-
Postów
314 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Topie-lica
-
To jakaś Utopia...Kto ma takie dzieciństwo... znasz kogoś takiego? Jeżeli tak ma wyglądać szczęśliwa rodzina... to ja z pewnością takiej nie miałam. Chociaż nie mogę narzekać, nie byłam molestowana, ani katowana, i nie chodziłam nigdy głodna. Wierzę też , że moi rodzice się starali, a przynajmniej zdarzało im się...a że nie zawsze to ludziom wychodzi, bo w końcu też są tylko ludźmi, z własnymi problemami, zaburzeniami... Ale ilu ludzi nie ma takiego sielankowego dzieciństwa i czuje...
-
Ja nie odczuwam nawet bólu psychicznego. Ja nawet nie cierpię... Temu, kto nigdy nie był w takim stanie, a cierpi na depresję, mogłoby się wydawać, że to jakaś cudna nirwana. Nie musieć cierpieć. Ale oczywiście tak nie jest. Ja bym chciała odczuwać cierpienie...zawsze to jakieś uczucie. A co to jest szczęśliwa rodzina? Ja dopuszczam do siebie możliwość, że mój stan może być psychogenny. Dopuszczam każdą możliwość i spróbuję wszystkiego. Póki co, żadne leki mi nie pomogły, więc łapię się za terapię i hipnozę, co dalej...? Może zjem jakąś relikwię, zmumifikowany palec jakiegoś świętego ; ] (Jakby co, ukradnę całą jego rękę, i jak podziała to resztę oddam wam; ] ) A tak na marginesie: Udało mi się podczas hipnozy coś poczuć... to była chwila, ale jestem tego całkowicie pewna. Jak chcecie będę zdawać wam relację z następnych sesji... Jeżeli oczywiście dostrzegę jakikolwiek progres...
-
Całkowicie Cię rozumiem. Ja również mam żywą mimikę. Gdy spotyka mnie coś stresującego to trzęsą mi się ręce...ale wcale nie odczuwam stresu, zdenerwowania, nawet niepokoju; i to samo tyczy się innych uczuć. Moje ciało jakoś reaguje... choć podwyższył mi się próg reagowania, tzn bodźce muszą być dużo silniejsze niż kiedyś, by moje ciało reagowało. Rzecz jasna ja nic nie odczuwam. Najchętniej zapadłabym w sen i obudziła się, jak to wszystko minie, albo w ogóle się nie budziła...Miałam już etapy w moim życiu, tak jak wy, gdzie nie mogłam nic zrobić. Leżałam w łóżku i gapiłam się w sufit. Właściwie teraz też właśnie to bym najchętniej robiła. Ale się zmuszam. Żeby wstawać. Próbuję coś robić...Chociaż nie mam pojęcia w jaki sposób dam sobie radę w roku akademickim. Nie myślę o tym. Czy też macie duże problemy z pamięcią odkąd TO się zaczęło? Ja doprowadziłam sztukę zapominania do perfekcji. I nie mówię tu tylko o bieżących sytuacjach, ale o dawnych wydarzeniach. Po prostu prawie nic nie pamiętam z mojego dawnego życia. Zostało mi jeszcze trochę wspomnień. Staram się je sobie przypominać. Bo człowiek bez uczuć i bez wspomnień...to jeszcze większa porażka. To już rzecz. Ja już nie pamiętam jak to jest normalnie żyć, normalnie odczuwać. Chciałabym się bać, chciałabym się złościć, niecierpliwić, smucić, martwić... i oczywiście cieszyć się, kochać, znów się czymś interesować, pasjonować, mieć cel, motywację, marzenia... Dlaczego właśnie nas to spotkało? Ja zawsze doceniałam uczucia. Ja się nawet smucić lubiłam! Teraz próbuję hipnozy. Jak to nic nie da, to spróbuję terapii.( Mnóstwo leków mam już rzecz jasna za sobą) Nie odczuwam nadziei, ale łapię się wszystkiego. Jak mi powiedzą, że jeżeli utnę sobie nogi to będę czuć.. to pewnie w końcu i to bym zrobiła. Póki co... trwam.
