Skocz do zawartości
Nerwica.com

wieslawpas

Użytkownik
  • Postów

    7 911
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez wieslawpas

  1. gratuluje odstawiania seroxatu, ja rozmawialem wczoraj z psychiatra i powiedzial, ze jeszcze troche musze go pobrac. Wieslaw
  2. Witam, Mam problem ze złością. Nie chce jej czuć a ona przychodzi do mnia z samego rana. To akurat uczucie pojawilo sie w momecie kiedy wrocilem z urlopu. Dodam, ze urlop byl dla mnie dużym obciażeniem psychicznym bo przelamalamalem mmostwo swoich lęków. Wczesnie bałem sie ruszyc z Warszawy a w czasie urlpu byłem w Karpaczu, Bieszczadach. Jednak kiedy wrociłem wszystko zaczęło mnie maksymalnie wkurwiać. W pracy zaczęli domagac sie jakies faktury na groszowe kwoty, nowy dyrektor chcial zwiekszyc sprzedaż pojawila sie presja na wyniki, najwiekszy pratner wycowal sie ze wspolpracy ech zreszta szkoda slow. W zyciu prywatnym kolega przelecial moja przyjaciuoke a mnie sie to nie udalo, ustawiczne brakuje mi kasy, mam moto ktore sie psuje i nie moge go sprzedac, mase dlugow. Ech nie ma sensu wymieniac. No i teraz o tej zlosci. Budze sie rano i czuje zlosć i to wcale nie myśle o tych powodach o kotrych napisalem wyzej, nie chce czuć tej złości ale nie moge przestąc o niej mysleć. Do tej złości dochodzi też lęk i napięcie. Czy też tak macie? Jak sobie z tym radzić? Pozdrawiam Wieslaw
  3. Czesc Egon, Mam bardzo podobnie do Ciebie, to znaczy rano mocno sie nakrecam rozpiernicza mnie napiecie. Na szczescie portafie spokojnie przesiedziec przed komputerem. Moj poranny fatalny stan zawsze oscyluje wokol konkretnych mysli steresorow. Nerwy nie biora sie znikad. Glowne problemy to: - permamentny brak kasy od kilku miesiecy. Tryb zycia ponad mozliwosci to znaczy wuchodzenie do knajp zeby nie byc samemu. Imprezy, alkohol. Paliwo na motocykl. - motocykl ktory poch lana mase kasy, wiecznie sie psuł, wygenerował sporo stersu. A teraz nie moge go sprzedac bo co chwile sie cos w nim psuje i pcham w to kase. - Problemy w pracy, jeden z parnerow wycofal się ze wspołpracy. A ja jestem odpowiedzialny za sprzedaż. - Samotnosc, szczegolnie odczowana kiedy nie mam co robic po południu. Mam wiec konkretne powody, ty jeśli zaczniesz obserwować swoje myśli też spostrzeżesz, że konrkerne mysli generują te stany. Niestety osiągają one takie stany, że wyrywaja sie spod kontroli. Pozdrawiam Wieslaw
  4. Witam, Nie wiem czy wy tak macie, ale rano jak wstane od razu zaczynam sie nakrecac. Najczesniej nie sa to lęki ale zwyczajnye myslenie o problemach a to wywoluje napiecia. Wlasnie charakterystyczne jest to, ze w mojej nerwicy nie mam lekow, sa one rzadko ale napiecia. Jak tak wstene rano to nieraz leca po calosci, a to problemy finansowe, a to samotnosc, a to problemy w pracy i nie sa to jakies straszne mysli, ale zwyczajne, tylko ze buduja mocne napiecia, co tez jest nieprzyjemne ale lepsze niz lęk. Czy też tak macie? Pozdrawiam Wieslaw
  5. hejka, a jakim jezdzsz motocyklem? Wieslaw
  6. wsmue masz racje, najlepiej sie czulem kidy nic nie pilem. a pozniej zorbilo sie nieciakwei kiedy zaczalem opijac. faktycznie.
