzieliłam to nawet na kategorie: omamy - , urojenia - i pozostałe zjawiska, które dla hipochondryka będą potencjalnymi objawami schizofrenii. No to zaczynamy; OMAMY: 1.Dźwięki myślowo – wyobrażeniowe, iluzje (powstające w ciszy), naturalne szmery, naturalny dźwięki – wynaturzone bujną wyobraźnią, wyobraźnia słuchowa/muzyczna a nawet prawdziwie zaistniałe dźwięki - te wszystkie zjawiska dla hipochondryka będą omamami słuchowymi. 2.Iluzje, złudzenia optyczne, załamanie światła, Śnieg Optyczny, aura, mroczki, nerwicowe "poruszanie obrazu", paraidolie, wyobrażenia wzrokowe, wzrokowe efekty przemęczenia (zaburzona ostrość widzenia), efekty lęku (w postaci wrażenia, że "coś przebiegło kątem oka"- dla hipochondryka, będą to omamy wzrokowe. 3.Zapachy wytworzone wyobrażeniowo, zniekształcony (pod wpływem wyobraźni) bodziec węchowy, czasem faktycznie zaistniały zapach – dla hipochondryka, na pewno są to omamy węchowe. 4.Poczucie "niebytu" – zwiazane z derealizacją, nerwobóle, bóle nerwów obwodowych, uczucia "ucisku" głowy / szyi, mrowienie, szczypanie, skurcze – dla hipochondryka, mogą być omamami dotykowymi. 5.Hipnagogi i halucynacje hipnagogiczne i tym podobne – hipochondryk, który nie zaznajomił się z tą kwestią, zawsze będzie obawiał się takich sytuacji i podejrzewał chorobę psychiczną. Małe podsumowanie: ad. 1. hipochondryk nasłuchuje – na wszystkie możliwe sposoby, by móc dostrzedz ewentualne zjawiska dźwiękowe. Często zatyka uszy bądź zamyka się w dźwiękoszczelnym pomieszczeniu, by móc wsłuchać się w swój organizm. Hipochondryk po prostu w każdym dźwięku – szuka głosów i omamów. Czasem nawet – co nie zdarza się rzadko – wprost wyobraża sobie te dźwięki czy głosy. Tymczasem schizofrenik tego nie czyni. Nie musi się w nic wsłuchiwać. Jeśli pojawiają się głosy – to nie sposób ich tak po prostu nie słyszeć. Po za tym, schizofrenik nie będzie wsłuchiwał się w ciszę – bo wciąż wierzy, że te dźwięki czy głosy, istnieją naprawdę. ad. 2. hipochondryk przyglada się otoczeniu. Kiedy tylko dostrzega ruch – sprawdza, czy ruch zaistniał naprawdę. Hipochondryk będzie pytał innych, czy też widzieli daną sytuację – i na różne sposoby "badał" czy widzi realne przedmioty, czy nierealne. Przy każdym, nawet niewielkim bodźcu (np. Przy dostrzeżeniu błysku, ruchu, cienia), hipochondryk zaczyna się bać. Tymczasem schizofrenik – podobnie jak pisałam w ad.1 – nie rozpatruje takich rzeczy. Jeśli coś widzi – to widzi to bardzo realnie. Nie musi nigdzie "szukać" omamów wzrokowych. Po prostu je ma. I bardzo mocno wierzy w ich realność. ad. 3. z zapachami rzecz ma się podobnie jk. Hipochondryk węszy i wącha. Jeśli poczuje jakiś zapach – kwestionuje jego istnienie, bojąc się, że jest to omam. Z zapachami rzecz jest bardzo ciekawa – bo to przypomina wyobrażenie o smaku cytryny. Pewnie nie raz czytaliście, czy może widzieliście, jak na człowieka działa sugestia, że właśnie spożywa kwaśną cytrynę – taki człowiek krzywi się i robi "kwaśne" miny, a zazwyczaj do tego eksperymentu, podaje się np. Jabłko. Wielki procent smaku, to zapach. Jeśli więc potrafimy sobie wyobrazić smak tej nieszczęsnej cytryny, to i każdy jeden zapach możemy sobie wyobrazić. Schizofrenik