Skocz do zawartości
Nerwica.com

zawilinski

Użytkownik
  • Postów

    555
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zawilinski

  1. ogolnie zauwazylem, ze pogoda ma na mnie duzy wplyw. jak bylem mlodszy to moglo padac a mi nic, a teraz pada, chmury, mniej slonca i od razu gorsze samopoczucie. jesli chodzi o wellbutrin to dziala glownie na naped, na motywacje moze z poczatku, a potem to zanika. wellbutrin jest dobry jesli jestescie zmeczeni fizycznie, rusza z miejsca. po prostu dziala na noradrenaline. wszystko zalezy od dawki. jak dawka bedzie za duza to mozecie byc nakreceni, wszystkich bedziecie opieprzac w okolo, zrobicie sie nerwowi, spieci dlatego wyprobujcie najpierw dawke 150mg (najmniejsza dawka). ale co z tego, ze nie siedze w lozku (bo biore 150mg wellbutrinu xr z rana) skoro nie widze, nie czuje sensu, motywacji, zeby cos zrobic oprocz siedzenia przy kompie. tak przy okazji biore requip 0,25mg 1-0-1. nudnosci i sennosc - na serio ciezko wytrzymac, ale powiedzialem , ze MUSZE to wytrzymac i zaczekac az cos ruszy. paradoks, bo chce zwiekszyc poziom dopaminy, zeby cokolwiek czuc, a tu requip powoduje sennosc i tak sobie spie 10-11 godzin na dzien oczywiscie w nocy, bo w dzien staram sie wytrzymac, choc na nic nie mam ochoty.
  2. teraz mam 26 lat. majac 23 lata w jednym szpitalu mialem diagnoze zaburzenia osobowosci, ale z kolei lekarka nie zauwazyla, ze mialem dola, bylem zmeczony i nic mi sie nie chcialo. ale powiedziala tez, ze schizofrenii u mnie nie widzi pimimo tego co wykazuja testy. no mialem z lekarzami kilka rozmow wiec tak od sobie nie wystawila diagnozy. no, ale po skonczeniu leczenia w tym szpitalu poszedlem do innego szpitala i tam z kolei zauwazyli depresje, bo byla proba. plus w tym szpitalu byl taki, ze dali amitryptyline i dlatego zero mysli samobojczych. dystymia to raczej nie jest, bo jak mowie mialem mysli samobojcze, dola , zmeczenie, brak uczuc, zanik zainteresowan i teraz dola nie mam, tylko zmeczony jestem psychicznie, nic mi sie nie chce pomimo tego, ze probuje sie jakos motywowac. a glowny powod dla, ktorego nie jestem zmeczony fizycznie to wellbutrin xr 150mg z rana, bo wellbutrin xr jest na naped, zeby nie siedziec w lozku. jak bralem wellbutrin xr 300mg to mialem takie napiecie psychiczne i w ciele, ze nie moglem zasnac przez 3 godziny. dlatego jesli wam na naped nie pomagaja snri to wellbutrin xr jest dobrym rozwiazaniem, bo daje porzadnego kopa tak samo jak to robi amitryptylina w przypadku dola, mysli samobojczych. zanik zainteresowan, brak emocji to musi byc ciezka choroba i dlatego trzeba stosowac mocne leki. czemu lekarze diagnosci, patrza tylko na testy? innym testem jest tez zwykla rozmowa z pacjentem. ja nie wiem czy oni w ogole widza w nas ludzi czy tylko chorobe? bo widziec wszedzie patologie psychiczne to raczej nie jest konstruktywne podejscie do sprawy. a czemu by tego nie polaczyc tzn. psychiatrii i psychologii? przeciez swiadomosc i materia tworza jednosc.
  3. chcialbym miec dystymie. oczywiscie moja diagnoza schizofrenia prosta. ale na logike jak mozna leczyc zanik uczuc, lekami ktore jak wiadomo splycaja emocje? zgodze sie, ze samopoczucie czlowieka zalezy od mozgu i przebytych doswiadczen. ale jesli ktos z was ma rodzenstwo i chowal sie w tym samym domu i byl po rowno traktowany to nie trudno wywnioskowac, ze to cos nie tak jest z jednostka, a nie z otoczeniem.
  4. jedno co mnie wkurza w tych specjalistach to to, ze pierdykna ci diagnoze schizofrenia prosta, a potem wypad, a ty nie wiesz co masz dalej z soba zrobic. wkurza mnie to, ze mi lekarz nie powiedzial jak przebiegal proces chorobowy. a ja co? mam sie utwierdzac w przekonaniu, ze stalo co sie stalo i juz. tak sie zabija wole przetrwania. rodzice chca, zebym nagle od razu powstal i jak gdyby nigdy nic zaczal sobie zyc, ze niby choroby nie bylo. stawia sie diagnoze schizofrenia prosta, a potem rece rozkladaja, ze niby nic z tym sie nie da zrobic i moze byc tylko gorzej. kurde to przeciez czekanie na smierc w najczystszej postaci. nie wiem, ale wg mnie nie powinno sie "zabijac" pacjenta prawda o tym, ze ktos jest chory na schizofrenie prosta. to tak jakby ojcu Pio prac mozg, ze Bog nie istnieje. przeciez jak pacjent umrze lekarzowi na stole operacyjnym to nie mowia rodzinie, ze lekarz sie walnal i pacjent tylko dlatego zmarl, ze meczyl sie w potwornym bolu przez 20 minut. zamiast tego mowia, ze robili wszystko co bylo w ich mocy, ze umarl w spokoju nie czujac bolu. niby oklamywanie ludzi, ale liczy sie jaki efekt moze miec dana informacja na odbiorce. nie wiem, na schizofrenie prosta chyba nie mozna od tak sobie zachorowac. trzeba sobie "zapracowac" na to gowno. jesli zdrowie nie jest najwazniejsza rzecza dla czlowieka to nie wiem co nia jest. wole trzeba wzmacniac, a nie oslabiac taka diagnoza. moze to jest obsesja na punkcie zdrowia, ale przeciez kazdy ma swoja pasje. a taki lekarz powie ci z gory, ze twoja obsesja/pasja jest chora i nalezy sie pogodzic z prawda, ktora jest okrutna, ale ten lekarz skurczysyn bije kase i nikt mu nie powie zlego slowa, ze chciwosc, ktora tez jest pasja na pieniadze, jest chora. normy spoleczne. nie mowie, ze zabijanie ludzi jest ok. trzeba wiedziec jakie sa skutki takich, a takich przyzwolen, ale oczywiscie w granicach zdrowego rozsadku. najgorsze co moze byc dla kazdej istniejacej materii, zwierzat, roslin, ludzi to brak ruchu czy to fizycznego czy mentalnego. bez ruchu, obiegu organizm umiera, mozg umiera i nie ma kto zarzadzac organizmem. wola umiera, swiadomosc umiera to umiera i czlowiek. [Dodane po edycji:] jesli masz zone, no bo jak juz macie akt malzenski to powiedzmy, ze w teorii zostanie z toba dluzej, to moze bedzie w stanie zrozumiec bol psychiczny, ale nie lodzmy sie, ona sie moze przy tym wykonczyc tak samo jak nas to wykancza. taka druga osoba moze byc drugi chory. ale szczerze nie polecam zwiazkow chorych ludzi, bo kto ich wtedy bedzie utrzymywal - jak zwykle problem kasy. tu nie chodzi o to, ze sie boje diagnozy schizofrenia prosta, ze niby jest to rownoznaczne z trądem, ale to jest jakby przyzwolenie na nic nie robienie, usmiercanie sie za zycia.
