Skocz do zawartości
Nerwica.com

Harper

Użytkownik
  • Postów

    76
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Harper

  1. A te Bieszczady to konkretnie gdzie?
  2. Ale to "ich" świat jest ten właściwy. Bo to my mamy wypaczone spojrzenie na rzeczywistość. Ja staram się zmuszać siebie do patrzenia na świat oczami innych. Tłumaczę sobie, że sytuacje dla mnie stresujące są tak naprawdę neutralne, a tylko ja "podłączam" pod nie swoje lęki. Staram się brać przykład ze zdrowych ludzi. Np. ja odczuwam w jakiejś sytuacji lęk, ale tłumaczę sobie, że przecież inni tego lęku nie odczuwają, czyli sama sytuacja jest bezpieczna, a lęk jest tylko w mojej wyobraźni.
  3. Oj przepraszam, ale nie zwykły .Z ludźmi których tam poznałem niejedna wódkę wypiłem . Poza tym ,nie spotkałem tam człowieka bez średniego wykształcenia, także jest z kim porozmawiać . W kompleksie znajduje się sauna fińska ,solarium. Na przeciwko jest stadnina koni,gdzie można wypożyczyć konia na godzinkę lub dłużej ,śmigając po okolicznych długich trasach. 20 km od ośrodka jest piękny kryty basen plus sauna i solarium. Dwa razy w tygodniu są zajęcia tzw. ''społeczności'' jaki i ''opieka'' psychologa raz w tyg. Jest również rozmowa z psychiatrą 2 razy na tydzień (nie po kilka minut ,ale nawet godzinami), prowadzącym jak i dyżurującym .Wieczorami organizowane są małe koncerty w jednej z sal plus tzw.' 'żużel'' ;P czyli potańcówka . Suma summarum, jestem zadowolony z pobytu w tym pięknym ośrodku. Jednym słowem: niemalże spa!
  4. Ja bym znajomym pokazywała zdjęcia i mówiła, że spędziłam wakacje w luksusowym kurorcie A niech zazdroszczą! W sumie to taka dowartościowana się poczułam jak zobaczyłam ten zameczek - bo nie każdy tam może pojechać, a ja mogę, bo mam nerwicę
  5. Mnie ten zameczek też zachwycił Chętnie bym się tam poleczyła. Ale tam trzeba pojechać, a z tym u mnie największy problem.
  6. A ja uważam, że samo patrzenie na ceny jest uzdrawiające - od razu doszłam do wniosku, że nie jest ze mną jeszcze tak źle.
  7. Harper

    [Kielce] i okolice

    U mnie na ten przykład w sobotę sieć nie działała. Na szczęście nana ma mój numer na komórkę, więc się wymieniłyśmy informacjami. A co do Bieszczad, to, no cóż, ja sie wybieram w tym roku w Bieszczady ale z mężem i dzieciakami gdzieś w okolice Cisnej (chociaż nie wiem, dokąd konkretnie, bo nie przypominam sobie tam miejsc, gdzie można przyjechąć z dziećmi). Sama na pewno nie [ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:16 am ] No, i widzę, że znowu cisza.... My z Naną już po spotkanku - było miło i sympatycznie (przynajmniej ja tak uważam ) Miło było powiedzieć drugiemu człowiekowi, co mnie gryzie od środka. To kiedy się spotykamy w szerszym gronie?
  8. Harper

    [Kielce] i okolice

    SLVK, rany, ale mi głupio. Ale nie deklarowałeś się, że będziesz. Zresztą, skąd wiesz, że nas nie było, skoro nie wiesz jak wyglądamy?
  9. Harper

    [Kielce] i okolice

    SLVK, czy to znaczy, że Ty przyszedłeś? Byłam przekonana, że tylko ja i nana mamy realną chęć się spotkać!
  10. Harper

    [Kielce] i okolice

    Chciałabym ale nie wiem, czy dam radę. Postaram się jednak. A tak w ogóle to proponuję żebyśmy stworzyli regularną grupę wsparcia. Jak alkoholicy. Co Wy na to?
  11. Harper

    [Kielce] i okolice

    Cześć MichalCK, a dlaczego się nie leczysz? Myślę, że gdyby było bardzo źle, to byś się jednak wybrał do lekarza. A co do spotkania, to sama zaczynam mieć wątpliwości - tzn. zasialiście je we mnie No, bo niby faktycznie, o czym my tam będziemy gadać, skoro nawet na forum niewiele mamy sobie do powiedzenia, o czym świadczy ogólna martwota w tym dziale
  12. Harper