  7. tak, nerwice mam od dawna ale nie musialem brac lekow natomiast na wiosne bralem pramolan, teraz seroxat 20 mg. Z tym alkoholem to rzeczywiscie trzeba uwazac. Chociaz ja nie lubie sie upijac, tylko wypjam dwa piwka dziennie. Nie wiem w jaki jeszcze sposob mozna sie usopokajac, bo niby akhohol dzaia, ale na drugi dzien wszystko sie wzmaga. Wieslaw
  8. Hej, Nie wiem czy wy tak macie ale ostatnio chodze na dwie terapie. Wydaje 1000 zl miesiecznie na terapie. Bylem na urlpie i tez wydalem sporo kasy. Urlop to bylo przelamanie wielu lekow, pamietam ze zawsze bałem sie wyjachac z wawy i nocowac za Wawa. Tym razem sprzedzilem sporo czasu u swojej rodziny i bylem w Karpaczu. Stamdad pojechlem tez do Praggi czeskiej. Jak wriocilem nie moglem sie juz przestawic na zycie w Warszawie, wszyskie problemy wrocily. Najgorsze mam teraz poranki zanim pojde do pracy. budze sie o 7 i do 10 nakrecam sie samymi negatywnymi myslami i nie potafie tego zastopowac. W rezultacie wychodze do pracy nakrecony. Najgorsze sa weekendy. Wowczas mam duzo czasu. I zaczymam mysec. W sobote mialem spoktania z terapeutka, ale w te sobote nie. Moglem gdzies pojechac motocyklem, ale szkoda mi bylo kasy. Wiec zostalem w Wawie i zaczalem sie nakrecac, samotonoscia. Wieczorem poszedlem na impreze do dekady i spilem sie mocno, rano obudzielm sie wciaz jeszcze piajany i na dodatek dostalem sms do bylej dziewczyny ( a rozstanie sporo mnie kosztowalo). Cala niedziela na kacu byla masakra. Dzis jestem nakrecony tak, ze ledwo usiedze przy kompie. Spotkanie z terapeutka dopier za jakis czas. Generalnie nie wiem czy dobrze zrobilem z tym urlopem. Wczesniej wszysko bylo juz takie spokojne. A teaz znowu nerwy. Wieslaw
  9. hej mnie udalo sie wczoraj rewelacyjnie wyciszyc - wzialm kompiel w wannie a pozniej sluchalem muzyki. Nastroj mi sie poprawil, rekalsacje to naprwde dziala - przyajmniej na jakis czas :) Wieslaw
  10. Hej, a ty czym jedziesz i gdzie latasz? Ja mam cbr1100xx. Jedzie po Wawie.
  11. zapisalem sie na kurs salsy, generalnie lubie muze, moze to cos pomoze ? Wieslaw
  12. Witam, Nie udzialelem sie gdyz dosc dobrze sie czulem ale dzis znowu marie sie czuje, wyjechalem w sobote na zlot motocyklowy, do Splay. A mam z tymi wyjazdami poza Warszawe, ze odczuwam mocne leki. Wiec proje sie motocykem gierkówka 180 zeby szybko dojechac na miejsce. Na dodtatek gdzies tam po drodze bladzilem a ludzie na mnie czekali. Jak juztrafilem na ten zlot to bylo dobrze, chociaz mialem napady leku jeden po drugiem ale jakos sobie z tym radzilem. Najbardziej fatalny okazal sie sam powrot w nocy z predkoscia 170-190. Po prostu jechalem za pewnym motocyklem i nie chcialem odposcic. Do Warszawy przyjechalem calkowicie zestresowany i zalekniony. W niedziele rano obudzilem sie w faalnym nastroju i zaczalem sie miotac w poszukiwaniu jakiegos zajecia. Zaczalem sie nakrecac. Po poludniu spotkalem sie z dwoma dziewczynami - jedna byla z Minska Mazowieckiego druga z Wawy. Czas miedzy jedym a drgugim spotkaniem byl bardzo krotki wiec zasuwalem 160 z Minska. Wieczorem bylem mocno zestresowany naprawde. Wczoraj wieczorem nie mialem sie z kim spotkac - co wygenerowalo stres - pojechalem do Tesco na Kabatach, kupilem zelazko i stamdad znowu na Zoloborz do Gniazja Piratow na szanty. Pozniej wrocilem do domu i probowalem cos pisac, ale bylem tak nakrecony nie nie mogem sie skupic. Teraz jestem tak zestresowany, mam mocne napiecia, w sumie poczucie zszarganych nerwow i czego bym nie robil nie moze mn nie to uspokoic. Nie mam pojecia co tutaj robic w tej sytuacji - nie chce zazywac afobanu bo to uzaleznia, a poza tym nie mam napadow leku tylko mocne napiecia. Seroksat oczywiscie biore. Nie jest to kwestia samych leków tylko mojej reakcj na ostatnie zdarzenia. Kurcze jak tu sie wyciszyc? Wieczorami pije piwo z gosciem z budki na parkingu i to rzeczywisice na czas picia przynosi ulge. Ale rano tak jak dzis znowu nerwy rozkalatane. Jaki moze byc sposob na uspokojenie sie?