  5. powiem jedno. niech wam mowia, ze to schizofrenia prosta, ale jak to przyjmiecie do siebie to tak jakby wyrok smierci. ludzie przeciez wiecie, ze z schizofrenii prostej sie nie wychodzi. idziesz i nie wracasz. nalezy dokladnie przeanalizowac cale swoje zycie. dlaczego tak a nie inaczej zachorowalem. ja nie wiem jak mozna z taka gorliwoscia zdiagnozowac kogos ze w ogole ma schizofrenie. jesli ktos ewidentnie szajby odstawia i nie potrafi sie powstrzymac to tak. bo w gosciu az kipi od energii. a nie ze inny typek powiedzial lekarzowi ze bardziej woli swiat fantazji niz swiat rzeczywisty. ludzie, ludzie uciekaja w swiat fantazji, bo nie moga juz tego zniesc, ale to nie znaczy od razu, ze maja schizofrenie. to jest po prostu mechanizm obronny. ale skad taki psycholog moze to wiedziec? jak on nigdy tego nie przezyl. zastanawiam sie po co psychologowie studiuja psychologie? po to zeby lepiej poznac siebie, rozwiazac swoje problemy? ale, nie narzekajmy sa rzeczywiscie tacy, ktorzy maja powowlanie i dobrze odwalaja swoja robote. a moze niektore choroby psychiczne to mechanizmy radzenia sobie z nieakceptacja rzeczywistosci, ktora przytlacza ludzi. no, ale sa tez czysto biologiczno-chemiczne. wiec sie pytam co taki zwykly psycholog moze wiedziec co to jest depresja, nerwica, schizofrenia, jesli on nie zajmuje sie psychopatologia. nie wiem, chyba oleje jednego psychologa, do ktorego chodze, bo jak mi mowi, zebym sie motywowal np. jazda na rowerze, a wiem ze kiedys lubilem na rowerze jezdzic, to mnie szlag trafia, bo wiem, ze probowalem przez 4 lata sie zmuszac, a nic z tego nie wychodzi. chodze jeszcze do psychologa klinicznego, ale ja gadam, a ona sie patrzy, palnie 3 zdania, a ja znowu nawijam. widze, ze kobieta jakas taka spokojna, nie wiem przymulona, cielece oczy, cichy glosik. psycholog to taki ktos kto sie nie boi chorych ludzi, mowie tez o psychiatrze. no bo co to za specjalista, ktory boi sie chorych psychicznie. niech on skuma, ze ci ludzie kiedys byli zdrowi. przeciez jakby taki chory smigal z nozem to by dostawal zastrzyk w dupe z haloperidolu 2 razy na dobe i nawet by nie wiedzial, ze istnieje bo by caly czas spal. jesli juz chodzic do psychologa to klinicznego, bo on przynajmniej ma jakies wyobrazenie, wiedze co to jest choroba psychiczna. a poza tym czym sie rozni gabinet prywatny od nfz-owskiego? niczym. bo trafisz na chama, ktory ma prywatny gabinet, zapyta sie po cos przylazl, ty odpowiesz, potem cie zgasi, bo taki ma akurat humor, skasuje cie 100zl i powie zebys przyszedl za miesiac. tu nie chodzi o to, ze prywatne jest lepsze, a panstwowe gorsze. tu chodzi o psychologa, lekarza. a ludzie slysza prywatny i od razu mysla "lepszy". zazwyczaj u prywaciarza jest wyzysk czy to pracownika czy pacjenta. marudze. w ogole nie widze roznicy w tym co mowi, moja mloda psycholog a tym co mowi mi rodzina. probuj, motywuj sie stopniowo. na logike po co dawac choremu na schizofrenie prosta neuroleptyki skoro, czlowiek jest juz tak znieczulony przez chorobe. to co dobic go jeszcze neuroleptykami, zeby w ogole zesztywnial? nadgorliwy psychiatra jest gorszy od faszysty, bo faszysta dowali ci tak, ze bedziesz czul przez tydzien, a psychiatra jak ci dowali to bedziesz to czul przez lata. na serio warto znalezc dobrego specjaliste i trzymac sie go. ludziom po prostu brakuje wyobrazni, a wyobraznia to domena ludzi wrazliwych.
  6. bylem u psycholozki i mowie jej o swoich problemach, ze nic mnie nie motywuje, a ona to co wszyscy, probuj, na poczatku nikomu nic sie nie chce, po jakims czasie coraz wiecej i wiecej bedziesz czul i bardziej sie motywowal. kurde przez 4 lata sie motywuje, ale do kobiety nic nie trafia. z tego co widze to psycholodzy wytwarzaja projekcje na nasze zycie. im sie wydaje, ze jakby byli na naszym miejscu to zrobiliby to co teraz uwazaja za stosowne i to by pomoglo. ludzie. im sie wydaje, ze tylko oni maja taka sekretna wiedze, ze nikt inny nie potrafi sie zmotywowac. wszystkim ludziom sie tak wydaje. wiecie w pojedynke, jeden na jednego psycholog zawsze wygra, bo sie dobrze czuje i jest w pelni przekonany, jest pewny tego co mowi. niestety jest to stosunek emocjonalny do tego co mowi. jakby usiadl w grupie ludzi o tym samym problemie czyli brak emocji, motywacji i uslyszalby co ludzie robia, zeby sie zmotywowac to by chyba po ktoryms spotkaniu zrozumial, ze ludzie robili absolutnie wszystko, zeby sie zmotywowac. zazwyczaj psycholog to czlowiek, ktory mial dobre dziecinstwo wiec o czym my tu mowimy. nie widzial patologii, nie rozumie prostych problemow z jakimi ludzie sie w zyciu stykaja. dla mnie to jest dziwne, ze ludzie nie wiedza co to jest czlowiek wrazliwy. takiego czlowieka tylko zgniesc, bo frajer, bo nie ma sily przebicia. i tyle. teraz nie wiem czy to psycholog czy spycholog. jedynie upor daje mi sily, zeby walczyc do konca. co ide do lekarza, do psychologa to slysze, ze to jednak schizofrenia prosta. [Dodane po edycji:] jak widzialem mine swojej psycholog, to wiedzialem od razu, zeby jej nie mowic, ze biore requip czyli lek na parkinsona. co to za psycholog, ktory z gory ocenia czlowieka, po jego czynach. powinna sie wstrzymac, a nie mowic mi co mam robic. widze, ze tylko ponad 15-letnia praktyka uczy ludzi, pokory, bo mlodym psychologom wydaje sie, ze jak juz przeczytali 100 ksiazek, ze cala wiedze posiedli. ze jak jak mieli 1000 rozmow, ze wszystkiego sie nauczyli. [Dodane po edycji:] jak mozna nie skumac, ze nawet krzywy grymas twarzy czlowiek wrazliwy postrzeze, jako ocenianie go z gory. ludzie nie potrafia sie powstrzymac od oceny. ja z reszta tez , no ale ja jak juz mowie to wale z grubej rury, zeby czlowieka doslownie scielo po mojej uwadze. bo to chyba jedyny moment, kiedy moge sie wyladowac.
