-
Postów
314 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Topie-lica
-
Dawno nie pisałam, a muszę się pochwalić, że odczuwam uczucia i to przez ostatnie 2 dni cały czas. Nie wszystkie są przyjemne, zwłaszcza stres i frustracja mnie dobija, mocno się zamartwiam moją niepewną sytuacją na studiach, ale oprócz tego odczuwam i pozytywne uczucia, więc mam pełne spektrum.:) Wszystko dzięki solianowi 600mg.
-
Brak uczuć, u mnie bez większych zmian ostatnio, tzn mam lepsze i gorsze dni, co już jest pewną zmianą, bo wcześniej cały czas wszystko utrzymywało się na poziomie zero, czyli obojętnym, a teraz czasem mam nadzieję, czasem dopadają mnie wątpliwości, czy ta terapia solianem coś mi daje ( to zazwyczaj jak mniej czuję). Ale ogólnie na plusie. Wierzę, że z tego wyjdę, chociażby częściowo. Ale nadal nie umiem jeszcze myśleć tak jak kiedyś i trzyma mnie stała derealizacja. Ponadto jakoś się zrobiłam bardziej aspołeczna, nie mam ochoty się widywać z ludźmi; / Ale to pewnie też rezultat zdrowienia, bo wcześniej było mi to dosyć obojętne, bo i tak leciałam na automacie. Niestety nie daję rady sama się zmobilizować, żeby wychodzić na spacery, więc to zarzuciłam. Ale staram się coś robić w dzień, próbuję nawet czytać materiały ze studiów, choć idzie mi to bardzo opornie; /. Podsumowując jest lepiej niż było, gdy nie brałam solianu.
-
Grzegorzu, naucz się łaskawie czytać ze zrozumieniem, albo się nie wypowiadaj.
-
Ja też studiowałam przez rok w tym stanie na zasadzie automatyzmu, chociaż to, że udało mi się zaliczyć egzaminy, to akurat był cud, a nie ciężka praca, bo ledwo przyswajałam wiedzę. Ale teraz uważam, że te automatyzmy to regres. Staram się ich oduczyć, co nie jest wcale proste, bo wszystko robiłam automatycznie;/. Teraz się co chwilę łapię na tym, że nie myślę co mówię, ani co robię, tylko wciąż i wciąż mi się włącza ten automat. Muszę się nauczyć jak znów być człowiekiem, a nie robotem...
-
Przecież na akatyzję wystarczy brać akineton, czy to aż tak trudno spróbować... Ale to w końcu Twoja decyzja...
-
To ja też wpadnę około 16.
-
To będzie ktoś na 15? Bo nie wiem czy się wybierać, bo nie mogę wcześniej...
-
A mam jeszcze jedno pytanie, jak Was poznać...
-
Cześć Wam, też bym wpadła na spotkanie : )
-
Ja gdy poznałam mojego lubego, to On był chory( depresja), ja wtedy byłam tylko lekko zaburzona, i to ja najpierw przy nim byłam, chociaż wtedy jeszcze jako przyjaciółka, a nie luba. Ale teraz to ja potrzebuję jego wsparcia, i on mimo depresji mi je daje. ja też staram się jak mogę by być dla Niego. Więc nie sądzę magic by to o czym pisałeś było regułą; ) Ale ja to od zawsze jestem magnesem na ludzi chorych i zaburzonych: D. Ja nie odczuwam pustki, tak jak nie odczuwam innych uczuć, więc nie mogę się na ten temat wypowiedzieć. Ja po prostu jestem pusta.Nic we mnie nie ma, ale nie odczuwam tego braku.
-
Zawiliński, tak się składa, że ja biorę solian w dawce 600mg i wcale mnie nie zamula. Ups, ale co ja wiem, Ty wiesz lepiej, więc mimo tego, że zdrowieję, powinnam według Ciebie zmniejszyć dawkę? Przestań gadać w kółko te same Twoje prawdy objawione, bo psychiatrzy tak się składa mają większą wiedzę niż Ty, a dowodem jest chociażby mój przypadek i dobrze dobrany lek.
-
Korat, potrafię zrozumieć Twoje zachowanie, choć go nie akceptuję. Ja w końcu nie byłam w takiej sytuacji, a jak wiadomo: tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono... Ale wiem też, że bez uczuć mam możliwość bycia potwornie złą, i jak już o tym wspomniałeś- bez wyrzutów sumienia, więc Twoje działanie, a raczej jego brak nie jest dla mnie czymś wyjątkowo złym i dziwnym w naszym stanie. Bo bez uczuć dla nas ta sytuacja jest na tyle poważna co gotująca się woda w czajniku, a może nawet mniej...Ale mamy jeszcze w miarę działający intelekt i według mnie są sytuacje, w których trzeba siebie zmusić do działania...