    [Kielce] i okolice

    Jestem przeciwna integrowaniu się po drodze, bo jeszcze nigdy mi to nie wyszło Natomiast na Wiedeńską nie nalegam, chociaż tam mają fajne mięciutkie kanapy, przy których kilka osób spoko się zmieści. Może być choćby Lukrecja. O ile ona jeszcze istnieje.
  13. Harper

    [Kielce] i okolice

    Spoko, może być w weekend. Ja się zasadniczo dopasuję. Wprawdzie mnie najbardziej pasuje na tygodniu do 14 (bo wtedy mam nianię do dzieci, a ona sobie z nimi radzi najlepiej), ale w weekend też może być. Mąż sie zajmie potomstwem.
  14. Harper

    [Kielce] i okolice

    Nana, priv Ci wysłałam. Z propozycją zmiany godziny, bo jak mamy być tylko my dwie.... No, chyba że inni przyjdą cichcem, siądą w kącie i będą nas obserwować [ Dodano: Dzisiaj o godz. 5:31 pm ] No i ze spotkania nici No, ale trudno, następnym razem na pewno się uda. A tak w ogóle, to piszcie kochani, kiedy by wam posowało spotkanie. Spróbujemy tak ustalić, żeby każdy mógł przyjść.
  15. Harper

    [Kielce] i okolice

    Hej, ludzie, może jednak jest więcej chętnych na spotkanko?
  16. Harper

    [Kielce] i okolice

    To ja rzucam propozycję: PONIEDZIAŁEK (najbliższy) GODZ. 17, KOKNEJ na Koziej. Tylko jak się rozpoznamy? Bo chyba nie wszyscy mamy szaleństwo w oczach?
  17. Harper

    [Kielce] i okolice

    To musi być takie miejsce, gdzie można usiąść wokół dużego stołu i pogadać. Kto zna lokal z dużymi stołami? Kiedyś na Bodzentyńskiej była taka knajpa, ale chyba już jej nie ma. Tak do sześciu osób to sie zmieści przy stoliku w Wiedeńskiej, no chyba, że któremuś z Was przeszkadza siedzenie blisko innych osób
  18. Harper

    [Kielce] i okolice

    Ja! Ja! Ja też chcę!
  19. Harper

    [Kielce] i okolice

    Hej! Odezwijcie się! Napiszcie, że Wam lepiej. Bo mi gorzej i wydaje mi się, że z tego się nie wychodzi....
  20. Cześć wszystkim zakompleksionym. Byłam paskudztwem, wyglądałam okropnie. Rodzina utrzymywała mnie przez 21 lat mojego życia w przekonaniu że jestem brzydka i beznadziejna - niektórzy czynnie, inni biernie. Tzn. Niektórzy rzucali te teksty otwarcie, inni im nie zaprzeczali. Byłam strasznie zakompleksiona, bo uważałam, że mają rację. Bo jak ktoś z krzywymi zębami, ale to bardzo krzywymi może nie być uważany za paskudztwo? Pewnego pięknego dnia wyjechałąm z domu i zaczęłam studia. I to był początek najcudowniejszego okresu w moim życiu. Trafiłam do pokoju w akademiku z dziewczyną, na której widok pomyśłałam sobie: o matko! ona jest jeszcze brzydsza niż ja! A wiecie co się potem okazało? Ona miała ogromne powodzenie wśród facetów. Zaprawdę powiadam wam, fenomen, który powalił mnie z nóg! Ona była taka, jaka ja ze swoją brzydotą nigdy nie odważyłam się być: zadbana, zalotna, pewna siebie, lgnąca do ludzi, nawiązująca kontakt. Kreowała się na atrakcyjną i po pewnym czasie wszyscy faceci ją za taką uważali! Każdy się w niej zakochiwał! Zaczęłam się od niej uczyć i.... osiągnęłam sukces. Byłam traktowana jak piękność, pożądana, adorowana Czułam się piękna, atrakcyjna i byłam taka szczęśliwa! To był najcudowniejszy rok mojego życia. Ku zdumieniu mojej mamy przestałam się nawet garbić. Cztery lata później zachorowałam na nerwicę. Dziś, po siedmiu latach jestem obiektywnie piękna: ortodoncja naprawiła błędy natury, wizażystka zmieniła kolor włosów, pieniądze mojego męża dały mi atrakcyjne ciuchy, o jakich w tamtym magicznym roku mogłam tylko pomarzyć! I jestem nieszczęśliwa, czuję się brzydka, beznadziejna, zahukana, zakompleksiona. Nie mam odwagi rozmawiać z ludźmi, nie ma we mnie tamtej zalotnej otwartości, czuję się do tego głupia i bezwartościowa. Uwierzcie mi: wasza uroda nie ma żadnego znaczenia. Większość ludzi ma kompleksy - zarówno faceci, jak i kobiety. Dlatego wolą towarzystwo innych niedoskonałych, bo przy nich czują się bezpiecznie. Uwierzcie w siebie!
  21. Weroniczko, bardzo Ci dziękuję za tego posta. Chyba go sobie wydrukuję i będę czytać jak mantrę w chwilach kryzysu, bo ciągle się boje, że wpadnę w taki stan, z którego nie da się mnie wyciągnąć. A mam dziecko i przecież muszę żyć - notabene po jego urodzeniu doszłam do wniosku ze się wkopałam na całego - kiedyś zawsze mogłąm z tego pociągu zwanego życiem wysiąść (jakby co...) - teraz już nie mogę!
  22. No i co teraz Oliwia zrobisz? Położysz się i umrzesz? Co to znaczy, że Cię pokonała? Masz zamiar tak leżeć w tym łóżku aż co? aż umrzesz? Otóż leż sobie moja droga i czekaj na ten koniec, tylko że muszę Cię zmartwić: od tego się nie umiera. Można się poryczeć, można pohisteryzować, można zamknąć się w szafie - śmierć nie przyjdzie. Leż, aż stwierdzisz, że z tego leżenia nic nie wynika: leżysz, leżysz i nic. Wtedy wstań i idź dalej.
  23. Harper