  13. tez to mialem, w czasie przeswitlenia pluc znelezli u nie jakad plamke biala - zwapnienie. wkrcielm sobie ze prennie to sie powieksza i tez caly czas myslalem ze moge sie udusic. psulo mi to kazde spotkanie towarzyskie bo myslelem o oddechu. Ale po jakims czasie samo mi przeszlo.
  14. Witam, tak oczywiscie chodze a terapie. Nie boje sie ze zemdleje albo cos takiego, faktycznie mozna to po torche nazwac uzaleznieniem od towarzysta - tylko pytanie skad sie bierze. Ten problem nasila sie wieczorem po pracy - po prostu nie lubie wracac do tego pustego mieszkana.... A juz najgorsze sa weekendy. Wieslaw
  15. niczego sie nie boje, po prostu nie znosze samotnosci - na mam sie do kogo odezwac.
  16. Witam, Mam problem z samotnoscia - nie lubie byc sam i to zmusza mnie do ciaglego szukania towarzystwa. Jest to bardzo uciazliwe bo w kazdy wieczor musze sie z kims spoktac. Kiedy jestem sam w mieszkaniu narkecem sie do tego stopnia, ze moge dostac napadu paniki. Nie zawsze jest mozloiwe zeby z kims sie spotkac. I wtedy jest dramat. Czy wy tez tak macie? Jak sobie z tym radzicie? Wieslaw
  17. moze cos w tym jest. chociaz pewnie ludzie nie zloszcza sie na przedmioty???
  18. nie to na pewno nie jest to. raczej jestem zly na kogos innego a ta zlosc przenosze na nia???
  19. Witam, Mam probem ktory mnie mocno martwi - czuje mianowisc złość na ludzi a praktycznie nie mam powodu, żeby sie złościc. Nie jestem w stanie wyjasnic przyczyny tej złości. Najczesciej występuje to wtedy gdy pojedze z jakas dziewczyna motocyklem. Pod koniec jazdy kiedy schodzi z motocykla czuje zlosc a kiedy odchodzi obrzucam ja spojrzeniem w ktrym jest zlosc. Nie potrafie wyjasnic przyczyny tej zlosci, naprawde nie mam powodu zeby sie na kogos zlosici, kogos kogo znam tylko pare godzin. Tak samo mialem z kolega po jedzie motocyklem. Nie wiem skad sie to bierze - czy ktos was ma podobnie? Wieslaw
  20. Otoz w lutym tego roku poznalem w pubie pewna dziewczyne. Bylem wowczas klebkiem nerwow pojechalem do tego pubu porsto z lotniksa po bardzo srresujacej podrozy. W pubie upilem sie mocno i zaczlem tanczyc. Zauwazyem pewna dziewczyna i poprosilem ja do tanca. Nawet jak bylem pijany wiedzialem ze nie jest ladna, ale co tam chodzilo o odeagowanie stresu. Calowalem sie z nia bardzo napietnie juz piewszego wieczora. Ona owijala moje biodra nogami a ja trzymalem ja za tylek i tak dalej ( sorry za dawke erotyki). Takiej napietnosci nie pamietam. Umowilem sie z nia za kilka dni. Wtedy bylem trzezwy i byl wieczor. Zobaczylem ja na trzezwo i bardzo mi sie nie spodobala. Ale jak sie umowilem to trudno. Ale poszlismy do pubi napilem sie pare piwek i znowu mi sie spodobala... :) I znowu zaczelimy sie calowac w barmach po dordze. Zaczelismy sie spotyakac co raz czesciej, przestalem chodzic na silownie, wieczorami jedzilem do niej. Nawet w lutym na motocyklu. O tak zeby sie chociaz na chwile zobaczyc. Wszytko byloby ok, wygadalby na milosc tymczasem tak nie bylo. Ona miala takie usta konskie ze wprawialy mnie w oslupienie, nie byla ladna - kiedy na nia patrzylem gdy zblizala sie do mne czulem przyplyw depresji. Chcialem z nia urwac kontak chociaz na pare dni, ale nie moglem tesknota byla zbyt wielka. Najwyzej jeden dzien moglem wytrzymac. To uzaleznienie zaczalo mnie powaznie martwic. Wciaz o niej myslalem. Jednoczsnie cierpialem bo ona fizycznie mi sie nie podobala. Probowalem sie przekonac do jej urody - nie moglem, nie da sie na sile i juz. W koncu po 2 miesiacach zdecydowalem sie na zerwanie z nia. Bylem juz skranie nerwow