-
Postów
314 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Topie-lica
-
Hej, czy jest w Warszawie ktoś chętny, żeby zagrać w klasyczne RPG? "Klasyczną grę fabularną można porównać do teatru improwizacji, w którym osoba prowadząca (najczęściej zwana Mistrzem Gry) odgrywa rolę autora scenariusza, reżysera, narratora i zazwyczaj aktora ról postaci drugoplanowych – gracze natomiast są aktorami pierwszoplanowymi, jednakże nieznającymi scenariusza i zmuszonymi improwizować i reagować na sytuacje, jakie stawia przed nimi Mistrz Gry. Cała rozgrywka toczy się prawie wyłącznie w oparciu o słowne opisy, czasem wspomagane muzyką lub kośćmi – Mistrz Gry opisuje graczom ich otoczenie i akcje wykonywane przez bohaterów niezależnych, gracze natomiast opisują czynności wykonywane przez ich postaci."Często pojawiają się dialogi między bohaterami pierwszo i drugoplanowymi." Czyli:Mistrz gry opowiada, a gracze odgrywają swoje postaci, które mają określone statystyki, zdolności itp. "Często podczas rozgrywki używane są różne rodzaje kości do gry, które pomagają w bezstronnym określaniu wyników poszczególnych akcji podejmowanych przez bohaterów graczy." Mamy Mistrza gry, ale brakuje nam graczy, może ktoś byłby zainteresowany? Myślimy o systemie w świecie Wiedźmina. Gracz wcae nie musi być doświadczony, wystarczy tylko trochę chęci, żeby się dobrze bawić. Jakby co, to można się zgłaszać na pw.
-
Według mnie przynajmniej to co ja mam ma podłoże w pewnej części psychologiczne, ale bez odpowiednich leków nie ma szans na wyzdrowienie. Dopiero od czasu brania solianu coś się u mnie zmienia zależnego od psychiki, wcześniej każde zdarzenie było całkowicie obojętne,a teraz mogę się starać by czuć chociaż odrobinę, i wg mnie bez tych starań też nie byłoby aż tak dużych zmian. Nie wiem jak u Ciebie, brak uczuć... Ale wydaje mi się, że podobnie jak u mnie, najpierw trzeba znaleźć lek, który odblokuje, a potem dopiero starać się na płaszczyźnie psychologicznej...
-
Wychodzisz na spacery i się nie chwalisz? Jak dla mnie to ruszenie się z mieszkania jest wielkim wyczynem...
-
A ja funkcjonuję bezmyślnie, ale nie poddaję się, staram się myśleć świadomie, staram się coś robić, choćby było to siedzenie przy laptopie, staram się wyłapywać niuanse zmian percepcji, mniejsza-większa derealizacja, szukam szczegółów otoczenia, póki mam siłę szukam jakiś delikatnych znaków, że czuję, a ostatnio z tym ubogo... A w tę sobotę mam wizytę u dr Rosia. Zobaczę co z tego wyniknie. I mogę się pochwalić! Byłam dziś na krótkim spacerze!: D (Magic, ale wyjść na spacer chyba możesz mimo tych kontuzji? )Mam nadzieję, że i wam się uda wyjść z mieszkania/domu i poczłapać kawałek.
-
Brak uczuć, wprowadzasz ludzi w błąd mówiąc, że nic nie czujesz i nie czułaś. Przecież u Ciebie występowały emocje negatywne, tyle że niezwiązane z sytuacją. Uht, ja z kolei nie czuję nic i nie myślę prawie wcale o mojej chorobie, sama nie wiem jak w ogóle udało mi się wpaść na pomysł, że jest ze mną coś nie tak. U mnie myśli sobie spokojnie przepływają nie zahaczając za bardzo o moją świadomość, bo natychmiast zapominam co myślałam przed chwilą. Brak uczuć! Gratulacje z aerobikiem, jak dasz radę, to będzie super! Mi też terapeuta poleca jakieś ćwiczenia, ale do tej pory jeszcze się nie zebrałam by cokolwiek z tego wprowadzić w życie, ale planuję robić krótki spacer codziennie- to dla mnie wielki wyczyn, choć nie tak spektakularny jak Twój aerobik. Wierzę, że Ci się uda: ).