nie "szuka". Po prostu czuje. Zazwyczaj bardzo przykre zapachy, w które – wierzy, że istnieją. ad. 4. - Nerwicowi i somatyzacja.. co tu dużo mówić.. czysta hipochondria. Hipochondryk potrafi wywołać ból w praktycznie każdej części ciała, więc nie stanowi dla niego problemu, wywołanie rzekomych omamów dotykowych. I puenta na koniec tego "Dzialiku": Na czym polega różnica hipochondryka bojącego się omamów a schizofrenika? Na tym, że schizofrenik kwestionuje: "To prawda! Ja naprawdę słyszę głosy, widzę dziwne rzeczy, czuję etc.". A hipochondryk kwestionuje to, co istnieje naprawdę (np. Wystarczy, że usłyszy rozwomę za oknem i już powątpiewa w jej realność). Mam nadzieję, że rozumiecie, co mam na myśli. :-) UROJENIA 1.Wrażliwość, czasem i nadwrażliwość a także ludzka podejrzliwość (każdy czasem bywa podejrzliwy) – – to dla hipochondryka urojenia paranoidalne. 2.Źle zrozumiane słowa znajomych, małe spięcia, codzienne sytuacje stresowe, np. "krzywo" patrząca się sąsiadka – to dla hipochondryka – urojenia prześladowcze! 3.Zbieżności, zbiegi okoliczności, autosugestie, zwyczajne sugestie – to dla hipochondryka urojenia odnoszące. 4.Zwyczajne poczucie własnej wartości, naturalna w przypadku niektórych ludzi twórcza wrażliwość, niezgoda na panujące wszechobecne zło i ból, a nawet odczuwanie własnych potrzeb (np. Emocjonalnych, duchowych etc,) - to dla hipochondryka mogą być urojenia wielkościowe. 5.Myśli natrętne (w przypadku nerwicy), zaburzenia obsesyjno – kompulsywne i myślenie życzeniowe – dla schizofrenika są to z całą pewnością elementy urojeń wielkościowych w postaci "myślenia magicznego". Często hipocondryk pyta wszystkich wokół, czy przypadkiem nie zachowuje się inaczej niż inni, i czy bliscy nie odnoszą wrażenia, że się zmienił. Łapie się na tym, że czasem wpada mu do głowy myśl; "a jeśli tu jest kamera?" - i zaczyna a-na-l-i-z-o-w-a-ć, czy ta myśl, nie była aby objawem paranoi. Każdy czasem ma takie myśli – ale to temat na dłuższy, wręcz artykuł. Tymczasem schizofrenik – nie analizuje własnych myśli, bo uważa, że są prawidłowe. Nawet przez minutę nie pomyśli, że jego "teorie spiskowe" mogą być urojeniem. Urojenia są mocno powiazane z omamami i stanowią na pozór logiczną całość. Żaden schizofrenik – w pierwszej (i niestety w kolejnych najczęściej także) psychozie, nie wpadnie na to, że jakieś "spiski" czy śledzące go kamery – to wymysł umysłu. O, np. Myśli: "dlaczego ona się tak patrzy" albo poczucie, że cała zawartość autobusu kieruje wzrok akurat "na mnie" – to też są naturalne odczucia. U osób nerwicowych występują rzecz jasna częściej. Nie każde "czucie na sobie wzroku", czy odnoszenie pewnych słów do siebie – to urojenie. Zwłaszcza, że – co już tak pro forma napiszę: schizofrenik każde urojenie uznaje za realne zdarzenie. Ad. 4. - człowiek na tendencje do poczucia tak w cudzysłowiu; "lepszości". :-) I do poczucia własnej wartości – u zdrowego człowieka w miarę wysokiej. Niektórzy wówczas uważają, że może być to objawem typowego "poczucia mesjasza", urojeniem wielkościowym. Sprostuję: kiedy paranoik, schizofrenik, uważa siebie za Jezusa (taki przykład), to ani przez chwilę nie kwestionuje "swojej" tożsamości. Jest