  7. w zakonie jak w wojsku. zero prywatnosci, a jak nie lubisz spedzac czasu wsrod ludzi to w zakonie bedziesz mial przesrane i predzej czy pozniej zrezygnujesz bo nie bedziesz mogl wytrzymac. od kiedy pamietam bylem sam i tak jak mowi artek, jak jestes sam to musisz cos zaczac robic z czasem, a nie siedziec i gapic sie w sciane. od tego idzie szajby dostac. rozwijaj zainteresowania, kolekcjonuj cos. nie wiem muzyka, ksiazki, filmy, rajdy samochodowe, kolarstwo, lowienie ryb, modelarstwo, uprawiaj sport. stary w pierony tego jest. to co ty np czujesz podczas sluchania muzyki to ludzie ekstrawertyczni czuja podczas kontaktow towarzyskich. forma inna ale tresc ta sama. plus rozwijania zainteresowan jest taki, ze mozesz zdobyc calkiem niezla wiedze. jesli nie bedziesz w humorze na jedno zainteresowanie, to zajmij sie innym. i tak bedziesz mial ich kilka. w zaleznosci od samopoczucia. a potem mozesz dzielic sie wiedza i zainteresowaniami np na forum. czy spotykac sie z innymi ludzmi o tych samych zainteresowaniach? nie wiem. ja np nie wiem co bym mial robic z dziewczyna. na serio nie wiem. co mam isc z nia do kina na jakis film? a to bede narzekal, ze obraz niewyrazny, ciemny, a znowu ze zimno. podobno powinno byc tak, ze ludzie powinni przegadac caly film albo sie calowac itp. ja nie czuje bluesa. jak jestes zakochany to po prostu wiesz co masz robic z dziewczyna. jestes nastrojony na czestotliwosc milosci i po prostu wiesz co masz robic. wydaje mi sie ze tak samo jest z zainteresowaniami. wiesz co masz robic. tak jakby podswiadomosc miala wiedze na temat tego co robic. piosenkarze czuja bluesa podczas spiewania i potrafia tak sie wczuc w muzyke, ze tylko ona w tym momencie dla nich istnieje. rozwijaj zainteresowania to nie bedziesz sie w tym czasie zamartwial, bo czlowiek nie moze w tym samym czasie czuc milosci i strachu. jesli nie czujesz jazzu wsrod ludzi to moze poczujesz jazz zarabiajac kase, a zarabiajac kase mysl np o nowym modelu dwuplatowca. tak wlasnie mysl o kasie, ze przyda ci sie do kupna, poszerzania swojego arsenalu zainteresowan, a przy okazji starczy ci na zycie. bedziesz mial kase i bedziesz wesoly. oczywiscie ludzie z twojego otoczenia beda uwazali, ze jestes aspoleczny, ale kij z nimi. przejmuj sie soba i tymi na ktorych ci zalezy, a nie na zdaniu ludzi, ktorzy nie wiedza co sie w twojej glowie dzieje. no, ale to jesli chcesz byc sam w zyciu i nie wiesz co z soba zrobic. mozesz tez pojsc do psycholozki i pogadac z nia. chlopie tylko nie zamulaj, bo to najgorsze gowno jakie moze byc.
  8. zawilinski

    Rzucam leki...

    pytanie: po jakim czasie do nich wrocisz? bo jak cie leki zlapia to wrocisz.
  9. Opole. wg mnie wiekszosc zalezy od percepcji. jesli pierwszy doslownie odbiera drugiego wypowiedz to nie dlatego, ze drugi tak powiedzial tylko dlatego, ze tak pierwszy zareagowal. dlaczego tak zareagowal? bo tak to poczul. od czego zalezy takie a nie inne postrzeganie? mi sie wydaje ze zalezy od receptorow (filtrow), ktore to odbieraja. bo to przez te receptory czlowiek odbiera tak a nie inaczej reczywistosc. ale zalezy tez od sumy doswiadczen, ale doswiadczen zdobytych przez te wlasnie receptory. i jesli ktos jest optymista to tylko dlatego, ze od malego ma pozytywne doswiadczenia dzieki wieloletniemu postrzeganiu swiata przez wlasne takie a nie inne receptory, ktore tak a nie inaczej filtruja rzeczywistosc. ale suma doswiadczen, ktora sie kumuluje zalezy tez od warunkow zewnetrznych. bo jesli ktos jest optymista, a bedzie narazony przez dluzszy czas na negatywne czynniki to tez sie zlamie. problem jest w tym, ze kazdy czlowiek inaczej reaguje na dany impuls. kazdy ma inna tolerancje, inny prog. czlowiek rodzi sie z pewna tolerancja, ale tolerancje mozna zmienic poprzez nauke, ciagle powtarzanie. ale znowu jednemu szybciej przychodzi, drugiemu wolniej. czemu? inne postrzeganie, bo inaczej reaguje dlatego ze ma inaczej filtrujace receptory. wiec wszystko razem zalezy od procentowego skladu roznych czynnikow: sumy doswiadczen, percepcji i wplywu otoczenia. gdzie decydujace znaczenie ma tolerancja receptorow czyli stosunek przepuszczania sygnalow pozytywnych do negatywnych i negatywnych do pozytywnych, bo to wszystko jest proces dynamiczny, ktora caly czas sie zmienia. ajezeli cos jest dynamiczne tzn. ze mozna to zmienic. jak? psychiatria + psychologia. trzeba wiedziec w jakim kto jest stanie i na co jest podatny. wg mnie jak ktos kompletnie nie czuje emocji to bariera jest zbyt duza, zeby docieraly do niego sygnaly z zewnatrz. trzeba zadzialac od wewntarz. tablety. ale jesli ktos jest w miare dobrym stanie to psychoterapia moze i owszem zadzialac. no wlasnie, trzeba wiedziec co komu pomoze, bo kazdemu pomaga co innego. z ciezka depresja jest jak z grubym murem. psychoterapia to kamienie, ktore dzialaja powoli bo maja mala sile dzialania, dlatego potrzeba jest ich tak duzo przez dluga ilosc czasu. ale mur moze byc tak gruby, z takiego twardego materialu zrobiony ze nawet 2 godziny psychoterapii 5 razy tygodniowo przez 2 lata nic nie da. i tyle. i trzeba wiedziec co da efekt a co nie. bo zycie ma tyle i tyle lat. woda tez ma sile. ale przez gory przewierca sie tysiace lat. a my tysiaca lat nie mamy, bo chyba tak jakos krocej zyjemy. ciezka depresja -> silne czynniki. lekka depresja -> slabe czynniki. czyli po wyjsciu z ciezkiej depresji mozna chodzic na psychoterapie. no ale mozna tez podczas ciezkiej depresji chodzic na psychoterapie i brac tablety. no ale wszystko zalezy od kasy. jak ktos ma full kasiory to se moze chodzic do psychologa codziennie na herbate i pierdoly z nim pociskac, bo po 5 spotkaniach skonczy im sie temat do rozmowy, bo po 5 spotkaniach psycholog bedzie wiedzial co choremu dolega, a nie bedzie mial juz sily sluchac o jego problemach. bo psycholog tez czlowiek i nie zyje tylko czyimis problemami.