wyczerpany na wskutek konfliktu wewnetrznego byc z nia czy nie. To mnie rozwalalo do tego stopnia, ze nie spalem po nocach. Spokojnie juz zjesc nie moglem. Po rozstaniu bylo jeszcze gorzej. Poczucie straty, tesknota, zal, samotnosc. Myslalem, ze bedzie tak jak dawniej samotnie ale spokojnie. A tutaj bylo zupelnie inaczej. Teraz uplynely dwa miesiace i wciaz o niej mysle, czuje tesknote, zal ze sie rozstalismy, powatpiewanie czy dobrze zrobilem. Rzecz poleega na tym, ze mysle o niej caly czas, wciaz pojawiaja sie natretne mysli - wspomnienia, poczucie winy ze ja zostawilem i skrzywdzilem, ze sie teraz meczy. Myslenie o niej, wyzwala takie rzeczy ja muzyka, miejsca w ktorych bylismy ( staram sie unikac). Jej obraz jest wyidealizowany - mysle o niej anioleczek, takie miala delikatne raczki. Mysle o niej rano, caly dzien i wieczorem. Stasznie to meczy i wyczerpuje. Nie wiem jak sobie z tym poradzic. U mnie nie bylo tego ze bylem o nia zazdrosny, tylko teraz te natretne mysli, ta cholerna tesknota. Czy to jest milosc obsesyjna? Co zrobic zeby sie z tego wyjsc? Pozdrawiam Wieslaw
  21. Otoz w lutym tego roku poznalem w pubie pewna dziewczyne. Bylem wowczas klebkiem nerwow pojechalem do tego pubu porsto z lotniksa po bardzo srresujacej podrozy. W pubie upilem sie mocno i zaczlem tanczyc. Zauwazyem pewna dziewczyna i poprosilem ja do tanca. Nawet jak bylem pijany wiedzialem ze nie jest ladna, ale co tam chodzilo o odeagowanie stresu. Calowalem sie z nia bardzo napietnie juz piewszego wieczora. Ona owijala moje biodra nogami a ja trzymalem ja za tylek i tak dalej ( sorry za dawke erotyki). Takiej napietnosci nie pamietam. Umowilem sie z nia za kilka dni. Wtedy bylem trzezwy i byl wieczor. Zobaczylem ja na trzezwo i bardzo mi sie nie spodobala. Ale jak sie umowilem to trudno. Ale poszlismy do pubi napilem sie pare piwek i znowu mi sie spodobala... :) I znowu zaczelimy sie calowac w barmach po dordze. Zaczelismy sie spotyakac co raz czesciej, przestalem chodzic na silownie, wieczorami jedzilem do niej. Nawet w lutym na motocyklu. O tak zeby sie chociaz na chwile zobaczyc. Wszytko byloby ok, wygadalby na milosc tymczasem tak nie bylo. Ona miala takie usta konskie ze wprawialy mnie w oslupienie, nie byla ladna - kiedy na nia patrzylem gdy zblizala sie do mne czulem przyplyw depresji. Chcialem z nia urwac kontak chociaz na pare dni, ale nie moglem tesknota byla zbyt wielka. Najwyzej jeden dzien moglem wytrzymac. To uzaleznienie zaczalo mnie powaznie martwic. Wciaz o niej myslalem. Jednoczsnie cierpialem bo ona fizycznie mi sie nie podobala. Probowalem sie przekonac do jej urody - nie moglem, nie da sie na sile i juz. W koncu po 2 miesiacach zdecydowalem sie na zerwanie z nia. Bylem juz skranie nerwow wyczerpany na wskutek konfliktu wewnetrznego byc z nia czy nie. To mnie rozwalalo do tego stopnia, ze nie spalem po nocach. Spokojnie juz zjesc nie moglem. Po rozstaniu bylo jeszcze gorzej. Poczucie straty, tesknota, zal, samotnosc. Myslalem, ze bedzie tak jak dawniej samotnie ale spokojnie. A tutaj bylo zupelnie inaczej. Teraz uplynely dwa miesiace i wciaz o niej mysle, czuje tesknote, zal ze sie rozstalismy, powatpiewanie czy dobrze zrobilem. Rzecz poleega na tym, ze mysle o niej caly czas, wciaz pojawiaja sie natretne mysli - wspomnienia, poczucie winy ze ja zostawilem i skrzywdzilem, ze sie teraz meczy. Myslenie o niej, wyzwala takie rzeczy ja muzyka, miejsca w ktorych bylismy ( staram sie unikac). Jej obraz jest wyidealizowany - mysle o niej anioleczek, takie miala delikatne raczki. Mysle o niej rano, caly dzien i wieczorem. Stasznie to meczy i wyczerpuje. Nie wiem jak sobie z tym poradzic. U mnie nie bylo tego ze bylem o nia zazdrosny, tylko teraz te natretne mysli, ta cholerna tesknota. Czy to jest milosc obsesyjna? Co zrobic zeby sie z tego wyjsc? Pozdrawiam Wieslaw
