
Pain
Użytkownik-
Postów
128 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Pain
-
Znacie to uczucie, kiedy wszystko wydaje się być w porządku, a potem nagle staje się coś, co to wszystko niszczy? Czy tym czynnikiem jesteście Wy sami? Dziś jest pierwszy raz, kiedy odczuwam fakt, że jestem szmatą, w stu cholernych procentach. Gorzej chyba być nie może. Ukochana osoba przeze mnie czuje się beznadziejnie. Ja jestem temu winna. Nikt inny. Tak sobie myślę, że zaczyna mi się pogarszać z tego piepr*onego poczucia winy. Tabletki działały, nie chciało mi się wyć. Teraz musiałabym chyba zjeść całe opakowanie, żeby nie płakać. Zresztą zasługuję na to. Jestem cholernym zerem, przez które ukochany cierpi, bo ja, do jasnej cholery, zrobiłam coś nie tak. Zabijcie mnie, bo ja sama chyba nie dam rady. Przynajmniej nie dziś. Ale zrobiłabym prezent pod choinkę moim bliskim, gdybym zdechła jeszcze przed Wigilią..
-
Od czterech dni biorę ParoMerck w połączeniu z Ziperidem. Dopóki brałam sam Ziperid, było w miarę dobrze, byłam tylko senna i czasem źle widziałam. Teraz, z ParoMerckiem, potrafię przespać pół dnia, jestem senna, boli mnie głowa, mam nudności, zawroty, kłucie w sercu. Wydaje mi się, że wzmaga się derealizacja, po prostu odpływam.. Teraz będę brać jeszcze większą dawkę i szczerze mówiąc zaczynam mieć wątpliwości..
-
Spodziewam się, że ja zaliczę się do tych 10%, które to ominie :) (uśmiechnęłam się?) ParoMerck zaczynam brać od piątku, lepiej rano czy wieczorem? Jako że dawki mam małe (10 mg na początek, potem 20), liczę na to, że skutki uboczne będą znikome. A przy następnej wizycie poproszę o coś, co mi bardziej podpasuje. Wczoraj zaczęłam przygodę z Ziperidem i mam nadzieję, że będzie dobrze. Sporo osób miało z nim jazdy już po pierwszej dawce, mnie się nic nie przytrafiło. Jestem dobrej myśli..
-
Czy tak mało osób bierze Ziperyd, że ten temat jest tak ubogi? Dziś psychiatra przepisał mi ten lek. Mam go brać przez dwa tygodnie po pół tabletki na noc. Dostałam go od razu od lekarki, więc nie mam żadnej ulotki. Czy ktoś wie, jakie są skutki uboczne? Jak się czuliście po nim? Proszę o opinie, ponieważ bardzo się boję. Będę brać Ziperyd i ParoMerck. Są to moje pierwsze leki jakie kiedykolwiek brałam i czuję się zagubiona.
-
Koleżanka z tego forum podpowiedziała mi, że to, co się ze mną dzieje, być może jest derealizacją. Otóż miewam coś takiego, że nie czuję tego, że żyję. Czuję się tak, jakbym nie istniała. Nie czuję tego, co mnie otacza, jakby niczego wokół mnie nie było. Trwa to jakiś czas, aż dociera do mnie, że przecież jestem, że dookoła jest świat. Dlaczego tak się dzieje?
-
Dzisiaj zaczęłam swoją kurację magnezem, na razie biorę jedną pastylkę rano i jedną wieczorem. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Pewne jest, że stres wypłukał mi go z organizmu doszczętnie. Bóle głowy, zaburzenia równowagi (potykam się i nie trafiam w drzwi, tylko w futryny), kłopoty z pamięcią i koncentracją, chroniczne uczucie zmęczenia...to tylko niektóre przykłady. Magnez podobno ma pomóc, więc biorę. Jeśli będzie jakaś poprawa, dam znać.