-
Kasiątko, za cholerę nie wiesz o czym mówisz, więc mnie nie obrażaj, bo ja zrobiłabym teraz wszystko by móc znowu czuć. A zresztą, witaj na liście moich ignorowanych osób, bo do tematu to Ty nic nie wnosisz.
-
heh, ja nie biorę solianu na spanie. Ja go biorę na brak odczuwania uczuć, emocji. I właśnie na to mi powoli pomaga. Dr Roś powiedział, że wyleczył solianem już niejeden taki przypadek jak mój i to taką większą dawką, a nie tą na objawy negatywne- to też jest dla mnie dziwne, ale skoro działa, to nie mogę narzekać; ]
-
A ja biorę 400mg i mnie nie muli. A z tego co wiem, to mam dostać jeszcze większą dawkę w najbliższej przyszłości. I też nie rozumiem dlaczego, ale pomaga, a to najważniejsze.
-
Mi wracają uczucia coraz częściej, takie delikatne, subtelne. Wczoraj nawet byłam smutna przez chwilę: ). Z tego wyciągam wniosek, że na uczucia mi ten solian pomaga. Ale na mgłę na umyśle nie bardzo. Zmienia mi się to jak w kalejdoskopie. Raz mam dosyć jasny umysł, ostry, a kolejny ta potworna mgła mi wszystko mąci,że ledwie wiem gdzie jestem... No i zauważyłam, że ma na to wpływ to co się wokół mnie dzieje, i to co się dzieje we mnie. Z tego powodu uważam, że może nie wszystkie objawy jakie mam są wynikiem tylko biochemii mózgu... To samo z derealizacją, czasem jest mniejsza, a czasem przygniatająco wszechogarniająca. Czyli psychoterapia powinna działać na tym polu chociaż. A wy też tak macie, że wam się to zmienia? Aczkolwiek, z tego co pamiętam, to wcześniej tak nie miałam, wszystko było obojętne, stałe, niezmienne. Dopiero po jakimś czasie brania leków zaczęła się ta karuzela ostrości i mgły na umyśle.
-
magic, mam coś dla Ciebie.; ] ",,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,"- to są przecinki, możesz z nich czasem korzystać. Dzięki nim staniesz się bardziej zrozumiały dla wszystkich; p
-
Brak uczuć, ja się nie nudzę. Mi emocjonalnie wszystko jedno co robię. Najłatwiej jest leżeć, ale rozumiem, że muszę coś robić, cokolwiek, więc próbuję. Ale ja nawet nudy nie odczuwam, tak samo jak nie odczuwam zainteresowania; / Nie wiem czy to lepiej czy gorzej... Brak uczuć, z tych 3 lat studiów to studiowałam tylko 1 rok, na pełnym automacie, ja wtedy już prawie całkowicie zniknęłam, teraz to przynajmniej zdaję sobie sprawę z tego że jest ze mną źle, mogę myśleć, wtedy nie myślałam zupełnie, to był koszmar, bo w przebłyskach myślenia, chciałam się tylko jak najszybciej, bezboleśnie zabić. W tym roku znów wzięłam urlop na studiach, żeby nie doprowadzić siebie do takiego stanu jak wcześniej, a to by mi właśnie groziło. Więc teraz całymi dniami siedzę w domu...ale , uwaga! Dziś idę na łyżwy, nie chce mi się jak nie wiem, ale obiecałam sobie, że wyjdę dziś z domu. Może nie umrę od tego; ] A solian nadal polecam, przywraca czasem trochę uczuć, ale motywacji mi nie przywrócił; /
-
Heh, mi to emocjonalnie nie przeszkadza, mogłabym tak leżeć gapiąc się w sufit albo spać, przez lata. Ale rozumowo dostrzegam, że to nie jest dobre, więc staram się cokolwiek robić. Tylko jedyne na co mnie stać to półleżenie z laptopem na kolanach i serfowanie po sieci nie robiąc nic kreatywnego, bo i tak po chwili zapominam co robiłam przed minutą. Ale naprawdę nie wiem co miałabym robić innego. Próbowałam już czytać książki. Więcej, ostatnio udało mi się nawet jedną przeczytać, ale nie poczułam przy tym nawet odrobiny przyjemności tak jak dawniej, tylko się męczyłam. To samo mam przy oglądaniu filmów dłuższych niż 10 min. Po prostu się męczę i nie chce mi się ich oglądać. Ale oglądam, lepsze to niż gapienie się w sufit - lepsze z punktu widzenia rozsądku. A co wy robicie w wolnym czasie? Albo czy macie jakieś pomysły, co można robić? Najlepiej w domu, bo na dworze mróz i chyba nie zdobędę się na opuszczenie mojego ciepłego mieszkanka,nie tylko z powodu pogody...Odczuwam dużą niechęć do opuszczania mieszkania; /.