  22. Pyzia - to jest z innej twojej wypowiedzi o toksycznym uzaleznieniu. Wiesz wydaje mi sie, ze to co przechodze to jest wlasnie takie toksyczne uzaleznienie. Nie moge sie uwolnic od myslenia o tej osobie. Poniewaz wczesniej pisalas juz o tym, ze przechodzilas takie zwiazki, napisz jak udalo Ci sie z nich wyzwolic. Bardzo moze mi to pomuc przezwyciezyc moj stan. Większość moich związków tak wyglądała. Teraz jestem sama i wolę to niż mękę takiego uzależnienia - bo to w odróżnieniu od miłości JEST męka. Jeżeli kiedyś się jeszcze zwiążę, to tylko pod warunkiem, że będę pewna, że nie powtarzam znów tej samej sytuacji. mm, argumenty o których piszesz to chyba tylko preteksty, by ta osoba mogła dalej tkwić w tym związku, bo gdy się chce, z wieloma przeszkodami można sobie poradzić, szczególnie jeśli ma się wsparcie w rodzinie. W końcu to nałóg, więc może ona wcale nie chce się od niego uwolnić. I tak, jak w przypadku innych nałogów, próby pomocy nic nie dadzą, dopóki uzależniony nie przejrzy na oczy i nie podejmie decyzji, że z tym kończy
  23. dzis znowu czuje żal, rano były mozne lęki, teraz żal i żadnych lęków. Żal jest mniejszy niż wczoraj da się go znieść. Skoro teraz jest żal a nie ma ani grama lęku to znaczy, lęk jest efektem wyparcia tak trudniej do przeżycia emocji jak żal. Wczorajszy żal był tak mocny, że wolabbym lęk dzisiaj jest już słabszy wolę ten żal niż lęk. Przez te wszytkie napady lęku, paniki dopiero teraz dotarlo do mnie co sie tak naprawde stało. Dopiero teraz moge zacząć właściwie przeżywać załobę, po stracie. Kilka lat temu zmarła mi matka przezyłem to właściwie - rozpacz, gorycz. Nie miałem żadnych lęków. Żałoba była przeżyta własciwie. Pozniej zmarł mi ojciec. Nie miałem znim najlepszych relacji - bił mnie jak byłem mały. Kiedy leżał na łożku w szpitalu myslalem sobie dobrze ci tak skurczybyku. Kiedy zmarł chciałem szybko poczuc sie dobrze. I nawet przez klka miesiecy sie udawalo, pozniej miałem problemy w pracy z aktualna dziewczyna, problem wrocil ze zdwojona sila - lęki depresja. Musiałem brac leki. Pamietam ze kiedy pojchałem w gory świetorzykrzyskie, ltre przypomniały mi bieszczady z ktorych pochodzil Ojciec. Poczułem tesknote i popłakałem się. Jakos tak sie stało, że po paru miesiacach mogłem już odstawic leki. My znerwicowani mamy w sobie pokłady emocji ktorch nie chcielismy przeżyc, zaakceptowac bo były za trudne, za wstydliwe. To jest tekst na temat załoby po stracie: ======= Proces gojenia trwa. Tymczasem my często naklejamy na tę ranę plaster i próbujemy ją znieczulić, zamrozić. Tymczasem ona się paprze. Rozlewa, jątrzy. Badania przeprowadzone przez specjalistów pokazują związek pomiędzy unikaniem przeżywania żałoby po stracie bliskich a zwiększonymi proporcjami dolegliwości lękowych, depresji, tendencji samobójczych i pogorszenia zdrowia fizycznego: wśród takich osób częściej występują zawały serca, nadciśnienie, powikłania ciąży i porodów, nawroty chronicznych chorób. ========== Wieslaw
  24. widze ze lubisz bardzo etykietki, po co sie tak przejmujesz? po prostu zalamanie nerwowe.
  25. powiem wam tak, ze te wszytskie lęki to pikuś w porownaniu do zwyklych bolacych uczuc, teraz wolalbym czuc lęk, zamiast tej goryczy. co tam lęk - nie boli a to boli. Wieslaw
×