  10. moze mechanizm zanikania u mnie emocji byl taki: nigdy nie radzilem sobie ze stresem. jak sie denerwowalem, to nigdy nie chcialem, nie dawalem i wrecz dusilem w sobie stres tylko po to, zeby ktos nie widzial, ze jestem zdenerwowany. chyba sie balem czyjejs reakcji na moje okazanie stresu. nie wiem, moze jak bylem maly ktos mnie o.pierdolil z gory na dol tak ze zapamietalem to niemile doswiadczenie i powiedzialem sobie, ze nie bede okazywal po sobie zdenerwowania, niepewnosci. i tak energia akumulowala sie iles tam lat. akumulowala sie i psychika wytworzyla mechanizm obronny polegajacy na tlumieniu emocji. i tak podczas studiow, majac co nieco na glowie, a ze robilem wszystko na ostatnia chwile, robilem projekty, cwiczenia, sprawozdania na ostatnia chwile w mocnym skupieniu, w zmeczeniu czulem po jakims czasie zmeczenie fizyczne i czulem ze zaczalem sie robic nerwowy, a jednoczesnie emocje bledly. czulem sie opanowany. ale to przeszlo w zmeczenie i brak motywacji, a potem to sie juz kompletnie zepsulo i bylo dno. ogolnie powiem, ze bylem osoba niezwykle ukladna, ale d.upolizem nie bylem. oczywiscie zylem w swiecie idealnym, gdzie nie ma lepszych, gorszych, ze wszystko jest ok, ze wszystko robi sie niewielkim wysilkiem. psychika nie wytrzymala podczas akomodacji do rzeczywistosci i tak sie to skonczylo. od malego bylem przylepiony do tv, a potem do kompa. nie wiem, moze nie moglem zniesc frustracji, nudy rzeczywistoscia. moze to proces stopniowy samooklamywania sie. rzutowania rzeczywistosci fikcyjnej na rzeczywistosc. oczekiwania nie spotkaly sie rzeczywistoscia i powstala kula frustracji, ktorej nie dalo sie przelknac. moze dlatego mialem kilka zalaman emocjonalnych w swoim zyciu, a potem oczekiwano ode mnie, zebym zebral sie do kupy kiedy czulem, ze bylem totalnie rozwalony na kawalki.
  11. Topie-lica. byl taki motyw ze ide z szalikiem zawiazanym na szyji sie wieszac, bo akurat bylem w totalnym dnie i powiem ze serce zapieprzalo jak 150, rece mi sie trzesly, nogi jak z waty, ogolnie cale cialo pulsuje, a emocji zero. pomijam ze proba sie nie udala, bo mnie zdjeli, ale fakt jest taki ze nawet smierc twojego chlopaka, wlasne samobojstwo nie jest w stanie przywrocic ci emocji chocby na chwile. bylem na pogrzebie w mojej rodzinie. klimat byl taki ze mialem lzy w oczach, ale emocji, smutku nie czulem. ja nie wiem, na ludzi dziala chyba tylko terapia szokowa (mowie o tych co czuja emocje), zeby im wytlumaczyc, co to jest nieodczuwanie emocji. nie wiem jak im to wytlumaczyc. owszem cialo zareaguje na terapie szokowa, ale swiadomosc nie poczuje zadnej, ale to zadnej emocji. to tak jakby sciezki ktorymi przewodzone sa emocje, byly wylaczone. ludzie myslac, ze to tylko przejsciowa sytuacja mowia, zmotywuj sie, bo nie wiedza ze to chodzi wlasnie o te sciezki. jak od tylu lat slyszy sie ze wszystkich stron, ze psychika ma sile samoregulacji to w pewnym sensie jest prawda i nie jest. jest prawda w miare dobrym stanie psychicznym, ale w zlym stanie psychicznym nie ma szans. tu chodzi o wplyw mozgu, neurochemii na swiadomosc. jak sie napijesz duzo alkoholu, to potem jestescie odwazni. wniosek jest taki ze alkohol zadzialal na chemie w mozgu, a chemia ma wplyw na swiadomosc. przewodzenie pradu w mozgu sie zmienia w zaleznosci od skladu chemicznego. topie-lica nie przesadzaj, na krotka mete dobrze byloby odczuwac np rozpacz, ale po jakims czasie bys miala dosc. tak jest ze wszystkim. co za duzo to niezdrowo. na marginesie mam 26 lat. kazdy ma swoje doswiadczenia i wie co one dla niego znacza. nie chce swoich przezyc porownywac do czyihs, bo to nie ma sensu. kazdy powie, ze jego przezycia sa wazniejsze. najgorszy jest chyba brak motywacji, bo wtedy stoisz w miejscu, nic nie robisz, obrastasz kurzem. brak uczuć dobrze wiesz, ze sie nie spotkamy, bo to tylko nadzieja, a nadzieja matka glupich. spotkamy sie i co dalej? ja cie nie znam, ty mnie nie znasz. jedyny temat do rozmowy jaki mamy to ta choroba. niby sie jednoczymy, ale jak to polacy w obliczu zagrozenia. tak bylo, tak jest i tak bedzie. byla katastrofa pod smolenskiem. ok, zaloba narodowa, wszyscy o tym gadaja, przezywaja to. po jakims czasie zero sladu. dobrze bedzie jak sie podleczymy i doprowadzimy do takiego stanu, ze bedziemy mogli pracowac, a wtedy kazde pojdzie w swoja strone zyc swoim zyciem. ale na razie walczymy o zdrowie. brak uczuć tez sie boje dyskinez i tego ze moge miec objawy wytworcze schizofrenii, ale mam czekac az sie sama chemia w mozgu naprawi?
