Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pain

Użytkownik
  • Postów

    128
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Pain

  1. Pain

    Strach przed schizofrenią

    Wygląda na to, że dołączam do grona bojących się schizofrenii. Z tą różnicą, że u mnie istnieje podejrzenie i z tego powodu lekarka wysyła mnie na EEG. Oo początku leczenia biorę leki przeciw psychozie, ponieważ miałam epizody, kiedy widziałam różne dziwne kształty i czułam, że coś mnie dotyka. Wydawało mi się, że nocami nie jestem sama w pokoju. Uważam, że mi to minęło, ale moja lekarka widać myśli inaczej. Schizofrenicy, z tego, co wiem, myślą, że są normalni. Ja też tak myślę, dlatego pytałam chłopaka, i on też uważa, że jestem normalna. Muszę też wspomnieć, że miewam ataki derealizacji, kiedy świat wydaje mi się nierzeczywisty, a ja jestem niejako zawieszona w pustce (uczucie pływania w powietrzu), natomiast depersonalizację mam we śnie, kiedy przeżywam swoje życie, będąc kimś zupełnie innym. Chyba słusznie się boję, prawda?
  2. Jestem w identycznej sytuacji i powiem Ci jedno: niektóre rzeczy trzeba robić na siłę. On musi iść do lekarza, Ty to wiesz, więc zrób wszystko, aby do tego doszło.
  3. Po wenfie właśnie nie zaobserwowałam żadnych snów, chociaż biorę zbyt krótko. Wydaje mi się, że po Ziperidzie śnią mi się największe głupoty. A może to było po paroksetynie, którą już odstawiłam (i wtedy jakoś te sny zniknęły)... Sama nie wiem..
  4. Pain

    Psycholog

    Psycholog może Cię dodiagnozować na podstawie testów psychologicznych, które z pewnością przeprowadzi. Mnie w ten sposób moja psycholog dodiagnozowała zaburzenia lękowe i zlokalizowała potężne bariery, jakie dzielą mnie od normalnego życia. Rozmowa z psychologiem może pozwolić Ci się oczyścić. Możesz wszystko z siebie wyrzucić bez obawy, że Cię wyśmieje. Potem psycholog może zalecić psychoterapię, która będzie przeprowadzana pod okiem psychoterapeuty bądź psychologa klinicznego. Z pewnością psycholog nie jest wydatkiem zbędnym. Zawsze może pomóc.
  5. Znowu płaczę.. To prawda, co mówisz. Ktoś, kto planuje odebrać sobie życie, myśli, że jest sam. Nie rozumie, że nie jest. To smutne.. Wiesz, niedawno po raz trzeci w swoim krótkim życiu próbowałam się zabić. Za każdym razem docierało do mnie, że przecież nie mogę. Bo jest on i on sobie beze mnie nie poradzi. Tak strasznie mi przykro, że Twój przyjaciel nie dostrzegł tego w porę..
  6. Popłakałam się, czytając Twoją historię. Tak bardzo Ci współczuję, nawet nie wiesz jak strasznie mi przykro, że spotkało Cię coś tak strasznego. Z przerażeniem widzę też podobieństwo do mojej obecnej relacji z chłopakiem. On też szuka we mnie spokoju. Choruje na depresję, więc często mówi o śmierci. Jestem wtedy przerażona, że zostanę w takiej właśnie pustce, w jakiej Ty teraz jesteś. Różnica jest taka, że my jesteśmy razem i świata poza sobą nie widzimy. To też jest moja JEDYNA silna, bardzo emocjonalna relacja. Dla mojego chłopaka istnieję tylko ja i nikt inny, tak samo dla mnie jest on i nikt poza nim. Gdybym go straciła, wiem, że już nigdy nie mogłabym być z kimkolwiek innym. Bo on jest miłością mojego życia, którą czuję w każdym zakamarku swojego ciała, całą sobą, tak jak nigdy. Mam 21 lat i w tym osiemnastolatku znalazłam sens swojego życia, swoje szczęście, spokój i ukojenie. Wiem, że muszę go chronić. Nie chcę potem żyć, nie żyjąc..
  7. Czy się boję? To mało powiedziane. Ja ich zwyczajnie unikam. Całymi dniami siedzę w domu, a jak już jestem na zajęciach, to jestem sama. Wszyscy wiedzą, że choruję, mają mnie za wariatkę i stronią ode mnie. Ja zresztą od nich też. Boję się, że mnie wyśmieją albo powiedzą coś złego. Całe życie byłam ofiarą i tak już raczej pozostanie..
  8. Pain