    Moje dziecko.

    cześć dziewczyny Po pierwsze: jak która zemdleje na ulicy, to spoko: ludzie pozbierają, docucą, ewentualnie wezwą pogotowie, a dziećmi się zajmą. Po drugie: w domu: zemdleć może każdy, nieznerwicowany też. Regułą jest, że jak człowiek zemdleje, to po jakimś czasie "odmdlewa", czyli dochodzi do siebie. W najgorszym przypadku ockniecie się na podłodze, a wasze dziecko będzie w dalszym ciągu układało klocki w pokoju obok, ewentualnie (wg najczarniejszego scenariusza): będzie ryczało siedząc obok was. Wtedy trzeba mu powiedzieć, że mamusia się zdrzemnęła na chwilkę . Po trzecie: wcale nie jesteśmy złymi matkami i żonami. Bo się staramy bardziej niż nieznerwicowane. Nie łazimy po knajpach z koleżankami, nei wyjeźdżamy na trzytygodniowe wakacje w tropiku zostawiając dzieci z obcymi ludźmi, bo akurat mamy ochotę, nie robimy kariery wg zasady: "mnie się też coś od życia należy" i "ja jestem ważna", nie zdradzamy mężów i rozbijamy rodziny. Generalnie mamy dużo więcej zalet niż inne żony i matki, mamy tylko jedną wadę: nerwicę. Ale bez niej nie byłybyśmy takie doskonałe
  24. Cześć wszystkim. Może ja nie za bardzo na temat, ale mi się skojarzyło... A wiecie oczywiście, że są ludzie po operacjach jelita grubego, ktorzy nie wypróżniają się standardowo, tylko chodzą z woreczkami, to się bodajże stomia nazywa? I wiecie, czego oni się najbardziej boją? Że w wyniku np. zatrucia pokarmowego (muszą trzymac dietę i bardzo uważać na to, co jedzą) ten woreczek im pęknie. Bo to się zdarza. I wszystkich wokół ochlapie, bo to też się zdarza. Więc wszyscy, którzy się boją, że się porobią w majtki niech pamiętają, że to będą tylko ich majtki, a nie garnitury osób postronnych. I tym optymistycznym akcentem kończę wypowiedź. [ Dodano: Pon Sty 29, 2007 11:13 pm ] A i jeszcze dodam, że ci co nie jedzą, żeby nie mieć problemów z szukaniem toalety (doskonale ich rozumiem) to mogą się ratować nutri-drinkami. To takie napoje do kupienia w aptece, trochę zastępują normalne jedzenie, a wchłaniają się przed dotarciem do jelit, czy jakoś tak. Zapobiegają wycieńczeniu organizmu. Generalnie są przeznaczone dla osób mających problemy z układem pokarmowym. Odżywiają, ale nie obciążają organizmu.
  25. Harper

    [Kielce] i okolice

    cześć xawier, miło poznać nowego znerwicowanego. Napisz coś o sobie. I rychłego wyzdrowienia życzę
×