Jezusem – i basta. Dopiero po ustąpieniu objawów, w remisji, dostrzega, że nim nie jest i nie był. ad. 5. Ci z was, którzy cierpią na natręctwa, a zwłaszcza te najdziwaczniejsze (np. "jak nie stanę na płytce szóstej chodnikowej, to stanie się nieszczęście") – mogą myśleć, że jest to tak zwane "myślenie magiczne". Warto zapamiętać, że nie jest. To zwyczajne zaburzenie obsesyjno – kompulsywne. OBJAWY NEGATYWNE: 1.Depresje (przy nerwicach obecne nagminnie!), dołki, wachania / zaburzenia nastroju, mniejsze lub większe smutki, bezradność, niechęć do czynienia czegokolwiek, zaniechanie, zastój i tak dalej – dla hipochondryka może być to stan przed – lub poschizofreniczny. 2.Lęki, napięcia, napady lęku i panika, hiperwentylacje, myśli hipochondryczne, natrętne / obsesje / - dla hipochondryka, może być to nerwicowym początkiem schizofrenii. 3.Różnego rodzaju nieuzasadnione niczym bóle - jak wyżej (3). 4.Czasem niewielkie defekty afektu, obojętność i netralność (często jako część charakteru) – dla hipochondryka, może być to autyzmem. 5.Zasiedzenie w domu – spowodowane lękami i depresją – hipochondryk może wcielić to do objawów autyzmu i wycofania. To można podsumować jednym: hipochondryk będzie to analizował. Schizofrenik – NIE. Schizofrenik z objawami negatywnymi z przewagą autyzmu – nie ma sił psychicznych do analizowania. Ani ochoty. Ani możliwości. Świat schizofrenika, jest przeciążony urojeniami, omamai i innymi objawami. Wszystko w kupę wzięte – jest realne. W mniemaniu schizofrenika – realniejsze od diagnoz lekarza. W takim świecie, pełnym wytworów umysłu, brakuje "miejsca" na jakieś analizy. Stan psychiczny schizofrenika – nie interesuje. Bo... znowu pro forma: nie jest on krytyczny wobec tego stanu. Reasumując: tutaj problemem nie jest schizofrenia. Tylko nadwrażliwość na bodźce i nieprawidłowa ich interpretacja. :-) (PS. Uff... ja z kolei mam natręctwo pisania. :-) )
  6. zetVi

    Strach przed schizofrenią

    Ze snami - to różnie bywa, niektóre mogą być wyjątkowo realistyczne i przeżywane "z otwartymi oczami". Koszmary i inne nieciekawe przeżycia mające związek ze snem - dotyczą wszystkich ludzi. Ludzi nerwowych - zwłaszcza. To, co przeżywasz świadomie, to tylko część problemu. W podświadomości, tam to dopiero gromadzą się lęki! A ta zwykle "odzywa się" we śnie... Nawet, jeśli doświadczysz (a może i już doświadczyłaś) snu z poczuciem realności - może i nawet hipnagogów? - to pamiętaj, że są to jedynie lęki Twojej własnej, na c odzień uśpionej podświadomości. Problem byłby wtedy, kiedy przeżywałabyś swoje "sny" na jawie, wierząc uparcie, że nie są to sny. Myląc je z rzeczywistością. Każdemu zdarza się czasem pomyśleć: "to było naprawdę, czy mi się śniło?" - i w tym niczego dziwnego nie ma. Dziwne jest wtedy i tylko wtedy, kiedy chory wmawia wszystkim wokół, że to, co widzi, słyszy, odczuwa - istnieje i nie jest żadnym, nawet najmniejszym problemem. Czyli znowu pojęcie krytycyzmu, "wglądu" się kłania. :-)
  7. zetVi

    Strach przed schizofrenią