-
Korat, ja nie chcę mieć dzieci, w ogóle sobie tego nie wyobrażam...Ale związek to jest to, co mnie uratowało przed szybkim poddaniem się. Dzięki Niemu wiem, że mam po co jeszcze się starać, mam dla kogo, moje wyjście z choroby ma sens.On jest przy mnie zawsze gdy tego potrzebuję, rozumie mnie, wspiera mnie, wierzy we mnie, mimo tego, że wie co mi jest, chce być ze mną. I byłby ze mną, nawet gdybym nigdy nie miała być już zdrowa. To daje na tyle siły, by nadal próbować. Chociaż gdy nie czuję, czyli przez większość czasu jeszcze, nic nie czuję i do Niego, to w tych krótkich przebłyskach- kocham go, to mi dodaje skrzydeł, bo wiem, że gdy wyzdrowieję, mogę być szczęśliwą osobą, gdyż mam to, na czym najbardziej w życiu mi zależało-miłość.
-
Ja to nie odczuwam nawet pustki, to w końcu jakieś uczucie...ale czasem gdy myślę o tym stanie to prawie się złoszczę, nie wiem na co, na świat czy na siebie, że mnie coś takiego spotkało, i że jest to tak nie fair...Jak dla mnie życie bez uczuć nie ma żadnego sensu, nie ma opcji bym miała kiedykolwiek się z tym pogodzić, wolę umrzeć niż żyć ze świadomością, że tak miałoby być już do końca mojego życia, na szczęści po solianie zaczęło mi się poprawiać. Magic,ja nie jestem samotna, mam lubego-narzeczonego, który cały czas jest przy mnie, tylko dzięki niemu dotrwałam do znalezienie leku na ten stan. I dziś spędziłam z nim cały dzień, i nawet chwilami czułam coś na kształt radości i czułości, co oznacza że wracają mi też pozytywne uczucia: ). Brak uczuć, dokończ tę wenlafaksynę i próbuj solianu, może Ci pomoże na brak uczuć, bo teraz chyba jesteś w podobnym stanie jak ja, rok temu, bez żadnych uczuć, ale z możliwością funkcjonowania. Niestety u mnie się to coraz bardziej pogłębiało potem, że nie byłam już w stanie robić czegokolwiek, nie byłam już w stanie się zmuszać... Ale teraz mam solian, więc nie mam co narzekać; ).
-
Korat, nie odchodź z forum, pomyśl o innych, którym dużo dają Twoje przemyślenia.; p Zresztą, to choroba sprawia, że tak myślisz, gdyby udało się Tobie pomóc, a wierzę, że jest taka szansa, to myślałbyś inaczej. I wszystko co teraz uważasz za nieważne, znów miałoby znaczenie. Najważniejsze to się nie poddawać. Wraz ze zdrowieniem przyjdzie wszystko inne. Ja też nie robię za wiele, jeszcze mi trudno do czegoś się zmusić, mimo że mam już sporo planów. Zdrowienie jest powolne i ciężkie, ale możliwe.
-
No to jest moja teoria, bo ze schizofrenii prostej się przecież nie zdrowieje, ona tylko postępuje, nie? A co do mojego zdrowienia, to na razie ono jest widoczne tylko dla mnie, mogę już oglądać filmy, a nawet czytać lżejsze książki, mam przebłyski uczuć i czasami mniejsza derealizację. Jeżeli chodzi o studia, to mam urlop zdrowotny na ten rok. A życie prywatne mam dosyć skomplikowane, dlatego nie będę o tym pisać na forum, nadal jeszcze rzadko czuję... ale liczę, że to się zmieni na lepsze jak dłużej pobiorę solian.
-
Korat, dzięki za większą ilość informacji o schizofrenii prostej, która nadal pozostaje w kręgu moich zainteresowań, aczkolwiek, ponieważ zdrowieję po solianie, to znaczy, że nie mogę jej mieć: D.
-
Ja biorę solian przepisany przez dr Rosia z diagnozą: nietypowa depresja imitująca objawy negatywne schizofrenii. Też myślałam na początku, że mam za mało dopaminy, ale ponieważ solian działa, to chyba miałam jej za dużo, albo też solian ma jeszcze jakieś niepoznane działanie, nie wiem, grunt że działa. I to działa na tyle, że wierzę w moje wyzdrowienie, a wcześniej dawałam sobie praktycznie zerowe szanse... Będę znów człowiekiem : ). Może nie do końca normalnym, ale czującym. Muszę. Jeżeli ten solian mi nie pomoże, to chyba bym się załamała kompletnie... Ale póki co wszystko przemawia za tym, że To mi pomoże. : )
-
Przesadzacie z tą medycyną, wcale tu nie jest tak strasznie i ciężko. Wręcz przciwnie, po przetrwaniu pierwszego roku, który zresztą jest najlżejszy , trudno jest wypaść z tych studiów. Wiem coś o tym; D Bo mimo choroby nadal studiuję, może z przerwami, ale jednak; ) Pozdrawiam, i życzę dostania się na medycynę.