-
Pain rozumiem cię kochana... Dla ciebie :*:*:*:* Cassie, dziękuję. Wiem, że mnie rozumiesz... Jesteśmy w wielu kwestiach podobne do siebie. Muszę się wyżalić...znowu. Zawiodłam się na co poniektórych źródłach informacji, które wywołały u mnie wczorajszą panikę. Znajomy psychiatra powiedział, że to bzdury. Kamień spadł z serca, ale poczucie, że jestem naiwna jak cholera nadal pozostało :/
-
Męczy mnie strach, potworne uczucie paniki. Nie chcę tego
-
tet, nie mów mi, że problemy z równowagą też są od tego? Przecież ja nie od dziś kaleczę co drugi krok i ląduję na kolanach, albo nie trafiam w drzwi i uderzam w futryny Jutro lecę po magnez. karolajna8891, te problemy z pamięcią są coraz większe, ale na szczęście w mało istotnych kwestiach. Wiem, że kiedyś miałam lepszą pamięć, bo pamiętałam wszystkie ważne daty, numery telefonów, czy też gg. A teraz co? Nie mogę spamiętać własnych numerów Masakrycznie się tego wstydzę, kiedy muszę podać swój numer i wyciągam telefon, aby go sprawdzić. [Dodane po edycji:] Super, dlaczego z dnia na dzień dowiaduję się coraz to nowych rzeczy? Przerażała mnie sama myśl o depresji, a teraz wygląda na to, że będzie nn i masa fobii do wyleczenia. Cholera, ciężko mi będzie, ale przecież muszę... Muszę to zrobić dla swojego i naszego dobra! Ech, lepiej się zamknę, bo jak zwykle gadam jak głupia [Dodane po edycji:] Minęło parę dni, więc wypadałoby napisać, co słychać. Chociaż i tak przecież nikt tu nie zagląda, więc po co się produkować? Hmm, niemniej jednak napiszę. Zaczęłam łykać magnez, aby zminimalizować stres. I niby faktycznie mniej płaczę, ale wydaje mi się, że to nie dlatego, że nie mam powodu. Po prostu...prawie wszystko mi zobojętniało. Ostatnio dowiedziałam się, że nie dostanę stypendium (zadecydowały setne), na które tak bardzo liczyłam. Pomarudziłam trochę i tyle, a wiem, że powinnam ryczeć i pokładać się po ziemi z żalu, że odebrano mi jedyną możliwość zdobycia własnych pieniędzy, których nikt mi nie zabierze. Muszę też dodać, że chodzę w jakimś amoku, czasami nie wiem, skąd się wzięłam w danym miejscu. Wczoraj straciłam poczucie własnego jestestwa (nie wiem jak to nazwać). Najprościej mówiąc miałam poczucie, że nie istnieję, że wokół mnie nic nie ma, jakbym była w próżni. A potem nagle do mnie dotarło, że przecież żyję, a po drugiej stronie słuchawki jest mój chłopak! Miałam też wrażenie, że pływam. Nie wiem, skąd się to wzięło, ale bardzo mnie niepokoi. Nawiasem mówiąc zaczynam miewać luki w pamięci. Pół biedy, że nie pamiętam własnego numeru, ale teraz zapominam mnóstwo innych rzeczy. Nie zapamiętuję tego, co się do mnie mówi. Strach pomyśleć, co ze mną będzie w czasie sesji. Już teraz przeraża mnie prezentowanie tematu na zajęciach, ale zamierzam poprosić wykładowcę, aby mi to darował ze względu na fobię społeczną (boję się występować publicznie). Zostając przy temacie innych ludzi, to nadal ich unikam i nadal się nimi brzydzę. W tej kwestii nie zmieniło się nic. Co z chłopakiem? On jak zwykle jest moją iskierką nadziei, dzięki niemu chce mi się żyć. Nasz związek doceniam jeszcze bardziej niż dotychczas. Pozdrawiam, Pain. [Dodane po edycji:] No i zapomniałam o najważniejszym... Jutro mam wizytę u psychiatry. Ale nie wiem, czy pójdę... Boję się. [Dodane po edycji:] Jestem po wizycie u psychiatry. Lekarka była bardzo miła, dlatego nie bałam się aż tak mówienia o sobie i swojej beznadziejności. Wstyd jednak pozostał... Wywiad trwał około 40 minut. Pierwsza diagnoza: depresja i lęk społeczny, przy czym dalsze diagnozy wyjdą w praniu, ponieważ lekarka chce mnie lepiej poznać, a poza tym nie ruszyłyśmy jeszcze natręctw i fobii. Przepisała mi dwa leki - ParoMerck (3-4 pierwsze dni po pół tabletki, czyli 10 mg, potem po całej, czyli 20 mg) oraz Ziperid (0,5 mg przez okres dwóch tygodni, czyli aż do następnej wizyty). Boję się skutków ubocznych...
-
Myślę więc, że zacznę od brania magnezu i popijania mięty. Suma sumarum nie jest to żadna tragedia. Poza tym magnez chyba dobrze wpływa na pamięć, a z nią mam problemy całkiem spore. Nie wiem, czy ja nie chcę pamiętać o niektórych rzeczach, czy faktycznie zapominam... Wydaje mi się to takie...żałosne...
-
wovacuum, czy mogłabyś podać mi nazwę konkretnego leku, który mógłby okazać się skuteczny? Muszę chyba dodać, że drżenie pojawia się nie tylko przy płaczu, ale i przy silnym zdenerwowaniu, stresie. Przeważnie jest to prawa ręka. Zieloną herbatę piłam kiedyś, teraz nie. Na co to pomaga?
-
Muszę przyznać, że im większy stres, tym gorzej się czuję. Do bezdechu i wymiotów doszło drżenie rąk. Czekam, co jeszcze się pojawi... A na dodatek kobieta w zakrwawionej koszuli nocnej zaczęła się pojawiać w moich snach. Tym razem jako dziecko, które ma mnie zamordować i wygląda jak...ja sama sprzed lat. Po przebudzeniu nie zniknęła od razu
-
Ja nie mogę płakać cały dzień, muszę się ukrywać, chować za maską radosnej córeczki, a w środku wszystko się sypie, a ja chcę wyć. Płacz nie wystarcza, ja muszę krzyczeć. Wstyd mi, bo na ulicy potrafię ryczeć, albo w autobusie. Bez powodu :/