Skocz do zawartości
Nerwica.com

komosa

Użytkownik
  • Postów

    47
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez komosa

  1. komosa

    witam ponownie

    tylko dla mnie teraz największym problemem jest alkohol, bo cóż z tego, że mają mi pomóc, jak ja ich działanie zagłuszam jak tylko sie da...
  2. komosa

    witam ponownie

    Nie wiem od czego mam zacząć... Pewnie od tego, że dawno mnie tutaj nie było, bo uznawałam zazwyczaj, że to jest zbędne i głupie... ale problemy, problemy... żadnych ludzi którzy rozumieją, samotność w domu, brak zajęć... Pewnie nikt mnie nie pamięta... Mam nerwice lękową od ponad roku, problemy z wychodzeniem z domu na dłuższy czas... odstawienie tabletek z wlasnej ochoty. No i problemy sie nie tyle nasiliły co skomplikowały. Od niedawna biorę Elicee... zwlekałam z pierwszą tabletką, bo wiem, że mam przez problemy poważne problemy alkoholowe. Gdy juz wzięłam tą pierwszą tabletkę, uważałam, że z alkoholem koniec, bo w koncu jestem dorosła, odpowiedzialna... Jednak nie... Tabletki biorę, piję codziennie, nie potrafie sobie odmówić, a gdy ktoś zwraca mi na to uwage (zwykle mój chłopak z którym obecnie mieszkam), zaczyna sie agresja. To jest chore, bo wiem, że aby, móc pić swobodnie i (nie oszukujmy sie), niszczyć sie bez ograniczeń, bylabym w stanie go zostawić. Nie panuję nad swoim życiem. Jak to stwierdziła psychoterapeutka, picie i zaburzenia jedzenia to są jedne z większych moich działań autodestrukcyjnych. Nie radzę sobie, bardzo powaznie sobie nie radze. Wychodzę zwykle jedynie w poniedzialki na psychoterapie i do pobliskiego sklepu po alkohol... Tyle... Co najgorsze (a może i nie takie najgorsze), wśród ludzi jestem niesamowicie radosna, zagaduje wszystkich żartami... ale takich dni jest mało... i całe dnie przewaznie siedze w domu. Wszystko mi sie komplikuje Witam wszystkich jeszcze raz ciepło
  3. Przez cały dzien chce siedziec w łóżku:( wszystko mnie zniechęca, wszyscy są przeciwko mnie, nic sie nie uklada... Budząc sie o godzinie 12 wszystko mnie zasypalo jak lawina Jedyne co mnie trzyma przy życiu to moje szczury, które nigdy nie mają o nic pretensji i zawsze sie cieszą z mojej obecnosci
  4. komosa

    Skojarzenia

    zakon - śluby czystości
  5. 1. Jeśli nic takiego nie pisze w skutkach ubocznych (a przed chwila sprawdzałam i nic na ten temat nie wspomniano) to chyba nie ma sie czego obawiać. Na moich obecnych tabletkach które teraz biore pisze, że może zdarzyć się przytycie (co też nie jest powiedziane - a narazie nie zauważyłam żadnej zmiany swej wagi). 2. Tego to ja nie wiem. raczej lekarza sie zapytać powinno (jeśli nie pisze na ulotce informacja na ten temat) 3. Ja odstawilam Citabax zbyt szybko (po 3 tygodniach), żeby widzieć poprawę... 4. Ja łączyłam i nie było fajnie. Lepiej nie igrać, nawet jak bardzo sie chce, a wiem po sobie że to jest raczej trudne... ale warto Pozdrawiam
  6. Mam jakąś wizytę w środę... najgorsze jest to, że już to będzie któryś lekarz z rzędu, któremu bede musiała mówić o swoich problemach, a im więcej ludzi je zna, tym bardziej mnie one drażnią i przytłaczają... Nie wiem czy dobrze myślę, ale chciałabym jakiś mocno otumaniający lek, który wyleczy, a nie jak teraz lek, który ma leczyć, a gówno czyni... Ja już nie mam do nic siły i zapewne jak każdy z Nas, chciałabym juz mieć z tym raz na zawsze święty spokój
  7. komosa

    Powiedzieliście?