    Pobyt w szpitalu...

    Skutecznie odstraszyłaś mnie tą wizją. Teraz wolę się zabić niż trafić w takie miejsce. Chociaż nie..nigdy więcej nie targnę się na własne życie. Nie wolno mi.
  9. Pain

    Pobyt w szpitalu...

    Właśnie takiego tematu było mi trzeba, choć ja nie z nerwicą, a z depresją i po próbie samobójczej. Ostatnio lekarka chciała mnie wysłać, ale się nie zgodziłam. Teraz zainteresował mnie ten temat, a mianowicie: na jak długo by mnie zamknęli, czy mogłabym mieć ze sobą telefon, czy można by mnie było odwiedzać, czy mogłabym na przykład wrócić na noc w weekend z soboty na niedzielę. Jeśli ktoś ma taką wiedzę, proszę, niech się ze mną nią podzieli.
  10. Kilka dni temu dostałam skierowanie na EEG z dopiskiem 'MB?', co może oznaczać tylko jedno: podejrzenie schizofrenii. Do psychiatry zgłosiłam się z depresją i na to się teraz głównie leczę. Miewałam też epizody psychotyczne, to znaczy wydawało mi się, że nie jestem sama wieczorem w pokoju. Czułam czyjś dotyk, nie tylko w swoim domu, ale i domu chłopaka. Raz coś mnie drapnęło po plecach, a chłopak przysięgał, że to nie on mnie dotknął. Brałam i nadal biorę na to Ziperid 0,5 mg co wieczór. Myślę, że zupełnie mi to minęło, bo nic już nie widzę i nie czuję żadnego dotyku. Poza tym mnie się wydawało, że coś widzę, nie to, że naprawdę to widziałam. W tym skierowaniu na EEG mam wpisane objawy 'zmienne omamy zewnętrzne, derealizacja, depersonalizacja'. Jak mogę mieć depersonalizację, w ogóle o tym nie wiedząc? Skąd ona to wytrzasnęła? Co do derealizacji to jeszcze się zgodzę, bo czasami czuję obcość świata i bardzo się izoluję od ludzi (z racji fobii społecznej). Poza tym...czuję się normalna i taka chyba jestem. Nie mam żadnych jazd typowych dla schizofreników, więc skąd, u licha, takie podejrzenie?
  11. Mi paroksetyna niestety nic a nic nie pomogła mimo zwiększonej dawki, więc lekarka przepisała mi tym razem wenlafaksynę. Noradrenalina powinna skoczyć, a przy okazji serotonina :)
  12. Witam, od czterech dni biorę Venlectine 37.5 mg (to chyba to samo, co Efectin), a od jutra zwiększam dawkę do 75 mg. Muszę przyznać, że czuję się po tym znakomicie, to znaczy nie mam żadnych skutków ubocznych. No może trochę bolała mnie głowa, ale tak na dobrą sprawę nie wiem, czy to na pewno od tego. Teraz muszę poczekać na działanie leku. Mam nadzieję, że wychwyci co trzeba lepiej niż paroksetyna, którą dopiero co odstawiłam. Pozdrawiam.
  13. Pain