-
Czego nie czujecie a chcielibyście czuć ?
Topie-lica odpowiedział(a) na zaqzax temat w Depresja i CHAD
Chciałabym czuć wszystko. WSZYSTKO. Marzę o odczuwaniu smutku i odczuwaniu strachu tak samo jak chcę czuć miłość i radość. Nawet wstyd, nawet nienawiść i lęk... By być całym człowiekiem, a nie tylko jego namiastką. Czuć, żyć. I do diabła ze wszystkim innym. -
Wszystko za czucie.
-
Chciałabym się przejmować problemami innych, zresztą czymkolwiek chciałabym się przejmować. Ale nie ma tak dobrze...Wiesz, ja cały czas gram życie. Staram się reagować tak, jak uważam, że zrobiłaby dawna "ja". Udaję, że się złoszczę, udaję że się cieszę, rozmawiam z innymi, czasem komuś pomogę( ale nie dlatego, że coś czuję, raczej dlatego, że tak zrobiłaby ta dziewczyna, którą byłam kiedyś).Nie umiem się przejąć... Rok temu umarła moja babcia. Nie przejęłam się tym bardziej niż niesmaczną kanapką na śniadanie. Trwam sobie trwam...
-
Witaj, Cierpię na zanik uczuć już od kilku lat. Wydaje mi się , że to jedna z najgorszych rzeczy jaka może spotkać człowieka. Bo to jest odczłowieczenie. Dlatego Conesso... proszę, nie mów, że to jest lepsze od czegoś... Bo ja pragnę się bać, smucić, złościć, nawet wpadać w panikę, nienawidzić siebie... cokolwiek, byle czuć. Bo gdy nie czujesz, Twoje życie nie ma żadnego sensu. Żadnego. I żadnego nie znajdziesz. Nie ma tu odczuwania przyjemności, miłości, czułości. Nie możesz martwić się o bliskich...nic Cię nie obchodzą na płaszczyźnie uczuciowej. Nawet pamięć się pogarsza, myślenie... też jest zupełnie inne, takie przytłumione, leniwe..i po prostu nie ma żadnego powodu by myśleć. Jesteś wadliwym komputerem, który próbuje funkcjonować w świecie cudownych, boskich istot zwanych ludźmi, którzy czują...i gdybyś tylko mogła, to byś im zazdrościła, ale nawet to uczucie nie ma do Ciebie dostępu, więc sobie trwasz i czasem, tak beznamiętnie, bez emocji myślisz o skończeniu z tym... ( choć myśl, że po śmierci mogę wiecznie nie czuć...sprawia, że na razie odkładam tę decyzję). Do Ameilii, mówisz, że dopiero Ci się to zaczyna... więc nie czekaj aż staniesz się "tym czymś" i jak najszybciej zrób coś z tym. Zacznij od psychoterapii. Uwierz, to nie jest "ostateczność". Psychoterapia wzbogaca nawet tzw zdrowych ludzi, pomoże Ci zrozumieć lepiej siebie i innych i może Cię uratuje, przed zanikiem uczuć, przed uprzedmiotowieniem. Pozdrawiam
-
Nieczucie nie było u mnie spowodowane lekami, ja je próbowałam ( za radą psychiatrów) tymi lekami cofnąć. Antydepresanty, przeciwlękowe, przeciwpsychotyczne... to wszystko miało mnie wydobyć z tej pustki nieczucia...Bez skutku rzecz jasna... Niedawno psychiatra zdiagnozował u mnie dysocjację. Powiedział, że możliwe, iż odszczepiłam część siebie, która odczuwała i teraz nie mam z nią kontaktu... Ale nie był tego pewny. Ja już niczego nie jestem pewna. Ktoś z tego w ogóle wyszedł?