-
Wybaczcie, że się nie odzywałam, ale nie miałam dostępu do neta przez ten tydzień, ale już jestem i relacjonuję mój obecny stan na 600mg solianu w trzech dawkach. Muszę przyznać, że powoli zdrowieję, bardzo powoli, ale jednak: ). Już nawet czasami zaczynam myśleć trochę jak dawna ja. Bo dla mnie kiedyś wszystko było takie bardziej symboliczne, krzywizna drzewa była ważna, wiatr był ważny, wszystko miało pewien sens, jakoś na mnie oddziaływało, nadawało klimat, wpływało na odbieranie rzeczywistości, na percepcję, przynosiło ze sobą jakieś emocje...no i udało mi się to poczuć 2 razy. Cudowne uczucie. Chciałabym czuć znów te wszystkie moje obawy , no i smutek... Ale dzięki solianowi , wierzę, że wyzdrowieję: )
-
Korat, no co Ty, zawiliński wie lepiej, nie to co my, my nie mamy odważnego logicznego myślenia popartego mocnymi argumentami. Swoją drogą ciekawe co to są te mocne argumenty... Aaa, tak, to pewnie o tej dopaminie...
-
Cieszyć się, że czujesz jakieś uczucie, to Cię zbliża do człowieczeństwa. I że nie masz derealizacji, tzn że jesteś bliżej do życia...? Chociaż wiem, że to łatwo powiedzieć, a trudno tak myśleć, gdy odczuwa się negatywne uczucia...ale da się. No i gratulacje Korat, za twój sukces. Udało Ci się w tym stanie, a to jest wielkie. Ja na polu naukowym się poddałam. Jest jeszcze w Tobie dużo siły.:) [Dodane po edycji:] A jak nie możesz już tego wytrzymać, to się zajmij czymś odmóżdżającym, obejrzyj film, jeżeli jesteś w stanie, serfuj bez celu po necie- net wciąga;), zagraj w jakąś grę, a jak masz siłę to zajmij się czytaniem książki- to wszystko oddala od ciężkiej do wytrzymania rzeczywistości...
-
No ja biorę osłonowy lek na wątrobę. Zresztą wolę być zdrowa psychicznie i chora fizycznie, niż nadal trwać w tym paskudnym stanie, w którym nie mogę siebie nazwać żywą osobą. Ale ja z tego wyjdę, po prostu muszę, nie wytrzymam tego stanu dłużej, na szczęście już mi się poprawia, a byłam już bliska poddania się. Ja "wierzę", że z tego można wyjść i żyć jak człowiek.
-
Zawilinski tyle mówisz o ulotkowym działaniu, a nie wiesz, że solian jest aktywizującym lekiem?( już na samym początku mi to Roś powiedział, że można przy nich mieć problemy ze snem) A póki brałam 300mg, to nie widziałam praktycznie żadnych rezultatów, dopiero po zwiększeniu dawki naprawdę mi się polepszyło, choćby z możliwością oglądania filmów. Teraz biorę 500mg, ale tylko przez parę dni, bo docelowa dawka to 600mg. I biorę solian w 3 dawkach, w jednorazowej to by było chyba za dużo. Zresztą wierzę, że jednak dr Roś zna się lepiej na lekach niż Ty Zawilinski, i zdecydowanie wolę słuchać jego.
-
Brak uczuć, jak wiesz byłam u Rosia ostatnio. Zwiększył mi solian do 600mg. Powiedział, że mam depresję zależna od dopaminy, i że owszem receptory, receptorami, chemia, chemią, ale on bazuje na doświadczeniu leczenia takich stanów jak mój ( nasz) i że duże dawki solianu powinny mnie uratować. Ale na jeszcze więcej efektów muszę poczekać kilka miesięcy, że nawet z derealizacji być może mnie solian wyciągnie, a jak nie, to da mi potem i coś na derealizację. W ogóle wyszłam od niego dosyć optymistycznie nastawiona, bo dr jest pewny, że z tego wyjdę. : ) Zawilinski, a mnie nie zamula po 500mg solianu. Wręcz przeciwnie, właśnie wcześniej byłam taka obojętna, zamulona, a teraz jest lepiej, częściej mam taki czysty umysł, czasami nawet myślę, że dałabym radę się z czegoś pouczyć... ale na razie jeszcze nie próbuję. Wystarczy, że umiem oglądać już filmy i nawet trochę się wczuwam. [Dodane po edycji:] Czytaliście chociaż jakie są kryteria psychopatii? To jakaś kompletna bzdura, to się ma od dzieciństwa, i człowiek z tym zachowuje się zupełnie inaczej niż my.; / Zresztą, wy macie uczucia i tylko czasem nic nie czujecie, to tym bardziej wyklucza u was tę chorobę.