    Myśli samobójcze

    Kochani, po wielu przejściach trafiłam z powrotem do lekarza. Miałam tyle do powiedzenia, bo nie było mnie na wizycie od ponad miesiąca... Powiedziałam babce o wszystkim: o ciągłym płaczu, strachu, ranach na rękach i próbie samobójczej... Chciała mnie wysłać do psychiatryka, ale się nie zgodziłam. Nie byłam i nigdy nie będę na to gotowa i myślę, że poradzę sobie bez tego. Wczoraj miałam kolejny kryzys, do tego stopnia, że moja matka pierwszy raz usłyszała, że ryczę i przyszła mnie pocieszać. Zrobiło mi się tak wstyd, że od razu odechciało mi się ryczeć. Dziś mi kupiła magnez z B6 + melisę. Chyba się przejęła. Przy okazji dowiedziała się, że ryczę, bo mój chłopak gorzej się czuje. Ale wiecie co? Im jest gorzej, tym więcej mam siły do walki! Robię się tym bardziej uparta i z tym ogromnym uporem będę walczyć o siebie, o niego, o nas. Wiem, że warto. Związek z tym wspaniałym, ale niestety bardzo chorym chłopakiem, to najlepsze, co mnie w życiu spotkało. Ciągle mi powtarza, że nie jest mnie wart, że jest beznadziejny, że jest nikim... To mnie boli, ale z tym większą siłą wpajam mu, że jest dokładnie na odwrót. Już sam fakt, że oddałam mu całą siebie - właśnie jemu, nikomu innemu! - fakt, że kocham go nad życie i zrobię dla niego wszystko, cokolwiek by to nie było, świadczy o tym, że jest wart mojej miłości, że jest wspaniały (bo jest, kurwa, lepszego człowieka nigdy w swoim życiu nie spotkałam!) i nigdy, przenigdy nie był i nie będzie dla mnie nikim. I jeśli myślicie, że pozwolę jakiejś durnej chorobie odebrać sobie tak piękną miłość... Nie, nie stracę tego. Po raz kolejny powtórzę, bo tym samym upewniam samą siebie: nawet jeśli będę musiała walczyć za nas oboje, wyciągać go za uszy, naprzykrzać się aż mnie znienawidzi, to za cholerę się nie poddam i pokażę mu, że możemy być silni. Zobaczcie, idzie wiosna. Wszystko będzie inaczej wyglądać. Spacery, więcej czasu spędzanego na powietrzu, razem, w atmosferze szczęścia i miłości (bo tak właśnie wyglądają nasze spotkania) - drobnymi kroczkami wyjdziemy z tego. Ja go wyprowadzę. I wiem, że on wyprowadzi mnie. Pewnie nie wierzycie w to, co ja, że tak bezgraniczna miłość może coś zdziałać w naszej chorobie, ale ja będę w to wierzyć. Wiem, ile dzięki temu zawdzięczam. Tyle dobrych uczuć, emocji. Wystarczy, że na niego patrzę, a moje serce szaleje z zachwytu! I to właśnie ja! Ja, szara mysz, raczej