  12. refren daj juz luz. tez mialem zdiagnozowane zaburzenia osobowosci, a czulem sie jak gowno, bylem zmeczony jak po 24 godzinnej szychcie, zero motywacji, caly czas lezalem w lozku. lekarka powiedziala ze ona nie widzi u mnie schizofrenii. ta, ale depresji to nie zauwazyla. ja mowilem co mi najbardziej przeszkadza, a na diagnozie 10 objawow. przeciez do tych 10-ciu objawow moznaby dopasowac ze 5 chorob, kazda inna. podstawowe pytania jakie lekarz powinien zadawac to: jak sie czujesz? wymien 3 objawy ktore ci najbardziej przeszkadzaja. i tyle. a oni sugestiami wynajduja ci choroby. a czy wydaje ci sie ze ktos cie sledzi, czy masz nerwobole, czy czujesz sens zycia. a czlowiek chory ktory chwyta sie czego sie da zeby sie wyleczyc nagle przypisuje sobie jakies dolegliwosci tylko dlatego ze moze kiedys mial taki objaw ale lekki, przelotny i wiecej sie nie powtorzyl, a to ze przeczytal przypomnialo mu o tym w ogole nieistotnym objawie. i nagle czlowiek mysli ze ma 1000 chorob. ja widze ze te testy sa jak reklama. masz wszystko czego ci trzeba, a tu nagle slyszysz ze jestes za gruba, bo tak a tak wygladaja zdrowi, normalni ludzie. i sie zaczynasz odchudzac, bo zrobilo ci sie przykro ze jestes gruba, bo ludzie normalni sa szczupli, a ty uwazasz siebie za normalna i zeby nie czuc przykrosci zaczynasz sie odchudzac pomimo tego ze dobrze czujesz sie w swoim obecnym ciele. jak bedziesz sie zle czuc to bedziesz o tym doskonale wiedziala, poczujesz to. jeszcze tylko tego brakuje zeby zaczeli reklamowac w tv leki przeciwdepresyjne. w usa juz tak maja. i co? coraz wiecej ludzi bierze leki przeciwdepresyjne tylko dlatego, ze chlopaka zostawila dziewczyna a on czuje sie przygnebiony i chce sie pozbyc przygnebienia ewiec bierze to co mu zareklamowali na depresje. nawet jak komus ktos umarl to nie powinno sie dawac lekow przeciwdepresyjnych tylko dlatego ze jest smutny. ale jesli widac ze ma takiego dola ze nie moze funkcjonowac to wtedy nalezy udac sie do specjalisty. po co ludzie wysylaja sms-y? tylko dlatego ze zobaczyli dorotke ktora ma tam jakas chorobe. bo jej wspolczuja i chca jej pomoc. tak. tyle tylko ze ta kasa nigdy do niej nie trafi, a poza tym jest pelno chorych ludzi i kazdemu nie da sie pomoc. a potem pokazuja jakas inna dziewczynke po jakims zabiegu i mowia ze to pieniadze z smsow jej pomogly bo za te pieniadze mozna bylo sfinasowac zabieg. tyle tylko ze za taka kase jaka bierze firma ktora zbiera te smsy moznaby jeszcze 50 osob poslac na zabieg. nie wiem czy wyjde z tego bagna. w ciezkiej chorobie to nadzieja tylko w lekach, a nie peplaninie psychologa, ktory mowi zebym sie pozytywnie nastawil do zycia, zebym wyszedl na zewnatrz do kolegow, pojezdizl sobie na rowerze, zagral w pilke. jak ja z trudnoscia siedze przy pc zeby pisac to on mi zebym wyszedl na zewnatrz i otworzyl sie na swiat. brak slow. juz dawno temu, trysiac razy tego probowalem, ale efektu zero. to nie do mnie nie dociera tylko do psychologa ktory mysli ze jak juz jest wykwalifikowanym specjalista to tak ma byc. wpierw to trzeba sprawdzic w stu krotnym dzialania zeby powiedziec ze to dziala. mowia ze czekolada poprawia humor, ogolnie slodycze. moze to dziala na dzieci ktore maja male mozgi i dopiero rosna. jakby czekolada dzialala to wszyscy chorzy na depresje jedliby czekolade zamiast lekow. lekarz nie wie co to jest choroba przewlekla, bo jest przewlekle zdrowy i to ze jest tydzien chory nic dla niego nie znaczy, bo wie ze z tej tygodniowej choroby wyjdzie. a ja po 4 latach choroby nie wiem czy moge sie wyleczyc, bo wiele lekow juz probowalem i cienko.