    "Niedbałość o siebie" - Z CAŁĄ PEWNOŚCIĄ nie polega na niekorzystaniu z Solarium. :-) jeśli mówimy, że ktoś przestał dbać o siebie - z powodu choroby psychicznej - to zazwyczaj chodzi o brak jakiejkolwiek higieny. osoba chora po prostu przestaje się myć. Bo albo nie widzi już sensu, albo tak drastycznie jej się nie chce, albo wręcz uważa, że nie ma takiej potrzeby. Często nie wstaje nawet z łóżka, w drastycznych przypadkach (na przykład na oddziałach) tacy ludzie swoje potrzeby załatwiają.. że tak powiem "stacjonarnie", wówczas jedyne, co można zrobić, to użyć pampersów. :-) Niedbałość - to brak higieny przede wszystkim. Bardzo często rodzice przyprowadzają swoje nastoletnie dziecko do psychologa z podobnym problemem. Zauważają, że dziecko nie wychodzi z pokoju, nie ma apetytu, przestaje dbać o wygląd i zdrowie i higienę właśnie. Zamknięty w autystycznym świecie schizofrenik, żyje na w pół śnie a pół na jawie. Niestety przewaga "snu", a wiec urojeń i omamów powoduje, że takie codzienne czynności jak kąpiel - schodzą na dalszy, daleki plan. Albo w ogóle zanikają. Oczywiście "niedbałość" można rozwinąć, od braków higieny - po brak motywacji do higieny umysłu. Jeśli chory nagle przestaje się uczyć - pisać, mówić.. i nie kieruje swych kroków, aby to zmienić - to to też będzie niedbałość. W schizofrenii najczęściej zanika potrzeba utrzymywania siebie w czystości. Można o tym dużo poczytać, praktycznie każdy artykuł, traktujący o schizofrenii, wskazuje na podobne zjawisko. Ale uwaga: w DEPRESJI i czasem nerwicy lękowej i zaburzeniach depresyjno-lękowych, zanika MOTYWACJA. Kiedy ta zanika, też czasem człowiekowi nie chce się przebrać z piżamy w ciuchy, czy wykąpać. I to też trzeba rozgraniczać. A drugie pytanie... kiedy przychodzi dołek, nerwica, lęki... człowiek czuje się "inaczej", kiedy oglądasz się za siebie, wstecz, do czasów PRZED zaburzeniem - miewasz wrażenie, że byłaś inną, fajniejszą osobą. Że czasy były fajniejsze, ludzie fajniejsi. I żałujesz, że już tak nie jest. Jako, że pojawia się depresja - to jej elementem jest niewiara w polepszenie sytuacji. I przez to masz wrażenie, że już nigdy nie będzie tak fajnie jak kiedyś. Błąd! NIE WOLNO roztrząsać, że kiedyś byłam lepsza, fajniejsza, rozgadana, ładniejsza, mądrzejsza i tak dalej. To uczucie inności - to znowu "norma nerwicy"... :-) Paulinko, ja NAPRAWDĘ nie wierzę, że mogłabyś mieć jakąkolwiek postać schizofrenii. Wszystko świadczy o nerwicy, wszyściutko. :-)
  8. Panowie, a czy mieliście wykonywane USG jamy brzusznej (narz. miąższowych)? Wbrew pozorom - to, co dzieje się z jelitami / żołądkiem - może być odczuwane w podbrzuszu... A przyczyny są różne. Jeśli morfologia jest ok (plus diagnostyka węzłów) - zmian ogniskowych, zapalnych i innych różnych w pęcherzu (np. zapalenie cewki moczowej,gruczołu etc.) - brak... nie stwierdzono żylaków powrózka nasiennego czy innych zmian "u-r-o-l-o-g-i-c-z-n-y-c-h", no to ja myślę, że warto zwrócić uwagę na gastrologiczną stronę tego schorzenia (RTG przeglądowe/USG jamy brzusznej). Jako, że mamy do czynienia z nerwicą - to Wam panowie powiem, że nerwobóle nerwów obwodowych - mogą i faktycznie dają takie obiawy bólowe u nerwusów.. bóle na tle nerwowym łatwo odróżnić od takich "prawdziwych" bo różnią się np. skłonnością do rzutowania. Raz boli po lewej - raz po prawej, a raz wszędzie. Pacjent nie wie, które miejsce powinien wskazać. Wskazuje jedno "ulubione" (tam gdzie boli najbardziej) i mówi, że mu "promieniuje". :-) Rzecz się ma tak z każdym jednym narządem.. nerwobóle nie pomijają żadnego. Jeśli więc badania niczego nie wykazują - to nawet jeśli ból potrafi dopiec, przestraszyć i wkurzyć.. trzeba po raz kolejny to zjawisko przypisać nerwicy. :-) Pozdrawiam