nieatrakcyjna i aspołeczna...jestem jego dziewczyną. Będę o to walczyć jak lwica. Dzięki temu trzymam się w ryzach i chcę walczyć. To takie ważne, nie wyobrażam sobie, bym miała kiedykolwiek odpuścić. Wiem, że może mu się znudzić to, co mówię, ale wszystko co robię, robię dla jego dobra, aby uwierzył, miał nadzieję, zrozumiał... Koniec z cholernym użalaniem się nad sobą. Kiedy mózg będzie mówił 'Jesteś do niczego', ja będę odpowiadać 'Weź spierdalaj' i tyle. Muszę być silna. Zdaję sobie sprawę z tego jak bardzo jego nastrój wpływa na mnie. Ale jeśli mimo wszystko wypnę się na zły nastrój i będę nadal silna, to jemu się polepszy, kiedy zobaczy, że ze mną jest ok. To na tej zasadzie to działa. Jeśli będę musiała przejść samą siebie, aby rozpocząć ten łańcuch pozytywnego myślenia, to tak właśnie zrobię i nie ma mowy o porażce. Zbyt wiele ich poniosłam. Jutro, kiedy znowu go zobaczę, przytulę i pocałuję, całą sobą pokażę ile jest wart, jak bardzo jestem dzięki niemu szczęśliwa. Przecież to widać! Czasami nie można tego powiedzieć, bo mi na przykład brakuje słów, by wyrazić jak wielkim darzę go uczuciem, ale można to pokazać, i ja to właśnie zrobię. Choćbym zmierzała na skróty prosto do piekła, choćbym upadała w dół i choćby niebo waliło mi się na głowę, w krytycznym momencie zawsze zawrócę z drogi autodestrukcji i z niej, przysięgam na własne życie, wyprowadzę i jego. Jako różni ludzie macie różne marzenia: zamieszkać na Hawajach, mieć drogi samochód, kupę kasy i fajne mieszkanie. Wiecie jakie to budujące mieć marzenie takie jak ja? Moim jest doprowadzenie, nawet przez drogę męki i cierpienia, do szczęścia mojego i jego również. Tak będzie, bo taki jest mój życiowy cel. Potem, gdy go osiągnę, mogę go zmienić. I wtedy będę sobie życzyć bardziej przyziemnych spraw typu mieszkanie w Norwegii, o którym sobie czasami z chłopakiem myślimy na głos. Dam sobie radę, trzymajcie za nas kciuki. Pozdrawiam, Angie.
  14. Witam, lekarka przepisała mi dziś Venlectine (czyli wenlafaksynę) w dawce 37.5 mg, którą mam brać przez 4 dni. Następnie mam zakupić lek o nazwie Faxigen XL i brać w dawce 75 mg. Czy ktoś z Was brał to Faxicośtam i wie, ile kosztuje? Jakie są najczęstsze skutki uboczne po wenfie? Naczytałam się, że to dobty lek działający i na serotoninę i na noradrenalinę, co doradzał mi swego czasu kolega z tego forum. Czy jesteście zadowoleni z tych leków?
  15. Pain