  13. no amitryptylina dziala na dola, smutek, czarne mysli troche aktywizuje, moze na poczatku jest motywacja ale to znika. powiem tak. juz nie zalezy mi na emocjach, moge nic nie czuc ale zeby byla motywacja bo bez tego to zgine. to tak jakbysmy byli rozmagnesowanym magnesem, do niczego sie nie przyciagamy. ladunek neutralny. a ja mowie nie dajcie sobie wmowic schizofrenii prostej, bo dostaniecie neuroleptyki, a jak wiadomo neuroleptyki obnizaja dopamine czyli motywacje. i nie dosc ze teraz wam sie nic nie chce to po neuroleptykach bedziecie sie gapic w sciane, bo bedzie taka monotonia. 3 lata bralem neuroleptyki bo w diagnozie mam schizofrenia prosta i powiem zero postepu. albo lekarze sa tak tepi ze im sie nie chce myslec na logike zeby odpowiednio dobrac leki do danego przypadku albo maja w dupie i przepisuja leki zgodnie z przepisami czyli jak diagnoza jest schizofrenia prosta bo tak wykazaly testy, pytania (powiedzcie mi jak mozna pytaniami zbadac poziom neuroprzekaznikow w mozgu? pytaniami?). lekarz jest usprawiedliwiony, nic mu nie zrobisz, bo testy tak wykazaly, ma te testy, podpisales sie, diagnoza postawiona, jeszcze ci powie ze diagnoze prowadzil kilka tygodni, w szpitalu pielegniarki tez prowadza obserwacje. ale to nie znaczy ze sie lepiej poczujesz. jedno jest pewne: lekarz na tym kase zarobi, bo albo ma umowe z NFZ albo idziesz prywatnie i na koniec placisz mu zalozmy 70zl. i po co tam poszlas? tylko po to zeby sie wyzalic (na co on jest totalnie uodporniony - na szkoleniach ich tego ucza do perfekcji) i dostac recepte. lekarz taka recepte w 30 sekund wypisuje. zamykasz drzwi a on ma 70zl, a ty recepte na lek, ktory zostal zgodnie z przepisami przepisany i nie wiesz czy zadziala. nie zebym mial cos przeciwko psychiatrom, ale skutek jest taki ze bierzesz leki, a one zamiast ci pomoc to ci jeszcze p.ierdola zdrowie. ale przeniesmy sie na miejsce psychiatry: czy wolno mi przepisac gosciowi ktory ma diagnoze sschizofrenia prosta, lek ktory podnosi dopamine? a leki ktore podnosza dopamine sa na parkinsona, bo bupropion podnosi dopamine ale z bardzo marnym skutkiem. czyli: czy wolno mi przepisac gosciowi choremu na schizofrenie prosta lek na parkinsona? przeciez to nie zgodne z przepisami. i macie odpowiedz. lekarze po prostu uciekaja od odpowiedzialnosci, pomimo tego ze lek moze dobrze dzialac. bo czy na miejscu lekarza robil bys sobie kolo d.upy? nie. i lekarz chce miec czysto w papierach a ty jak gnijesz tak gnijesz bo przepisy wszystko reguluja. czyli lekarze teraz stali sie biurokratami, bo tak system kaze i nic z tym nie zrobisz. urzednik rzadzi.
  14. ile dajecie sobie czasu? tzn ile chcecie przeznaczyc czasu na leczenie? bo moze tak byc ze leczenie moze trwac np 7 lat i dalej nic. co wtedy zrobicie? przeciez nie mozna siedziec w domu 10 lat, wpiepszac tabletki, chodzic na terapie kiedy widzicie wyraznie ze zycie wam ucieka. pracujecie?
  15. mowie teraz o ciezkiej depresji. co wy mowicie? jak zle sie czuliscie i ktos wam mowil, zebyscie sie wzieli w garsc to czy to wam pomoglo? nie. bo to tak samo jakby powiedziec choremu na zapalenie pluc: wez sie w garsc, oddychaj. jak ma sie nie skupiac na rzeczach negatywnych jak jego mozg tak pracuje, jest dostrojony na rzeczy negatywne. i co gadaniem cos naprawicie? sami wiecie ze to leki was z dola wyciagnely a nie jakas psychoterapia, no chyba ze byliscie w lekkiej depresji. ale wy mowicie ze to psychoterapia was wyciagnela z dola. nie kazdego da sie uzdrowic wiara. jeden bedzie mocno wierzyl, bo wierzy we wszystko co mu sie powie,a drugi w nic nie wierzy, bo musi najpierw cos sprawdzic zeby stwierdzic ze cos dziala. przewodnictwo uwarunkowane niewlasciwa neurochemia w mozgu szwankuje. dlaczego ludzie wierza w zbawienna moc psychiki czlowieka? bo to daje nadzieje, jest proste do zrozumienia, nie trzeba zadnej wiedzy specjalistycznej, bo przyswojanie wiedzy wymaga czasu i wysilku. zdobywanie wiedzy jest kojarzone z nuda, ktora odpycha. ogolnie nie trzeba wkladac zbytniego wysilku i pieniedzy, zeby sie uzdrowic. jak czlowiek slyszy, ze wystarczy myslec o dobrych rzeczach to psychika sama sie naprawi to na ten czas czujecie, ze ta idea wprawia was w dobry nastroj, a dobry nastroj kojarzony jest z moca do dzialania, pokonywania przeszkod, bo czlowiek wtedy jest pelen energii zeby ja spozytkowac jak w tym przypadku do poprawy samopoczucia. mozg jest jak radio. dziala na pewnych czestotliwosciach. sa czestotliwosci, na ktorych czlowiek postrzega swiat w dobrych barwach, po prostu postrzega swiat optymistycznie, wierzy ze wszystko mu sie uda, nie poddaje sie pomimo porazek. przyklad: zakochani ludzie. tak samo z negatywnymi emocjami. przyklad: starzy ludzie, ktorzy mowia ze zaraz umra pomimo tego ze przezyja jeszcze 10 lat. problem jest w tym zeby dostroic mozg do emocji, ktore chcemy uzyskac. odpowiedz: tabletki ktore zmienia przewodnictwo mozgu, ale tabletki ktore sa skuteczne, a nie ktore sa reklamowane. to tak jakby porownywac srodki do zmniejszenia tarcia. macie smar i maslo. maslo jest dobre ale na krotka chwile. za to smar to jest to czego szukalismy, bo jest skuteczne i starcza na dluzej. malo mowi sie o skutecznych tabletakch, bo wiedza ze predzej czy pozniej znajda sie klienci ktorzy beda przez dluzszy czas kupowac ten skuteczny lek. kazdy czlowiek inaczej reaguje na te same leki i dlatego psychiatrzy nie wiedza jak na dany lek zareagujesz. to jakby pokazac 2-óm petentom znaczki. 1 spojrzy i zero reakcji. a 2 podejdzie do klasera, zacznie je ogladac i sie bedzie podniecal. i tak samo jest z lekami. jeden preferuje takie leki, a drugi inne. gdyby czul sie dobrze to od razu poszedl do pracy kase bic. bo czlowiek zdrowy cos chce robic, chce byc aktywny, chce spelniac swoje ambicje. zagubiony83 tez tak mialem jak ty. lezalem w lozku calymi godzinami, bo bylem zmeczony. doslownie nic nie robilem, poza tym ze czasem przysiadlem do komputera, bo jak mozesz cos robic jak nie masz kompletnie zadnej motywacji do niczego. ze zmuszaniem sie w tym przypadku to jak z uprawianiem sexu na sile. jak nie macie motywacji (nie jestescie napaleni) to nie bedziecie uprawiac sexu pomimo tego ze super laska (dobrze platna praca) siedzi obok was i jest chetna zeby ja zerznac, nie zrobicie tego, bo nie macie motywacji (nie jestescie napaleni). nie przejmuj sie rodzina w ogole, bo oni sobie sami dadza rade. nie przejmuj sie tym ze rodzina cierpi gdy za wszelka cene sie staraja ci pomoc i nic z tego nie wychodzi. chlopie skup sie na swoim zdrowiu, bo zdrowie to wszystko. nie ma zdrowia, nie ma nic. bedzie zdrowie, beda checi, bedzie ciezka praca i bicie kasy. bo to kasa ludzi kreci. zmien priorytety, cele. na razie cale swoje dzialanie kieruj na poprawe zdrowia, bo tylko tyle masz sil. ludzie byliscie w tak ciezkim stanie jak zagubiony83? tak, nie? bo, jesli nie to nie zrozumiecie o co chodzi. to tak jakby tlumaczyc czym jest sex czlowiekowi ktory nigdy go nie uprawial. na dola i na mysli samobojcze polecam amitryptyline. stary lek, ale skuteczny, bo jest silny. mowia ze ma liczne skutki uboczne. ale jakbym mial sie patrzec na skutki uboczne kazdego leku to zadnego bym nie bral. nie sprobujesz nie dowiesz sie. zagubiony83 czujesz emocje, masz uczucia? wiem ze cie korci zeby sie ewakuowac z tego swiata. niech cie twoja kobieta pilnuje czy bierzesz leki.