-
Brak uczuć, u mnie niestety regres, znów śpię po 15 godzin na dobę, bo po prostu nie wiem co z sobą zrobić w dzień, skoro nic mnie nie interesuje, i nic nie sprawia przyjemności. Ale uczucia co jakiś czas mi się pojawiają, tak raz na dzień przynajmniej.
-
Trudno opisać jak to jest z tymi uczuciami. Właściwie to żeby cokolwiek poczuć, nawet płytko to muszę się wysilić, skoncentrować, raczej nie przychodzą same z kilkoma wyjątkami. A z pozytywnych uczuć poczułam czułość do mojego lubego i radość z tego powodu. I tak jak już wspominałam, zaczynam myśleć, że naprawdę z tego wyjdę. Uczucia trwają u mnie od kilku sekund do nawet kilku minut. Na początku zmniejszyła się u mnie derealizacja, ale wróciła z pełną mocą. Tyle że to jest według mnie sprzężone z psychiką, a nie z biochemią, bo reaguje to na to, co się dzieje na zewnątrz i wewnątrz mnie. Co do pociągu seksualnego; / to raczej marnie, nic się pod tym względem nie zmieniło-zero pociągu. Ale akurat bez tego mogę się obyć;] Byleby uczucia wyższe mi wróciły...Nie można od razu mieć wszystkiego; ) Ale to prawda solian może powodować hiperprolaktynemię; / I biorę na to bromergon, który obniża poziom prolaktyny, bo już miałam z nią małe problemy; ]-nie ma to jak efekty uboczne działania leku;] Co do innych objawów zdrowienia, mam też momenty, że schodzi mi ta paskudna mgła z umysłu, takie otępienie. I zaczynam mieć problemy ze snem, a wcześniej mogłam zasnąć dosłownie wszędzie. Teraz dociera do mnie więcej bodźców zarówno z otoczenia jak i te, wywołane przez moje myśli. Mam momenty, że czuję się osobą.:)
-
Zawilinski, tak się składa, że antydepresanty pomagają, tylko po prostu nie wszystkim. Niestety mamy już takiego pecha, że na nasze zaburzenie nic nie dają, i tyle.
-
Ja Ciebie doskonale rozumiem. Normalnie tak samo odbieram mój stan. Widzę intelektualnie, że pewne rzeczy powinny być dla mnie ważne, ale emocjonalnie nie odczuwam ich zupełnie. Mogą zabijać kogoś na moich oczach, a ja się tym emocjonalnie nie przejmę. I ta niemożność zrobienia czegokolwiek. Mogłabym całymi dniami siedzieć i nic nie robić, myśli niby jakieś tam mam, ale płyną tak jakby mimo mojej woli, bez zahaczenia o mnie, bez mojego udziału, przepływają i odchodzą-taki stan właściwie bezmyślenia, bo nie są to myśli w żaden sposób ukierunkowane. Ale staram się coś robić, by nie zroślinnieć znów do stanu nie wstawania z łóżka... dlatego mogę całymi dniami siedzieć przy laptopie i serfować po necie- taki inny sposób nic-nie-robienia; ) Ale nie została u mnie zdiagnozowana schizofrenia. Mam jej jedynie objawy negatywne i podobno jest to nietypowa depresja, na którą biorę solian ( atypowy neuroleptyk) Ale podobno ze schizofrenii prostej się nie wychodzi... więc może mam co innego, co tylko wygląda jak schizofrenia prosta..; / I teraz pozytywny akcent- poprawia mi się po raz pierwszy, właśnie po tym solianie : ). Może nadal mam anhedonię, nadal prawie nic nie robię, ale zauważam, że już czasami jestem w stanie myśleć jak kiedyś, czasem mam mniejszą d/d i przebłyski na razie płytkiego czucia: )