-
Chyba dziwny problem... (nie odczuwam emocji)
Topie-lica odpowiedział(a) na Sevi temat w Depresja i CHAD
Wznawiam temat. "Czuję" to samo, i już nie mam siły, po prostu nie mam siły trwać w tym pół życiu. Nie czuję się już człowiekiem. tylko jakimś zaprogramowanym robotem bez duszy. Często myślę o śmierci. I nie robi to na mnie żadnego wrażenia, może nawet daje pewną "ulgę",że może to skończy mój bezsensowny byt. Brałam już różne leki. Powyższy anafranil również i to jakiś rok. Nic mi nie dał, oprócz objawów ubocznych( brałam prawie maksymalną dawkę, chyba mnie trochę bardziej nawet otępił). Proszę, jeżeli ktoś wie co z tym zrobić.. niech się do mnie zgłosi na maila: dark_nixie@wp.pl . Kiedyś miałam jeszcze jakieś przebłyski uczuć,ale z biegiem czasu, były co raz krótsze i rzadsze. I rzecz w tym, że ja nie mam złego życia, już nie.( kiedyś byłam bardzo zamknięta w sobie i raczej nieakceptowana przez rówieśników, ale to było kiedyś!)Gdybym tylko mogła odczuwać, byłoby cudownie.Mam narzeczonego, jestem na wymarzonych studiach ( choć musiałam wziąć dziekankę i ledwo zdaję...ale zdaję)jestem ładna, ludzie mnie lubią itd...ale tak naprawdę nic mnie nie obchodzi i nikt...a przynajmniej nie czuję tego. Właściwie to jeszcze żyję jedynie przez wzgląd na mojego lubego, bo wiem, że go kocham,( tzn pamiętam, że gdy czułam to go kochałam). Wiem, że kiedyś byłam nadwrażliwa, bardzo się przejmowałam i właściwie w większości żyłam w moim wewnętrznym świecie fantazji i uczuć. I to było dla mnie najważniejsze. Teraz gdy to straciłam, nie widzę żadnego sensu by to ciągnąć. Choć mój chłopak cały czas powtarza, że z tego wyjdę..ja nie umiem mieć nadziei. Właściwie to wszystko się zaczęło od braku nadziei... A jak u was się to zaczęło? Ja też myślę, że to jakiś mechanizm obronny. Ale jak się tego pozbyć? Jak? Chcę czuć! Choćby to miał być smutek, cierpienie i strach.. cokolwiek...cokolwiek...cokolwiek -
A ja mam odwrotny" problem" . Mogę nic nie robić i w ogóle się nie nudzę. Mogę całymi dniami leżeć i gapić się w ścianę i całkiem mi z tym dobrze, co pewnie jest jakimś patologicznym objawem mojej depresji, heh. Nuda jest fajna, zmusza do zrobienia czegoś. Sprawia, że człowiek CHCE coś robić.
-
Chyba dziwny problem... (nie odczuwam emocji)
Topie-lica odpowiedział(a) na Sevi temat w Depresja i CHAD
Nie jest to po prostu nasz mechanizm obronny? Może za mocno czuliśmy i w końcu nasza podświadomość "stwierdziła", że lepiej będzie dla nas jak przestaniemy czuć, przynajmniej będzie spokój? Ja właśnie odstawiam kolejne antydepresanty, oczywiście nie pomogły mi. Psychiatra podejrzewa, że to depresja psychogenna, na którą leki nie pomagają. Pozdrawiam -
Jakbym słyszała samą siebie. Ile razy pożądliwie patrzyłam na moje różowe pigułki. Myśl, żeby je wszystkie połknąć, była nie do odparcia. A jednak jeszcze tu jestem. Ty tez dasz radę... Powodzenia. PS Skutki zatrucia lekami przeciwdepresyjnymi są makabryczne...Bardzo nieprzyjemna śmierć. Mnie to odrobinę powstrzymywało...