  16. jesli taki rodzaj schizofrenii istnieje to wiem ze podobno jest niewyleczalny albo czlowiek zostaje w takim samopoczuciu do konca zycia. po jaka cholere wy sie skupiacie na nazwie choroby. tu sie raczej trzeba skupic na chemii i zastosowac takie tablety ktore by pomogly. brak uczuć jak tam u ciebie ze zmeczeniem? jestes zmeczona pomimo tego ze sie wyspalas? co robisz przez caly dzien? wychodzisz gdzies czy tylko dom i komp? [Dodane po edycji:] jak nie ma emocji, brak motywacji to wrzucaja to do jednoego wora ktorym jest schizofrenia prosta, a potem lecza neuroleptykami. ludzie leczylem sie neuroleptykami i jedyne co to tylko przytylem, a poprawy zero.
  17. requip zaczne brac we wtorek. jesli to nie pomoze to jestem w czarnej dupie. bo stawiam wszystko ze to chodzi o dopamine. by the way. widze ze coraz wiecej ludzi ponizej 20-tki. k.urwa co jest? ja tez mialem stresy, ale nie zeby od razu na forum albo do psychiatry. bo to jest wlasnie wychowanie bezstresowe. w domu glaszcza a w budzie stresuja. i potem czlowiek nie moze wytrzymac. ale prawda jest taka ze sa ludzie odporni na stres i podatni na stres. podatni nic z tym nie zrobia bo sa jakby na tej samej czestotliwosci co stres. maja leki, a stres tylko poteguje uczucie przytloczenia. wystarczy zmienic czestotliwosc i wszystko zalatwione. [Dodane po edycji:] to w koncu czujecie cos czy nie? to jest temat nie czuje, a wy piszecie ze czujecie lek. w jaki sposob czujecie lek? czy emocjonalnie czujecie lek czy tylko czujecie napiecie w ciele? bo to sa dwie rozne rzeczy. mozna sie bac i wtedy czlowiek trzesie sie, zamarza w ruchu ogolnie paralizuje go strach w ciele, ale nic nie czuje emocjonalnie. ciezko to wytlumaczyc ale ja wlasnie tak mam, ze jak jestem wkurzony to podnosze glos, czuje ze mi przybywa energii, ale emocji zero i dlatego potrafie szybko sie opanowac, zgasnac.
  18. wg mnie 2 miechy wystarcza na to zeby lek zadzialal. a tak poza tym to lek jest ciezko dobrac. to jest jak w parze. jesli osobniki dobrze sie dobiora tzn beda zgodne to dlugo przetrwa ich zwiazek, a jesli nie dobiora sie wlasciwie to nastepuje rozwod. w twoim przypadku to rozwod. czyli trzeba zmienic lek. a chyba wiesz jak ciezko jest znalezc odpowiednia osobe lub kolege z ktorym mozna sie podzielic swoimi troskami.
  19. jak sie u was zaczelo zanikanie emocji? ile czasu to trwalo? czy bylo to stopniowe czy was sieknelo z dnia na dzien? jest cos takiego jak requip modutab czyli tablety o przedluzonym uwalnianiu czyli bierzesz jedna tablete na dzien zamiast np. 2 na dzien. no ale sa drosze jak zwykle, bo to co lepsze musi byc drozsze.
  20. nie chce tu wystepowac w roli szajbusa, ktory widzi wszedzie spisek, ale cos w tym filmie chyba sie jednak zgadza z rzeczywistoscia. zwlaszca te zombie. czyzbysmy to byli my? bez woli do dzialania? sluchajcie tego co ten facet mowi, nie jak mowi, tylko co mowi, bo jak bedziecie patrzec sie na jego gestykulacje i podniesiony glos to gowno sie dowiecie. http://youtube.com/watch?v=WA5Sg8zlWu8 jesli chodzi o leki na parkinsona to lekarz psychiatra przepisal mi requip, ale ja z nia rozmawialem na ten temat wczesniej zanim mi to przepisala. marszczyla czolo, bo mowila ze MOGĄ wystapic objawy wytworcze w stylu omamy, ale ludzie jak ja mam tak gnic do konca zycia to lepiej probowac niz nic nie robic. nikt k.urwa nie zrozumie jak sie czuje czlowiek bez emocji. k.urwa nawet lekarz nie wie co to za ch.ujowy stan. powiedzcie jakie opinie na temat TEGO CO facet mowi.