-
nie wiem czy namawianie do samodzielnego eksperymentowania z lekami jest dobrą radą, zdesperowany... Owszem warto wypróbowywać leki, ale pod nadzorem psychiatry, który się na tym zna...to samo o mieszaniu różnych leków, bo można sobie nimi zrobić krzywdę. Zresztą ja już brałam antydepresanty, zarówno te nowej generacji jaki trójcykliczne z równym skutkiem... Tzn wyszłam dzięki nim z roślinności do względnego funkcjonowania, ale nie podziałały mi na afekt zupełnie. Nie przywróciły mi czucia, motywacji itd. A brałam je naprawdę długo. Przez jakiś czas nawet z litem jako stabilizatorem; / I dopiero solian odrobinę mi pomógł na mój podstawowy problem ( z neuroleptyków miałam też krótką przygodę z pernazyną), czyli z objawami negatywnymi. Brak uczuć, u mnie widzę poprawę. Może nie nazwę tego motywacją...ale wygląda mi to na mały zalążek nadziei, że uda mi się z tego wyjść. Ale wciąż bardzo mi dokucza ta paskudna mgła na umyśle no i d/d...ale staram się pracować nad sobą. Nie zawieszać się na długie godziny w takim stanie nic-nie-robienia i bezmyślenia. Nie odczuwam jeszcze za bardzo przyjemności:/ Ale już tak nie zasypiam w każdym miejscu: ) Ja nie obchodzę sylwestra; ] Jestem w mieszkaniu z mym lubym, który właśnie zasnął A tak na marginesie, udało mi się poczuć i pozytywne uczucia:D. Bądźcie dobrej myśli. Da się wyjść i z roślinności i z nieczucia: ) Solian jest moim deus ex machina! Musicie spróbować go brać w większej dawce, może i wam pomoże. Chciałabym żebyśmy wyzdrowieli wszyscy w tym nowym roku. :)
-
Brak uczuć, moje cierpienie nie jest na płaszczyźnie emocjonalnej tylko intelektualnej, a mimo tego mam cały czas myśli s. Raz mogę się z nimi męczyć przez cały dzień, to znów przechodzą mi tylko przez głowę i mnie opuszczają, a czasami nie mam ich wcale. Ale teraz jestem już w lepszym stanie i przynajmniej wiem, że w najbliższym czasie nie popełnię s. W ogóle ostatnio zaczęłam odczuwać takie okropne napięcie i nie wiem skąd, po co i jak; / Nie wiem co z tym zrobić. Akineton na to nie działa; / No i gorzej śpię...może naprawdę powoli wracają mi uczucia : )
-
Po nas tego prawie nie widać gdy się staramy wychodzić na "normalnych" ludzi. Ja odebrałam Aleksandrę jak normalną, może odrobinę spiętą kobietę. Wierzę, że ona czuje, że jej funkcje poznawcze się pogorszyły, że mówi mniej i ciężej jej się rozmawia, sama tak mam, ale ludzie nawet tego nie zauważą. A wydaje mi się, że w schizofrenii to właśnie przede wszystkim inni zauważyliby zmiany, a nie dana chora osoba. Korat, ja nie widziałam żeby Aleksandra miała problemy z rozmową, żadnych dziwacznych neologizmów, mowy skandowanej ani nic w tym stylu, normalnie się wysławiała. Marionetkowego chodu też u niej nie zauważyłam. Z tego co pamiętam, brak uczuć, też się zdziwiła, że nie widać po mnie bym była chora.