    Myśli samobójcze

    Jestem chodzącym obciachem.. Czego się nie tknę, to spieprzę. Nie potrafię zrobić nic, aby On przestał źle o sobie myśleć. Nie pomaga wmawianie, że to wina choroby i że nijak się to ma do rzeczywistości. Tak bardzo chcę w takich momentach zdechnąć. Jadę teraz do szkoły, gdzie nikogo już nie obchodzę, włącznie z dawnymi koleżankami, i muszę obejmować się ramionami, aby znów nie ryczeć przy tych wszystkich ludziach. Nie biorę już leków i muszę przyznać, że czuję się tragicznie. Ale to nic w porównaniu z tym, co o sobie myślę.. Kurwa, czemu ja jestem tak cholernie bezużyteczna!?!
  16. Pain

    Myśli samobójcze

    Widzisz, Robercie, tak jak się obawiałam, jestem, kurwa, do niczego. Mogę, kurwa, wyłazić ze skóry, ale nic, kurwa, nie zmienię. Staram się jak mogę, a zamiast tego co się dzieje? Kurwa, mnie nie obchodzi, że ja już nawet z piżamy się nie przebieram, leżę i gapię się w sufit, trzęsę się ze strachu i non stop płaczę. Codziennie rano myślę, że kolejny dzień mam przeżywać za karę, a wieczorem zastanawiam się, czy jest możliwe, abym zdechła we śnie. Mam to wszystko w dupie. Kiedy widzę, co się z nim dzieje, mam ochotę w tej chwili biec pod pociąg i niech mnie, kurwa, rozwali na milion kawałeczków. Nie mogę patrzeć na jego cierpienie. Kurwa, nie mogę...
  17. Lexie, z moim chłopakiem jestem od ośmiu miesięcy. Oboje cierpimy na depresję i boję się, że choroba kiedyś tak na niego wpłynie, że mnie zostawi. Zresztą lęk wywołuje u mnie wiele rzeczy. Chyba po prostu muszę wyłączyć myślenie i nie zastanawiać się nad niczym, bo to od tego wszystko się bierze. Powoli idę po rozum do głowy, depresja przeważa nad nerwicą, więc coraz częściej dochodzę do wniosku, że to wszystko to tylko mój wymysł i nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości.
  18. Właśnie dlatego ja się już zamknęłam...
  19. Donkey, oczywiście, że wie o moich chorobach. Dzięki temu, że mnie wspiera, mam siłę do walki. miki74. masz stuprocentową rację co do tego, że nie powinnam przejmować się tymi lękami. Może gdybym nie miała depresja, miała przyjaciół zamiast fobii społecznej, to co innego zaprzątałoby moją głowę. A tak całymi dniami leżę w łóżku lub siedzę przy komputerze i rozmyślam o różnych złych rzeczach. Wczoraj na przykład dostałam ataku paniki, że nigdy nie będę pracować, bo do niczego się nie nadaję. A potem popłakałam się, bo nie mam żadnych znajomych, mój chłopak mieszka 140 km ode mnie, a ja z braku zajęcia poszłam wczoraj spać przed 21. To jest żałosne, niektóre dzieci chodzą spać później...
  20. Mój chłopak też na razie jest cierpliwy, kiedy go co rusz pytam, czy ma powód, aby mnie zostawić. Chyba przestanę to robić, bo wreszcie się wkurzy i będzie po wszystkim, a więc i po mnie. Ja się nie obrażam i nie denerwuję, chłopak doświadcza ode mnie tylko to, co najlepsze. Poza tym, że ciągle się boję, że ta cała bajka się skończy i pozostanie mi tylko umrzeć...
  21. Pain

    Myśli samobójcze

    Zapić się i zaćpać może tylko tchórz. Znajdź w sobie siłę i walcz z tą suką - to samo powtarzam mojemu chłopakowi.
  22. Jakiś czas temu miałam robione badania psychologiczne, z którym wynikło, że oprócz depresji mam też zaburzenia lękowe. Przez jakiś czas się tym nie przejmowałam, ale to, co się ze mną aktualnie dzieje, przechodzi moje pojęcie. Zaczęły dopadać mnie lęki - wszystkie co do jednego związane z moim chłopakiem. A to, że mnie rzuci, a to, że mu się nie podobam, a to, że nie może (nie może!) się ze mną zobaczyć, więc pewnie coś zrobiłam nie tak i zamiast ze mną chce się spotkać z inną, a to, że może mnie już nie kocha. To jest chore i irracjonalne, czuję do siebie wstręt i obrzydzenie, bo nie mam prawa tak myśleć, on nie daje mi ŻADNYCH powodów do takiego myślenia, to są tylko moje chore wymysły i paniczny lęk przed tym, że zostanę sama. Poza nim nie mam naprawdę nikogo i boję się, że przez moją chorobę stracę i jego. Ten strach mnie paraliżuje, czasami nie ruszam się nawet o milimetr, serce wali mi młotem, oddech przyspieszony i drżenie dłoni. Zimne dłonie, stopy, nos. Te wszystkie okropne myśli odbierają mi chęć do życia. I wiem, że jak to szybko nie minie, to on będzie miał dość moich lęków, moich pytań w stylu "Czy nadal mnie kochasz" i zostanę sama, co będzie najlepszym dowodem na moją beznadziejność i przyczyną mojego samobójstwa....
  23. Pain

    Myśli samobójcze

    SzaraCodzienność, bardzo mi przypominasz najbliższą mi istotę na tym świecie. Z tą różnicą, że on nie jest sam i ma dla kogo żyć. Odezwij się do mnie na gg, Twoja historia wzbudziła we mnie nie tylko współczucie, ale i lęk. Jak coraz więcej spraw. Ja też widzę teraz tylko śmierć... Ale nie swoją i to jest najgorsze... Więcej o tym napisałam na 496 stronie w temacie 'Jęczarnia'...
×