  9. zetVi

    Strach przed schizofrenią

    :-) Mi się przypomniał pewny przypadek, który warto Wam opowiedzieć, bo dość dobitnie obrazuje sytuację, tzn. różnicę - pomiędzy psychozą a zwyczajną nerwicą. Ja wiem, że to może zabrzmieć śmiesznie, ale kiedyś mieliśmy pacjentkę – przebywała na oddziale obserwacyjnym Szpitala Wojewódzkiego – we wczesnym stadium ciąży. Skierowana na standardowe badanie ultrasonograficzne, cierpiała na schizofrenię paranoidalną. Po wykonanym badaniu, kazała sobie pokazać zdjęcia 3D zarodka – no to pokazaliśmy. Zaczęła nam pokazywać, że w rejonach "główki" (która z resztą była ledwie widoczna), są wyraźne różki.. przyznam się szczerze, że dziwnie mi było, – bo sytuacja była niezręczna, niespotykana. Ta pani twierdziła bowiem, że jej dziecko, jest dzieckiem "nie stąd", że widziała we śnie – i z resztą wie z przekazów – że dziecko jest szatańskie. Nie dała się przekonać, że owe "różki" – to zwyczajna paraidolia. Była pewna, że ma w brzuchu małego diabła. Nazywaliśmy ją "Rosemary" (kiedyś taki film leciał). To pokazuje, co wymyślają schizofrenicy. Hipochondryczka wmówiłaby sobie, że płód ma wadę genetyczną, zatrucie ciążowe zaistniało, jakieś inne anomalia. A schizofreniczka? – że zaszła w ciążę z szatanem. Podobną sytuację mieliśmy z inną pacjentką. Miała do zdiagnozowania kilka powiększonych węzłów chłonnych – faktycznie, były one nieco powiększone. Hipochondryk uznałby to za objaw raka, białaczki albo czegoś w tym stylu. Ta pani mówiła, że ma pod skórą "blaszki" od UFO. Także naprawdę, nie macie się czego obawiać. Jeśli w przebiegu psychozy występuje nerwica – to jest to bardzo niedorzeczna nerwica. :-) I całe szczęście, rzadko się takie sytuacje zdarzają.
  10. zetVi

    Strach przed schizofrenią

    Uczucie derealizacji – obcości, podobne do uczucia, po kilku piwach – to również jeden z objawów nerwicy lękowej. Takie głupie uczucie może pojawić się nagle – i zwykle mija po kilku minutach. Z tym uczuciem też wiąże się lęk – bo jak tu się nie bać, skoro nagle czujesz się jak bohaterka filmu, jakbyś była na "rauszu".. - wewnętrzna "trzęsiawka", poczucie, że wszystko jest nierealne, jakby obce... czasem dochodzą do tego odczucia somatyczne: walenie serca, tak zwana "klucha" w gardle, bardzo szybkie tętno, wysoki puls, nadciśnienie, uczucie gorąca, rozsadzania głowy. Psychicznie odczuwasz zmiany – nawet patrząc na bliską ci osobę, miewasz wrażenie, że jest kimś "innym" – oczywiście wiedząc, że nie jest. Z tym odczuciem wiążą się również takie przykre dolegliwości jak hiperwentynacja czy wręcz uczucie kłucia w sercu. Derealizacja z lękiem napadowym – to objaw nerwicy. Za tym przemawia chociażby fakt, że derealizacja wespół z depersonalizacją, pojawiają się nagle – i znikają po krótkim czasie. I wtedy odzyskujesz świadomość a jedynym śladem