-
Brak uczuć, dopiero teraz wiesz co to znaczy nic nie czuć, więc lekarze/terapeuci/psycholodzy mieli rację, że wcześniej jednak coś odczuwałaś. Uczucie pustki również jest uczuciem, tak samo jak lęk, zwątpienie itd. Co do pomocy solianu, moim zdaniem on odblokowuje, ale jedynie częściowo na emocje, ale żeby je naprawdę poczuć trzeba sie cały czas starać, i to nie jest takie proste. Trzeba dużo wysiłku, trzeba próbować wierzyć, że leczenie ma sens i jest dla nas jeszcze jakaś szansa. A Ty cały czas nakręcasz się na schizofrenię prostą, więc taki solian jakby Cię odblokował, to pewnie czułabyś wielką rozpacz, zwątpienie, lęk- bo uczucia pozytywne nie pojawią się od tak, skoro Ty bazujesz tylko na schematach: jak to Tobie jest źle. Nie powiem, że u mnie jest lekko, ja też w tą często błądzę. I tego rezultatem jest właśnie uczucie rozpaczy. Ale trzeba się przemóc. Łatwo jest wpaść w użalanie się nad sobą, zwłaszcza, że naprawdę mamy powody by być nieszczęśliwi. Ale trzeba próbować, mimo tego, że nie odczuwamy nadziei... Brak uczuć, ja się z Tobą widziałam, i wiesz, jakoś nie zauważyłam byś cierpiała na ubóstwo mowy i inne objawy które sobie wkręcasz. Wiem że widzisz pewną różnicę w sprawności umysłu w porównaniu do tego jak było kiedyś. Bo ja po sobie też to widzę. Ale to może być wynikiem mnóstwa innych chorób psychicznych, między innymi właśnie depresji, którą masz zdiagnozowaną. To nie jest aż tak nasilone jak u schizofreników. To po prostu kolejny objaw, który sobie wkręcasz. Przez chwilę nawet ja myślałam że mam to co sobie wymyślasz, bo jesteś bardzo przekonująca w tym co piszesz; ] Ale nie daj się temu. Po co sobie wkręcać coś z czego się nie wyjdzie? To jest Twoja kara dla samej siebie? Jakieś masochistyczne skłonności, czy jak?
-
Przeszło mi to przez myśl, ale to chyba nie dla mnie, ja nie mam problemów z relacjami z innymi ludźmi, ja mam problem jedynie z czuciem emocji i uczuć wobec nich. Może i jestem trochę aspołeczna, ale dla mnie to nie jest problem, to mi pasuje;]nieważne czy mam czy nie mam uczuć. Zresztą w takich grupach chyba bardzo koncentrują się na uczuciach i emocjach zwłaszcza tych teraźniejszych, a ja nie jestem w stanie dać prawdziwej reakcji zwrotnej opartej na emocjach; / z tego powodu też średnio mogłabym pomóc innym w grupie;/. Dlatego obstaję jednak przy indywidualnej.Chociaż, jak i ta nic nie zdziała... to może i spróbuję grupowej, aczkolwiek raczej nie widzę tam siebie. A wy co myślicie o grupowej?
-
Brak uczuć, nie obawiaj się, bez słowa nie opuszczę forum:). Święta spędzam w domu, a tam nie mam za bardzo jak korzystać z laptopa i internetu, ale już wróciłam do siebie. Trudno mi pisać jak u mnie, bo mam duże wahania, czasem jest lepiej i już prawie coś czuję, no ale przez większość czasu niestety jets tak jak dawniej, duża derealizacja i depersonalizacja. Czasami myślę, że już na zawsze mi to zostanie, nawet jeżeli wrócą mi uczucia. Ja się na temat terapii nie mogę jeszcze wypowiadać, bo chodzę na nią dopiero od kilku miesięcy, a na efekty terapii zazwyczaj trzeba dłuuugo czekać. No i czekam. Ale zauważyłam jedną rzecz. Mianowicie moja mgła na umyśle i nasilenie derealizacji podlega pewnym zmianom, w zależności od tego co dzieje się w moim życiu. Np, jak w moim życiu wydarzy się coś wyjątkowo dobrego, to mam ostrzejszy umysł i mniejsza derealizację, a jak coś złego to przestaję kontaktować, mam mgłę na umyśle i przeogromną d/d. Dlatego myślę, że psychoterapia może mieć w przyszłości jakiś wpływ na mój stan.
-
Witaj w moim świecie, brak uczuć...: ( Przykro mi, ale Twój obecny stan to chyba regresja. Przynajmniej według mnie jest to pogorszenie. Nic nie czucie. Ale może u Ciebie to nie jest na stałe, tak jak u mnie. Swoją drogą, u mnie też gorzej. Znów mam zwiększone d/d i mgłę na umyśle, a już zdążyłam się cieszyć, że mi sie polepsza, heh...Dobre sobie...
-
Nie do końca rozumiem te fragmenty wklejone przez Korata, mógłby mi to ktoś przetłumaczyć?
-
Korat, a próbowałeś kiedyś brać solian w dawce przeciwpsychotycznej czyli 400mg lub więcej?