    verdemia, moi rodzice też byli tym przerażeni... Tylko jak sie tam znalazłam, to zaczęłam być sama przerażona i nie dało rady tam wysiedzieć. Jak już sie bedziesz wybierać do szpitala to zastanów sie, a jak sie zastanowisz, to postaraj sie wybrać szpital bardzo dobry... Bo mi sie nie poszczęściło, niestety... Co do wiedzy znajomych o mojej chorobie, to owszem, wiedzą, Ci co chcą wiedzeć, co pytaja... Nie ma sensu ukrywać, bo jak przyjdzie co do czego, do ataku w ich obecności, to sie przecież mogą przestraszyć, w gorszych sytuacjach również zniechęcić do człowieka - bo nie zrozumieją... dziś pierwszy raz wyjdę z kumpelą z domu (atak pewnie niewykluczony)... Powiem szczerze że jestem ciekawa reakcji kumpeli ... bo ja juz sie zaczynam przyzwyczajać i no wiadomo wątpić w poprawę...
  8. koszatniczko, ja mam tak samo jednak z o wiele mniejszymi odległościami, ale nie tak bardzo jak to miał 19_latek. Staram sie wychodzić gdzieś, co zawsze kończy się płaczem... U Ciebie jest to problem trochę większy, bo codziennie jeździć ponad 200 km to trochę uciażliwe czasowo, i ekonomicznie... No ale czego sie nie robi dla zdrowia najważniejsze zrozumienie otoczenia! (ja mam z tym problem i wole wychodzić z domu z mama, bo ona już jest przygotowana, że zacznę płakać, tak jak mój chłopak. A inni? Jak zareagują, gdy sie popłaczę np.przed żywopłotem, a potem zacznę sie do nich tulić i prosić, zeby mnie bronili przed każdym złem tego świata? Byłby śmiech, lub przerażenie. Albo albo...)
  9. no zobaczymy... . Wyprosiłam Hydroksyzyne od lekarza... Za jakieś półtorej godziny mam wyjść z domu... Już od kilku godzin narasta we mnie nieprzyjemny lęk i stres... Nie wiem kiedy mam go zażyć... Pomyślałam, że godzine przed wyjściem bedzie w miare ok. A jak na mnie podziała to sie okaże...
  10. Ja ostatnio nie potrafie sobie radzić z atakiem... Jest mi strasznie za każdym razem... Byłam w sklepie, poczułam że cos jest nie tak i sie rozpłakałam. Musiałam sie przytulić do osoby z którą tam byłam (w tej sytuacji mama). dziś. Wizyta u lekarza. Wyszłam odpowiednio później, żeby nie czekać w kolejce... Jak na złość, 3 osoby przede mną jeszcze. No nie ma cudów, przeraziłam się! Atak za atakiem co 1-2 minuty. Płacz, kołatanie serca (mama chciała rozładować sytuacje pocieszyć i zażartowała, że ruszam cyckiem jak uszami - tak mi serce bilo). Brat wyciąga mnie do sklepu żebym z nim poszła, bo stwierdził że chciałby zobaczyć jak płaczę nad mrożonkami. Wszędzie płacz, płacz, płacz... Odwodnić sie można. Melisy piję po naście, albo i dziesiąt na dzień (niekiedy z dwóch-trzech torebek) i nic... Po prostu nic. Jak nie mogłam tak nie mogę nadal być poza domem na dłuższy moment. wydaje mi sie ze juznie ma żadnych postępów, że mi sie wszysko zatrzymało, i bedzie tak zawsze Płacz, płacz, płacz... I wszystko drażni przez to!
  11. komosa

    Skojarzenia

    latawiec-latawica
  12. i się okazało kim dla mnie są rodzice... Psycholog wywnioskowała, że emocjonalnie jestem uciskana, z jednej strony tak, a z drugiej inaczej... Typowa manipulacja mną przez rodziców. I tyle Uzasadnione przez psychologa... O... I takie jest wsparcie u mnie Jak powiedziałam ze jade na festiwal (nie mam pojęcia jak to zrobie, chyba sie zesram tam ze strachu!!) to siedo mnie przestali odzywać... uznając ze to jest zły pomysł... NIe wiem jaki to jest pomysł... Sama tego nie wiem... Ale ponownie manipulują. NIe odzywają sie. A potem,"kto jest ważniejszy? Festiwal, czy Twoje zdrowie? Znajomi, czy rodzice?"... Szkoda słów
  13. Jadis, dziękuje że przynajmniej Ty wiesz że dam radę. Ja czasami w to wątpię Ale w niedziele w kościele znalazlam obrazek z napisem z tyłu "Wszytsko mogę w tym który mnie umacnia". Więc... Tylko brać sie w garść Wszyscy jesteście kochani Ah...
  14. Mój dzień dzisiejszy... i wczorajszy... Postanowiłam pojechać na festiwal. Stresuje się ogromnie i boję niesamowicie, ale powiedziałam sobie, że stawie temu czoła. I pokażę rodzicom (którzy uważają ze festiwal to zły pomysł), że dam radę. Czy wystarczy samozaparcie? ZObaczymy... Nie wiem czy by nie wziąć dodatkowo jakichś tabletek uspakajających ze sobą... Ale nigdy takich nie brałam prócz psychotropów i nie wiem co bym mogla dostać w aptece bez recepty dobrego na uspokojenie... Wie ktoś? Bo sie kompletnie na tym nie znam A tak nawiasem mówiąc psycholog mi powiedział, że powinnam gdzieś wyjechać (bo stwierdziła, że środowisko domowe źle na mnie działa, że manipulują mną )
  15. Ja nie wiem kto ma racje, ja nie wiem co mam myśleć... Rodzice, zwłaszcza matka powtarza mi że powinnam sie cieszyć, że inni nie mają takich problemów jak ja i że potrafią żyć normalnie... A że ja mam teraz takie życie... To już nieważne? mam sie cieszyć, że inni sie swietnie bawią. Na samą myśl wściekłość we mnie wzbiera... Przykro mi. Nie potrafie inaczej!! chciałabym, żeby człowiek który mnie w to wpędził odpokutował!! Bo żebym ja pokutowała za jego błąd, to mnie nie bawi ani troche...
  16. Nie chce narzekać, ale... nie mam wyjścia... U mnie jest tragicznie... Był lęk. Spotkania z lekarzami, psychiatrzy, psycholodzy... Leki. Moge wyjsc już poza mieszkanie, czasami nawet bez lęku, a czasami boję sie z samego faktu, że lęku nie mam i napewno zaraz przyjdzie... Z tym sobie troszke radze już lepiej, stopniowo... Małe spacerki dziennie, na końcu pozitif wzmocnienie (nowa kupiona książka)... Ale pojawił sie inny uciążliwy problem. Stałam sie agresywna jak nie wiem co... ! Krzycze, rzucam rzeczami, trzaskam wszyskim... na wszystkich. Nic mi nie pasuje... JA nie wiem... Właśnie sie pokłóciłam z chlopakiem, wykrzyczałam mu żeby wyszedł... Wyszedł, wrócił z wyrzutem że go nie powstrzymałam przed wyjsciem... A czemu miałam go kłamać? nie chcialam żeby wracał... No czuje sie paskudnie jednym słowem!!! Bo ranie najbliższych... I wydaje mi sie że to jest żal... ogromny żal... Że mój facet, przez którego ogólnie dostałam tych lęków i nie moge wyjsc z domu normalnie jak każdy, chodzi na imprezy, jedzie na koncert (na który czekałam cały rok)... po prostu swietnie sie bawi... A ja siedze jak ciele w domu i nie moge nigdzie daleko pojechać!! Żar wielki, żal!!
  17. komosa