  21. aha, u mnie zanik emocji nastepowal stopniowo wydaje mi sie ze przez jeden rok, ale tego nie moge byc pewny. ale stopniowo to na pewno i dlatego jestem pewny, ze nie jest to patologicznie utrwalony mechanizm obronny. po prostu stopniowy spadek poziomu dopaminy. tutaj historia miko84 http://www.nerwica.com/chyba-znalaz-em-leki-dla-mnie-t16657.html?hilit=requip
  22. nie wiem. ja bylem na tzw. hipnozie i jedynie mnie potem szyja bolala. nie lubie jak ktos mi wmawia jakies bzdury i ja mam je wykonywac. chyba sie nie nadaje do hipnozy, bo ja nie uznaje zadnych, ale to zadnych autorytetow i w wiekszosci wypadkow musze sprawdzic czy cos kto mi mowi to prawda. facet odwalal jakies czary. mowil o tym ze we mnie wszedl zly duch i ze trzeba go wypedzic. to jest normalne? 150zl za godzine. nawet psychiatra tyle nie kosztuje. wiec powiedzialem sobie zadnych wrozek, zadnej bioenergoterapii, zadnej hipnozy, akupunktury, sokow w duzych ilosciach ktore to podobno maja wyplukac toksyny z organizmu, zadnej witaminy C w ogromnych ilosciach, zadnej ubzduranej teorii ze w organizmie gromadza sie pasozyty i robaki w mozgu i dlatego jest choroba psychiczna, zadnej teorii, ze jedzac tylko tluste rzeczy czlowiek pozbedzie sie chorob zadnych zapperow po prostu zadnej alternatywnej terapii i zadnej alternatywnej medycyny. juz teraz wiem, ze alternatywna znaczy zwodnicza. a czemu ludzie wierza w medycyne alternatywna? bo sie zawiedli na lekarzach i medycynie powszechnej, regularnej. i to jest blad. bo w medycynie powszechnej prowadza badania. a w alternatywnej prowadza jakies badania? chyba jestescie smieszni. ile ja sie tego gowna naczytalem. a to wszystko bez zawod na medycynie powszechnej (to ze jeden lekarz ci nie pomogl to nie znaczy ze inny ci nie pomoze) i jednoczesne robienie sobie nadzieji, ze jesli nie powszechna to alternatywna. bo w koncu alternetywa to wybor. ta jasne. a motyw jest taki ze wszytkie te alternatywne metody sa na wszystkie choroby. na wszystkie choroby? moze jeszcze po hipnozie zostane burmistrzem miasta. sa tabletki w 1 na bol glowy, na bol plecow, zeba, no ale nie zeby na choroby psychiczne, dermatologiczne, somatyczne, gastryczne, pulmunologiczne i tak dalej. przedstawiciele alternetywnej medycyny mowia ze to wszytko da sie zalatwic tym jednym pananceum, ktore oni oferuja. co sie stalo z gosciem rece ktore lecza? ta ladowanie wody pradami bioenergicznymi. ludzie rece nie wytwarzaja zadnego pola elektromagnetycznego, ale ludzie we wszystko uwierza jak sa w desperacji. i wlasnie takie magiki na tym zeruja i potem kasiore trzepia. oni po prostu podchodza do tego psychologicznie. nadzieja, chciwosc i strach sa emocjami, ktore tak kieruja ludzmi w odpowiednio uksztaltowanej formie, ze ludzie sie nawet nie skapna o co chodzi. [Dodane po edycji:] macie tu liste Dopamine Reuptake Inhibitor (DRI, DARI) Pharmaceutical Drugs Amineptine (Survector, Maneon, Directim) Benzatropine/Benztropine (Cogentin) Bupropion (Wellbutrin, Zyban) Dexmethylphenidate (Focalin) Esketamine (Ketanest S)[5] Etybenzatropine/Ethybenztropine (Panolid, Ponalid, Ponalide) Fencamfamine (Glucoenergan, Reactivan) Fencamine (Altimina, Sicoclor) Ketamine (Ketalar, Ketaset, Ketanest, Ketaject) Lefetamine (Santenol) Medifoxamine (Cledial) Mesocarb (Sidnocarb, Sydnocarb) Methylphenidate (Ritalin, Concerta) Nefopam (Acupan) Nomifensine (Merital) Pipradrol (Meretran) Prolintane (Promotil, Katovit) Pyrovalerone (Centroton, Thymergix) Tiletamine (Telazol, Rompun) Tripelennamine (Pyribenzamine) niektore zostaly wycofane, nie ktore na parkinsona, niektore na ADHD. wiec czytajcie co macie zamiar brac. ale sa ludzie na forum ktorzy juz eksperymentowali. np. taki miko84
  23. u mnie jedynym, ale uporczywym skutkiem ubocznym brania wellbutrinu xr w dawce 450mg jest kał w konsystencji gestej klejacej masy. zeby sie wyproznic to musze tak przec, ze mi sie uszy i nos zatykaja. musze zjechac w dol z dawka, bo sie wykoncze. jeszcze mi zylka peknie i bedzie trup. nie na serio takie parcie na maxa jest niezbyt bezpieczne.
  24. nic nie czuje. smutku to w ogole nie ma. milosci nie ma. radosci nie ma. nie ma lęku. jest tylko monotonia. pustki nie ma, ale jest jakby czysto. dlatego sa problemy z pamiecia krotkotrwala. a zeby zapamietac to musze w cholere razy powtarzac, ale i tak pozniej pamiec zanika. nie jest to jakos specjalnie uciazliwe. da sie z tym zyc, ale zyciem bym tego nie nazwal. przede wszystkim nie masz celu, nie czujesz sensu życia, ale tez nie rozmyslasz o egzystencji jak filozof. po prostu siedzisz w domu, napiepszasz w klawiature i czekasz az lekarz dobierze ci lek, ktory wreszcie zacznie dzialac jak nalezy. to jest czekanie, tak jakbys czekal na autobus. czekasz, czekasz, czekasz i jeszcze raz czekasz, a ten autobus nie przyjezdza i nie przyjezdza, ale nie czujesz zwatpienia, bo nic nie czujesz przeciez. i tak jest w tym stanie. czekasz, czekasz az ci sie polepszy. az cie w.ypierdola z domu do pracy. a potem jak cie w.ypierdola z pracy do domu, bo rady juz nie dajesz, bo nie czujesz do niczego motywacji. nie ma zwatpienia, nie ma podniecania sie. masz surowy obraz tego co sie dzieje w swiecie, bo takim go wlasnie postrzegasz. bez emocji. moznaby to wykorzystac, ale bez emocji to jeden grzyb. jak piepszony robot. bo czujesz sie jak robot, ale tez nie ma obojetnosci. bo chyba nie byloby ci obojetne jakby ci mieli uwalic reke siekiera. i teraz nie wiem czy to jest reakcja emocjonalna czesci mojej psychiki, ktora czuje emocje, ale jest poza moja swiadomoscia czy jest to logiczne myslenie, bo jak mi uwala reke to nie bede mogl sie po d.upie drapac. jakby mi bylo obojetne czy chce zyc czy nie to nie wiem czy bym tu teraz pisal na forum. glownie w tym wszystkim chodzi o to, żeby czuć sens życia, mieć motywacje do działania, zeby byla nagroda w postaci emocji, a nie jak tu, ani kop w d.upe ani prezent. bez warunkowania. tak jak psy pawlowa, ktore po ilus tam razach jak zostaly porazone pradem zwatpily, sie poddaly i potem bylo im wszystko jedno czy je raza czy nie. ale tu paradoks jest taki, ze ty jednak walczysz. to tak jakbys byl pod woda i sie topil, ale za wszelka cene chcialbys zaczerpnac powietrza. instynkt. i juz. ale instynkt moze byc skierowany przeciwko tobie, ze bedziesz jak nakrecony chodzil, zeby sie ukatrupic. bo chodzi o to w tym, zeby pozbyc sie bolu psychicznego, za wszelka cene. jak mowie za wszelka tzn tez kosztem pozbawienia siebie zycia jakby ktos nie wiedzial. no ale to trzeba byc w ciezkiej depresji i miec mysli samobojcze, zeby umiec pozbyc sie bolu w sposob powodujacy utrate zycia.
×