tego zjawiska, jest wewnętrzny lęk. Natomiast w schizofrenii – derealizacja występuje nagminnie i praktycznie cały czas. Bo jeśl chory, ma urojenia i omamy, albo chociaż jeden z tych objawów -to praktycznie przez cały okres tych objawów, czuje się "inaczej" a wierzy, że czuje się dobrze. Ty nie wierzysz, że czujesz się dobrze – wiesz, że nie są to normalne emocje, wiesz, że jest problem - i to odróżnia Ciebie od osób z psychozą. To nerwicowe odczucie, które opisujesz – dotyczy 80% nerwicowców, to taka "norma". Pod wpływem obrazów, dźwięków a nawet i bez bodźców – może pojawiać się uczucie "dziwności" i lęku. Trzeba wtedy spokojnie usiąść i pomyśleć, że przecież nic się nie stało – jestem "tu i teraz", wszystko jest takie jak było, że to po prostu nerwicowy lęk. :-) Dodam jeszcze, że czasem to uczucie wywołuje np. Nadmiar kofeiny... ogólnie jestem zdania, że osobom nerwowym i zalęknionym, warto doradzać, aby kofeinę ograniczyli. Zwłaszcza wieczorem. Paulinko, i jeszcze Cię pocieszę: ja też czasem "boję się" po obejrzeniu horroru. Oczywiście nie tak, że sobie wyobrażam wychodzącą "Klątwę" z szafy, albo chodzącą laleczkę Chucky.. - jest to raczej głupi lęk, np. Przy pójściou do toalety, gdzie do pokonania mam ciemny korytarzyk. Wszak o to chodzi twórcom filmów, by człowieka dobrze przestraszyć. :-) Dlatego też czasem, przed emisją wyświetlana jest informacja w stylu: "nie dla ludzi o słabych nerwach". :-)
  11. zetVi

    Strach przed schizofrenią

    Paulinko, schizofrenii nie można "przeoczyć". Każdy dobry psychiatra – już przy pierwszych wywiadach, zorientuje się, że ma do czynienia z chorobą psychiczną. Kolejne wywiady zwykle ją potwierdzają. Ta choroba – chociaż nie jest specjalnie "widzialna okiem" – to charakteryzuje się m.in zaburzonym tokiem myślenia, rozumowania, mówienia. Już w mowie chorego – można rozpoznać pierwsze symptomy. Psychiatra musiałby być wyjątkowo nieporadny, by przy bacznej obserwacji objawów, nie dostrzec tych niepokojących. :-) Sama – bez odpowiedniego leczenia, czasem i terapii – nie uzyskałabyś takiej świadomości. Nerwicowe początki (i przebieg) schizofrenii, to tak jak pisałam powyżej.. prawdziwy dramat. Nie jest to hipochondria, ani lęki, ani napady lęku. Nie są to obawy przed rakiem czy zawałem, tylko wyjątkowo irracjonalne lęki. Ja podałam za przykład "robaki w głowie", ale mogę też podać inny. Chory jest przekonany, że choruje na nieznaną dotąd chorobę, która "wyżera" mu wewnętrzne narządy, organy. Zapytany, co podejrzewa, nie powie, że nowotwór. (Nowotwór jest faktycznie zagrażającą chorobą, prawdziwą, realną). Prędzej powie, że czuje w środku jakieś obce zarazki, tajemnicze wirusy, może i nawet z kosmosu. Będzie miał wrażenie, że ktoś "zsyła" na niego plagi i zarazy, że jego twarz zaczyna się dziwnie zmieniać, deformować. Są znane przypadki schizofreników (mam na myśli tych z przebiegiem nerwicowym), którzy wypalali sobie skórę kwasem, bo czuli pod skórą robaki. Hipochondrykowi do głowy może wpaść wszystko. Wszyściutko. Od guza mózgu po SM. Ale zawsze będą to realne zagrożenia. Takie, które "mogą" zaistnieć. Schizofrenik – ma urojenia hipochondryczne, całkowicie irracjonalne, niemożliwe, takie, które