    Skojarzenia

    kupa śmiechu - kupa
  18. nie potrafie nazwać swoich uczuć... Zebrałam siew końcu w sobie i pojechałam do psychologa, potem do psychiatry... Jak sie mama dowiedziała, że zostałam skierowana do kliniki psychiatrycznej... chyba patrzy na mnie jak na wariatkę... Głupio mi, jak na mnie patrzy, bo sama przez jej wzrok zaczynam sie tak czuć...
  19. słucham jej w kółko, na przemian z [Dodane po edycji:] http://www.youtube.com/watch?v=beEzNIq0Hqw
  20. A ja mocno wierzę we wszystko co sobie wymarze Bo wiem że istnieje takie cos jak prawo przyciagania. Tylko juz potem inni postrzegają mnie jak niepoprawnego marzyciela, który mówi "dzis wygram w totolotka. Wiesz, zrobiłam już sobie nawet listę na co to wydam" i siedze godzinami, przeszukuję internet, po ile to po ile tamto, żeby dokładnie na wszystko mi wystarczyło. Nie zniechęcam się... Przynajmniej marzenia odciągają od myślenia o lęku itd.
  21. Ale ja chcialabym sie leczyć, tylko nie potrafie dotrzeć do lekarza. Poza domem...? Najpierw jakoś muszę z niego wyjść... a później przeżyć 20 minut w samochodzie jak nie więcej... a dla mnie 2 minuty to juz za dużo. Nic, trzeba sie odstresować troche... Dziś czwartek, a do wtorku jeszcze daleko...
  22. U mnie znów źle jak ktoś chce iść ze mną, bo staje się agresywna i nie panuję nad tym co mówię i krzyczę. A sama... też źle... bo oszukuję i nie idę w efekcie tego.
  23. No widzisz, każdy człowiek jest inny i ma inne podejście chociażby do takiej sprawy Co do kobiet i kłamstewek, to też zależy od charakteru (ja nie wyobrażam sobie kłamać kogokolwiek, bo potem miałabym cholerne wyrzuty sumienia - co prowadziłoby do wiecznego niepokoju i obawy przed zdemaskowaniem). A z tym ratunkiem to lekka przesada jak dla mnie
  24. Tylko u mnie to idzie w drugą stronę, gdy wmawiam sobie coś, że nic nie bedzie i mam to gdzieś, zajmuje myśli czyms innym, to mój lęk/nerwica w akcie obrony przed UDAWANYMI i WYMUSZONYMI myślami sie nasila Nie umiem sobie nic wmówić, bo jest gorzej wtedy...
  25. A czy nie myślicie o tym np. że po seksie z prostytutką, jakiś czas później spotkacie tą "jedyną"... i gdy spyta w prost, czy korzystaliście z takich usług, skłamiecie, czy powiecie wprost? Jak skłamiecie, to gdzie szczerość w związku? A gdy powiecie prawde, wtedy ona moze patrzeć na Was zupełnie inaczej (może nawet z niechęcią). Takie wydarzenie z przeszłosci (nawet jeśli trwa chwile) moze się odbić na przyszłosci Ale to oczywiście zależy od dziewczyny i jak ona sie na to zapatruje. U mnie by to nie przeszło...
×