-
Deficyt uwagi, roztargnienie + niska samoocena
Topie-lica odpowiedział(a) na JJ_Papa temat w Depresja i CHAD
Witaj, Ja również mam zaniżoną samoocenę. Niby wiem, że nie jestem brzydka ani głupia, to jakoś nie mogę do tego przekonać mojej podświadomości. Pisałeś , że jesteś bardzo mocno związany ze swoją matką. Czy nie podłamał cie przypadkiem brak zaufania twojej mamy? Może powinieneś iść do psychologa razem z nią? Do mnie nie przemawiają jakoś te rady w stylu: "mów sobie że jesteś super, to w końcu w to uwierzysz". Miliony razy próbowałam się przekonać, że nie jestem gorsza od innych, ale to nie takie łatwe w moim przypadku.Pozdrawiam. -
Witam, Byłam dziś u psychiatry, tym razem prywatnie i w końcu zajął się mną ktoś dłużej niż 10 minut...Wreszcie któryś lekarz zaczął mnie naprawdę słuchać. Chociaż powiedział mi, że jeszcze nie wie co mi jest, ale najprawdopodobniej jest to kwestia psychiki. Mam odstawić leki... trochę się tego obawiam, nie chcę być warzywem, ale tak właściwie to nie mam nic do stracenia, i tak nic nie czuję. Najwyżej nie będę miała siły by wstać z łóżka. Ale teraz, dzięki wam wiem, że nie tylko mi się to przytrafiło. Ja też udaję uczucia, wszystkie, nawet te negatywne jak np.: złość i zniecierpliwienie. Uważam , że wszystkie są ważne. I tak strasznie pragnę znowu czuć. Ci, którzy czują tak bardzo tego nie doceniają,a ja tak im zazdroszczę, że mogą się martwić, bać, przejmować, denerwować się no i kochać...Tego ostatniego brakuje mi najbardziej. Bo co to za człowiek, który nie umie kochać. Uczucia są kwintesencją człowieczeństwa...Mam nadzieję, że jakoś z tego wyjdę. Póki co powoli odstawiam anafranil. pozdrawiam.
-
Witam, dziękuje za odzew z waszej strony. Nie czuję już od ponad 4 lat, nie wyobrażam sobie dalszego życia w nieczuciu, nie ma ono dla mnie żadnego znaczenia czy sensu. Nie żyję dla siebie, bo w żaden sposób nie odczuwam przykrości i przyjemności życia. Więc co to za życie... Też myślałam o psychoterapii... Zawsze myślałam, że co jak co, ale ze swoim umysłem sobie poradzę, ale najwidoczniej byłam w błędzie, i to właśnie w tym tkwi problem, a nie w zaburzeniach chemii mózgu, którą do tej pory obwiniałam za depresję... Moglibyście polecić mi jakiegoś psychoterapeutę w Warszawie?Bo mój psychiatra nie jest zwolennikiem psychoterapii, i na wstępie powiedział mi, że depresje to leczy lekami; / Pozdrawiam
-
Witajcie, od roku leczę się na depresję. Czy leki pomogły? Wszyscy na około mnie mówią, że tak. Tak, mam już siłę by udawać,że wszystko jest w porządku. Uczę się,chodzę na zajęcia, śpię, jem. Przeczekuję czas w nieczuciu. I czasem udaje mi się okłamać nawet siebie, że żyję. Ale to nieprawda, jestem tak daleko od świata, obojętna na wszystko co się dzieje. Nie denerwuję się, nie smucę, nawet się nie boję, ale też nie odczuwam prawdziwej radości, ani miłości. Nie martwię się o bliskich. Straciłam najpiękniejszą ludzką właściwość. Esencję człowieczeństwa. Jestem podczłowiekiem, wadliwym komputerem obleczonym białkowy skafander ludzkiego ciała. Czy ktoś z Was przechodzi przez coś podobnego? Sterujecie swoim ciałem jak szmacianą kukiełką, sami będąc tak daleko,że prawie nic do was nie dociera? Nie mogę nawet cierpieć z tego powodu, bo nie czuję. Tylko od czasu do czasu mam przebłyski w których czuję. Zazwyczaj jest to wtedy mieszanina lęku przed kolejnym okresem nieczucia, szczęścia( bo w końcu mogę się martwić, odczuwać piękno i miłość) mnóstwa innych uczuć. Mój mail to dark_nixie@w p.p l, jeżeli ktoś rozumie...byłabym wdzięczna za kontakt..