zaistnieć mogą jedynie w filmach SF. :-) Tak więc nie może być tak, że pojawia się krytycyzm (sam z siebie) a razem z nim – nerwica. :-) Drżenie ciała i kołatanie serca o którym wspominasz – to schemat nerwicowy, to jest nerwica. Bardzo Wam kochani dziękuję za miłe słowa, aż się zawstydziłam. :-) polakita, nie ukończyłam studiów specjalistycznych z zakresu psychiatrii – miałam jedynie "przyjemność" popracować trochę w Wojewódzkim szpitalu dla Nerwowo i Psychicznie Chorych.. ale nie w charakterze lekarza - psychiatry, bowiem z zawodu jestem radiologiem. -. Człowiek ma taką głupią skłonność, że jak coś na własne oczy zobaczy – np. Pacjentów z podejrzeniem schizofrenii, zaburzeń schizotypowych, paranoi, na oddziale zamkniętym – to później zaczyna się wgłębiać w tematykę, czytać... :-) Oczywiście nikomu nie polecam takich lektur.. zwłaszcza osobom nerwowym i z tendencjami do hipochondrii. :-)
  12. Ojej, pamiętam pacjentkę - przyprowadzoną na oddział z podejrzeniem ciężkiej depresji - która nabawiła się dołów i dołków po tym, jak lekarz stomatolog usunął jej górną "piątkę". :-) Ta pani zachowywała się tak, jakby jej ktoś co najmniej twarz kwasem potraktował, ale nie ma nic do śmiechu: tak bardzo się sprawą stresowała, że została na oddziale na "dłużej" wychodząc z diagnozą nerwicy natręctw. I to właśnie takie podejrzenia można mieć jeśli o wyżej wymienione objawy chodzi. :-) Pozdrawiam.
  13. zetVi

    Strach przed schizofrenią

    Kochani, ja wiem... wiem, że jak się powtórzę i powiem: "nie macie schizofreni" – i tak nie uwierzycie, a przynajmniej nie trwale. Wiem, ale spróbuję Was przekonać, a nóż się uda? :-) Po pierwsze: świadomość w tej brzydkiej chorobie – jest skrajnie zaburzona. Świadomość – jako "ja" i "ego" i ta świadomość, którą nazywamy krytycyzmem. Ta choroba po prostu polega na braku jej świadomości. Podstawą tej choroby jest brak krytycyzmu odnośnie jej objawów. To jej fundament, warunek konieczny – do zdiagnozowania. Weźmy za przykład takie... omamy. Jakiekolwiek. No niech będą słuchowe – najczęściej spotykane. Jest to zaburzona zdolność percepcji – nie można mieć omamów jednocześnie wiedząc, że są to "te" omamy. Bo omamy, to nic innego jak element zaburzonej świadomości – co jest wynikiem zaburzonej percepcji. Jeśli ktoś ma świadomość istnienia dziwnych zjawisk słuchowych – to nie są to "omamy prawdziwe", tylko tak zwane "halucynozy" – omamy rzekome, mogące być objawem mnóstwa innych, niekoniecznie psychicznych chorób. I trzeba to sobie w główce zakodować. Podobnie rzecz się ma z pozostałymi omamami. Nie można doświadczyć omamu wzrokowego – wiedząc, że jest to omam. Takie coś zdarzyć się może w półśnie, co nazywa się hipnagogiem. Ja powiem jeszcze inaczej: istotą omamu, jaki by nie był – jest jego... realność. To by było na tyle, jeśli o omamy chodzi. A urojenia? Albo się je ma albo się ich nie ma. Z urojeniami jest jeszcze jaśniejsza sprawa. Nie można mieć urojeń, jednocześnie wiedząc, że są to urojenia. Bo to już nie są urojenia. Jeśli jest świadomość – to nie ma urojeń. Jeśli są urojenia – nie ma świadomości. Analogicznie. Jeśli wierzę, że śledzi mnie sąsiad, albo wojsko, albo Bóg wie, co jeszcze: to wierzę stuprocentowo. Nie mogę "trochę" w to wierzyć. Mózg nie wierzy "trochę". Rozumiecie, co mam na myśli? Urojenia i omamy – to składowa zaburzeń świadomości. A w takiej sytuacji, krytycyzm – nie istnieje. Jeśli istnieje – jest totalnie zaburzony. W sensie: chory może się domyślać, że coś jest nie w porządku. Ale nie domyśli się – i nie ma szans, że się domyśli – że w grę wchodzi choroba psychiczna. Prędzej pomyśli, że rodzina go podtruwa środkami psychozotwórczymi. A pozostałe objawy schizofrenii? Depresje? Dołki? One również inaczej wyglądają. Depresja jako taka – w schizofrenii nie występuje. Ma to związek ze wzrostem dopaminy (nie chcę Was tu zanudzać). Owszem, są dołki, są huśtawki nastroju. Ale występują w remisji, jako depresja "poschizofreniczna". A lęki? Ja Wam odważną tezę wysnuję, i to wcale nie moją {Kępiński} – schizofrenik nie boi się swojego stanu. Bo jak ma się bać, skoro nie wie, że choruje? Jeśli ma lęki – to są to lęki wynikające z urojeń i omamów. Schizofrenik boi się głosu diabła – wierząc, że to diabeł – a nie głosu – jako objawu choroby. Mam potężną nadzieję, że rozumiecie. Jeszcze jedna kwestia. Często mówi się o nerwicowych początkach schizofrenii. I to przez tą tezę, boicie się najbardziej, prawda? Wiecie, że mieliscie już guzy mózgu, jelit i białaczki – a czytaliście, że schizofrenia może mieć nerwicowo – hipochondryczne początki. Wszystko Wam pasi i zaczynacie się bać. No to ja Wam teraz powiem, że nie pasi. Nerwicowe początki schizofreni, to zazwyczaj przepełnione grozą zjawiska lękowe – zwyczajny hipochondryk, boi się, że ma tętniaka w głowie. A przyszły schizofrenik boi się, że ma w głowie np. Robaki. Inny przykład: przeciętny "nerwicowiec" obawia się białaczki. Schizofrenik – że spłonie żywcem w łóżku, albo, że ma w ciele tajemniczego wirusa z Marsa. Jest różnica? Jest! Hipochondryk szuka w sobie (i znajduje) chorób, które istnieją naprawdę. Natomiast schizofrenik – wymyśla takie rzeczy, że nawet nasza bogata wyobraźnia nie wspomoże nas w wyobrażeniu sobie tych "rzeczy". Ponadto, nerwicowe początki schizofreni obejmują kilka miesięcy – nie lat! To już naprawdę rzadko się zdarza, żeby schizofrenia rozwijała się dłuższymi latami. Jeśli tak się nawet dzieje – to i tak trzeba mieć na uwadze to o czym pisałam wyżej. Schizofrenia to poważna choroba – i jak czytam posty, nie widzę tu przyszłych pacjentów zamkniętych oddziałów. :-) Uwierzcie, nie pisalibyście tu na forum o swoich obawach – mając faktyczny problem. Byście to wypierali ze świadomości własnej i cudzej – zaprzeczając lekarzom i rodzinie, mówiąc, że zwariowali wszyscy – tylko nie Wy sami. Wielu z Was uważa siebie za "wyjątek", który świadomość choroby posiada. No ludzie kochani, schizofrenia jest chorobą (no przynajmniej w przeciwieństwie do neuroz) rzadką. A świadomość tej choroby to już cholerna rzadkość! To jest po prostu niespotykane. Znam mnóstwo osób chorujących na psychozy i na schizofrenię – i ani jednej, ani jednej! Która w trakcie "ataku" nazwała swój stan "złym". Ani jednej, dacie wiarę? Reasumując: schizofrenii nie macie. No już powiem, tak jak większość mówi: "jeśli się jej boicie - to jej nie macie". :-)
×